Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

14 lat trwania w abstynencji, półroczna terapia dochodzona, odbyta "Grupa motywacyjna", zarwana "Grupa pierwszego stopnia" w tygodniu 8.

Dotarło do mnie całe moje uzależnienie, przerwałem terapię i pół roku zbierałem się sam w sobie na powrót do trzeźwości. Ergo, zaganianie nałogowego ja by się nie wtrącał mam zaopiekowana w stopniu dobrym. Stąd moje abstynencja (+ wiedza)* = trzeźwość. Szczęściarz ze mnie, Bóg stale mi błogosławi, a ja nadal nie umiem Mu uwierzyć.

Nie ma usprawiedliwienia dla mnie i czynów które popełniałem, ale nie umiem wybaczyć, nie wiem komu, Żonie czy sobie, Jej utraty wiary. A modlić potrafię się już jedynie o wiarę.

Z bożym błogosławieństwem.
15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

Nałóg:
* zastosowałem skrót myślowy, sądziłem, że oczywisty.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Sefie »

15miesiecy pisze: 23 paź 2022, 18:21 A modlić potrafię się już jedynie o wiarę.
To wstęp już masz.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: nałóg »

15 m-cy czyli Ty od 14 lat trwasz w abstynencji a 2021 to „ tylko” wyprowadziłeś się od rodziny z jakichś tam powodów?
To dopiero Twój ostatni post jasno to określił . Ja odczytałem że jesteś w abstynencji od czasu powrotu na łono rodziny.
Sprostuj jak znowu coś inaczej odbieram.
PD
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: nałóg »

Możesz ten fragment jaśniej przedstawić:
Ergo, zaganianie nałogowego ja by się nie wtrącał mam zaopiekowana w stopniu dobrym. Stąd moje abstynencja (+ wiedza)* = trzeźwość. ”
PD
15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

O moim uzależnieniu wiemy od 16 lat.
W tym czasie odbyła się terapia półroczna dochodzona, 14 lat trzeźwości i ciąg najpierw alkoholowy potem narkotykowy.

Z domu wyszedłem w szczycie ciągu alkoholowego. Podjąłem terapię dochodzoną, przeszedłem w abstynencji przez grupę motywującą ale wpadłem w ciąg amfetaminowy.

Od kwietnia do lipca zbierałem się do przyznania do problemu przed najbliższymi. A potem już samo się toczy, znaczy, przyznanie się, wytrzeźwienie, skierowanie na OTUA, rejestracja... I czekam na miejsce trwając w trzeźwości. A do listopada został najwięcej miesiąc? Motywacja jest, chęć i świadomość, że tego potrzebuję też. A po tym czasie wiem, że nie tylko moja indywidualna terapia będzie trwała ale potrzebna też będzie terapia dla wszystkich członków Rodziny. Nie chciałbym puszczać w Świat najstarszego dziecka z nie nazwanym DDA/DDN i poprawnie nie terapeutyzowanym.

Natomiast niedopilnowanie samego siebie z mojej strony i poluzowanie swoich granic, bardzo dobrych i rozsądnych, ze strony Żony, pozwoliło mi na powrót do nałogowego myślenia i następnie działania. Przespałem moment kiedy popłynąłem. Jednak powrót na poprawne tory, właśnie dzięki dobremu zaopiekowania mojego nałogowego ja, pozwala mi szybko, jak na osobę z diagnozą wieloletniego uzależnienia, po dość długim, bo łącznie 2 - 2,5 roku, ciągu, wrócić na tory na których powinienem być stale i ustawić priorytety w sposób w jaki powinny być poukładane każdego dnia i w każdej godzinie.

