U mnie też tak się stało. Może za bardzo "wisieliśmy" na opinii osób, na które liczyliśmy. Teraz moje podejście jest bardziej typu "robię swoje". Przy okazji też łatwiej odpuszczam rozbieżności oczekiwań, opinii itp. Są dla mnie bardziej naturalne i nie wywołują emocji, czy odczuć, które wpływałyby na moje decyzje, zachowanie, plany, samopoczucie, humor.Niesakramentalny3 pisze: ↑02 paź 2022, 15:30 Dzięki temu, że "nie mam na kogo liczyć" - lepiej potrafię zaplanować dzień i własny czas.
Niesakramentalny3
Moderator: Moderatorzy
Re: Niesakramentalny3
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niesakramentalny3
Choć z drugiej strony lustro, Twoje akurat doświadczenie pokazuje coś odmiennego.
Bo piszesz...
Czyli nie miały Twoje córki "swojego świata"? To nie przeważyło?
Mimo wszystko chciały iść "na nowe" i w nieznane za Tobą?
To chyba jednak jest mocno złożone i wpływ ma wiele czynników na to, jak i gdzie i z kim dziecko chciałoby najchętniej spędzać czas.
Re: Niesakramentalny3
Niesakramentalny3 pisze: ↑05 paź 2022, 10:09Choć z drugiej strony lustro, Twoje akurat doświadczenie pokazuje coś odmiennego.
Bo piszesz...Czyli nie miały Twoje córki "swojego świata"? To nie przeważyło?
Mimo wszystko chciały iść "na nowe" i w nieznane za Tobą?
To chyba jednak jest mocno złożone i wpływ ma wiele czynników na to, jak i gdzie i z kim dziecko chciałoby najchętniej spędzać czas.
Niesakramentalny.
Przeczytaj to, co napisałam, jako całość.
Tam jest odpowiedź na twoje wątpliwości.
Re: Niesakramentalny3
Nie podobaja mi sie wpisy Niesekramantelnego.
Moim zdaniem nic nie wnoszą,nie pomagaja ,a wrecz zamieszanie robia.
Moim zdaniem nic nie wnoszą,nie pomagaja ,a wrecz zamieszanie robia.
lena50....dawniej lena
Re: Niesakramentalny3
Leno, może warto postawić tę kwestię w sposób następujący:
Niesakramentalny, nie podoba mi się Twój wpis
Co Ty na to?
Myślę, że to będzie bardziej konstruktywne
Niesakramentalny, nie podoba mi się Twój wpis
orazabc
Uważam, że nie pomaga, a wręcz zamieszanie robi w temacie XYZ.def
Co Ty na to?
Myślę, że to będzie bardziej konstruktywne
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Niesakramentalny3
A mnie np. pomagają i uważam, że wnoszą ciekawą perspektywę.
Za to różne inne wpisy mogą mi się nie podobać, ale jakoś z tym żyję.
Do Moderacji: uważam, że forum powinno być bezpieczną przestrzenią dla każdego, kto chce się podzielić swoim doświadczeniem i tego typu wpisy zawierające ocenę nie powinny być puszczane. Akurat Niesakramentalny może się tym nie przejmie, ale ktoś inny zlikwiduje konto i pomyśli, że ma gdzieś taka wspólnotę i taki Kościół, gdzie jest ciągle oceniany.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Niesakramentalny3
Mnie wogole zadziwia kolejny już wątek człowieka żyjącego w związku niesakramentalnym, czyli wg zasad obowiązujących katolików oraz na tym forum - w grzechu ciężkim.
Czy taki ktoś ma być dla ludzi tu przykładem?
A jeżeli tak, to czego?
Relatywizmu ?
Czy to jednak nie jest mimo wszystko sianie zgorszenia?
Re: Niesakramentalny3
Masz rację .....przepraszam.
Niesakramentalnego również.
Po prostu .....wciąż nie odnajduje się na nowym forum.
lena50....dawniej lena
Re: Niesakramentalny3
Sory Monti....po prostu ....muszę przyzwyczaić się do nowego forum
lena50....dawniej lena
Re: Niesakramentalny3
Kilka uwag oraz informacji od zespołu moderatorów (w kolejności chronologicznej):lustro pisze: ↑12 paź 2022, 12:16Mnie wogole zadziwia kolejny już wątek człowieka żyjącego w związku niesakramentalnym, czyli wg zasad obowiązujących katolików oraz na tym forum - w grzechu ciężkim.
