Kryzys wieku średniego

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Adnowa
Posty: 2
Rejestracja: 08 wrz 2022, 17:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Kryzys wieku średniego

Post autor: Adnowa »

Witam Wszystkich serdecznie.
Od miesiąca podczytuję forum i wątki, więc postanowiłam w końcu się przywitać i pokrótce opisać moją historię, jakich tu wiele.
Jesteśmy sakramentalnym małżeństwem od ponad 13 lat (16 razem), mamy dwójkę cudownych dzieci i 40stkę męża na karku i jak mi się wydaje (choć mogę się mylić) kryzys wieku średniego. Życie duchowe raczej płytkie, jeśli można tak określić, msza w niedzielę z dziećmi i chwila modlitwy rano albo wieczorem. Taka standardowa polska rodzina. Nie było u nas żadnych awantur, mieliśmy wspólne cele, choć w ostatnich miesiącach mąż był ciągle smutny (podejrzewałam depresję i prosiłam żeby wybrał się do psychologa), zaczął więcej pić alkoholu, zdarzało mu się nawet w tygodniu wypić drinka (wcześniej raczej przy okazji lub w weekend), ale myślałam, że to chwilowy stan, kryzys wieku średniego, i wróci do normalności.
Niestety wszystko potoczyło się w przeciwnym kierunku i kilka miesiący temu mąż oświadczył, że mnie nie kocha, w sumie lubi, ale traktuje jak koleżankę, współlokatorkę, dzieci kocha, ale ma w planie się wyprowadzić i chce rozwodu. Wierzy, że jeszcze może znaleźć miłość i być szczęśliwy. Po kilku tygodniach rozmów, próśb, gróźb itd (zanim znalazłam to forum) doszliśmy do ściany, kiedy powiedziałam dość i że jak mu tak źle, to niech się wyprowadza. I się wyprowadził do domu rodzinnego. Kowalskiej raczej nie ma, chyba że w perspektywie. Nigdy nie chowal i nie chowa telefonu jak przyjeżdża, wiem, że gdy nie jest u dzieci jest w domu rodzinnym ze swoją rodziną. Ale znając historie z tego forum oczywiście niczego nie jestem pewna.
Przez kolejne tygodnie często odwiedział dzieci, czasem zostawał na noc, żeby spać z młodszym synem, który jest bardziej do niego przywiązany i bardziej przeżywa tą sytuację, a ja ze względu na dzieci nie utrudniam mu tych odwiedzin.
Staram się trzymać zaleceń z listy Zerty, zadbałam o siebie fizycznie, spotykam się z zaniedbanymi wcześniej przyjaciółmi, dużo czytam i próbuje zrozumieć, co się wydarzyło w naszym życiu. Widzę, że mąż tęskni i się stara być jak najwięcej z dziećmi, zauważył zmiany we mnie, często rozmawiamy i żartujemy, ale nie mówi o chęci powrotu. Wygląda na to że jest mu wygodnie tak jak jest, a ja nie poruszam tego tematu.
Tak naprawdę nie wiem co dalej, nie wiem na czym stoję, i co mam mu mówić, zachowywać się jakby nic się nie stało i radośnie czekać aż przedstawi mi swoją nową miłość? Bo przecież jestem jego świetna kolezanka... Zamówiłam polecane lektury do czytania, słucham polecanych nagrań i czekam.
W zasadzie chciałam się tylko przedstawić, zanim zacznę pisać w innych wątkach, które często są takie podobne do mojej historii.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys wieku średniego

Post autor: Al la »

Witaj, Adnowa, na naszym forum.
Taka standardowa polska rodzina. Nie było u nas żadnych awantur, mieliśmy wspólne cele,
Czego zabrakło....?
No właśnie, historia, jakich wiele.
Jednak tylko Twoja, własna.
I tylko Ty możesz dojść do tego, czego zabrakło w Waszym małżeństwie.
Może komunikacji, zainteresowania, wzajemnego szacunku, przestaliście okazywać sobie miłość?
Twój mąż ma na ten czas inne problemy, tak naprawdę sam z sobą.
Zaczęłaś szukać przyczyn i bardzo dobrze, możesz zająć się własnym rozwojem.

