Jest ciężko
Moderator: Moderatorzy
Re: Jest ciężko
Dziękuję.
Żona nie wie, że wiem. Dowiedziałem się od pewnej osoby o 'teoretycznym' kowalskim, a jak pojechałem zbadać sytuację samemu to akurat trafiłem w moment jak przyjechał, wyszła po niego etc.
Czekam teraz na rozwój sytuacji, ale staram się żeby nie rzutowało to na zmienianie siebie.
Niestety jest cholernie ciężko.
Żona nie wie, że wiem. Dowiedziałem się od pewnej osoby o 'teoretycznym' kowalskim, a jak pojechałem zbadać sytuację samemu to akurat trafiłem w moment jak przyjechał, wyszła po niego etc.
Czekam teraz na rozwój sytuacji, ale staram się żeby nie rzutowało to na zmienianie siebie.
Niestety jest cholernie ciężko.
Re: Jest ciężko
ejkej - większość z nas tutaj zna ból zdrady, choć każdy go inaczej przeżywa.
Nie będę oryginalna pisząc zadbaj o siebie.
Wiesz co mi pomagało najbardziej - świadomość, że cokolwiek głupiego (w ocenie mojej na tamten czas, oczywiście nazywałam to ratowaniem małżeństwa) zrobię może to być przysłowiowy gwóźdź do trumny naszego małżeństwa jak i ewentualny dowód w sądzie właśnie przeciw mnie i małżeństwu. Bardzo się pilnowałam.
Jestem z modlitwą
Nie będę oryginalna pisząc zadbaj o siebie.
Wiesz co mi pomagało najbardziej - świadomość, że cokolwiek głupiego (w ocenie mojej na tamten czas, oczywiście nazywałam to ratowaniem małżeństwa) zrobię może to być przysłowiowy gwóźdź do trumny naszego małżeństwa jak i ewentualny dowód w sądzie właśnie przeciw mnie i małżeństwu. Bardzo się pilnowałam.
Jestem z modlitwą
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
Na rozwój sytuacji zbytnio nie licz. Nie w tym znaczeniu, że któreś się przyzna.
( cudzołożnicy zazwyczaj nie wykazują się gorliwością w ujawnianiu prawdy - ciekawe czemu ... )
Przeżyj dostępne obecnie emocje.
Nieprzerobienie ich (wykrzyczenie, wypłakanie, wyżalenie) to jak otwarta i zapomniana konserwa wrzucona pod tapczan.
Podziwiam Twoje opanowanie.Żona nie wie, że wiem. Dowiedziałem się od pewnej osoby o 'teoretycznym' kowalskim, a jak pojechałem zbadać sytuację samemu to akurat trafiłem w moment jak przyjechał, wyszła po niego etc.
Czekam teraz na rozwój sytuacji, ale staram się żeby nie rzutowało to na zmienianie siebie.
Na rozwój sytuacji zbytnio nie licz. Nie w tym znaczeniu, że któreś się przyzna.
( cudzołożnicy zazwyczaj nie wykazują się gorliwością w ujawnianiu prawdy - ciekawe czemu ... )
Przeżyj dostępne obecnie emocje.
Nieprzerobienie ich (wykrzyczenie, wypłakanie, wyżalenie) to jak otwarta i zapomniana konserwa wrzucona pod tapczan.
Re: Jest ciężko
Elkej poszukaj najbliższego ogniska naszej wspólnoty
wsparcie w realu bardzo się przyda
możesz też codziennie się spotkać z nami przez skype na wieczornej modlitwie i pogaduchach
http://sychar.org/skype/
może jakieś nasze rekolekcje ?
ogólnopolskie
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
ogniskowe i inne
viewforum.php?f=5
z Modlitwą
wsparcie w realu bardzo się przyda
możesz też codziennie się spotkać z nami przez skype na wieczornej modlitwie i pogaduchach
http://sychar.org/skype/
może jakieś nasze rekolekcje ?
ogólnopolskie
http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/
ogniskowe i inne
viewforum.php?f=5
z Modlitwą
Re: Jest ciężko
Witajcie, dziękuję wszystkim za odpowiedzi i Modlitwę.
Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, skonfrontowałem się z Żoną w kwestii kowalskiego, którego znają moi znajomi, żona zapewnia, że była to jednorazowa wizyta żeby pogadać, chłopak jest dużo młodszy, napisała mu, że nic z tego bo jest jeszcze w dalszym czasie w związku małżeńskim, a on niby przyjął to do wiadomości i się nie miesza. Tak w teorii.
