Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

jacek-sychar pisze: 25 wrz 2019, 8:26
lustro pisze: 25 wrz 2019, 6:58 "skuteczne" metody, tylko jakoś nie ma przykładów na ich skuteczność.
I ja na marginesie wątku przepraszam Cię Lustro, ale ile jest przykładów, że godzenie się na wszystko pozwala uratować małżeństwo?
Jacku, to spore naduzycie
skąd wniosek, że mój mąż godził sie na wszystko?
czy ja tak kiedykolwiek napisałam, powiedziałam ?
pisalismy o "wisience na torcie", anie o godzeniu sie na wszystko.
tak sie własnie tworzą nieprawdziwe mity i wyobrażenia
jacek-sychar pisze: 25 wrz 2019, 8:26Znam Twój przypadek i ... nic mi więcej nie przychodzi na myśl.
a ile wogóle przypadków uratowanych małzeństw przychodzi Ci na mysl?

jacek-sychar pisze: 25 wrz 2019, 8:26Ale takich ludzi jak Twój mąż nie ma wielu.
Tak sobie nawet myślę, że gdyby SYCHAR ogłaszał swoich świętych, to ja bym go pierwszego zgłosił.
Czy Ty zdajesz sobie z tego sprawę, że on przekroczył samego siebie? Swoją drogą chciałbym z nim kiedyś porozmawiać o tym, jak on to przeżył i nie zwariował.
nie widze problemu, żebys z nim porozmawiał
moge posłac Ci jego tel i sie umówicie

z tym zgłaszaniem kandydatury na świętego...to cieszę sie, że tak wspaniale wypadł mój mąż ( wszak to przecież mój mąż) w świetle moich relacji ( bo tylko tak go znasz)

Zdaje sobie sprawę z wielu rzeczy Jacku, nie raz mam wrażenie, że mam szersze spektrum "zdawania sobie sprawy" niz jednostronny ogląd
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

lustro pisze: 25 wrz 2019, 6:58

To podobnie jak z 12 krokami, twardą miłością itp...
"skuteczne" metody, tylko jakoś nie ma przykładów na ich skuteczność.
Jedna Marylka pisze, że ona by nie wróciła do męża, gdyby nie 12 kroków (ciekawe czy na męża też by to tak podzialalo, gdyby nie miał ochoty wrócić do małżeństwa? A może nigdy z niego nie odszedł...? Nie wiem...) i że ww ksiądz przyczynił się do naprawy jej małżeństwa.
Jak ja ilości ludzi w Sycharze, to nawet nie promil
Lustro i Ukaszu ,
jesli pozwolicie , to napisze moje doswiadczenia/odczucia ...

Odnosnie ks Dziewieckiego sadze, ze wiele kobiet zawdziecza mu zmiane spojrzenia na swoje cierpienia i ratowanie siebie, dzieci przed agresorem/mezem ..

I to ks Dziewiecki jest tutaj takim kolem ratunkowym dla tych kobiet .. Czesto wbrew swojemu srodowisku, szczegolnie starszych ksiezy, gdzie krzyz w malzenstwie ma byc ponad cierpieniem, mimo niszczenia siebie i dzieci ..
Podobnie z " blogoslawieniem par zyjacych w konkubinacie " .. Wg mnie to dobrze, ze takie spojrzenie na krzywde wyplywa z ust i postawy ks Dziewieckiego .

Osobiscie jestem wdzieczna szczegolnie za slowa " chrzescijanin sie broni,ale nie msci " . Uslyszalam,je w podobnym momencie, jak teraz Ukasz .. i mialam na to ochote , mozliwosci ..Ale teraz wiem, ze to niczego by nie naprawilo a nasze malzenstwo i rodzine obrocilo w pyl ..Dzieki Bogu , ze dzielily nas kilometry ...

Lustro, zgodze sie z Toba, ze to ze wrocilismy do siebie - mysle tutaj o malzenstwie Marylki i swoim -jest tez zasluga naszych mezow ..Same, mozemy sie zmieniac, ale jesli oni nie czuliby potrzeby wychodzic ze swojego bagna .. to my nadal bysmy trwaly same,ale z Panem Bogiem ...

Moze tez latwiej Panu Bogu wyciagnac tych naszych mezow, bo jednak byli " byli w kosciele' .. zona Ukasza niestety unika .. oraz to, ze u nas byly rozne kobiety a nie ta "jedyna kowalska " i w ukryciu ..

