Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Dzień dobry,
to już moje drugie podejście do opisana swojej sytuacji. Może tym razem się uda :)

Kilka dni temu dowiedziałam się o zdradzie mojego męża. Jesteśmy kilka lat małżeństwem sakramentalnym i przypadkowo znalazłam zdjęcia ewidentnie świadczące o romansie. Romansie, który zakończył się wtedy, gdy Kowalska dowiedziała się o mnie. Cały świat mi runął.
Wpierw byłam wściekła... na siebie. Dlaczego? Niestety, jeszcze przed naszym ślubem już raz wybaczyłam, jeszcze wtedy chłopakowi, zdradę. Wtedy też usprawiedliwiałam to faktem, że równolegle w naszym związku zaczęło się psuć. Zrobiliśmy sobie "przerwę", potem się zeszliśmy, zaręczyliśmy się i wzięliśmy ślub. Ja głupia w ogóle nie widziałam, że równolegle mój narzeczony, a potem mąż prowadził podwójne życie.
Potem w naszym życiu wiele się zmieniło, bo zaczęliśmy starać się o dziecko. To był dla mnie ciężki czas, bo poroniłam i nie mogłam sobie w żaden sposób poradzić z żałobą i poczuciem winy, że śmierć dziecka była moją winą. Mój mąż w tym czasie (podobno) ograniczył się do pornografii i niewinnych romansów przez czat.
Teraz ponownie jestem w ciąży: wymodlonej i, choć wysokiego ryzyka, to dobrze rokującej; rozwiązane ma być prawdopodobnie na początku lata tego roku. I choć mój mąż się zmienia, po odkryciu jego kłamstw, całkowicie przestałam mu ufać.
Jedyne co mnie trzyma w domu to fakt, że mąż zaczął inaczej do mnie podchodzić jeszcze przed tym, zanim dowiedziałam się o zdradzie. Z tego co mówił, zmobilizowała go do tego rodzina i przyjaciele. Jednak teraz, gdy postawiłam mu warunek, że nie wyobrażam sobie naszego małżeństwa i albo się zmieni, albo "tam są drzwi" rzeczywiście widzę, że mu zależy. Oczywiście, pomijając przytulanie, wyznawanie uczuć, odblokował swój telefon, zaczął ze mną sam z siebie rozmawiać, naciskać na wspólną modlitwę wieczorną, opowiadać mi o swoich problemach w pracy i takie tam. Nawet nasze życie erotyczne znacząco się zmieniło na lepsze.
Ale gdyby było kolorowo i pachnąco, nie pisałabym tego posta.
Ja dostrzegam jego starania i sama staram się to pokazywać, ale mimo to nie umiem mu zaufać. Mam wrażenie, że mój mąż bardziej stara się przez strach przed samotnością, niż rzeczywiście z miłości. A ja chciałabym mieć kogoś przy sobie, komu będę mogła zaufać i bez obawy o kolejny dzień, po prostu pokochać i być kochaną. Mój mąż nigdy mi tych uczuć nie dał, a ja łudziłam się, że to dlatego "bo to przecież mężczyzna".
Jak wspominałam, aktualnie jestem w ciąży i chcę w spokoju zająć się sobą, a potem dzieckiem. Męża z nami nie umiem sobie wyobrazić, lecz mimo to, gdzieś z tyłu głowy mam, by o to małżeństwo walczyć. Modlę się o nawrócenie męża, z trudem, ale się staram. Czuję się totalnie skołowana.

P.s. Przepraszam za chaos, ale starałam się jak najzwięźlej opisać swoją sytuację :)
Al la
Posty: 2738
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Al la »

Witaj, Dziewczynazzapałkami.

Tak mi się skojarzył Twój nick z samotnością, ale i z nadzieją. Dziewczynka w bajce Andersena do końca walczyła o ogrzanie siebie i swojego serca i nie traciła nadziei.
No tak, bo przebaczenie i ponowne zaufanie to proces. Pytanie, czy podejmiesz to wyzwanie, czy dasz czas czasowi?
Z mojego doświadczenia te rzeczy się dokonują, kiedy Ty wiesz kim jesteś, znasz swoją wartość.
Polecam Tobie "Wartość człowieka" ks. Krzysztofa Grzywocza.
Jak wspominałam, aktualnie jestem w ciąży i chcę w spokoju zająć się sobą, a potem dzieckiem. Męża z nami nie umiem sobie wyobrazić, lecz mimo to, gdzieś z tyłu głowy mam, by o to małżeństwo walczyć.
A poza tym z męża nie warto rezygnować, dziecko potrzebuje do rozwoju obojga rodziców.
I jak najbardziej, zadbaj o siebie, nie tylko od strony fizycznej, ale i psychicznej. Zainwestuj w swój rozwój, poczytaj, posłuchaj nt kryzysu, komunikacji, uczuciach, przebaczeniu.
Możesz zajrzeć tutaj http://sychar.org/pomoc/. Znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych i polecane lektury.

