W poszukiwaniu sensu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Ruta »

Xawery,
Rozumiem potrzebę zrozumienia...zarówno tego, co się zdarzyło, jak i tego co dzieje się z żoną. Choćby dlatego, że pomogłoby to reagować odpowiednio do sytuacji.

W lipcu podczas waszego wyjazdu żona była cichsza niż zwykle. Czyli cokolwiek się zdarzyło, czy działo, zdarzyło się wcześniej.

Obserwuję, że mężczyżni często są zaskoczeni odejsciem żony. Na ile rozumiem, mężczyzna może widzieć kryzys, jako narastający proces, gdy przybywa kłotni, niezgody, otwartej walki.

U kobiety kryzys może przebiegać inaczej. Jest znoszenie niedogodnosci. Potem coś pęka, gdy zbyt wiele się zgromadzi lub zdarzy się coś prowadzacego do załamania, poczucia, że już tak dalej nie chcę, nie mogę.

To ogólny schemat, jaki widzę ze swojej perspektywy. Nawet nie schemat, ale pewna tendencja, nie zawsze jednak występująca.

Nie zawsze udaje się dojść przyczyny kryzysu. Wiele osób doświadczyło tego, że poznały prawdę dopiero, gdy były na nią gotowe.
***

Myślę, że Lista Zerty wyznacza taki kierunek postępowania w kryzysie, który pozwala chronić siebie i nie ranić równocześnie żony czy męża. Niezależnie od przyczyny kryzysu. Myślę, że także w sytuacji, gdy powodem kryzysu jest choroba lub zranienie, nie tylko gdy małżonek jest w kryzysie niszczenia.
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Ruta pisze: 06 gru 2022, 12:26 W lipcu podczas waszego wyjazdu żona była cichsza niż zwykle. Czyli cokolwiek się zdarzyło, czy działo, zdarzyło się wcześniej.
Obserwuję, że mężczyżni często są zaskoczeni odejsciem żony.
Zgadzam sie w 100%. Na poczatku kryzysu, co chyba tez jest standardem, bylem przekonany, ze wina jest na pewno po mojej stronie (i tylko po mojej stronie) a najwiekszym bledem jest to, ze tego nie widzialem. Gdy szok ustąpił zrobiłem prawdziwy rachunek sumienia i, owszem, znalazlem sporo rzeczy, ale mimo wszytko ciezko uwierzyc ze mogly one od razu wywolac taka lawine, bez nawet jednego slowa reprymendy. Moja zona wiele razy w kryzysie wykrzyczala do mnie moje winy, ze prawie wogole nie zajmowalem sie corkami (to nawet moja tesciowa wysmiala, uznajac, ze w kontekscie mojej pracy i tego ze zona nie pracowala zajmujac sie wlasnie dziecmi, z wlasnego wyboru, i tak bardzo duzo angazowalem sie w opieke nad corkami). Ogolnie zona dzielila sie tez tymi uwagami na terapii par i terapeutka skiwtowala to stwierdzeniem, ze "za brudne skarpery na podlodze ludzie rzadko sie rozstaja" i raczej widzi w nas standardowa pare ze standardowymi probemikami ktorych mija sie tysiace na ulicach. Jedna z najwiekszych pretensji jakie zona do mnie miala, byl fakt ze kupilem raz dzieciom frytki na miescie; ona tego nie robi, wiec uwaza ze mnie też nie wolno.

