Istota miłości

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Istota miłości

Post autor: Ukasz »

Zeniu, tu chyba nie jakiegoś algorytmu działania. Mogę podać jedynie przykłady:
- dbanie o dobry, wspólny czas,
- poszukiwanie wspólnych zainteresowań, pasji, żeby coś wspólnie przeżywać,
- wrażliwość na pozytywne gesty drugiej strony, docenianie ich i okazywanie tego, dbanie o to, żeby nie dorabiać do nich drugiego dna, złych intencji,
- zwracanie uwagi na piękno tej osoby, wewnętrzne i zewnętrzne.
Moje doświadczenie jest takie, że okazywanie uczuć żonie wzmacniało te uczucia we mnie. Oczywiście napełnianie moich "zbiorników miłości" przez nią też działało, i to potężnie. W drugą stronę również - ale tylko do czasu, potem już nie.
zenia1780 pisze: 05 sty 2018, 18:08 Kiedy uznasz, że małżonek okazuje miłość?
Nie wiem, to też sprawa dość płynna i nie zero-jedynkowa. Staram się przyjąć i docenić każdy gest, nawet drobny lub niejednoznaczny, odpowiedzieć na niego. Dla mnie chyba najważniejszym probierzem stosunku do mnie byłaby chęć spędzania ze mną czasu wolnego, po prostu wola bycia razem, jakieś wspólne działanie. Na razie wydaje mi się, że przyjąłbym z radością sygnały od niej w dowolnym z 5 "języków miłości", nawet niekoniecznie jednym z moich (dotyk i dobry czas).
Ukasz

Re: Istota miłości

Post autor: Ukasz »

Ostatnie pytanie Zeni chyba odnosiło się do mojej aktualnej sytuacji, więc odpowiem jeszcze w moim wątku (z którego ten wypączkował)
viewtopic.php?f=10&t=541&start=120
Tu dodam tylko, że po zastanowieniu dziwię się samemu pytaniu - dlaczego miałbym osądzać, czy małżonek okazuje miłość? W sumie taka wiedza, czy z jego czy jej strony to już miłość, czy coś mniejszego, nie jest mi chyba do niczego potrzebna.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Istota miłości

Post autor: zenia1780 »

mare1966 pisze: 05 sty 2018, 23:38 Tyle , że jak sama wiesz byliście ciągle razem , choć obok .
I to ten fakt był jednak decydujący dla jedności małżeństwa .
Nie przeczę. Jednak jest tu wiele osób, które również w takiej sytuacji ciągle się znajdują...
Po za tym nawet na przy sporadycznych spotkaniach nie da się nie zauważyć, że ktoś jest szczęśliwy i radosny...
A to jest zawsze zastanawiające, zwłaszcza jeśli na horyzoncie nie widać nikogo trzeciego...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Ukasz

Re: Istota miłości

Post autor: Ukasz »

