Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Czy mogę poprosić link do listy Zerty?
Nie wiem, czy ona coś da.
Jeśli chodzi o nas, musiałby się zdarzyć prawdziwy cud.
Maz mi mowi bardzo przykre rzeczy, jest strasznym egoistą.

Wyprowadziłam się z synkiem do matki, bo miałam dość jego i jego rodziny.
Wszyscy stosowali przemoc emocjonalna, dodatkowo mąż fizyczna.
Ja jestem trudna osoba, mam też zaburzenia emocjonalne - matkę mam bardzo toksyczna, choć mnie kocha, raniła mnie jak chciała, robiła ze mną co chciała. Ojca brak.

Maz o tym wie. Nie jest jednak na tyle dojrzaly, by otoczyć mnie miłością i troska.
Nie potrafi swojego egoizmu przełamać dla mnie.

Wspomaga nas finansowo, spotyka się z dzieckiem z 2 razy w tygodniu na parę godzin.
W mojej opinii- to nie jest współuczestniczenie w wychowaniu.
On się zasłania, że zarabia na dziecko.

Czy możecie napisać, gdzie u mnie widać poczucie winy, w czym je przejawiam ?
Nie widzę siebie obiektywnie.
Posiadać wglad w siebie to wielka sztuka.

On praktycznie wcale tego wglądu nie ma.
Jak wyprowadziliśmy się, najpierw wpadł w szał, byl w szoku, potem odczuwał trochę smutku, może nawet depresję, a potem stwierdził, że tak będzie lepiej dla nas i przede wszystkim dla dziecka - przynajmniej nie będzie żyło w piekle przemocy między rodzicami

Też jestem tego zdania, ale brakuje mi męża.
On pojawia się i znika, poswieca mi parę godzin w tygodniu i twierdzi, że mnie w pewien sposób kocha.

Ja nie czuję się kochana...
Tym bardziej, ze mam cały czas toksyczna relację z matka, która jest osobą zaburzona, egoistyczna, uważa ze ma prawo wyrzucać swoje emocje, nawet przy dziecku się nie hamuje - zawsze ma dla siebie usprawiedliwienie.
To nie jest zła kobieta , ale jak ma złe emocje, coś ją przytłacza, radzi sobie tak, że wyrzuca je na innych, od 30 lat.
Potrafi nas wyzywać, ubliżać nam, w szale emocji mówić że mogła mnie wyskrobać. Wyzywa mnie niecenzuralnymi słowami też, a potem jej przechodzi. Jestem przez nią bardzo poraniona.

Cierpię też na zaburzenia nastroju, głównie depresyjne.
Właściwie nie mam na kogo liczyć.
Mogę się zadowolić jedynie tym, co mam i za to być wdzięczna.
Inaczej pewnie nie będzie, bo oni nie widzą swojego postępowania.

Mąż się broni, że go wpędzam w poczucie winy, mama broni się agresją.

Mogę prosić jedynie o modlitwę, ja nie wierzę, że oni się odmienią.

Maz mi wprost mówi, że nie chce cierpieć i że jestem dla niego ciężarem.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

Judyta99 a czy Ty potrafisz się zmienić? Chcesz się zmienić? Czy uzależniasz swoje szczęście od tego, że mąż się zmieni?

Link do listy Zerty
viewtopic.php?f=10&t=282
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Sefie »

judyta99,

Psycholog i dział lektur o dorosłych dzieciach na początek.
viewtopic.php?f=10&t=383

Lektury na tym forum to skarby.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Ruta »

Napisałaś: ja nie wierzę, że oni się odmienią. W zasadzie słusznie. Człowiek nie jest w stanie sam się odmienić. Ale nasz Bóg Jezus Chrystus jest w stanie odmienić każdego człowieka, nawet tych najbardziej pogubionych i nawet największych grzeszników. Pytanie, czy w to wierzysz?

Myślę, że po dwóch tysiącach lat dość łatwo jest uwierzyć. Przez cały ten czas, aż do dzisiaj dokonywały się i nadal dokonują przepiękne uzdrowienia i nawrócenia. Sama spotkałam mnóstwo uzdrowionych ludzi, małżeństw, relacji.
Poczytaj Ewangelie o uzdrowieniach, co Pan Jezus mówi uzdrawianym i tym, których bliskich uzdrawia.

Powoli, bardzo powoli oddawałam Bogu męża, to był długi proces. Nadal nie mam pewności, czy czegoś jeszcze nie trzymam. I nie tylko męża. Inne osoby też.
Skupiłam się jednak na tym, bym to ja się odmieniała. Nie sama, ale w relacji z Bogiem.

