Problem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Obrączka
Posty: 28
Rejestracja: 10 maja 2017, 18:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Obrączka »

Ja uważam że twoja żona ma rację , ma ustabilizowaną sytuację , dom zapisany na nią , czyli jest u siebie i dlaczego miała by się wyprowadzać do kogoś z własnego domu ? Ja też bym nie chciała inwestować w czyjś dom .. Czy dom rodzinny jest zapisany notarialnie na ciebie ? Czy jesteś pewien na 100% że twoja siostra nie zechce spłaty ? Macie oddzielne piętra , sytuacja wymarzona dla wielu małżeństw , którzy mieszkają w jednym pokoiku . Jesteście młodym małżeństwem , musicie iść na kompromisy bo takich problemów po drodze będą tysiące .
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Czyli slowo i rozwiazanie ktorego nie chcialbym uzywac.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Obrączka tylko ze to nie jest normalna sytuacja gdzie jestesmy oddzieleni kazde na swoim piętrze bo kiedy mieliśmy jakies klotnie i nie moglismy sie dogadac to od razu byly interwencje jej mamy "zebysmy sie dogadali bo jeszcze nie widziala zeby sie tak nie mogli dogadac". Jak juz wspomniane, zona jest dda i jej zachowania sa typowe dla "bohatera", zreszta zgrzyt byl juz po miesiacu kiedy w nerwach powiedziala (kiedy skrytykowalem idealizowanie przez nia jej rodziny i lekcewazenie dla mojej, kiedy pierwszy raz do mojej rodziny pojechalismy w odwiedziny na dłużej niż godzine prawie dwa miesiace po slubie i na moj niepokoj wynikajacy z cotygodniowych awantur) "wiedziales do jakiej rodziny sie wzeniles". Po powrocie z pracy woli pojsc do mamy i z nia rozmawiac zamiast ze mna posoedziec. Czuje ze jak ustapie to nigdy nie bedziemy normalna rodzina. A wygoda to nie wszystko, zreszta malzenstwo powinno satysfakcjonowac obie strony a nie byc sztuka kompromisow. Jestem przekonany, ze moje rozwiazanie bedzie najlepsze i doceni je kiedy przestanie byc corka tylko zona, a w aktualnym rozwiazaniu to jest niemozliwe. Co do siostry - tak, jestem tego pewien ze nie bedzie zadac zadnej splaty bo juz wcześniej to ustalilismy i po prostu jesli sie zdecyduje na remont rodzina spisze sie na mnie.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Obrączka pisze: 09 lut 2018, 8:42 Macie oddzielne piętra , sytuacja wymarzona dla wielu małżeństw , którzy mieszkają w jednym pokoiku .
Wolalbym jeden pokoik tylko we dwojke niz caly dom z tesciami.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: rak »

a ja Random Cię rozumiem,

nadmierna zależność od rodziny pierwotnej może być bardzo niszcząca, a takie idealizowanie swojej, "gnojenie" Twojej i często interwencje są b. wykańczające... Budująca też postawę męczennika, który się poświęca dla rodziny, złość się w nim gromadzi i wcześniej czy później sama się wyleje. Fajnie, że wcześniej zareagowałeś, tylko, że to jest postawa, która była przez dzięsięciolecia wzmacniana (chroniona przez całą rodzinę) i niełatwo ją zmienić. Odizolowanie to niezła opcją tylko oproy przed nim będą olbrzymie. Chyba jakiś wstrząs mógłby to zrobić, ale ten sam wstrząs mógłby i was zniszczyć.
Jakbym wiedział to co Ty wcześniej, spróbowałbym zaprezentować żonie parę skutków takich wyniszczających zależności, albo w realu, spotkania, wyznania, świadectwa, albo w postaci jakiś konferencji z wyznaniami ludzi. My teraz wspólnie słuchamy "Rozwinąć skrzydła" i mimo silnej obrony myślę, że część argumentów dochodzi...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Obrączka
Posty: 28
Rejestracja: 10 maja 2017, 18:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Obrączka »