Jeżeli chodzi o nasze kontakty, piszemy do siebie, spotykamy się, rozmawiamy na temat tego co doprowadziło do rozstania, ale nie ma to wpływu na decyzję mojej Żony, że nie chce ze mną być i mnie nie kocha.
Powiedziałem jej, że ja będę czekał, że dotrzymam przysięgi złożonej jej przed Bogiem.
Modlę się za nas i wierzę, że uda się to małżeństwo uratować, że jesteśmy na zakręcie ale muszę dać czas czasowi.
Odnajduję powoli spokój.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, skonfrontowałem się z Żoną w kwestii kowalskiego, którego znają moi znajomi, żona zapewnia, że była to jednorazowa wizyta żeby pogadać, chłopak jest dużo młodszy, napisała mu, że nic z tego bo jest jeszcze w dalszym czasie w związku małżeńskim, a on niby przyjął to do wiadomości i się nie miesza. Tak w teorii.
Jeżeli chodzi o nasze kontakty, piszemy do siebie, spotykamy się, rozmawiamy na temat tego co doprowadziło do rozstania, ale nie ma to wpływu na decyzję mojej Żony, że nie chce ze mną być i mnie nie kocha.
Powiedziałem jej, że ja będę czekał, że dotrzymam przysięgi złożonej jej przed Bogiem.
Modlę się za nas i wierzę, że uda się to małżeństwo uratować, że jesteśmy na zakręcie ale muszę dać czas czasowi.
Odnajduję powoli spokój.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Re: Jest ciężko
Witajcie,
przepraszam, że tak post pod postem ale już mam młyn w głowie.
Ostatnie rozmowy z Żoną były takie, że teraz najważniejsza jest szczerość, że pomożemy sobie razem przez to przejść, nawet byłem skłonny zgodzić się na rozwód i czekać, po prostu powierzyć wszystko Bogu, trwać z Nim i czekać.
Dowiaduję się jednak, że to wszystko gra, że zostałem okłamany w ciągu ostatniego tygodnia kilkanaście razy, że to mamienie mnie strach przed tym, że będę robił problemy przy rozwodzie.
Sam już nie wiem co mam zrobić, z jednej strony jeżeli ulegnę to zostanę 'skasowany' już całkiem z Jej życia, z drugiej boję się, że tej walki nie udźwignę.
Tak jak w temacie, jest ciężko, bardzo.
przepraszam, że tak post pod postem ale już mam młyn w głowie.
Ostatnie rozmowy z Żoną były takie, że teraz najważniejsza jest szczerość, że pomożemy sobie razem przez to przejść, nawet byłem skłonny zgodzić się na rozwód i czekać, po prostu powierzyć wszystko Bogu, trwać z Nim i czekać.
Dowiaduję się jednak, że to wszystko gra, że zostałem okłamany w ciągu ostatniego tygodnia kilkanaście razy, że to mamienie mnie strach przed tym, że będę robił problemy przy rozwodzie.
Sam już nie wiem co mam zrobić, z jednej strony jeżeli ulegnę to zostanę 'skasowany' już całkiem z Jej życia, z drugiej boję się, że tej walki nie udźwignę.
Tak jak w temacie, jest ciężko, bardzo.
Re: Jest ciężko
Ejkej
A dopuszczasz myśl, że może już jesteś "skasowany" z życia swojej żony?
Ja też pamiętam ostatni okres wspólnego jeszcze życia z moją żoną.
Też były ciągłe kłamstwa i dziwne zachowania. Żona robiła wszystko, żeby jak najłatwiej i jak najszybciej pozbyć się mnie ze swego życia.
Robiła tak, żeby jej było milo i przyjemnie. Jeżeli drogą do tego miało być jej miłe zachowanie się, to była miła. jeżeli nie, to była huraganem tropikalnym 5 kategorii, czyli najwyższej o zdolności niszczenia prawie wszystkiego na swojej drodze.
A dopuszczasz myśl, że może już jesteś "skasowany" z życia swojej żony?
Ja też pamiętam ostatni okres wspólnego jeszcze życia z moją żoną.
Też były ciągłe kłamstwa i dziwne zachowania. Żona robiła wszystko, żeby jak najłatwiej i jak najszybciej pozbyć się mnie ze swego życia.
