Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Aleksander pisze: ↑24 sty 2018, 10:06
No dobra - a może by tak instrukcję "odwieszania" się zrobić?
Bo jedno, to zauważyć, że się "wisi".
Drugi, to nauczyć się "nie wisieć".
Zrozumienie i zaakceptowanie faktu, że przekonanie o tym, że drugi człowiek ma obowiązek zaspokoić moje potrzeby jest fałszywe jest moim zdaniem pierwszym krokiem.
Na drugim miejscu stawiam uświadomienie sobie, że jestem odpowiedzialny za swoje pragnienia, uczucia i potrzeby.
Potem zmiana własnych strategii prowadzących do zaspokajania moich potrzeb przez drugą osobę bez poszanowania jej wolności. Mam tu na myśli zachowania manipulacyjne, wpędzające w poczucie winy, uderzające w lęki drugiego człowieka.
Nauka dawania i brania w wolności. A dalej czerpanie z tego radości
Aleksander pisze: ↑24 sty 2018, 10:06
No dobra - a może by tak instrukcję "odwieszania" się zrobić?
Bo jedno, to zauważyć, że się "wisi".
Drugi, to nauczyć się "nie wisieć".
Aleksandrze
Klucz do "odwieszenia się" czy "odbluszczenia" jest w naszej głowie.
Musimy sobie uświadomić, że jesteśmy coś warci a po drugie być pewnym, że sami damy sobie radę.
Niestety są i skutki uboczne takiego odwieszenia. czasami tak przekonujemy siebie, że dobrze nam z sobą, że już nie chcemy być z nikim. Nawet jak ten nasz wiarołomny małżonek chciałby wrócić, to pojawia się myśl "A po co on nam jest potrzebny? Przecież tak dobrze nam z sobą". A gdy na prawdę chce wrócić, to my wpadamy w panikę i myślimy, co robić, żeby nie chciał wrócić. Bo się boimy?
jacek-sychar pisze: ↑24 sty 2018, 9:57
[...] Dlatego staramy się uczepić drugiej osoby. Wprost "wisimy" na niej. Na dłuższą metę może być to bardzo męczące (oczywiście dla tej drugiej osoby).
No dobra - a może by tak instrukcję "odwieszania" się zrobić?
Bo jedno, to zauważyć, że się "wisi".
Drugi, to nauczyć się "nie wisieć".
Dla mnie "zauważenie" było tak wstrząsające, że wystarczyło.
Piszesz, ze nie wiesz o czym z mężem rozmawiać. A czy wiesz, co męża interesuje?
Jeżeli to wiesz, a masz możliwość np. coś o tym ciekawego poczytac, obejrzeć...to zrób to i spróbuj się z nim tym podzielić.
Po pierwsze - pokażesz sobie (to najwazniejsze) ale i jemu, ze sama potrafisz.
Po drugie - może się okazać, ze miło męża zaskoczysz swoim zainteresowaniem.
Tylko uwaga - nie rób nic na siłę. Jeżeli masz się strasznie zmuszać, to lepiej poszukaj tematu, który Ciebie interesuje i fascynuje.
Ludzie interesujacy, mający pasje czy tylko zainteresowania, są ciekawi dla otoczenia.
Maja o czym opowiadać z prawdziwym zaangażowaniem. Sami się w coś angazują i daje im to radość.
I od razu jest lepiej.
Spróbuj...bo warto
Ja się zainteresowalam tajemnicami II wojny światowej i III Rzeszy.
O matko...wydawało sie, ze to się nie da zrobić. A okazało się fascynujące. A jakie integrujące
przeczytaj "Granice w relacjach małżeńskich" tam jest dużo o budowaniu dojrzałości emocjonalnej wśród małżonków, czyli praktycznie o odwieszaniu się od drugiej osoby.
Pozdrawiam
Rak
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
,,Kryzys jest od kilku lat, brak porozumienia, wieczne kłótnie, nawet o byle co, jedno nie ustępuje drugiemu….''
