Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Niepoprawny83 »

Kumen pisze: 18 mar 2023, 18:26 Nie, nue potrafie odpuścić. Bo nie dość że to są jej fobie to jeszcze z tego tytułu mnue obraża że ich nie podzielam.
Nie nie potrafie zachowac spokoju wewnetrznego.
Do tego przez te jej fobie mam 2x wiecej bezsensownej niepotrzebnej roboty i ciagle cos nowego sobie wymysla a ja mam juz DOSYĆ!!
JAK ma fobie to czemu sama sobie tych rzeczy nie robi tylko mi kaze brac w tym udział ?!
Jest taka konferencja J. Pulikowskiego w której tłumaczy on dlaczego mąż nie powinien bagatelizować nawet irracjonalnych z męskiego punktu widzenia leków żony. Kobiety już tak mają i facet powinien zadbać, aby czuły się bezpieczne. Oglądasz jakieś konferencje, czytasz lektury?
Inna sprawa, że obawy twojej żony nie wydają się wcale irracjonalne. Najwyraźniej boli cię forma jej komunikacji, ale jeśli postawisz odpowiednie granice, przestaniesz reagować emocjonalnie żona, powinna uszanować twoją godność jako współmałżonka. Jeśli tak się nie stanie (co jest niestety tez możliwe) będziesz mógł pomyśleć co robić dalej. Na razie spokój o praca nad sobą.
Zaufaliśmy miłości.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nirwanna »

Astro pisze: 16 mar 2023, 23:14
Nirwanna pisze: 15 mar 2023, 6:25 Ja bym na razie nie odsądzała od czci i wiary owej pani psycholog, bo nie wiemy, co żona Kumena jej mówi, ani jak przyjmuje to, co pani psycholog przekazuje. Doświadczenie chociażby tego forum pokazuje, jak filtr własnych zranień potrafi zniekształcić intencje nadawcy słów oraz ich odbiór.

Kumen, może opcją jest umówić się do niej samemu?

No i wiesz, prawnika możesz w zapasie mieć zawsze, ale jeśli masz przekonanie, że żona stosuje przemoc i chcesz się ewakuować, zostawiając malutkie dziecko, to... zastanów się sam, jak byś nazwał takie postępowanie, gdyby nie dotyczyło ciebie.
To nie filtr zranień Nirwanno. Tylko doswiadczeń. Ostatnich bardzo świeżych z OZSS.
I się tym doświadczeniem dziele. Kumen ma prawo wiedzieć i poznawać co wolno ,a czego nie wolno i nie powinien robić psycholog. I mam nadzieję ,że nie będzie mu ta wiedza potrzebna w innych sytuacjach.

Psycholog żony Kumena może go wysłuchać ,ale wcale nie musi chcieć z nim rozmawiać. Nie ma takiego obowiązku. Pacjentką jest Kumena żona , nie Kumen . Nie jest to też terapia małżeńska.
Astro, ale ja miałam na myśli zranienia żony Kumena i jej filtry, a nie Twoje.

Psycholog żony Kumena może nie chcieć rozmawiać z Kumenem, to oczywiste.
Jednak Kumen się tego nie dowie, dopóki nie spróbuje.
Może też nie zechcieć spróbować, pozostać w tym miejscu w którym jest, i wziąć na siebie konsekwencje tegoż zostania.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: nałóg »

A czy fobia nie jest chorobą?
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Astro »