Tak, jestem zaskoczony odejsciem zony. Tym bardziej, ze we wspomnianym lipcu na jej urodzinach wspomniala, ze chcialaby dodatkowy prezent w postaci kolejnego dziecka. Jedyne co mnie nie dziwi to fakt, ze 2 dni przed poinformowaniem mnie o braku swoich uczuc udalo jej sie w koncu skontatkowac z dawna miloscia i wyznac uczucia. Tak jakby nagle poczula w tamtym momencie, ze juz nie jestem jej potrzebny. I przepraszam, ze znowu pisze o domniemanych uczuciach zony, ale nie moge oprzec sie wrazeniu, ze to co mi napisala wtedy nie bylo spowodowane jedynie retrospekcja naszego malzenstwa. Co wiecej, nie pisalem o tym, ale zona w wiadomosci do mnie uzyla fragmentow artykulu z jednego z tabloidow typu papilot itp. Nie byla zatem w stanie nawet ubrac tego w swoje wlasnie slowa.
Ruta pisze: 06 gru 2022, 12:26 U kobiety kryzys może przebiegać inaczej. Jest znoszenie niedogodnosci. Potem coś pęka, gdy zbyt wiele się zgromadzi lub zdarzy się coś prowadzacego do załamania, poczucia, że już tak dalej nie chcę, nie mogę.
Tu tez sie zgadzam w 100%. Po moich lekturach w trakcie minionego roku, nauczylem sie juz troche o roznicach miedzy kobietam i mezczyznami, wiem ze inaczej widzimy/reagujemy i inaczej tez "komunikujemy". Ale bardziej liczylem na to, ze ok ukochanej uslysze krzyk "ja tak dalej nie chce, nie moge! Zrobmy cos z tym", bo mamy dzieci i plany na przyszlosc, niz automatyczny wyrok i kare przez komunukator.
Ruta pisze: 06 gru 2022, 12:26 Myślę, że Lista Zerty wyznacza taki kierunek postępowania w kryzysie, który pozwala chronić siebie i nie ranić równocześnie żony czy męża. Niezależnie od przyczyny kryzysu. Myślę, że także w sytuacji, gdy powodem kryzysu jest choroba lub zranienie, nie tylko gdy małżonek jest w kryzysie niszczenia.
Lista Zerty to bylo moje najwieksze odkrycie na forum rok temu. Na poczatku bylem zachwycony tym, jak konkretne i proste sa te rady a potem przerazopny tym, jak trudni je wprowadzad w zycie. Ale staly sie moja pomoca juz w niejednej sytuacji i, choc dalej zdazaja mi sie odstepstwa, to chyba dzieki nim dalej jeszcze utrzymuje sie jakos na powierzchni.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Ruta »

Branie sto procent winy na siebie w początku kryzysu rzeczywiście jest chyba standartem i to tak silnym, że działa ponad płcią. Też to przeszłam...
Potem jest wiele równie interesujących etapów :lol:

Na dziś mój wniosek jest taki, że nikt nie ponosi winy za kryzys w małżeństwie. Część kryzysów jest naturalnych, wpisanych w strukturę małżeństwa, w rozwój. Część wynika z trudności i deficytów małżonków.

Winy nie ma, jest za to odpowiedzialność. Między innymi za to, jak reaguję na kryzys, na ile wypełniam swoje zobowiazania, na ile się angażuję. I każdy ma swoją. Więc każdy ma 100 procent odpowiedzialności. Ja swojej. Mąż swojej. Oboje sporo rzeczy zawaliliśmy.

Tyle że winę można już tylko ukarać. Nic milego. A odpowiedzialność można podjąć w każdej chwili :) No to próbuję. Ciężka jest, sama nie dam rady. Potrzebuję do tego Boga. Wiem. A i tak ciągle zapominam...
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Lawendowa »