Tutaj przyznaje Marylce racje, ze dopiero, gdy opinia publiczna poznala prawde maz zaczal sie wybudzac .. wczesniej ponad rok placzu i modlitwy po nocach .. wszystko nadal dzialalo w ukryciu ...A na zewnatrz wzorowy parafianin , dzialacz spol itp ..

Lustro, zgadzam sie z Toba, ze Ukaszowi jest potrzebny na teraz dobry adwokat i dary Ducha Sw...

Ukaszu, moze warto pochylic sie nad postem Triste.... moze warto odseparowac sie na kilka dni .. nie czujesz potrzeby .. dla mnie to swojego rodzaju masochizm .. jest to Ci teraz potrzebne ?

Z modlitwa za nas tutaj wszystkich ...

PS odnosnie 12 Krokow , mnie pomogly/pomagaja spojrzec zupelnie inaczej na siebie ...
ale i na drugiego czlowieka :)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: marylka »

Ks. Dziewiecki bez źadnych owijan jasno nazywa zło zlem beź żadnych "no tak, ale...to on...to ona....nie do końca moja wina....."
Dlatego jego głos nie wszystkim leży

Z drugiej strony...ile tu ludzi na forum, ktorzy nie maja odwagi postawic twarde granice małżonkom jak zacheca ks. Dziewiecki
Jak sie dusza w malżenstwach, milcza jak pozwalaja sobie byc naocznym świadkiem zdrad i deklaracji małżonka -"już cie nie kocham"
Że to niby "miłosc po dobroci" czy jakos tak, bo ja tego terminu nie rozumiem i dobrze nie znam
I co?
Szczesliwi sa?
Małżenstwo i tak sie konczy, małżonek coraz smielej hasa a zdradzony.....coraz bardziej SIĘ wykancza. Nawet w watku Ukasza to widzimy.
Ciekawe jakby było, gdyby poszedl za rada ks. Dziewieckiego...
Pozdrawiam
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

Jonasz pisze: 25 wrz 2019, 8:13
Ukasz pisze: 24 wrz 2019, 22:37 Kanapa... łóżek w domu mam dość, do wyboru, do koloru. Wprawdzie już nie u mnie, ale u rodziców, w ich części domu, aktualnie pustej. Jest tam też kuchnia i łazienka. Mogę korzystać. Tylko że ja nie chcę już uciekać. Tym bardziej nie chcę uciekać na wszelki wypadek. Jak coś się zdarzy, to będę na to reagować. Może nic.
Moje stanowisko jest takie, że ja chcę separacji, ale też takie, że jestem u siebie. Że nie uciekam. Że się nie boję. Że potrafię zachować zimną krew nawet wtedy, gdy sytuacja jest trudna. Sądzę, że to lepsze przesłanie, bardziej spójne, niż kolejna ucieczka. Dość już uciekałem. Może przeceniam własne siły, ale mam nadzieję, taką prawdziwą nadzieję, że w takiej próbie nie będę zdany na moje wątłe siły. Jeśli tylko moje pragnienia będą czyste, wolne i od gniewu i od pożądania.
Ukaszu podoba mi się. ;)

Cos mi się przypomniało.
W dość chyba podobnym stanie emocjonalnym po mojej stronie wynikającym z podobnej sytuacji (w skutkach !!) jak dla Ciebie
też wybrałem : z łoża małżeńskiego nie ucieknę, ani nie dam się wykopać.
No chyba że po czasie ja sam stwierdzę że mnie to jest potrzebne i jest to moja autonomiczna decyzja, a nie że działam pod wpływem żony, jej działania, postępowania.

Jeżeli mogę o sobie.

Żeby sobie samemu pomoc zacząłem zasypiać obojętne czy sam czy z żoną ze słuchawkami na uszach zapodając sobie różne ciekawe audycje.
Z perspektywy czasu patrzę jak na pewnego rodzaju pogłębienie odwieszenia od żony.
A ponieważ życie nie znosi pustki to zanim skasowała mi się tendencja to zawiesiłem się na innej osobie - przewodniku.
Pelanowski, Szustak, Dziewiecki.
Nie dało się słuchać Pulikowskiego czy kogokolwiek o relacjach, małżeństwie bo ból się potęgował.
Tylko dla siebie samego.

PS. Bałem się. Nie przeceniałem własnych sił, ale dostrzegałem ich kruchość. Pomoc przyszła z Góry.
Po czasie nawet zastanawiam się, czy to na pewno ja wybierałem co będę w danym momencie słuchał.

