Niesakramentalny3

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Ruta »

Też puściłam lejce, gdy syn był z tatą. Zbliżyli się do siebie. Od pewnego momentu jednak "się zawalało". Mój mąż się z początku starał, poświęcał synowi czas i uwagę. Gdy na nowo zaangażował się w relację, zaczął zawalać. To nie luz, to zaniedbanie. Szybko wyszło to w ocenach i w stanie psychicznym młodego.

Od sycharków, którzy to przechodzili dowiedziałam się, że jeśli na taki "luz" trafia młodsze dziecko, zwykle szybko chce wrócić do rodzica zapewniającego stabilność. U nas tak się stało. Choć wymagało to z mojej strony z jednej strony nie naciskania, z drugiej dużej dyspozycyjności i wspierania syna. Bo jemu było w tym czasie ciężko.

W przypadku dzieci starszych bywa różnie, czasem potrafią rozlubować się w takiej "swobodzie". I nie zawsze chcą wracać. Takie historie też słyszałam, że dzieci decydowały się żyć z rodzicem zaniedbującym i "mieć luz". Ale z tymi dziećmi były potem duże trudności. Uzależnienia, cięcia, depresje.

Rozmawiałam też z młodymi dorosłymi, którzy w takich sytuacjach byli, by poznać ich perspektywę. Chciałam jak najwięcej wiedzieć, zanim podejmę decyzję.

Niektórym dzieciom nie chodzi o luz. Brały na siebie odpowiedzialność za rodzica. Gdy widzą, że partner czy partnerka nie jest "dobry", wolą być przy mamie czy tacie, na wszelki wypadek, "pilnują". Kosztem siebie.
Czasem doświadczają trudnych sytuacji, mieszkając z rodzicem i jego partnerem. Stają się mimowolnymi świadkami ich życia seksualnego. Dzieci to rani, wywołuje niepokój. Mają trudność, by o tym rozmawiać. Wstyd. Także związany z własnymi reakcjami na te sytuacje, pobudzeniem, które jest automatyczną reakcją ciała. Dzieci nie są na takie reakcje gotowe, nie wiedzą co z nimi zrobić. Obawiają się, że jak powiedzą, zrobi się afera i zostaną obwinione. Wtedy ten "luz", zawalanie różnych spraw, przykrywa to, że dziecko zmaga się ze sprawami, których nie dźwiga. W "normalnym" domu jest im zbyt trudno funkcjonować. Szukają używek, grania, czegokolwiek, co da ulgę. Przy "dobrym" rodzicu to niemożliwe. A napięcie jest duże.

Usłyszałam też od dziś już dorosłych dzieci kilka historii w których ten "luz", czyli zaniedbanie, doprowadziły do tego, że dzieciom przytrafiły się trudne sytuacje w których pozostały bez pomocy, nie miały do kogo się zwrócić. Nie mówiły też rodzicowi zainteresowanemu, by nie doszło do "afery".

Moje wnioski były takie, by puścić. Ale pozostawać blisko syna, w dużej otwartości. I nie mieć luzu, gdy mąż zacznie mieć luz.
Dbałam też, by syn nie bał się powiedzieć, że chce zmiany, albo, że nad jego dobrem mogą przeważyć sprawy organizacyjne, wygoda moja czy taty. Że ma prawo zmienic decyzję. Gdy tata zaczął zawalać, syn wrócił do mnie.
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Niesakramentalny3 »

Minęło trochę czasu... więc update jakiś z mojej strony.

Cóż... kończą się wakacje, dzieci dostały się w sumie tam gdzie chciały (jeśli chodzi o szkoły średnie) - córka nieco inaczej niż pierwotnie zakładała, ale teraz na sam koniec zwolniło się w szkołach trochę miejsc i mimo, że nie dostała się do szkoły pierwszego wyboru - a teraz właśnie do niej zadzwonili, że z jej punktami mają dla niej miejsce, to jednak zostaje tam, gdzie wybrała w "drugim rozdaniu". (w ogóle dziwny to proces tej rekrutacji i kumulacja rocznika - rocznik i 6 i 7 latków - zaczynających podstawówkę 8 lat temu - kończył teraz razem 8-klasę).