Pozdrawiam i obiecuję modlitwę w intencji Twojej rodziny.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Szyrena
Posty: 81
Rejestracja: 18 kwie 2022, 8:56
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Szyrena »

Tylko dodam od siebie że ciaza i macierzyństwo po stracie jest bardzo trudne. Dlatego dobrze ze chcesz się zająć soba, ale również a może i przede wszystkim swoją psychike. Życzę Ci by wszystko poszło gładko, ale po porodzie będziesz potrzebowała wsparcia (tak było u mnie, mialam depresję poporodowa, nie umiałam sobie poradzić z tym co straciłam nawet gdy już moja wyczekana corka była na swiecie), dlatego dobrze wykorzystaj ten czas na zaopiekowanie się sobą.
I tak dziecko potrzebuje obojga rodziców do prawidłowego wzrostu 😘
Aleksandrine
Posty: 5
Rejestracja: 29 maja 2022, 14:33
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Aleksandrine »

Dzień dobry!

" Ja głupia, nie wiedziałam ,że mój narzeczony prowadził podwójne życie " Tak mnie to też spotkało .
Przez kilka miesięcy sypiał ze stażystką z pracy ( córka kolegi - Jehowi) i porzucił jak przedmiot ,by stanąć ze mną przed Panem Bogiem.
Nie wiem czy się wyspowiadał z tego grzechu .
Gdy się dowiedziałam i zapytałam jak tak można egoistycznie postępować ,kłamać i manipulować, odpowiedział " jestem tylko mężczyzną,czego chcesz " i temat zamknięty! Brak przeprosin ,dialog niemożliwy,inne kłamstwa, traktowanie mnie jak przedmiot ,upokarzanie.....przez 25l naszego małżeństwa.
Jak przebaczyć, ja nie potrafię ,zaufanie nie mam .
Na stare lata trochę się zmienił, on jest mi obojętny.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Zacznijmy od najważniejszego:
Al la pisze: 01 kwie 2023, 11:01
Pozdrawiam i obiecuję modlitwę w intencji Twojej rodziny.
Po pierwsze: bardzo dziękuję za modlitwę :)
Aleksandrine pisze: 01 kwie 2023, 15:05 [...]
Gdy się dowiedziałam i zapytałam jak tak można egoistycznie postępować ,kłamać i manipulować, odpowiedział " jestem tylko mężczyzną,czego chcesz " i temat zamknięty! Brak przeprosin[...]
U mnie pierwsza rozmowa na temat zdrady wyglądała bardzo podobnie, z tym że kiedy na stwierdzenie, że mój mąż w taki sposób uciekał od problemów, odpowiedziałam: "To znaczy, że ja też tak mogę robić?", usłyszałam tylko krótkie: "No nie".
Szyrena pisze: 01 kwie 2023, 13:27 Tylko dodam od siebie że ciaza i macierzyństwo po stracie jest bardzo trudne. Dlatego dobrze ze chcesz się zająć soba, ale również a może i przede wszystkim swoją psychike. Życzę Ci by wszystko poszło gładko, ale po porodzie będziesz potrzebowała wsparcia (tak było u mnie, mialam depresję poporodowa, nie umiałam sobie poradzić z tym co straciłam nawet gdy już moja wyczekana corka była na swiecie), dlatego dobrze wykorzystaj ten czas na zaopiekowanie się sobą.
I tak dziecko potrzebuje obojga rodziców do prawidłowego wzrostu 😘
W pierwszym poście chciałam zawrzeć jak najwięcej informacji, co odbyło się niestety kosztem pewnych szczegółów. Nie podkreśliłam, że przez około dwa lata miałam ciągłe stany depresyjne, łączone z wyrzutami, że to wszystko (w sensie śmierć dziecka) stało się przeze mnie. Chodziłam na terapię, powierzałam wszystko Bogu, po drodze "zdarzyła" się kolejna ciąża, zakończona również nieszczęśliwie. Aktualna ciąża, już zaawansowana, była dla mnie jednym wielkim strachem, by znowu wszystko ponownie nie zakończyło się tragicznie. Specjalnie użyłam słowo "była", bo od niedawna dostałam łaskę wybaczenia sobie. By było dziwne, gdyby nie mój mąż, szybko nie wyszłabym z tego dołka. Szczególnie ostatnio, bardzo mnie wspierał, co dodało mi siłę do udźwignięcia się z dołka. Tylko po to, by w niedługim czasie dowiedzieć się o jego zdradzie i romansach przez internet.
Moją pierwszą reakcją był szok, więc i wałkowałam ten temat, by męża zrozumieć po co i dlaczego coś takiego robił, ale po kilku rozmowach, które nie dawały mi nic innego, niż kolejne wątpliwości, zobaczyłam, że znowu zaczynam się staczać w "dołek". I przestałam. Przestałam wałkować temat, przestałam myśleć, wyrzucać sobie czy mężowi cokolwiek, bo się przestraszyłam. Przestraszyłam tego, że ponownie przestanę się usmiechać i cieszyć na kolejne miesiące czy lata. I w sumie to motywuje mnie do walki o siebie, bo wiem, że nie ma sensu się pogrążać, tylko i wyłącznie przez głupotę swojego męża.
Jak mówiłam, jestem na rozdrożu. Nie wiem czy angażowanie się w małżeństwo i walka coś zmienią, oprócz tego, że ja sama zacznę coś budować a mój mąż któregoś dnia nie powie: "Bo mnie to przerosło" i ponownie zatopi się w pornografię, romanse czy jakieś spotkania na boku. Nie wiem czy warto jest ryzykować swoim szczęściem tylko dla paru obietnic.

