Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nirwanna »

Drodzy forumowicze, myślę, że warto poczekać z komentarzami na autora wątku.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Myślałem że napiszę po czasie.
Otóż terapia żony zmieniła tyle że kłótnie nasze wyraźnie straciły na intensywności częstotliwości i wylgaryźmie.
Nasze relacje mimo to ulegają stałemu pogorszeniu. Nie skłamię jeśli powiem że były dużo lepsze 4 miesiące temu pomimo większych kłótni.
Obecnie żadne z nas nie chce przebywać ze sobą. Do wspólnego spędzania czasu w zasadzie zmusza nas dziecko. Wczoraj nawet złapałem siŵ na tym że wolę uspypiać godzinę małą sam w sypialni niż siedzieć z żoną w salonie.
Ona sama może bardziej sie opqnowuje w słowach ale non stop narzeka na wszystko co robie. W zasadzie nic jej się nie podoba i sama przyznała że jej jest lepiej jak jest sama bo ja im tylko rzucam kłody pod nogi i robię pod górę. Zastanawiam się więc na tym po co ja gotuję po co ja sprzątam i robię inne obowiazki skoro wg niej ja jej tylko wszystko utrudniam ?
Nie wiem.
W zasadzie to ja widze że ja uciekam od żony i nie chce ją widywać jak najmniej. Uwielbiam isc do pracy, wyjsc z małą na spacer, zostać z nią sam w domu. Byleby tylko nie oglądać żony. Jak ją słyszę to wewnętrznie się we mnie już gotuje jakbym miał alergię na jej głos... Wiem ze to straszne co mówię ale mam tej kobiety na prawdę dość - jej stałego czepialstwa i niezadowolenia wszystkim co robię. My juz nie prowadzimy normalnych rozmów tylko pozostały rozmowy organizacyjne co trzeba zrobic, jej pretensje i kłótnie.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Firekeeper »

Kumen pisze: 19 maja 2023, 8:42 Myślałem że napiszę po czasie.
Otóż terapia żony zmieniła tyle że kłótnie nasze wyraźnie straciły na intensywności częstotliwości i wylgaryźmie.
Nasze relacje mimo to ulegają stałemu pogorszeniu. Nie skłamię jeśli powiem że były dużo lepsze 4 miesiące temu pomimo większych kłótni.
Obecnie żadne z nas nie chce przebywać ze sobą.
Jak się poznaliscie to co robiliście razem i sprawiało Wam radość?

Czy Twoja żona wie, że masz jej dość? Powiedziałeś jej to otwarcie? Myślę, że ona też to czuje. Oboje się męczycie i wzajemnie nakręcacie przeciwko sobie. A jakby tak zacząć od budowania nowej relacji między Wami?

Ostatnio czytałam, że na jedną wadę, krytykę potrzeba znaleźć cztery pozytywne, dobre cechy u drugiej osoby, aby były dobre relacje. Jest trudno czasem znaleźć i jedną pozytywną, kiedy ma się kogoś serdecznie dość, ale warto zacząć. I tak każdego dnia znaleźć coś dobrego. Pochwalić, skomentować. Super to zrobiłaś! Lubię patrzeć jak zajmujesz się naszym dzieckiem. Jak się dziś masz? Zacznij od drobnych gestów i wdzięczności. A z czasem obraz Twojej żony może się zmienić na pozytywny. Teraz zwracasz uwagę na wszystko co złe. Bo tak łatwiej, bo to bardziej ludzi przyciąga. Twoja żona podobnie zwraca teraz uwagę na wszystko co złe. Zmiana u jednej osoby ma szansę pociągnąć do zmiany i drugą.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen,

Ja widzę w tobie dwa sprzeczne dążenia. Boli cię brak relacji z żoną, do tego stopnia, że wolałeś nawet czas, gdy były większe kłótnie i postrzegasz ten czas jako "lepszy". To dążenie dośrodkowe, ku relacji. Zdrowe.