Z początku wydawało mi się to dziwne. Że ja się mam zmieniać. W końcu w moich oczach to mój mąż był nie w porządku, moi rodzice, jego rodzice. Ja postrzegałam siebie raczej jako ofiarę ich trudności i swoich zranień. Jednak posłuchałam tych, co byli na dalszych etapach odbudowy siebie w kryzysie. Zajęłam się sobą, zbliżyłam się do Boga i przyniosło to dobre efekty w moim życiu. Warto.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Bardzo mnie boli to, że mąż ma zupełnie inna wizję naszego dalszego życia niż ja.
On chcialby poprawy naszej komunikacji, by nie ranić siebie nawzajem, wyraził chęć terapii par.
Nie chce jednak być w małżeństwie, nie chce do nas wracać.
Chce być przyjacielem.
Mówi, że nie chce już cierpienia i chce by dziecko miało zdrowego ojca.

Natomiast ja, mimo cierpienia, które on mi sprawił - chcę ratować rodzinę.
Cele terapeutyczne więc są sprzeczne.


Mąż nie rozumie tez, ze to nie jest to samo dla dziecka - odwiedzanie go i budowanie relacji na tych spotkaniach, a nie mieszkanie razem.
To jest jego wizja naszego życia.


Moja jest inna.

Ma jednak rację, że gdybyśmy zamieszkali razem, wróciłaby przemoc.

Ja posądzam męża o egoizm.
Wyraża się to w słowach że "ON NIE CHCE już cierpienia" i nie chce być w małżeństwie.
Ważne jest to, co on chce, a nie bierze pod uwagę naszych potrzeb.
Moich i syna.
Syn chce byśmy byli razem- wiem to.
Wiem też, że przez nas cierpi.

Bardzo mnie boli, że on skreślił naszą relację już dawno temu, mimo tego nie przeszkadza mu to spędzać z nami czas jak z rodziną, ja wtedy robię sobie nadzieję.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Bławatek »

judyta99 pisze: 25 lip 2022, 23:08 Bardzo mnie boli to, że mąż ma zupełnie inna wizję naszego dalszego życia niż ja.
On chcialby poprawy naszej komunikacji, by nie ranić siebie nawzajem, wyraził chęć terapii par.
Nie chce jednak być w małżeństwie, nie chce do nas wracać.
Chce być przyjacielem.
Mówi, że nie chce już cierpienia i chce by dziecko miało zdrowego ojca.

Natomiast ja, mimo cierpienia, które on mi sprawił - chcę ratować rodzinę.
Cele terapeutyczne więc są sprzeczne.


Mąż nie rozumie tez, ze to nie jest to samo dla dziecka - odwiedzanie go i budowanie relacji na tych spotkaniach, a nie mieszkanie razem.
To jest jego wizja naszego życia.


Moja jest inna.

Ma jednak rację, że gdybyśmy zamieszkali razem, wróciłaby przemoc.

Ja posądzam męża o egoizm.
Wyraża się to w słowach że "ON NIE CHCE już cierpienia" i nie chce być w małżeństwie.
Ważne jest to, co on chce, a nie bierze pod uwagę naszych potrzeb.
Moich i syna.
Syn chce byśmy byli razem- wiem to.
Wiem też, że przez nas cierpi.

Bardzo mnie boli, że on skreślił naszą relację już dawno temu, mimo tego nie przeszkadza mu to spędzać z nami czas jak z rodziną, ja wtedy robię sobie nadzieję.
Judyto mój mąż myśli i działa podobnie jak twój. On chcę być szczęśliwy, on nie chce cierpieć, jemu ma być lepiej... A gdzie dobro rodziny, syna, żony? To na końcu, bo ważniejszy on. Jesienią zeszłego roku dowiedziałam się od niego o kowalskiej i ich dziecku ☹️. Wcześniej szedł przez 2 lata w zaparte, że jest sam i nikogo nie szuka. Rok temu mówił, że wie że namieszał, ale ma nadzieję że kiedyś będziemy razem. Kiedyś... Teraz woli mieszkać sam i wpadać do nas kiedy mu pasuje 🥴 czym nieraz mnie wkurza bo czuję się jakby przychodził "na kontrolę" - to nawet sanepid się zapowiada 😁. U nas też mąż okłamywał mnie przez wszystkie lata odnośnie zarabianych pieniędzy - moja wypłata szła cała na naszą rodzinę a jego tylko jakieś 1/3, ale zawsze mi wmawiał, że on wiele nie zarabia, paska mi nigdy nie pokazał, ale gdy odszedł to wspólnie rozliczaliśmy pit i przez pomyłkę dał mi swoje roczne zestawienie wypłat z całego roku - miał szczęście, że nie było go przy mnie wtedy bo bym mu chyba za te wszystkie kłamstwa jak to mało zarabia oczy wydrapała. Do dziś słyszę jaki jest biedny bo mało zarabia - to niech idzie do drugiej pracy, przynajmniej czasu na potencjalne kowalskie mieć nie będzie. A o egoizm, narcyzm, dwubiegunową chorobę i inne zaburzenia to od zawszę go posądzałam, w sumie jak tak na niego patrzę dzisiaj to dalej go widzę z zaburzeniami.