I nie, argument, że dziecko potrzebuje 2 rodziców nie jest dla mnie wiążący, bo ja sama zostałam wychowana tylko przez mamę (została szybko wdową) i wiem, ze swojego doświadczenia, że brak jednego z rodziców to nie jest jakaś wielka tragedia.
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: niedoceniajacy »

Cześć,
Mam wrażenie, że mój mąż bardziej stara się przez strach przed samotnością, niż rzeczywiście z miłości
jako zdradzony emocjonalnie mąż chciałem się wypowiedzieć w tej sprawie. Otóż po zdradzie żony miałem bardzo dużo nieprzespanych, przepłakanych nocy i niespokojnych dni - ale przemyślałem bardzo mocno swoje życie, to co jest dla mnie ważne i mimo, że nie umiem żonie przebaczyć - a nawet jest pod tym względem coraz gorzej, bo Ona podobnie jak chyba Twój mąż - nie widzi nic złego w tym co zrobiła - mimo to każdego dnia staram się ją zrozumieć i wybaczyć. Jestem tez dla Żony coraz lepszy, bardziej się staram niż kiedyś bo doszedłem do wniosku, że tylko Ona i Jej uczucia mają w życiu jakikolwiek sens. Nie robię nic na siłę, nic ze strachu przed samotnością - po prostu chcę pokazać, że umiem dać z siebie więcej i że mi zależy.

Nie wiem, nie znam Waszej sytuacji ale ten cytat, że odbierasz męża że on się stara przez "strach przed samotnością" bazrdzo przypomina mi to, co mówi mi moja Żona. Mi jako zdradzonemu takie sformuowanie bardzo odbiera energie i siłe, próbuję tego nie słuchać gdy np. po przyniesieniu Żonie kawy słysze, że mogła sama sobie zrobić, że mam nie pajacować (mimo, że kawę nosiłem jej odkąd pamiętam codziennie).

Ciesz się, że:
1) Twój mąż w ogóle się stara, bo moja żona raczej nie
2) Że macie jakieś życie erotyczne
3) nawet jeśli faktycznie boi się samotności, to znaczy, że on wybiera Ciebie

Ja nie mam żadnego z tych 3 punków, a też jestem w roli zdradzonego - więc Twoja sytuacja nie wygląda aż tak źle - także dbaj o ciążę i głowa do góry
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

niedoceniajacy pisze: 05 kwie 2023, 11:08 Cześć,[...]
Ja nie mam żadnego z tych 3 punków, a też jestem w roli zdradzonego - więc Twoja sytuacja nie wygląda aż tak źle - także dbaj o ciążę i głowa do góry
Cześć,
Czas i chwila na przemyślenia pozwoliła mi odpowiedzieć, dlaczego ciężko mi jest się cieszyć z pozytywnego zachowania mojego męża. Niestety, to będzie, niekoniecznie krótka, retrospekcja.

Sama pochodzę z domu alkoholowego, więc związanie się z człowiekiem, który sam ma problemy z uzależnieniem, to nie jest nic nowego. Z tym że dopiero teraz to wiem. Najdziwniejszym i najbardziej zakręconym faktem w tej całej historii jest to, że gdyby nie mój ‘jeszcze-wtedy-nie’ mąż, nie udałoby mi się wyprowadzić i uciąć kontakt ze swoją mamą (aktualnie odnowiłyśmy relacje, ale te kilka lat absencji było niezbędne, bym sama mogła stanąć na nogi). Przez kolejne lata był spokój, ja nauczyłam się ignorować problemy męża (precyzując: widząc wybiórczo jego problemy), jego maniakalne zbieranie pornografii, masturbację i zamykanie się na mnie. Z pewnym momencie chciałam mu pomóc, co skończyło się dla mnie zdołowaniem, zniżeniem samooceny do poziomu podłogi, utraty pewności siebie, zniszczenia poczucia kobiecości i przyzwoleniem na traktowanie mnie jako kogoś gorszego. No ale na tamten moment było dla mnie nie do pomyślenia, by człowiek, który był dla mnie wsparciem, równocześnie sam mnie od siebie podświadomie uzależnia- naiwne myślenie, ale tak właśnie myślałam.
Ostatecznie wyszło na to, że uciekając z jednego patologicznego domu, sama zaczęłam tworzyć drugi. Jednak, co ma to wspólnego z moimi wątpliwościami? Aktualnie, z tyłu głowy ciągle „słyszę oskarżający głos”, że jeżeli odeszłabym od męża, to najprawdopodobniej pogrążyłabym go jeszcze bardziej w jego nałóg, ale z długiej zadaję sobie coraz wyraźniejsze pytanie: „czy miałabym sumienie, świadomie skazać swoją córkę na życie w dysfunkcyjnej rodzinie?”.
Tak, teraz mój mąż traktuje mnie jakbym była z porcelany; troszczy się, zaczyna dostrzegać dlaczego tak naprawdę ze mną się ożenił, odblokował telefon, mówi o wszystkim itd. Z tym, że ja mu już nie wierzę. Oczywiście, staram się pokazywać, że to dostrzegam, jestem z nim, nie odpycham go, szczególnie jeżeli robi coś dobrego „dla nas”, ale… Ale wiem, że jeżeli się „potknie” to ja bez słowa odejdę. Chwilowe zmiany mnie nie interesują, ja potrzebuję mężczyzny, który mnie wesprze, a nie chłopca, którego zachowania nie jestem pewna.
I to tyle.
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: niedoceniajacy »