Robiła tak, żeby jej było milo i przyjemnie. Jeżeli drogą do tego miało być jej miłe zachowanie się, to była miła. jeżeli nie, to była huraganem tropikalnym 5 kategorii, czyli najwyższej o zdolności niszczenia prawie wszystkiego na swojej drodze.
Re: Jest ciężko
Jacku, chyba trafiłeś w sedno, ciężko mi tą myśl dopuścić do głowy.
Stoję na rozstaju dróg, pierwsza to pracować nad sobą dalej i walczyć w sądzie (podobno jutro Żona ma wizytę u prawnika, co świadczy o tym, że przechodzi ze słów do czynów czyt. pozew), druga to pracować nad sobą dalej, ale odpuścić, wierzyć że tak miało być i dać czasowi czas.
Mam nadzieję, że nie zamotałem zbyt mocno tego o co mi chodzi.
Stoję na rozstaju dróg, pierwsza to pracować nad sobą dalej i walczyć w sądzie (podobno jutro Żona ma wizytę u prawnika, co świadczy o tym, że przechodzi ze słów do czynów czyt. pozew), druga to pracować nad sobą dalej, ale odpuścić, wierzyć że tak miało być i dać czasowi czas.
Mam nadzieję, że nie zamotałem zbyt mocno tego o co mi chodzi.
Re: Jest ciężko
Dziś tego nie wiesz czy nie udźwigniesz. Wiesz co będzie jutro, bo ja nie wiem ejkej. Co najwyżej wydaje mi się że wiem. Jak rok temu zacząłem czytać forum wiele kwestii problemów tu poruszanych wydawało mi się irracjonalnych, nie do przejścia po mojemu. Nasze życie codzień pisze nam scenariusze z którymi musimy się konfrontować. Jeszcze nie raz będziesz miał mętlik w głowie. Czy to powód żeby dziś rezygnować nie wiedząc co będzie jutro. Walcz, nie poddawaj się. Ludzkość przetrwała huragany i inne kataklizmy Ty też dasz radę. Z Bogiem ejkej
Re: Jest ciężko
Dokładnie tak!
Jak dzisiaj myślę o moich problemach "nie do przejścia" sprzed 7 lat, to teraz się tylko uśmiecham z politowaniem.
Ale niestety musiało minąć ileś czasu, żeby do tego dojrzeć.
Ale ten czas boli. Na początku nawet bardzo boli.
Re: Jest ciężko
Dzięki Dareck, dzięki Jacku.
Na teraz jedno jest pewne, zacznę od jutrzejszego spotkania z Księdzem, a następnie spowiedzi.
Na teraz jedno jest pewne, zacznę od jutrzejszego spotkania z Księdzem, a następnie spowiedzi.
Re: Jest ciężko
Do: ejkej
Rób co w Twojej mocy.
Pamiętam siebie w tym okresie - mętlik w łepetynce - ale chciałem zrobić w imię ratowania małżeństwa wszystko i jeszcze kilka innych dodatkowych rzeczy.
Na nic mi się to zdało, ale w tamtym czasie był to jedyny sposób by funkcjonować.
(poczytaj ostatnie wpisy raka - to taki charakterystyczny stan bycia, myślenia, emocji)
Podobny zryw (tylko nieco krótszy) przeżyłem pod koniec zeszłego roku, kiedy dowiedziałem się o kowalskim.
Też - co tu robić, dam radę, jeszcze będzie dobrze etc...
Od tego czasu minęły ponad 3 miesiące.
Dzisiaj już wiem (np dzięki Ukaszowi, Pavelovi, Innej, kroplom rosy, ozeaszowi, Angeli i wielu innym), żeby szukać siły w sobie, bo od małżonki jej nie otrzymam lub otrzymam kiedy nie będzie to już potrzebne bo będę zdrowy, piękny i bogaty
(przez szukanie siły w sobie rozumiem rozwijanie relacji z Najwyższym i lepszy kontakt z samym sobą)
Czasem - jak czytam niektóre wpisy osób, które pozostają w związku mieszkając razem - to mam wrażenie, że jestem szczęśliwcem, któremu oszczędzono tortur.
Czasem jednak - tak jak dzisiaj w sklepiku - patrzę z nieukrywaną zazdrością na właścicielkę obcisłych dżinsów, która wraz ze swym partnerem pakuje zakupy i wrócą do domu...
Rób co w Twojej mocy.
Pamiętam siebie w tym okresie - mętlik w łepetynce - ale chciałem zrobić w imię ratowania małżeństwa wszystko i jeszcze kilka innych dodatkowych rzeczy.
