Mam dość.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Firekeeper »

Ja mam podobne doświadczenie jak Ruta. Mój mąż bardzo dużo robi przed pracą i po pracy ale mi zawsze było mało, bo nie chodziło o sprzątnie tylko o brak zainteresowania mną. Tym jak minął dzień. Zaplanowania czasu razem.

Rozumiem the_red co przechodzisz, bo dokładnie tak bym i ja określiła swoje zachowania jak Ty swojej żony. Mąż jeszcze nie zdążył usiąść po pracy i już dostawał na dzień dobry listę zadań. Zawsze było zrobione coś źle. Nigdy nie pochwaliłam tylko kłóciłam się, że jest nie tak jakbym chciała. Nawet jak coś on zaplanował lub zaproponował to torpedowałam jego pomysły i narzucałam swoją wizję. Efekt taki sam, mąż miał dość. Jego poziom wartości samego siebie spadł. Robił coś byle bym dała mu spokój lub ze strachu, że zaraz zacznę marudzić. Później wychodziłam z domu jak tylko wracał żeby jak najmniej czasu spędzać razem i wracałam i się wyżwałam, że nie posprzątał, że bałagan, dzieci nie ogarnietę. Atmosfera w domu tragiczna. Ja chciałam więcej on uciekał im więcej uciekał ja byłam bardziej sfrustrowana i nerwowa. W końcu sama się załamałam, bo zaczęłam uważać, że nie nadaję się na żonę i matkę. Miałam wizję idealnego rodzinnego domu. Gdzie mąż wraca z pracy razem siadamy z dziećmi do obiadu, rozmawiamy potem sprzątamy. Kładziemy dzieci spać i razem spędzamy wieczór. Miałam też wizję idealnego ojca zawsze troskliwego, planującego wszystko, decyzyjnego. Takiego który zapewni nam bezpieczeństwo, będzie opanowany. Nic z tych wizji się nie sprawdziło.

Ja odrzuciłam swoją wizję i zaakceptowałam rzeczywistość. I to, że jest inaczej nie oznacza, że jest źle. Nie cisnę siebie na perfekcyjny dom i rodzinę. Odpuszczam. Świat się nie zawali jak nie będzie obiadu, będzie większy bałagan. Dzieci dostaną jedynkę lub odwalą jakiś numer w szkole. Pełny luz. Wprowadzam miłą atmosferę w domu. Nie ma marudzenia, że coś jest nie zrobione. Mąż ma czas poleżeć na kanapie w gratisie leżę razem z nim. Dużo docenienia i chwalenia. Dalej ja planuję wyjścia i wyjazdy ale już nie mam poczucia, że robię to tylko ja, a mąż nic nie zaproponuje. Czy to ważne, że sam mnie gdzieś nie zabierze? Dla mnie już nie, ważne, że razem spędzimy miło czas. Wczoraj pierwszy raz od dawna zaproponował żebym z nim pojechała w jedno miejsce. Zawsze odmawiałam tym razem się zgodziłam i podziękował mi, że ruszyłam się z domu. Staram się też nie torpedować na dzień dobry jego pomysłów. Dzięki temu przynajmniej zaczął się ze mną dzielić informacjami i wrażeniami, bo wie, że nie usłyszy od razu, że gada głupoty.
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mam dość.

Post autor: Sefie »

I ja mam podobne doświadczenia jak reszta forumowiczów. Mając małe dzieci byłem cały czas na nogach po pracy i zajmowałem się maluchami albo domem. Ale pracowałem też wieczorami jak dzieci zasypiały, po prostu miałem taką możliwość.

Kiedy pod wieczór dzieci były już wykąpane i oglądały bajki a ja usiadłem odpalając komputer albo telefon a dzieci w tym czasie zwróciły się do żony z czymś, był krzyk i lament, że w domu nic nie robię, że kiedy jest z mamą (a była do południa codziennie) to dom razem ogarniają, kiedy jestem ja to nie ogarniam nic.

Zwróćcie uwagę: mama-my, maż-ty.

Jej stopień koncentracji i zafiksowania na punkcie mężu leniu był na tyle duży, że w dużej mierze na tym opierał się pozew. Fakty, które przedstawiłem w odpowiedzi znaczenia już nie miały.

