mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: GosiaH »

katalotka, mój mąż i ja wróciliśmy do siebie 3 lata temu.
Mój mąż wracał, podobnie jak opisujesz powrót twojego męża - wg mnie nieudolnie, bez nawrócenia, jakoś tak ... no niby chce ale...
To moje oczekiwania nie pozwalały zobaczyć szczerości powrotu.
To we mnie był problem.

Wcale nie musi być tak samo u ciebie.
Piszę raczej, byś miała ogląd z różnych stron.
Czasami sami siebie tak nakręcamy, że niewiele widzimy.
A ktoś stojący z boku jednak widzi więcej.

PS. ja któregoś dnia po prostu podjęłam decyzję, że odbudowuję moje małżeństwo. Powiedziałam Panu Jezusowi, że z całą świadomością wchodzę w to - jakbym rzucała się na głowę ze skał, ale Jego w tym sprawa bym się mocno nie poobijała. Jak do tej pory wywiązuje się ze swojej części więcej niż dobrze :D
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: katalotka72 »

odpuszczam to sobie
co ma być to będzie
jego słowa " nie było nie ma nie będzie koniec"

dziękuję wszystkim za mądre i trafne spostrzeżenia
pozdrawiam
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: katalotka72 »

GosiaH podziwiam szczerze i zazdroszczę determinacji
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

Katalotka pisze :
"zadaje mi pytania w stylu " chcę wrócić do żony, co mam zrobić" jakby żoną była obca dla mnie osoba, gdy nie jestem niezaangażowana emocjonalnie i mogę służyć radą i pomocą"

i dalej sama twierdzi :
"przecież musimy się na nowo poznać, jesteśmy całkiem obcymi ludźmi z bagażem trudnych doświadczeń"

Myślę , że tak jest .
Jesteście ( w dużej mierze ) już całkiem obcymi ludźmi .
Dlatego uważam , że taka forma jego zwrócenia się do ciebie ,
jest nawet "naturalna" .
Ma też te zalety , że PYTA ciebie o jakieś warunki współpracy ,
tj. ty nadajesz tempo , że tak powiem , priorytety .
Wydaje mi się , że nawet trudno by było oczekiwać
jakichś dłużej trwających silnych emocji .
Mentalnie , emocjonalnie i fizycznie obce sobie osoby , po pewnym czasie .
( tak mi się wydaje przynajmniej )

Myślę , że rozumiem twoje obawy Katalotka .
Moim zdaniem , masz prawo najpierw
nieco poznać
twoje nowego - starego męża .
W szczególności jego motywacje itd.
Wykazać ze swojej strony umiarkowane otwarcie , powoli .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

Myślę , że część "nowych"
nie bardzo czuje tę sytuację .
Kilka miesięcy to zupełnie co innego niż kilka lat ,
to jest 10 RAZY dłużej .
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: Pavel »

Podzielę się własnym doświadczeniem i przemyśleniami, może to w czymś pomoże.

Gdy moja żona postanowiła wrócić, byłem pełen obaw - na początku czy to nie kolejna "podpucha", później o powtórkę z rozrywki, jak to wszystko będzie wyglądało, czy mogę jej zaufać i tak dalej...
Nie wiem do tej pory kim był kowalski (albo kowalska), co dokładnie (lub mniej dokładnie ;) ) zaszło, żona udzieliła mglistych w mojej ocenie wyjaśnień, do zdrady się nie przyznała.
Nie wykonała pracy nad sobą choćby podobnej do mojej, nie nawróciła się, nie przeprosiła.
Podziękowała "tylko", że trwałem.
W moim odbiorze, najlepiej abym nie wracał do niewyjaśnionej przeszłości (choć wg niej wyjaśnionej) i cieszył się, że łaskawie wróciła ;)

Wnioskuję, że wróciła albo dlatego, że nie potrafiła odejść, albo jej wizja szczęścia zderzyła się z rzeczywistością. Tak czy owak, po mojemu, powrót z rozsądku, czyli byłem zapchajdziurą.