Czy taki ktoś ma być dla ludzi tu przykładem?
A jeżeli tak, to czego?
Relatywizmu ?
Czy to jednak nie jest mimo wszystko sianie zgorszenia?
1. Jest to co prawda kolejny wątek, ale dotyczący sytuacji tej samej osoby;
2. Wedle naszej wiedzy (czyli tego co na forum o sobie napisał Niesakramentalny3), nie żyje obecnie w stanie grzechu ciężkiego wg zasad obowiązujących katolików. Jest po rozwodzie cywilnym ze swoją cywilną małżonką, nie żyje z nią jak mąż z żoną. W dodatku jego była cywilna żona jest na etapie wyprowadzki (albo już po niej). Samo spotykanie się z innymi kobietami będąc zarówno cywilnie jak i kościelnie kawalerem bez formalnych przeciwskazań wstąpienia zarówno w związek cywilny jak i sakramentalny o ile nam wiadomo grzechem nie jest. Grzechem może ewentualnie być to co w trakcie tych spotkań robi, ale tu już nie nasza sprawa, Niesakramentalny3 zaś nie epatuje szczegółami oraz nie promuje grzechu. Nie widzimy więc podstaw by się tego "czepiać".
Faktycznie, Niesakramentalny "niespecjalnie" od momentu pojawienia się na forum (i na chwilę obecną) utożsamia się z byciem katolikiem, sam nazywa się heretykiem. Nie uważamy natomiast by był to powód blokowania mu możliwości wypowiedzi, z kilku przynajmniej względów.
Jednym z nich jest to, że niezbadane są ścieżki prowadzące do Pana. Innym - preferujemy nawracanie przykładem własnej postawy, nie siłą lub presją. Jeszcze innym - na ile potrafi - Nieskaramentalny3 podchodzi z szacunkiem do panujących tu zasad i charyzmatu wspólnoty.
3. Czy i czego Niesakramentalny3 jest przykładem na forum - niech oceniają forumowicze. Jak to wygląda z mojej prywatnej perspektywy - opiszę za chwilę.
4. Wg naszej subiektywnej oceny Nieskaramentalny3 nie sieje na forum zgorszenia.
A tak prywatnie, ode mnie, odnośnie punktu trzeciego - Niesakramentalny jest przykładem tego jak można się pozbierać po trzęsieniu ziemi w rodzinie. Tego mam nadzieję nikt mu nie odbiera - tworzył ze swoją byłą już cywilną żoną i potomstwem rodzinę. Przeżywał w kryzysie taki sam ból i podobne rozterki jak sakramentalni małżonkowie. Nie miał (i nie ma) formalnych przeszkód by w związek sakramentalny wstąpić. Nikomu nie jest fajnie gdy znajduje się w sytuacji która stała się jego udziałem. Jasne, miał w tym swój udział.
Mimo, że to forum, jako heretyka (jak sam się określa) niespecjalnie go przyciągało swoją katolickością, został tu i czerpał.
I moim zdaniem przeszedł (i jest wciąż w drodze) bardzo dużą przemianę. Bywało różnie z jego wpisami, bo lubi włożyć kij w mrowisko (co ma swoje zalety po mojemu), ale generalnie w moim prywatnym spojrzeniu nie tylko wydatnie pomógł sobie samemu, ale również pomagał i pomaga wielu ludziom zarówno swoimi spostrzeżeniami, uwagami, dzieleniem się swoim doświadczeniem.
Jest więc dla mnie przykładem nie tylko osoby która podjęła trud pracy nad sobą, ale i ojcem który starał się zrobić ile w jego mocy by jego dzieci miały pełną rodzinę. Również mężem (cywilnym), który niemało zrobił by pojednać się z wiarołomną (cywilną) żoną. Zakładam, że po ludzku wielokrotna zdrada boli dokładnie tak samo małżonków sakramentalnych i nieskaramentalnych. Rozpad rodziny i związana z tym porażka życiowa również.