Ale masz też dążenie odśrodkowe z relacji. Uciekam z relacji, jest mi lepiej "bez niej". Ja to odbieram bardziej jako przejaw bezradnosci, niz realną chęć zakonczenia relacji i małżenstwa. Siedzę pod łóżkiem, gniewam się na mamę i twierdzę, że dobrze jej tak i mi dobrze i wcale jej nie potrzebuję. Nie musi mi gotować, bo ja mogę nic nie jeść.

Jednak jakich intencji byś nie miał, kierunek od środka też jak mi się zdaje obierasz. A na dwóch koniach panie, to i ułan nie pojedzie.

Echem wraca to, o czym piszesz od początku. Pretensje zgłaszane przez żonę. Forma się zmieniła, pretensje zostały. W moim odczuciu - wybacz, ale tak to odbieram, więc napiszę jak odbieram - częścią problemu tych pretensji jest twoja głuchota na nie.

Nie ukrywam, że mnie trochę skręca. Z prostego powodu. Mój mąż też był głuchy. A ja nie mniej. Bo ja też nie chciałam męża usłyszeć. Męża pretensje i uwagi były przecież i niesłuszne i niesprawiedliwe i od czapy i z księżyca. Tylko moje były słuszne :) Czego uparty mąż nie chciał za nic zobaczyć: ani że nie ma racji, ani że czepia się mnie niesłusznie, ani że wszyscy widzą, że ja mam rację i mi ją przyznają i naprawdę powinien ze sobą coś zrobić. I mnie posłuchać.

Od mojej terapeutki nauczyłam się "zasady 3%". A gdyby tak mąż/żona/dziecko/szef mieli 3% racji w tym co mówią o mnie, w pretensjach które zgłaszają, w uwagach? Czy jest we mnie gotowość, by znaleźć te 3% i te 3% w swoim postępowaniu zmienić?

3% to nie dużo, a zmiana może być ogromna. Pani Wanda Półtawska, wspaniały czlowiek, piękna kobieta, mocny autorytet, formułuje podobną zasadę innymi słowami: "Droga do pojednania małżonków, do dobrej relacji, wiedzie przez pokorę". Uznanie, że żona ma 3 procent racji w czymś, w czym się z nią całym sobą nie zgadzam, to już pokora.

Nałóg nasz forumowy zaleca na takie przypadki watę. Wyjąć z uszu, przełożyć do buzi. Tak zrobiłam. Pomogło :) Nałoga warto czytać. Pisze mało krótko i konkretami.

Ja widzę jeszcze jedno. Zmieniasz temat. I zanim usłyszysz żonę wchodzisz w obronę. Żona ma pretensje. Twoją odpowiedzią na nie jest jeden referen: To po co ja sprzątam, gotuję i robię inne obowiązki. Mój mąż mówił, że pracuje. Ja mówiłam, że się staram. Na ile z twojego pisania wnoszę, twoja żona nie zarzuca ci wcale, że sprzątasz, gotujesz i robisz inne obowiązki. Mój mąż nie mówił, że się nie staram, ja nie mówiłam, że on nie pracuje. Trzy procent. Zaryzykujesz?

I jeszcze jedno. To, że wolisz pousypiać malutką przez godzinę, niż siedzieć z żoną nie jest niczym złym. Czas z dzieckiem, choć nie dostarcza bodźców i rozrywki, wymaga za to uwagi, to piękny czas. Jeśli sobie pozwalam się zatrzymać, wyciszyć, nacieszyć się tym słodkim maleństwem (i kolejno czupurnym dwulatkiem, ponurym siedmiolatkiem, bezczelnym nastolatkiem, niezależnym studentem...) to czas bezcenny.

Pomogło mi też w życiu, w kryzysie, a i ogólnie w małżeństwie, odejście od wizji idealnej relacji, w której zawsze chcemy być ze sobą, zawsze jest nam razem dobrze, nigdy nam siebie nie jest dość. Aż mi lukier zgrzyta w zębach :) Co ty na to, że w dobrym małżeństwie raz na jakis czas może stłuc się talerz, oboje mogą robić (i gadać) głupoty, a nawet na siebie nawarczeć? Jak się zaczną gryźć, obniżymy im notowania o pół punktu :)
Jak mąż będzie wolał żyć z kochanką, to o całe dwa.