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/, znajdziesz tam konferencje z naszych rekolekcji wspólnotowych, a tutaj listę polecanych lektur viewtopic.php?f=10&t=383

A może odwiedzisz nasze ognisko w realu? Tu lista ognisk http://sychar.org/ogniska/

Pozdrawiam Cię, zwróć też uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Adnowa
Posty: 2
Rejestracja: 08 wrz 2022, 17:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys wieku średniego

Post autor: Adnowa »

Dziękuję za przywitanie.

"Czego zabrakło....?"

Z dotychczasowych moich rozmyślań wynika, że zabrakło:
1. Boga i szczerej, głębokiej modlitwy (powoli się uczę)
2. Mojego zdrowego egoizmu i stawiania granic, czyli zła hierarchia (ja na szarym końcu)
3. Męża dojrzałości, przerobienia problemów dziecka rozwiedzionych rodziców i właściwych wzorców rodziny

Z chęcią poznam opinie forumowiczów na temat obecnej sytuacji, to że mąż coraz częściej zostaje na noc (na sofie w salonie), gotuje, robi zakupy, wozi dzieci na zajęcia, właściwie czuje się jak u siebie, czy powinnam to ograniczyc i postawić te słynne granice? Czy znów jestem za dobra?
W zasadzie teraz zjadł ciastko i ma ciastko?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys wieku średniego

Post autor: Caliope »

Witaj na forum Adnowa, sporo tego u ciebie jest u mnie. Mąż też nie kocha, traktuje jak koleżankę i współlokatorkę. Tylko nie miał gdzie sie wyprowadzić, więc mam trochę inną sytuację i ciągnę to 3 rok. U mnie była pocieszycielka emocjonalna, depresja po porodzie, możesz poczytać mój wątek. Fajnie, że zajęłaś się sobą, to pomaga. A do takiej sytuacji jaką masz, to odpuściłabym sobie ,bo mąż nic złego nie robi by mu zabraniać być w domu, przecież właśnie jest u siebie, chyba, że macie rozdzielność i to Twoje mieszkanie. Super, że gotuje, robi zakupy, zawsze jest nadzieja na powrót, ja swoją ciągnę bardzo długo, bo dla Boga wszystko jest możliwe.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys wieku średniego

Post autor: Bławatek »

Witaj,

Czasami człowiek z upływem lat zauważa że jego życie mija nie tak jak chciał czy planował i wówczas jest kilka dróg - albo się bierze za zmiany w życiu, w rodzinie aby wszystkim było dobrze (najlepiej gdy wspólnie się działa), albo trwa w beznadziei i narzeka, albo woli odejść i szukać szczęścia dla siebie nie myśląc o innych. Niestety coraz więcej jest osób niedojrzałych postępujących w ten trzeci sposób. Mój mąż też wolał odejść i szukać szczęścia dla siebie. Związał się z kowalską choć w zaparte szedł że jest sam. Ale z nią też nie dał rady być. Teraz mieszka sam. Nawet nie ma odwagi zacząć żyć z nami - bo chyba tego nie potrafi. Jak braliśmy ślub to mąż miał 40 lat i wydawało mi się, że wie czym są obowiązki rodzinne i jego odpowiedzialność jako męża i ojca. Myślałam, że to że rodzina męża jest blisko kościoła i jego rodzice, brat w swoich małżeństwach trwają to nam też się uda. Myliłam się we wszystkim. Mój mąż przed 50ką chciał jeszcze pożyć i nacieszyć się życiem - szkoda, że nie chciał z nami.

A całe małżeństwo podporządkowałam mężowi, jemu miało być dobrze - a jak tylko zaczynałam myśleć o sobie to byłam "złą żoną" bo przecież mam być służką dla męża (bo jak twierdził - nawet Pismo Święte o tym mówi). W sumie to o odejściu najbardziej zaczął myśleć gdy ja wspomniałam, że jak syn tylko będzie pełnoletni to ja w końcu pomyśle o sobie - swoim rozwoju, dodatkowych studiach, czasu dla siebie - a mój mąż w swoim przekształconym rozumowaniu usłyszał, że odejdę i będę żyła po swojemu, więc on to wolał zrobić. A ja przecież chciałam łączyć małżeństwo ze swoim rozwojem. Na tak, mi nie wolno.

Dobrze, że zadbałas o siebie.
Teraz czytam książkę "Sztuka mówienia nie" (Henry Cloud, John Townsend) - super jest wyjaśniane jak działać z trudnymi ludźmi i mądrze stawiać granice. Może warto abyś też do niej sięgnęła.
ODPOWIEDZ