ozeasz pisze: 18 mar 2023, 15:17
Inna sprawa że widząc jak jej zależy nie potrafisz odpuścić dla dobra relacji, to też jest dla mnie mocno niepokojące.
Ozeaszu
Piszerz dla dobra relacji???
Kumen już jest nie szanowany przez swoją żonę i pomjatany.
Ciekawe jakby wyglądała taka relacja po odpuszczenie Kumena. I czy Kumen był y w niej szczęśliwy.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Tak, przeszkadza mi forma w jakiej zona mi wszystko prsekazuje. Wszystko od niej jest z pretensją i wciskaniem poczucia winy.
Moja żona przed narodzinami miała w sobie 90% zachowań i charakteru za które ją pokochałem i 10% którego bardzo nie lubiłem ale akceptowałem jako wady ktore ma każdy.
Po narodzinach z 10% zrobiło się 100%.
Dawnej żony już nie ma. Nie ma tej osoby co przed narodzinami. Nawet ton głosu ma inny spojrzenie ma inne: takie pogardliwe jakby z obrzydzeniem na mmie patrzy. Z resztą co tu dużo mówić
Żona mi wielokrotnie powtarza że mnie już nie kocha, że mną gardzi i że jak mała będzie większa to bierze ze mną rozwód.
Nie rozumiem tego dlaczego jak jeszcze była w ciąży to mówiła tak często że jest ze mną szczęśliwa że mmie kocha a teraz zupełnie coś na odwrót.
I wcale nie muzimy sie kłócić i być w silnych emocjach. W spokojnej rozmowie też mi mówi że mnie nie kocha i też gada o rozwodzie w przyszłości.
Hormony ma wszystkie prawidłowe bo je badała. Żaden spexjalista nie widzi u niej depresji poporodowej. Z reszta ona jest TYLKO DO MMIE tak wrogo nastawiona.
Codziennie słyszę od niej niekończocą się krytykę i narzekanie na mnie na moją osobę pomimo że na prawde robię co mogę żeby było dobrze.
Ja bym bardzo chciał żeby było inaczej ale póki co nic na to nie wskazuje. Poki co widzę że z dnia na dzień się oddalamy. Już w tej chwili złosximy się na kazdy moment kiedy musimy go spędzać w jednym pomieszczeniu.
Nie wiem co bedzie dalej.
W sumie to mocno się posypało po narodzinach ale nie całkowocie. Było między nami sporo kłótni ale tak po 2 miesiącach zaczęło się między nami stabilozować i już na prawdę wierzyłem że bedzie dobrze. Do czasu gdy się przeziębiłem wtedy w domu żona robiła mi pretensje o to że jestem chory i otwarcie mówiła że jestem złośliwy. W ogołe nie brała pod uwage opcji że może ode mnie to nie zależało ?... tym bardziej że dbałem o to by właśnie nie chorować. I ja już kilku dni tych pretensji i obwiniania p to ze jestem przeziebiony nie wytrzymalem i zaczalem zie kłócić zaczęły się awamtury i od tamtego czasu poszła już lawina po której nasze relacje zqczęły stygnąć.
Myślę że na dzień dzisiejszy nasza relacja to zimny i sztywny trup.
Nic już pomiędzy nami nie ma. Popsulo się błyskawicznie, a moze w tskim razie nigdy nie bylo to prawdziwe... sam nie aiem
Ale bardzo tesknie do tego co bylo kiedys.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Firekeeper »

Myślę, że w tej chwili oboje kopiecie do jednej bramki i się nakręcacie.

Twoja żona ma taki poziom emocji, że najchętniej pewnie by Cię zamordowała dlatego, dowala Ci na każdym kroku, żeby poczuć, że faktycznie ten związek jest do kitu. Ty za to łykasz te zaczepki jak pelikan i robisz wszystko, żeby było dobrze, tłumaczysz się, a to sprawia, że jej poczucie szacunku do Ciebie zaczyna być poziomu wycieraczki. Ona ma na Ciebie sposób, a Ty się łapiesz. Ona rzuca Ci takie typowe pułapki. Wpadasz w nie. Ona wie, co Cię wyprowadzi z równowagi, co sprawi, że zaczniesz się wkurzać. Ty również wiesz co wkurza ją. Poziom emocji między wami rośnie. I albo zbudujecie między sobą mur, że czołg nie rozwali, albo się wzajemnie wystrzelacie.

