Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Astro »

Kumen
Widzę , nawet po sposobie pisania jakie ogromne emocje toba targają .
Jeśli w takiej formie starasz się przekazać info żonie , jak w pierwszych trzech zdaniach. To marne szanse aby one dotarły i zostały przyjęte.
Pani psycholog.... Hymmm mogę tylko domniemać , zrobiła założenia . Przynajmniej dwa !!! Niestety , których nie powinno być. Pierwsze ,że żona ma rację , mówi prawdę , i ma przynajmniej poczucie krzywdy , jak nie więcej. Zapomniała tylko pseudo specjalistka , że to co słyszy to subiektywny przekaz twojej żony. Powiedziałbym nawet , czytając twój wątek , iż mało subiektywny.
Drugie założenie to , iż żona ma prawo do takich zachowań 😱. Nie jest to w wykonaniu twojej żony , ani stawianie granic ( Bo i przed czym 🤷) , nie jest też obrona ( no bo i też przed kim) . Jest przemocą , w tej chwili w moim odczuciu już intencjonalnął i dość agresywną w formie.
Absurd tego drugiego założenia , to efekt karygodnego i elemetarnego braku wiedzy pani psycholog i brak poszanowania etyki zawodu , ktory wykonuje . Też karygodne. Psycholog nie ma prawa utwierdzać pacjenta w zachowaniach przemocowych , nie ma prawa do nich namawiać i nie ma prawa na nie pozwalać.
Nie pocieszę cię , jest to niestety dość częste i pisze to niestety przez pryzmat swoich doświadczeń.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nirwanna »

Ja bym na razie nie odsądzała od czci i wiary owej pani psycholog, bo nie wiemy, co żona Kumena jej mówi, ani jak przyjmuje to, co pani psycholog przekazuje. Doświadczenie chociażby tego forum pokazuje, jak filtr własnych zranień potrafi zniekształcić intencje nadawcy słów oraz ich odbiór.

Kumen, może opcją jest umówić się do niej samemu?

No i wiesz, prawnika możesz w zapasie mieć zawsze, ale jeśli masz przekonanie, że żona stosuje przemoc i chcesz się ewakuować, zostawiając malutkie dziecko, to... zastanów się sam, jak byś nazwał takie postępowanie, gdyby nie dotyczyło ciebie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jodłek
Posty: 1605
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Moja żona "rozwiązywała problemy" tygodniami się nie odzywając i ignorując mnie. Po tych tygodniach nie było żadnego przepracowywania problemów. Do dziś gdzieś tam trochę kisną. Nie wiem czy wolałbym, żeby krzyczała....ale było to dla mnie wielokrotnie bardzo, bardzo trudne doświadczenie.

Też chodziła do psychologa, z tego co mi wiadomo psycholog była mądrą kobietą i gdy żona mówiła, że doświadcza czegoś trudnego to ona po prostu to przyjmowała... i akceptowała....tzn akceptowała uczucia, które się pojawiają niezalezienie od naszej woli...natomiast odnośnie cichych dni powiedziała kiedyś żonie (o ile mi wiadomo), że jest to forma przemocy.

Wiec, co dokładnie mówi i robi ta psycholog, to nie wiemy. Masz Kumen jakiś obraz tego przepuszczony przez filtr jakim jest Twoja żona.

Co do umówienia się samemu do psychologa, który prowadzi terapię małżonki, kiedyś próbowałem, napisałem maila i poprosiłem o takie spotkanie (już nie miałem pomysłów co i jak robić, uczyłem się też stawiana mądrych granic, aby nie pozwolić "skakać po sobie"), pani psycholog bardzo miło odpowiedziała mi, że nie wolno jej tego zrobić, zawodowy kodeks etyczny zabrania. Powiedziała, że rozumie mój trud (opisałem co nieco mój kontekst sytuacji) ale pomóc osobiście nie może i proponuje poszukać kogoś innego.

Myślę podobnie jak Nirwanna, że do prawnika można iść "zawsze", nie koniecznie dziś.

