jestem pogubiony

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

PiotrP
Posty: 4
Rejestracja: 01 cze 2022, 23:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

jestem pogubiony

Post autor: PiotrP »

Cześć wszystkim sucharowiczom, najpierw chciałbym napisać że ciężko mi cokolwiek napisać bo jestem pogubiony i zdezorientowany. Swoją historię zacznę od początku tj. ok15-16 lat temu. Swoją przyszłą żonę poznałem w tamtym czasie i na początku przyznam się że nie było z mojej strony oszałamiającego uczucia i miłości, może lekkie zaciekawienie. To raczej żona okazywała mi zainteresowanie i uczucie, ja czułem niechęć ale nie nie odtrącałem jej. Miałem ok. 24 lata i inaczej postrzegałem świat niż teraz. Nasza relacja powstawała i był moment gdy chciałem ją zakończyć, ale gdy oznajmiła mi ,,że jest w ciąży i będziemy mieli dziecko,, poczułem ,,coś,, i mimo że nie chciałem ślubu to wiedziałem że nie zostawię jej i dziecka, teraz już wiem że ją pokochałem. O aborcji nie było mowy. Na spotkaniu z rodzicami (teściami), którzy czułem, że wręcz są mi nie przychylni usłyszałem ,,ze mogę być tatą dochodzącym,, itd. bardzo mnie to poruszyło ale nie uległem presji na ślub. Teście są liberalni a nawet wręcz lewicowi, nie mają kontaktu z kościołem i ,,nie potrzebują go,, To ja od początku byłem ,,nawiedzony,, Ogólnie powiedziałem wiele razy przyszłej żonie ,,że żyję z nią a nie z jej rodziną,, Żałuję i wiem że zwlekanie ze ślubem 4 lata aż skończy studia moja luba nie miało sensu. Na początku było dobrze, po dwóch latach coś się psuło, ale jak to w normalnym życiu było raz lepiej, raz gorzej aż do 2020. Na wakacje żona pojechała z dziećmi ( urodził się syn), ja musiałem pracować i remontowałem mieszkanie. Teraz już wiem, że starałem się zabardzo gdy żona się ode mnie oddalała. Byliśmy na warsztatach małżeńskich z inicjatywy żony, ale ich nie skończyliśmy, teraz wiem że z mojej winy tj. czułem że prowadzący są stronniczy a po wyprowadzce i poprawie relacji byłem zbyt pewny siebie w naprawie swojego małżeństwa. Zaproponowalem nauki i spotkania w kościele ale znowu wyczułem brak ,,chęci żony,, i ich również nie ukończyliśmy bo w listopadzie trafiłem do szpitala. Dawano mi jeden może dwa dni życia, dzięki Bogu i modlitwie ludzi udało mi się z tego wyjść, po miesiącu wyszedłem ze szpitala i doznałem szoku. Już w szpitalu czułem że coś jest ,,nie tak,, jednego dnia smsa były czułe a drugiego dnia zimne o treści ,,że trzeba skończyć bo z tego nic nie będzie,, Odebrała mnie żona i było dziwnie, czułem że ją kocham, chce zmienic wszystko bo ,,dostałem drugą szanse życia i zrozumiałem co było złe, niestety nie zdążyłem nic zrobić, bo po kilku dniach usłaszałem ,,że mnie nie kocha,, Na początku chciała separacji, byłem nawet z żoną u jej adwokata, zaprotestowałem przeciw separacji i się nie zgodziłem. Gdy zdrowie mi na to pozwoliło wprowadziłem się spowrotem do domu mimo dużej niechęci żony, chciałem ratować moje małżeństwo, rodzinę i dzieci. Teraz żona chce rozwodu za porozumieniem stron, na co się nie nie zgodzę i nie czuję się winny jego rozpadowi, chce walczyć o małżeństwo. Nie wiem co się stało, czy pojawił się kochanek, czy jest to już decyzja ostateczna żony. Wiem że mimo dużej niechęci a wręcz złych określeń ,,katol, moher, nawiedzony,, itd to nie zgadzam się na rozwód. Mimo że wszyscy mi mówią abym się nie łudził, to ja nadal kocham żonę i wierzę w małżeństwo, przysięga ma dla mnie znaczenie (żona mnie z niej zwolniła, co nie ma dla mnie znaczenia bo składałem jej przysiegę przed Bogiem) Ogólnie jestem załamany i nie wiem co mam robić, modlę się i próbuję czytac ksiązki, uczestniczyć w szkleniach o naprawie relacji, małżeństwa. Proszę o radę i pomoc. Przepraszam za styl pisania,działam pod wpływem dużych emocji i załamania, tracę już nadzieję i wiarę w poprawę relacji i uratowania małżeństwa
Ostatnio zmieniony 13 cze 2022, 19:53 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Usunięto kilka charakterystycznych szczegółów.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: jestem pogubiony