Random , Czy wasze małżeństwo było zawarte z miłości skoro już po kilku miesiącach zaczęły się zgrzyty ?To chyba dobrze że teściowa chce żebyście się dogadali jak się kłócicie ? bo moja to wręcz odwrotnie nastawiała męża .Skoro żona idzie do matki po pracy to coś jest nie tak , bardziej ma zaufanie do matki niż do ciebie ? a do męża powinno się biec w podskokach i z tęsknotą skoro się go kocha ? może ty jej tego czegoś nie zapewniasz ? dlatego nie chce iść na ustępstwa z tobą i na przeprowadzkę ? może ci nie ufa czegoś ?A małżeństwo to jest niestety sztuką kompromisów i już na samym początku jesteś przekonany do swoich racji i że twoje rozwiązanie będzie najlepsze . Pomieszkajcie ze 3 lata i zobaczycie jak się to wszystko ułoży , zawsze można zmienić zdanie .
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: Kawka »

Ja też Cię Random rozumiem. Jak się mieszka z rodzicami to "ani się dobrze posprzeczać, ani potem dobrze pokochać". Zdecydowanie lepiej w kawalerce i na długach, ale niezależnie.

Niestety dotknęła Cię trudna sytuacja, bo trafiłeś do rodziny, gdzie - tak to widzę - toksyczni rodzice uwiązali córkę do siebie m.in. za pomocą domu. Nie dali jej wolności. :-( Zaklepali sobie starość jej kosztem. To niestety nie takie rzadkie...

A myślałeś by pojechać na jakiś dłuższy urlop z żoną? by trochę się odciąć od rzeczywistości? Tam gdzie Twoja żona marzy by warunki były sprzyjające do budowania relacji i jakiś rozmów?
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Cieszę się że ktos to rozumie, a nie traktuje tego tak jak zona i rodzina - jaka to nas wspaniala laska spotkala ze tyle nam dali i w ogole...tylko za jaka cene. Ja chce stworzyc z nia prawdziwa rodzine oparta na wlasnych zasadach, nie chce tez uczestniczyc w tej sytuacji domowej ktora jest co weekend - ktos powie ze to tchorzostwo, a ja sadze ze to predzej czy pozniej odbije sie na nas wszystkich, i nie daj Boze na dzieciach w przyszlosci, cala atmosfera i te relacje jej rodzicow. A nawet jesli zostaniemy, to nie pomozemy bo to sytuacja nie do zmiany, a sami sie wyniszczymy.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Sprawa jest taka ze ja wcale juz nie mam zamiaru sie wyprowadzac. Tak jak mowilem - to plan na kilka lat do przodu, trzeba zrobic konkretny plan i nie wyobrazam sobie, ze bez poparcia zony go bede realizował. Tyle ze ona juz sprawe stawia na ostrzu noza - skoro mam takie plany to najlepiej będzie juz pomyslec o rozwodzie. Pomijajac nawet fakt ze jakakolwiek decyzje podejmuje nie w oparciu o rozmowe ze mna, tylko jeszcze musi cala rodzine zapytac, i to naprawde rowniez w blahych sprawach. Co do urlopu to owszem, chcialbym wyjechac ale najblizsze dwa miesiace odpadaja...
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Obrączka pisze: 09 lut 2018, 10:33 To chyba dobrze że teściowa chce żebyście się dogadali jak się kłócicie ? bo moja to wręcz odwrotnie nastawiała meza.
Tak jak mowilem - chce zyc w malzenstwie a nie w jakims trio czy kwartecie z tesciami. Sami musimy sie dogadywac. Jej interwencje tylko doprowadzily ostatecznie do mojej decyzji i mnie w niej utwierdzily. Zreszta potem o naszych klotniach cala jej rodzina wie no bo " sie martwi" jej mama, i oczywiscie patrza na nas jak na klocace sie dzieci. I chyba maja racje w takiej sytuacji.
krople rosy

Re: Problem

Post autor: krople rosy »