Kod: Zaznacz cały

Tak, teraz mój mąż traktuje mnie jakbym była z porcelany; troszczy się, zaczyna dostrzegać dlaczego tak naprawdę ze mną się ożenił, odblokował telefon, mówi o wszystkim itd. Z tym, że ja mu już nie wierzę. Oczywiście, staram się pokazywać, że to dostrzegam, jestem z nim, nie odpycham go, szczególnie jeżeli robi coś dobrego „dla nas”, ale… Ale wiem, że jeżeli się „potknie” to ja bez słowa odejdę. Chwilowe zmiany mnie nie interesują, ja potrzebuję mężczyzny, który mnie wesprze, a nie chłopca, którego zachowania nie jestem pewna.
cześć,

trochę nie rozumiem :)
Chłop się stara, dobrze Cię traktuje, robi coś dla rodziny, mówi o wszystkim - a Ty nadal nie umiesz mu zaufać... Zastanawiałaś się co musiałoby się stać, żebyś ufała mu coraz bardziej, powoli, małymi krokami? Przed zdradą też był taki miły i boisz sie, że może coś ukrywać?
Ale wiem, że jeżeli się „potknie” to ja bez słowa odejdę.
Tutaj Cię bardzo rozumiem, jak moja żona znowu zaczełaby się zachowywać tak jak wtedy, to wychodzę bez słowa.
Też nie umiem jej zaufać żadnego dnia, nawet jak ma połowę dnia lepszą, to nie wytrzyma i musi czymś dokuczyć - a jak już brakuje jej powodu, to zaczyna mówić o swoim kowalskim, jaki to on jest idealny i czemu ja sie sprzeciwiam jej kontaktom, które są przecież tylko "koleżeńskie". U Ciebie to lepsze nastawienie męża jest czymś trwałym, czy w ciągu dnia/tygodnia wymyka mu się z ust coś, co powoduje Twój smutek?

Te jego potrzeby oglądania innych nagich kobiet mogą mieć związek z brakiem intymności między Wami i jego potrzebami, czy raczej jest to niezależne?
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

niedoceniajacy pisze: 11 kwie 2023, 13:55
cześć,

trochę nie rozumiem :)
Chłop się stara, dobrze Cię traktuje, robi coś dla rodziny, mówi o wszystkim - a Ty nadal nie umiesz mu zaufać... Zastanawiałaś się co musiałoby się stać, żebyś ufała mu coraz bardziej, powoli, małymi krokami? Przed zdradą też był taki miły i boisz sie, że może coś ukrywać?
niedoceniajacy pisze: 11 kwie 2023, 13:55
Te jego potrzeby oglądania innych nagich kobiet mogą mieć związek z brakiem intymności między Wami i jego potrzebami, czy raczej jest to niezależne?
Już tłumaczę, bo zwiększone libido a nałóg to nie to samo.
To nie jest piewsza zdrada mojego męża, więc schemat z 'dobrym traktowaniem' przeszłam już wcześniej.
Co do seksu w małżeństwie: Mój mąż z pornografią i masturbacją miał problemy już wcześniej, zanim się poznaliśmy. Sama zresztą myślałam bardzo podobnie, że, jak już byliśmy w związku, on to robi, bo czuje się niespełniony, równocześnie nie widząc, że te "używki" mój mąż traktował jako ucieczkę od rzeczywistości. Bo najczęściej jego popęd zwiększał się podczas np. problemów w pracy, w życiu osobistym, czy jakimiś pierdołami, z którymi nie mógł sobie poradzić. Przykład? Gdy miałam problemy chorobowe (dokładniej padaczka), normalnie mi pomagał równolegle jeżdżąc do kochanki, kolejny przykład: po pierwszym poronieniu, seksczaty i pornografia, albo aktualne problemy w pracy: pornografia, masturbacja i tłumaczenie: "Że ja inaczej nie potrafię".Na pytanie, skąd to wiem, odpowiem: Bo mój mąż sam mi o tym powiedział.

