A więc stało się
Moderator: Moderatorzy
A więc stało się
Witajcie Kochani.
Od dnia dzisiejszego jestem oficjalnie po rozwodzie cywilnym. Proszę każdego życzliwego o modlitwę w mojej intencji.
Jak się pewnie domyślacie, czuję się zdruzgotany i pokonany. Żona na odchodnym wyciagnęła ode mnie dodatkowo masę “nadprogramowych” pieniędzy, szantażujac alimentami. Wszystko jej oddałem, wiedzac, że zawsze będzie mnie wspominać takiego, jak w dniu dzisiejszym.
Najgorsza jednak jest myśl, że oto wróciła sobie uśmiechnięta do some, do kochanka. Dowiedziałem się od naszych wspólnych znajomych, że planuje już kolejny ślub cywilny. Chciałbym wierzyć, że mogłaby jeszcze kiedyś do mnie wrócić....ale nie wiem już nawet, czy tego chcę. Wyglada “po ludzku” na szczęśliwa. To jest chyba najgorsze...Mam wrażenie, że zasłużyłem sobie na to wszystko.
Wszystko w Twoich rękach, Boże. Jesteśmy jeszcze w trakcie procesu kościelnego. Ale potrwa on kilka dobrych lat. Dzięki, że jesteście. Obecność na tym forum wiele mi fake.
Od dnia dzisiejszego jestem oficjalnie po rozwodzie cywilnym. Proszę każdego życzliwego o modlitwę w mojej intencji.
Jak się pewnie domyślacie, czuję się zdruzgotany i pokonany. Żona na odchodnym wyciagnęła ode mnie dodatkowo masę “nadprogramowych” pieniędzy, szantażujac alimentami. Wszystko jej oddałem, wiedzac, że zawsze będzie mnie wspominać takiego, jak w dniu dzisiejszym.
Najgorsza jednak jest myśl, że oto wróciła sobie uśmiechnięta do some, do kochanka. Dowiedziałem się od naszych wspólnych znajomych, że planuje już kolejny ślub cywilny. Chciałbym wierzyć, że mogłaby jeszcze kiedyś do mnie wrócić....ale nie wiem już nawet, czy tego chcę. Wyglada “po ludzku” na szczęśliwa. To jest chyba najgorsze...Mam wrażenie, że zasłużyłem sobie na to wszystko.
Wszystko w Twoich rękach, Boże. Jesteśmy jeszcze w trakcie procesu kościelnego. Ale potrwa on kilka dobrych lat. Dzięki, że jesteście. Obecność na tym forum wiele mi fake.
Re: A więc stało się
Simon otaczam modlitwą
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
(2Kor 12,9)
Re: A więc stało się
Ja też się pomodlę o wytrwałość i spokój dla Ciebie
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Re: A więc stało się
Simon masz 2 tygodnie na apelacje ,kosztuje 600 zł, w Krakowie daje to około 4 miesięcy małźeństwa taka jest teraz kolejka.
Nie moźemy się dać temu systemowi .
Nie moźemy się dać temu systemowi .
Re: A więc stało się
Simon, mój mąż w trakcie rozprawy a także po niej nie spojrzał na mnie, nie wypowiedział do mnie ani słowa, odwrócił się na pięcie i poszedł, do kowalskiej. Wspieram modlitwą.
Mam nadzieję, że masz jakiegoś człowieka, żeby podarował Ci swoją obecność. Tylko nie zostawaj sam przez najbliższe dni.
Mam nadzieję, że masz jakiegoś człowieka, żeby podarował Ci swoją obecność. Tylko nie zostawaj sam przez najbliższe dni.
Re: A więc stało się
Simon rozumiem Cię.
Też mam to doświadczenie za sobą.
Chcę Ci napisać abyś nie odrzucał i nie obwiniał samego siebie, a w chwilach wzmożonego smutku i samotności pamiętał, że tak naprawdę nie jesteś sam.