Wiele zachowań egoistycznych męża mnie wkurza. Tak jak wczoraj - musieliśmy z synem jechać do lekarza po południu - on nie mógł się zwolnić z pracy wcześniej (jak zazwyczaj) więc znów ja się znów urwałam z pracy, owszem przyjechał po nas po wizycie ale miał cel - pojechać wspólnie na zakupy obok do centrum handlowego. W sumie dobrze, że przyjechał bo z powodu braku jednego lekarstwa zrobiliśmy rajd po aptekach a na nogach i autobusem to by już w drugiej mi się odechciało. Tylko że on wiedząc że chcemy szybko wrócić do domu bo syn rano miał na wycieczkę jechać, to w jednym sklepie wymyślał, przebierał i wybierał, a nasz syn dostaje "szału" jak musi między ciuchami siedzieć, no, przynajmniej zobaczył że mi zakupy idą szybciej niż tacie 😁. Jeden wielki plus, że udało nam się (tzn. mi, bo mąż nie wpadł na to by za nie zapłacić - przecież płaci na syna i 500+ mam) kupić buty synowi na wf bo z racji wymogu białej podeszwy i dużej stopy syna zawsze biegamy po sklepach by coś kupić, a wczoraj w drugim sklepie udało nam się kupić wygodne i odpowiednie buty. A z racji dzisiejszego wyjazdu syna miałam jeszcze go wczoraj spakować więc też się na męża wkurzalam wczoraj, że on tak długo w sklepie zabawił, bo nam zakupy poszły szybciej. Ale tak jest gdy ktoś myśli głównie o sobie.

Ja liczę, że mój mąż kiedyś zamiast myśleć tylko o sobie pomyśli o innych. Choć z tym może być trudniej bo ostatnio słucha nagrań coacha mówiącego głównie o tym by myśleć o sobie, swoich potrzebach, swoich uczuciach, wyznaczać sobie cele do własnego szczęścia 😩.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Bławatek pisze: 26 lip 2022, 7:31
judyta99 pisze: 25 lip 2022, 23:08 Bardzo mnie boli to, że mąż ma zupełnie inna wizję naszego dalszego życia niż ja.
On chcialby poprawy naszej komunikacji, by nie ranić siebie nawzajem, wyraził chęć terapii par.
Nie chce jednak być w małżeństwie, nie chce do nas wracać.
Chce być przyjacielem.
Mówi, że nie chce już cierpienia i chce by dziecko miało zdrowego ojca.

Natomiast ja, mimo cierpienia, które on mi sprawił - chcę ratować rodzinę.
Cele terapeutyczne więc są sprzeczne.


Mąż nie rozumie tez, ze to nie jest to samo dla dziecka - odwiedzanie go i budowanie relacji na tych spotkaniach, a nie mieszkanie razem.
To jest jego wizja naszego życia.


Moja jest inna.

Ma jednak rację, że gdybyśmy zamieszkali razem, wróciłaby przemoc.

Ja posądzam męża o egoizm.
Wyraża się to w słowach że "ON NIE CHCE już cierpienia" i nie chce być w małżeństwie.
Ważne jest to, co on chce, a nie bierze pod uwagę naszych potrzeb.
Moich i syna.
Syn chce byśmy byli razem- wiem to.
Wiem też, że przez nas cierpi.

Bardzo mnie boli, że on skreślił naszą relację już dawno temu, mimo tego nie przeszkadza mu to spędzać z nami czas jak z rodziną, ja wtedy robię sobie nadzieję.
Judyto mój mąż myśli i działa podobnie jak twój. On chcę być szczęśliwy, on nie chce cierpieć, jemu ma być lepiej... A gdzie dobro rodziny, syna, żony? To na końcu, bo ważniejszy on. Jesienią zeszłego roku dowiedziałam się od niego o kowalskiej i ich dziecku ☹️. Wcześniej szedł przez 2 lata w zaparte, że jest sam i nikogo nie szuka. Rok temu mówił, że wie że namieszał, ale ma nadzieję że kiedyś będziemy razem. Kiedyś... Teraz woli mieszkać sam i wpadać do nas kiedy mu pasuje 🥴 czym nieraz mnie wkurza bo czuję się jakby przychodził "na kontrolę" - to nawet sanepid się zapowiada 😁. U nas też mąż okłamywał mnie przez wszystkie lata odnośnie zarabianych pieniędzy - moja wypłata szła cała na naszą rodzinę a jego tylko jakieś 1/3, ale zawsze mi wmawiał, że on wiele nie zarabia, paska mi nigdy nie pokazał, ale gdy odszedł to wspólnie rozliczaliśmy pit i przez pomyłkę dał mi swoje roczne zestawienie wypłat z całego roku - miał szczęście, że nie było go przy mnie wtedy bo bym mu chyba za te wszystkie kłamstwa jak to mało zarabia oczy wydrapała. Do dziś słyszę jaki jest biedny bo mało zarabia - to niech idzie do drugiej pracy, przynajmniej czasu na potencjalne kowalskie mieć nie będzie. A o egoizm, narcyzm, dwubiegunową chorobę i inne zaburzenia to od zawszę go posądzałam, w sumie jak tak na niego patrzę dzisiaj to dalej go widzę z zaburzeniami.