Historia Niesakramentalnego3 jest także przykładem tego, że budowanie na piasku niesie swoje konsekwencje. Chociaż jak widać po historiach na forum (w tym mojej), ślub sakramentalny nie oznacza z automatu budowania na skale. Sam jestem tego przykładem. Inna rzecz, że w momencie pojawienia się na forum, poza ślubem sakramentalnym nie za wiele mnie z Niesakrementalnym3 w obszarze wiary dzieliło. Byłem tzw. wierzącym niepraktykującym antyklerykałem. "Coś" się u mnie w tym obszarze dzięki pobytowi na forum zmieniło, nie mam natomiast poczucia, zamiaru, ba, również prawa, wyznaczać innym drogi i tempa do współpracy (lub jej braku) ze Stwórcą.
Dla mnie, tak najkrócej, historia i postawa Niesakramentalnego3 jest przykładem honorowego mężczyzny, dla którego rodzina i dane słowo mają moc. Który nie oglądał się na żonę (zbyt długo) i zaczął robić porządek z sobą. Po swojemu, do czego ma prawo
Resztę niech ocenia Bóg i niech On go po swojemu prowadzi
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Niesakramentalny3
Ty tak na poważnie?lustro pisze: ↑12 paź 2022, 12:16Mnie wogole zadziwia kolejny już wątek człowieka żyjącego w związku niesakramentalnym, czyli wg zasad obowiązujących katolików oraz na tym forum - w grzechu ciężkim.
Czy taki ktoś ma być dla ludzi tu przykładem?
A jeżeli tak, to czego?
Relatywizmu ?
Czy to jednak nie jest mimo wszystko sianie zgorszenia?
Może przed założeniem wątku należałoby zatem przedłożyć Moderacji karteczkę od spowiedzi?
Z tego, co pamiętam z Ewangelii, Jezus najwięcej uwagi poświęcał celnikom i grzesznikom.
Tym bardziej dziwi mnie ten wpis w kontekście Twojej historii.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Niesakramentalny3
Pavel,
Podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami! Też tak uważam.
Myślę, że ból kryzysu i cierpienie są podobne (oczywiście każdy przypadek jest inny) ale w małżeństwie niesakramentalnym jest droga wyjścia z kryzysu której nie ma w małżeństwie sakramentalnym. Jeżeli małżonkowie w małżeństwie niesakramentalnym nawrócą się i przetrwają kryzys mogą zawrzeć sakrament małżeństwa i w ten sposób przestać cudzołożyć (czasami po kilkunastu latach takowego) i zacząć budować na skale. Natomiast jeżeli kryzys powoduje, że nie chcą być ze sobą, no to wtedy rozwód cywilny jest dla nich (w szczególności gdy stali się wierzący) poświadczeniem prawdy, że tak naprawdę małżeństwem (przed Bogiem) nie są. Jeżeli nie chcą połączyć się sakramentem to rozwód cywilny może być bardzo dobrym rozwiązaniem (!!) które pokazuje prawdę między nimi i usuwa cywilny „obowiązek” cudzołożenia.
I to właśnie rozwiązanie czyli całkowite uwolnienie się od związku mają w opcji „Niesakramentalni” a dodatkową opcją jest też dla nich zawarcie związku sakramentalnego z kimś innym z kim pierwszy raz w życiu nie będą cudzołożyć.
Ta opcja niedostępna dla Sycharków (chyba, że współmałżonek umrze albo okaże się, że małżeństwo nie było ważnie zawarte w kościele) powoduje, że „Niesakramentalni” nie muszą pozostać wiernymi małżonkowi do śmierci, nie muszą uczyć się „czekania nie czekając”, etc. i co tu dużo mówić, ponieważ mają takie opcje ich sytuacja jest totalnie inna….tak to ujmę, bo mam wrażenie, że im większe cierpienie z powodu kryzysu w nierozerwalnym małżeństwie sakramentalnym tym przepaść pomiędzy tymi sytuacjami staje się większa.
Podpisuję się pod tym co napisałeś obiema rękami! Też tak uważam.