Random323 pisze: 08 lut 2018, 20:05 Witam.
Mam problem w swoim małżeństwie. Chodzi o szeroko rozumiane plany na przyszłość, w tym przede wszystkim mieszkaniowe.
Od niecałego roku jesteśmy po ślubie. Nie mamy na razie dzieci.
Mieszkamy u rodziców żony (zajmują jedno piętro a my drugie). Generalnie dom jest jej, a rodzice przekazali go jej jakiś czas przed ślubem. Ja zawsze chciałem mieszkać w swoim domu rodzinnym który wymaga remontu. Moja siostra zdeklarowała się, że będzie o niego dbała i dokona długo planowanego remontu (jeszcze mój ś.p. Tata zrobił plany ale niestety nie doczekał się ich realizacji). Niestety nie konsultowała tego z małżonkiem, a jej mąż posiada dom na własność i uważa, że powinni tam zamieszkać, tam cały czas inwestuje i dba o dom, i tak się od 4 lat nie mogą zdecydować, przy czym plany remontu i takiego "gospodarskiego" podejścia już nie wchodzą rachubę po tej deklaracji męża mojej siostry. Poszedłem na rękę siostrze, uznałem, że w takim wypadku zamieszkam u żony. Ale od jakiegoś czasu, kiedy jest pewne że siostra nie będzie inwestować w nasz dom rodzinny i pozostanie w zasadzie w takiej "półruinie", zdecydowałem że w przyszłości (tak realnie patrząc jakieś pięć najbliższych lat) zrobię tam po swojemu i wprowadzimy się z żoną.
Trochę to wygląda taka jakbyś Ty również sprawy tak istotne jak zamieszkanie po ślubie konsultował raczej z siostrą niż z żoną. A więc ona konsultowała się ze swoimi rodzicami i podjęli decyzję, a Ty z siostrą i również doszło do pewnego porozumienia.
Gdzie w tym wszystkim byliście WY? TY i ŻONA? Dlaczego przed zawarciem związku małżeńskiego nie zdecydowaliście się na jeden wspólny krok? Każde z Was pewnie gdybało, ze jakoś da się drugą stronę udobruchać i nakłonić do swojej opcji. Życie pokazało, że to nie takie proste.
Prawda stara jak świat, że najlepiej :,,ciasne ale własne'' a poparta ewangeliczną wskazówką, że ,,Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 Powiedział też: "Z tej racji opuści mężczyzna ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną. I będą oboje jednym ciałem". 6 Tak nie są już dwoje, lecz jedno ciało. Co zatem Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela" jest według mnie najlepszym rozwiązaniem dla małżonków, szczególnie na początku małżeństwa, i sami z niego skorzystaliśmy.
Na własnej skórze doświadczyliśmy jak toksyczne i niszczące jest życie obok rodziców, tym bardziej, ze niedojrzałych, którzy zamiast zajać się własnym życiem i problemami skupiali uwagę na nas. Trzeba wiec było uciekać. I niestety w kredyt który spłaciliśmy dopiero w tamtym roku. Był to czas trudny a nawet bardzo tym bardziej że byliśmy sami. Niewiele nam zostawało z pensji męża po opłaceniu wszystkich rachunków, i rat. A dzieci szybko przychodziły na świat. My mogliśmy sobie od ust odjąć, z dziećmi gorzej. Zdarzało się, że braliśmy kolejny kredyt np; na święta czy na wyprawkę szkolną. By dzieciom nic nie brakowało.
Piszę to bo wcale bym nie doradzała łatwego wchodzenia w kredyty. Może macie lepszą sytuację finansową i możecie liczyć na pomoc bliskich...warto to wszystko uwzględnić bo w życiu sporo jest zaskakujących wydarzeń.

Skoro mleko się wylało , jesteście po ślubie i mieszkacie u rodziców żony.....może warto poszukać jakichś innych sposobów na oddalenie się od teściów. Mam na myśli ustalenia z żoną, że np; ona robi obiad , że czas od - do spędzacie tylko razem, że problemy rozwiązujecie w granicach swojego pietra, a teściom tłumaczycie, że zgłosicie się do nich gdy zajdzie taka potrzeba prośby o pomoc.
Sporo tu by było pracy by ustalić małżeńskie granice poza które teściom nie wolno wkraczać ale trzeba tu nie tylko waszego wysiłku (szczególnie gotowości żony) ale też wdrażania go sukcesywnie i konsekwentnie z pewnym wyczuciem by starać się nie burzyć relacji z teściami.
Skupiłabym się na budowaniu coraz lepszej i głębszej więzi z żoną bo w każdą szczelinę, w której nie jesteście blisko wejdą właśnie rodzice żony. Jesli Wy stworzycie głęboką i trwałą relację trudniej będzie żonie pod byle pretekstem uciekać do rodziców.
Bez pielęgnowania miłości i wzajemnych o nią starań byle pierdoła wysadzi związek. Moze spróbuj od tej strony. Zdaje się że przeciąganie liny nie skutkuje w tym czasie niczym budującym. Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 09 lut 2018, 12:34 przez krople rosy, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
krople rosy