xawery pisze: 05 gru 2022, 11:51 W lipcu tamtego roku (2020) wyjechalismy na weekend do Wroclawia, do zoo. Na wyjezdzie zona wybla wyjatkowo cicha i dopowiadala od niechcenia. Na moje pytania, czy cos sie stalo odpiwiadala, ze wszystko ok. Potem, w poznijeszym okresie kryzysu, miala oczywiscie pretensje ze sie nie domyslilem, bo miala niby depresje.
Dopytam, bo mi się nie zgadza - w 2020 czy w tamtym roku?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Lawendowa, chodzilo mi o 2021 rok, chyba musze sie bardziej skupic, jak pisze, bo widze ze podstawowe rzeczy mi sie mieszaja.
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Chciałbym was jeszcze zapytać o jedną rzecz, chodzi mi o stawianie granic, które przychodzi mi ze spora trudnością, zważywszy na to jak w tym momencie żona traktuje moją osobę. Chodzi mi o pewną kwestię, która dotyczy naszych dzieci, więc jest dla mnie bardzo ważna i na pewno nie chciałbym stawiania granicy przeciągnąć niebezpiecznie na drugą stronę. Wspominałem, że mamy wspólne mieszkanie. Zgodnie z naszymi wspólnymi ustaleniami (jeszcze z przed kryzysu) dochód z wynajmu mieszkania przeznaczamy na oplate prywatnego przedszkola dla dzieci i dodatkowej edukacji (angielski, basen itp). Przez ostatnie 2 lata to ja zajmowałem się "obsługa" inwestycji (oplacanie rachunkow, zebrania wspolnoty mieszkaniowej, dogadywanie sie z najemcami odnosnie napraw w domu itp). I calkowicie bylem z tym ok. Jakoś tak wyszło, że 3 miesiące temu nasi najemcy zdecydowali się opuścić mieszkanie (sami kupili swoje), a że jest koncowka roku, inflacja itp. do dzis jeszcze nie udalo nam sie wynając mieszkania (pomijam fakt, ze i tak trzeba bylo je wczesniej ogarnac). I teraz pojawia sie problem, bo dalem mojej zonie znac o tym fakcie i poinformowalem, ze w zwiazku z tym ze obecnie nie ma dochodow z wynajmu bedziemy musieli zlozyc sie oboja na brakującą kwotę. Żona wprost stwierdziła, że fakt, ze nie ma nowych najemcow na mieszkaniu to jest moja wina ("spiep..leś sprawę to teraz płać") i ona nie ma teraz pieniedzy i po prostu uważa, ze ja powinienem placic za wszystko z wlasnej kieszeni. Zona nie chce rozdzielnosci (tlumaczy, ze chce wszystko zalatwic rozwodem, a na rozwod musi uzbierac pieniadze). I teraz mam dylemat, bo nie wiem co zrobic - nie chce znowu sie podlozyc i potulnie wziasc cala odpowiedzialnosc na siebie a z drugiej strony nie chce kolejnej traumy dla dziewczynek zwiazanej z potencjalna zmiana przedszkola i niemal pewnych, wzmozonych atakow drugiej strony. Czy ktos widzi jakies posrednie rozwiazanie?
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Lawendowa »

xawery pisze: 07 gru 2022, 23:37 Lawendowa, chodzilo mi o 2021 rok, chyba musze sie bardziej skupic, jak pisze, bo widze ze podstawowe rzeczy mi sie mieszaja.
Spróbuję jutro (a właściwie dzisiaj ;) ) odnieść się nieco szerzej.
Warto się zastanowić, czy stan żony z lata ubiegłego roku jest podobny to tego stanu od marca tego roku (wyciszenie). Pomiędzy tym była wyprowadzka, dość jednostronny "romans" i inne dziwne rzeczy, jak to określiłeś. Domyślam się, że o wielu sprawach np. takich bardziej charakterystycznych czy zbyt intymnych nie piszesz, natomiast z lekarzem warto jak najbardziej szczerze rozmawiać. To mogą być niuanse takie, które dla prawie wszystkich osób z otoczenia będą bez znaczenia, a jednak są bardzo istotne dla tych, którzy mają wiedzę i/albo takie doświadczenie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Niesakramentalny3 »

xawery pisze: 07 gru 2022, 23:56 (...) Zona nie chce rozdzielnosci (tlumaczy, ze chce wszystko zalatwic rozwodem, a na rozwod musi uzbierac pieniadze) (...)
Z własnego doświadczenia.
Sądy lubią mieć proste sprawy i szybko (o ile się da) je kończyć i zamykać.
Dlatego sądy wolą oddzielać samo orzeczenie rozwodu od spraw majątkowych.