I jak spojrzeć na to całościowo, nawet emocje, które czynny nałogowiec reguluje używkami, jak dobrze zostało to wyżej ujęte, mam opanowane i bez większych problemów je nazywam, okazuję, przeżywam, odreagowuję i idę dalej w trzeźwości. I jak każdy nałogowiec, czy ładniej brzmi osoba uzależniona, mam chwile kiedy przychodzi zwątpienie, otwieram sam sobie furtkę do ucieczki, ale właśnie dlatego, że jestem dobrze zaopiekowaną osobą nałogową umiem te momenty określić, nazwać... i powiedzieć o nich na spotkaniu AN czy też AA.

Żona, wiem, że uczęszczała na grupę wsparcia dla osób współuzależnionych. Jest tylko taki problemiki, że sama jest osobą DDA jednak nie pozwala samej sobie pomóc. Stąd, wydaje mi się, choć oczywiście mogę się mylić, Jej twierdzenie, że rozwód jest jedynym rozwiązaniem.

Łatwym małżeństwem nie byliśmy nigdy. 18 lat mieszkania obok, wspólnych posiłków, wspólnego łoża, wiele krzywd które wyrządziłem Żonie przy Jej stałości poglądów i wierze, choć czasem chwiejnej. Nie miała ze mną łatwo. A ja 18 lat nie miałem od Niej rozmowy. Zaczęliśmy rozmawiać dopiero, o zgrozo, trzy dni temu. Jest Krzyż, Światło Chrystusa, Ewangelia i nawet trudne tematy. I jest rozbieżność, chyba duża, hihi, bo Ona chce rozmawiać o rozwodzie a ja o Małżeństwie. I po ludzku na prawdę rozumiem Ją. Wszystko ma swoje granice. Jednak teraz, choć może powinienem, nie czuję się winny całej sytuacji. Pozostaje mi jeszcze Jej zadość uczynić, ale mogę to zrobić gdy znów odnajdzie Wiarę.

Z bożym błogosławieństwem.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Ruta »

15 miesięcy,
Nie składa mi się to, co napisałeś w całość...

Z początku był obraz męża, który wszedł w małżeństwo czynnie uzależniony. Pozostał czynny, aż trzasnął tak, że wyprowadził się z domu żądając rozwodu. Poszedł na terapię, odstawił allohol po motywacyjnej, ale nie odstawił amfetaminy. I trzasnął na terapii. Teraz czeka na zamkniętą.

Teraz obraz jest inny. Wszedłeś w relację z żoną uzależniony, w fazie krytycznej, ciągowej. W okolicach zawarcia małżeństwa przeszedłeś w pełną abstynencję od alkoholu i narkotyków na 14 lat. Nie jest jasne jak ją osiągnąłeś (terapia, spina, samoistne odejście przymusu), ani czy 14 lat byłeś w suchej abstynencji, czy trzeźwiałeś. Potem znienacka zaliczyłeś nawrót. Od razu w ciągi, czyli tam, gdzie poprzednio zakończyłeś. Odstawienie alkoholu przeszło płynnie w ciąg amfetaminowy. I trzasnąłeś na terapii. Teraz czekasz na zamkniętą.

Niezależnie od tego, która wersja jest prawdziwa, znaczenie ma tylko jedno: czekasz na terapię zamkniętą. Której potrzebujesz. Tego się trzymaj.

Jeśli chodzi o dwie równoległe historie, które się wyłaniają, w moim małżeństwie funkcjonowałyby tak:
- pierwszą mogłabym opowiedzieć trzeźwiejąca ja i mój trzeźwiejący mąż,
- drugą współuzależniona ja oraz mój nietrzeźwiejący mąż.

Myśmy sobie "drugą" historię opowiedzieli, gdy mąż miał iść na zamkniętą. Mąż opowiedział, ja przyjęłam. Ta druga historia była o jednym: z mężem "nie jest aż tak źle". Ciągi? No ciągi. Ale tyle lat był "trzeźwy"... (??!!#&? - zgroza).
Zamiast na zamkniętej mąż wylądował z terapeutą, który zgodził się prowadzić mu indywidualną, a nam wspólną. Bez grup wsparcia (*"?# - załamka). Mąż trzasnął szybko. Ja się utrzymałam, w takim sensie, że nie chciałam powrotu pijanego i naćpanego życia. Trzeźwego jeszcze nie znałam.
No i każde zaczęło funkcjonować jak umiało. Ja poszukałam sobie grupy wsparcia, a mąż współuzależnionej kochanki. Żył z ciągu do ciągu. Tak też stworzyliśmy żywą ilustrację do słów: kto ma będzie mu dodane, kto nie ma, zabiorą mu i to, co wydaje mu się że ma.

