zawieszenie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: zawieszenie

Post autor: krople rosy »

Rosiczka pisze: 04 sty 2019, 20:28 Całokształtem. Mówi, że od początku mieliśmy złe relacje, nasze rodziny nie mogły sie dogadać, ma pretensje do mojej matki, spotkania rodzinne były sztuczne i naciągane.
I ci jeszcze? Pewnie że ,, zupa była za słona. ..?"
I to jest powód by uciec do swej nory? I wychodzić z niej kiedy to on ma siłę i ochotę? A co z Tobą?
Rosiczka pisze: 04 sty 2019, 20:28 Podawał przykłady sytuacji, które były dla niego przykre. Oczywiście, przyznaję mu rację, że często potrafiłam się zachowywać w sposób bardzo raniący
A ile już przeoracowalas i naprawilas to widzi? No niby widzi jak piszesz ale nadal jest rozczarowany i zraniony....
Pewnie minie rok, dwa a mąż dalej będzie nucie tę samą melodię. A Ty nadal będziesz posypywala głowę popiołem i przyznawala mu rację. ...I dalej spisała pośladki i zasugiwala.
A może przy najbliższej okazji to Ty wypunktujesz męża potknięcia, grzechy i braki?
Tyle że pewnie to nie zrobi na nim wrażenia i zaszyje się w swojej morze jeszcze głębiej. ..
Bardzo egoistyczne postępuje. I to by z moich ust wybrzmialo wyraźnie.
Dzieci też mają zrozumieć że Tata jest zraniony i zagubiony? Szkoda że nie zastanawia się nad dziecięcą psychiką w której mogą tłuc się myśli że Tata woli żyć sam niż z nimi i przy nich. I że go tak bardzo męczą sobą że musi od nich odpoczywać. Wiem że bardzo chcesz go wytłumaczyć i usprawiedliwić ale spójrz na tę całą sytuację na chłodno.
Jak się mają czuć dzieci? Ty jako kobieta i żona która nie jest warta wszelkich starań ze strony męża by iść z nią przez życie i dzielić wszystkie codzienne trudy i problemy...
Nie chodzi o to byś zgorzkniala i karmiła się złością czy nienawiścią wobec męża ale byś umiała zobaczyć rzeczy jakimi są w prawdzie. I nie brała nie swoich win na swoje sumienie oraz nie dała się spędzić w ślepy zaułek bicia się ciągle w piersi za przewinienia które już są nieaktualne albo są ci wspierane.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: renta11 »

A po co robić coś pod publiczkę, pod męża, pod jego powrót? Na tym ma polegać życie, na manipulacji?
Nie lepiej zastanowić się, jaki jest SENS MOJEGO życia? Jaka droga tam prowadzi?
I zacząć żyć naprawdę, prowadzić życie nie udawane, a udane?
Mąż dziś jest, jutro go nie ma. A dzieci będą do końca życia. Coś trzeba im sobą pokazać, nie udawane życie, kłamstwa, manipulacje.
Ale trzeba wiedzieć CO. A jeśli się nie wie, to należy szukać odpowiedzi.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: JolantaElżbieta »

Lawendowa pisze: 05 sty 2019, 16:41
JolantaElżbieta pisze: 05 sty 2019, 16:19 Tylko jak przerwać taką sytuację? Nie ma na to dobrych rozwiązań - to co podziała na jednego, nie podziała na drugiego - dlatego Rosiczka musi kierowac się swoim sercem i intuicją - no i zna swojego męża - wie jak z nim postępować. Mój mąż na postawienie granic reagował agresją i odsuwaniem się ode mnie - od tej wrednej baby, co nie daje się poniewierać. No to sobie w końcu poszedł :-) Dlatego ja jestem przeciwnikiem stosowania rozwiązań z automatu - posłuchałam tych rad i niestety nie podziałały:-(
A wolałabyś nadal być poniewierana?
Nie - nigdy nie pozwalałam, ale zabrakło mi cierpliwości na zastosowanie mojej metody - chciałam więcej i szybciej - zaczęłam stosować te inną - tzw. granice - i zaczęła się jazda - mąż się odsunął i znalazł pocieszycielkę, po strasznej żonie :-)
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: JolantaElżbieta »

