Niesakramentalny2

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Czarek »

renta11 pisze: 26 lip 2018, 21:50
No właśnie tutaj mam problem. Bo gdzie w ewangelii jest o tym, że Bóg ustanowił sakrament małżeństwa? W ogóle z tymi sakramentami to ludzki chyba wymysł jest. Ja naprawdę nie wiem i będę wdzięczna za jakiś cytat z ewangelii.
Renta mam nadzieję, że lektura tego artykułu pomoże Ci spojrzeć na Twój problem z perspektywy Boga i Biblii.
http://mateusz.pl/ksiazki/es-uwk/es-uwk_ii_06.htm
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: karo17 »

W zasadzie to Marylka wszystko napisała.
Ślub cywilny ma to do siebie że można zawsze się z niego wyłączyć. Inaczej niż w kościelnym.
Cywilny jest potrzebny dla celów głównie materialnych ( napiszę doczesnych ) rozliczenia i takie sprawy. Nie ma tam głębszych wartości.
Z jedną osobą do końca życia bierze się w zasadzie ślub kościelny. Choć różnie mogą być przypadki. Cywilny można traktować jako coś doczesnego, przejściowego.
Porównywanie i licytowanie się między kościelnym a cywilnym wg. mnie nie ma większego sensu.
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

karo17 pisze: 28 lip 2018, 15:06 [...]
Porównywanie i licytowanie się między kościelnym a cywilnym wg. mnie nie ma większego sensu.
Ależ to przecież nie ja się licytuje.
Ja nie powiedziałem chyba jednego złego zdania na temat ślubu kościelnego.

Natomiast usłyszałem już wielokrotnie, że cywilny gorszy, mniej wartościowy, że to taki niby mąż albo niby żona, "nie ma głębszych wartości", że to zabawa w dom, albo zabawa na narzeczeństwo, jako coś przejściowego, nietrwałego, do niczego nie zobowiązuje, są nieprecyzyjne punkty umowy itd.


Więc to od początku (chyba marylka zwłaszcza) podkreślała błahość i bylejakość ślubu cywilnego, że nawet do zachowania wierności nie zobowiązuje i takie tam.

Najsmutniejsze to owe zdania (i przez marylkę i przez lustro) rzucane: "No to ma, co chciał..."


A co do ślubu kościelnego, co to niby z niego się wyłączyć nie da.
Otóż jak życie pokazuje, jednostronnie da się doskonale wyłączyć.... ba, jeszcze sobie później po owym ślubie sakramentalnym... ślub cywilny sprawić i kolejne dzieci... więc jak widać - nie do śmierci... - strona odchodząca ma w nosie przysięgę i kościół ... w "wyłączyć się nie da" dotyczy tylko tej strony, która jest "zostawiona" i która traktuje swoją przysięgę poważnie. Więc nie jest tak jak piszesz, że ich przysięga obowiązuje... bo zdradzacze robią co chcą i z pasją wielką piszą o pomyłce, wypaleniu i byciu nieświadomym w dniu ślubu.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: renta11 »

Dla rozluźnienia może trochę rysu historycznego?

http://mateusz.pl/rodzina/as-malzenstwo.htm
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Amica

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Amica »

Myślę, że sam rodzaj ślubu nie gwarantuje niczego, bo tak jak wspomniałam wcześniej - nie deklaratywność jest ważna, ale wiara, duchowość. Jeśli ktoś jest naprawdę wierzący, to nie odejdzie od małżonka pomimo trudów i problemów, będzie walczył, a na końcu - będzie czekał na powrót i uzdrowienie małżeństwa.

Dlaczego to jest dla wielu jednoznaczne ze ślubem sakramentalnym? Ano dlatego, że ktoś naprawdę wierzący będzie chciał żyć w Sakramencie Małżeństwa, a nie po ślubie cywilnym jedynie. Inaczej: nie każde małżeństwo sakramentalne zostało zaważnie warte i zapewne te właśnie się rozpadają, ale tylko małżeństwo sakramentalne daje większe szanse na uzdrowienie, bo poza dwojgiem małżonków jest jeszcze Bóg i Jego obietnice.