Wiele zachowań egoistycznych męża mnie wkurza. Tak jak wczoraj - musieliśmy z synem jechać do lekarza po południu - on nie mógł się zwolnić z pracy wcześniej (jak zazwyczaj) więc znów ja się znów urwałam z pracy, owszem przyjechał po nas po wizycie ale miał cel - pojechać wspólnie na zakupy obok do centrum handlowego. W sumie dobrze, że przyjechał bo z powodu braku jednego lekarstwa zrobiliśmy rajd po aptekach a na nogach i autobusem to by już w drugiej mi się odechciało. Tylko że on wiedząc że chcemy szybko wrócić do domu bo syn rano miał na wycieczkę jechać, to w jednym sklepie wymyślał, przebierał i wybierał, a nasz syn dostaje "szału" jak musi między ciuchami siedzieć, no, przynajmniej zobaczył że mi zakupy idą szybciej niż tacie 😁. Jeden wielki plus, że udało nam się (tzn. mi, bo mąż nie wpadł na to by za nie zapłacić - przecież płaci na syna i 500+ mam) kupić buty synowi na wf bo z racji wymogu białej podeszwy i dużej stopy syna zawsze biegamy po sklepach by coś kupić, a wczoraj w drugim sklepie udało nam się kupić wygodne i odpowiednie buty. A z racji dzisiejszego wyjazdu syna miałam jeszcze go wczoraj spakować więc też się na męża wkurzalam wczoraj, że on tak długo w sklepie zabawił, bo nam zakupy poszły szybciej. Ale tak jest gdy ktoś myśli głównie o sobie.

Ja liczę, że mój mąż kiedyś zamiast myśleć tylko o sobie pomyśli o innych. Choć z tym może być trudniej bo ostatnio słucha nagrań coacha mówiącego głównie o tym by myśleć o sobie, swoich potrzebach, swoich uczuciach, wyznaczać sobie cele do własnego szczęścia 😩.
Blawatek, tak, te ostatnie zdania są mi znajome.
Kiedyś rozmawiałam, utrzymywałam kontakt z mężczyzna który podejrzewał narcyzm u swojej partnerki. Powiedział mi dokładnie to samo co Ty, że zaczęła czytać i oglądać filmy na YouTubie, jak zacząć dbać o siebie i myśleć o sobie.... To jest przerażające. Wymienialiśmy się doświadczeniami. To było z rok temu, kontakt się urwał kilka miesięcy temu. Podejrzewam, że on nie jest z tą kobieta, a mój mąż dalej twardo upiera się, że nie chce być w małżeństwie.


Dlaczego oni mają takie egoistyczne, nieczułe serca?
To prawda, ze mną było dużo cierpienia, bo sama jestem poraniona i mam zaburzenia, do których się przyznaję.
On kluczy, zwodzi, nie ma wglądu w siebie, nie dba o leczenie (ma zaburzenia lękowe, od 4 lat ciągle bierze te same leki, nie chodzi do lekarzy).

Jak ma być dobrze, skoro on pozbawia mnie i Dziecko szansy na pelna rodzinę już na starcie, bo wszytsko sobie zracjonalizowal - ja cierpię, Ty cierpisz, dla dziecka będzie lepiej jak nie będzie oglądać i przeżywać przemocy rodziców (ich wzajemnych spięć które są praktycznie przy każdym spotkaniu, takie jest napięcie między nami).
On nie rozumie naszych potrzeb, starałam mu się wytłumaczyć, jaki wpływ ma na Dziecko rozstanie rodziców, co ono przezywa.
Podczas tych awantur u tego napięcia też przeżywa straszny stres.

Tyle, że można przecież to korygować, a On od dawna upiera się przy swoim, że nie chce i już.
Mówi mi to prosto w twarz, odbierając nadzieję.


Pytam się go też, jak on się czuje z tym, że mnie podstępem nakłonił do podpisania intercyzy- uśmiecha się i mówi że normalnie.
Nie czuje w dalszym ciągu, że to było bardzo nieczyste i egoistyczne zagranie.
Ja mu to podpisałam, bo mi nie zależy na pieniądzach, które on wyraźnie uwaza za swoje.

Maz twierdzi, że dzieli się z nami bardzo dobrze jak na separację i porównuje się do innych mężczyzn, ile oni mi oferowali finansowo.


Takie jest jego spojrzenie na naszą sytuację.
Nie wiem, czy do niego cokolwiek dotrze, bo on w ogóle nie wsłuchuje się w tresc moich słów, bardziej się skupia na tym, że to są pretensje, obwinianie i że on dostaje od tego depresji.

Maksymalny egocentryk...
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Firekeeper pisze: 17 lip 2022, 21:39 Judyta99 a czy Ty potrafisz się zmienić? Chcesz się zmienić? Czy uzależniasz swoje szczęście od tego, że mąż się zmieni?

Link do listy Zerty
viewtopic.php?f=10&t=282
Wiesz, najgorsze jest to, że ja uzależniam swoje szczęście od tego, że mąż będzie razem z nami.
Dokładnie od tego faktu.
Że będziemy razem.
Tego samego chce moje dziecko, mówi mi to.
W różny sposób mi to przekazuje.