Z bcż - w miarę stabilnie, choć doszła teraz kwestia podziału majątku - nie robiliśmy tego podczas rozwodu, bo sądy wolą rozwody bez podziału... bo to zdecydowanie szybciej idzie (u nas 15 minut - jedna rozprawa). Ponieważ zależy mi na obecnym mieszkaniu (fajna lokalizacja i jednak dzieci się tu przyzwyczaiły) - muszę wyskrobać dla bcż potężną sumkę - ale jakoś dam radę ;).

Utrzymuje się tendencja, że córka jest zdecydowanie więcej z mamą, syn natomiast ze mną mieszka.
Co do córki, to z tego co czuję, to nie jest to nawet może kwestia, że ma tam "więcej luzu" (choć ma) ... ile z tego co czytam między wierszami, to głównie wydaje mi się, że chce dawać mamie (choć to dziwnie zabrzmi) ale jakiś rodzaj wsparcia... jakby bała się zostawiać mamę z jej partnerem samą - więc woli być blisko. Ale to tylko takie "poczucie" - może być oczywiście błędne.

Zawodowo jakoś się kręci, koniec wakacji, porobiłem trochę przetworów - np. z derenia (mam fajne drzewko - już nieco podrośnięte - na działce, zebrałem właśnie ponad 4kg) - ponoć zdrowy ;).

Trudności... hmm... zastanawiam się, co jest największą trudnością... - chyba jednak słabnący kontakt z córką - oczywiście zagląda nieraz, wpadnie "na zupę tatusia" albo inne żarcie, czasem coś wspólnie musimy załatwić (gdzieś podjechać, coś kupić, odebrać czy dowieść - tak było przy wybieraniu liceum, czy przy jakiś badaniach) - i tzw. podwózki wieczorne - np. godz: 18-20... (kilka takich miało miejsce) - czasem spowodowane są tym, że "pojechałabym z mamą, ale mama mówi, że wypiła drinka i nie może pojechać" - sugeruje, że bcż dalej (nie wiem jak często, ale jednak) - popołudnia i wieczory umila sobie jakimś trunkiem. Żeby było sprawiedliwie - u nas (jak byliśmy razem) - też to miało miejsce (wspólne drinkowanie) - teraz jak jestem sam (w sensie, nie mieszkam z bcż) - odpadło to jakoś automatycznie, co bardzo mnie cieszy, bo jednak każdy nałóg, to pewna forma zniewolenia.

Cieszy mnie natomiast dobry kontakt z rodziną (pierwotną) - zwłaszcza z mamą (mocno się poprawił, nie wiem, czy to mama dojrzała, czy ja... czy tak po prostu wyszło) - zabrałem w tym roku mamę w ramach... ja wiem, ot tak po prostu, taki prezent dla mamy - na wakacje... tylko ja i rodzicielka ;) - żeby to było faktycznie dla niej... (a nie, że babcia przy okazji) - więc zabrałem mamę do Belgii (gdzie mieszkałem jako młody chłopak)... miała mnie tam odwiedzić przed laty... ale wówczas - dwadzieścia parę lat temu - się nie udało... no i teraz nadrobiłem te zaległości - i cieszę się z tego wspólnego wyjazdu - mama również mocno zadowolona - no więc fajnie :).