Warto skonfrontować oczekiwania względem życia z realnymi możliwościami i stanem faktycznym i nie pije tu akurat do autorki wątku. Nasza frustracja i cel jej wyładowania nie koniecznie musi mieć źródło w tym samym miejscu.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
the_red
Posty: 4
Rejestracja: 05 cze 2022, 13:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mam dość.

Post autor: the_red »

@firekeeper
Co było czynnikiem, że "odrzuciłaś swoją wizję i zaakceptowałaś rzeczywistość"?
Kryzys, pozew, separacja, rekolekcje, nawrócenie coś innego?
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Firekeeper »

the_red pisze: 24 cze 2022, 13:03 @firekeeper
Co było czynnikiem, że "odrzuciłaś swoją wizję i zaakceptowałaś rzeczywistość"?
Kryzys, pozew, separacja, rekolekcje, nawrócenie coś innego?
Szczerze to nie wiem. Wszystko i nic. Uważam, że oświecenie z góry. Po prostu podjęłam decyzję, że koniec z przeszłością i przyszłością. Jest to co dziś i tego się trzymam. Przeczytałam swoje posty, które napisała sfrustrowana wariatka i stwierdziłam, że tak niezrównoważonej kobiety to ja dawno nie czytałam 😉. Nie chcę tak wyglądać, tak się czuć i tak zachowywać. Zaczęłam na co dzień być wdzięczna za różne pierdoły i skupiać się na pozytywach. Myśleć optymistyczne. Cieszyć się życiem. Odpuścić po prostu czasem trzeba odpuścić. Poddać się.
Taka_ja
Posty: 5
Rejestracja: 03 cze 2022, 12:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Taka_ja »

Witajcie. Na początku bardzo Wan dziękuję za odpowiedzi. Nie doniosłam się do wszystkiego, bo czas i mój mózg jeszcze trawi.
Dlugo nie odpisywałam... dzieci zaczęło wakacje i zrobiło się w domu bardzo żywo, a potem przyplątała się nam choroba i było ciekawie.
Zwyklaosoba pisze: 22 cze 2022, 10:17 Jest Kowalska ?


Nie. Nie sądzę, chociaż, jak pokazuje innych forumowiczów to wcale nie jest takie pewne.

Bławatku mój mąż wraca bardzo późno z pracy. Zazwyczaj jest to pora kąpieli, więc to nie jest już pora ma wychodzenie gdziekolwiek.

The_red Dziękuję za ważną uwagę. Rozliczając samą siebie.... tak, kiedyś robiłam, jak Twoja żona. Oj ile ja się nagadałam. I owszem mogłabym przytaknąć i zwalić to na moje czepianie się o wszystko. Ale tak było kiedyś. Od wielu miesięcy nie czepiam się. Naprawdę się staram, czasem zdarzy mi się jakaś uwaga, staram się, aby była odwleczona ona w czasie i nie naładowana emocjach. Tylko... z Twojego komentarza można wywnioskować, że podejmujesz jakieś działania w domu... mój mąż żadnych. Nastomiast nie szczedzi mi krytyki, ze za mało, że źle ja robie.Podzielam zdanie w ten kwestii Capoeile , że to się wynosi z domu. U nas dochodzą jeszcze inne czynniki... mój mąż uważa, że skoro on zarabia na dom to ja jestem od reszty. I mówi to wprost, więc ciężko komuś wytłumaczyć, że relacja tak nie wygląda. I dla jasności, ja jestem ogromnie mu wdzięczna za to, że ciężko pracuje, że mam możliwość być z dziećmi w domu, że nie muszę martwić się co zrobić z dzieckiem, gdy jest chore albo są ferie. Ale całą swoją postawą on pokazuje, że my go męczymy, że życie z nami go przerasta.

Ostatnio dochodzę do wniosku , że muszę popracować nad tonem głosu. No... wredny jest., wiele rzeczy można powiedzieć łagodniej, a mi się czesto odpala zapalnik przez byle pytanie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Caliope »

Taka_ja pisze: 02 lip 2022, 22:17 Witajcie. Na początku bardzo Wan dziękuję za odpowiedzi. Nie doniosłam się do wszystkiego, bo czas i mój mózg jeszcze trawi.
Dlugo nie odpisywałam... dzieci zaczęło wakacje i zrobiło się w domu bardzo żywo, a potem przyplątała się nam choroba i było ciekawie.
Zwyklaosoba pisze: 22 cze 2022, 10:17 Jest Kowalska ?