Lawendowa pisze: 05 sty 2019, 16:41
JolantaElżbieta pisze: 05 sty 2019, 16:19 Tylko jak przerwać taką sytuację? Nie ma na to dobrych rozwiązań - to co podziała na jednego, nie podziała na drugiego - dlatego Rosiczka musi kierowac się swoim sercem i intuicją - no i zna swojego męża - wie jak z nim postępować. Mój mąż na postawienie granic reagował agresją i odsuwaniem się ode mnie - od tej wrednej baby, co nie daje się poniewierać. No to sobie w końcu poszedł :-) Dlatego ja jestem przeciwnikiem stosowania rozwiązań z automatu - posłuchałam tych rad i niestety nie podziałały:-(
A wolałabyś nadal być poniewierana?
Nie i nigdy na to nie pozwalałam. Miałam swoją metodę, ale działała powoli, a ja chciałam szybciej i więcej. A mąż stawał się coraz bardziej agresywny - tak na niego działało stawianie tych tzw. granic. Odsuwał się, znalazł pocieszycielkę i sobie poszedł. Być może i tak by się to stało, tego nie wiem. Ja tylko mówię o swoich doświadczeniach. :-)
krople rosy

Re: zawieszenie

Post autor: krople rosy »

JolantaElżbieta pisze: 04 sty 2019, 22:54 Zachowuj się tak jak do tej spory, skoro to działało, ale nie konsultuj z nim rzeczy, ktore dotyczą Ciebie samej.
Ostatecznie to jest chyba dobra rada .Po prostu niczego juz od meza nie oczekuj. Bardziej bierz pod uwage swoje odczucia,plany I potrzeby. I nie daj sobie wmowic ze jego ucieczka od rodziny to Twoja wina. Przyciskanie go do sciany spowoduje chyba wieksze wycofanie. Rosiczko jestes madrą kobietą, posluchaj swojego serca. Wazne,by szukać dobra w tym wszystkim, nie odwetu.
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Dziękuję Wam bardzo serdecznie za odzew :)

Ile osób tyle rad, bo każdy radzi z wlasnego doswiadczenia. I wydawałoby się, ze gotowych recept na rozwiązanie naszego kryzysu jest wiele, ale właśnie...każda sytuacja jest inna. I to co u kogoś podziałało, niekoniecznie i u nas sie sprawdzi.

Sporo racji ma Malina :) mówiąc o odcięciu. I pewnie dobry przyniosłoby to efekt tylko że trudno mi to rozegrać w praktyce. Najbardziej ucierpiałabym chyba ja, bo jednak mąż mi pomaga, chce z dziećmi a właściwie z nami wszystkimi razem spędzać czas i nie mogę mu zabronić kontaktów. Gdybym postawiła sprawę na ostrzu noża, sporo spadłoby tylko na moje barki. I tak czuję, że nie jestem na to do końca gotowa.
Ale robię inną rzecz. Mąż wie, że chętnie z nim spędzamy czas ale staram sie też planować dużo aktywności ( sama i z dziećmi ), o których on nie jest szczególnie informowany :) może dołaczyć jak chce, a czasem są to rzeczy, gdzie jego udział nie jest po prostu przewidziany. I też dostaje krótkie info o moich planach - nie konsultuję z nim tego.
Również jeżeli chodzi o życie codzienne. Informuję go już tylko - z reguły w ostatnim momencie - że będę miała gości, może zostać lub nie. Czasem ewakuuje sie w ostatnim momencie bo jednak wie, że przegina i jest mu zwyczajnie głupio.
Nie dzwonię do niego ( sporadycznie mi się to zdarza ), jak się spóźnia albo nie określa jasno o której będzie, wychodzę. Wcześniej robiłam to trochę na siłę, żal mi było stracić każde spotkanie. Teraz wręcz mówię, że nie mam czasu, bo mam inne plany i niech sam zostaje z dziećmi. Trochę chyba do niego dotarło, ze jak sam sie nie określi, że chce z nami czas spędzić, to może klamkę czasem pocałować. A do mnie też dotarło, że życie mam jedno.
To budzi w min niepewność. A że wie że jestem osobą niezależną, mam wielu znajomych to jak sam się nie będzie opowiadał, odpłacę tym samym :)
Ale jak przyjeżdża to oczywiście jest miło, zrobię mu z przyjemnością kawkę czy obiad ( a mąż zaprasza nas na obiady poza domem ) ale ostentacyjnie nie poruszam żadnych tematów związanych z naszym powrotem i nie skupiam sie na nim, jak jest w domu. Zachowuję się po prostu normalnie, bez nadskakiwania. Bo czuję, że to najlepiej działa - normalność i miła atmosfera. Staram się też doceniać na bieżaco i zauważać dobre rzeczy które robi. Bo uważam, że wcześniej nie robiłam tego.
Nie pytam w żadnym razie o to z kim spędza czas ( chociażby w Sylwestra ) - lepiej działa pokazanie, ze NIC mnie to nie obchodzi. To samo dotyczy wieczorów - uważam jego postepowanie za tak głupie, że postanowiłam nie wnikać w szczegóły. Niech robi co chce, jest dorosły, to jego sumienie. Niech się cieszy wolnością - jeśli kiedykolwiek dotrze do mnie, że mnie oszukał, może sie spodziewac co zrobię :)
To samo dotyczy śledzenia. Może jestem głupia ale doszłam do wniosku, ze mam swoją godność i nie będę wynajmowac detektywa do śledzenia męża. Źle bym sie z tym czuła a ewentualne szczegóły mogłyby mnie dobić. Bo serio nie czuję osoby 3. Kasę na detektywa postanowiłam zainwestować w rozrywki własne - ale o tym nikomu nie mówcie :)
post sie robi przydługi, postaram się jeszcze odnieść do Waszych konkretnych wpisów
bardzo dziękuję że jesteście :)
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