Jeśli zakładamy, że każdy człowiek jest słaby, to tym bardziej słaby jest ten, kto Boga nie zaprasza do swojego życia. Życie więc bez sakramentów jest obarczone wielkim ryzykiem. Aleksandrze - mogę to porównać do Amber Gold. Nie wydaje mi się, że autorzy tej afery zakładali, że będą oszukiwać ludzi i zmyją się z pieniędzmi. Po prostu przeszarżowali i kiedy zobaczyli, że są niewypłacalni, zaczęli oszukiwać, ukrywać pieniądze, ratować własne tyłki.

Oburzony oszukany krzyczy: Jak tak można! Podpisaliśmy umowę!

Ano tak. Ale oczekiwać od ułomnego człowieka, że wie, jak się zachowa w różnych sytuacjach - to gruba naiwność.
Poza tym czemu ja nie wtopiłam w AG, chociaż kusiło mnie, by tam zainwestować pieniądze? Po prostu sprawdziłam na stronie KNF, że są ostrzeżenia - zrezygnowałam, ponieważ ryzyko było zbyt duże, a gwarancji Państwo nie dawało.

I tak samo jest z innymi "umowami" międzyludzkimi.

Ślub, obietnice, przysięgi zawarte bez "gwarancji" Boga są obarczone ogromnym ryzykiem. Owszem, pewnie się zdarza jedna na milion osoba, która bez kręgosłupa chrześcijańskiego też ma mocne kości, silny kodeks wewnętrzny i szlachetność najwyższego formatu, tak jak są różne fundusze, które też nie mają gwarancji Skarbu Państwa, ale mimo to działają i nawet może ktoś na nich zarabia.

Jedna na milion. Jak trzeba być ufnym (żeby nie powiedzieć - naiwnym), by sądzić, że na taką jedną na milion osobę spotkamy?

Sam Sakrament gwarancji nie daje (ludzie się mimo to rozstają), ale zmniejsza ryzyko porażki, bo są różne "zabezpieczenia" - ba! Przy silnej wierze obu osób rozstanie się jest wręcz niemożliwe. Gdyby mój mąż był wierzący, to pomimo silnego kryzysu, jaki byłby między nami, powstrzymałby się przed ostatecznymi decyzjami, chciałby walczyć - tak jak ja to zrobiłam, chociaż do męża wtedy nie czułam NIC, a przynajmniej nic dobrego. Bo istniało wtedy coś innego, coś poza moim egoizmem i moim chciejstwem do bycia "szczęśliwą po trupach". A aż tak wierząca nie byłam nawet! Ot, siła Sakramentu. Mój błąd polegał na tym, że na męża wzięłam kogoś, kto nie wierzy w Boga i Sakramenty, kto korzysta z prawa do wolności, do zawarcia ślubu z inną osobą - bo to wszystko umożliwiają mu przepisy polskiego prawa. Może różnica między moim mężem, a Twoją żoną jest taka, że mąż nie poszedł w tango po kryjomu, po prostu najpierw zakończył jeden związek, teraz czeka na formalne zakończenie i rozliczenie i w swoim mniemaniu jest wolny. Ale to jest raczej różnica tylko w poziomie klasy, jaką może mieć człowiek. Cel i motywacja jest identyczna: nie jestem szczęśliwy w moim obecnym związku, chcę być szczęśliwy, dlatego zwiążę się z kimś innym.

Tak, masz prawo oczekiwać, że żona dotrzyma słowa - ale jeszcze raz pytam: którego dokładnie słowa żona nie dotrzymała? Których słów z przyrzeczenia nie dotrzymała? Czy masz na myśli jakieś Wasze prywatne obietnice i przysięgi? Bo w przyrzeczeniu na ślubie cywilnym przyrzekasz jedynie starania o zgodne małżeństwo i nie do Ciebie, ani do nikogo innego nie należy ocena, czy ktoś się starał wystarczająco, czy też nie.