Jedyną osobą, która nam to odbiera jest Mąż.
Za co go obwiniam.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

judyta99 pisze: 26 lip 2022, 10:38
Firekeeper pisze: 17 lip 2022, 21:39 Judyta99 a czy Ty potrafisz się zmienić? Chcesz się zmienić? Czy uzależniasz swoje szczęście od tego, że mąż się zmieni?

Link do listy Zerty
viewtopic.php?f=10&t=282
Wiesz, najgorsze jest to, że ja uzależniam swoje szczęście od tego, że mąż będzie razem z nami.
Dokładnie od tego faktu.
Że będziemy razem.
Tego samego chce moje dziecko, mówi mi to.
W różny sposób mi to przekazuje.

Jedyną osobą, która nam to odbiera jest Mąż.
Za co go obwiniam.
Judyta ja też tak myślałam. Będziemy razem to najważniejsze. Mąż się zmieni, ja się zmienię będzie dobrze i fajnie. Nie było nawet jak mąż zaczął jedną terapię, drugą i próbował coś ze sobą zrobić ja nie robiłam ze sobą nic i dalej ciągnęłam małżeństwo w dół. Wydawało mi się, że sobie radzę, że od teraz już będzie dobrze, wiem gdzie popełniam błędy i już i więcej ich nie popełnię. Wystarczyło jedno wydarzenie i wszystko automatycznie wracało na stare tory. Dzieci chcąc nie chcąc mimo, że się starałam żeby nie były świadkami kłótni były nimi. Nie umiałam nad sobą panować. Potrafiłam długo wieczorem katować męża pretensjami, zadawać mu pytania, wymuszać odpowiedzi. Miałam dużo oczekiwań, dużo pretensji i jednocześnie sama sobie tworzyłam iluzję, że jest dobrze. Dopiero jak odpuściłam małżeństwo i męża i zaczęłam na prawdę nad sobą panować i ogarniać co robię nie tak i kontrolować swoje zachowania i myśli. Nawiązuje z mężem dobre relacje. Więc to nie jest tak, że mąż wróci i będzie wszystko ok. Nie będzie dopóki każde z Was z osobna się nie uzdrowi. Więc myślę, że na ten czas lepiej skupić się na tym z czym Ty sobie nie radzisz. Jakie masz problemy i rozwiązać to, żebyś niezależnie z mężem czy bez była szczęśliwa. Dopiero jak będziesz szczęśliwa i będziesz potrafiła radzić sobie z zachowaniami przemocowymi męża, będziesz mogła bez emocji negatywnych prowadzić z nim rozmowę, będziesz czuła się wartościową i pewną siebie osobą, która sama umie o siebie zadbać dopiero wtedy będziesz mogła z mężem próbować zbudować zdrową relację i ratować małżeństwo. Twój mąż też ma do przepracowania samego siebie. Więc warto skorzystać nawet z tej terapii par w celu poprawienia komunikacji. Czy indywidualnie zapisać się na terapię.
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

Firekeeper, trochę jestem przerażona, bo byłam już nie raz z mężem na terapii par. Przerażona jestem tym, jak terapeuci reagują na przemoc. Uważam, że powinna być zdecydowana reakcja terapeuty, bo on nigdy nie zrozumiał, że robi źle. A gdy z ich strony nie było takiej reakcji, jak się spodziewałam, zrażałam się do danego specjalisty.
Chyba czym innym jest przemoc emocjonalna (którą wg niego stosuję ja), a czym innym emocjonalna, fizyczna i ekonomiczna ?

Mąż tworzy też toksyczny związek z rodzicami. Nie widzą w nim ani jednej wady, a do niego pasuje określenie Piotruś Pan (ma sukcesy na polu zawodowym, a że nie ma na polu rodzinnym- trafił na nieodpowiednią, zaburzoną partnerkę czytaj mnie). Oni w ogóle mnie nie szanują jako jego żony. Po prostu nie pasuję do tej rodziny i wice wersa - ja ich również bardzo nie akceptuję. Narosla we mnie nienawiść do jego rodzicow, do jego matki szczególnie. Bardzo przez nią cierpię, przez jej wadliwe wychowanie, przez to że nastawia i manipuluje synem przeciwko mnie. Wiem, że to robi. Rozmawiałam z jego byłą dziewczyną - było to samo.
On jest bardzo beztroski, gdy go informuję o swoich uczuciach, ze mnie krzywdzi, rani itd. - jedynie się broni, że go wpędzam w poczucie winy i ze to przemoc z mojej strony.
Jak można z takim człowiekiem rozmawiać?

Na poziomie emocjonalnym nasze dziecko jest rozsądniejsze już od niego, ma często zaskakujące mnie wypowiedzi, a nawet samo podsumowuje tatę. Dzieci to świetni obserwatorzy.