Malina pisze: 05 sty 2019, 13:46 A może jednak postawisz granicę? Jak mawia Jacek-Sychar, mężczyźni są zafiksowani funkcjonalnie i bez jakiegoś bodźca nie zaczną się zmieniać.
Znam teorię Jacka-Sychara i zgadzam sie z nią :)
Mogłabyś prosze napisać, jak to konkretnie u Ciebie wygladało? Postawienie granicy ?
Malina pisze: 05 sty 2019, 13:46 Czego uczy takie udawane życie Twoich dzieci? Zdziwiłabyś się, ile dzieci widzą i rozumieją/ szczególnie, jeśli są w wieku szkolnym. Wiem, że chcesz dobrze, że chcesz pełnej rodziny, ale Twój mąż musi odbić się od swojego emocjonalnego dna, by wrócić do Was.
Dokładnie, mąż już widzi, że dzieci coraz mniej licza sie z jego zdaniem, widzą jego postepownie ( ucieczkę ) i przestaje być dla nich autorytetem. To go dotyka, widzę że jest mu przykro. Dzieci swoim zachowaniem przekazują mu to, czego ja nie potrafie przekazać. Albo raczej - moje gadanie do niego nie dociera
Malina pisze: 05 sty 2019, 13:46 Coś w nim jest nie tak, może zwykły kryzys wieku średniego? Przecież to nie jest zły człowiek, tylko pogubiony.
Malina pisze: 05 sty 2019, 13:46 I według mnie wcale nie ma nikogo trzeciego, raczej to jego pogubienie i szukanie priorytetów w życiu.
Bardzo z tym się zgadzam. W żadnym wypadku nie mogę o nim powiedzieć, że jest złym człowiekiem. Jest szczery, uczciwy i hojny - zawsze stawiał nasze potrzeby na pierwszym miejscu. Pod względem materialnym zawsze bardzo o wszystko dbał - wiem, że to nie jest najważniejsze, ale to bardzo dużo. Ale emocjonalnie? Cóż, jak Bóg pozwoli to popracujemy nad rozwojem w tej dziedzinie ( mnie to też jak najbardziej dotyczy- praca nad sobą ).

