Pierwszy rok kryzysu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

Witam.
Właśnie mija pierwszy rok kryzysu, wszystko zadziało się dość szybko i niezrozumiale dla mnie. Czytałem wątki innych i widzę że Panowie żyją w przeświadczeniu że jest wszystko w porządku dopóki nie usłyszą od Żony: już Cię nie kocham, chcę rozwodu, daj mi odejść, to dla dobra dziecka, ludzie przecież jakoś żyją po rozwodzie :roll: . Ja tego wszystkiego dowiedziałem się w zeszłym roku w styczniu.
Ale od początku, znamy się z Żoną od 2011 roku w 2018 roku wzięliśmy ślub, jesteśmy małżeństwem sakramentalnym, przed ślubem nie mieszkaliśmy razem. Po ślubie zamieszkaliśmy u teściów, po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się że zostaniemy rodzicami więc przyśpieszyło to nasze plany odnośnie wyprowadzki. No i się wyprowadziliśmy po roku mieszkania z teściami, wyprowadziliśmy się piętro niżej. Na początku uważałem że to świetny pomysł bo mieszkanie było do remontu więc cena była okazyjna, codziennie po pracy mogłem zejść i coś tam robić nie tracąc czasu na dojazdy a pracy było dużo. Wprowadziliśmy się do naszego mieszkania tydzień przed narodzinami syna. Szybko pożałowałem decyzji o kupie mieszkania tak blisko teściów, codziennie przychodzili, teściowa przynajmniej dzwoniła a teść ciągnął za klamkę jakby wchodził do siebie. Wracałem po pracy to albo siedzieli u nas albo Żona siedziała u nich i tak życie leciało. W 2021 roku staraliśmy się o drugie dziecko i na staraniach się skończyło, jeszcze na początku stycznia 2022 Żona robiła test ciążowy a pod koniec stycznia dostała awans w pracy a ja dowiedziałem się że się wypaliła i chce rozwodu. Na początku nie wiedziałem co jest grane, jak to? Jeszcze jakiś czas temu byliśmy na rodzinnej sesji świątecznej, starania o dziecko a teraz rozwód. I co zrobiłem, chciałem wszystko naprawić w tydzień żeby było tak jak wcześniej chociaż nie wiedziałem co naprawiać, wziąłem całą winę na siebie. W dwa miesiące schudłem 8kg, wyglądałem tragicznie a Żona ewidentnie nie przejmowała się moim zdrowiem, może nawet czekała aż sam się wykończę ;) . W tamtej chwili nie trafiłem jeszcze tutaj na forum ale trafiłem z powrotem do kościoła bo od ślubu nie było czasu (tak sobie mówiłem). Namówiłem Żonę na terapię małżeńską, zgodziła się i w marcu byliśmy już po pierwszym spotkaniu, niestety później się dowiedziałem że chodzi na terapię żeby rodzice dali jej spokój, żeby zobaczyli że spróbowała. Spotkań w sumie było 8 ale sam terapeuta powiedział że nie ma co tego przedłużać bo nikogo do miłości się nie zmusi. W czerwcu się wyprowadziłem do rodziców bo uznaliśmy że jak odpoczniemy to może zatęsknimy za sobą :lol: . Wróciłem do wspólnego mieszkania pod koniec lipca i od razu pojechaliśmy razem na wczasy. Po powrocie powiedziała mi że dała nam szanse ale nie potrafi ze mną być i powinniśmy się rozstać, wtedy już odpowiedziałem skoro nie chcesz to się wyprowadź bo ja się już stąd nie ruszę, czemu ja mam ponosić konsekwencję za twoje decyzje. Zabrała syna i się wyprowadziła w październiku a ja mieszkam pod teściami. Puściłem Żonę wolno, powiedziałem jej Twoje decyzje, Twoje konsekwencje. Zająłem się sobą, dużo chodzę, słucham konferencji, czytam książki zalecane na forum (nawet Żona przeczytała 5 języków miłości :o ), składam Lego, puzzle, czytam forum, jeżdżę na rowerze. Co się zmieniło po takim ruchu? Wigilie, pierwszy i drugi dzień Świąt spędziliśmy razem, Sylwestra spędziliśmy razem, słowo rozwód już nie pamiętam kiedy padło, chodzimy razem co niedziele do kościoła, sama dzwoni i pyta czy wpadnę do nich na obiad. W zeszłym tygodniu miałem kolędę i Żona sama zapytała czy może przyjść, zgodziłem się bo czemu miałbym jej zabronić. Ksiądz patrzy na nas, widzi fajną rodzinę i pyta jak się nam tu żyje? Od razu powiedziałem że żona się wyprowadziła, a co niech poniesie konsekwencje swoich wyborów :D . Porozmawialiśmy i mamy się zastanowić nad dialogami małżeńskimi co są organizowane weekendowo, zobaczymy ja do niczego już nie namawiam, będzie się za nas również modlił.
Żeby z całego wpisu nie wynikło tylko że nasz kryzys wynikł tylko z mieszkania pod teściami to ja też mam sobie dużo do zarzucenia, zacząłem to dostrzegać gdy tylko opadły emocje i można było na chłodno spojrzeć na swój wkład. Na pewno zabrakło docenienia, czułości, przynoszenie problemów z pracy do domu, zauważenia jej jako kobiety a nie Żony "kury domowej", wyzwiska w kłótni i pewnie jeszcze sporo by się znalazło. Wszystko to doprowadziło nas do miejsca w którym jesteśmy.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Al la »