Zgodziłem się na to wszystko ze świadomością, że łatwo i lekko nie będzie. Dlaczego?
Powodów wiele:
-moje przysięga;
-przecież o szansie na uratowanie małżeństwa marzyłem, o nią się modliłem;
-niewiele traciłem ryzykując, do zyskania zaś miałem dużo więcej;
-sam sobie taką żonę kiedyś wybrałem;
-czym wyższa góra, tym większa satysfakcja i nagroda po wejściu na nią;
-jej rozwój i praca nad sobą to jej obszary odpowiedzialności, ja mogę ewentualnie pomóc własnym przykładem;
-jej wiara i postępy w niej - to również jej prywatny obszar, przecież zanim się pobraliśmy nie interesowałem się tym zbytnio. Uważam, że nie mam prawa jej nic narzucać, aczkolwiek zachęcam, w pełnej wolności;
-pokora;
Tyle powodów "na szybko".

Mam oczywiście świadomość gdzie jesteśmy 1,5 roku po powrocie, nie mam gwarancji, że nie będzie powtórki.
Dzięki kryzysowi jestem jednak innym człowiekiem, nie boję się już, cokolwiek się wydarzy. Ze swojej strony staram się dokładać starań, by do ponownego kryzysu nie doszło. Tyle mogę ;)

Sądząc po owocach, do tej pory - idziemy we właściwym kierunku.
Urodziło się trzecie dziecko, żona gdy może chodzi z nami do kościoła, nasza relacja wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Czasami jej nawet opowiadam coś z forum, nie patrzy już na mnie jak na fanatyka i sekciarza ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: lustro »

GosiaH pisze: 09 sty 2018, 21:58 ja któregoś dnia po prostu podjęłam decyzję, że odbudowuję moje małżeństwo. Powiedziałam Panu Jezusowi, że z całą świadomością wchodzę w to - jakbym rzucała się na głowę ze skał
No i tak to chyba jest po każdej ze stron.
A przynajmniej tak było też u mnie. I mówię tu o sobie. Choć pewnie mój mąż też musiał podjąć taką decyzję.

Katalotka
Przemódl to i...podejmij jakąś decyzję. To najtrudniejsze.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: renta11 »

Myślę, że w pierwszych miesiącach/latach po rozstaniu fizycznym najbardziej brakuje nam bliskiej osoby. I jesteśmy tak poranieni, że jak trwoga to do Boga. Wydaje nam się, że powrót małżonka rozwiąże nasze problemy. I rzeczywiście, często powrót (albo brak wyprowadzki i jakieś tam wyjście naprzeciw) powoduje, że tak się właśnie dzieje. Wracamy na stare/nowe tory, wraca głównie jakieś tam poczucie bezpieczeństwa. Bo przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka.

Inaczej sytuacja wygląda po upływie dłuższego czasu i szczególnie w przypadku totalnego braku kontaktu fizycznego/emocjonalnego. Bo tutaj jesteśmy zmuszeni budować swoje życie na nowo. Szczególnie odczuwalne, kiedy zmieniamy miejsce zamieszkania/pracę/poznajemy nowych ludzi. Wtedy okazuje się, że może pierwszy raz w życiu żyjemy tak, jak my chcemy. I udaje nam się w końcu osiągnąć jakąś tam stabilizację/poczucie bezpieczeństwa/szczęście. No i w zależności od tego, na czym zbudowaliśmy to nowe życie. Czy na Bogu, na skale?

Wtedy taki powrót jest już zupełnie inny, szczególnie w sytuacji, gdy zupełnie inna była droga naszego małżonka.

Myślę, że szczególnie mężczyźni rzadko umieją być sami. I wydaje mi się katalotko, że tak może być u Was. Twój mąż był z kowalską dosyć długo, pewnie niedawno się z nią rozstał. I u niego jest ta luka, którą, jak jemu się wydaje, może wypełnić tylko inna kobieta. Na ten moment wydaje mu się, że Ty. Więc on dąży do najszybszego zapchania dziury. I Ty to pewnie czujesz.