Ale ten kryzys wieku średniego jest potężny :( odgradza nas od siebie olbrzymim murem

przytulam również :)
Ostatnio zmieniony 05 sty 2019, 21:04 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

krople rosy pisze: 05 sty 2019, 17:51
JolantaElżbieta pisze: 04 sty 2019, 22:54 Zachowuj się tak jak do tej spory, skoro to działało, ale nie konsultuj z nim rzeczy, ktore dotyczą Ciebie samej.
Ostatecznie to jest chyba dobra rada .Po prostu niczego juz od meza nie oczekuj. Bardziej bierz pod uwage swoje odczucia,plany I potrzeby. I nie daj sobie wmowic ze jego ucieczka od rodziny to Twoja wina. Przyciskanie go do sciany spowoduje chyba wieksze wycofanie. Rosiczko jestes madrą kobietą, posluchaj swojego serca. Ważne,by szukać dobra w tym wszystkim, nie odwetu.
dziękuję,
to wydaje sie być mądrym rozwiązaniem i takim zgodnym z moim sumieniem.
Czasem emocje nie pozwalają oddychać i wtedy mam ochotę wymieniać zamki w drzwiach, ale co potem? Czy chcę takich konsekwencji? Po to jestem na tym forum, żeby pomóc sobie i siebie naprawić. I żeby czerpać z Waszych doświadczeń - może nie muszę sama wszystkich błędów popełnić?
Nie winię siebie, ale swój udział jasno widzę.
Poza wszystkim chcę, żeby do męża sam dotarł bezsens tego co robi. Niech ma co chce. Niech tam siedzi w tej jaskini. W końcu to on traci. Mój mąż jest bardzo inteligentnym człowiekiem, bardzo. Tylko inteligencji emocjonalnej ma proporcjonalnie mniej :(
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: JolantaElżbieta »

Rosiczka pisze: 05 sty 2019, 20:39 Dziękuję Wam bardzo serdecznie za odzew :)

Ile osób tyle rad, bo każdy radzi z wlasnego doswiadczenia. I wydawałoby się, ze gotowych recept na rozwiązanie naszego kryzysu jest wiele, ale właśnie...każda sytuacja jest inna. I to co u kogoś podziałało, niekoniecznie i u nas sie sprawdzi.

Sporo racji ma Malina :) mówiąc o odcięciu. I pewnie dobry przyniosłoby to efekt tylko że trudno mi to rozegrać w praktyce. Najbardziej ucierpiałabym chyba ja, bo jednak mąż mi pomaga, chce z dziećmi a właściwie z nami wszystkimi razem spędzać czas i nie mogę mu zabronić kontaktów. Gdybym postawiła sprawę na ostrzu noża, sporo spadłoby tylko na moje barki. I tak czuję, że nie jestem na to do końca gotowa.
Ale robię inną rzecz. Mąż wie, że chętnie z nim spędzamy czas ale staram sie też planować dużo aktywności ( sama i z dziećmi ), o których on nie jest szczególnie informowany :) może dołaczyć jak chce, a czasem są to rzeczy, gdzie jego udział nie jest po prostu przewidziany. I też dostaje krótkie info o moich planach - nie konsultuję z nim tego.