Masz moją modlitwę.
Też mam to doświadczenie za sobą.
Chcę Ci napisać abyś nie odrzucał i nie obwiniał samego siebie, a w chwilach wzmożonego smutku i samotności pamiętał, że tak naprawdę nie jesteś sam.
Masz moją modlitwę.
Re: A więc stało się
moją modlitwę również masz
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: A więc stało się
Dziękuję Wam kochani. Wasze słowa wiele dla mnie znacza.
Unicorn, nie będzie apelacji. Może pomyślisz, że jestem słaby, ale nie chcę, żeby mnie nienawidziła. Odwracam drugi policzek, jak nauczał Jezus. A przynajmniej chciałbym wierzyć, że to robię...
Lilu, dokładnie tak zrobiła moja żona. Zdradziła mnie i zostawiła, po ludzku zabrała mi wszystko... ale cóż, nie jestem sam. Mam Was i swoja rodzinę. A Ty lilu myślisz coś o sadzie koscielnym? Pisałaś, że jesteś młoda, bez dzieci...może jest jeszcze szansa? Dziękuję za modlitwę
Czarku, dziękuję - świadomość, że nie jestem sam jest wspaniała. Z Bogiem!
Unicorn, nie będzie apelacji. Może pomyślisz, że jestem słaby, ale nie chcę, żeby mnie nienawidziła. Odwracam drugi policzek, jak nauczał Jezus. A przynajmniej chciałbym wierzyć, że to robię...
Lilu, dokładnie tak zrobiła moja żona. Zdradziła mnie i zostawiła, po ludzku zabrała mi wszystko... ale cóż, nie jestem sam. Mam Was i swoja rodzinę. A Ty lilu myślisz coś o sadzie koscielnym? Pisałaś, że jesteś młoda, bez dzieci...może jest jeszcze szansa? Dziękuję za modlitwę
Czarku, dziękuję - świadomość, że nie jestem sam jest wspaniała. Z Bogiem!
Re: A więc stało się
Simon,
Wspieram modlitwą.
Kiedys uczyłam sie, ze każdy nasz grzech to jakby wbijanie gwiozdzi w krzyż Jezusa. Ważne by oczyścić się już z nich i próbować nie wbijać nowych, żyć na nowo, lepiej...,z Bogiem.
Wspieram modlitwą.
Kiedys uczyłam sie, ze każdy nasz grzech to jakby wbijanie gwiozdzi w krzyż Jezusa. Ważne by oczyścić się już z nich i próbować nie wbijać nowych, żyć na nowo, lepiej...,z Bogiem.
Re: A więc stało się
Simon pisze.
Unicorn, nie będzie apelacji. Może pomyślisz, że jestem słaby, ale nie chcę, żeby mnie nienawidziła.
Simon tego nie wiesz co będzie gdy złoźysz apelacje.Nie wiesz co nią kieruje .
Przysięgałeś na dobre i na złe , teraz jest złe , ratuj źone do końca , nigdy się nie poddawaj .
Moźe to twoja próba . Ja chciałem się poddać ale Lustro mnie wtedy wyprostowała , fakt źona mnie nienawidzi , ale licze źe się uda .
Unicorn, nie będzie apelacji. Może pomyślisz, że jestem słaby, ale nie chcę, żeby mnie nienawidziła.
Simon tego nie wiesz co będzie gdy złoźysz apelacje.Nie wiesz co nią kieruje .
Przysięgałeś na dobre i na złe , teraz jest złe , ratuj źone do końca , nigdy się nie poddawaj .
Moźe to twoja próba . Ja chciałem się poddać ale Lustro mnie wtedy wyprostowała , fakt źona mnie nienawidzi , ale licze źe się uda .
Re: A więc stało się
Ale że co się Unicorn uda?
Kilkukrotnie już czytałem, że obecnie to chyba wcale już nie chciałbyś powrotu żony - albo że przynajmniej sobie tego nie wyobrażasz.