Nie polecam tej "metody". Mogliśmy pójść prosto, poszliśmy krzywo. Nie kombinuj, nie szukaj furtek. Idź na zamkniętą.
15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

Pierwszy post opisywał wyraźnie zaznaczony okres, od kwietnia 2021. Napomniane było jedynie, że łatwo Żona ze mną nie miała.
Doprecyzowane pytania wyłaniają cały obraz 18 letniego małżeństwa. Trudnego, poranionego i wierzę, że do uratowania, jak każde małżeństwo sakramentalne. Dlatego nie zauważam żadnej podwójnej opowieści.
Wchodzę w małżeństwo jako osoba w nałogu, on się rozwija, jednocześnie Żona tkwi we współuzależnieniu, a jak dociera do Nas prawda wszystko się nam rozsypuje. Czy to strach, czy obawa, czy cokolwiek innego... jakie to ma znaczenie? Wiem, że tu i teraz mieszkam z Żoną chcącą rozwodu, tu i teraz czekam na przyjęcie na oddział (przypomnę, że z moich wstępnych obliczeń szykowanie podwórka miało zając mi do 6 miesięcy, jestem gotów po 1,5), tu i teraz nie wyrażam zgody na obarczanie starszych dzieci (17 i 14 lat) opieka nad najmłodszym (6 lat) przez Żonę tylko dlatego, że Ona buduje sobie nowe życie. O obłudo, jednocześnie mnie przyjmując w Łożu jako Mężczyznę (to akurat przed sądem plus dla mnie, hihi).

Dla pełniejszego obrazu, przez te 14 lat trzeźwości bardzo mocno działaliśmy w Kościele. Wiele rekolekcji, kilka ruchów... Przegapiłem ten moment, kiedy pozwoliłem sobie na zluzowanie czujności. Zawaliłem to i zamiast pociągnąć siebie nawzajem do góry (znaczy ja i Żona) stoczyliśmy się na dno. Żona wstała, otrzepała się, Zawierzyła... i jestem. Nie bez poczucia winy, chcący zadość uczynić. I tyle ile siły mi starcza teraz ja w mojej słabości wiary ciągnę Ją do góry.

Teraz już na żadne rekolekcje się nie wybierzemy. Zbyt blisko jest moja terapia, a odkładać jej nie mam nawet zamiaru. Ale po... a mamy jedno piękne miejsce - Siedlec i dom rekolekcyjny Sióstr Duszy Chrystusowej (mała kryptoreklama mi wyszła, przepraszam).

Z bożym błogosławieństwem
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Ruta »

15 miesięcy, widzę że budujesz w sobie gotowość do terapii. Chodzisz na mitingi. Dobrze robisz. Wspieram modlitwą.

Z rozmów z osobami, które przeszły leczenie (a gadam gdy tylko mam okazję, wciąz staram się dowiadywać jak najwięcej, mam dwie bliskie osoby żyjące z uzależnieniem), wiem, że jest potrzeba puszczenia lejców. Tego co się będzie działo w domu, co będzie z pracą. Jak będzie postępować żona i kto się będzie kim opiekować.
Każda taka sprawa może okazać się jak taki haczyk, za który się człowiek zaczepi w ostatniej chwili. Leczenie ma priorytet.

Tu bardzo pomaga ufność Bogu.
Zawierzam wszystkie sprawy Jemu na czas mojej nieobecności. Mężczyzna może tez zawierzyć swoją rodzinę na czas swojej nieobecności Świętemu Józefowi. Świętych mamy do pomocy. Pomoc daje moc, no bo jest po-moc.