Natomiast jak w takich przemocowych względem Ciebie sytuacji się zachowywać (dzień po dniu) raczej nie ma na to prostej recepty.
Widać u brata, choć może fajny chłop, realnej pomocy nie znajdziesz. A jest opcja psychologa, który pomoże Ci upuścić pary z emocji i nabyć narzędzi jak z taką żoną mądrze funkcjonować (nie koniecznie taki który będzie zachęcał do rozwodu)?
Coś na pewno trzeba robić, żebyś sam nie skończył z depresją na skutek permanentnej presji od patologicznych zachowań żony.
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Niepoprawny83 »

Jak dla mnie Kumen to ty powinieneś się w pierwszej kolejności uspokoić bo tylko to przyniesie efekt. Jeśli będziesz emocjonalnie podchodził do słów żony tylko będziesz ją nakręcał. Tak na marginesie jawisz mi się jako nerwowy człowiek, za nerwowy, a ktoś w związku musi umieć trzymać emocje na wodzy.

U mnie także było poniżanie i ciągłe oskarżenia, jednak sytuacja zmieniła się bardzo odkąd przestałem emocjonalnie reagować na ataki ze strony żony oraz gdy przestałem próbować jej przetłumaczyć co robi źle, bo racjonalne podawanie argumentów nie działa w kryzysie zazwyczaj. Po takich rozmowach czułem się tylko gorzej. Efekt jest taki, że już ja już atakowany nie jestem.

Niestety napięcie zony jest teraz przenoszone na dzieci, zwłaszcza na najmłodsze i jest to realizowane w bardzo finezyjny sposób. Dlatego ja podjąłem decyzję pozostania w tym małżeństwie ze względu na odpowiedzialność za powołane na świat potomstwo. Z początku czułem się do tego niejako przymuszony, obecnie nawet udaje mi się realizować w tym obszarze i czuć satysfakcję. Jak to mówią "ręka która porusza kołyską porusza światem". To samo polecam tobie, zwłaszcza w kontekście tego co napisała do ciebie Nirwanna:
Nirwanna pisze: 15 mar 2023, 6:25 No i wiesz, prawnika możesz w zapasie mieć zawsze, ale jeśli masz przekonanie, że żona stosuje przemoc i chcesz się ewakuować, zostawiając malutkie dziecko, to... zastanów się sam, jak byś nazwał takie postępowanie, gdyby nie dotyczyło ciebie.
Możesz je odczytać jako emocjonalny szantaż ze strony społeczeństwa, a możesz to potraktować jako apel o wzięcie odpowiedzialności za maleństwo, które we współpracy z Bogiem powołałeś na ten świat.
Inna sprawa, ze ciągle nie wiem, jak skutecznie ochronić dzieci przed matką, która powiela schematy "wychowywania" wyniesione z domu, ale to już moje zmartwienie.
Na końcu dodam, że jako, że mamy tu tylko twoje subiektywne przedstawienie sytuacji pisane jak dla mnie w dosyć agresywny sposób, to nie jest dla mnie zupełnie oczywiste jaka jest rola każdego z was w waszym kryzysie.
Zaufaliśmy miłości.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

Niepoprawny83 pisze: 15 mar 2023, 8:46 Jak dla mnie Kumen to ty powinieneś się w pierwszej kolejności uspokoić bo tylko to przyniesie efekt. Jeśli będziesz emocjonalnie podchodził do słów żony tylko będziesz ją nakręcał. Tak na marginesie jawisz mi się jako nerwowy człowiek, za nerwowy, a ktoś w związku musi umieć trzymać emocje na wodzy.
Ja również uważam, że warto zadbać o uzyskanie spokoju i emocjonalnego pionu.
To Kumen możesz zrobić dzięki pracy nad sobą niezależnie od postawy żony (czynniki zewnętrzne po prostu mogą być bardziej lub mniej sprzyjające).
Wg mnie spokój czy umiejętność panowania nad sobą i swymi emocjami są kluczowymi czynnikami i zdecydowanie warto się nad tym mocno pochylić.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: ozeasz »