A jak z rozmową? Dalej się nie odzywasz?
Re: A więc stało się
Alex nie mogę na razie napisać wszystkiego co się dokładnie u nas dzieje , a dzieje się duźo.
Masz racje źe nie wyobraźam sobie powrotu źony ale w głębi duszy dalej mam nadzieje źe uda się uratować moją rodzine .
Wiem źe moja postawa jest po ludzku bez sensu , wszyscy mi mówili źeby zgodzić się na rozwód , prawnicy , rodzice , znajomi a najbardziej źona .
" Rozwiedźmy się jak ludzie " , " dla dobra dzieci " ,
" czasami się tak dzieje" " to juź za daleko zaszło "
to są słowa mojej źony .
Ja będąc w sądzie czuje obecność złego , widze jak wygrywa , jak niszczy rodziny jedna po drugiej , niszczy miłość bo jej nienawidzi , niedługo pewnie pochłonie i moją rodzine , ale co mi pozostało liczę źe się uda.
Masz racje źe nie wyobraźam sobie powrotu źony ale w głębi duszy dalej mam nadzieje źe uda się uratować moją rodzine .
Wiem źe moja postawa jest po ludzku bez sensu , wszyscy mi mówili źeby zgodzić się na rozwód , prawnicy , rodzice , znajomi a najbardziej źona .
" Rozwiedźmy się jak ludzie " , " dla dobra dzieci " ,
" czasami się tak dzieje" " to juź za daleko zaszło "
to są słowa mojej źony .
Ja będąc w sądzie czuje obecność złego , widze jak wygrywa , jak niszczy rodziny jedna po drugiej , niszczy miłość bo jej nienawidzi , niedługo pewnie pochłonie i moją rodzine , ale co mi pozostało liczę źe się uda.
Re: A więc stało się
Unicorn, widzisz, ja mam ZUPEŁNIE inne myślenie w tej materii. Piszesz, że żona Cię nienawidzi - ja uważam, że to gwóźdź do trumny. Osobiście nie widzę sensu szarpania się w sądzie, ponieważ ta druga osoba na zawsze zapamięta, jacy wtedy byliśmy. Co powiedzieliśmy, czego przeciwko niemu/niej użyliśmy. Jak nie akceptowaliśmy jego/jej wolności... I nawet za wiele lat, gdy mogliby już w swoim sercu trochę "zmięknąć", będą w kółko rozpamiętywać te kilka ostatnich miesięcy podczas rozpraw i myśleć "nie. jednak dobrze zrobiłam/łem odchodząc"...
Ty myślisz, że walczysz, a żona myśli o Tobie jako o przemocowym brutalu, dla którego jej wola nie ma najmniejszego znaczenia. I jeszcze w tym wszystkim podpiera się Bogiem. To dodatkowo odsuwa ją także od religii, bo myśli, że skoro taki jest Bóg, jak Ty chcesz jej pokazać, to ona nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Żona na rozprawie była ze swoim ojcem (i kilkoma innymi znajomymi, ale nie o tym rzecz). Jej ojciec podszedł do mnie po rozprawie, uściskał mnie (!) i powiedział, żebym się nie przejmował, że tak to w życiu bywa...że zawsze będzie o mnie dobrze myślał. I bum! Wszystko, co kiedykolwiek pomyślałem o tym człowieku...zastąpiło to jedno wspomnienie. I wiem, że już ZAWSZE będę o nim dobrze myślał, bo tak się zachował w sytuacji kryzysowej.