Również jeżeli chodzi o życie codzienne. Informuję go już tylko - z reguły w ostatnim momencie - że będę miała gości, może zostać lub nie. Czasem ewakuuje sie w ostatnim momencie bo jednak wie, że przegina i jest mu zwyczajnie głupio.
Nie dzwonię do niego ( sporadycznie mi się to zdarza ), jak się spóźnia albo nie określa jasno o której będzie, wychodzę. Wcześniej robiłam to trochę na siłę, żal mi było stracić każde spotkanie. Teraz wręcz mówię, że nie mam czasu, bo mam inne plany i niech sam zostaje z dziećmi. Trochę chyba do niego dotarło, ze jak sam sie nie określi, że chce z nami czas spędzić, to może klamkę czasem pocałować. A do mnie też dotarło, że życie mam jedno.
To budzi w min niepewność. A że wie że jestem osobą niezależną, mam wielu znajomych to jak sam się nie będzie opowiadał, odpłacę tym samym :)
Ale jak przyjeżdża to oczywiście jest miło, zrobię mu z przyjemnością kawkę czy obiad ( a mąż zaprasza nas na obiady poza domem ) ale ostentacyjnie nie poruszam żadnych tematów związanych z naszym powrotem i nie skupiam sie na nim, jak jest w domu. Zachowuję się po prostu normalnie, bez nadskakiwania. Bo czuję, że to najlepiej działa - normalność i miła atmosfera. Staram się też doceniać na bieżaco i zauważać dobre rzeczy które robi. Bo uważam, że wcześniej nie robiłam tego.
Nie pytam w żadnym razie o to z kim spędza czas ( chociażby w Sylwestra ) - lepiej działa pokazanie, ze NIC mnie to nie obchodzi. To samo dotyczy wieczorów - uważam jego postepowanie za tak głupie, że postanowiłam nie wnikać w szczegóły. Niech robi co chce, jest dorosły, to jego sumienie. Niech się cieszy wolnością - jeśli kiedykolwiek dotrze do mnie, że mnie oszukał, może sie spodziewac co zrobię :)
To samo dotyczy śledzenia. Może jestem głupia ale doszłam do wniosku, ze mam swoją godność i nie będę wynajmowac detektywa do śledzenia męża. Źle bym sie z tym czuła a ewentualne szczegóły mogłyby mnie dobić. Bo serio nie czuję osoby 3. Kasę na detektywa postanowiłam zainwestować w rozrywki własne - ale o tym nikomu nie mówcie :)
post sie robi przydługi, postaram się jeszcze odnieść do Waszych konkretnych wpisów
bardzo dziękuję że jesteście :)
Wooow Rosiczko! Gud gel! (tłumaczenie z lengłydża - dobra dziewczyna) :-) i tak trzymaj, żeby nie wiem co :-)
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