Jeśli ja brałabym tylko ślub cywilny, to przecież właśnie dlatego, że zakłada on dowolne wymiksowanie się, kiedy przestanę się czuć szczęśliwa. I prawo mi to umożliwia, chociaż samo małżeństwo też jest chronione i uprzywilejowane w prawie - to jednak zgodnie z prawem mam możliwość rezygnacji z małżeństwa, nawet pomimo niezgody na to drugiego małżonka. Wzięłam ślub sakramentalny, bo zakładałam i deklarowałam, że ma to być moje pierwsze i ostatnie małżeństwo (znałam konsekwencje i się na to godziłam).
Czy wiesz, że jeśli małżonkowie po ślubie cywilnym zgodzą się na otwarty związek i jawne życie z innymi partnerami - to prawo nic do tego nie ma? Już samo to świadczy o tym, jak "chronione" jest małżeństwo wg prawa.

Zawierając umowę, która może (nie musi, ale może) zakończyć się rozstaniem, bo to taki rodzaj umowy, nie możemy mieć pretensji do kogoś, że decyduje o sobie i chce być szczęśliwy. W imię czego ma się "męczyć" z małżonkiem, który przestał okazywać miłość, przestał współtworzyć dom, nie dzieli się obowiązkami itd? Zawierając ślub cywilny też przyjąłeś konsekwencje z góry - że związek może się zakończyć, a małżonek może założyć rodzinę z kimś innym.

Tak, ja też dostrzegam, że walczysz o rodzinę. Ale rodzina to coś więcej, niż małżonkowie, którzy się męczą ze sobą. To przecież jeszcze przekaz i wychowanie dzieci, które pójdą w świat z informacją, że ślub można brać wiele razy.

Rozumiem, że nie poczuwasz się do winy, że taki obraz będą miały Twoje dzieci, ale decydując się na umowę, którą można zawrzeć wielokrotnie, świadomie przyjąłeś na siebie to ryzyko.

Nie uważam, że ślub cywilny jest "gorszy", nie uważam, że ślub sakramentalny jest "lepszy". To dwie różne umowy między ludźmi, które niosą za sobą inne konsekwencje, mają różny stopień ryzyka i zakładają różne scenariusze.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: marylka »

No widzisz Aleks....
Aleksander pisze: 29 lip 2018, 1:29 Natomiast usłyszałem już wielokrotnie, że cywilny gorszy, mniej wartościowy, że to taki niby mąż albo niby żona, "nie ma głębszych wartości", że to zabawa w dom, albo zabawa na narzeczeństwo, jako coś przejściowego, nietrwałego, do niczego nie zobowiązuje, są nieprecyzyjne punkty umowy itd.
Ja starałam sie przedstawić jakie ja widze różnice miedzy koscielnym i cywilnym.
I nie napisałam jaki ślub jest lepszy jaki gorszy.
Dla mnie -TAK - koscielny lepszy.
Ale -HELLOOOO - spójrz na realia i poczytaj statustyki - ogromna wiekszość i stale rosnąca liczba par decyduje sie na kontrakt cywilny - właśnie argumentując swoja decyzję i popodajac wg mnie wady - dla nich dobre strony. Wiec co dla jednych jest zaletą - dla innych wada.
A owo najsmutniejsze powiedzenie
Aleksander pisze: 29 lip 2018, 1:29 Najsmutniejsze to owe zdania (i przez marylkę i przez lustro) rzucane: "No to ma, co chciał..."
Nie znaczy, że ja sie z tego ciesze czy cos. Że tak żona zrobiła.
To stwierdzenie faktów. I nie trzeba tu mega proroka żeby to przewidzieć
A Twoje babcie i ciocie jak piszesz mohery nie mówiły Ci to samo? Może nawet Rodzice?
Nie wierze że po raz pierwszy ode mnie to słyszysz.
Nie wierze.
Ja tu pisałam o oczywistosciach i żadnej eureki nie odkryłam przed Toba.
Z jednym nie moge się zgodzić i nie moge pozwolić żeby to kłamstwo przeszło bez echa
Aleksander pisze: 29 lip 2018, 1:29 co do ślubu kościelnego, co to niby z niego się wyłączyć nie da.
Otóż jak życie pokazuje, jednostronnie da się doskonale wyłączyć.... ba, jeszcze sobie później po owym ślubie sakramentalnym... ślub cywilny sprawić i kolejne dzieci... więc jak widać - nie do śmierci... - strona odchodząca ma w nosie przysięgę i kościół ... w "wyłączyć się nie da" dotyczy tylko tej strony, która jest "zostawiona" i która traktuje swoją przysięgę poważnie. Więc nie jest tak jak piszesz, że ich przysięga obowiązuje... bo zdradzacze robią co chcą i z pasją wielką piszą o pomyłce, wypaleniu i byciu nieświadomym w dniu ślubu.
NIE DA SIĘ.
jeżeli piszesz o stwierdzeniu nieważności zawartego małżeństwa - chyba nie... bo to by uragało Twojej inteligencji i dopiero bys sie obraził gdybym Ci tłumaczyła co to jest. A jako lotny chłopak i żądny wiedzy to na pewno doczytasz jeśli czegos jeszcze nie wiesz.