Tak spokojnie, bez paniki, bez sensacji, z miłością i czułością o tych naszych małżeńskich zmaganiach pisał zawsze ojciec Badeni. Polecam ci jego książki gorąco. Miał dużo sympatii do małżonków i wiele wyrozumiałości dla nas. I ogromną mądrość. I radość. I bardzo ale to bardzo nam współczuł naszej trudnej małżeńskiej drogi :) Ale też widział w niej wielką wartość. Dużo się od niego nauczyłam :)
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Po dzisiejszych 4 godzinach kłótni z żona zażądała bym się wyprowadzał jutro i załatwiał prawnika.
Ja na tę chwilę czuję niepokój i jednocześnie jakąś radość że to się może w końcu skończy...
Czytałem wasze posty i były bardzo fajnie opisane. Szczególnie trafne było to że tęsknię za dawną relacją z żoną. No cóż czas pokaże co jugro się wydarzy. Ale obawiam się że jak żona się uprze na natychmiastowe przerwanie wspólnego życia to ja zgodzę się na to z przyjemnością... może do jutra odmienią mi sję emocje.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen,
Emocje jak emocje. Mogą się odmienić, niekoniecznie dziś. Czasem odmieniają się dopiero wtedy, gdy pod ich wpływem rozwalimy sobie pół życia. Albo i całe. Gdy czytałam twój post, zabrzmiały mi w głowie słowa kolegi: "Żadne z nas nie chciało odpuścić i zanim coś zrobiliśmy doszło do rozwodu. Dopiero w kilka miesięcy po rozwodzie ochłonąłem i zdałem sobie sprawę, jak bardzo kocham moją żonę."

Ty już dziś wiesz, że kochasz żonę. Że tęsknisz za dobrą relacją z nią, za tym co było i jest między wami dobre. Nie wiesz tylko, co można by zrobić, by coś ruszyło, by ta relacja przestała boleć, a zaczęła cieszyć jak kiedyś.

Wiem, że pisałeś nie piszcie, żebym się modlił, to nic nie da, nie ten etap dla mnie. Rozumiem, bo miałam podobnie. Ja na Adorację trafiłam przypadkiem i nie zaczęłam modlitwy, tylko rozmowę. Zaczęłam opowiadać co czuję. I stałam się tą osobą, która odpuściła.

Nie ryzykujesz niczym. Więc może warto spróbować zwrócić się do Boga z tym wszystkim co niesiesz, co czujesz, co opisujesz tutaj. Spróbować modlitwy, rozmowy. Może wlaśnie udaj się z tym na Adorację. Tam łatwiej odczuć, że mówię do Boga, który mnie słucha, jest obecny, zainteresowany. Nie w powietrze. On zawsze na nas czeka: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię".
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Lawendowa »

Kumen pisze: 24 maja 2023, 23:58 Po dzisiejszych 4 godzinach kłótni z żoną....

Ja na tę chwilę czuję niepokój i jednocześnie jakąś radość że to się może w końcu skończy...
Dwa pytania:
- po co kłóciłeś sie z żoną i to aż 4 godziny?
- z czego wynika ta radość?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Kumen rozwalić wszystko jest bardzo łatwo - odbudować trudniej. Tak samo wyjść z domu ze swoimi rzeczami jest łatwiej niż później do niego wrócić.