Witaj Koko na naszym forum.
dowiedziałem się że się wypaliła i chce rozwodu
Czy żona podała inne powody swojej decyzji?
Myślę, że robisz to, co najlepsze w tej chwili, odcinasz się od emocji żony.
Żeby z całego wpisu nie wynikło tylko że nasz kryzys wynikł tylko z mieszkania pod teściami to ja też mam sobie dużo do zarzucenia, zacząłem to dostrzegać gdy tylko opadły emocje i można było na chłodno spojrzeć na swój wkład. Na pewno zabrakło docenienia, czułości, przynoszenie problemów z pracy do domu, zauważenia jej jako kobiety a nie Żony "kury domowej", wyzwiska w kłótni i pewnie jeszcze sporo by się znalazło.
To Twoje spostrzeżenie jest bardzo cenne, może warto pomyśleć o terapii indywidualnej?
Dialogi małżeńskie są ok, kiedy obie strony tego pragną, na siłę żony nie zmusisz do innego spojrzenia na Wasze małżeństwo.

Rozumiem, że znasz naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/, a może odwiedziłbyś tez ognisko Sycharu https://www.google.com/maps/d/viewer?mi ... 698127&z=3
Dobrze jest mieć wsparcie u innych, przeżywających podobne problemy.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że odezwą się w Twoim wątku inni forumowicze.

Przypominam też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
WNM2010
Posty: 422
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: WNM2010 »

Witaj Koko,
Czytając Twój post odebrałam go jako komedię przeplataną z dramatem. Bardzo dobre połączenie minek w odpowiednim miejscu rozbawiło mnie i trochę się umiałam. To tyle z wesołości. Jesteś na dobrej drodze. Stawiasz granice i spójność jest w Twojej postawie. Puszczenie żony wolno przynosi efekty, więc panowie to działa. Dziękuje za podpowiedzi jak spędzać wolny czas.
Wszystko będzie dobrze.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

Al la pisze: 20 sty 2023, 13:42 Czy żona podała inne powody swojej decyzji?
Cały czas używała tego sformułowania "wypaliłam się, nie dobraliśmy się pod względem charakterów"
Dziwne bo przez 10 lat byliśmy dobrani, nagle po nieudanej próbie z drugim dzieckiem i awansie w pracy przestaliśmy.
Al la pisze: 20 sty 2023, 13:42 Dialogi małżeńskie są ok, kiedy obie strony tego pragną, na siłę żony nie zmusisz do innego spojrzenia na Wasze małżeństwo.
Wiem, dlatego nawet się nie odezwałem. Każda moja próba ratowania małżeństwa była odbierana jako urabiane na krótką chwile tylko po to aby wróciła.
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