Tłumacząc się przed żoną, denerwując, narzekając, że taki z niej doktor chemii jak z koziej pupy trąba, robiąc wszystko co ona powie, byle tylko nie było awantury, reagując emocjonalnie sprawiasz wrażenie, słabego, frustrata z którym Twoja żona nie chcę mieć nic wspólnego. Więc ma się na kim wyżywać. Podobnie ona czuje Twoje nastawienie do niej. Na zasadzie łaskę mi robi, bo mieszkanie zdezynfekował, jak to jego obowiązek. Nie kocha mnie, bo ubrania zmienić nie może. Jeszcze się rozchorował i zarazi mnie i dziecko. Mam dość takiego życia itd.

To jest schemat z którego ktoś musi wyjść, żeby nastąpiły zmiany. Albo będziesz czekał aż żona zaskoczy. Ja sama z siebie nie zaskoczyłam kilka lat. Albo sam weźmiesz ręce na pokład i wprowadzisz zmiany.

Co mi pomogło to zmiany jakie wprowadził mój mąż.
- Przestał być na moje posyłki. Reagował tylko wtedy kiedy go poprosiłam. Co nie znaczy, że przestał ogarniać dom. Chodzi bardziej o moje wymysły. Jak np. skop mi tutaj grządkę, przywieź ziemi. I jak to zrobił to dostawał ochrzan, bo nie tak i nie ta ziemia.
- przestał się tłumaczyć. Przykład krzyczę, że nie tak jest skopane. Odpowiadał tylko ok, rozumiem. Kiedy zaczynał się tłumaczyć, że przecież mogłam powiedzieć dokładnie jak ma to wyglądać. Zamiast rozmowy była awantura.
- zaczął dbać o siebie. Nie chodził przygnębiony. Zmienił pracę, zaczął wychodzić na siłownię, więcej się uśmiechał, miał więcej radości. Miałam ochotę spędzić z nim czas widząc go takiego.
- Nie brał udziału w awanturach. Kiedy zaczynam krzyczeć mówi STOP i wychodzi. Albo informuje mnie, że to nie jest moment. Mam mu dać chwilę czasu. Musi pomyśleć.
- Więcej się ze mną komunikuje. Pyta co jest od zrobienia. Jak minął dzień.
- dotrzymuje słowa.
- myślę też, że zaakceptował fakt, że niektóre moje zachowania wynikają z PMSu albo z ciężkiego dnia z dziećmi. Wtedy po prostu wie, że muszę wylać z siebie stres, bo inaczej się uduszę. Przestał na to reagować emocjonalnie. Nie doradza, nie tłumaczy tylko słucha i nie bierze tego do siebie. Ja też tak samo zaczęłam traktować jego marudzenie. Po prostu daję mu możliwość wyrzucenia z siebie emocji. Nie biorę tego do siebie. Słucham i staram się zrozumieć.
- przestał każde moje zdanie odmienne od niego traktować jak zarzut lub pretensja. Ja też się tego nauczyłam.

Dlatego Kumen postaw na zmianę siebie. Swoje własne poczucie wartości i szacunek do siebie. Więcej słuchaj i obserwuj mniej tłumacz i się nakręcaj negatywnie.
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Niepoprawny83 »

Kumen pisze: 19 mar 2023, 6:14
W sumie to mocno się posypało po narodzinach ale nie całkowocie. Było między nami sporo kłótni ale tak po 2 miesiącach zaczęło się między nami stabilozować i już na prawdę wierzyłem że bedzie dobrze. Do czasu gdy się przeziębiłem wtedy w domu żona robiła mi pretensje o to że jestem chory i otwarcie mówiła że jestem złośliwy. W ogołe nie brała pod uwage opcji że może ode mnie to nie zależało ?... tym bardziej że dbałem o to by właśnie nie chorować. I ja już kilku dni tych pretensji i obwiniania p to ze jestem przeziebiony nie wytrzymalem i zaczalem zie kłócić zaczęły się awamtury i od tamtego czasu poszła już lawina po której nasze relacje zqczęły stygnąć.
Myślę że na dzień dzisiejszy nasza relacja to zimny i sztywny trup.
Nic już pomiędzy nami nie ma. Popsulo się błyskawicznie, a moze w tskim razie nigdy nie bylo to prawdziwe... sam nie aiem
Ale bardzo tesknie do tego co bylo kiedys.