Też potrzebowałam ostatnio puścić lejce i zaufać. Jak już się uda, przychodzi spokój. Czego ci całym sercem życzę.
15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

Już za tydzień wchodzę na oddział.
Będzie co będzie, wydarzy się co się wydarzyć ma...
Co dla mnie ważne, pieniążki na życie już na koncie Żony, z firm windykacyjnych nikt do drzwi nie zapuka, przelewy przyszłe kończę zlecać, dzisiaj rozliczam się w pracy...
Dziękuje za wsparcie, dobre słowo, możliwość spojrzenia z innej perspektywy. Jest mi dużo lżej. A Bóg jak tylko zachęcę, a ja pozostanę mu wierny w modlitwie, uczyni tyle cudów ile potrzeba. Jakich to nie wiem, a nie będę snuł scenariuszy, bo i po co? Siłę modlitwy czuję jak nigdy. W codziennym, wieczornym różańcu obejmuję każdą Osobę modlącą się za mnie swoją modlitwą. Wiem, że bez tego stale uciekał bym przed prawdą o sobie.
Nadal proszę o modlitwę, ale już nie za mnie tylko a za całą moją Rodzinę, w szczególności o dar przebaczenia mi dla mojej Żony i dar trzeźwego spojrzenia na mnie dla starszych Dzieci. Trzeźwy ja to początek...

Ruszam więc w tę podróż na pewno z różańcem, błogosławieństwem wielu ludzi i świadomością, że upadłem po to by wstać. Oczywiście, że nie sam, tylko teraz złapawszy się stale wyciągniętej do mnie, tyle czasu odtrącanej, dłoni Naszego Pana Jezusa Chrystusa stawiam sobie przed oczami Sakramenty, wszystkie, które otrzymałem a w szczególności te które podeptałem.
Dziękuję Bogu, że na mojej drodze stawia tych ludzi których mam spotkać i wlewa w ich usta słowa które mają do mnie dotrzeć.

Niech się dzieje wola Nieba z Nią się zawsze zgadzać trzeba.
Błogosławieństwa bożego na każdy dzień...
Bóg Wam wszystkim zapłać za okazane serce, wyrozumiałość i szczere słowa.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Ruta »

15 miesięcy,
Tydzień to długo. Szczególnie pusty tydzień, gdy praca rozliczona i zakończona, finanse bardziej lub mniej ogarnięte, ale już odpuszczone i inne haczyki z grubsza wydają się odczepione.
Życzę ci dobrego spokojnego przedmetku. No ale nie będę sobą, jak ci nie napiszę o przeszkodach na ostatniej prostej i wrogach jacy tam czyhają.

Pierwszy wróg to wolny czas. Masz już plan na ten tydzień? Nie idziesz do pracy? Codziennie miting. Msza Święta, Adoracja. Może w domu trzeba jakieś zaległe prace wykonać, kran uszczelić, drzwi naoliwić, drzwi w szafkach poregulować?
Tego wroga pokonasz uczciwą pracą i modlitwą.

Kolejny wróg to oczekiwania. Szczególnie te wobec najbliższych. Dotyczące okazywania lub nie okazywania, docenienia, współpracy, radości, tęsknoty. Bywa i "bohaterszczyzna". Łatwo wejść w myślenie: ja tu się poświęcam a "oni" (rodzina, żona, dzieci) mnie źle traktują, nie doceniają. Łatwo z tego przejśc do poczucia bycia niesprawiedliwie traktowanym, stąd już krok by polecieć.
Tego wroga pokonasz pokorą. Leczę się dla siebie, nie należy mi się za to nagroda od nikogo.