A jeśli Ci chodzi o zdrady i odejscia współmałżonków którzy zostawiaja swoich sakramentalnych - no to moga jako obdarzeni wolna wolą tak zrobić. Jednak na zawsze beda związani z sakramentalną żona i powtórnego koscielnego ślubu nie weźmie bo to urągałoby powadze koscioła. Natomiast przed cywilnymi to tak - jak mowiłam te instytucje nie traktuja poważnie ludzi i pozwalaja nawet 100 razy jeśli gosć ma ochotę ślubować że uczyni wszystko żeby małżeństwo było szcześliwe. No i trwałe.
Jeden urzednik opowiadał że pewien gosć pytał czy nie mają rabatu dla stałych klientów. Wiesz jaki ubaw miał!
Przyznaj Aleks - czy gosć który jest kolejny raz w urzedzie i ta regułke mowi - czy ktos mu wierzy? Czy to poważne jest?
Takie decyzje jak wybór małżonka no to mega poważne sa. I potrzebne sa poważne instucje.
A jeszcze na koniec do Pantopa chciałam.
Pantop pisze: 28 lip 2018, 14:26 Zaciekawienie me potęguje fakt, że najczęściej do niczego ona nie prowadzi.
To rzadkie przypadki aby ktoś po dyskusji {po jakimś czasie] napisał tu na forum : panie/pani iksiński/a - przeanalizowałem twe argumenty - przyznaję ci rację w tym i tym - ja się w t
Poniekąd masz rację.
Wiesz...ja dziwna i inna byłam zawsze :P
Miałam w klasie koleżankę - świadka Jehowy.
Ile mysmy sie nagadały!
A ja - zaczełam szukac i czytać. Przestudiowałam "Czy tak uczy Pismo Świete" " Byłem Świadkiem Jehowy" poznałam założyciela i historie tej sekty. Wiesz...ja bym całkiem dobrym świadkiem była bo wiem gdzie są newralgiczne teksty i psychotechniczne chwyty jakie stosuja.
Moja mama to mnie goniła - żebym na ich strone nie przeszła. Ty wiesz...ile ja z nimi godzin przegadałam!
I też mi tak mówili - po co ty z nimi gadasz? To bez sensu jest.
Tak też było kiedys na wakacjach u znajomych. Zapukali do drzwi - dwóch ok 20 letnich chłopców.
Ja z nimi cała noc CAŁĄ! Moje Pismo wyciagnęłam bo nawet poznaczone fragmenty już miałam na pytania i odpowiedzi.
Rano wracałam jak duch do domu.
A znajomi pukali sie w czoło.
Ty wiesz...ci znajomi mówili, że po kilku dniach przyszły dwie babki - Jehowe i pytali o MARYLE.
takie ok 50 tki były. Do tej pory nie wiem co chciały ale ci znajomi mowili że tych dwóch moich rozmowców już nie widzieli. A rzucali sie w oczy bo przystojni no i bardzo gorliwi byli.
Ja sobie tak myślę....a jeśli....uuuuuu Boże......jaki to byłby cud!
I nie wiem czy to cos dało.