Dobrze się czyta takiego posta, pozbawionego słów o darciu, d3bilskich zachowaniach itp itd, których w twoich wypowiedziach niestety nie brakowało, aż dziw mnie brał, że czujna moderacja je przepuszczała. Uznać to można chyba za początek pracy nad sobą, gratuluję pierwszego kroku.
Jeśli będziesz pewien swojego właściwego postepowania łatwiej ci będzie nie reagować awanturami na ataki żony. Przyjęła taki a nie inny system komunikacji, bo widzi, ze przynosi ona skutek, może wyładować swe napięcie na tobie. Nie chodzi o to byś kładł uszy po sobie i cierpiał w milczeniu tylko o to abyś nie brał tych słów do siebie, nie gnębił się nimi, ale w tym celu sam musisz być przekonany, że właściwie pełnisz swoją funkcję ojca rodziny. Żona zauważy twoją zmianę na pewno, ale czy ją doceni, czy nie to już zależy od niej. Albo stworzy małżeństwo, albo nie.
Żona ci w tym nie pomaga destrukcyjnym zachowaniem, ale widocznie inaczej nie umie. Warto zauważyć, ze faceci kiedyś umieli znieść wrogi ostrzał z większym spokojem niż my dzisiaj znosimy docinki dam, więc coś poszło nie tak.
Nie jestem daleki od stwierdzenia, że kobieta jest ważniejsza w związku, tylko, żeby to grało to także facet musi być doceniany, inaczej małżeństwa nie ostoja się moim zdaniem. A tu już rola mężczyzn aby tak się nie stało.
Zaufaliśmy miłości.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Kumen,

Nadal rozumiem waszą sytuację tak, że obsesje twojej żony są związane z dzieckiem. Wiele kobiet napisało ci, że tak się zdarza i że to z czasem mija.

W wielu przypadkach nadwrażliwość mamy to efekt niedoświadczenia. Czasem choć zachowania mamy wydają się irracjonalne, to konkretne dziecko ma specjalne potrzeby, które z czasem się ujawniają. Ocenić, czy mama była nadwrażliwa, czy też miała rację da się dopiero po upływie czasu.

Przy małych dzieciach bardziej szkodliwa jest niefrasobliwość niż nadwrażliwosć. Dziecku wyparzanie gryzaczka ani zmiana ubrania na którym może być agresywna chemia nie zaszkodzi. Brudny gryzaczek i kontakt ze szkodliwą substancją mogą.

Do obaw twojej żony dołączył problem dubeltowy, robaków, które mogą pogryźć dziecko oraz chemii która ma robaki wytruć i która może zatruć wasze dziecko. Zapewne to nasila qobawy żony.

Rozumiem, że z twojego racjonalego punktu widzenia zagrożenie jest znacznie mniejsze, niż widzi je żona. Albo nie ma go wcale. Zwróć jednak uwagę, że już kilku mężczyzn napisało ci, że nie całe opisane postępowanie twojej żony, które krytykujesz i które cię irytuje, uważają za niewłaściwe, jak choćby gotowanie dziecku domowych posilków bio oraz, że obawy twojej żony nie wydają się wcale irracjonalne.

Gdy odmawiasz współpracy w tym, co żona uważa na dziś za odpowiadanie na potrzeby dziecka i chronienie go, żona reaguje agresją.

Nadal, podobnie jak Ozeasz zastanawiam się, dlaczego dla dobra relacji, widząc jak żonie zależy na tych sprawach, nie możesz odpuścic?