Bardzo mi sie podoba to, co napisałeś Jonaszu.
I mysle, że to dobre, mądre podejscie do sprawy.

Mozna spać w tym samym łózku i jednoczesnie spać oddzielnie. A wyprowadza się ten, który chce zerwać wszelkie więzi.
Jezeli komus zalezy na utrzymaniu choćby tej widmowej cienkiej nitki, która jeszcze jest, to nie szarpie nią.
Nie ma jednej, uniwersalnej i jednoznacznie dobrej, metody dla wszystkich.

To, że na dzis Ukasz chce być sam, nie znaczy, że chce być sam po kres dni.
Sale sądowe, separacje, rozdzielność od "stołu i łoza"...na ogół pogłebiaja rany obu stron (tak myslę ja) i zamykaja droge powrotu.
Oczywiście, sa tacy, którzy wrócili do siebie po latach po rozwodzie ( wszytsko w granicach błędu statystycznego). Ale czy to nie sa wyjatki potwierdzające rugułę, że po rozwodzie na ogół jest juz "pozamiastane"?

Nirwanna
troche sie zgorszyłam Twoją wypowiedzią.
jakie masz uprawnienia, żeby odmawiac Ukaszowi Bozej Pomocy tylko dlatego, że robi inaczej niz Ty uważasz za słuszne ?
a moze własnie taka drogą, jedynie dobra i wybrana dla Ukasza, prowadzi go Bóg?
gzdies tu placze mi sie słowo pokora
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: nałóg »

Ukasz,a jak sądzisz? kto u Was jest jemiołą? a kto żywicielem? a może Wy się wymieniacie i naprzemiennie jesteś raz jemiołą a raz żywicielem?
A jak z Twoją spójnością? bo już wiele ogłaszałeś......deklarowałeś i dalej "jemioła lub żywiciel"..... tak mi się jawi ta Wasza realcja.PD
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Z drugiej strony...ile tu ludzi na forum, ktorzy nie maja odwagi postawic twarde granice małżonkom jak zacheca ks. Dziewiecki
Być może to nie problem braku odwagi Marylko....
Mnie bardziej blokował i wiązał strach, lęk przed odrzuceniem, brak poczucia wartości i kupa innych rzeczy. Niekoniecznie nabyłem to w małżeństwie. Tam to się pogłębiło.
Dlatego coraz rzadziej zadaję sobie pytanie czemu wcześniej nie powiedziałem stop, dlaczego tak długo czekałem, godziłem się, w mlczeniu.
Chyba dlatego .
Nawet może bardziej bez tego chyba ;)
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: tata999 »

Dziewieckiego o seksualności: seksualność po kryzysie na końcu - taka wisienka na torcie (weselnym chyba...)
Czsem bywa, że tort się zaczyna jeść od wisienki i wcale nie rzadko bywa, że wszyscy po tej konsumpcji zdrowi i żyją...
Ukasz pisze: 24 wrz 2019, 22:37 (...) wolne i od gniewu i od pożądania.
Przychylam się do opinii, że współżycie może być wisienką na torcie, ale niekoniecznie musi być złe zaczynanie tortu od wisienki. Myślę, że pożądanie pojawia się mimowolnie (poza wyjątkami). Z czasem można przyzwyczaić się do rzadszych lub żadnych zbliżeń. Jednak pożądanie nie znika kompletnie. Sugeruję zatem, że liczenie na to, że ktoś (tutaj Ukasz) uwolni się od pożądania jest nierealne, błędnym założeniem, prowadzącym do błędnych wniosków.

Potrafię sobie wyobrazić, że "przedwczesny" powrót do współżycia nie przeszkadza w wyjściu/pokonaniu kryzysu. Co więcej, potrafię sobie wyobrazić, że działa na korzyść. Brak współżycia zwykle rodzi frustracje, potęguje wahania stanów emocjonalnych, czyli prowadzi do pogłębienia stanu nierównowagi, który blokuje lub znacznie utrudnia kolejne kroki. Podkreślam jednakże, że nie uważam wcale, że musi tak być w każdym przypadku.
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

tata999 pisze: 25 wrz 2019, 10:37 Przychylam się do opinii, że współżycie (...)
8-) coś mi się zdaje, że ten lecący z wysoka obraz-erotyk miał (tak jakby) katalityczne właściwości.
Ja np. nie wyobrażam sobie życia ... bez (sprawnych) nóg. Ale wiem (bynajmniej z obserwacji), że wiele osób bez nóg radzi sobie .... doskonale.
A to, że czegoś okresowo (w tym i czas do śmierci mozemy też traktować jako okres) NIE MAMY, to hmmm, duchowo może nas (ale nie musi) wzmocnić tudzież rozwinąć ...
- mylę się ?
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

