- dbanie o dobry, wspólny czas,
- poszukiwanie wspólnych zainteresowań, pasji, żeby coś wspólnie przeżywać,
- wrażliwość na pozytywne gesty drugiej strony, docenianie ich i okazywanie tego, dbanie o to, żeby nie dorabiać do nich drugiego dna, złych intencji,
- zwracanie uwagi na piękno tej osoby, wewnętrzne i zewnętrzne.
Moje doświadczenie jest takie, że okazywanie uczuć żonie wzmacniało te uczucia we mnie. Oczywiście napełnianie moich "zbiorników miłości" przez nią też działało, i to potężnie. W drugą stronę również - ale tylko do czasu, potem już nie.
Nie wiem, to też sprawa dość płynna i nie zero-jedynkowa. Staram się przyjąć i docenić każdy gest, nawet drobny lub niejednoznaczny, odpowiedzieć na niego. Dla mnie chyba najważniejszym probierzem stosunku do mnie byłaby chęć spędzania ze mną czasu wolnego, po prostu wola bycia razem, jakieś wspólne działanie. Na razie wydaje mi się, że przyjąłbym z radością sygnały od niej w dowolnym z 5 "języków miłości", nawet niekoniecznie jednym z moich (dotyk i dobry czas).