Nadal uważam, ze wyparzenie gryzaczka, domycie fragmentów wskazanych przez żoną i zmiana ubranka oraz wyrzucenie pojemnika, który zdaniem żony jest zatruty, zajmą mniej czasu i wysiłku, niż kwestionowanie zdania żony, krytykowanie jej sposobu opieki nad dzieckiem i odmowa współpracy.

Nadal uważam, że skoro żona spędza z dzieckiem większość doby, siłą rzeczy wie o nim więcej. I o jego potrzebach. Więc można uznać jej autorytet w tym obszarze. A że wymycie chemii po truciu robactwa zajmuje czas i wymaga wysiłku? No tak jest. Podobnie z przecierem zamiast zupki ze słoiczka. Dzieci ogólnie oznaczają koszty i więcej wysiłku. Także mnóstwo bliskości, radości, dumy. Ale też wiele siwych wlosów, trosk. Nawet rodzice najdoskonalszego dziecka świata, Jezusa, przeżyli trzy dni trwogi.

Pooglądaj Pana Jacka Pulikowskiego. Sporo mówi o tym, jak mąż może reagować na lęki żony, nie raniąc jej i nie dyskredytując.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nirwanna »

Kumen, czytając Twój wątek mam dwie refleksje.

1. niezależnie od płci forumowiczów, czy widzenia większej odpowiedzialności po jednej ze stron - niemal wszyscy Ci piszą o tym, abyś zrobił STOP kłótniom. Cytując klasyka "nie da się kłócić w pojedynkę".

2. potrzebujesz wg mnie odrobić solidną pracę domową odnośnie Twoich przekonań, oraz w tym co mówi Twoja żona - rozdzielić formę od przekonań i faktów. Forma wypowiedzi Twojej żony jest fatalna i warto się na nią nie zgadzać, ale co do przekonań - to tu się potrzeba dokształcić i może pewne rzeczy zmienić w swoim sposobie postrzegania. A z kolei z faktami się nie dyskutuje, bo one obiektywnie są.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Kumen
Posty: 111
Rejestracja: 21 gru 2022, 10:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Kumen »

Nirvana nie rozumiem pktu 2.co masz na myśli pisząc o przekonaniach ?
Ja rozumiem że wam chodzi o zqchowanie spokoju i nie włączanie się w kłótnje.
Ja moge powiedzieć że nie wuchodzi mi to. Bo o ile nawet jak raz czy drugi powiem stop to we mnie i tak kumuluje się masa złych emocji. Np zona non stop mnie krytykuje jak nakrecona katarynka. N8c sie jej nie podoba i caly czas co sie odezwie to jest tono cos pretensja, przytyk lub zlosliwowc.
Ok nie reaguje na to lub np mowie ze zrobilem tak jak umialem, uwazam ze zrobiłem własciwie - ucinajac temat. Zona dalej cos gada ale juz podniesionym glosem wiec nie reaguje i odchodze.
I co ?
We mnie juz sie pojawia zlosc.
Za 2 minuty sytuacja sie powtarza.
Za kolejne 2 minuty znowu.
I tak po kilkudzies8eciu razsch zlosc we mnie sie przelewa i nuz nie wytrzymuje.
Do tego te obrqzanie przez zone tez nie rqz powiedzialem stop, tak nie bede z toba rozmawiał i ucinam.temat. ale ja sie nie czuje po tym dobrze wrecz przexiwnie we mnie jest tona napoęcia i silny ból że ona mnje tak traktuje...
Nie wiem jak mam wzm9cnic siebie. Na psychoterapii dowiedzialem sie tyle ze moj narcyzm to dxiura bez dna i ze mam potrzebe potwierdzania swojej wartosci. I też potrafię np sobie racjonalnie powiedzieć: jestem dobry w tym tym.i tym. A np slaby w tym czy w tamtym. I potrafie sobie powiedziec racjonalnie że bilans jest taki że mi nieczego noe brakuje by czuc się bezwartosciowy czy coś. Jesli jednak słowa żony na mnie tak mocno działają to oznacza że emocjonalnie to przyjmuję. Tzn że racjonalnie wiem, a emocjonalnie i nawet podświadomie jednak myślę inaczej...
Wczoraj mi żona w n+1- kłótni ppwoedziała że jestem śmieciem. No i ok wiem że nie jestem. Ale mimo to bolą mnie jej słowa i bpli mnie to że kobieta z ktora zyje pod jednym dachdm takie rzeczy mi mowi ktora w dodatku stale utrzymuje ze mnie nie kocha. Boli mnie to ze np tesciowa zarqzila malą i zona dla niej byla o wiele bardziej wyrozumiala - byla na nia zla ale w miare kjlturalnie te zlosc jej wyrqzila. Gdybym to ja ja zarazil to by mnie zaczela okladac piesciami i wyzywac od ujów itp...
Moze raczej jest tak ze totalnie brakuje mi przekonania ze zona mnie kocha tylko jest sfrustrowana i przeroslo ja nowe zycie...
Mam jednak poczucie ze ona na prawde mnie nie kocha i to co mowibto sa jej prawdziwe odczucia wzgledem mojej osoby...
I caly czas mi sie wyswietla w glowie jedno pytanie: po co mam zyc z kims takim ? To jest bez sensu!
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Nirwanna »