Nie. Nie sądzę, chociaż, jak pokazuje innych forumowiczów to wcale nie jest takie pewne.

Bławatku mój mąż wraca bardzo późno z pracy. Zazwyczaj jest to pora kąpieli, więc to nie jest już pora ma wychodzenie gdziekolwiek.

The_red Dziękuję za ważną uwagę. Rozliczając samą siebie.... tak, kiedyś robiłam, jak Twoja żona. Oj ile ja się nagadałam. I owszem mogłabym przytaknąć i zwalić to na moje czepianie się o wszystko. Ale tak było kiedyś. Od wielu miesięcy nie czepiam się. Naprawdę się staram, czasem zdarzy mi się jakaś uwaga, staram się, aby była odwleczona ona w czasie i nie naładowana emocjach. Tylko... z Twojego komentarza można wywnioskować, że podejmujesz jakieś działania w domu... mój mąż żadnych. Nastomiast nie szczedzi mi krytyki, ze za mało, że źle ja robie.Podzielam zdanie w ten kwestii Capoeile , że to się wynosi z domu. U nas dochodzą jeszcze inne czynniki... mój mąż uważa, że skoro on zarabia na dom to ja jestem od reszty. I mówi to wprost, więc ciężko komuś wytłumaczyć, że relacja tak nie wygląda. I dla jasności, ja jestem ogromnie mu wdzięczna za to, że ciężko pracuje, że mam możliwość być z dziećmi w domu, że nie muszę martwić się co zrobić z dzieckiem, gdy jest chore albo są ferie. Ale całą swoją postawą on pokazuje, że my go męczymy, że życie z nami go przerasta.

Ostatnio dochodzę do wniosku , że muszę popracować nad tonem głosu. No... wredny jest., wiele rzeczy można powiedzieć łagodniej, a mi się czesto odpala zapalnik przez byle pytanie.
Taka_Ja, też byłam zawsze bardzo wdzięczna, że mąż ciężko pracuje, ale i mi i tobie należy się też docenienie pracy w domu i szacunek, a nie robienie wszystkiego i jeszcze krytyka i mówienie, ze jeszcze za mało. Doszłam więc do wniosku, że poszukam szacunku poza domem i wracam do pracy, teraz mąż będzie miał obowiązki domowe, a ja mu zniknę z horyzontu.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: A.zelia »

Taka_ja pisze: 02 lip 2022, 22:17 mój mąż uważa, że skoro on zarabia na dom to ja jestem od reszty.
Wiesz, ciężko jak on pracuje (a już zwłaszcza jak z dojazdem wychodzi mu codziennie 10/11/12 h) a Ty nie - obowiązki domowe były dzielone na pół.

Obydwoje macie luksusowa sytuację. Nie docenia mąż, ale czy doceniasz Ty? Każde z Was ma po 1 etacie-Ty dom, on praca. Normalnie ludzie mają po 1.5 etatu-jak chcą mieć gdzie mieszkać i mieć co jeść (żadne luksusy, od 1 do 1) pracować muszą w pełnym wymiarze 2 osoby. A w domu nie zrobi się samo.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mam dość.

Post autor: Niepozorny »