Nie twierdze że Aleks sie przekona bo wydaje sie byc mega zatwardziały w swoich pogladach. Myśle że widzi to wszystko o czym pisze i to nie pierwszy raz już takie czyta ale trwa w swoim przekonaniu.
I ma do tego pełne prawo.
Ale może właśnie kiedyś...może to forum bedzie już archiwalne...i ktos bedzie szukał...i może skłoni go to do podjecia decyzji....może zrozumie, że i małżonek bedzie sie czuł bardziej serio potraktowany przed ołtarzem...kto wie.
Natomiast nie potrafie przejsc milczaco obok postow ktore maja połusmieszek do spraw, ktore dla mnie są świetością. I jak mam możliwosć sie wypowiedzieć - to to robie.
Chociażby po to, żeby kiedys TAM ON powiedział, że no nieporadnie i guzdrała ale jednak - starałam sie być JEGO ŚWIADKIEM.
I...przyznałam sie do NIEGO przed ludźmi.
Wiec i ON przyzna sie do mnie przed OJCEM.
Wiem że tak bedzie - bo wlasnie taka UMOWĘ z nami zawarł. Wiec i ON widzi sens w spisywaniu umów - to apropo tego czy w lesie czy w kosciele.
Ale wiesz...tu jest stosunkowo łatwo bo to forum katolickie jest.
Ty wiesz co sie dzieje w realu!
Uuuuuuu
Tam dopiero jest jazda.
A żeby nie było...i do mnie wracaja tresci, ktore kiedyś słyszałam. I jakos przechodziłam obok nich...najcześciej to słowa mojej ŚP Babci. Ona tak gderała...a teraz to sobie myslę że to taka madra osoba była! Jak ona znała źycie!
No i....z kolei mojego ŚP Dziadka piosenka ktora śpiewal i gwizdał melodie cały czas - " gdy Bożej znikad pomocy - darmo wstawac choćby o północy"
Teraz dopiero rozumiem głębie i mądrosć słów.
Więc...nasze mowy to jak ziarno...coraz bardziej to widze.
Kiedy tu trafiłam ze 3-4 lata temu i pisałam o mężu to czytałam - jaka jest twoja relacja z Bogiem?
I sobie myślałam - Bóg Bogiem a mi o meża chodzi. Co was to obchodzi?
Dopiero potem te słowa docierały do mnie.
Więc....licze sie z tym, że to może nic nie dać - te moje wywody. Ale nie wykluczam, że jednak komuś kiedys cos dadzą :P
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 29 lip 2018, 12:10 A owo najsmutniejsze powiedzenie
Aleksander pisze: 29 lip 2018, 1:29 Najsmutniejsze to owe zdania (i przez marylkę i przez lustro) rzucane: "No to ma, co chciał..."
Nie znaczy, że ja sie z tego ciesze czy cos. Że tak żona zrobiła.
To stwierdzenie faktów. I nie trzeba tu mega proroka żeby to przewidzieć
A Twoje babcie i ciocie jak piszesz mohery nie mówiły Ci to samo? Może nawet Rodzice?
Nie wierze że po raz pierwszy ode mnie to słyszysz.
Nie wierze.
Słuchaj marylko - a właśnie że pierwszy - bo to bardzo nieeleganckie jest.