Kumen pisze: 20 mar 2023, 7:52 Nirvana nie rozumiem pktu 2.co masz na myśli pisząc o przekonaniach ?
Mam na myśli trochę to, co przedmówcy pisali o np. konferencjach Jacka Pulikowskiego - że frustrujesz się czymś, bo masz przekonanie, że to nie jest normalne, tymczasem może być tak że "kobiety tak mają" i w ramach funkcjonowania jako kobieta - coś jest jak najbardziej normalne. Co z kolei Tobie jako mężczyźnie jest trudno przyjąć, bo funkcjonujesz jako mężczyzna i to coś dla Ciebie normalne nie jest. Potrzebujesz przyjąć, że jesteście z żoną po prostu inni, i nauczyć się z tą innością funkcjonować.

Mam też na myśli przykładową kwestię przecierania zupek. Przedmówcy już o tym pisali.

Mam też na myśli kwestie nieproszonych gości w postaci owadów czy roztoczy. Obiektywnie - macie nieproszonych gości. I obiektywnie - warto się ich pozbyć, nie narażając się na dodatkowe kłopoty zdrowotne od chemikaliów.

Nawiasem mówiąc może warto używać poprawnych sformułowań. Wiem, że potocznie się mówi "robaki", tyle że "robaki" to możemy mieć w jelitach ewentualnie, jako bogate życie wewnętrzne ;-) To co na zewnątrz nas, to generalnie owady lub pajęczaki, w tym roztocza.


Odrębną kwestią jest forma przekazu stosowana przez Twoją żonę. Tutaj tej formie warto postawić stanowcze STOP.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
annate
Posty: 14
Rejestracja: 09 sie 2017, 13:04
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: annate »

Kumen pisze: 19 mar 2023, 6:14 Ale bardzo tesknie do tego co bylo kiedys.
A mówiłeś o tym żonie? Tylko na spokojnie, bez pretensji i szukania winnych? Powiedziałeś jej: ' popatrz, byliśmy kiedyś szczęśliwi razem, bardzo do tego tęsknię, boli mnie to, jak wygląda teraz nasza relacja, tym bardziej, że mamy małe dziecko, dla którego nasza rodzina jest całym swiatem'.

Mi zawsze pomaga na skumulowane, negatywne emocje
wysiłek fizyczny. Zakładam buty i idę pobiegać. I biegnę dopóki mi nie przyjedzie.
A jak żona będzie miała pretensje, że wychodzisz zamiast jej pomagać w domj, to powiedz jej że to zrobisz, jak wrócisz (i naprawdę zajmij się dzieckiem, żeby Ci potem nie wyrzucała, że wszystko na jej głowie).
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Ruta »

Piszesz, że nie wychodzi ci zachowanie spokoju. Dla mnie jest to zrozumiałe. Też przez to przechodziłam. Jednak starając się o spokój obserwujemy siebie. To pomaga zobaczyć swoje zachowania, emocje.