renta11 pisze: 05 sty 2019, 10:32 Rosiczko
Właśnie o to chodzi , że jesteś bardzo zmęczona.
Energia bierze się z działania. Ja nie chciałam podjąć decyzji o rozstaniu. Czekałam długo na podjęcie decyzji przez męża.
Ale kiedy ją podjął i wyprowadził się, od razu przystąpiłam do działania.
Przecież i tak już się rozstaliśmy, nie mieszkamy razem. Mam dążyć do rozwodu?
Ja sama wyrzuciłam męża z domu, bo nie dałam rady już dłużej znosić tej sytuacji między nami - emocjonalnej izolacji, ciągłego oddalania sie mojego meża, męskich wypadów, braku czasu dla mnie i dla dzieci. Gadania o zmarnowanych szansach w życiu - mąż na prawdę nie ma sie czego wstydzić, wręcz przeciwnie, jest człowiekiem sukcesu ale to czym jest to okupione to inna sprawa. Wiem, że to głupie i niedojrzałae zachowanie z mojej strony ale bezsilność mnie przerosła.
renta11 pisze: 05 sty 2019, 10:32 Dla niego to jest bardzo wygodna sytuacja. I będzie to ciągnął jak długo się da i manipulował Tobą. Patrzy na Ciebie, jak się wykrwawiasz, cierpisz, brakuje Ci energii i chęci do życia. I co z tym robi? Czy ma dla Ciebie szacunek, aby powiedzieć Ci prawdę? Czy tylko wykorzystuje Ciebie do swoich celów? Czy dla dzieci takie zawieszenie jest dobre? Czy on Wam nie robi wody z mózgu? Czy nie zaciera się granica między dobrem, a złem? Czy to Ciebie wykańcza psychicznie?
Zobacz, co wyniknęło z tego spotkania, czy dowiedziałaś się czegoś nowego (oprócz wyciągania brudów sprzed lat, na siłę dodam), czy dowiedziałaś się, gdzie, z kim bawił się na Sylwestra. Nie. Co więcej Twój mąż życzy sobie maili. Po co?
Bo męczą go rozmowy z Tobą, bo wzbudzasz jego poczucie winy, bo chce mieć dowody w sądzie na obopólną winę, bo...?
Pewnie, że to dla niego wygodne. Jasne, że to rozwala naszą rodzinę i mnie wykańcza psychcznie tą emocjonalną huśtawką. Ale coraz bardziej się uodparniam na te emocjonalne szantażyki. Mówi np. "bo nie będę przyjeżdżał". Kiedyś to bladłam ze strachu a teraz mówię, ok, nie to nie. Powoli traci możliwość manipulowania mną. Wyciąga brudy sprzed lat i fajnie, bo już jak o tym mówi, to widać jakiego "kalibru" są to czasem rzeczy. Na prawdę, musiałam sie opanować żeby nie wybuchnąć śmiechem. I takie coś ma nam rozwalić życie? Wspominałam już, że mój mąż to bardzo inteligentny facet - czasem lepiej dac mu głupio pogadać, bo potem się wstydzi.
może naiwnie, ale dalej twierdzę, że nie chodzi o osobę 3
Co do maili to raczej chodziło o to, że on kompletnie nie radzi sobie z emocjami. Boi się chyba, że jak coś usłyszy, to jego reakcja zdradzi coś, czego nie chciałby pokazać. Zauważyłam to juz wczesniej, jak go coś bardzo ruszyło, to szybko wychodził.
Nie chodzi o dowody w sądzie. On nie chce rozwodu a sam robi sporo z czego ewentualnie ja mogłabym zaczerpnąć.
renta11 pisze: 05 sty 2019, 10:32 Na razie wegetujesz, bo tak sobie życzy Twój mąż i w tym kierunku działa. Można tak i do końca życia. Ale po co?
Jak on umocni się w swoim nowym życiu, to już nie będzie skłonny do kompromisu,skończą się wyrzuty sumienia, będzie potrzebował dużo dla siebie na nową drogę życia. Wtedy natychmiast to odczujesz i odczują to dzieci.
renta11 pisze: 05 sty 2019, 10:32 A jeśli zależy Ci na jego powrocie, to pamiętaj, że do szczęśliwych, samodzielnych, silnych, radosnych małżonków wracają zdradzający. A to należy w sobie zbudować.
Więc usiądź na tyłku i zastanów się, jak powinno wyglądać Twoje szczęśliwe, samotne życie?
Nie nazwałabym tego wegetacją, tak żle nie jest. Co do reszty, nie wiem co będzie. Mam nadzieję, ze raczej dotrze do niego, że czekamy na niego, jest dla nas ważny i nie musi sobie układać nowego życia. Bo nie wiadomo, czy bedzie lepsze.
A ja nie pokazuję mu swoich zranień, wręcz przeciwnie. Kiedy jest mi już bardzo trudno i przykro, dbam żeby się o tym dowiedział od kogoś innego. A dawno jestem samodzielna i wiem, że mąż to docenia. Wie, że w krótkim czasie mogłabym zmienić całe swoje życie i nie bałabym się zmiany pracy, domu czy czegokolwiek. Ale jestem od niego bardzo uzależniona emocjonalnie, co nie pozwala mi w pełni odciąc sie od jego niefajnych zachowań
jacek-sychar

