Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 06 lut 2018, 10:57 Słabo tu mężczyzn słychać/widać.....
Bo my nie jedziemy na emocjach. My raczej chłodno kalkulujemy.
Po co nam niepokój i napięcie? :shock:
My nawet o tym rozmawiać nie chcemy. A Wy czasami nas do tego próbujecie zmusić i my się wtedy denerwujemy.
Jak nas tutaj nikt nie zmusza, to po co się w to pchać?
Gdybym nie był moderatorem, to bym wcale tego nie czytał. :lol:
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: zenia1780 »

krople rosy pisze: 06 lut 2018, 10:34 A pójść z torbami nie mam gdzie. Bez dzieci się nie ruszę. Jaki z tego pożytek gdybym miała odejść? I się tułać po przytułkach?
To dla mnie też taki akt bezradności i pogłębienie problemu
Dlaczego Kropelko, tylko tę jedną ewentualność widzisz/rozpatrujesz. To jest ostateczność, po drodze może znajdą się jeszcze inne możliwości rozwiązań
krople rosy pisze: 06 lut 2018, 10:34 Ale co da moje nie odzywanie się?
Nie wiesz. Warto sprawdzić
Wysłuchaj zalinkowwnych przeze mniemateriałów. Pomyśl czy podzielić się nimi z mężem...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 06 lut 2018, 11:00 Bo my nie jedziemy na emocjach. My raczej chłodno kalkulujemy.
Jaki wniosek wiec z tych chłodnych kalkulacji wynika?
jacek-sychar pisze: 06 lut 2018, 11:00 My nawet o tym rozmawiać nie chcemy. A Wy czasami nas do tego próbujecie zmusić i my się wtedy denerwujemy.
Jak nas tutaj nikt nie zmusza, to po co się w to pchać?
Gdybym nie był moderatorem, to bym wcale tego nie czytał. :lol:
To jak chcecie się dogadać w małżeństwie skoro rozmawiać i próbować zrozumieć nie chcecie?
A ostatnie zdanie wcale nie jest dla mnie śmieszne Jacku.
jacek-sychar

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 06 lut 2018, 11:08 Jaki wniosek wiec z tych chłodnych kalkulacji wynika?
Że mężczyźni i kobiety są inni. Jak długo tego nie zrozumiesz, tak długo nie będziesz potrafiła właściwie dotrzeć do męża.
jacek-sychar

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: jacek-sychar »

krople rosy pisze: 06 lut 2018, 11:08 A ostatnie zdanie wcale nie jest dla mnie śmieszne Jacku.
Przykro mi, że mam inne poczucie humoru. :?
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

zenia1780 pisze: 06 lut 2018, 11:07 o jest ostateczność, po drodze może znajdą się jeszcze inne możliwości rozwiązań
Może. Dodzwoniłam się dziś do psycholog działającej w ramach pomocy przyparafialnej. Będzie od marca ale dała kontakt do innej osoby która może mnie gdzieś i w jakimś terminie pokierować.
zenia1780 pisze: 06 lut 2018, 11:07 Wysłuchaj zalinkowwnych przeze mniemateriałów. Pomyśl czy podzielić się nimi z mężem...
Wysłucham. Dziękuję.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

jacek-sychar pisze: 06 lut 2018, 11:11 Że mężczyźni i kobiety są inni. Jak długo tego nie zrozumiesz, tak długo nie będziesz potrafiła właściwie dotrzeć do męża.
Tyle to wiem. I nie tylko z książek. Nie jestem świeżo upieczoną mężatką.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

renta11
Wspomniałaś krótko o Nałogowcu Kochania i Unikającym Bliskości. Choć kiedyś czytałam trochę na ten temat tak teraz przyglądam mu się bardziej. Tu link do treści gdyby ktoś chciał poczytać coś na ten temat
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,1521 ... sesja.html
To biorę do siebie:

Kochają za bardzo. To osoby, które całe swoje życie poświęcają drugiej osobie, zaniedbują siebie i swoje pragnienia na rzecz partnera. Ignorują relacje z innymi ludźmi: przyjaciółmi, rodziną, nawet własnymi dziećmi. Wolą się separować, bo do szczęścia nie jest im potrzebne nic poza związkiem. Życie zawodowe i wszelkie pozostałe aktywności schodzą na dalszy plan. Miłość staje się całym światem, a lęk przed odrzuceniem przybiera formę obsesji.

Rodzice pacjentki, której historię opowiedziałam, wysłali ją w dzieciństwie na kilka lat do innego miasta. Miała pójść tam do dobrej szkoły i być pod opieką cioci. Efekt? Ciągnące się za nią przez całe życie poczucie odrzucenia i marzenie, by związać się z podobnym do rodzica partnerem. Owszem, jest chłodny i odrzucający, ale - fantazjuje nałogowiec - może on wreszcie zaspokoi moją dziecięcą tęsknotę? Taki partner krzywdzi, ale z drugiej strony sam też nie potrafi się od nałogowca odseparować. A chciałby.