Oczywistym jest, że ani Ty nie chciałaś, aby mąż Cię zdradził... ani ja nie chciałem, żeby żona rozglądała się jakimś kowalskim.

Ja Ci nie imputuje, że chciałaś zostać zdradzona - a Ty mi tak... ot takie wbicie szpili "... ma co chciał" - w jakim celu?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 29 lip 2018, 12:49 Ja Ci nie imputuje, że chciałaś zostać zdradzona - a Ty mi tak...
No właśnie nie.
Ja Ci chciałam uzmysłowić, że jak bawisz się ogniem to bardziej PRAWDOPODOBNE jest, że się nim poparzysz

Natomiast widzę że widzisz co chcesz widziec. A na inne argumenty nie reagujesz.
Twój wybór.
Ale proponuję już zamknać ten wywod. Bo już ja przynajmniej napisalam wszystko. A nie mam natury powtarzać jedna myśl bo szanuje swój czas. Staram sie wyczerpujaco napisać post właśnie po to, żeby potem nie powielac jednego zdania i myśli
Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 29 lip 2018, 13:38
Ale proponuję już zamknać ten wywod. Bo już ja przynajmniej napisalam wszystko. [...]
Uf ;) - Super - bardzo dobrze :)
Będzie może więcej przestrzeni dla innych ;)
[...]
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Amico - dziękuję za długi post.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Myślę, że sam rodzaj ślubu nie gwarantuje niczego, bo tak jak wspomniałam wcześniej - nie deklaratywność jest ważna, ale wiara, duchowość.
Zgoda.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Jeśli zakładamy, że każdy człowiek jest słaby, to tym bardziej słaby jest ten, kto Boga nie zaprasza do swojego życia.
Ja nie uważam, abym żył bez Boga.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28
Oburzony oszukany krzyczy: Jak tak można! Podpisaliśmy umowę!
Ano tak. Ale oczekiwać od ułomnego człowieka, że wie, jak się zachowa w różnych sytuacjach - to gruba naiwność.
Być może jestem naiwny - ale uważam też, że to bardzo niesprawiedliwe z Twojej strony, ocenianie wszystkich "nie-katolików" jako ludzi nieuczciwych / ułomnych.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Ślub, obietnice, przysięgi zawarte bez "gwarancji" Boga są obarczone ogromnym ryzykiem. Owszem, pewnie się zdarza jedna na milion osoba, która bez kręgosłupa chrześcijańskiego też ma mocne kości, silny kodeks wewnętrzny i szlachetność najwyższego formatu, tak jak są różne fundusze, które też nie mają gwarancji Skarbu Państwa, ale mimo to działają i nawet może ktoś na nich zarabia.

Jedna na milion. Jak trzeba być ufnym (żeby nie powiedzieć - naiwnym), by sądzić, że na taką jedną na milion osobę spotkamy?
No nie - muszę zaprotestować - tak źle nie jest.
Jak pisałem - może to moja naiwność - ja naprawdę mam dziesiątki klientów - nie spisuje z nimi umów (umawiamy się ustnie) - i do tej pory nie było problemów - obie strony były uczciwe. Również w drugą stronę - podczas remontu mojego mieszkania korzystałem z wielu fachowców... od wyburzania ścian, przez hydraulików, faceta od podłóg, facetów od gładzi i malowania ścian, facetów od elektryki, facetów od wymiany wszystkich futryn i drzwi itd itp. - ze wszystkimi umawiałem się ustnie - wszyscy wykonali robotę dobrze - i wszyscy otrzymali tyle kasy na ile się umówiliśmy.

Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Gdyby mój mąż był wierzący, to pomimo silnego kryzysu, jaki byłby między nami, powstrzymałby się przed ostatecznymi decyzjami, chciałby walczyć [...]
No to jest gdybanie. Niestety wielu wierzących również poszło "w krzaki" :( - bo jak pisałaś - są ułomni...
Więc dla mnie istotne jest, aby ktoś był uczciwy.