Re: zawieszenie

Post autor: jacek-sychar »

Rosiczka pisze: 05 sty 2019, 21:00
Malina pisze: ↑05 sty 2019, 13:46
A może jednak postawisz granicę? Jak mawia Jacek-Sychar, mężczyźni są zafiksowani funkcjonalnie i bez jakiegoś bodźca nie zaczną się zmieniać.
Znam teorię Jacka-Sychara i zgadzam sie z nią
Małe wyjaśnienie.
To nie jest moja teoria. Ja to wyczytałem w jednej z mądrych książek. Już nie pamiętam której, ale bardzo się z tym zgadzam. :lol:
Rosiczka
Posty: 50
Rejestracja: 09 sty 2018, 15:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: Rosiczka »

JolantaElżbieta pisze: 05 sty 2019, 16:19 Tylko jak przerwać taką sytuację? Nie ma na to dobrych rozwiązań - to co podziała na jednego, nie podziała na drugiego - dlatego Rosiczka musi kierowac się swoim sercem i intuicją - no i zna swojego męża - wie jak z nim postępować. Mój mąż na postawienie granic reagował agresją i odsuwaniem się ode mnie - od tej wrednej baby, co nie daje się poniewierać. No to sobie w końcu poszedł Dlatego ja jestem przeciwnikiem stosowania rozwiązań z automatu - posłuchałam tych rad i niestety nie podziałały:-(
JoannoElżbieto,
odpisanie Tobie postanowiłam zostawić sobie na deser, bo szczególnie trafiły do mnie Twoje słowa :)
Pięknie napisałaś to, czego jakoś sobie nie mogłam do końca sprecyzować.
Pewnie, że byłoby miło ( przynajmniej na początku :) ) dać upust emocjom i jak radzi Logika, zrobić krótkie cięcie. Z pewnością by mi ulżyło :)
ale jestem na forum już dostatecznie długo żeby wiedzieć, że emocje nie są dobrym doradcą a różne działania wywołują w różnych osobach różne efekty :)
w przypadku mojego meża wstrzasy sa wskazane, owszem, ale nie moge przesadzić i wszystkiego popsuć ( nieraz juz tak zrobiłam )
muszę popracować nad swoją cierpliwością, bo mój maż też na postawienie granic reaguje odsuwaniem się ode mnie. I wtedy niewiele mogę zdziałać i mało mam sposobności pokazania mu, że ja też nad soba pracuję i chce się zmieniać.
A że to wykańczające? Okrutnie :(
Zauważyłam jednak, że jak mamy słabszy kontakt, to uwieszam się na mężu bardzo, tęsknię, rozpamietuję, miotam się strasznie. A jak wiem, że i tak się spotkamy, mamy plany i spokojnie funkcjonujemy, to sama czuję, że już nie muszę - dzwonić, pytać, kontrolować. Mam swoje zajęcia, organizuję sobie czas i sama nie inicjuję kontaktu za często. Mąż jest przyzwyczajony do innych "działań " z mojej strony, zabiegania i czekania. Teraz już nie potrzebuję wydzwaniać i wypytywać - w końcu kiedyś tego też nie robiłam. Miałam do męża zaufanie i dalej je mam - jeżeli je zawiedzie, to wie, że to będzie sztuka na raz. Dotychczas nie przyłapałam go na żadnym kłamstwie. Jeżeli oszukuje, to niech sam sobie radzi ze swoim sumieniem.
Tak więc dziękuję raz jeszcze za dobre słowo :)
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: zawieszenie

Post autor: czas »

Rosiczko i super super wnioski tak naprawdę to super się stało że nie gnijecie po jednym dachem bo to kołowrotek uczuć i wyniszcza taka wielka niewiadomą. Uwierz mi wiem to z perspektywy czasu. Tak naprawdę jeszcze będą w tobie skakać te sentyment przy okazji widoku par na ulicy, poobejrzeniu filmów o rodzinie, po rozmowie ze znajomymi o ich związkach, lecz z czasem zajmując się sobą zbudujesz swój świat i ten mocny twój świat stanie się zawsze powrotem do pionu. To taka klasyka gdzieś zskreci się łza, ale zaraz odnajdziesz wartości swj enklawy i szybko stajesz do pionu. Co do kontaktów? Ja obralem tak jestem miły serdeczny, uczynny, otwarty ale nie wynaturzam temat my, razem związek, powrót. Nie wiem czy rozumiesz ale najprościej podaję pojedynczo palce a nie cała dłoń. Moje wnioski z kryzysu są proste gdy kiedykolwiek podejmie rozmowy żona O NAS pogadamy ja tego tematu nie zaczynam i nie zacznę bo co miałem powiedzieć już powiedziałem ba swoją postawę okreslilem raz i stanowczo. A jest nią to że małżeństwo jest dla mnie istotną sprawą i ważna lecz nie zniszcze sobie ze wszech miar zabiegają o względy małżonki. Proste do tego trzeba dwojga i poczekamy na chęci dwojga. Może to co napisałem w czym ci pomoże.... pozdrawiam
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: renta11 »

Rosiczko

Pięknie sobie radzisz. Lepiej niż ja kiedyś.
Ja także podjęłam decyzję o nieszpiegowaniu, bo jakoś miałam przekonanie, że jak Tata uzna, że powinnam wiedzieć, to i tak się dowiem. Bo będę to miała podane na tacy. I tak się rzeczywiście stało.
Tak jakoś naturalnie budujesz siebie, w ewolucji. Więc o odwieszenie emocjonalne także się podzieje. A w związku z tym granice same się ustawią. A może Wam się uda, bo Ty działasz bardzo świadomie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: zawieszenie

Post autor: JolantaElżbieta »