Kumen pisze: 14 mar 2023, 18:52 Niby chodzi na te terapie ale nie widac zeby miala po n8ej jakiekolwiek przemyslenia ze moze ONA robi coś źle. O nie raczej wraca z terapii i stwietdza ze jej terapeutka powiedziala ze ona MA PRAWO krzyczec i sie zlosc8c i MA PRAWO byc sfrustrowana.
Nie wiadomo w jakim kontekście wypowiedziała to psycholog, wykrzyczenie z siebie czegoś może być sposobem na odreagowanie, czy to ma być do kogoś to już inna sprawa. Co do złoszczenia się to przecież o tym nieraz piszemy tutaj i czytamy, mamy emocje i są one moralnie neutralne, co z nią ( ową złością) robimy to już coś innego. To samo dotyczy frustracji...
Popatrzmy na to z innej strony, co mogła powiedzieć żona w gabinecie że usłyszała( prawdopodobnie) te słowa, chyba mogła powiedzieć o jakimś napięciu w którym żyje, o jakieś rzeczywistości która wzbudzą w niej ogromną złość, ( czyli? Jakaś niezgoda na coś, może przekraczanie granic? ) może która wypływa m.in. przez krzyk. Ja bym bardziej zastanowił się nad tym skąd tyle trudnych emocji w Niej, skąd tyle frustracji, złości. Warto słuchać ( żony), nawet jeśli coś jest wykrzyczane, nawet jeśli lecą inwektywy, to jest to raczej informacja o stanie interlokutora, stanie emocji, psychiki, a moje zachowanie może było tylko bodźcem, tak czy tak, raczej cierpliwość i dbałość o spokój wewnętrzny o którym Ci już pisałem wcześniej, jest drogą do zmiany percepcji. Zadbaj o siebie żebyś zaczął słuchać siebie i żony, warto słuchać.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
annate
Posty: 14
Rejestracja: 09 sie 2017, 13:04
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: annate »