Z trudnych jeszcze rzeczy.... to może nieco tęsknię za 12 krokową grupą - dobry to był czas... i jakiś taki fajny "reżim" - że jednak była wymagana regularna praca nad sobą, jakieś tam ćwiczenia, jakaś mobilizacja aby zrobić to czy tamto - może dojrzewam do drugiego obrotu? ;) - zobaczymy ;)

A i może słowo do Firekeeper - to że napisałem coś w Twoim wątku, to nie dlatego, że "się czepiam" - choć pewnie to wiesz, ale wolę podkreślić :) - pisałem zresztą wcześniej, że fajnie mi się Ciebie czyta - piszę po prostu, jak coś zauważam że w moim odczuciu wymaga podkreślenia... i łudzę się, że może być to choć trochę pomocne :)

Trzymajcie się wszyscy zdrowo i szczęśliwie :)
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Firekeeper »

Wczoraj na szkoleniu był poruszony wątek nastolatków. Rodzice często mówią wprost, że czują się jak bankomat. Dzieci przychodzą tylko po pieniądze. Jest to normalne. 😊 W wieku nastoletnim dzieci powinny się uczyć jak zadbać o swoje potrzeby poza domem. Nawiązywać relacje z rówieśnikami, wychodzić, ćwiczyć sytuacje społeczne. Jest to etap przygotowujący je do wylotu z gniazda. Do wejścia w samodzielne dorosłe życie. A my co możemy akceptować i dawać kasę, bo przecież tego po za domem nie są wstanie legalnie pozyskać. 😉 Więc nie jest źle jak córka chociaż na tą zupę taty przychodzi! Moja zbuntowana całe wakacje siedzi w pokoju i nie może się doczekać szkoły, żeby w końcu być dalej od nas. Moja mama narzuca mi, że muszę wyjątkowo źle wychowywać dzieci jak chcą ode mnie uciekać. A po szkoleniu utwierdziłam się, że jednak nie jest tak źle. 😊

Bardziej mnie w Twoim przypadku martwi, to co napisałeś, że córka chce dawać wsparcie mamie i są sytuacje, że mama nie moze jej gdzieś zawieźć bo wypiła drinka. Dzieci nastoletnie nie powinny wchodzić w rolę opiekuna i strażnika swojego rodzica. Więc jeśli się u córki nasili rola opiekuńcza to warto poszukać wsparcia lub jakiegoś rozwiązania w tym obszarze. Dużym plusem jest to, że córka może na Ciebie liczyć i mówi Ci wprost ,, wolałabym z mamą ale wypiła drinka ". To może świadczyć o tym, że ma do Ciebie zaufanie i macie dobre relacje.
Pantop
Posty: 3168
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Pantop »

Firekeeper pisze:Wczoraj na szkoleniu był poruszony wątek nastolatków. Rodzice często mówią wprost, że czują się jak bankomat. Dzieci przychodzą tylko po pieniądze. Jest to normalne. 😊 W wieku nastoletnim dzieci powinny się uczyć jak zadbać o swoje potrzeby poza domem. Nawiązywać relacje z rówieśnikami, wychodzić, ćwiczyć sytuacje społeczne. Jest to etap przygotowujący je do wylotu z gniazda. Do wejścia w samodzielne dorosłe życie. A my co możemy akceptować i dawać kasę, bo przecież tego po za domem nie są wstanie legalnie pozyskać. 😉 Więc nie jest źle jak córka chociaż na tą zupę taty przychodzi! Moja zbuntowana całe wakacje siedzi w pokoju i nie może się doczekać szkoły, żeby w końcu być dalej od nas. Moja mama narzuca mi, że muszę wyjątkowo źle wychowywać dzieci jak chcą ode mnie uciekać. A po szkoleniu utwierdziłam się, że jednak nie jest tak źle. 😊
A propos

W kraju na Bliskim Wschodzie syn prosi ojca:
- Tato daj mi stówę bo chcę iść z koleżanką do kina.
Ojciec łapie się za głowę i podnosi ekonomiczne lamentacje:
- Synu, czyś ty zwariował?! Na co tobie jest potrzebne aż 80 złotych??!! Ty chcesz wydać ot tak 60 złotych??!! Ja sobie tak myślę że w zupełności wystarczy ci 40 złotych!! - po czym sięga po portfel, wyjmuje dwa banknoty po 10 złotych.
Wzdycha głęboko, po czym jeden wręcza synowi.
-No już masz. I bawcie się dobrze.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: tata999 »

Niesakramentalny3 pisze: 03 wrz 2023, 1:10 Minęło trochę czasu... więc update jakiś z mojej strony.