Kolejny wróg to pustka. Łatwo do niej wrzucić śmieci. Przychodzi sporo pokus, mają gdzie. Nie trzeba kompulsywnie szukać zajęć i emocji.
Na pokonanie tego wroga starczy pokuta, jakieś wyrzeczenia, ofiara, coś do udźwignięcia. Tydzień bez mięsa albo słodyczy i codziennie pełny różaniec. Walka o to by nie zjeść batonika/kawy nie wypić/zmówić różaniec zajmuje skutecznie myśli, emocje, czas i przestrzeń woli.

Ostatni najniebezpieczniejszy wróg korzysta z tego, że jest ostatni. Czeka, aż się wyciszysz, i przypuszcza atak. Ostatni papieros przed rzuceniem, piwo przed leczeniem itd. Ostatni nie jest nigdy ostatnim, za to jest pierwszym w nawrocie. Mierzymy się z ojcem klamstwa.

Jest jeszcze zasada, która mi pomaga utrzymać abstynencje. Nie wchodze na ring. Jak przychodzi pokusa, wieję z wrzaskiem pod płaszcz Maryi. W wrzaskiem, żeby inni sie dowiedzieli, i pomogli przetrwać chwilowe zaćmienie mózgu. Z żadną pokusą nie dyskutuję. Nie mam szans. Wygrywam te walki walkowerem :)

Dobrego spokojnego tygodnia, wspieram ciebie i twoją rodzinę modlitwą i za modlitwę dziękuję. Nie daj się, trzymaj się.
15miesiecy
Posty: 12
Rejestracja: 25 wrz 2022, 5:37
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: 15miesiecy »

Opóźnione, ale dziękuję za słowa otuchy.

Na oddział wszedłem z opóźnieniem, tygodniowym. Ale już pierwszy tydzień mija. Jutro Msza Święta, codzienna modlitwa, także przy posiłkach. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za wsparcie duchowe i modlitwę i pamiętam o Was w swoich modlitwach.

W życiu małżeńskim burza trwa. Co będzie, wie tylko Dobry Bóg. Ale szykuję się na lepsze, bo dobre już było. Tylko zmiana i trwanie w trzeźwości to nie tylko ja trzeźwiejący, ale trzeźwiejąca cała rodzina. Dlatego proszę o modlitwę właśnie o zrozumienie sytuacji i potrzeby przemiany serc wszystkich członków mojej rodziny: Żony, córki lat 17, syna lat 14 i córki lat 6 (chociaż Ona to jeszcze kocha mnie bezwarunkowo).

Z bożym błogosławieństwem.
UfamPanu
Posty: 17
Rejestracja: 03 maja 2018, 0:57
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: UfamPanu »

Pod Twoją obronę...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Ruta »

...uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Po ludzku rozumiem, ale mówię NIE.

Post autor: Caliope »

15miesiecy pisze: 19 lis 2022, 12:11 Opóźnione, ale dziękuję za słowa otuchy.

Na oddział wszedłem z opóźnieniem, tygodniowym. Ale już pierwszy tydzień mija. Jutro Msza Święta, codzienna modlitwa, także przy posiłkach. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za wsparcie duchowe i modlitwę i pamiętam o Was w swoich modlitwach.

W życiu małżeńskim burza trwa. Co będzie, wie tylko Dobry Bóg. Ale szykuję się na lepsze, bo dobre już było. Tylko zmiana i trwanie w trzeźwości to nie tylko ja trzeźwiejący, ale trzeźwiejąca cała rodzina. Dlatego proszę o modlitwę właśnie o zrozumienie sytuacji i potrzeby przemiany serc wszystkich członków mojej rodziny: Żony, córki lat 17, syna lat 14 i córki lat 6 (chociaż Ona to jeszcze kocha mnie bezwarunkowo).

Z bożym błogosławieństwem.
Twój nałóg to twój problem, rodzina nie ma za zadanie trzeźwieć, a poradzić sobie z sytuacją i z tobą. Trzeźwieć masz ty. Mogą iść na terapię, ale to ma być ich wybór.
ODPOWIEDZ