Może warto uprzedzić żonę, że rozwód z rozdzielnością i podziałem majątku będzie trwał znacznie dłużej.

Co do samej obecnej Twojej sytuacji. O ile Cię stać, to myślę, że warto utrzymać dzieciakom przedszkole (i tak mają już zamieszanie w swoim młodym życiu) - tylko zwróciłbym uwagę, aby płatności jakie ponosisz, szły z Twojego konta osobistego (nie wspólnego).

Jeśli mieszkanie jest wspólne i generowało wspólny dochód (nie na Twoje hobby czy inne widzimisię) to uważam, że żona powinna się włączyć w szukanie najemcy - a jak nie ochoty (do czego ma oczywiście pełne prawo) to przyjdą konsekwencje w postaci obniżenia komfortu życia.
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Niesakramentalny3 pisze: 08 gru 2022, 12:03 Z własnego doświadczenia.
Sądy lubią mieć proste sprawy i szybko (o ile się da) je kończyć i zamykać.
Dlatego sądy wolą oddzielać samo orzeczenie rozwodu od spraw majątkowych.

Może warto uprzedzić żonę, że rozwód z rozdzielnością i podziałem majątku będzie trwał znacznie dłużej.
Podzial majatku tak, ale sama kwestia rozdzielnoci przy rozwodzie/separacji dzieje sie z automatu, sad tu nic nie musi robic. Tym bardziej dla mnie to dziwna reakcja zony, tym bardziej, ze wczesniej wyrazala zgode na rozdzielnosc; moj przyjaciel twierdzi, ze te odwlekanie wszelakich decycji i wycofywanie sie z uzgodnien na rzecz kiedys-tam rozwodu to dowod na to, ze zona chyba do konca nie wie czego chce.
Niesakramentalny3 pisze: 08 gru 2022, 12:03 Co do samej obecnej Twojej sytuacji. O ile Cię stać, to myślę, że warto utrzymać dzieciakom przedszkole (i tak mają już zamieszanie w swoim młodym życiu) - tylko zwróciłbym uwagę, aby płatności jakie ponosisz, szły z Twojego konta osobistego (nie wspólnego).

Jeśli mieszkanie jest wspólne i generowało wspólny dochód (nie na Twoje hobby czy inne widzimisię) to uważam, że żona powinna się włączyć w szukanie najemcy - a jak nie ochoty (do czego ma oczywiście pełne prawo) to przyjdą konsekwencje w postaci obniżenia komfortu życia.
Mieszkanie (oczywiscie za zgoda zony) zostalo wlaczone do mojej dzialanosci (najemca tez mial firme, dla niego taki sposob rozliczania byl jednym z warunkow) wiec calosc rozliczam na moim koncie firmowym. Wiec calosc dochodow z najmu idzie na oplaty za mieszkanie i na dzieci, wszystko z mojego konta (z dzialanosci). Niestety, komfort zycia zony przez to sie nie obnizy - jak nie placila "ze swoich" na przedszkole tak nie bedzie placic, zostanie to na mojej glowie. Ja prosze zone o info o wiekszych wydatkach na dzieci, zeby nic im nie brakowalo jak sa u niej, niestety w wiekszosci wypadkow informuje mnie post factum majac jednoczesnie pretensje, ze musi sama sobie radzic.

Dziekuje za podpowiedz odnosnie przedszkola :)
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Dzisiaj miała miejsce na prawdę przykra sytuacja, cos co powoduje ze nie potrafie zapanowac nad emocjami, wczesniejsze obietnice o zachowaniu dystansu, spokoju itp biorą w łeb. Dziś moje córki spędzały dzień ze mną, było świetnie, ubieranie choinki, wspólne gry i oglądanie bajek. I jak zwykle wieczorem przyjechała po nie żona. Starsza córka, słysząc moją rozmowę przez telefon z żoną od razu powiedziałą mi, że ona chciała by zostać w domu (dokładnie tak nazywają nasze mieszkanie, o mieszkaniu żony mówią "w bloku"). Starając się zachować ok wytlumaczyłem córce, że mama też chce trochę z nimi pobyć i na pewno się ucieszy gdy pojadą do niej. Co mnie zaskoczyło, pierwszy raz w kryzysie, w momencie kiedy żona odbierała córki, starsza zapytała się jej "mamo, kiedy w końcu wrócisz do domu". Zona, nie przebierajac w slowach, powiedziala, ze nigdy. Corka z miejsca sie rozplakala. Mimo tego, ze sie we mnie z miejsca zagotowalo, jakos opanowalem emocje i poprosilem żone, zeby moze jakos inaczej to zakomunikowala 6-latce; w odpowiedzi uslyszalem, ze zbytni rozpieszczam dzieci, ze staja sie "rozmemłane" i zle komunikuje się z znimi, doprowadzając je do takiego stanu jak dziś (zarzuciła też, że pytanie córki bylo sprowokowane przeze mnie, co jest nie prawda).

Czy faktycznie może by tak, że powinienem jakos inaczej rozmawiac z nimi? Tylko, ze nie akceptujac aktualnego stanu jako normalny bardzo trudno szczerze mowic dzieciom, ze tak musi byc, skoro widze ze same do konca tego nie akceptuja. Czy macie jakies doswiadczenie w tej kwestii?

P.S. Do dzis zastanawiam sie, czy moja decyzja o postawieniu granicy i zakomunikowaniu żonie, ze wracam do wspolnego (wiec i mojego łóżka) byla dobra decyzja. Psychiatra uwaza ze tak, ze bez wzgledu na reakcje zony bylo to dobra decyzja, pozwalajaca mi dac do zrozumienia żonie, że nie może mną pomiatac w te i wewte. Z tym, że właśnie po tym żona się wyprowadziła i na kazdym kroku komunikuje, ze nie zamierza wrócić...
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: LvnWthHpe20 »

xawery,

Myśle ze jak żona odpowiada z jakimś niespokojem to ja sumienie gryzie. Tak działa Duch Święty, podświadomie żona czuje ze to co robi to złe. Może kiedyś zrozumie.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Ruta »

xawery pisze: 08 gru 2022, 12:44 Moj przyjaciel twierdzi, ze te odwlekanie wszelakich decycji i wycofywanie sie z uzgodnien na rzecz kiedys-tam rozwodu to dowod na to, ze zona chyba do konca nie wie czego chce.
Oduczam się wkręcania w badanie motywacji mojego męża. W okresach, gdy mi się to udaje jest dobrze, jestem stabilna, reaguję w relacji z mężem tylko na to, co się dzieje.

W okresach, gdy wpadam w analizowanie, reaguję na znacznie więcej niż się dzieje, bo reaguję także na to, o czym sądzę, że się dzieje. Reaguję też nieadekwatnie, bo zamiast na to, co się dzieje, reaguję na swoje wyobrażenia o tym, co się dzieje. Jestem wtedy też bardziej podatna na manipulacje. Podlegam też większej ilości napięć.

Warto też patrzeć, czy moja reakcja jest reakcją na fakt, czy na moje przekonania, urazy, odmowę zaspokojenia moich potrzeb.

Podam przykłady.
Gdy mój mąż nie składał długo pozwu rozwodowego (fakt) czułam się zdezorientowana (reakcja na brak wiedzy) i analizowałam, co to oznacza (wkręt). Gdy uznawałam, że się waha (wyobrażenie) stawałam się przymilna, żeby się wahnął, by go nie składać (reakcja na wyobrażenie).

Mój mąż zaplanował wspólną Wigilię ze mną i z dziećmi, powiedział jakie dania przygotuje (fakt), ucieszyło mnie to (reakcja na fakt). Potem swój udział w Wigilii odwołał (fakt) i mnie to zasmuciło (reakcja na fakt, ale też na moje niezaspokojone potrzeby a dokładniej na moje przywiązanie do tego, że dotąd mimo kryzysu wszystkie święta spędzaliśmy razem i to, że ma być inaczej, zaburza moje poczucie bezpieczeństwa).

Wszelkie analizy czemu mąż odwołał swój udział mogą mnie popchnąć na niewłaściwe tory. Nie umiem się od nich jeszcze całkiem powstrzymać. Pomysłów na możliwe wyjasnienie mam wiele :lol: Umiem już je obserwować i nie reagować na nie.

Mogę natomiast szczerze przekazać mężowi, że ucieszyłam się, że i tą Wigilię spędzi z nami i zasmuciłam się, gdy swój udział odwołał. Mogę też odsłonić się głębiej, wskazując jak ważna jest dla mnie jego obecność w Święta i ile poczucia bezpieczeństwa mi daje.
Mogę też, jeśli zależy mi na męża obecności, odpowiedzieć na swoją potrzebę i bez przerzucania na męża odpowiedzialności za nią, zapytać, czy po mojej stronie jest coś, co mogłabym zrobić, by mąż był w ten dzień z nami, z rodziną. O ile jest we mnie gotowość przyjęcia odmowy i poradzenia sobie z poczuciem odrzucenia, jakie zapewne się we mnie pojawi. W ten sposób cały czas stam się trzymać swojej strony, reagować na fakty i odpowiadać na moje potrzeby, ale odpowiedzialność za nie mając na sobie.

Zapewne osoby bardziej biegłe w takim sposobie reagowania i tu naniosłyby korekty. Ja się dopiero uczę.

Natomiast pytanie się męża o motywacje (np. czemu cię nie będzie?) jest w czasie kryzysu proszeniem się o kłopoty. Po pierwsze niekoniecznie usłyszę prawdę, po drugie mogę zostać odebrana jako wywierajaca presję (presja w kryzysie pogłębia kryzys), po trzecie wchodzę tak w przestrzeń męża. Małżonek wychodzący z relacji zwykle jest na tym punkcie bardzo wrażliwy, warto tą wrażliwość szanować.
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Ruta, z calego serca dziekuje Ci za ten wpis. Ja chyba juz umiem obserwowac, ale jeszcze reaguje na to zbyt emocjonalnie. Pare miesiecy temu mialem chyba taki okres, ze jakos podswiadomie udalo mi sie osiagnac taki stan, o ktorym piszesz. Okazalo sie nawet, ze zona zaprosila mnie na wpolne wyjscie z dziecmi na obiad (zaraz po ich urodzinach, ktore wspolnie zorganizowalismy). Bylo to dla mnie zaskoczenie, ale pamietam, ze to byl okres, gdzie akurat wyszedlem ze szpitala i dosyc mocno musialem skupic sie na sobie, to paradoksalnie chyba pomoglo. Teraz, byc moze wlasnie ze wzgledu na zblizajace sie swieta, ktore wiem, ze spedzimy osobno (ja pierwszy raz od 5 lat wyjezdzam na wigilie do ojca, zona spedzi ja w domu tesciow).

Nie wiem jak bedzie wygladala Twoja wigilia w tym roku, ale zycze Ci zebys spedzila ja tak jak pragniesz ale tez z pogodą ducha i w zgodzie z samą sobą.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: Niepozorny »

Xawery proszę, abyś nie zabijał!

https://www.youtube.com/watch?v=GWUJzoaLCEo ;)

Ok?
Z braku rodzi się lepsze!
xawery
Posty: 25
Rejestracja: 12 sty 2022, 15:00
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W poszukiwaniu sensu

Post autor: xawery »

Niepozorny pisze: 12 gru 2022, 12:27 Xawery proszę, abyś nie zabijał!

https://www.youtube.com/watch?v=GWUJzoaLCEo ;)

Ok?
Ok, rozumiem, dzięki za uwagę :)
ODPOWIEDZ