Rosiczka pisze: 05 sty 2019, 22:27
JolantaElżbieta pisze: 05 sty 2019, 16:19 Tylko jak przerwać taką sytuację? Nie ma na to dobrych rozwiązań - to co podziała na jednego, nie podziała na drugiego - dlatego Rosiczka musi kierowac się swoim sercem i intuicją - no i zna swojego męża - wie jak z nim postępować. Mój mąż na postawienie granic reagował agresją i odsuwaniem się ode mnie - od tej wrednej baby, co nie daje się poniewierać. No to sobie w końcu poszedł Dlatego ja jestem przeciwnikiem stosowania rozwiązań z automatu - posłuchałam tych rad i niestety nie podziałały:-(
JoannoElżbieto,
odpisanie Tobie postanowiłam zostawić sobie na deser, bo szczególnie trafiły do mnie Twoje słowa :)
Pięknie napisałaś to, czego jakoś sobie nie mogłam do końca sprecyzować.
Pewnie, że byłoby miło ( przynajmniej na początku :) ) dać upust emocjom i jak radzi Logika, zrobić krótkie cięcie. Z pewnością by mi ulżyło :)
ale jestem na forum już dostatecznie długo żeby wiedzieć, że emocje nie są dobrym doradcą a różne działania wywołują w różnych osobach różne efekty :)
w przypadku mojego meża wstrzasy sa wskazane, owszem, ale nie moge przesadzić i wszystkiego popsuć ( nieraz juz tak zrobiłam )
muszę popracować nad swoją cierpliwością, bo mój maż też na postawienie granic reaguje odsuwaniem się ode mnie. I wtedy niewiele mogę zdziałać i mało mam sposobności pokazania mu, że ja też nad soba pracuję i chce się zmieniać.
A że to wykańczające? Okrutnie :(
Zauważyłam jednak, że jak mamy słabszy kontakt, to uwieszam się na mężu bardzo, tęsknię, rozpamietuję, miotam się strasznie. A jak wiem, że i tak się spotkamy, mamy plany i spokojnie funkcjonujemy, to sama czuję, że już nie muszę - dzwonić, pytać, kontrolować. Mam swoje zajęcia, organizuję sobie czas i sama nie inicjuję kontaktu za często. Mąż jest przyzwyczajony do innych "działań " z mojej strony, zabiegania i czekania. Teraz już nie potrzebuję wydzwaniać i wypytywać - w końcu kiedyś tego też nie robiłam. Miałam do męża zaufanie i dalej je mam - jeżeli je zawiedzie, to wie, że to będzie sztuka na raz. Dotychczas nie przyłapałam go na żadnym kłamstwie. Jeżeli oszukuje, to niech sam sobie radzi ze swoim sumieniem.
Tak więc dziękuję raz jeszcze za dobre słowo :)
Bo widzisz Rosiczko, ja uważam, że popełniłam błąd nie kierując się swoją intuicją i znajomością charakteru mojego męża, a sztywnymi schematami. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że byłam samotna i zagubiona, nie umiałam zachować się w sytuacji, w której znalazło się moje małżeństwo. Oczywiście nie twierdzę, że niektóre rady były nie mi bardzo pomocne, ale były takie, które stosowałam wbrew sobie i bez przekonania, tylko dlatego, że miały działać. A jak się już ogarnęłam, to było za późno, mąż oddalił się tak bardzo, że rozwód był nieunikniony. Dał się zagospodarować "życzliwej" ....kowalskiej, która też dawała mu rady, w rodzaju: masz być konsekwentny, żadnych kontaktów z "nią", zerwij wszystkie więzi, przygotowuj się mentalnie i nie tylko do rozwodu i nie daj się zepchnąć z raz obranej drogi, ustaw granice i ich pilnuj. No i wypełniał te polecenia - wiem, bo podsłuchałam rozmowę nią, po tym jak go nakryłam w mieszkaniu moich teściów. Dlatego teraz podchodzę sceptycznie do tych różnych list :-) I tylko dzielę się swoim doświadczeniem, nie upieram się, że mam rację, pokazuję tylko inną stronę tego zagadnienia, "które jest zbyt specyficzne w swej strukturze obiektywnej." ;-)
ODPOWIEDZ