Jakiś powód tych ciągłych żali i kłótni ze strony małżonki musi być - znasz go czy tylko Ci się wydaje.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

No znam.
Żonie nie odpowiada mój poziom dbania o porządek w domu. Zarzuca mi że ja jej utrudniam funkcjonowanie w domu. Że ja robię w domu bałagan jak przyjdę. Że wszystko robię pomału i że ona tego nie potrafi zaakceptować. Nie akxeptuje mnie takiego jakim jestem i nie potrafi tego zmienic.
Pomimo że ja się staram i na prawde całe popołudnie chodzę za nimi i sprzątam to słysze że robię bałagan. Często są tskie sytuacje że coś umyję ale przy okazji pare kropli wody kapnie na podłogę czego nie zauważę albo ktroję chleb robiąc żonie kolację i troxhę nakruszę czego też nie zauważę i już jest ocena że robię syf w mieszkaniu. I że nic tylko tu im przeszkadzam. A nawet jak wiem ze nakruszyłem ale chxe posprzątać najpierw coś innego to wpada żona do kuchni i krzyxzy że robię syf i że nie potrafie myśleć bo powinienem najpierw tu posprzątać bo inaczej roznoszę okruszki po mieszkaniu.
Usłyszałem zarxut że jestem złym ojcem bo byłem 2 dni w konferenxji po czym jak wróciłem to na powitanie nie przytukiłem się do córki.
Słyszę zarzuty że czegoś tam nie naprawiłem jak mnie żona prosiła i podstawowym sporem jest to że ja nie widze kiedy mam to zrobić a żona uważa że mam pełno czasu na to. Ja widzę że popołudniu wrwcam do domu, biorę mala na spacer na 2h. Wracam karmię mala kolacją ktorą żona wczesniej przygotowuje. Potem ide szykować kąpiel. Potem ż9na idzie ją kąpać a ja sprzątam tetry, krzesełko podłpgę i stół wokoło potem rzeczy z łazienki i wszystkoe garnki i talerze które się walają po całej kuchni i salonie i na koniec robię kolację żonie. Ona w tym czasie usypia małą. Potem przychodzi i ma pretensje że na stole są okruszki albo że leży cicik na podłodze i takie tam. Ona je kolacje ja jem kolacje w biegu po czym mala sie przebudza tonide ja ją usypiac ale ze tylko wstane z lozka i ona placze to tak z nia leze do 22:30 w tym czasienzona ma dla siebie ok 1h po czym prsychodzi mnie zmienic i juz z nia spac i przy okazji ma pretensje ze jej poduszke przestawilem na zla strone ze zle trzymałem dziefko ze zle.ustawilem kamere i ze ona mi te rzeczy tyle razy tlumaczy a ja jestem jak w ciemiebity. Ja wychodze rozchodzimy sie obrqzeni na siebie. Sprzstam po kolacji potem wywoeszam pranie lub rozladowuje zmywarke po czym jest po 23 i ide spac. I tak wygladaja nasze popoludnia w ostatnim miesiacu. Zona uwaza ze ja praktyxznie nix w domu nie robie ze ona wszystko robi ze ja chodze sobie do prscy i mam luksus. I ze sie guzdram ze wszystkim o ze powinienem te rseczy zrobic w 30 min co robie.
Ok kiedys w niedziele rqno wstalem jak one spaly i chcialem coś zrobic na co nie mialem czasu za dnia. Zona wstala i na mnie krsyczala ze ja obudziłem i ze czemj ja to terqz robie. Generalnie teraz jest tak ze ja NONSTOP slysze o cos pretensje. Jak katarynka narzeka i narzeka i minsie robi od tego juz niedobrze...
Pojexhalem na konferencje na 2 dni gdzie WSPOLNIE ustalalismy ze na tyle jade choc mialem oplacone 3 dni.
Jesze nie dojexhalem i juz telefon nie przestawał pikać od wiadomosci w messangerze z pretensjami. Ze nie wyrzucilem smieci ze nie rozladowalem zmywarki. No nie rozladowalem zmywarki bo rano juz sie spieszylem i juz nie mialem czasu tego zrobic. Potem csly moj pobyt co chwila wiadomosc z pretensjami potem pretensje ze nie pisze co tam slychac ze sie nimi nie interesuje. Na 2 dzien pytanie o ktorej bd w domu to odpisuje ze qyjezdzam po 18tej to zarwz pelno pretensji ze czemu sobie siedze do wieczora czemu nie wyjechalem rano (pomimo ze TAK USTALALISMY ZE WYJADE WIECZOREM).
