Mam tak samo. Nie potrafie zawalczyc o czas dla siebie. Moj maz dalej wychodzi a ja zostaje z dziecmi. Teraz nawet juz nie wychodzimy razem. Jak zaraz na poczatku po powrocie z wakacji probowalismy gdzies razem wychodzic tak teraz posucha totalna. Jesli ja nie zorganizuje opieki nad dziecmi (co niestety jest mega trudne, bo moja mam mieszka 100km od nas, a jego mam mieszka z 300m od nas, ale nie uznaje tego ze malzonkowie moga zostawic dzieci i sami gdzies wyjsc) i nie powiem wprost ze nie bedzie dzieci i chce abysmy gdzies poszli to siedzimy w domu albo ja siedze z dziecmi a moj maz jezdzi na basen i sauny lub na silownie. A ja nie umiem nic czasu wygospodarowac. Ostatnio mu nawet powiedzialam na spokojnie ze wraca do starego , ze ja jestem tylko od sprzatania, opieki nad dziecmi i seksu. Ze zle sie z tym czuje. Ze nie chce aby tak wygladalo nasze zycie. Ze ja tez potrzebuje wyjsc z domu i sie zrelaksowac. Bo o ile ciesze sie i doceniam to ze moj maz sniadania robi w weekendy, czasem kolacje w tygodniu i nie siedzi juz wieczorami przy komputerze tylko siedzimy sobie razem przy herbatce albo przy winie i ogladamy cos wspolnie o tyle ja w dalszym ciagu musze wszystko przy dzieciach ogarniac sama i za nim one pojda do lozek i ja moge w koncu usiasc to jest 22. Powiedzial mi tylko ze w takim razie musimy cos zrobic bo i mi taka sauna by sie przydala. I tyle. Obawiam sie ze moze uda sie jak pojde raz moze dwa i znowu okaze sie se dziecichore albo wiecej nauki maja albo cos i bede musiala zrezygnowac.
A co do powrotu do siebie po zdradzie to ja nie rozumiem zachowania mojego meza. Bo o ile czesc jego czynów pokazuje ze mu zależy (okazuje mi to przez dotyk- a to jego jezyk miłość) o tyle slowami rani bardzo. Swoja krytyka mojej osoby wbija mi szpile gleboko w serce. Nie porafie tez zrozumiec tego że on nie chce rozmawiac na temat swoich uczuc do mnie i o przyszłości. Jest bo jest. Kowalska go nie chciala. On zostal. Nic zlego nie zrobil bo nie odszedl. Nie potrafi przyznac sie do blefu i szczerze przeprosic. On chce zyc teraz jakby nic sie nie stalo. Z tym mi bardzo zle. Probuje dac mu czas. Moze kiefys przyjdzie skrucha. Musze sie nauczyc to zaakceptowac i czekać. Fizycznie zblizylismy sie bardzo. Emocjonalnie nie wiem. Nie wiem co mysli. Niestety nie chce otym rozmawiac