A dlaczego nie ufam? Nawet teraz stwierdził, że ma potrzeby, nad którymi nie panuje, próbował, ale mu się nie udało, więc to bez sensu. Zresztą, sama mieszkałam kiedyś z alkoholikiem i wiem, że krótkotrwałe zmiany w nastawieniu są bezwartościowe. A porównuje nałóg mojego męża z alkoholizmem, bo gdyby "problemy ze sferą seksualną" zmienić na "alkohol", to nagle zmienia się też podejście osoby trzeciej. Alkohol jest bardziej spektakularny, ale nałogami rządzą te same schematy.
Więc odpowiadając krótko na twoje pytanie:
Mój mąż ma problem i nie chce go leczyć, a ja nie przez to cierpieć i w to cierpienie bezsensownie "wrzucać" swoją córkę.
niedoceniajacy pisze: 11 kwie 2023, 13:55
U Ciebie to lepsze nastawienie męża jest czymś trwałym, czy w ciągu dnia/tygodnia wymyka mu się z ust coś, co powoduje Twój smutek?
Pierwszą reakcją mojego męża na 'odkrycie' jego kłamstw było wyparcie i ... obwinianie 'nas', tylko po to, by samemu nie stanąć w prawdzie. Prawie wybuchnęłam śmiechem. Były tłumaczenia, zganianie winy, szukanie luk w "mojej" wiedzy, bo wiedzieć, gdzie może zaprzeczyć i się nie przyznać, a gdzie nie. Cyrk na kółkach. I wtedy, gdy zauważył, że moje nastawienie nie jest związane z emocjami (bo mimo że się kłóciliśmy, to nie było jakiś krzyków, pretensji czy wielkich afektów), ale po prostu coś w nim pękło. I zmienił swoje nastawienie, całkowicie. I nie, nic mu się nie wymyka w ciągu dnia/tygodnia, ale raczej dlatego, że wie, że gdybym tylko usłyszała szantaż emocjonalny, to na drugi dzień by mnie w domu nie było.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Witajcie po raz wtóry, niestety mam problem i muszę się wygadać, a w 'realu' niekoniecznie mam komu.
Stanęłam przed murem, którego nie potrafię zburzyć. Mianowicie straciłam i szacunek,i zaufanie do mojego męża, a równocześnie widząc jak do tej pory się od niego uzależnilam to zaczynam robić sobie wyrzuty o to że w ogóle zeszłam się z mężem i zmotywował go do wzięcia ślubu (chciałam bardzo ponownie moc przystępować do Komunii, a że do tej pory sądziłam że łączy nas miłość, to ślub był krokiem, który wydawał mi się oczywistym - a i ważna informacja, wcześniej byliśmy jedynie małżeństwem cywilnym).
Poza wątpliwościami, które rodzą się we mnie zaczynam myśleć o wyprowadzce. Wyprowadzce, by od męża się odizolować. Aktualnie ten ma problemy w pracy i go wspieram, by się nie załamywał- w końcu jestem jego żona i powinnam mu pomagać-, ale czuję, że ta pomoc mnie osłabia. Jakbym miała przypięta pijawkę. Wszystko to łączy sie z ciążą i problemami zdrowotnymi,, i po prostu czuję że tracę siły, nie tylko fizycznie, ale i duchowe.
Jak ktoś czytał moją historię, się że mój mąż jednak się stara utrzymać nasze małżeństwo, ale ciężko wytrzymać z człowiekiem, który mimowolnie manipuluje i wpędza w poczucie winy. A ja chcę jedynie na spokojnie urodzić i zająć się dzieckiem.
Nie wiem co mam robić, czy iść za rozumem, rzucić to wszystko i mieć święty spokój, czy zmierzyć się z problemem, bez gwarancji że uda mi się cokolwiek osiągnąć i ze świadomością, że jeżeli mój mąż nie będzie widział problemu to i tak wszystko się rozpadnie.
Bławatek
Posty: 1673
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Dziewczynazzapalkami pisze: 01 maja 2023, 9:37 Witajcie po raz wtóry, niestety mam problem i muszę się wygadać, a w 'realu' niekoniecznie mam komu.
Stanęłam przed murem, którego nie potrafię zburzyć. Mianowicie straciłam i szacunek,i zaufanie do mojego męża, a równocześnie widząc jak do tej pory się od niego uzależnilam to zaczynam robić sobie wyrzuty o to że w ogóle zeszłam się z mężem i zmotywował go do wzięcia ślubu (chciałam bardzo ponownie moc przystępować do Komunii, a że do tej pory sądziłam że łączy nas miłość, to ślub był krokiem, który wydawał mi się oczywistym - a i ważna informacja, wcześniej byliśmy jedynie małżeństwem cywilnym).
Poza wątpliwościami, które rodzą się we mnie zaczynam myśleć o wyprowadzce. Wyprowadzce, by od męża się odizolować. Aktualnie ten ma problemy w pracy i go wspieram, by się nie załamywał- w końcu jestem jego żona i powinnam mu pomagać-, ale czuję, że ta pomoc mnie osłabia. Jakbym miała przypięta pijawkę. Wszystko to łączy sie z ciążą i problemami zdrowotnymi,, i po prostu czuję że tracę siły, nie tylko fizycznie, ale i duchowe.
Jak ktoś czytał moją historię, się że mój mąż jednak się stara utrzymać nasze małżeństwo, ale ciężko wytrzymać z człowiekiem, który mimowolnie manipuluje i wpędza w poczucie winy. A ja chcę jedynie na spokojnie urodzić i zająć się dzieckiem.
Nie wiem co mam robić, czy iść za rozumem, rzucić to wszystko i mieć święty spokój, czy zmierzyć się z problemem, bez gwarancji że uda mi się cokolwiek osiągnąć i ze świadomością, że jeżeli mój mąż nie będzie widział problemu to i tak wszystko się rozpadnie.
Witaj,

Nie jest dobrze gdy jedna strona ciągle wspiera drugą nic w zamian nie dostając. Nie da się pomagać komuś nieustannie. Nie da się kochać samą nie będąc kochaną. To wszystko osłabia i niszczy.

