Szyrena pisze: ↑04 lut 2023, 16:36
Powiedzcie mi jak zachować listę Zerty, gdy mąż pisze smsy lub dzwoni? Powinnam oddzwonić? Zawsze to robilam ale każda taka rozmowa strasznie mnie rozwala wewnętrznie. A gdy pisze to juz staram się odczekac az ochlone, ale mimo wszystko cisna mi się niezbyt mile odpowiedzi.
Piszecie tu by nie prowokować rozmow ktore będą ranić, więc jak to zrobić? Nie odpisze zle, a jak odpisze to tez będzie zle bo Mu wygarnę.
Myślę, że wiele zależy od tego, co jest w treści smsów i co mąż mówi w rozmowach.
Jeśli są to ataki lub manipulucje lub oskarżenia lub inne treści, po których ciężko ci się pozbierać, warto postawić granicę. Najpierw trzeba zobaczyć, gdzie się ją ma. Nie jest to oczywiste. A trzeba postawić ją sobie.
Wiedziałam, że nie chcę blokować męża. Nie umiałam też nie czytać wiadomości. W moim przypadku po dlugim czasie okazalo się, że wystarczyła moja dyscyplina. Przestałam odpowiadać na nieprzyjemne wiadomości, a gdy rozmowa telefoniczna stawała się dla mnie niemiła, kończyłam ją spokojnie. Jeśli mąż mimo to był natarczywy i pisał lub dzwonił dalej, pisałam mu, że go kocham i wszystko będzie dobrze. Z serca. To kończyło ataki. Tak skończyły się wielogodzinne pisaniny i wyczerpujące mnie rozmowy.
Jeśli smsy i rozmowy po stronie męża są w porządku, a problemem jest trudność w utrzymaniu swoich emocji, czy sposobie ich wyrażania, to też przyda się granica. Najpierw zobaczenie gdzie ją masz.
Ja uznałam, że są takie trudne rzeczy, które chcę wobec męża wyrazić. I raz na jakiś czas pisałam mu o nich, bo taką miałam potrzebę. Bez sensu byłoby, bym wbrew sobie postawiła sobie granicę, że nie wyrażam nic wobec męża i się hamuję. Zadbałam tylko o kulturalną formę. Nawet trudne emocje można wyrazić spokojnie.
Do decyzji męża pozostawało, czy będzie moje wiadomości czytał. Nie protestował. Czasem coś odpisał, spokojnie. Czasem nie. Po jakimś czasie napisał mi, że cieszy się, że mam regularne cykle. Wkurzyłam się. Ale gdy zajrzałam w daty wiadomości okazało się, że miał rację: największą potrzebę wypisania się czułam w końcu cyklu. Pisałam tak jeszcze w paru kolejnych miesiącach. Aż zaspokoiłam swoją potrzebę. Bardzo mi to pomogło.
Zanim znalazłam rozwiązania, które były w zgodzie ze mną i które miały spokojny odzew po stronie męża, minęło sporo czasu. Popełniłam wiele błędów. Nie raz zachowałam się gwałtownie. Na tych sytuacjach też się uczyłam. Błędy są częscią naszego życia.