Post autor: Pavel »

Witaj na forum,
Na sam początek zwracam się do ciebie z apelem o ostrożność w podawaniu charakterystycznych szczegółów po których można zidentyfikować ciebie i twoją rodzinę w realnym życiu. Nie jesteśmy anonimowi w internecie.
Z twego pierwszego postu usunęliśmy kilka takich charakterystycznych szczegółów, nie są one niezbędne do opisania sytuacji a niosą zagrożenia.
O ile doskonale rozumiem jak trudny jest czas kryzysu, zwłaszcza na początku (sam bowiem byłem w takowym), o tyle proszę o większą uważność.

Czy byłeś może w którymś z ognisk Sychar na żywo?
Jeśli nie to polecam, wsparcie w realu w tym niesamowicie trudnym czasie bywa nieocenione. Tu masz listę naszych ognisk:
www.Sychar.org/ogniska

Poza tym zapraszam do przejrzenia listy lektur i konferencji:
viewtopic.php?f=10&t=383

Mi pomogły zmienić myślenie, nabyć wiedzę, stanąć na nogi, zacząć mądrzej działać.
Bez drogowskazów poruszałem się po omacku, jak dziecko we mgle.
Albo bardziej jak słoń w składzie porcelany.
Warto działać mądrze, same dobre chęci to za mało, można na bazie tyko dobrych intencji bardziej popsuć wystarczająco skomplikowaną już aktualnie sytuację.

Oczywiście najlepszym drogowskazem na tej kryzysowej drodze jest Słowo Boże, a towarzyszem - Stwórca.
Jego wsparcie (a On ciągle przy tobie jest) to najlepsze co można sobie wyobrazić, w dodatku dostępne „na zawołanie”. Oczywiście sposób w jaki Bóg pomaga niekoniecznie musi odpowiadać naszym bieżącym wyobrażeniom.
Natomiast On wie lepiej czego tak naprawdę potrzebujemy.

Polecam także czytanie forum, również archiwalnego. To kopalnia wiedzy o kryzysach małżeńskich i sposobach radzenia (lub nie) sobie w ich trakcie.

Na koniec tego wpisu zaproponuję ci jeszcze lekturę tego postu jednej z Sycharek, jedna z pereł tego forum:

viewtopic.php?f=10&t=233

I wracanie do tego wpisu w przyszłości.

Niebawem zapewne odezwą się inni forumowicze.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: jestem pogubiony

Post autor: Sefie »

Witaj PiotrP

Widzę kilka analogii jak u mnie:
PiotrP pisze: 09 cze 2022, 23:04 Teście są liberalni a nawet wręcz lewicowi, nie mają kontaktu z kościołem i ,,nie potrzebują go,,
PiotrP pisze: 09 cze 2022, 23:04 bo po kilku dniach usłaszałem ,,że mnie nie kocha,, Na początku chciała separacji
PiotrP pisze: 09 cze 2022, 23:04 Teraz żona chce rozwodu za porozumieniem stron
Żona wyprowadziła się ode mnie z dziećmi rok temu. Początkowo miała chwilę pomieszkać, później separacja a skończyło się sprawą rozwodową. Dlatego nie lekceważyłbym słów żony o rozwodzie. Jak pokazuje to forum w zdecydowanej większości sprawa jest jednak zakładana ale na pocieszenie dodam, że są też małżeństwa uratowane.

To co mi pomogło na starcie to żywa więź z Bogiem (bo na żonę liczyć nie mogłem), lektury, czytanie forum.