WNM2010 pisze: 20 sty 2023, 14:25 Witaj Koko,
Czytając Twój post odebrałam go jako komedię przeplataną z dramatem. Bardzo dobre połączenie minek w odpowiednim miejscu rozbawiło mnie i trochę się umiałam. To tyle z wesołości. Jesteś na dobrej drodze. Stawiasz granice i spójność jest w Twojej postawie. Puszczenie żony wolno przynosi efekty, więc panowie to działa. Dziękuje za podpowiedzi jak spędzać wolny czas.
Wszystko będzie dobrze.
Po roku czasu sam zaczynam odbierać to jako komedię. Mieszkam piętro niżej pod teściami więc siłą rzeczy się widuje z nimi choćby na klatce schodowej i relacje mamy dobre albo i bardzo dobre chociaż po 1 stycznia z teściem gorsze. Ale na pasterce byłem z teściową bo Żona wróciła "do siebie" :) Czasem poczęstują obiadem lub ciastem a czasem wpadną po mleko lub mąkę.
Nawet raz zapytałem teściowej czy to co powiedziała moja Żona to powód do rozwodu, usłyszałem że do rozwodu na pewno nie, dajcie sobie czas. Odciąłem się od emocji Żony i daję nam czas, chociaż słyszę od kolegów że jedyne co mam dać to sobie spokój, koledzy :roll:
WNM2010
Posty: 422
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: WNM2010 »

Dobrze znam te,, rady '' otoczenia. Ostatnio usłyszałam:,, z tego nic nie będzie''. Albo kolega mojego męża stwierdził :,, to już ex mąż". I odpowiedziałam: że nie on o tym będzie decydował 🤭 wywołało to zdziwnienie wśród znajomych, a ja.. Byłam z siebie zadowolona. Ktoś tu na forum pisał kiedyś o tym jak znajomi chcą dla nas dobrze. Radzą, donoszą nowinki, mówią jak powinniśmy zrobić tylko często nie jest to zgodne z Ewangelią. Ja z częścią znajomych ochłodziłam relacje bo mam inny pomysł na życie niż oni mi radzą.
Tu trzeba wybrać. Bądź albo zimny albo gorący. I to są tylko Twojego wybory i konsekwencje. Przykre to, że katolicy mówią,, znajdź sobie kogoś,, itp jednak myślą po ludzku. Gdybym nie była w kryzysie małżenskim może i ja bym tak radziła.. Jeżeli chodzi o teściów to dobre relacje z nimi mogą tylko pomóc w odbudowie małżeństwa. A i coś przekąsisz zawsze 😁. Przyjemne z pożytecznym.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

WNM2010 pisze: 21 sty 2023, 5:35 I odpowiedziałam: że nie on o tym będzie decydował 🤭
Odpowiedziałem podobnie, tylko swojej Żonie kiedy stwierdziła że zwalnia mnie z przysięgi małżeńskiej :lol: .
Rzeczywiście współmałżonek w "amoku" jest w stanie powiedzieć wszystko, dopóki Żona widziała że to na mnie działa, była bezlitosna. Nie poznawałem tej kobiety, zawsze taka rodzinna a teraz wyrachowana. Czy otrzymanie kierowniczego stanowiska w pracy może aż tak zmienić człowieka?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Pavel »

Koko pisze: 21 sty 2023, 14:10
WNM2010 pisze: 21 sty 2023, 5:35 I odpowiedziałam: że nie on o tym będzie decydował 🤭
Odpowiedziałem podobnie, tylko swojej Żonie kiedy stwierdziła że zwalnia mnie z przysięgi małżeńskiej :lol: .
Rzeczywiście współmałżonek w "amoku" jest w stanie powiedzieć wszystko, dopóki Żona widziała że to na mnie działa, była bezlitosna. Nie poznawałem tej kobiety, zawsze taka rodzinna a teraz wyrachowana. Czy otrzymanie kierowniczego stanowiska w pracy może aż tak zmienić człowieka?
Niespecjalnie lubię gdybologię, ale bardziej niż w awansie szukałbym bezpośredniej przyczyny wybuchu kryzysu w istocie humanoidalnej identyfikowalnej w naszym kręgu kulturowym jako płeć nosząca spodnie.
To co opisałeś jest jednak symptomatyczne.

Cokolwiek by się nie działo, klucz jest nie w objawach, a źródłach kryzysu. Oboje na niego pracowaliście. Polecam porządnie rozpracować i przepracować swój udział, na początek.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
WNM2010
Posty: 422
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: WNM2010 »

Nie wiem, ja akurat mam kierownicze stanowisko ale to w żaden sposób nie wpłynęło na moją wiarę i podejście do niej. Trzymam się raz obranego celu. Każdy jest inny. Amok jednak przysłania wartości..
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