Astro pisze: 15 mar 2023, 1:22
Drugie założenie to , iż żona ma prawo do takich zachowań 😱. Nie jest to w wykonaniu twojej żony , ani stawianie granic ( Bo i przed czym 🤷) , nie jest też obrona ( no bo i też przed kim) . Jest przemocą , w tej chwili w moim odczuciu już intencjonalnął i dość agresywną w formie.
Absurd tego drugiego założenia , to efekt karygodnego i elemetarnego braku wiedzy pani psycholog i brak poszanowania etyki zawodu , ktory wykonuje . Też karygodne.
Nie spieszyła bym się z takimi ocenami. Mamy tutaj obraz przedstawiony tylko przez jedną ze stron konfliktu (żona Kumena nigdy się na tym forum nie wypowiedziała ani nie przedstawiła swojej wersji wydarzeń).
Gdyby ktoś zapytał mojego męża podczas naszego kryzysu o opisanie mojej osoby, to pewnie włosy stanęły by mi dęba, gdybym usłyszała, co ma do powiedzenia.
Kumen przedstawia nam wersję, w której on się stara, pracuje, dba o wszystkich i wszystko a jego żona odpowiada na to wyzwiskami. Ciężko uwierzyć w to, że wkład autora wątku w jego małżeński kryzys nie jest większy. Jednocześnie Kumen przyznał, że ma osobowość narcystyczna, co idzie w parze ze sposobem jaki przedstawia swoje małżeństwo i kryzys.
Chciałabym również zwrócić uwagę na fakt, że jeszcze kilkanaście postów wcześniej Kumen jako wadę żony pisał, że wszystko dezynfekuje, a potem sam przyznał, że w domu, w którym raczkuje i śpi jego małe dziecko zalęgło się jakieś robactwo. Też bym wszystko dezynfekowana i myła, gdybym była w takiej sytuacji. Żony Kumena nie ma na tym forum, jest za to jej niepełny i wykrzywiony opis, którego, moim zdaniem, nie powinniśmy oceniać w taki ostry sposób.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Ja slucham co żona mówi ale nie potrafię się zgodzić z jej zaelrzutami...
Dla mnie o ne są zmyślone lub wyolbrzymione...
O co często są kłótnie
O to że ona mi coś mówiła a ja sobie w ogóle nie przypominam że mi cokolwiek takiego mówiła. I co ciekawe z nikim innym takiego problemu nie mam. Jak ktoś coś mi mówił a ja zapomniałem to choc8aż pamiętam że mowił. Z żoną jest tak że ona twierdzi że coś mówiła a ja tego totalnie ale totalnie nie kojarzę. I jak to zweryfikować czy ona ma urojenia czy ja podświadomoe zamykam się na to co ona mówi ??
Tak jak mówię ani ona z nikim takiego problemu ponoc nie ma ani ja z nikim innym...
O co sa jeszcze kłótnie, że dla żony coś było oczywiste a dla mnue nie. Jak np to ze umyłem gryzak a go nie wyparzyłem. Eg mnie to wyparzanie jest bez sensu. Sztucce tez dziecko bierze do ust i tego zona nie potrzebuje wyparzac jaki w8ec to ma sens ? Skoro sie nie zgadzam z jej zarzutem to sie kloce bo przeciez nie powiem masz racje kochanie przepraszam jeszcze jak ona sie przy tym drze.
Dziś juz byl telefon i darla się do sluchawki ze mialem wsadzajac spacerowke do auto ją złożyć. Ja sobie tego totalnie nie przypominam zebym mial ja skladać - tez nie wiem po co...
I zarzuty ze przestawilem fotelik samochodowy - ja sobie totalnie nie przypominam bym go wgle dotykal.
Dezynfekcja nie ma nic wspolnego z robakami. Nie bylo robakow i nie bylo dziecka to zona tez miala fiola na pkt dezynfekowania wszystkiego.
Wczoraj byla awantura bo polozylem brudne pidelko na jedzenie 2 cm od umytych rzeczy dziecka w kuchni. I juz sie darła jak oszalała... nie rozumiem tego i dla mnie jest to robienie z igly widly. Kompletnie nie rozumiem odczuc zony. Czemu ja te zeczy wkurzaja. Dla mnie to robienie afery o pierdoly albo chec dopierdzielenia sie o cokolwiek byle sie przypierdzielić. Tak zona jest sfrustrowana ale nie rozumiem czemu. Caly czas jej powtarzam ze jak jej tak ze mna zle to ma prawo odejsc. Ona chce odejsc owszem ale dopiero jak dziecko podrosnie. Juz mi wielokrotnie zadeklarowala ze nie chce ze mna byc.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Pavel »

annate pisze: 15 mar 2023, 17:35
Astro pisze: 15 mar 2023, 1:22
Drugie założenie to , iż żona ma prawo do takich zachowań 😱. Nie jest to w wykonaniu twojej żony , ani stawianie granic ( Bo i przed czym 🤷) , nie jest też obrona ( no bo i też przed kim) . Jest przemocą , w tej chwili w moim odczuciu już intencjonalnął i dość agresywną w formie.
Absurd tego drugiego założenia , to efekt karygodnego i elemetarnego braku wiedzy pani psycholog i brak poszanowania etyki zawodu , ktory wykonuje . Też karygodne.
Nie spieszyła bym się z takimi ocenami. Mamy tutaj obraz przedstawiony tylko przez jedną ze stron konfliktu (żona Kumena nigdy się na tym forum nie wypowiedziała ani nie przedstawiła swojej wersji wydarzeń).
Gdyby ktoś zapytał mojego męża podczas naszego kryzysu o opisanie mojej osoby, to pewnie włosy stanęły by mi dęba, gdybym usłyszała, co ma do powiedzenia.
Kumen przedstawia nam wersję, w której on się stara, pracuje, dba o wszystkich i wszystko a jego żona odpowiada na to wyzwiskami. Ciężko uwierzyć w to, że wkład autora wątku w jego małżeński kryzys nie jest większy. Jednocześnie Kumen przyznał, że ma osobowość narcystyczna, co idzie w parze ze sposobem jaki przedstawia swoje małżeństwo i kryzys.
Chciałabym również zwrócić uwagę na fakt, że jeszcze kilkanaście postów wcześniej Kumen jako wadę żony pisał, że wszystko dezynfekuje, a potem sam przyznał, że w domu, w którym raczkuje i śpi jego małe dziecko zalęgło się jakieś robactwo. Też bym wszystko dezynfekowana i myła, gdybym była w takiej sytuacji. Żony Kumena nie ma na tym forum, jest za to jej niepełny i wykrzywiony opis, którego, moim zdaniem, nie powinniśmy oceniać w taki ostry sposób.
Zgadzam się, że nie wiemy co żona Kumena usłyszała od psycholog. Jej słowa kontra przekaz żony o jej słowach niekoniecznie muszą być zbieżne. Chociaż jakiś totalnie zszokowany bym nie był gdyby nawet były właśnie takie. W tej profesji jest wielu totalnie niekompetentnych jednostek które zdecydowanie rozminęły się nie tylko z wiedzą, etyką, moralnością ale i powołaniem.