Dlatego ludzie, którzy w trakcie rozwodu przedłużają "na siłę" rozprawy, szamocąc się z małżonkiem, wyciągają od niego pieniądze "na odchodnym", nastawiają przeciwko niemu przyjaciół...nie akceptując wolnej woli małżonka, moim zdaniem nie WALCZĄ o swoje małżeństwo tak jak nauczył nas Jezus. Walka dla chrześcijanina, moim zdaniem, oznacza wbrew logice - w pewien sposób i w granicach zachowania godności, przyzwolenie na krzywdę. To oznacza "odwracanie drugiego policzka" - jeśli chcą, niech uderzą znowu. Naszą siłą ma być Bóg.
Tylko taka postawa daje świadectwo Prawdzie. Tylko taka postawa przekona drugą osobę o miłości, prawdziwej miłości. I pokaże innym, co oznacza chrześcijaństwo.
Takie jest moje zdanie.
Re: A więc stało się
Simon,
Moim zdaniem tu nie chodzi o szarpanie się, przedłużanie na siłę...nikogo nie zatrzymasz siłą, nie przykujesz żony do kaloryfera, bo ona ma wolną wolę i ma prawo zrobić co będzie uważała za słuszne, ale tak samo Ty masz to prawo...mam podobną sytuacje, może z wyjątkiem że nie ma na ten moment już kowalskiej, mój mąż też chce szybkiego rozwodu ( usłyszałam tekst "dogadajmy się" ), i on ma prawo chcieć, ALE ja mam takie samo prawo to bycia wierną swoim wartościom, temu że ślubowałam przed Bogiem, że ślubowałam do końca moich dni, poza tym nie wezmę na siebie czegoś czego nie chcę a co będzie moim zdaniem piętnem dla moich dzieci, jak kiedyś zapytałyby mnie czemu się rozeszliście z tatą, to mam im powiedzieć po prostu się "dogadaliśmy" że się nie kochamy, itd?! Przecież to nieprawda...jeśli kochasz żonę i chcesz ratować rodzinę to nie myśl o sobie źle, bo nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie,, to Twoje prawo do postawy miłości i wierności.
Pewien ksiądz mi powiedział, Twoim obowiązkiem jest ratować małżeństwo do końca, wręcz użył słowa "utrudniać w dojściu do rozwodu" i ja się czuję bardzo zobowiązana, powiedział też, że nie mam wpływu na ostateczną decyzję sadu, ale grzechem jest przyzwolenie na zło jakim jest rozwód, więc ja na to nie przyzwalam.
Za dwa miesiące czeka mnie rozprawa...
Moim zdaniem tu nie chodzi o szarpanie się, przedłużanie na siłę...nikogo nie zatrzymasz siłą, nie przykujesz żony do kaloryfera, bo ona ma wolną wolę i ma prawo zrobić co będzie uważała za słuszne, ale tak samo Ty masz to prawo...mam podobną sytuacje, może z wyjątkiem że nie ma na ten moment już kowalskiej, mój mąż też chce szybkiego rozwodu ( usłyszałam tekst "dogadajmy się" ), i on ma prawo chcieć, ALE ja mam takie samo prawo to bycia wierną swoim wartościom, temu że ślubowałam przed Bogiem, że ślubowałam do końca moich dni, poza tym nie wezmę na siebie czegoś czego nie chcę a co będzie moim zdaniem piętnem dla moich dzieci, jak kiedyś zapytałyby mnie czemu się rozeszliście z tatą, to mam im powiedzieć po prostu się "dogadaliśmy" że się nie kochamy, itd?! Przecież to nieprawda...jeśli kochasz żonę i chcesz ratować rodzinę to nie myśl o sobie źle, bo nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie,, to Twoje prawo do postawy miłości i wierności.
Pewien ksiądz mi powiedział, Twoim obowiązkiem jest ratować małżeństwo do końca, wręcz użył słowa "utrudniać w dojściu do rozwodu" i ja się czuję bardzo zobowiązana, powiedział też, że nie mam wpływu na ostateczną decyzję sadu, ale grzechem jest przyzwolenie na zło jakim jest rozwód, więc ja na to nie przyzwalam.
Za dwa miesiące czeka mnie rozprawa...