Wczoraj zona znow miala pretensje ze ona robi wssystko a ja.... NIC. ze jest przemeczona mną moim niechlujstwem i powolnym działaniem. Ja obuecalem ze postaram sie robic szybciej choc nie potrafie na chwile obecna. I ustalilismy ze na dzis zona sobie zrobi 2h tylko dla siebie. Jak ja pojde z dziexkiem na spacer. I bylo juz ok po czym zona fdzies poszla wrocila i zaczela sie na mnie drzeć ze jestem beaczelny ze jej smieci nie wyrzucilem jak wyjexhalem w delegacje. Do tego doszło to że szefowie nie dali mi urlopu na urlop ktory z zona ustalilismy na wyjazd a urlopu nie dostalem bo jeden pracowni na dniach sie powaznie rozchorowal drugi tez bierze urlop alw ma go ustalonego juz od stycznia a my wyjazd zaplanowalosmy w zasadzie niecale 2 tygodnie temu. Oczywiscie wg zony to jest moja wina, bo moglem przewidziec sytuacje i zadbac o to zeby dostac podpisanie urlopu wczesniej. Te pretensje te krzyki ze jestem bezczelny te wszystkie zarzuty te erwcanie w kolko non sto do jednego i tego samego i natretne wierxenie dziury w brzuchu spowodowalo ze mi juz puscily hamulce. I zaczalem mowic zonie to co mysle. I generalnie ona sama tez przyznala ze mnie od dluzszego czasu juz nie kocha ze chodzi na terapie tylko po to by utrzymac spokoj w domu dla dziecka ze nasza relacja ja nie interesuje a jedynue to zebym ja wykonywal domowe obowiazki. Zaczelismy ze spba pisac zona zaczela do mnie pisac bardzo cynicznie i przesmiewczo to i ja przyjalem taka postawę. Skonczylo soe na tym ze o 23 wydala mi polexenie ze mam rozwiesic pranie gdzie pralka jeszczs prala i skonczyla dopiero o wpol północy. Ze wzgledu na to ze sa to rzeczy od dziexka to poszedlem to rozwiesix ale zeby zonie utrzec nosa to jej cynicznie napisalem ze tego nie zrobie. Ona wstala i wyszla z sypialnj mala sie obudzila i potem pol nocy nie mogla zasnac i plakala. Stad wspolnie wczoraj uznalismy ze najlepiej jak znikniemy z naszego zycia. Najlepiej dla nas samych i dla córki.
A skad radosc? Bo wyobrazalem sobie ze w koncu bede mogl swobodnie robic rzeczy ktore lubienrobic a z ktorymi zona ma problem. Prosta rzecz przeszkadzja jej moje studia. Totalnie ich nie aprobuje i nie aprobowała nawet jak nie mielismy jesscze dziecka. Chociaz robie na jie rzeczy po kątach tak żeby w domu byc w pelni dysppzycyjnym to konferenxja raz na 2 lata czy wyjasd ja zajecia raz na semwstr to jiz dla zony jest problem. To nic ze dorabiam praeie drugie tyle do pensji.
Wczesniej dorabiałem korepetycjami to tez zonie przeszkadzalo ze na nie chodze ale gdy tylko stwierdzilem ze nie bede na nie chodzil.to zonie zaczela miec pretensje ze jak śmiem nie dorabiać skoro ona wiecej zarabia i sie na to nie godzi zebym ja dawal mniejszy wklad w zycie.
Takze tak.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Poza tym wydaje mi się że też mam prawo do ułpżenia sobie życia zawodowego. Póki co tego nie zrobiłem a tez mam swoje mazenia ktore chce probowac realizowac. I mam zal do zony ze ona mi w tym wssystkom nie dosx ze niczrgo nie ulatwiq to robi pod górę. Że sama ma ambitną pracę z perspektywami, sama po maciezynskim bedzie miala.wyjazdy sluzbowe ale mi robi problemy o to ze ja tez tak chce...
Ona by chcoala zwby to ona mogla sie zawodowo rozwijac a ja zebym mial prace 8h dziennie wracal do domu i zajmowal.sie domem - takoe mam wrqzenie
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Caliope »