,,le w tym mojej winy, , upartości, zaparcia, braku pokory, wszechwiedzenia, i nie pozwalania drugiej stronie na nic.''
,,Broniłam się przed mężem krzykiem, on jest strasznie wybuchowy i wszystko odbiera personalnie, nawet jak się o nim nie mówi to on myśli ze to jest w niego wycelowane''
Czasem a może i nawet częściej małżeństwo wygląda jak poligon gdy się zapomni o wzajemnym dbaniu o siebie i o wspólną więź. Już się męża/żonę ma przy sobie, przychodzą dzieci, obowiązki, problemy, które z czasem się nawarstwiają tak bardzo, że bez wspólnych rozmów i obdarowywania się miłością już później nawet nie wiadomo o co chodzi. No i pewnie zapomina się, ze jest jeszcze Bóg i brak odniesienia swojego życia i małżeńskich problemów powoduje oddalenie od Niego i w konsekwencji od siebie wzajemnie.
Trzeba by chyba wrócić do początków. Do Boga i do nieustannego budowania więzi między sobą. Bez krzyków, przeciągania linii i szukania winnych bo przecież RAZEM idziemy przez życie.
Swoje wady już odkryłaś więc już wiesz czego próbować się wystrzegać a co jeszcze można zrobić by nie trzeba było z mężem walczyć a poczuć się bliżej niego. Jesteście emocjonalnie daleko od siebie , mąż też to czuje więc może we wspólnej rozmowie warto zapytać męża, co mu w Tobie przeszkadza. Bo chciałabyś to zmienić a wszystkiego w sobie pewnie nie widzisz. Przy okazji deklaracji poprawy ze swej strony poproś męża, by i on z pewnych nawyków zrezygnował i wtedy sytuacja w Waszym domu będzie ulegała stopniowo przemianie.
Już to pisałam, wiem ale zastanawiam się czy stać Was na taką szczerą rozmowę......a jeśli ciężko to może warto się przełamać zamiast pytać tylko tu na forum co by można poprawić.
A przy narastającym konflikcie i porywczości i nerwowości Twojego męża warto zastopować dalszą lawinę słowną : ,, Nie chcę z Tobą w takim tonie rozmawiać bo to prowadzi donikąd. Odłóżmy to na spokojniejszą chwilę''.
I mam pytanie: Dlaczego Twój mąż siedzi osobno gdy są u Was goście?
KR podoba mi się to co napisałaś, jednakże mam „małe ale”.
Moim zdaniem, zanim Camilaa będzie rozmawiać z mężem o tym co mu przeszkadza, warto nabyć wiedzę o kobietach, mężczyznach i różnicach między nami. Już to ukaże obszary do pracy, zwłaszcza gdy wesprze się to przypomnieniem sobie najczęstszych pretensji i zarzutów męża.
To moim zdaniem bardzo ważne aby dowiedzieć się co w naszym zachowaniu jest dobre, normalne, a co dysfunkcyjne. Co robić warto, a czego należy się wystrzegać.
Jak mówi bowiem zgodnie z prawdą Jacek Pulikowski:
Najczęściej małżonkowie mają do siebie pretensje za to, że funkcjonują tak jak przystało osobnikom ich płci.
Nie warto moim zdaniem obiecywać zmiany czegoś co jest w nas normalne, a takie oczekiwania może mieć przecież mąż Camilii.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel pisze: ↑24 sty 2018, 16:30
KR podoba mi się to co napisałaś, jednakże mam „małe ale”.
Moim zdaniem, zanim Camilaa będzie rozmawiać z mężem o tym co mu przeszkadza, warto nabyć wiedzę o kobietach, mężczyznach i różnicach między nami. Już to ukaże obszary do pracy, zwłaszcza gdy wesprze się to przypomnieniem sobie najczęstszych pretensji i zarzutów męża.
To moim zdaniem bardzo ważne aby dowiedzieć się co w naszym zachowaniu jest dobre, normalne, a co dysfunkcyjne. Co robić warto, a czego należy się wystrzegać.
