Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Post autor: nałóg »

Forumowiczki i Forumowicze.....
Od lat jestem uczestnikiem forum i od dość dawna mam pewien niedosyt, a czasami nawet zdziwienie jak duży wpływ na sytuację kryzysowa ma sposób w jaki myślimy, mówimy o współmałżonce/ku, jak wyrażamy się w dialogu, komunikacji.
Prośba do tych aktywnych na forum i mających już określone doświadczenia kryzysowe o podzielenie się swoimi doświadczeniami......... nawet jak one są czasami przykre i trudne.
Otóż chciałbym poprosić i jednocześnie sprowokować "forumowiczów" -tych "starych" jak i tych "nowych" do podzielenia się swoimi doświadczeniami i refleksjami na temat traktowania swoich współmałżonek/ków w czasach przed kryzysowych i kryzysowych.
Chodzi mi o to jak i w jaki sposób dziś postrzegamy własną rolę w relacji....ocenianie...... wymagania.... oczekiwania..... sposób wyrażania swoich emocji w codziennej komunikacji.... żale....pretensje....porównywanie (np. do rodzin z otoczenia czy domów pierwotnych)........ poniżanie...... dostrzeganiu tylko "braków" , uwypuklaniu tylko niedoróbek( nie w tym miejscu postawiona szklanka), nie tak rozwieszane pranie itp.

PO CO to?
Obserwuje kilka rodzin we wczesnej fazie kryzysu lecz i tych w ostrym kryzysie gdzie ewidentnie brak jest podstawowej wiedzy z zakresu poprawnego dialogu.
Może ci wchodzący na to forum będą mogli w tym wątku zapoznać się z doświadczeniami tych co są w kryzysie ....tych co już z niego wychodzą albo wyszli co by zmienili w swojej komunikacji w małżeństwie.

Będę wdzięczny za podzielenie się .
Pogody Ducha
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Post autor: Monti »

Ciekawy wątek.
Czasem sobie myślę, że warsztaty z komunikacji powinny być obowiązkowe przed zawarciem małżeństwa (nawet cywilnego), bo większość z nas ma w tym zakresie duże braki. W szkole uczymy się o budowie bezkręgowców czy o wojnach punickich, ale nikt nam nie mówi o komunikacji bez przemocy. A to przydaje się w każdej dziedzinie życia, nie tylko w związkach.
Ja w ostrej fazie kryzysu popełniałem masę błędów, działałem też bardzo pod wpływem emocji. Od tego czasu chyba trochę złagodniałem, dokształciłem się (m. in. na forum, ale też na potrzeby zawodowe przeszedłem szkolenie z mediacji). Obecnie, rozmawiając z żoną (która ewidentnie nie przyswoiła sobie komunikacji bez przemocy), staram się słuchać nie tyle tego, co mówi, ile raczej, co chce w tej (często agresywnej) formie przekazać. Zazwyczaj, jeśli uda mi się dokopać do istoty problemu, okazuje się, że w gruncie rzeczy się zgadzamy. Chodzi o sprawy dziecka, bo jako że jesteśmy po rozwodzie i nie mieszkamy razem, nie ma innych punktów spornych.
Co nie znaczy, że zawsze mi się udaje, bo jednak jestem dość emocjonalnym człowiekiem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Niesakramentalny3
Posty: 242
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Post autor: Niesakramentalny3 »

nałóg pisze: 07 lis 2022, 11:00 Będę wdzięczny za podzielenie się .
To ja może jedną wskazówkę podrzucę:

W rozmowie, w dyskusji małżeńskiej - mówić głównie O SOBIE (i swoich potrzebach) a nie żonie/mężu (jej/jego wadach, zachowaniu, niewychowaniu, brakach etc).

Czyli np: mąż słucha głośno muzyki w salonie.

Żona:

Zamiast: "Co Ty głuchy jesteś? Ty musisz słuchać tej łupanki tak głośno?"
To np: "Potrzebowałabym (ja) trochę ciszy"
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Post autor: tata999 »

Myślę, że warto zwrócić uwagę, że każdy inaczej się komunikuje. Są typowe różnice w formie w jakiej komunikują się zwykle różne płcie. Jako mężczyzna zauważyłem, że często wystarczy "wysłuchać", bez namiętnej reakcji, bez podejmowania rzeczowej dyskusji. Po prostu wyrazić zrozumienie i poczekać. Czasami unosiłem się i odpowiadałem prostą radą, rozwiązaniem, dociekliwością (pytania o konkrety) itp. co wcale nie prowadziło do porozumienia. Pośpiech nie działał.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Relacja i komunikacja ze współmałżonkiem

Post autor: Ruta »

Dla mnie ogromnym odkryciem była męska potrzeba szacunku. Sądziłam, że okazuję mężowi szacunek. Okazało się jednak, że obiektywniejszym okiem kolegów to nie było "to". Wręcz przeciwnie, zapewniono mnie, że mój mąż mógł czuć się przeze mnie nie szanowany, mimo, że takich intencji nie miałam. Kochałam i kocham mojego męża.

Wpływały na to: krytyka, nawet niewinna, szczególnie przy innych osobach, ale też pochwały przy innych, które mąż uważał za nadmierne, nieadekwatne, lub za uprzedmiatawiające, coś jak rodzaj chwalenia się nim, brak okazywania zaufania, wsparcia, udzielanie przeze mnie wskazówek, zlecanie mu zadań domowych, instruowanie, podnoszenie głosu, ale też rywalizowanie.
W moim odczuciu nie miało to nic wspólnego z szacunkiem. Jak się okazało oglądane "męskim okiem" wszystko w tym co powyżej jest o szacunku.
Faktycznie okazywanie szacunku w takim duchu bardzo w mojej relacji z mężem pomogło. Spadł znacznie poziom agresji i niemiłych reakcji męża. Które okazały się w dużej mierze reakcjami na poczucie bycia nie szanowanym, a może nawet upokarzanym.

Drugie zaskoczenie, to potrzeba mówienia mężowi na bieżąco o tym, co w jego zachowaniu sprawia mi przykrość. W moim odczuciu było to tak oczywiste, że uznawałam zachowania męża za celowe. Sądziłam też, że gdy zacznę o tym mówić w kryzysie, gdy mąż był wobec mnie usposobiony wrogo, mąż jeszcze takie zachowania nasili. No i się zdziwiłam. Gdy zaczęłam spokojnie mówić o tym co czuję, mąż zaczął reagować emaptią.

Ważną lekcją związaną z tym co powyżej okazała się rezygnacja z "projekcji", a więc moich przekonań, że wiem co mąż myśli czuje wie, jakie ma intencje. I rezygnacja z przekonania, że mąż zna moje mysli, uczucia i intencje. Szczególnie te, które uznawałam za tak oczywiste, że to aż niemożliwe, by mój mąż, czy ktokolwiek inny tego nie wiedział... Jak można nie wiedzieć, że... No można...
ODPOWIEDZ