Myślę, że ból kryzysu i cierpienie są podobne (oczywiście każdy przypadek jest inny) ale w małżeństwie niesakramentalnym jest droga wyjścia z kryzysu której nie ma w małżeństwie sakramentalnym. Jeżeli małżonkowie w małżeństwie niesakramentalnym nawrócą się i przetrwają kryzys mogą zawrzeć sakrament małżeństwa i w ten sposób przestać cudzołożyć (czasami po kilkunastu latach takowego) i zacząć budować na skale. Natomiast jeżeli kryzys powoduje, że nie chcą być ze sobą, no to wtedy rozwód cywilny jest dla nich (w szczególności gdy stali się wierzący) poświadczeniem prawdy, że tak naprawdę małżeństwem (przed Bogiem) nie są. Jeżeli nie chcą połączyć się sakramentem to rozwód cywilny może być bardzo dobrym rozwiązaniem (!!) które pokazuje prawdę między nimi i usuwa cywilny „obowiązek” cudzołożenia.
I to właśnie rozwiązanie czyli całkowite uwolnienie się od związku mają w opcji „Niesakramentalni” a dodatkową opcją jest też dla nich zawarcie związku sakramentalnego z kimś innym z kim pierwszy raz w życiu nie będą cudzołożyć.
Ta opcja niedostępna dla Sycharków (chyba, że współmałżonek umrze albo okaże się, że małżeństwo nie było ważnie zawarte w kościele) powoduje, że „Niesakramentalni” nie muszą pozostać wiernymi małżonkowi do śmierci, nie muszą uczyć się „czekania nie czekając”, etc. i co tu dużo mówić, ponieważ mają takie opcje ich sytuacja jest totalnie inna….tak to ujmę, bo mam wrażenie, że im większe cierpienie z powodu kryzysu w nierozerwalnym małżeństwie sakramentalnym tym przepaść pomiędzy tymi sytuacjami staje się większa.
Re: Niesakramentalny3
Tu się z Avys zgodzę - każde rozstanie boli - nie ważne czy był sakrament małżeństwa czy tylko związek cywilny, czy też tzw. kocia łapa. Jeśli się kochało, kocha i z daną osobą planowało żyć na dobre i na złe dopóki śmierć nas nie rozdzieli to każde odejście zostawia wielką ranę i bywa traumą. Natomiast osoby bez sakramentu małżeństwa mają możliwość nawrócenia i zawarcia sakramentu nawet z kimś innym. Sakramentalni po odejściu małżonka/ki albo zostają sami, albo żyją z kimś niezgodnie z nauką Kościoła.
Mam koleżankę, której posypało się małżeństwo cywilne - pozamiatało ją i dzieci - mąż pracując za granicą miał drugie życie, a że nie chciał nigdy ślubu kościelnego to go nie mieli. On się rozwiódł bo przecież ma prawo (sarkazm) i wiedzie nowe życie - a oni ponoszą tego konsekwencje. Widzę po koleżance że nie tak łatwo nawet teraz patrząc z perspektywy wiary i możliwości o tamtym zapomnieć i zacząć nowe życie. No bo jak? Są dzieci w trudnym i wymagającym wieku, są problemy dnia codziennego i obawa, że znów ktoś zrani, bo mu się znudzi małżeństwo. Aczkolwiek może kiedyś spotka wartościowego człowieka, z którym zawrze sakrament małżeństwa. Tak jak u nas - może mąż/żona się nawróci i będziemy znów razem, albo umrze przed nami i będziemy mogli zawrzeć nowy związek sakramentalny.
Świat idzie równią pochyłą w dół - podczas ślubu kościelnego ważniejsza jest oprawa, kwiaty, świece, dywany, goście, zdjęcia, zabawa, prezenty... Owszem trzeba odbębnić jakieś nauki, spotkania, msze przed, ale po co się w to wgryzać, zastanawiać, przecież ksiądz i tak nam musi ślub dać, a jak nie, to awanturę się zrobi. A jak nawet nikt się nie zorientuje, że my i tak z Kościołem nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego, co to komu do tego, że po roku mi się odwidzi i rozwód zechce mi się brać. Niestety to coraz częstsze przykłady z życia. Więc może jeśli ktoś jednak z Kościołem nic wspólnego nie miał i nie ma to niech żyje cywilnie - a nuż nawróci się i prawdziwa wiara do sakramentu małżeństwa go/ich doprowadzi. W pracy mam jedną koleżankę, która jako niewierząca nie próbowała udawać i zadawalac rodziny - poprzestała tylko na ślubie cywilnym.