Wydaje mi się, Ty swój dom zbudowałaś na skale. Więc masz teraz dwa wyjścia.
1. Pozwolić mu być ze sobą tak jak on chce: szybko, blisko fizycznie, jak małżonkowie. Bo on niczego innego nie zna.
2. Wyznaczyć mu czas, na przykład rok na jego życie w samotności. Aby on zbudował swoje życie na nowo i dowiedział się, jak sam chciałby żyć. A w tym czasie moglibyście spotykać się od czasu do czasu i dać sobie czas na poznawanie się na nowo.

Ty pewnie optujesz za tym drugim rozwiązaniem, a mąż za pierwszym. Przy pierwszym Tobie byłoby pewnie trudniej na początku, bo to jak gwałt na swojej naturze już samotnika. W końcu 5/5 roku przyzwyczajeń. On czułby się bezpieczniej. No i mniejsze szanse, że będzie szukał innej opcji. Ale tylko w sytuacji, gdy oboje dacie radę żyć razem. No i tutaj pewnie będziesz zmuszona trochę do prowadzenia go za rękę, co fajne nie jest, bo jak piszesz, chcesz mężczyzny, a nie chłopca. Bo chłopca to Ty już miałaś.

W drugiej opcji Tobie będzie łatwiej, do czego masz prawo. A on będzie musiał się zmierzyć z największym wrogiem mężczyzny, czyli z samotnością. A biorąc pod uwagę ilość samotnych kobiet w waszym wieku, będzie zmuszony się bronić przed atakami zdeterminowanych kobiet w 20-letniej rozpiętości wiekowej.I duże szanse, że znowu wybierze łatwiejszą opcję i problem się rozwiąże.

Pewnie w tej sytuacji ja postawiłabym na szczerość. Czyli przedstawiłabym mężowi warianty rozwiązań i swoje obawy z nimi związane. Zastanowiłabym się, co jest ważne dla mnie, przemodliłabym, poprosiłabym Boga o wsparcie.
Ty wszystko możesz, niczego nie musisz. Ważny jest Bóg i Ty. Dopiero potem cały świat.
Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: mare1966 »

Krótko , bo mi post skasował .

Małżeństwo ( związek ) przechodzi przez kolejne fazy .
To są zupełnie inne małżeństwa , role , zadania , priorytety itd.
( przez dziećmi , małe dzieci , nastolatki , dorosłe , bez dzieci w domu ,
po 50 , po 60 , po 70 , wreszcie mąż w pozycji horyzontalnej - żona wdowa ) .


Małżeństwo Katalotki ( z tego co wiem ) - to potencjalnie faza
bez dzieci w domu .
Specyfika : stosunkowo już mniej obowiązków ( nie ma dzieci , dorabiania )
a więcej czasu . .......... i tych dwoje bliskich obcych ludzi .
Paradoksalnie , to okres który weryfikuje "dobranie się ludzi" ,
zainteresowaniami , charakterami itd.
( stąd z reguły dwa TV )
No , ale u Katalotki dopiero POCZĄTEK tego okresu ,
a życie ponoć zaczyna się właśnie po 50-siątce ( a nawet jeszcze nie ma tyle ) .
Zatem jeszcze jest czas pożyć .
Nawet , gdyby mąż nie odchodził ,
to i tak jest to okres , przejście trudne .


===========================================

Renta pisze :
"A on będzie musiał się zmierzyć z największym wrogiem mężczyzny, czyli z samotnością.'

Największym wrogiem mężczyzny nie jest samotność ,
tylko brak kobiety . Samotność jest wręcz naturą mężczyzny .

Renta pisze :
"A biorąc pod uwagę ilość samotnych kobiet w waszym wieku, będzie zmuszony się bronić przed atakami zdeterminowanych kobiet w 20-letniej rozpiętości wiekowej."