I tak jak Ty na początku zakładałem kowalskiego no bo łatwiej jest założyć, że ktoś inny psuje małżeństwo niż się samemu w psuciu pomogło. Warto więc przyjrzeć się swoim zaniedbaniom i co do tego doprowadziło. Niekoniecznie wysłuchując i przyjmując wszystko to co będzie mówiła małżonka, tu trzeba przyjąć solidny filtr.

Mieszkacie razem, dużo się jeszcze może wydarzyć. Miej oczy i uszy otwarte. W relacjach z żoną polecam Listę Zerty viewtopic.php?f=10&t=282. Mi ona pomogła nabrać dystansu do zachowań żony i odbudować szacunek do siebie.

Jeśli żona jest w przysłowiowym amoku (czyt. jest kowalski) może być Ci ciężko psychicznie bo wyzyska i oskarżenia o zniszczenie małżeństwa przez Ciebie mogą być nader częste. Mi w tym pomogła wizyta u psychologa, który doprowadził mnie do pionu.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
PiotrP
Posty: 4
Rejestracja: 01 cze 2022, 23:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: jestem pogubiony

Post autor: PiotrP »

Czy mogę poprosić o dane, kontakt do tego psychologa, będę wdzięczny, pozdrawiam Piotr
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: jestem pogubiony

Post autor: Nirwanna »

Piotrze, jeśli jesteście z różnych regionów Polski, to ten kontakt na niewiele Ci się przyda.
Warto szukać samodzielnie, w swoim regionie zrobić rozeznanie w temacie profesjonalizmu poszczególnych psychologów, i wybrać najlepszego dla siebie :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: jestem pogubiony

Post autor: Sefie »

PiotrP pisze: 15 cze 2022, 9:25 Czy mogę poprosić o dane, kontakt do tego psychologa, będę wdzięczny, pozdrawiam Piotr
Popatrz na rekomendacje w Twoim miejscu zamieszkania. W moim przypadku był to facet, jakoś wolałem męskie wsparcie i rozmowę twarzą w twarz, nie teleporady. Ale to akurat ja tak miałem.

Możesz iść prywatnie, możesz na NFZ. Ja wybrałem NFZ, wystarczy lekarzowi rodzinnemu powiedzieć w czym rzecz, w skrócie "problemy małżeńskie" i zaraz masz skierowanie.

Nie patrz też na męską dumę, bo też z nią walczyłem na szczęście przełamałem się i mi pomogło. Lekarz miał doprowadzić mnie do sytuacji gdzie zrobiłem wszystko co mogłem aby ratować małżeństwo. Taki cel osiągnęliśmy i dało mi to pewien szerszy obraz na sytuację i pewien spokój wewnętrzny.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Pantop
Posty: 3186
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: jestem pogubiony

Post autor: Pantop »

Witaj Piotrze :)

Fajnie żeś zaszedł pod strzechę Sycharu.

Będzie dobrze.
Tzn później, bo teraz odwrotnie. Teraz będzie strasznie. Teraz wizja człowieka w konfrontacji z rzeczywistością współmałżonki mówiąc delikatnie upada na glebę. Leży i kwiczy. Oto najczęstsze objawy.

Jednak-
-to minie.

Czas jak mówią jest najlepszym lekarzem i dlatego kolejki do specjalistów w szpitalach/przychodniach zaczynają się od 3mc wzwyż :P

Niestety - przed Tobą czas burzenia. Się w sobie. Stereotypów dotychczasowego postrzegania. Często nierzadko komfortu rutyny poprzedniej codzienności.


Ale - spokojnie.

Ludkowie na tym forum są jak grupa wysoko specjalizowanych osób, które Cię wesprą, pocieszą, opieprzą lub zdołują :lol: :lol: :lol: (jak zapracujesz), ale w większości to osoby o złotych sercach.

Żem się rozmarzył..

Jesteś na froncie i jako generał podejmujesz kluczowe decyzje i działania.
Tutaj jest sztab wsparcia.



,,Gdybyś miał jakieś kłopoty - wal jak w dym.,,
(Kramer do Kwinty ,,Vabank,,) :mrgreen:
ODPOWIEDZ