Mam koleżankę, której posypało się małżeństwo cywilne - pozamiatało ją i dzieci - mąż pracując za granicą miał drugie życie, a że nie chciał nigdy ślubu kościelnego to go nie mieli. On się rozwiódł bo przecież ma prawo (sarkazm) i wiedzie nowe życie - a oni ponoszą tego konsekwencje. Widzę po koleżance że nie tak łatwo nawet teraz patrząc z perspektywy wiary i możliwości o tamtym zapomnieć i zacząć nowe życie. No bo jak? Są dzieci w trudnym i wymagającym wieku, są problemy dnia codziennego i obawa, że znów ktoś zrani, bo mu się znudzi małżeństwo. Aczkolwiek może kiedyś spotka wartościowego człowieka, z którym zawrze sakrament małżeństwa. Tak jak u nas - może mąż/żona się nawróci i będziemy znów razem, albo umrze przed nami i będziemy mogli zawrzeć nowy związek sakramentalny.
Świat idzie równią pochyłą w dół - podczas ślubu kościelnego ważniejsza jest oprawa, kwiaty, świece, dywany, goście, zdjęcia, zabawa, prezenty... Owszem trzeba odbębnić jakieś nauki, spotkania, msze przed, ale po co się w to wgryzać, zastanawiać, przecież ksiądz i tak nam musi ślub dać, a jak nie, to awanturę się zrobi. A jak nawet nikt się nie zorientuje, że my i tak z Kościołem nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego, co to komu do tego, że po roku mi się odwidzi i rozwód zechce mi się brać. Niestety to coraz częstsze przykłady z życia. Więc może jeśli ktoś jednak z Kościołem nic wspólnego nie miał i nie ma to niech żyje cywilnie - a nuż nawróci się i prawdziwa wiara do sakramentu małżeństwa go/ich doprowadzi. W pracy mam jedną koleżankę, która jako niewierząca nie próbowała udawać i zadawalac rodziny - poprzestała tylko na ślubie cywilnym.
Re: Niesakramentalny3
Wg mnie to powinno być oczywiste, że sakramenty są dla wierzących. Jeśli ktoś nie wierzy (albo nie zamierza dochować wszystkiego, co się wiąże z sakramentem, np. zakłada rozwód w razie problemów), nie powinien zawierać sakramentalnego małżeństwa.
Warto też zwrócić uwagę, że wiara jest łaską. Zamiast więc zarzucać komuś, że jest "niedowiarkiem", cieszcie się, że jesteście tą łaską obdarzeni. Nie rozumiem też, jakim zgorszeniem miałoby być to, że osoby niewierzące zawarły ślub cywilny. Jak dla mnie zgorszeniem prędzej mogłoby być branie ślubu kościelnego, "bo tak wypada".
Warto też zwrócić uwagę, że wiara jest łaską. Zamiast więc zarzucać komuś, że jest "niedowiarkiem", cieszcie się, że jesteście tą łaską obdarzeni. Nie rozumiem też, jakim zgorszeniem miałoby być to, że osoby niewierzące zawarły ślub cywilny. Jak dla mnie zgorszeniem prędzej mogłoby być branie ślubu kościelnego, "bo tak wypada".
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Niesakramentalny3
Tak, masz rację. Najgorzej, gdy jedno z małżonków bierze ślub kościelny na odczepnego - by zadowolić rodzinę, albo dla sukni czy marszu mendelsona, a drugiej stronie naprawdę na tym zależy i podchodzi do sakramentu poważnie. Wtedy w przypadku rozstania to osoba naprawdę wierzącą jest podwójnie pokrzywdzona - bo właśnie dochodzi konflikt duchowy, wyrzuty sumienia w przypadku nawiązania innej relacji.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski