Sprawdzenie w sytuacji, gdy jestesmy oszukiwani, to nie zbieranie haków. Jest pokora, falszywa pokora i głupota.xawery pisze: ↑14 gru 2022, 23:08Odpiszę dopiero teraz, bo jakimś cudem przeoczyłem Twój wpis Ruto. Nie zbieram dowodów na żonę; w momencie, kiedy coś zacząłem podejrzewać, a żona zaprzeczała, kiedy pytałem czy jest ktoś trzeci, zajrzałem do jej laptopa i odkryłem całą konwersację z kowalskim. Nie powiedziałem o tym żonie, bo trochę było mi wstyd za to co zrobiłem, a dodatkowo chyba nie bylem w tedy gotowy na konfrontację; cały czas byłem w szoku w związku z tym co się działo między nami. Od tamtego wydarzenia minęło juz sporo czasu, nie nagrywam żony, nie sprawdzam co robi i nie wiem nawet czy dalej utrzymuje z nim kontakt. To co wiem, chce żeby mi ewentualnie pomogło w oddaleniu potencjalnego wniosku rozwodowego, nie chcę w żaden sposób używać przeciwko mojej żonie.
Mąż nie płacił ani grosza alimentów, pozostawił jednak kiedyś portfel. Z pieniędzmi. W kwocie niemal równej miesięcznym alimentom. Pieniadze podjęlam i wypisałam potwierdzenie.
Może i brzmi szokujaco, ale gdy skonsultowałam się na okoliczność swojej nieprawości, dowiedziałam się, że nieprawy to jest mąż, co nie łoży na rodzinę, majac ku temu pełne możliwości. Szczególnie, gdy tej rodzinie jest trudno. W ramach wspólnosci majątkowej mialam więc prawo uczynić, co uczyniłam. No i się biczować przestałam. Mąż też się nadzwyczaj szybko ze "stratą" pogodził.
Powolanie się na obecnosc kochanka w sprawie sadowej nie zawsze sluży obronie małzenstwa. Jest kilka interesujacych pogladów na ten temat, jakie mozna wyczytac z orzeczen. Na przyklad winę za zatajenie odkrycia przed zoną i brak reakcji. Winę za naruszenie prywatnosci. Niewinnośc korespondencji. I takie tam...ciekawostki...