Przyczyną większości zła (a może i całego) jest to po prostu: kłamstwo i nieuczciwość
(niezależnie już od tego, czy ktoś wierzy czy nie wierzy i w co wierzy)
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Mój błąd polegał na tym, że na męża wzięłam kogoś, kto nie wierzy w Boga i Sakramenty, kto korzysta z prawa do wolności, do zawarcia ślubu z inną osobą - bo to wszystko umożliwiają mu przepisy polskiego prawa.
Nie wiem - czy Twój mąż wierzy czy nie wierzy - dał Ci swoje słowo - nie rozliczaj go z wiary (której być może nie ma) ale z tego, że na coś się z Tobą umówił i podjął decyzję - no chyba wszyscy na tym forum się zgadzamy, że małżeństwo to DECYZJA. Coś Ci przysięgał, i to wg. owej "lepszej" (Waszej katolickiej) formuły, ponoć bardziej precyzyjnej z większą ilością punktów umowy.


Słowo raz wypowiedziane, nigdy nie przestaje istnieć - dlatego jest tak ważne - ta energia, ta wibracja była jest i będzie - na początku było słowo...

...papier / umowę można podrzeć i spalić... z danym wypowiedzianym słowem tak już się nie da zrobić.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 [...] Cel i motywacja jest identyczna: nie jestem szczęśliwy w moim obecnym związku, chcę być szczęśliwy, dlatego zwiążę się z kimś innym.
No ale te 10 czy 15 lat temu był szczęśliwy tak? No to może za tydzień albo za rok znów będzie szczęśliwy... uczucia są zmienne - dla mnie to szczerze mówiąc naprawdę ciężkie do pojęcia, że zwłaszcza facet może "idąc za uczuciem/ za emocją/bądź jej brakiem..." podeptać własne słowo.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Tak, masz prawo oczekiwać, że żona dotrzyma słowa - ale jeszcze raz pytam: którego dokładnie słowa żona nie dotrzymała? Których słów z przyrzeczenia nie dotrzymała? [...]
I znów to samo - Amico - naprawdę - co chcesz wykazać? nie rozumiem, jaki cel i motywacja Twoja przyświeca temu, aby spłycić wartość przysięgi i słów wypowiadanych na ślubie cywilnym. Przede wszystkim - żona podjęła decyzję o małżeństwie - i o założeniu nowej rodziny... Dla mnie naprawdę słowa "zrobię WSZYSTKO..." - zawierają wszelkie starania, bycie wierną, dobrą, niekrzywdzącą itd. itp. - WSZYSTKO... . Jak zrozumiałabyś zdanie: "zrobię WSZYSTKO żeby uratować swoje dziecko"? Czy trzeba dodawać jakieś super precyzyjne punkty? ... że będę dawała jeść 6 razy dzienne, że będę leczyć (tu lista czynności medycznych), chronić, kochać, dbać... ?
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Jeśli ja brałabym tylko ślub cywilny, to przecież właśnie dlatego, że zakłada on dowolne wymiksowanie się, kiedy przestanę się czuć szczęśliwa.
Aha - no ale to Ty. Jak mówię "czucie" się zmienia tak często jak pogoda.
Nie traktowałbym siebie poważnie, aby od swojego czucia lub nieczucia - lubienia lub nielubienia warunkował coś tak poważnego, jak rodzina. Pisałem już kiedyś o grzybkach marynowanych - kiedyś, jako dzieciak bardzo lubiłem grzybki marynowane - teraz, dziś naprawdę nie lubię - miałbym tak samo potraktować swoją rodzinę - i żonę - jak tego grzybka? Sorry skarbie, dziś już Cię nie lubię? Zmieniło mi się?

Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Zawierając umowę, która może (nie musi, ale może) zakończyć się rozstaniem, bo to taki rodzaj umowy, nie możemy mieć pretensji do kogoś, że decyduje o sobie i chce być szczęśliwy.
Nie wiem - Ty może nie możesz - ja mogę :)
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 W imię czego ma się "męczyć" z małżonkiem [...]
W imię danego słowa i podjętej decyzji.
Amica pisze: 29 lip 2018, 11:28 Rozumiem, że nie poczuwasz się do winy, że taki obraz będą miały Twoje dzieci, ale decydując się na umowę, którą można zawrzeć wielokrotnie, świadomie przyjąłeś na siebie to ryzyko.
Do winy? do winy za co - możesz rozszerzyć?