Ja cały czas mieszkam sama, bo mąż "nie widzi innej możliwości".
A moje informowanie go, że ja cierpię, że on mnie skrzywdził, że jego matka mnie skrzywdziła, że ich rodzina jest nieprawidlowa, zrobili mu krzywdę, nie daje rezultatów. Mowi, że to wszystko nieprawda, a on "szanuje rodziców i jest dobrze wychowany".


A czy widzicie w tym szacunek do mnie? Ja nie widzę.

On cały czas z nimi mieszka. Tyle, że mają osobne mieszkania (to, które zamieszkiwał z nami).

Synek ma już 6 lat, ja to wszystko czarno widzę.....


Nigdy tak naprawdę nie było normalnie, od początku małżeństwa wprowadzał dziwne zasady np. osobny pokój, który bardzo mnie poranil - ale doszło to do mnie dopiero po wyprowadzce, na co ja się godziłam.

Nazywam go egoistą, Piotrusiem Panem itd. - jest jeszcze gorzej. Obraża się.

To nie jest tak, ze ja nie mam sobie kompletnie nic do zarzucenia.
Mam. Ja nie panuję nad emocjami, słowami, które wypowiadam w złości. Tyle, że ja podczas tej separacji bylam już i w ośrodkach zajmujących się przemocą i na terapii grupowej, szukałam pomocy w bardzo wielu miejscach. Chodzę do lekarza, dbam o siebie, zajmuję się dzieckiem głównie sama.

Maz wpada kiedy mu pasuje "kiedy może się urwac z pracy", potem jak mu wspominam że jestem ciągle sama, to mówi że zajmował się synem 6 godzin..... To w takim razie wszystkie matki świata powinny swoją liczbę godzin podsumować.

Ja jestem tym wszystkim przerażona.

Wiem, że póki on będzie tak blisko swojej rodziny, z terapii nici.
Co z tego, że będziemy razem chodzić, jak On będzie im wszystko przekazywał na niedzielnych obiadkach (ja wtedy zazwyczaj jestem sama).


Czy częstotliwość 2 razy w miesiącu u rodziców to jest często, czy ja się czepiam ?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Ruta »

Judyta,
Wciąż dużo piszesz o mężu, niewiele o sobie. Dużo piszesz także o swoich trudnych emocjach, przerażeniu, cierpieniu. Może już czas zatroszczyć się o siebie, o to jak się czujesz, co czujesz? Może już czas zadbać o siebie w taki sposób, by nie czuć się więcej przerażoną?

Obserwujesz, że twoje informacje przekazywane mężowi nie dają rezultatów. Obserwacja zapewne słuszna. Jakie wnioski z tego płyną?

Piszesz, że widzisz w sobie trudności. To już sporo. Może to także czas, by zacząć z nimi pracować? Piszesz o podejmowanych próbach, ale jeśli dobrze odczytuję, to były raczej krótkie zrywy, interwencje, systematycznej pracy nad sobą jeszcze nie podjęłaś. Nie jesteśmy w stanie zmieniać się sami z siebie, ale możemy podjąć decyzję o zawierzeniu siebie Bogu, oddaniu się Jego prowadzeniu. Wtedy zmiany przychodzą, niektóre od razu, inne przez proces, także przez proces terapii lub inne formy pracy nad sobą, nad zranieniami, trudnościami, nad tym, czego potrzebujemy się nauczyć.

Ja mimo wiary miałam bardzo trudną relację z Bogiem. W czasie mojego najgłębszego kryzysu nie potrafiłam Mu zaufać, ani o nic prosić. Bałam się, że Bóg może chcieć mnie skrzywdzić, mnie lub bliskie mi osoby. Byłam też na Boga obrażona. Sądziłam też, że jestem Mu obojętna. U mnie obraz Boga był bardzo sklejony z obrazem mojego taty. Przez wiele lat mojego życia słowa "Bądź Wola Twoja" mówiłam ze zgodą, ale zarazem w ogromnym lęku.

Zbliżyłam się do Maryi i Ją poprosiłam o pomoc. Nie tylko otrzymałam pomoc niemal od ręki w moich najpilniejszych sprawach, ale też pomoc duchową, także w poznaniu Boga. Ojca. Także pomoc w pracy nad sobą, pomoc w moich relacjach. Maryja zawsze prowadzi nas do Swojego Syna, do Boga.

Może to droga i dla ciebie, zawierzyć Mamie? Poprosić Ją o pomoc?

Ja tą pomoc o którą poprosiłam otrzymałam i nadal otrzymuję.

Kryzys w moim życiu trwa nadal. W moim małżenstwie także. Tak na dziś, po ludzku patrząc, kryzys w ostatnich dniach wręcz mocno przybrał na sile i przyspieszył, wydarzenia, po ludzku bardzo trudne, nabrały tempa. Burzy się całe moje życie. Trwa i burza i wyburzanie. Taki etap.

Jednak ja sama jestem spokojniejsza wewnętrznie, jest we mnie ufność. Nie ma we mnie lęku, przerażenia. Owszem tu i tam pojawiają się we mnie, ale już mnie nie ogarniają, ani nie paraliżują.