Sama chciałam być najlepszą żoną - zawsze wspierającą i troszczącą się o męża, a mój mąż świetnie to wykorzystywał, zawsze tak działał żebym wszystko swoje rzucała bo jemu trzeba pomagać, jego wspierać. Szkoda tylko, że on mnie nie wspierał - ani w ciąży gdy kilka problemów miałam (no właśnie ja miałam a nie my), po porodzie - bo przecież on szykuje się do nowej pracy, ani później gdy syn rósł bo przecież jego praca wymaga więcej zaangażowania i odpowiedzialności. Po jakimś czasie zaczęło mi doskwierać, że mąż jest na pierwszym miejscu a ja gdzieś z tyłu po wszystkich innych osobach, moje potrzeby i braki się nie liczyły. A nawet gdy próbowałam "zawalczyć o siebie i czas dla siebie" to ciągle słyszałam, że jestem złą żoną bo męża nie wspieram, nieodpowiednio się troszczę i zabiegam o niego. Jak to niektórzy ładnie ujmują - mąż ma złą bazę danych i dopóki nie uzna, że źle działa i myśli to ja nic nie wskóram. Nawet teraz gdy to on odszedł i ma dziecko z kowalską wydaje mi się że przez to że za nim nie latam, nie interesuję się bardziej jego osobą i życiem (czyli nie stawiam go na pierwszym miejscu) to mój mąż znów się oddala. A manipulować potrafi świetnie - jakiś czas temu chodził strapiony i jak zapytałam co go gnębi to usłyszałam tylko "nawarzyłem piwa to muszę je wypić, koszt moich działań", tylko napomknął że czeka go batalia w sądzie więc się domyślałam, że kowalska podała go pewnie o duże alimenty i opiekę, a tu po czasie dowiaduję się że kowalska nie chciała aby mój mąż opiekował się ich dzieckiem więc mój mąż w sądzie walczył o kontakty z dzieckiem. Zabolało tym bardziej, że jeśli chodzi o naszego syna to mój mąż nie chciał regulować kontaktów a nawet z chęcią znikał z życia syna na 2-3 tygodnie. Choć próbuję nie łapać się na piękne słówka, zbolałą minę męża to on to wszystko tak doskonale czyni, że ja zawsze ulegam jego manipulacjom.

Może nie warto się wyprowadzać, ale warto zacząć myśleć o sobie i zadbać o swoje dobro. Dopiero tu na forum uzmysłowiono mi znaczenie przykazania miłości "kochać bliźniego swego jak siebie samego" - jeśli o sobie nie myślę, o siebie nie dbam, nie kocham siebie, to nie potrafię też bliźniego dobrą miłością kochać. Nie ma to być czysto egoistyczna miłość względem siebie na zasadzie "ja, mnie, dla mnie" ale nie można zapominać o sobie. Tym bardziej teraz gdy jesteś w ciąży i potrzeba ci spokoju, radości i opieki. Jeśli nie możesz liczyć na męża to licz na siebie, ale byłoby też dobrze gdyby Twój mąż w końcu nauczył się działać samodzielnie a nie oczekiwać od ciebie nieustannego wsparcia i pomocy.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

Bławatek pisze: 02 maja 2023, 10:51 Witaj,

Nie jest dobrze gdy jedna strona ciągle wspiera drugą nic w zamian nie dostając. Nie da się pomagać komuś nieustannie. Nie da się kochać samą nie będąc kochaną. To wszystko osłabia i niszczy.(...)

Może nie warto się wyprowadzać, ale warto zacząć myśleć o sobie i zadbać o swoje dobro. Dopiero tu na forum uzmysłowiono mi znaczenie przykazania miłości "kochać bliźniego swego jak siebie samego" - jeśli o sobie nie myślę, o siebie nie dbam, nie kocham siebie, to nie potrafię też bliźniego dobrą miłością kochać. (...)Jeśli nie możesz liczyć na męża to licz na siebie, ale byłoby też dobrze gdyby Twój mąż w końcu nauczył się działać samodzielnie a nie oczekiwać od ciebie nieustannego wsparcia i pomocy.
Aktualnie jestem sama (wyprowadzilisny się do miasta, gdzie nie mam nikogo ani z rodziny, ani że znajomych), nie mam możliwości wyjazdu, a bardzo ciężko zmienić postawę jeżeli jest się skazanym jedynie na swojego męża. Na szczęście wyjechał na majówkę do teściów, ja mogłam zostać w domu, bo przyjechała moja mama na parę dni. Najgorsze jest to że po zablokowaniu jego nr, zmniejszeniu kontaktu do minimum i odizolowaniu się psychicznie zaczęłam czuc się... Swobodnie. Jakby kamień spadł mi z serca. Gdzieś z tyłu głowy mam poczucie winy, że niby weszłam na forum, by znaleźć motywację do uratowania małżeństwa, a tak na prawdę najlepiej czuje się gdy mojego męża nie ma w pobliżu.
niedoceniajacy
Posty: 98
Rejestracja: 03 kwie 2023, 8:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: niedoceniajacy »

hej,

Twoja sytuacja trochę przypomina mi moją, pamiętam tez o Tobie w modlitwie.
Mam podobne uczucia z moją żoną, która mimo, że jest w domu to ciągle ma w głowie kowalskiego. Ciągle mi mówi, że jej nie wspieram, ciągle mnie odrzuca i mówi nieprzyjemne rzeczy. Podobnie jak Ty (chyba?) męża, tak ja żonę kocham bezgranicznie i podobnie jak napisałaś, ciężko mi dbać o siebie. Też straciłem totalnie zaufanie do żony, z którą jestem 25 lat.