Imputujesz, że każdy biorący ślub cywilny z tą swoją ukochaną i tym swoim ukochanym z góry zakłada i myśli, że to tylko na chwilę - że zaraz będzie następny i następna - nie jest to prawdą. Uwierz - są małżeństwa nie-katolickie, które trwają aż do śmierci.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 30 lip 2018, 10:35
marylka pisze: 29 lip 2018, 13:38
Ale proponuję już zamknać ten wywod. Bo już ja przynajmniej napisalam wszystko. [...]
Uf ;) - Super - bardzo dobrze :)
Będzie może więcej przestrzeni dla innych ;)
[...]
Szkoda że tego nie napisałeś wcześniej.
Że chcesz zamknać ten wywód.
Teraz dopiero dotarło do mnie, że pisząc PO CO? chodziło Ci po co to piszę.Ja myslałam że pytasz o cel pisania a nie jego sens.
Dobrze że na koniec to dojaśniłes
Na przyszłość . .warto pisać wprost i konkretnie. Przynajmniej do mnie.
Myslałam że ta rozmowa jest poważna.
Ja tak przynajmniej ja traktowałam.
Dziekuje za poświecony czas
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: marylka »

Widze że moderacja już 3 dzień mysli czy opublikować mój post do Aleksa.
No to może inaczej.....
Aleks - dziekuje za rozmowę.
Myślałam źe traktowałeś ja poważnie.
Ja - tak
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: lena50 »

A ja mam pytanie.......
Kto z nas w wieku 20 - + wychodząc za mąż ,żeniąc się, rozważał co jest korzystniejsze.....ślub cywilny ,czy kościelny?
Aż tacy bogobojni wtedy byliśmy?.......nie sądzę,przynajmniej ja nie byłam.
Byłam zakochana,chciałam wyjść za mąż,odbębniłam nauki bo trzeba było......bo tak zostałam wychowana,w wierze.
Wcześniej miałam chłopaka ateistę,po czasie się dowiedziałam,ale mimo to byłam skłonna się z nim związać......ja wierząca.
Dziś cieszę się ,że do tego nie doszło.
Dlaczego o tym piszę........bo bulwersuja mnie posty Marylki.
lena50....dawniej lena
Czarek
Posty: 1384
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Czarek »

Drodzy Forumowicze,

zdaniem moderacji w tym wątku bardzo wiele zostało już napisane.

Sugerujemy, aby na ile to możliwe bez zbędnych emocji, z odpowiednim dystansem i wzajemnym szacunkiem do piszących tutaj osób zapoznać się z dotychczasową treścią wątku.
Naszym zdaniem pomoże to postawić sobie samemu granicę, aby nie atakować personalnie innych użytkowników forum.

Szanujmy siebie nawzajem i ostudźmy nasze głowy w to upalne lato :)
Tulipanka
Posty: 52
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:51
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Tulipanka »

lena50 pisze: 01 sie 2018, 23:41 Byłam zakochana,chciałam wyjść za mąż,odbębniłam nauki bo trzeba było......
to jest własnie problem... zgadzam się! Mój mąż mi powiedział w trakcie kryzysu i potem, że GDYBY rozumiał co to znaczy ślub kościelny, to by go NIE WZIĄŁ :-D
coś w tym jest.... nie zdajemy sobie sprawy...
Księża sie szykują klika lat do sakramentu a narzeczeni odbębniają na max. kilku spotkaniach...
Ogromna większość nie zastanawia się co przysięga i jakie to ma konsekwencje.

Zgadzam się z Tobą, ja też brałam ślub bez przekonania, że to JA MAM WYTRWAĆ na dobre i złe. JA MAM TRWAĆ jak będzie MI ŹLE... w ogóle tego nie miałam w głowie... Brałam ślub kościelny TAK SAMO jakbym brała cywilny.
ODPOWIEDZ