Wreszcie jakiś optymistyczny akcent .
katalotka72
Posty: 155
Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: katalotka72 »

renta11 pisze: 10 sty 2018, 9:35 Więc on dąży do najszybszego zapchania dziury. I Ty to pewnie czujesz.
on mi to napisał w poniedziałek podczas ostatniej "rozmowy" - lepiej dla mnie być na dole niż czuć ta niszę

masz renta rację, dla mnie opcja nr 2 byłaby idealna, poznawać się, czasem spotkać, myślałam o wyjedzie z Sycharkami do Białowieży żeby go wtedy zabrać ze sobą
nigdy nie miał w sobie empatii więc i teraz zupełnie jej w nim brak, pojawiły się nuty, które doskonale pamiętam z czasu wspólnego życia - rodzina pierwotna na 1 miejscu i relacje z nią - to wzbudza niepokój i wiele innych jak np. bazowanie na naszej "miłości" w liceum
miałabym mu ochotę wykrzyczeć wszystko to co krzyczałam Panu Bogu, ale to nie ten czas - może nigdy nie nadejdzie
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: lustro »

Czytam te rozterki a w glowie pojawia się pytanie - na ile jesteśmy naprawdę związani sakramentem?
Na ile przed Bogiem za siebie nawzajem odpowiedzialni?
I czym tak naprawdę jest krzyż?
Wiedźmin

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: Wiedźmin »

katalotka72 pisze: 10 sty 2018, 12:12 [...] miałabym mu ochotę wykrzyczeć wszystko to co krzyczałam Panu Bogu, ale to nie ten czas - może nigdy nie nadejdzie
Katalotko - to może jednak wykrzycz - w formie listu - gdzie można wszystko poprawiać i dobrze przemyśleć.
Wykrzycz - po co to trzymać w sobie?

Albo wykrzycz jeszcze raz Panu Bogu i puść - nie wracaj - niech to się rozmyje... niech się rozpłynie - nie ma co tego trzymać pod skórą upchniętego...
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: renta11 »

Taaa. Chciało by się, aby przyjechał nowy, nawrócony człowiek. Już pal licho tego białego konia i inne dodatki, ale dlaczego ta żaba na nim siedzi? :D
Nie każdy ma zadatki na cierpiętnika.Nie każdy może mieć dobre małżeństwo, mimo swojej dojrzałości i gotowości. Jakieś minimum musi być w drugiej stronie, aby miało to sens. Nie spiesz się, bo jeśli jest tak źle, to za chwilę sytuacja pewnie się sama rozwiąże.Wraz z nastaniem nowej kobiety. Czas jest dobrym rozwiązaniem, bo jeśli on nie będzie potrafił chwilę zaczekać, to co będzie potrafił? Czy Bóg chce dla nas byle jakiego małżeństwa? W końcu po coś ta separacja była, jest. Po co dla Ciebie? Dla małżonka?

Trudna sytuacja. Módl się i rozważaj. Czekaj na odpowiedź, rozeznanie. Co nagle...
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: Pavel »

renta11 pisze: 10 sty 2018, 12:52 Taaa. Chciało by się, aby przyjechał nowy, nawrócony człowiek. Już pal licho tego białego konia i inne dodatki, ale dlaczego ta żaba na nim siedzi?
:D
renta11 pisze: 10 sty 2018, 12:52 Jakieś minimum musi być w drugiej stronie, aby miało to sens.
Zgadzam się. W moim przypadku była to chęć naprawiania/budowania małżeństwa.
Oczywiście każdy jest inny, więc te oczekiwania mogą być inne.
Warto moim zdaniem powierzyć to Bogu, przemodlić i prosić Ducha Świętego o właściwe rozeznanie tego minimum, aby nie było to nasze chciejstwo i oczekiwania niemożliwe (na konkretny czas) do spełnienia.
Aby przypadkiem nierozważnie nie stracić szansy na odbudowę małżeństwa.

Odnośnie czasu również się zgadzam z Rentą, ale warto to moim zdaniem w spokojnej rozmowie wyjaśnić, aby wysłać jasny komunikat. Pomysł Aleksandra z listem jest moim zdaniem dobrym pomysłem. Choćbyś miała go nawet nie wysyłać a przekazać ustnie. Zawsze to będzie już myśl uporządkowana ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: mąż przemówił - ku pokrzepieniu kryzysowiczom?

Post autor: bosa »

W temacie przebaczenia bardzo mądrze mówił ks. Dziewiecki "Bóg vs cierpienie' i "Kod miłosierdzia".
Warto posłuchać.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
ODPOWIEDZ