tata999 pisze: 25 wrz 2019, 10:37 Z czasem można przyzwyczaić się do rzadszych lub żadnych zbliżeń
Przyzwyczaić :shock:
Do braku Szczęściodajnej Energi Konsolidującej Sakrament - jak mówi o. Knotz?
Z drugiej strony weź pod uwagę ze temperatura łoża świadczy o jakości relacji małżeńskiej.

"We czci niech będzie łoże nieskalane" - nie od swieta do święta czy tylko w wakacje koniecznie w Tunezji ewentualnie po spełnieniu 400 tysięcy warunków :lol:
Myślę że stosunkowo często skutkiem takiego podejścia jest kowalska/kowalski lu zastępnik w postaci pornografii i innych bzdur.
tata999 pisze: 25 wrz 2019, 10:37 Brak współżycia zwykle rodzi frustracje, potęguje wahania stanów emocjonalnych, czyli prowadzi do pogłębienia stanu nierównowagi, który blokuje lub znacznie utrudnia kolejne kroki.
No właśnie.
Przyznaję że tu mam dylemat.
Czyli kiedy i jakie, wyprane, wyczyszczone odkurzone? Z kowalskich, z innych bzdur?
Handlowania, pożądliwości?
Nosz tez trudno mieć te ileś lat no i z jakąś małolatą....
No ponoć jest to dla dorosłych i odpowiedzialnych.
Ma ktoś pomysł albo doświadczenie?
Przyznaję, że jestem sam osobiście zawieszony trochę w tym momencie.
Osobiście próbowałem na skróty, nie posmakowało...
Wręcz rozczarowało bym powiedział.
A może kolejność może być nawet musi czasem odwrotna, zależna właśnie od powiedzmy peselu ?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Ks. Dziewiecki bez źadnych owijan jasno nazywa zło zlem beź żadnych "no tak, ale...to on...to ona....nie do końca moja wina....."
Dlatego jego głos nie wszystkim leży

Z drugiej strony...ile tu ludzi na forum, ktorzy nie maja odwagi postawic twarde granice małżonkom jak zacheca ks. Dziewiecki
Jak sie dusza w malżenstwach, milcza jak pozwalaja sobie byc naocznym świadkiem zdrad i deklaracji małżonka -"już cie nie kocham"
Że to niby "miłosc po dobroci" czy jakos tak, bo ja tego terminu nie rozumiem i dobrze nie znam
I co?
Szczesliwi sa?
Małżenstwo i tak sie konczy, małżonek coraz smielej hasa a zdradzony.....coraz bardziej SIĘ wykancza. Nawet w watku Ukasza to widzimy.
A ilu ludzi na forum postawiło twarde granice małzonkowi i co? sa szczeslwili?
małżeństwo sie skończyło i pozostała pustka i samotnośc..
marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Ciekawe jakby było, gdyby poszedl za rada ks. Dziewieckiego...
Pozdrawiam
Dobrze jest swoją ciekawośc zaspokajać swoim kosztem, nie kosztem innych (tu Ukasza)
marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Taki obraz na przyklad...tyle lat wisial i nic.
A tu mialby Cie rozbudzac nagle????
Przecież to wiadomo, że to tylko pretekst z Twojej strony, żeby żonie na złosć zrobic
Marylko, naprawdę nie widzisz róznicy w działaniu takiego obrazu w sytuacji, gdy miedzy małżonkami fonkcjonuje normalnie strona intymna,a w sytuacji, kiedy tej intymności nie ma ???
naprawde uważasz, że to złośliwość ze strony Ukasza?
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: tata999 »

Jonasz pisze: 25 wrz 2019, 11:10
Ma ktoś pomysł albo doświadczenie?
Przyznaję, że jestem sam osobiście zawieszony trochę w tym momencie.
Nie rozumiem ani pytania, ani całej treści postu. Napisz wprost, może mam jakieś relewantne doświadczenie lub opinię, którymi się podzielę.
Jonasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Jonasz »

Ukasz przepraszam bo.... żeby nie wyszło ze to tym razem my Cię tu rozpalamy i przeszkadzamy w Twoim wątku ;)
Bośmy się rozgadali.... :lol:
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: lustro »