Piszesz, że w odpowiedzi na to, co mówi do ciebie żona albo nie reagujesz, albo mówisz, że zrobiłeś jak umiałeś i ucinasz temat, odchodzisz. Wtedy żona kontynuuje to, co mówiła, tylko już podniesionym głosem.

Twoje reakcje na słowa żony o jakich piszesz, odczuwam jako odcinanie. Brak reakcji. Upór. Odmowę reakcji. Odmowę usłyszenia. Niechęć do przyjęcia punktu widzenia drugiej osoby. Nie jako spokój. Spokojne reagowanie, to nie to samo, co brak reakcji, odcięcie się.

Dlaczego twoją reakcją jest odcinanie?

W moim odczuciu możliwym powodem jest twoje przekonanie, że intencją żony jest poniżenie ciebie, krytyka, nagięcie ciebie, podporządkowanie. Intencje żony, jej uwagi, oceniasz jako wrogie, wymierzone w ciebie. Tak to odbieram, czytając twoją relację.

Piszesz, że:
- żona non stop mnie krytykuje
- jest jak nakręcona katarynka,
- nic się jej nie podoba,
- cały czas co się odezwie, to jest o coś pretensja, przytyk, złośliwość.

Mi praca nad pożegnaniem takich moich przekonań o intencjach i zamiarach mojego męża bardzo pomogła. Na swój użytek nazwałam je projekcjami. Projektowałam co mąż czuje, czego chce, co o mnie sądzi, jaki ma cel swoich zachowań. I wiele więcej.

Wiele projekcji jakie tworzymy ma charakter skrajny, jest tam wiele kategoryzmów: nic, zawsze, wszędzie, nigdy. Po tym je u siebie rozpoznawałam. Od tych warto zacząć.

Takie projekcje powodują, że zamiast rekacji na to, co druga osoba mówi, reaguję na to, co sobie o tym wyprojektuję. Podam przykład.

- Wyparz gryzaczek, zanim dasz go dziecku. Przecież ci mówiłam o tym tyle razy.

Projekcja: Ona znowu mnie krytykuje, chce mi dołożyć pracy, nie docenia mnie i nie szanuje. To obsesyjna wariatka. Marnuje pieniądze, czas i chce się mną rządzić.

"Spokojna" rekacja na projekcję:
- Sama sobie wyparz/ Daj mi spokój/Jak chcesz wyparzać pogryzaczki, to rób to sama. Ja nie będę/Wyjście do drugiego pokoju.

Można zareagować inaczej, odfiltrowując projekcje.

1. Słuchanie: Żona prosi mnie o wyparzanie gryzaczka.

2. Weryfikacja faktów: Nie wyparzyłem go, bo uważam, że to bez sensu. Łyżek nie wyparza.
Albo: Zapomniałem o wyparzeniu.
Albo: Nie chciało mi się wyparzać.

3. Weryfikacja swoich uczuć i potrzeb: Czuję się wściekły. Nie chce mi się wcale wyparzać tego gryzaczka. Chcę odpocząć. Chcę ciszy.

Możliwe reakcje, służące rozwojowi relacji, w których zadbasz o potrzebę żony i swoją.

- Wyparzę gryzaczek. Odpocznę potem przez pół godziny, bo jestem rozedrgany. Potem zajmę się małą, żebyś ty mogła odpocząć.

- Zapomniałem. Już wyparzam.

- Już wyparzam. Wiesz, mam z tym problem, bo w moim odczuciu wystarczyłoby te gryzaczki myć i małej nic by nie było. Jednak postanowiłem, że w takich kwestiach od dziś będziemy kierować się tym, co ty uznajesz za słuszne. Zależy mi, żebyśmy się nie kłócili.