Jasne jest dla mnie również, że Kumen przedstawia subiektywny obraz rzeczywistości, który może (a nawet zapewne jest) nieostry i rozbieżny z obiektywnym.
Tyle, że to dotyczy każdej osoby która założyła wątek i opisała swoją historię. Mnie również, chociaż starałem się być uczciwy i nie pominąć własnego udziału w kryzysie, nawet aż za bardzo.
To kwestie indywidualnej percepcji, emocji (czyli ewentualnych zniekształceń rzeczywistości poprzez nie), wiedzy, świadomości i mądrości etapu.
Nie ma tu (poza wyjątkami) naszych współmałżonków, więc każdorazowo przekaz jest jednostronny. Istotnie warto brać to pod uwagę, nie tylko w tym wątku, ale w każdym.

Ja się staram podchodzić do każdego użytkownika z zaufaniem, że dokłada starań by opisywać swą historię rzetelnie i uczciwie. W przeciwnym razie nie ma wg mnie sensu pisanie na forum.
A jeśli ktokolwiek świadomie zataja istotne fakty lub przekłamuje rzeczywistość - jego strata, bo otrzymuje zwroty nie przystające do jego sytuacji. Wtedy nie tylko my tracimy czas, ale i on/ona.
Wiele rzeczy i tak wychodzi między wierszami i w miarę rozwoju wątku.

A teraz do autora wątku, skoro już piszę w jego wątku.
Kumen, piszesz, że jeśli się nie zgadzasz z żoną to się kłócisz.
Można i w dodatku warto wg mnie inaczej. Swe rozbieżne zdanie można i warto komunikować zdrowo. Jak to robi twa żona to jej odpowiedzialność. Jak reagujesz, komunikujesz się ty - twoja.
Technicznie odnośnie tego co opisujesz to się nawet zgadzam, sam bym nie uległ temu co z twego opisu odbieram jako sanitarny kierat, ale forma ma równie istotne znaczenie co treść. Warto wg mnie o tym pamiętać i się nad tym pochylić.
Jeszcze w ostrej fazie kryzysu, jakieś siedem lat temu, przeczytałem na forum, że nie da się kłócić w pojedynkę.
A czasem się zdarzają trudne sytuacje - moja żona, zwłaszcza w trakcie „tych dni”, prezentuje czasem zachowania które są dla mnie bardzo trudne i jakoby z innej planety. Bywa agresywna i wybuchowa.
Postanowiłem zaimplementować to do swego życia i nie brać samemu udziału w kłótniach. Gdy się we mnie gotuje - przerywam.
Czasem nawet wychodzę na spacer by ostygnąć, jako choleryk potrzebuję tak robić by nie wybuchać :lol:
Stawiam przede wszystkim granice sobie.
Ja ze swojej strony przestałem (a właściwie - staram się) dokładać paliwa jej trudnym emocjom.
Wielokrotnie słyszałem, że kłótnie w związku, małżeństwie to normalność, że nie da się bez nich, czy też takie przekazy, że bez nie ma dobrych małżeństw bez kłótni.
Ja się z tym nie zgadzam, chyba że kłótnia oznacza jakąkolwiek różnicę zdań, niezależnie od formy przekazu.
Da się nie kłócić z żoną, bazując na moim pokryzysowym doświadczeniu.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Jodłek
Posty: 1605
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Kumen pisze: 16 mar 2023, 13:46 I jak to zweryfikować czy ona ma urojenia czy ja podświadomoe zamykam się na to co ona mówi ??
Kumen czytam i myślę...kurcze jak podobnie miałem. Jak już pisałem moja żona nie była aż tak ekspresyjna jak Twoja, ale wiele podobieństw.