Z innego wątku,
viewtopic.php?f=16&t=648&start=30
ale w tym temacie:
Ukasz pisze: 07 lut 2018, 23:55
zenia1780 pisze: 07 lut 2018, 7:55 Żona być może zgasiła Twoje uczucia do niej.... Jezus kocha ją nadal... I może chce abyś popatrzył na żonę przez pryzmat Jego miłości i abyś był narzędziem tej Jego miłości do żony...
Dotąd patrzyłem na to od innej strony. Dziękuję Ci Zeniu, za tę sugestię. Muszę (czyli bardzo chcę) ją przemyśleć, przemodlić, wypróbować.
Przemyślałem, trochę przemodliłem i troszkę spróbowałem. Wydaje mi się, że z młodzieńczej relacji z Bogiem przeszedłem od razu do przeżywania miłości w małżeństwie. Ta do Boga i do żony były ze sobą splecione, wręcz zmieszane. Kryzys w małżeństwie uderzył też w moje przeżywanie wiary. Nie zachwiał jej, ale "wystudził". Uczucia związane z modlitwą niedawno wróciły i to wspaniałe, pisałem o tym w przywołanym wyżej wątku. Nadal jestem jednak na dość wczesnym etapie budowania dojrzałej więzi z Bogiem. Rozumiem, że Ty Zeniu możesz swoją miłość do Boga niejako przelewać do relacji z mężem. To piękne, ale dla mnie jeszcze niedostępne, nie dorosłem do tego.
W moim stosunku do Boga brakowało mi żywej świadomości Jego osoby, wydobycia Go z abstrakcyjnych wyobrażeń. Przychodziły nawet takie myśli, że trudno mi pokochać kogoś, kogo nie mogę poznać zmysłami - zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. Nasuwała się odpowiedź, że przecież jest Eucharystia, gdzie dotykam Jego ciała, ale nie potrafiłem nigdy tego tak przeżyć. Aż do dzisiaj.
To było coś niezwykłego. Po prostu poczułem dotknięcie Kogoś. Radość spotkania. Uświadomiłem sobie, że nie chcę, nie potrafię Go w tym momencie wielbić ani Mu dziękować. Umiałem tylko cieszyć się tym, że jest. Modliłem się jednym słowem: "Jesteś!".
Chyba jakoś się zbliżam z oddali do tego, co Zeniu napisałaś, co dla Ciebie było zupełnie naturalne, a dla mnie było trochę dziwną konstrukcją. Tak, sądzę, że to jest właśnie ta droga, którą powinienem pójść. Pierwszy krok był cudowny. To aż niepokojące, bo wartościowe rzeczy przychodzą w trudzie i bólu, a tu sama przyjemność, i to jaka!
Mój kierownik duchowy zasugerował mi sposób na odnowienie we mnie charyzmatu sakramentu małżeństwa: poprzez częstszą Eucharystię, która jest fundamentem i źródłem wszystkich sakramentów. Miał rację.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4408
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Istota miłości

Post autor: ozeasz »

Jeśli mogę to też chciałbym podzielić się troszkę moim rozumieniem miłości bezinteresownej ,bezwarunkowej w małżeństwie .
Bo jak wszystko na tym świecie i moje rozumienie miłości od czasu kiedy wraz ze mną uzyskało świadomość istnienia rozwija się i dojrzewa do dnia dzisiejszego .

Na każdym etapie rozwoju wydawało mi się że wiem już , czym jest miłość i że sam tą miłość realizuję przynajmniej w podstawowym wymiarze .

Dziś przyjąłem zasadę że miłość małżeńska i każda inna nie jest celem samym w sobie ,lecz drogą do celu ,że emocje i ich przeżywanie nie są celem ,ale drogą do celu .

Odnośnie emocji ,uczuć o których tu napisaliście przyjąłem ,że są informacją o mnie samym , lub o drugim człowieku ,mogą mi przedstawić stan mojej/drugiego duszy? Prawdziwy stan ... nie przywiązuje do nich dziś tak mocno wagi jak kiedyś ,do ich przeżywania ,moje życie nie jest przez to mniej kolorowe ,a jestem przekonany że bardziej realne .

Staram się je traktować z wdzięcznością ,bo nie przypadkiem obdarzył je nimi Bóg mnie i innych .Jeśli w zgodzie z powyższym popatrzę na formy miłości: synowskiej ,małżeńskiej ,rodzicielskiej ,przyjacielskiej ,braterskiej ,jeśli zwrócę uwagę na emocje i kierunek który wskazują one ,to zaczynam widzieć odbicie jak w lustrze ,ODBICIE które jest dla mnie przejawem Boga ,a więc to ON nie odbicie staje się dla mnie celem i sensem ,a małżonek ,dzieci ,przyjaciele , sytuacje ,kryzysy ,obfitość i brak stają się towarzyszami na drodze do pełnego zrozumienia Wierności ,Prawdy, Komunii ze Stwórcą ,z Ojcem który wyraża się w każdej z tych relacji .

Pomógł mi w tym m.in. Ozeasz .... św. Piotr , św. Paweł , św. Jan Paweł 2 i wielu ,wielu innych również i w tej wspólnocie ,a ponadto Jezus Chrystus Miłosierny i Cierpliwy ...
Cokolwiek uczyniliście jednemu z moich najmniejszych , ....... Mt 25,40
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