A.zelia pisze: 03 lip 2022, 9:48 Wiesz, ciężko jak on pracuje (a już zwłaszcza jak z dojazdem wychodzi mu codziennie 10/11/12 h) a Ty nie - obowiązki domowe były dzielone na pół.
A.zelio nie wydaje mi się, żeby Taka_ja chciała podziału obowiązków na pół. Gdy jej mąż jest w pracy, ona zajmuje się domem i dwójką małych dzieci, czyli jak sama zauważyłaś jest na swoim etacie. Można przyjąć, że pracuje tyle samo godzin, co mąż razem z dojazdem do pracy. Po jego powrocie ma prawo oczekiwać, że mąż spędzi czas z dziećmi, naprawi coś w domu czy posprząta sam po sobie.
Obydwoje macie luksusowa sytuację. Nie docenia mąż, ale czy doceniasz Ty? Każde z Was ma po 1 etacie-Ty dom, on praca.
Mam wrażenie, że twoim zdaniem kobieta, która nie idzie do pracy zawodowej, ma obowiązek zająć sie wszystkimi domowymi obowiązkami i samodzielnie wychować potomstwo. Zakładając, że mąż z dojazdami poświęca 10h na pracę, 8 na sen, to ma 6h wolnego. Żona natomiast ma 8h na sen i 16h na zajmowanie się domem, dziećmi i mężem. Do tego dochodzą jeszcze weekendy podczas których mąż Taka_ja nadal nie angażuje się w życie domowe i wszystko jest na jej głowie. Taki podział jest niesprawiedliwy i na pewno nie sprzyja więzi małżeńskiej.
Normalnie ludzie mają po 1.5 etatu-jak chcą mieć gdzie mieszkać i mieć co jeść (żadne luksusy, od 1 do 1) pracować muszą w pełnym wymiarze 2 osoby. A w domu nie zrobi się samo.
Jak sama zauważyłaś, bardzo często małżonkowie mają po 1,5h etatu (5 dni w tygodniu), bo mają pracę zawodową i połowę obowiązków w domu. Wychodzi na to, że potrafią wtedy ze sobą współpracować i się tymi obowiązkami podzielić - są partnerami. Jeśli Taka_ja ma codziennie pracować przez 16h, to nie ma mowy o partnerstwie i wtedy:
Taka_ja pisze: 04 cze 2022, 6:22 mąż traktuje mnie jak sprzataczke, kucharke, „Pania od usług", praczke, mamusie, ktora wszystko za niego zrobi i ogarnie. Czuje jakbym miala jeszcze jedno dziecko
Z braku rodzi się lepsze!
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Mam dość.

Post autor: Niepozorny »

Taka_ja pisze: 21 cze 2022, 12:03 Ostatnio naszła mnie taka myśl, że wszystko co robimy wspólnie, robimy z mojej inicjatywy, że to są zazwyczaj moje pomysły i moje plany, na które mój mąż się zgadza. I gdzieś w środku poczułam, że to bez sensu wciągać go na siłe w "nasz " czas.
Moim zdaniem nie warto z tego rezygnować. Uważam, że kobieta ma lepsze predyspozycje do podtrzymywania ogniska domowego. Jeśli w rodzinie twojego męża wyglądało to podobnie, to ciężko teraz oczekiwać, że on sam siebie będzie robił coś inaczej.
Z braku rodzi się lepsze!
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Firekeeper »

Ja to widzę tak z mojego doświadczenia jako kobiety siedzącej w domu z dziećmi.

Po pierwsze: Ja czułam się źle zostając w domu z dziećmi i dużo kobiet tak ma. Ja wcześnie zostałam matką. Moje koleżanki jeździły po dyskotekach kiedy ja budowałam dom i miałam niemowlaka. Część znajomych odpadło z różnych powodów mimo, że staraliśmy się z mężem nie zasłaniać dziećmi, że nie możemy wyjść z domu w ostatniej chwili czy próbowaliśmy nie rozmawiać o naszych dzieciach, bo ile można o nich słuchać. Czułam się zwyczajnie sama z dziećmi w domu więc z niecierpliwością czekałam na męża żeby z nim pogadać, spędzić czas i wkurzyłam się niesamowicie, że on po pracy zamiast mnie słuchać szedł spać.
Koniec końców wisiałam nad mężem. Miał robić za moją koleżankę, przyjaciółkę i dotrzymywać mi towarzystwa.
Śmiesznie to z perspektywy czasu wygląda. Ja wręcz stałam już w drzwiach i zaczynałam gadać i gadać, a potem uciekałam i zostawiałam go z dziećmi bo nie powiedziałam witaj kochanie jak się masz tylko. Ta była niedobra, ten mnie wykończył, zbiła szklankę, dostała jedynkę bla bla bla. Muszę iść odpocząć. Biedny mąż 😉

Teraz zmieniłam nasze powitanie. Mąż wraca z pracy, ja nic nie mówię. Pytam się czy nałożyć mu obiad, on zaczyna opowiadać co było w pracy i już trochę bardziej śmiele pyta co było w domu. Staram się po jego pracy powiedzieć o tych przyjemnych. A jak już będzie wypoczęty te gorsze. A do gadania o trudach życia mam koleżankę. Obie sobie pobiadolimy na życie i postawimy do pionu i jest lepiej. Mąż nie musi wszystkiego wiedzieć i słuchać mojego marudzenia, które i tak zrozumie tylko kobieta.