Na nic mi się to zdało, ale w tamtym czasie był to jedyny sposób by funkcjonować.
(poczytaj ostatnie wpisy raka - to taki charakterystyczny stan bycia, myślenia, emocji)
Podobny zryw (tylko nieco krótszy) przeżyłem pod koniec zeszłego roku, kiedy dowiedziałem się o kowalskim.
Też - co tu robić, dam radę, jeszcze będzie dobrze etc...
Od tego czasu minęły ponad 3 miesiące.
Dzisiaj już wiem (np dzięki Ukaszowi, Pavelovi, Innej, kroplom rosy, ozeaszowi, Angeli i wielu innym), żeby szukać siły w sobie, bo od małżonki jej nie otrzymam lub otrzymam kiedy nie będzie to już potrzebne bo będę zdrowy, piękny i bogaty
(przez szukanie siły w sobie rozumiem rozwijanie relacji z Najwyższym i lepszy kontakt z samym sobą)
Czasem - jak czytam niektóre wpisy osób, które pozostają w związku mieszkając razem - to mam wrażenie, że jestem szczęśliwcem, któremu oszczędzono tortur.
Czasem jednak - tak jak dzisiaj w sklepiku - patrzę z nieukrywaną zazdrością na właścicielkę obcisłych dżinsów, która wraz ze swym partnerem pakuje zakupy i wrócą do domu...
Re: Jest ciężko
Pantop imponuje mi Twoje podejście do sprawy, mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć ten 'etap'.
Ja ciągle zazdroszczę tym, którzy pozostali w związku mieszkając razem, ciąglę myślę, że mógłbym wtedy więcej zdziałać - ale z drugiej strony mógłbym działać tylko 'ze sobą' w niesprzyjających warunkach, głową muru nie przebijesz.
Tak z perspektywy czasu, od początku lutego do teraz, najbardziej tak naprawdę bolą chyba kłamstwa.
O ile na początku była rozpacz, o tyle teraz najbardziej boli to, jak osoba którą kochasz kłamie na każdym kroku, żeby tylko osiągnąć swój cel.
Ja ciągle zazdroszczę tym, którzy pozostali w związku mieszkając razem, ciąglę myślę, że mógłbym wtedy więcej zdziałać - ale z drugiej strony mógłbym działać tylko 'ze sobą' w niesprzyjających warunkach, głową muru nie przebijesz.
Tak z perspektywy czasu, od początku lutego do teraz, najbardziej tak naprawdę bolą chyba kłamstwa.
O ile na początku była rozpacz, o tyle teraz najbardziej boli to, jak osoba którą kochasz kłamie na każdym kroku, żeby tylko osiągnąć swój cel.
Re: Jest ciężko
Pantop, @jacek-sychar, jest i kowalski, parę godzin temu się dowiedziałem. Ehh.
Ejkej niestety spodziewać się tego można było po pierwszym Twoim wpisie.
Przestań być naiwny żona teraz myśli tylko o sobie i zrobi wszystko by dostać rozwód.
Piszesz że kowalski ma żone , myśle że powinna się dowiedzieć co porabia jej małżonek .
Ciesz się że nie mieszkasz z żoną nie jest to wcale przyjemne i narasta tylko wrogość.
Zajmij się sobą i na obojętność żony reaguj obojętnoscią ,
tylko tyle możesz teraz zrobić , po jakimś czasie zobaczysz jakie życie jest piękne z żoną bądź to bez żony.
Ejkej niestety spodziewać się tego można było po pierwszym Twoim wpisie.
Przestań być naiwny żona teraz myśli tylko o sobie i zrobi wszystko by dostać rozwód.
Piszesz że kowalski ma żone , myśle że powinna się dowiedzieć co porabia jej małżonek .
Ciesz się że nie mieszkasz z żoną nie jest to wcale przyjemne i narasta tylko wrogość.
Zajmij się sobą i na obojętność żony reaguj obojętnoscią ,
tylko tyle możesz teraz zrobić , po jakimś czasie zobaczysz jakie życie jest piękne z żoną bądź to bez żony.
Re: Jest ciężko
Unicorn, nie napisałem, że kowalski ma żonę, nie ma to młody chłopaczek.
Będę reagował obojętnością i pracował tylko nad sobą, nie mam już siły na rozmyślenia typu 'a co jeśli?'
Będę reagował obojętnością i pracował tylko nad sobą, nie mam już siły na rozmyślenia typu 'a co jeśli?'