Kumen, a ty byłeś po pomoc? Bo jakoś tak widać, że dalej jesteś zahukany, nic nie mówisz, tylko się poddajesz. Nie tędy droga, jeśli się wyprowadzisz jest spora możliwość, że już nie wrócisz. Nie będziesz chciał, bo nikt nie chce być źle traktowany. Na tym etapie w którym jesteś, jeszcze można coś zmienić bez wyprowadzki, ale potrzebna jest pomoc z zewnątrz.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Bławatek »

Kumen z tego co piszesz to żona chciałaby mieć perfekcyjny dom i życie twoimi rękami.

Może warto poczytać książki (np. "Miłość potrzebuje stanowczości" Dobsona), pójść na terapię i z kimś przegadać temat.

Mój mąż się czepiał że niedostatecznie sprzątam, ale sam palcem nie kiwnął by coś w domu zrobić. Ja po pracy musiałam ogarnąć zakupy, cały dom i dziecko. Może twoja żona ma się za dobrze. Chyba może sama opróżnić zmywarkę czy też rozwiesić pranie. Kumen może warto z żoną ustalić warunki - bo jeżeli ona ma inny pogląd na sprzątanie to niech sprząta tak jak uważa, bo ty nigdy jej nie dorównasz (w rodzinie mam parę osób które wściekają się że ktoś nie sprząta tak jak one - ciężko się z nimi współpracuje a nawet rozmawia, bo lubią oceniać innych przez pryzmat porządku).

A może jakieś mediacje? Choć tu może być ciężko, bo jak my byliśmy na mediacjach to mimo że mediator mówił do mojego męża że jego odczucia i działania nie są dobre to niestety mąż niczego nie zrozumiał. A czasem warto posłuchać osoby z zewnątrz.

W dalszym ciągu myślę, że wyprowadzka nie jest dobra, bo może być ci trudniej wrócić.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Lawendowa »

Kumen wrócę do mojego pytania:
Lawendowa pisze: 25 maja 2023, 8:54 - po co kłóciłeś sie z żoną i to aż 4 godziny?
Napisałeś dużo, ale nie ma tam w ogóle odpowiedzi na moje pytanie.
Skoro kłótnia trwała 4 godziny, to ewidentnie widziałeś jakiś swój cel i swoje korzyści z ciągnięcia jej aż tak długo. W przeciwnym razie zakończyłbyś ją od razu, albo nawet nie rozpoczął/nie dopuścił do niej. Nie da się kłócić w pojedynkę.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen,
Nie słyszycie się nawzajem z żoną, a raczej każde z was słyszy krytykę, przypisujecie sobie nawzajem najróżniejsze intencje...
Obejrzyj: https://youtu.be/Q-Si2l8-jxo

To wystąpienie Marshalla Rosenberga (już kiedyś zaaprobowane przez moderację) z takim bardzo podstawowym kursem porozumienia bez przemocy.

Mi Marshall pomógł nie tylko lepiej komunikować się z mężem, dziećmi, ale też z samą sobą i ze światem.
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Pojechalismy na wczasy gdzie przejmuję tyle obowiązków z dzieckiem ile jestem w stanie żeby żona odpoczęła. Sama stwierdziła że bardzo odpoczywa tutaj.
Przed wyjazdem mówiła że jest dla mnie niemiła wredna i chamska i nie chce ze mną kontaktu bo jest przemeczona. I co ?
Pojechalismy na wczasy i jest tak samo chamska i wredna w stosunju d9 mnie i ma mnie tak samo w tyłku !
Wiec klamala ze to przez przemeczenie !
I co ja mam zrobic ?
Rok juz prawie mija ona chodzi na terapie teraz odpoczywa a zmian na lepsze brak tylko jest gorzej !
Płakac mi sie chce !
ODPOWIEDZ