Jonasz pisze: 25 wrz 2019, 11:25 Ukasz przepraszam bo.... żeby nie wyszło ze to tym razem my Cię tu rozpalamy i przeszkadzamy w Twoim wątku ;)
Bośmy się rozgadali.... :lol:
:roll: :roll: :lol:
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Triste »

Ja jeszcze ze swojej strony dopowiem...
Na chwilę obecną moje małżeństwo ma się nijak bo ani kontaktu w zasadzie z mężem nie mam ...
Ale ten kto czytał mój wątek doskonale wie jak burzyłam się na pomysł męża związany z wyprowadzką a kiedy go zrealizował ...
Bardzo mnie to zraniło, ukłuło, powodowała żal, pretensje.
Właśnie - powodowała.
Trzeba było czasu żeby na wszystko spojrzeć z innej perspektywy, zrozumieć dlaczego.
Między nami konflikt i napięta atmosfera tak narastała że trudno było na co dzień po prostu mieszkać pod jednym dachem - a do sytuacji takiej jak u Ukasza było nam daleko i ta jest dla mnie już całkowicie nie do przyjęcia, poza wszelkimi granicami.

Dystans, samotność i odległość pomaga wiele zrozumieć, zweryfikować.
No i najczęściej jednak jest tak że dopiero kiedy coś tracimy - to wtedy tak naprawdę doceniamy co mieliśmy, potrafimy ocenić swoje zachowania, przyjrzeć im się z boku, dostrzec braki.
Ta odległość potrafi uzdrowić sytuacje.
Nie jestem za tym aby trwało to zbyt długo bo jednak kiedy dwoje małżonków decyduje się naprawiać to już powinni robić to razem, żyjąc ze sobą każdego dnia pod jednym dachem.

Ale nie zgodzę się że separacja jest ucieczką, ona jest wyjściem z sytuacji, sposobem...
Ewuryca

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ewuryca »

lustro pisze: 25 wrz 2019, 11:13
marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Ks. Dziewiecki bez źadnych owijan jasno nazywa zło zlem beź żadnych "no tak, ale...to on...to ona....nie do końca moja wina....."
Dlatego jego głos nie wszystkim leży

Z drugiej strony...ile tu ludzi na forum, ktorzy nie maja odwagi postawic twarde granice małżonkom jak zacheca ks. Dziewiecki
Jak sie dusza w malżenstwach, milcza jak pozwalaja sobie byc naocznym świadkiem zdrad i deklaracji małżonka -"już cie nie kocham"
Że to niby "miłosc po dobroci" czy jakos tak, bo ja tego terminu nie rozumiem i dobrze nie znam
I co?
Szczesliwi sa?
Małżenstwo i tak sie konczy, małżonek coraz smielej hasa a zdradzony.....coraz bardziej SIĘ wykancza. Nawet w watku Ukasza to widzimy.
A ilu ludzi na forum postawiło twarde granice małzonkowi i co? sa szczeslwili?
małżeństwo sie skończyło i pozostała pustka i samotnośc..
marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Ciekawe jakby było, gdyby poszedl za rada ks. Dziewieckiego...
Pozdrawiam
Dobrze jest swoją ciekawośc zaspokajać swoim kosztem, nie kosztem innych (tu Ukasza)
marylka pisze: 25 wrz 2019, 9:11 Taki obraz na przyklad...tyle lat wisial i nic.
A tu mialby Cie rozbudzac nagle????
Przecież to wiadomo, że to tylko pretekst z Twojej strony, żeby żonie na złosć zrobic
Marylko, naprawdę nie widzisz róznicy w działaniu takiego obrazu w sytuacji, gdy miedzy małżonkami fonkcjonuje normalnie strona intymna,a w sytuacji, kiedy tej intymności nie ma ???
naprawde uważasz, że to złośliwość ze strony Ukasza?
Zgadzam się z lustro, o ile ksiadz ma racje co to stawiania granic tam gdzie zagraża fizyczne bądź psychiczne znęcanie się, o tyle napewno nie jest to złote lekarstwo na kryzys. Mnie u księdza dziewieckiego brakuje mówienia o potrzebach ludzi młodych którym małżeństwo się rozpadło. Co innego być powołanym do życia konsekrowanego a co innego być na nie skazanym przez to ze małżonek za nas wybiera, a takich osób jest dużo i są często w wieku 25+lat. Co im powiedzieć , ze zło jest złem?
ODPOWIEDZ