Mam pytanie - czy wypominasz mężowi zdradę czasami, czy robisz jakieś do tego aluzje, żarty itp?
U mnie trochę pomogło gdy z tym skończyłem - tzn. nie kłócimy się już, a jak coś się szykuje, to gdy nie wyrażę swojej złości z powodu zdrady, to każde emocje dają się szybko ugasić bez żadnej awantury. Może nieświadomie co pewien czas przypominasz mężowi o kowalskiej? Jeśli tak to spróbuj sobie to ograniczyć.

Jeśli jesteś w ciąży z mężem, to przytoczę Ci słowa z kazania jakie było podczas mojego ślubu (puszczam to sobie ostatnio często): "masz żonę miłować oddając za nią swoje życie, więc krzyżując się (...) Bóg chce Ci dać drugiego człowieka, zatem chce Ci tego człowieka zawierzyć a zawierzyć to znaczy, że Bóg Tobie wierzy, wierzy, że potrafisz na ten dar odpowiedzieć darem z siebie samego (...)"

Nie napisalaś za wiele, ale spodziewacie się dziecka, ono potrzebuje rodziny, Ty będziesz potrzebowała pomocy większej niż da Ci Mama - może to wymodlone dziecko jest po to, żeby Was znowu połączyć?
Dziewczynazzapalkami pisze: 03 maja 2023, 9:54 najlepiej czuje się gdy mojego męża nie ma w pobliżu.
czy to nie jest miłość własna?

na swoim przykładzie powiem Ci, że też miałem myśli idące w podobnym kierunku - bo wiem, że 95% kontaktów z żoną kończy się atakiem z jej strony zupełnie nieuzasadnionym i czułem się źle. Ale teraz patrzę na to inaczej, pozwalam jej na mnie nakrzyczeć jak jej to pomaga. Może ona też ma emocje, które musi wyrzucić?

I ostatni cytat z kazania: "Czy jest taki powód, dla którego można oddalić swoją żonę (...) Jezus odpowiada: nie ma takiego powodu"

Pomyśl o tym, pomyśl, że mąż też nie ma łatwo, ale jest z Tobą, wybrał Ciebie, nie zostawił Cię.
Bławatek
Posty: 1673
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Dziewczynazzapalkami pisze: 03 maja 2023, 9:54 Aktualnie jestem sama (wyprowadzilisny się do miasta, gdzie nie mam nikogo ani z rodziny, ani że znajomych), nie mam możliwości wyjazdu, a bardzo ciężko zmienić postawę jeżeli jest się skazanym jedynie na swojego męża. Na szczęście wyjechał na majówkę do teściów, ja mogłam zostać w domu, bo przyjechała moja mama na parę dni. Najgorsze jest to że po zablokowaniu jego nr, zmniejszeniu kontaktu do minimum i odizolowaniu się psychicznie zaczęłam czuc się... Swobodnie. Jakby kamień spadł mi z serca. Gdzieś z tyłu głowy mam poczucie winy, że niby weszłam na forum, by znaleźć motywację do uratowania małżeństwa, a tak na prawdę najlepiej czuje się gdy mojego męża nie ma w pobliżu.
Dlaczego zablokowałas nr telefonu męża?

Jeśli długo przebywa się w towarzystwie osoby, która "krzywdzi", bo manipuluje, bo żyje swoim życiem i wg swoich nierzadko złych przekonań i nawyków, czasami być może nie zdając sobie z tego sprawy, to odseparowanie się od takiej osoby daje upragniony spokój. Przetestowane na moim mężu i koleżance z pracy.

Mój mąż na wiele sposobów źle działał bo np. nigdy mnie nie wspierał, nie pomagał, nie angażował się w domu i w wychowywanie syna, wkurzał mnie siedzeniem na kanapie lub za stołem a roboty wokół w bród było ale jemu się nie chciało nic robić za to chętnie mi wskazywał co mam jeszcze zrobić. I do dziś mu to zostało, ale już się tym tak nie przejmuję, aczkolwiek dalej boli. Przyjęłam, że on tak ma i dopóki tego nie dostrzeże i nie zechce nad tym popracować to ciężko będzie nam się zgodzić i razem na codzien funkcjonowac. Przyjmuję, szanuję, ale nie akceptuję gdy wiem że te zachowania nie są dobre dla naszego małżeństwa.

Mój mąż też często powtarzał że jest mężczyzną i działa jak prawdziwy mężczyzna czyli ulega popędowi - samozaspokojenie, pornografia i dlatego pewnie tak łatwo zdradził i w tym tkwił bo przecież on ma potrzeby.