Jak mówi bowiem zgodnie z prawdą Jacek Pulikowski:
Najczęściej małżonkowie mają do siebie pretensje za to, że funkcjonują tak jak przystało osobnikom ich płci.
Nie warto moim zdaniem obiecywać zmiany czegoś co jest w nas normalne, a takie oczekiwania może mieć przecież mąż Camilii.
Dzięki s zono.
Umiliłem sobie tą audycją końcówkę pracy i powrót do domu.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel pisze: ↑24 sty 2018, 16:30
KR podoba mi się to co napisałaś, jednakże mam „małe ale”.
Moim zdaniem, zanim Camilaa będzie rozmawiać z mężem o tym co mu przeszkadza, warto nabyć wiedzę o kobietach, mężczyznach i różnicach między nami. Już to ukaże obszary do pracy, zwłaszcza gdy wesprze się to przypomnieniem sobie najczęstszych pretensji i zarzutów męża.
To moim zdaniem bardzo ważne aby dowiedzieć się co w naszym zachowaniu jest dobre, normalne, a co dysfunkcyjne. Co robić warto, a czego należy się wystrzegać.
Nie mam nic przeciwko
Warto też pamiętać, że obok tej,, powszechnej ''wiedzy na temat płci warto nabyć tej która dotyczy konkretnej osoby czyli współmałżonka.
Różnimy się między sobą mimo utartych schematów myślowych.
Zgadzam się
Każdy z nas jest inny, a lektury i konferencje mogą być tylko wstępem.
Wiedza bardzo przydatna i pożyteczna, jednak później zdecydowanie trzeba teorię skonfrontować z rzeczywistością.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Cos specjalnie dla kobiet ,chociaz moze nie tylko .....
jesli zachowaja osroznosc wzgledem potencjalnych " fanek " ..
tylko 5 min a od 2 min genialne ...
Mój mąż unika mnie jak ognia
Jest miły, nawet się stara, ogarnia jakieś obowiązki domowe które wcześniej nie chętnie robił ale jak zaczynam z nim o czymkolwiek rozmowę (poważnej rozmowy już dawno nie podejmowałam) to albo mnie ignoruje albo wychodzi albo nie chce rozmawiać bo jak twierdzi „po co?”, jak idziemy gdzieś razem to idzie oddzielnie, w kościele to nawet znaku pokoju nie przekaże (zresztą już od dawna, a uważam ze bardziej jest wierzący niz ja). Ma swoje plany o których ja się dowiaduję od innych a nie od niego.
Czytałam "Koniec współuzależnienia" o nie kontrolowaniu innych.
Naprawdę staram się nie wisieć na nim, ale czasem myślę ze trzeba by go olać to może by coś zauważył ze nie chce z nim walczyć i do niczego zmuszać, i nie oczekuje ze będzie mi wszystko mówił jak nie chce.
Szukam jego języka miłości(czytam książkę 5 języków miłość) i wydaje mi się ze u niego to jest dotyk oraz drobne uczynki. Że dotyk to na to nic nie poradzę bo intymności to od dawna nie ma, nawet jak go dotknę przez przypadek to zachowuje się jak bym mu krzywdę robila. Natomiast drobne uczynki to mniemam ze potrzebuje bo jak się kłóciliśmy jeszcze w zeszłym roku to strasznie podkreślał ze jemu zależało a ja czegoś tam nie zrobiłam o co mnie prosił. I powtarzał to wiele razy. Tylko że to moim zdaniem będzie wyglądało ze się proszę o miłość, jak nagle zacznę je spełniać.
Moim zdaniem tak się odciał ze nie chce mieć nic ze mną wspólnego jedynie przyjmuje taka postawę żeby nie było nic widać na zewnątrz (taka jego polityka, której się kiedyś nauczył żeby sobie radzić ze swoimi wybuchowymi emocjami, często tak robi w stosunku do obcych żeby dojśc do jakiegoś swojego celu, potrafi być wtedy opanowany )