To, proszę zauważyć, jest męcząca perspektywa. Osoby, które doświadczyły toksycznej relacji z rodzicami, nie potrafią zdrowo kochać. Dziecko nie jest w stanie całkowicie pomóc rodzicowi, zatem wpada w poczucie winy. Z drugiej strony dystansuje się, buduje wokół siebie mur, nie dopuszcza kolejnych relacji. Przeżywa gigantyczną frustrację, że nie może być w pełni sobą. Ta frustracja przechodzi później często w agresję i złość do partnerki, że ta go osacza jak matka, a ono nie umie postawić zdrowej granicy. Odejść też nie umie. Tkwi w chorej relacji, złość w nim wzbiera, ale gdyby go zapytać o to, czemu nie odejdzie, odpowie, że nie umie.

Magnetyzuje to, co jest im znajome. W napotkanej osobie dostrzegają ślady swojej relacji z rodzicami. Unikający Bliskości przyzwyczajony jest do relacji, w której druga strona próbuje zawłaszczyć jego rzeczywistość. I choć na terapii od takiej osoby słyszę często słowa: "duszę się", "nie mam czym w tej relacji oddychać" - ona się w takim układzie czuje dobrze, bo wie, jak sobie poradzić: można zbudować mur, dominować. W dodatku wie, że kiedy przyjmuje rolę pomagającego czy opiekuna, łatwo może zarządzać tą relacją, nawet nią manipulować.

To trudna terapia, bo na czas jej trwania zaleca się zawieszenie związku. Chodzi o to, by nie poruszać tematów jego dotyczących, nie wchodzić w kolejne kłótnie czy awantury, ewentualne problemy rozwiązywać z mediatorem. Rada, którą dajemy w takich sytuacjach, brzmi: Nie właź partnerowi na głowę, zejdź mu z drogi, zajmij się swoim życiem. Takie sztuczne oddalenie się od siebie ma pomóc w tym, by razem z terapeutą nauczyć się, jak stworzyć zdrową relację. Jak dojrzale reagować na drugą osobę i komunikować się z nią.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Wygląda na to, że miłość mojego męża jest koślawa ale moja też.
Przypominam sobie, że gdy się radykalizował po tej dobrej stronie to po jakimś czasie łapał doła. Mówił, że gdy decyduje się kategorycznie syf wyrzucić to boi się że wpada w moje dyby kontroli, że czuje się jak synek, nie mąż .
Ta moja kontrola niszczy nie tylko jego. Mnie też. Jakbym ciągle nosiła w sobie napięcie.
To chyba spadek po mamie. Gdy z nią mieszkałam cała moja uwaga była na niej skoncentrowana i moje samopoczucie zależało od jej samopoczucia. Byłam czujna i badałam teren w jakim dziś nastroju będzie mama....czy się do mnie uśmiechnie czy odbierze miłość bo zrobiłam coś co się jej nie spodobało.
Tak sobie porządkuję myśli które do mnie napływają by jak najwięcej z tego wątku dla siebie wyciągnąć. A może jeszcze komuś posłuży.

Ps. Przyjemnej lektury Jacku ;)
jacek-sychar

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: jacek-sychar »

Dziękuję. Przeczytałem. Jakby o mojej żonie. :(
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: rak »

Dzięki KR b. fajny artykuł
jacek-sychar pisze: 06 lut 2018, 14:20 Przeczytałem. Jakby o mojej żonie.
Myślę, że nie tylko. A może to tylko moja projekcja ;)
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Niezapominajka »

No to ciężka sprawa Kropelko, sama się z tym borykałam bo też mam niezły spadek z domu. Kontrola, osaczanie, brak zgody na odrębność, inność...prowadzi do frustracji, cierpienia i wysadzenia związku w powietrze. U mnie rok terapii / no, teraz to już ponad rok /, masa lektur, pomogło powoli coś zmienić. Oby na stałe. Jacek jako wykładowca potwierdzi że reedukacja jest o wiele trudniejsza niż edukacja. To naprawdę nie przelewki, ale warto to zrobić, dla siebie i najbliższych.
jacek-sychar

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: jacek-sychar »

Niezapominajka pisze: 06 lut 2018, 17:11 Jacek jako wykładowca potwierdzi że reedukacja jest o wiele trudniejsza niż edukacja.
:D
Potwierdzam.
Jak ktoś nauczy się coś źle, to potem mu trudno nauczyć się dobrze.
Moja nauczycielka z liceum z fizyki nauczyła mnie następującego brzmienia prawa Ohma:
"Nie wychodź z doma bez łoma".
I do dzisiaj muszę się mocna zastanowić, jak naprawdę brzmi to prawo. Zawsze w pierwszej chwili mam przed oczyma łom. :P
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: Pantop »

Ogólnie o porozumieniu damsko- męskim.

Tyle rozumienia ile ustąpienia.

Trzeba opuścić komfortowe pozycje swoich przekonań, nad którymi dumnie łopocą sztandary z napisem ,,JA MAM RACJĘ,, i na moment spojrzeć na wszystko oczami swojej drugiej połówki.
krople rosy

Re: Niepokój i napięcie nie do zniesienia

Post autor: krople rosy »

Niezapominajko widzisz u siebie postępy? Jak Twoja zmiana wpłynęła na męża?
Zablokowany