Na dziś z kolejnego roku kryzysu myślę sobie, że nie unikniemy w życiu burz, trudności, cierpienia. Natomiast mamy wpływ na to, jak będziemy je przyjmować. I tego uczę się przy Maryi, spokoju podczas burzy. Zaufania.

Jak wygląda twoja relacja z Bogiem?
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Firekeeper »

Judyta jeśli oczekujesz, że Twój mąż się zmieni, że terapeuci go zmienią i już będzie dobrze to nie jesteś na właściwej drodze. Zawsze będziesz rozczarowana, bo przecież specjalista miał pomóc, a dalej jest źle. Też tak myślałam. Oczekiwania duże, a pracy własnej i wkładu żadnego.
Ja cały czas mieszkam sama, bo mąż "nie widzi innej możliwości".
A moje informowanie go, że ja cierpię, że on mnie skrzywdził, że jego matka mnie skrzywdziła, że ich rodzina jest nieprawidlowa, zrobili mu krzywdę, nie daje rezultatów. Mowi, że to wszystko nieprawda, a on "szanuje rodziców i jest dobrze wychowany".
Ile chcesz używać argumentu, że mąż jest winny i Cię skrzywdził? Myślisz, że przejmie się tym, ukorzy i wróci zmieniony?

Ja miałam taki sam wzór zachowania. Męża oskarżyć, wprowadzić w poczucie winy. Zniszczyć go, żeby pożałował, a jednocześnie chciałam żeby był ze mną i żeby było dobrze.

Wyszłam z tego wzorca. Nie da się zbudować relacji ciągle przypominając drugiej osobie o krzywdzie i robiąc z siebie ofiarę. Wzięłam się za siebie i za moją część i odpowiedzialność, bo sama mając problemy z poczucie własnej wartości, z nieumiejętnością poprawnej komunikacji, z fałszywymi przekonaniami i idealizowaniem i projektowaniem przyszłości pogarszałam nasze stosunki nawet, kiedy mąż korzystał z terapeuty ja dalej próbowałam kontrolować go.

Również Judyta dopóki nie skupisz się na sobie i na swoich problemach i nie nauczysz się żyć i cieszyć życiem bez Twojego męża nie będziesz mogła tworzyć z mężem dobrej relacji. Zdrowej relacji.

Pomyśl co możesz zrobić dla siebie samej żeby Tobie było dobrze?
Czy częstotliwość 2 razy w miesiącu u rodziców to jest często, czy ja się czepiam ?
Odpowiadając na Twoje pytanie mój mąż widuje swoją mamę nawet trzy razy w tygodniu. Współczuję bardzo mojej teściowej, bo wtedy ma również na głowie nasze dzieci, ale świetnie daje sobie z nimi radę 😉 A ja widuję moich rodziców codziennie, bo mieszkają niedaleko. To nie w ilości odwiedzania jest problem, a w naszym podejściu. Ja byłam kiedyś bardzo zazdrosna o teściową i jej nie znosiłam. I bardzo źle się o niej wypowiadałam w obecności męża. Nawet manipulowałam by znalazł się między młotem i kowadłem. Zrozumiałam, że to ze mną jest problem, a nie z moją teściową. Ja stosowałam formę przemocową w stosunku do męża, karząc mu w głupich sytuacjach wybierać. Moja teściowa to spoko kobieta, bardzo mi pomaga biorąc dzieci pod swoją opiekę. Mój mąż w tym czasie pomaga jej w zakupach, remoncie i koszeniu działki.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: ozeasz »

judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00 Na poziomie emocjonalnym nasze dziecko jest rozsądniejsze już od niego, ma często zaskakujące mnie wypowiedzi, a nawet samo podsumowuje tatę. Dzieci to świetni obserwatorzy.
I jeszcze lepsi naśladowcy. Jak myślisz, kogo może naśladować?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
judyta99
Posty: 91
Rejestracja: 05 maja 2022, 15:03
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: judyta99 »

ozeasz pisze: 15 sie 2022, 17:10
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00 Na poziomie emocjonalnym nasze dziecko jest rozsądniejsze już od niego, ma często zaskakujące mnie wypowiedzi, a nawet samo podsumowuje tatę. Dzieci to świetni obserwatorzy.
I jeszcze lepsi naśladowcy. Jak myślisz, kogo może naśladować?
Bardzo dobre pytanie. Przemyślę to.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Brak szacunku i przemoc ze strony męża