Po drugie: Dalej odczuwam, że brak pracy kobiety i bycie w domu z dziećmi jest odbierane negatywnie. Ostatnio powiedziałam, że wolę ubrania zamawiać przez Internet na co druga pracująca koleżanka do mnie ,, no wiesz siedzisz taka zachuchana w domu, świata nie widzisz to nie dziwne, że boisz się iść do sklepu ". Albo teksty typu ,, Ty masz zawsze czas na wszystko, nie to co ja ". ,, Dałaś dziecko do przedszkola na wakacje?! Przecież większość niepracujących tak robi, a potem siedzą i oglądają seriale, a ktoś za nie musi się ich dziećmi zajmować ", ,,Siedzisz w domu i obiadu nie ugotujesz, tylko dzieciom Maca zamawiasz?! ". Mogłabym dużo wymieniać tekstów i sytuacji, gdzie stosunek innych zwłaszcza kobiet do niepracujących mam jest mocno negatywny.

Nauczyłam się to olewać, albo stosować cięte riposty. Nie tłumaczę się już innym osobą, jak i co robię w domu. To jest moja sprawa i mojego męża.

Pomogło mi też zmiana myślenia, że to co robię w domu jest też fajne i można się tym bawić i cieszyć i nie robić z tego przykrego obowiązku. Wyciągam maksymalnie dużo plusów z tego, co robię na co dzień. Przejęłam bardzo dużo obowiązków również męża, żeby miał więcej czasu dla siebie. To co robię na co dzień przestało mi sprawiać trudność i mnie frustrować.
Czyli w skrócie akceptuję, że jest niepracującą mamą w domu. I tak jestem też sprzątaczką, służącą, kelnerką, mamusią, praczką, ogrodnikiem i kim tam jeszcze i jestem z tego dumna.

Po trzecie. Jestem mamą trójki dzieci w tym z autyzmem i mam czas napić się kawy, mam czas na leżenie na kanapie. Mam dużo czasu wolnego. Są dni kiedy obowiązków jest dużo i jestem sfrustrowana ale to mija. Nie cisnę na bycie perfekcyjną żoną i matką rodem z Instagrama. Koniec z ciśnieniem siebie, że muszę zrobić: super zdrowe śniadanie, zawieść dzieci do szkoły, kiedy jestem sama w domu ogarnąć zakupy, obiad, pranie , a potem z wywieszonym językiem po nie lecieć. Odrobić lekcje, nauczyć na sprawdziany, zrobić terapię, mężowi podać obiad, zorganizować wieczór. Nic nie muszę chcę i mogę ale nie muszę.

Podsumowując odkąd mniej się frustruję więcej akceptuję i odpuszczam. Mamy dużo lepszą atmosferę w domu. A dziś na obiad po mszy był kebab, a nie rosół z kotletem schabowym i ciastem 😉.

Każdy też potrzebuje swojej przestrzeni. Odpoczynku. Mój mąż wracając do domu gdzie czekała na niego żona z listą zadań i samymi negatywnymi rzeczami do powiedzenia wcale dla mnie nie jest dziwne to, że wolał uciekać.
Lawendowa
Posty: 7694
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mam dość.

Post autor: Lawendowa »

Moderacja zdecydowała o wydzieleniu osobnego wątku na dyskusję o podziale obowiązków, wyższości jednego typu pracy nad drugą itd., by pozostawić wątek jego autorce - Taka_ja, bo posty odbiegły już zbyt daleko w kierunku dyskusyjnym zamiast pomocowym.

Wydzielony wątek jest tutaj: viewtopic.php?f=35&t=4985
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
ODPOWIEDZ