Pavel pisze: 21 sty 2023, 18:23 Cokolwiek by się nie działo, klucz jest nie w objawach, a źródłach kryzysu. Oboje na niego pracowaliście. Polecam porządnie rozpracować i przepracować swój udział, na początek.
Zgadzam się, pracuję właśnie nad swoim udziałem, odrabiam lekcje. Jeszcze bardzo dużo nauki przede mną ale szczerze mówiąc, podoba mi się praca nad sobą. Nigdy tego nie robiłem bo uważałem że jestem w porządku jako mąż. Okazało się że jednak nie do końca.
Żona na jednej z terapii powiedziała że chciałaby abym się zmienił a na innej żebym był taki jak kiedyś a później że już nie jest tą samą osobą za którą wychodziłem w dniu ślubu - zgłupiałem :? .
WNM2010 pisze: 21 sty 2023, 18:24 Nie wiem, ja akurat mam kierownicze stanowisko ale to w żaden sposób nie wpłynęło na moją wiarę i podejście do niej. Trzymam się raz obranego celu. Każdy jest inny. Amok jednak przysłania wartości..
No niestety ja zauważyłem bardzo dużą zmianę, Żona uważała że jest lepsza od innych i wierzy tylko w siebie. Nie spodobała mi się taka postawa i odpowiedziałem że skoro tak to sobie tak żyj, ale beze mnie. Odpowiedziała: ale ja nie chce tak żyć bez ciebie, znowu zgłupiałem :roll:
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Pavel »

Rozumiem, że można zgłupieć, sam głupiałem wielokrotnie.
Dlatego warto mocno nad sobą pracować. Jednym z elementów/obszarów tej pracy jest rozpoznanie jak warto i należy funkcjonować, a jak nie.
Bo nie chodzi o to byś funkcjonował pod dyktando żony, mógłbyś się zamienić wtedy w kobietę.
Są obszary w których warto zmienić się lub nie zmieniać bez względu na opinię żony o tym. Bo obiektywnie są dobre i potrzebne.
Są obszary w których można się nagiąć, bowiem zmiana nie zaszkodzi ani tobie ani małżeństwu.
Rozeznanie tego należy do ciebie. Mi pomogły w tym lektury i konferencje polecane na forum.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

Pavel pisze: 22 sty 2023, 1:03 Bo nie chodzi o to byś funkcjonował pod dyktando żony, mógłbyś się zamienić wtedy w kobietę.
Rozumiem to i jestem tego samego zdania. Zmiana pod dyktando Żony byłaby nieszczera i na krótką metę. Wiem że muszę pracować nad sobą niezależnie od tego czy Żona zauważy te zmiany i zechce wrócić czy też nie.
Wracać i opisywać to co działo się w zeszłym roku na terapii czy w mieszkaniu chyba nie ma najmniejszego sensu. Szukać i zastanawiać się z jakiego domu pochodzi Żona tak samo. Mogę jedynie się zastanowić z jakiego domu ja pochodzę i nad tym pracować nad tym co nie zostało mi przekazane przez rodziców. Wniosek z tego taki że zmieniam się dla siebie a nie dla Żony a to nie jest gwarantem że wróci, jak wróci to dobrze a jak nie wróci to mi przynajmniej zostanie bycie lepszym dla siebie i patrzenie inaczej na otoczenie. W sumie proste i logiczne :)
Koko
Posty: 25
Rejestracja: 16 sty 2023, 15:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Koko »

Wczoraj zostałem zaproszony do teściów na rodzinny obiad z okazji Dnia Babci i Dziadka. Muszę przyznać że było fajnie, każdy zachowywał się naturalnie, spotkałem się z chrześniakiem (synem brata Żony). Po obiedzie poszedłem razem z Żoną na Mszę a później każdy poszedł w swoją stronę ;) . Na koniec zapytała czy nie chcę z nią jechać ale odmówiłem. Dzisiaj rano zadzwoniła czy podrzucić mnie do pracy, także odmówiłem. Wybrałem godzinny spacer i czuję się tak jak na tej emotce -> 8-) .
WNM2010
Posty: 422
Rejestracja: 13 lip 2020, 16:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: WNM2010 »

Wdraża się lista Zerty. Brawo.
"Miłość cierpliwa jest, miłość wszystko przetrzyma, miłość nigdy nie ustaje "
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pierwszy rok kryzysu

Post autor: Bławatek »

Koko odchodzący bardzo nie lubią gdy opuszczony małżonek sobie radzi i zaczyna być bardziej samodzielny więc złość u żony może się potęgować.

Super że masz dobre relacje z teściami. I oby tak zostało.
ODPOWIEDZ