Odnośnie weryfikacji....ja w pewnym momencie po prostu kupiłem zeszyt i powiedziałem żonie że jak chce aby coś było zrobione ma do tego zeszytu wpisać i mi powiedzieć że coś w zeszyt wpisała.
Plan był taki, że po przeczytaniu dopytam o szczegóły i ewentualnie termin i go tam dopisze.
...
Do dziś w zeszycie nie pojawił się ani jeden zapis żony.

A jak zaczynała z pretensjami to pytałem czy wpisała w zeszyt.

Nie wiem czy to idealny i optymalny sposób ale u mnie częściowo podziałał i trochę te pretensje z sufitu się urealniły.

Nie chodzi oczywiście żeby robić sztuczne problemy jak ktoś (żona) prosi o coś prostego i np jedna rzecz ale jak idę do sklepu po więcej niż 3 rzeczy których żona potrzebuje to pisze kartkę (albo ja albo ona).
Jodłek
Posty: 1605
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Caly czas jej powtarzam ze jak jej tak ze mna zle to ma prawo odejsc.
Mnie też czasem się ulewało....i czasem coś podobnego rzuciłem w nerwach.

Skutek ....jak to potem odczytywałem między wierszami.... byl taki że żona prawdopodobnie czuła się niekochana i traciła poczucie bezpieczeństwa...a jak rozumiem, kobiety tak czujące tym bardziej stają się dla mężczyzny przykre aby, gdy on to zniesie, odczuć choć odrobinę miłości, której one potrzebują jak tlenu.

Dla mnie to się w głowie nie mieści ale z moich obserwacji wygląda że tak to właśnie działa i to u wielu kobiet.

Jeśli moja interpretacja jest mało trafna proszę o kobiety tu na forum aby naniosły swoje uwagi. Bo dla nas to jest zupełnie inny świat i chętnie osobiście przyjmę korektę.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Astro »

Nirwanna pisze: 15 mar 2023, 6:25 Ja bym na razie nie odsądzała od czci i wiary owej pani psycholog, bo nie wiemy, co żona Kumena jej mówi, ani jak przyjmuje to, co pani psycholog przekazuje. Doświadczenie chociażby tego forum pokazuje, jak filtr własnych zranień potrafi zniekształcić intencje nadawcy słów oraz ich odbiór.

Kumen, może opcją jest umówić się do niej samemu?

No i wiesz, prawnika możesz w zapasie mieć zawsze, ale jeśli masz przekonanie, że żona stosuje przemoc i chcesz się ewakuować, zostawiając malutkie dziecko, to... zastanów się sam, jak byś nazwał takie postępowanie, gdyby nie dotyczyło ciebie.
To nie filtr zranień Nirwanno. Tylko doswiadczeń. Ostatnich bardzo świeżych z OZSS.
I się tym doświadczeniem dziele. Kumen ma prawo wiedzieć i poznawać co wolno ,a czego nie wolno i nie powinien robić psycholog. I mam nadzieję ,że nie będzie mu ta wiedza potrzebna w innych sytuacjach.