Ja dalej cierpliwie czekam aż mój mąż sobie wgra dobrą bazę danych i zacznie działać dla dobra małżeństwa, żony, dziecka.

Życzę Ci spokoju i miło przeżytych dni. Odpoczywaj dbaj o siebie i maluszka.
Dziewczynazzapalkami
Posty: 72
Rejestracja: 07 mar 2023, 0:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada, zaufanie i brak motywacji do uratowania swojego małżeństwa

Post autor: Dziewczynazzapalkami »

niedoceniajacy pisze: 03 maja 2023, 11:34 Ciągle mi mówi, że jej nie wspieram, ciągle mnie odrzuca i mówi nieprzyjemne rzeczy. Podobnie jak Ty (chyba?) męża, tak ja żonę kocham bezgranicznie i podobnie jak napisałaś, ciężko mi dbać o siebie. (...)

Mam pytanie - czy wypominasz mężowi zdradę czasami, czy robisz jakieś do tego aluzje, żarty itp?
U mnie trochę pomogło gdy z tym skończyłem - tzn. nie kłócimy się już, a jak coś się szykuje, to gdy nie wyrażę swojej złości z powodu zdrady, to każde emocje dają się szybko ugasić bez żadnej awantury. Może nieświadomie co pewien czas przypominasz mężowi o kowalskiej? Jeśli tak to spróbuj sobie to ograniczyć.
Na pytanie pierwsze odpowiem twierdząco: tak, kocham męża. Tylko ta miłość sprawia że jeszcze z nim wytrzymuję i przez miłość do niego cały czas cierpię. Takie błędne koło. I może zabrzmi to dramatycznie, ale na prawdę wolałabym, by go ze mną nie było, łatwiej byłoby mi w samotności poradzić sobie z negatywnymi emocjami i skupić w końcu na dziecku.
Na pytanie o wypominanie: ja staram się i hamuję, by nie mówić za dużo, nie wspominać, nie dręczyć się. Zresztą, jestem na etapie, że nawet jak bym spytała się o przeszłość i zdradę, to i tak bym nie uwierzyła w jakiekolwiek słowo mojego męża. są chwile kryzysu, ale staram się je dusić w zarodku. U mnie większym problemem jest fakt, że całkowicie straciłam do męża szacunek. Nie wierzę w żadne jego słowo, nie przyjmuje do wiadomości jego starań, nie chce go i widzieć i słyszeć. Nie umiem zaufać komuś kto potrafił prosto w oczy wypowiedzieć przysięgę małżeńską, a potem umawiał się na seks z inną kobietą. Nie umiem, nie chcę i boję się. To byłby już jego kolejny raz, gdy musiałabym mu wybaczyć. Jeżeli wcześniej nie wyciągnął wniosków, nie wyciągnie i tym razem. Poza tym szkoda mi dziecka, które przywiąże się emocjonalnie do ojca, którego w końcu przerosną obowiązki i ten ucieknie. Bo zawsze uciekał przed odpowiedzialnością.

niedoceniajacy pisze: 03 maja 2023, 11:34
Jeśli jesteś w ciąży z mężem, to przytoczę Ci słowa z kazania jakie było podczas mojego ślubu (puszczam to sobie ostatnio często): "masz żonę miłować oddając za nią swoje życie, więc krzyżując się (...) Bóg chce Ci dać drugiego człowieka, zatem chce Ci tego człowieka zawierzyć a zawierzyć to znaczy, że Bóg Tobie wierzy, wierzy, że potrafisz na ten dar odpowiedzieć darem z siebie samego (...)"

Nie napisalaś za wiele, ale spodziewacie się dziecka, ono potrzebuje rodziny, Ty będziesz potrzebowała pomocy większej niż da Ci Mama - może to wymodlone dziecko jest po to, żeby Was znowu połączyć?
Tego się też obawiam. Nie chcę narażać córki na to, by uczestniczyła w naszych problemach.
niedoceniajacy pisze: 03 maja 2023, 11:34
Dziewczynazzapalkami pisze: 03 maja 2023, 9:54 najlepiej czuje się gdy mojego męża nie ma w pobliżu.
czy to nie jest miłość własna?
Ciężko mi to stwierdzić, bo aktualnie jestem pogubiona w swoich przemyśleniach, obawach i wahaniach hormonalnych.
niedoceniajacy pisze: 03 maja 2023, 11:34 Pomyśl o tym, pomyśl, że mąż też nie ma łatwo, ale jest z Tobą, wybrał Ciebie, nie zostawił Cię.
Jestem osobą wierząca. Weszłam na forum katolickie po to, by właśnie poczuć, że jest sens ratować nasze małżeństwo. Ale mimo wszystko nie widzę dla nas nadziei. To że wybrał mnie a nie jakaś inna kobietę , nie ma dla mnie znaczenia. Chcę spokoju, chcę urodzić córkę i ja wychować, i nie chce dodatkowo mieć balastu w postaci męża, który wydawał mi się mężczyzna, a okazał niedojrzałym chłopcem, za którego wszystko trzeba robić, myśleć i przejąć odpowiedzialność. A ja nie mam siły wychowywać dwójki dzieci na raz.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2023, 1:22 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono jeden cytat
ODPOWIEDZ