Nie wpisuję na listę reakcji odmowy wyparzenia gryzaczka. Uważam, że w sprawach mało istotnych dobrze jest ustąpić, szczególnie, gdy drugiej osobie zależy.

Są jednak sytuacje, gdy odmowa jest zasadna. Warto wyrażać ją spokojnie, nie zrywając relacji, nie odcinając się. Z szacunkiem do drugiej osoby. Nie robimy nic złego odmawiając.

- Rozumiem, że chcesz żebym codziennie o 18.00 wychodził na spacer z małą. Chcę o tym porozmawiać. Są dni, kiedy chętnie się przejdę. I takie, gdy wolę zostać w domu. Nie chcę brać na siebie tego jako stałego obowiązku. Poszukajmy innego rozwiązania.

To jest spokojna reakcja. Jeśli w odpowiedzi na spokojną reakcję, spokojną uzasadnioną odmowę z zaproszeniem do dalszej rozmowy pojawia się agresja, wtedy jest czas na postawienie granicy, np. przez pauzę.

- Nie chcę się kłócić. Wrócimy do rozmowy, jak ochłoniemy. Na razie zajmijmy się kolacją/pójdę wziąć prysznic/zajmę się małą, żebyś ty wzięła prysznic.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Lawendowa »

Lawendowa pisze: 26 lut 2023, 11:17
Kumen pisze: 25 lut 2023, 23:24 Żona je usypiała 2h.
O której zaczynacie usypiać małą? Macie stałą porę?
Robi to zawsze żona, czy zmieniacie się ?
Kumen, pytałam kiedyś o usypianie małej i być może w zalewie postów Ci umknęło.
Powtórzę sie zatem.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Jodłek
Posty: 1602
Rejestracja: 21 maja 2021, 7:16
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Popsute relacje z żoną po narodzinach dziecka

Post autor: Jodłek »

Kumen, przyznam Ci, że jak czytałem Twoje ostatnie wpisy (z resztą co do treści, podobne jak wcześniejsze) i widzę tam jak żona Cię traktuje to mnie się włos jeży na głowie.
Gdzieś w głowie powstaje myśl, że gdyby sytuacja była odwrotna i to mąż tak traktował żonę, tak jak Ciebie traktuje Twoja żona, to wielu ludzi podniosłoby larum...."dzwoń na policję", "chroń siebie i dzieci", "załóż przemocowcowi niebieską kartę" i raczej nie spodziewam się, żeby ktoś wypowiedział się w tonie... no...pewnie żona zupy nie ugotowała, albo "zupa była za słona"....nie, dziś takie rzeczy są niedopuszczalne. Ale gdy to mężczyzna doświadcza przemocy to już narracja trochę się zmienia.

Też mam ochotę powiedzieć Ci Kumen, chroń siebie i dzieci. Nie mówię abyś uciekał z własnego domu. Nie wiem też do końca jak to "chronienie" siebie miałoby wyglądać w takich sytuacjach o których piszesz.

Mogę się podzielić, że u mnie żona się "uspokoiła" (po jakimś czasie) gdy się po prostu zdystansowałem. Zdystansowałem, ale jednak byłem. Byłem w domu, byłem z dziećmi, "byłem też z żoną" tylko już bez napraszania się jej.
Też było to i w sumie jest do dziś bardzo trudne...takie pogodzenie się z tym jak było (jaka była bliskość...doświadczanie miłości żony) i jak to "zaczęło być" w czasie kryzysu. To chyba dla mnie był... i jest najtrudniejszy element. Pogodzenie się (takie praktyczne, które ma realny wpływ na moje działania lub ich brak) z tym, że żony "nie przekonam do miłości" słowami, czy "zasługami" czy powoływaniem się na złożony przed Bogiem, w którego oboje wierzymy, ślub.
Pogodzenie się z tym i jednak bycie w tej rodzinie i kochanie ( a nie tylko pasywne bycie i wegetacja polegająca na ukrywaniu się za pracą/garażem/obowiązkami....lub czymkolwiek innym).
ODPOWIEDZ