Post autor: Pavel »

judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00 Firekeeper, trochę jestem przerażona, bo byłam już nie raz z mężem na terapii par. Przerażona jestem tym, jak terapeuci reagują na przemoc. Uważam, że powinna być zdecydowana reakcja terapeuty, bo on nigdy nie zrozumiał, że robi źle. A gdy z ich strony nie było takiej reakcji, jak się spodziewałam, zrażałam się do danego specjalisty.
Chyba czym innym jest przemoc emocjonalna (którą wg niego stosuję ja), a czym innym emocjonalna, fizyczna i ekonomiczna ?
Ja również uważam, że terapeuci powinni nazywać po imieniu przemocowe zachowania.
Rozmawiałaś o tym z terapeutą?
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Mąż tworzy też toksyczny związek z rodzicami. Nie widzą w nim ani jednej wady, a do niego pasuje określenie Piotruś Pan (ma sukcesy na polu zawodowym, a że nie ma na polu rodzinnym- trafił na nieodpowiednią, zaburzoną partnerkę czytaj mnie). Oni w ogóle mnie nie szanują jako jego żony. Po prostu nie pasuję do tej rodziny i wice wersa - ja ich również bardzo nie akceptuję. Narosla we mnie nienawiść do jego rodzicow, do jego matki szczególnie. Bardzo przez nią cierpię, przez jej wadliwe wychowanie, przez to że nastawia i manipuluje synem przeciwko mnie. Wiem, że to robi. Rozmawiałam z jego byłą dziewczyną - było to samo.
Przy takim twoim nastawieniu nie wydaje mi się, że ciężko o inne nastawienie teściów. Ich nastawienia zmienić nie możesz, swoje - to zależy tylko od ciebie.
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
On jest bardzo beztroski, gdy go informuję o swoich uczuciach, ze mnie krzywdzi, rani itd. - jedynie się broni, że go wpędzam w poczucie winy i ze to przemoc z mojej strony.
Jak można z takim człowiekiem rozmawiać?
Dopytam na początek: w jaki sposób go o swych uczuciach informujesz?
Czy twoje informowanie o uczuciach jest tożsame z mówieniem mu, że cię krzywdzi?
Jak rozmawiać? Najlepiej samemu stosując bezprzemocową komunikację.

judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Ja cały czas mieszkam sama, bo mąż "nie widzi innej możliwości".
A moje informowanie go, że ja cierpię, że on mnie skrzywdził, że jego matka mnie skrzywdziła, że ich rodzina jest nieprawidlowa, zrobili mu krzywdę, nie daje rezultatów. Mowi, że to wszystko nieprawda, a on "szanuje rodziców i jest dobrze wychowany".
Nie jestem zdziwiony. Zakładam, że niewiele osób na tej planecie jest w stanie przyjąć taką krytykę. Czy ty chciałabyś by twój mąż tak podsumowywał ciebie i twoją rodzinę?
Czy chciałabyś by tak przekazywano ci swe uwagi?
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
A czy widzicie w tym szacunek do mnie? Ja nie widzę.
W twoim powyższym opisie nie widzę symptomów braku szacunku twego męża do ciebie. Widzę natomiast takowe z twojej strony w stosunku do męża.

judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Nigdy tak naprawdę nie było normalnie, od początku małżeństwa wprowadzał dziwne zasady np. osobny pokój, który bardzo mnie poranil - ale doszło to do mnie dopiero po wyprowadzce, na co ja się godziłam.
Rozumiem, że przed jego wyprowadzką nie komunikowałaś mężowi, że cię to rani?
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Nazywam go egoistą, Piotrusiem Panem itd. - jest jeszcze gorzej. Obraża się.
Trudno, by było lepiej. Dziwię się, że sama nie zdajesz sobie sprawy, że taka forma komunikacji nie ma szans poprawić sytuacji, a tylko zwiększa dystans między wami.
Czy ty chciałabyś by mąż się do ciebie zwracał w taki sposób?
Jak przyjęłabyś takie uwagi, nawet gdyby miały merytoryczne podstawy?

[
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00]
To nie jest tak, ze ja nie mam sobie kompletnie nic do zarzucenia.
Mam. Ja nie panuję nad emocjami, słowami, które wypowiadam w złości. Tyle, że ja podczas tej separacji bylam już i w ośrodkach zajmujących się przemocą i na terapii grupowej, szukałam pomocy w bardzo wielu miejscach. Chodzę do lekarza, dbam o siebie, zajmuję się dzieckiem głównie sama.
Może warto więc zamiast tak mocno skupiać się na mężu i jego wadach, uwagę swą przenieść na siebie, pracę nad sobą?
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Maz wpada kiedy mu pasuje "kiedy może się urwac z pracy", potem jak mu wspominam że jestem ciągle sama, to mówi że zajmował się synem 6 godzin..... To w takim razie wszystkie matki świata powinny swoją liczbę godzin podsumować.
Twój mąż zgodnie z prawdą obalił twe twierdzenie, że jesteś CIĄGLE sama. Co jak widać nie jest prawdą.
Może warto postarać się wyrzucać ze swego słownika słowa typu: ciągle, zawsze, nigdy itp.?
judyta99 pisze: 14 sie 2022, 21:00
Czy częstotliwość 2 razy w miesiącu u rodziców to jest często, czy ja się czepiam ?
Odwiedzanie rodziców dwa razy w miesiącu , czy obiad u rodziców dwa razy w miesiącu to nie jest wg mnie często. Zwłaszcza, gdy mieszkają niedaleko. Szybciej wg mnie rzadko niż często.
Co jednak istotniejsze, częstotliwość jest mniej istotna niż inne czynniki. Na przykład hierarchia ważności osób, relacje w rodzinie itd.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Zablokowany