Re: Wątek Ukasza
: 31 lip 2018, 23:36
Ukaszu, do słów Pantopa dodałabym jedno moje małe spostrzeżonko, mianowicie dość spory rozstrzał pomiędzy tym, co sam sądzisz o sobie i o swojej sytuacji, a tym, w jakiej sytuacji się znajdujesz.
Twierdzisz, że powiedziałeś żonie, że jesteś wolny i w tej wolności kochasz żonę, a Twoja miłość jest niezależna od jej postawy.
A potem...
... pytasz, jakie ma plany (z ukrytym pragnieniem dowiedzenia się, czy w tych planach uwzględnia Ciebie i abyś mógł ułożyć kolejne klocki do Twojej układanki - a po co, skoro jesteś wolny?) Mało tego - już w samym pytaniu sam dalej rozciągasz granice: pytasza o plany i zastrzegasz: no niekoniecznie na teraz, ale na przyszłość.
...niby możesz kochać żonę bez jej udziału, ale nie podoba Ci się obecna sytuacja, pragniesz bliskości z żona i nie akceptujesz obecnej sytuacji. To w końcu jest ważna jej postawa, czy nie? Bo ja się zgubiłam.
...chcesz bliskości z żoną, a w sądzie czeka pozew o separację, czyli: nie jestem w stanie z tobą mieszkać/być blisko/tworzyć rodzinę
Sprzeczne sygnały, które sugerują, żeś ani wolny, ani jasno określony, a w rzeczywistości - niestety - podszyty strachem. Groźby, groźbki, przypomnienia, pozwy o separacje - wyciągasz kolejne działa, a ofiara nic. Po prostu ignoruje Cię i odchodzi ze stołu (nawet współpracownika się tak nie traktuje).
Mówisz, że nie chcesz i nie musisz planować różnych kroków, ale już je planujesz. Urlop, wyprowadzka. Całe życie wydaje się być skupione na tym jednym celu, co jest wbrew słowom, żeś wolny, niezależny, samorządny.
I żona to wie, wykorzystuje. I dlatego ten misterny plan sypnie Ci się, to jest kwestia, kto ma większą motywację do przeczekania, kto więcej straci, jeśli ulegnie drugiej stronie. Przy słowie strata mam też na myśli straty finansowe.
Przypomina mi się taka historyjka-dowcip, kiedy buńczuczny zając wpada do knajpy z wrzaskiem: Który głąb zastawił swoim gratem mój motocykl?!
Na to wstaje niedźwiedź: Ja. A co.
Na to zając z głupim uśmieszkiem: A nic, nic. Fajną masz tę furkę.
Ukaszu, dużo planów, dużo przemyśleń, organizacji życia Twojego i żony (bo wbrew pozorom jej życie też urządzasz i planujesz w myślach), a tymczasem żona rozciągnęła Twoje granice na maxa, to minimum, jakie zostało, to po to, byś sądził, że masz jeszcze wpływ na cokolwiek poza swoim życiem.
Twierdzisz, że powiedziałeś żonie, że jesteś wolny i w tej wolności kochasz żonę, a Twoja miłość jest niezależna od jej postawy.
A potem...
... pytasz, jakie ma plany (z ukrytym pragnieniem dowiedzenia się, czy w tych planach uwzględnia Ciebie i abyś mógł ułożyć kolejne klocki do Twojej układanki - a po co, skoro jesteś wolny?) Mało tego - już w samym pytaniu sam dalej rozciągasz granice: pytasza o plany i zastrzegasz: no niekoniecznie na teraz, ale na przyszłość.
...niby możesz kochać żonę bez jej udziału, ale nie podoba Ci się obecna sytuacja, pragniesz bliskości z żona i nie akceptujesz obecnej sytuacji. To w końcu jest ważna jej postawa, czy nie? Bo ja się zgubiłam.
...chcesz bliskości z żoną, a w sądzie czeka pozew o separację, czyli: nie jestem w stanie z tobą mieszkać/być blisko/tworzyć rodzinę
Sprzeczne sygnały, które sugerują, żeś ani wolny, ani jasno określony, a w rzeczywistości - niestety - podszyty strachem. Groźby, groźbki, przypomnienia, pozwy o separacje - wyciągasz kolejne działa, a ofiara nic. Po prostu ignoruje Cię i odchodzi ze stołu (nawet współpracownika się tak nie traktuje).
Mówisz, że nie chcesz i nie musisz planować różnych kroków, ale już je planujesz. Urlop, wyprowadzka. Całe życie wydaje się być skupione na tym jednym celu, co jest wbrew słowom, żeś wolny, niezależny, samorządny.
I żona to wie, wykorzystuje. I dlatego ten misterny plan sypnie Ci się, to jest kwestia, kto ma większą motywację do przeczekania, kto więcej straci, jeśli ulegnie drugiej stronie. Przy słowie strata mam też na myśli straty finansowe.
Przypomina mi się taka historyjka-dowcip, kiedy buńczuczny zając wpada do knajpy z wrzaskiem: Który głąb zastawił swoim gratem mój motocykl?!
Na to wstaje niedźwiedź: Ja. A co.
Na to zając z głupim uśmieszkiem: A nic, nic. Fajną masz tę furkę.
Ukaszu, dużo planów, dużo przemyśleń, organizacji życia Twojego i żony (bo wbrew pozorom jej życie też urządzasz i planujesz w myślach), a tymczasem żona rozciągnęła Twoje granice na maxa, to minimum, jakie zostało, to po to, byś sądził, że masz jeszcze wpływ na cokolwiek poza swoim życiem.