Re: Problem

Post autor: krople rosy »

Najważniejszego nie napisałam: nie zapominajcie o Bogu i modlitwie w której razem albo osobno Jemu przedstawiajcie swoje problemy i trudności . Człowiek nawet nie wie ile jest w stanie unieść z Bogiem. Widzi to z perspektywy czasu. Gdyby widział i wiedział wcześniej pewnie uciekłby i nie podjął się tego, co przed nim.
Problemy zawsze jakieś będą ale Bóg również. On zawsze JEST.
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Problem

Post autor: SAMOA »

Random323 pisze: 09 lut 2018, 10:40 Cieszę się że ktos to rozumie, a nie traktuje tego tak jak zona i rodzina - jaka to nas wspaniala laska spotkala ze tyle nam dali i w ogole...tylko za jaka cene. Ja chce stworzyc z nia prawdziwa rodzine oparta na wlasnych zasadach, nie chce tez uczestniczyc w tej sytuacji domowej ktora jest co weekend - ktos powie ze to tchorzostwo, a ja sadze ze to predzej czy pozniej odbije sie na nas wszystkich, i nie daj Boze na dzieciach w przyszlosci, cala atmosfera i te relacje jej rodzicow. A nawet jesli zostaniemy, to nie pomozemy bo to sytuacja nie do zmiany, a sami sie wyniszczymy.
Święta prawda,
bardzo dobrze, ze jesteś tego świadomy, to już dużo. Ale na siłę nie przekonasz żony, a wręcz jak będziesz starał się jej to wytłumaczyć i przekonać do swoich racji, to zaczniecie się od siebie oddalać, wiem, czym kieruje się Twoja żona, chce zaopiekować się swoją mamą i ocalić ją przed własnym mężem, który ma problem z alkoholem.Dlatego spędza z nią tyle czasu, by mama nie czuła sie porzucona po zamążpójściu córki. Syndrom DDA na tym właśnie polega. Żona ma misję, by ocalić mamę, znam to uczucie.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Krople rosy
Szczerze mowiac, moja wina jest w tym, ze sadzilem, ze jakos sie ulozy i zgodzilem sie zeby inni zadecydowali o naszej sytuacji mieszkaniowej (uleglem siostrze, zreszta bylem wtedy jeszcze daleko przed decyzja o narzeczenstwie,nie wiedzac ze jej maz ma inne zdanie w temacie mieszkania no i zonie ktorej tesciowie dali dom od razu jak sie zareczylismy niejako podejmujac decyzje za mas). Widziałem jak wyglada sytuacja rodzinna zony, ale cala jej rodzina, siostry, szwagier, nawet ona sama bagatelizowali sprawe. Wszystko owszem na zewnatrz wyglada calkiem normalnie, ale tak nie jest i to odkrylem czytając na temat dda. Z tym ze moja siostra nie widzi problemu, ale tez nikt u mnie w rodzinie mnie do tego nie namawia, to tylko i wylacznie moja decyzja, ktora chcialbym wraz z zona realizowac żeby wreszcie poczuc ze mam kontrole nad tym jaka bedzie moja rodzina i uwolnic zone od balastu przeszlosci. Tylko ze dla niej ten balast jest ok.
Random323
Posty: 49
Rejestracja: 07 lut 2018, 17:28
Płeć: Mężczyzna

Re: Problem

Post autor: Random323 »

Dodam, ze zona stwierdzila "chcesz to sobie remontuj ale ja ci nie pomoge i tam nigdy nie pojde, tu ma być twoj dom i koniec". Stwierdziła wtedy ze kazde bedzie wtedy mieszkac osobno i malzenstwo sie rozsypie. Na pytanie dlaczego nie chce mieszkac osobno, odpowiada - "bo mi sie tam nie podoba".
ODPOWIEDZ