Psycholog żony Kumena może go wysłuchać ,ale wcale nie musi chcieć z nim rozmawiać. Nie ma takiego obowiązku. Pacjentką jest Kumena żona , nie Kumen . Nie jest to też terapia małżeńska.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Kolejny przykład.
Musnąłem o belkę która była spryskana środkiem na owady. Dla żony to już jest podstawa bym wyrzucił ciuchy do brudów.
Dla mnie to totalny bezsens i absurd. Takim muśnięxiem zgarnę z belki co najwyżej kilka mg lub mikrogramów preparatu o ile w ogóle cokolwiek... :/
Ale nie ona juz widzi zagrozenie i ze dziecko sie zatruje.
Mnie to do szewskiej pasji doprowadza. Te jej schizy te jej teorie z tyłka wziete. Ona jest doktorem chemii a gada taka ciemnote jakby na chemii i fizuce się w ogóle nie znała :/
Mam ochote jej powiedzieć ze [.......] straszne głupoty jak ociemniały d@bil.. bo naprawde takie mi myśli przychodzą dk głowy gdy ona zaczyna te brednie. Woim odczuciu to ona ma problem nie ja!
I to sa jej chore natręctwa! Zachowuje się tak jakbym sobie bluzke posypał cyjankiem potasu a tymczasem są tam śladowe ilosci srodka ktory jest być może jest szkodliwy dla czlowieka ale to sa tylko odlegle przypuszczenia...
Pojemnik ktory pobrudzilem srodkiem grzybobojczym oczywiscie wg niej jest do wyrzucenia. To nic ze to jest podchloryn sodu - substancja ktora nie dosc ze b dobrze rozpuszczalna w wodzie to reaktywna i ulega redukcji z wydzieleniem gazowego chloru - czyli po czasie na pow8etrzy sie DEZAKTYWUJE... wg zony pojemnik zostal skażony i juz sie nie nadaje do uzycia. To nic ze tym samym podchlorynem dezynfekuje sie wode pitna!! Dezynfekuje się warzywa i owoce !! I pojemniki na żywność w przemyśle !!
Nie bo wg zony tam sa inne dawki! No ja pierdziele !! Doktor chemii takie glupoty gada!! Nie wytrzymam!!
Potem stwierdza ze na uszczelce jest bialy osad i to jest z cala peqnoscia od tego srodka !! Tęczówką zrobiła analizę zwiazków chemicznych!!
Potem jej pokazuje czarno na białym że inny bliźniaczy pojemnik ktory nie zostal pobrudzony tym srodkiem ma IDENTYCZNY osad!!
To nie !! To juz jest nie od srodka to juz od tabletki od zmywarki !!!
[...] ze to jest dokładnie to samo - to jsst od tabletki...
Ja nie wiem czy mam się śmiać czy płakać...
Nie moge znieść tyxh głupot !! Na prawde nie mogę !! Proszę wytłumaczcie mi czemu moja żona takie głupoty wygaduje skąd jej sie to bierze ten brak logiki w zachowaniu ??!
Ostatnio zmieniony 18 mar 2023, 9:09 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Wycięto wulgaryzmy
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: ozeasz »

Kumen czy Ty czytasz fidbeak od innych? Jak tak dalej pójdzie to dostaniesz zawału, albo ta Twoja szewska pasja doprowadzi do czegoś gorszego, czy jesteś w stanie utrzymać jakiś spokój wewnętrzny?

A inna sprawa, to co opisujesz może wyglądać na objawy depresji poporodowej albo nerwicy natręctw, warto się skonsultować z kimś kto zna temat i w razie czegoś mogłby pomóc.

Znam to z autopsji, żadne argumenty nie dochodzą bo to ma podłoże lękowe, nerwicowe.

Inna sprawa że widząc jak jej zależy nie potrafisz odpuścić dla dobra relacji, to też jest dla mnie mocno niepokojące.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Nie, nue potrafie odpuścić. Bo nie dość że to są jej fobie to jeszcze z tego tytułu mnue obraża że ich nie podzielam.
Nie nie potrafie zachowac spokoju wewnetrznego.
Do tego przez te jej fobie mam 2x wiecej bezsensownej niepotrzebnej roboty i ciagle cos nowego sobie wymysla a ja mam juz DOSYĆ!!
JAK ma fobie to czemu sama sobie tych rzeczy nie robi tylko mi kaze brac w tym udział ?!
ODPOWIEDZ