(...)

Trzymajcie się wszyscy zdrowo i szczęśliwie :)
Dzięki. Niemal całość wypowiedzi była o dzieciach, mamie, bcz, a mniejszy fragment tylko o Tobie.

Pogody ducha.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Zwyklaosoba »

Niesakramentalny3 powtórzę innych z góry, niebezpieczne, ze córka jakoś wchodzi w role rodzica, z drugiej strony żona była cywilna w kryzysie więc dziecko czuje, ze trzeba wspierać. I rodzi się to kółko błędne. Córce daj wolność .
Często obserwuje moją młodsza dużo siostrę , czasem się oddała na miłe morskie a czasem klei i dzwoni, ma swoje przyczyny, czasem trzeba puścić wolno.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: renta11 »

Niesakramentalny3 pisze: 03 wrz 2023, 1:10 Minęło trochę czasu... więc update jakiś z mojej strony.

Cóż... kończą się wakacje, dzieci dostały się w sumie tam gdzie chciały (jeśli chodzi o szkoły średnie) - córka nieco inaczej niż pierwotnie zakładała, ale teraz na sam koniec zwolniło się w szkołach trochę miejsc i mimo, że nie dostała się do szkoły pierwszego wyboru - a teraz właśnie do niej zadzwonili, że z jej punktami mają dla niej miejsce, to jednak zostaje tam, gdzie wybrała w "drugim rozdaniu". (w ogóle dziwny to proces tej rekrutacji i kumulacja rocznika - rocznik i 6 i 7 latków - zaczynających podstawówkę 8 lat temu - kończył teraz razem 8-klasę).

Z bcż - w miarę stabilnie, choć doszła teraz kwestia podziału majątku - nie robiliśmy tego podczas rozwodu, bo sądy wolą rozwody bez podziału... bo to zdecydowanie szybciej idzie (u nas 15 minut - jedna rozprawa). Ponieważ zależy mi na obecnym mieszkaniu (fajna lokalizacja i jednak dzieci się tu przyzwyczaiły) - muszę wyskrobać dla bcż potężną sumkę - ale jakoś dam radę ;).

Utrzymuje się tendencja, że córka jest zdecydowanie więcej z mamą, syn natomiast ze mną mieszka.
Co do córki, to z tego co czuję, to nie jest to nawet może kwestia, że ma tam "więcej luzu" (choć ma) ... ile z tego co czytam między wierszami, to głównie wydaje mi się, że chce dawać mamie (choć to dziwnie zabrzmi) ale jakiś rodzaj wsparcia... jakby bała się zostawiać mamę z jej partnerem samą - więc woli być blisko. Ale to tylko takie "poczucie" - może być oczywiście błędne.

Zawodowo jakoś się kręci, koniec wakacji, porobiłem trochę przetworów - np. z derenia (mam fajne drzewko - już nieco podrośnięte - na działce, zebrałem właśnie ponad 4kg) - ponoć zdrowy ;).

Trudności... hmm... zastanawiam się, co jest największą trudnością... - chyba jednak słabnący kontakt z córką - oczywiście zagląda nieraz, wpadnie "na zupę tatusia" albo inne żarcie, czasem coś wspólnie musimy załatwić (gdzieś podjechać, coś kupić, odebrać czy dowieść - tak było przy wybieraniu liceum, czy przy jakiś badaniach) - i tzw. podwózki wieczorne - np. godz: 18-20... (kilka takich miało miejsce) - czasem spowodowane są tym, że "pojechałabym z mamą, ale mama mówi, że wypiła drinka i nie może pojechać" - sugeruje, że bcż dalej (nie wiem jak często, ale jednak) - popołudnia i wieczory umila sobie jakimś trunkiem. Żeby było sprawiedliwie - u nas (jak byliśmy razem) - też to miało miejsce (wspólne drinkowanie) - teraz jak jestem sam (w sensie, nie mieszkam z bcż) - odpadło to jakoś automatycznie, co bardzo mnie cieszy, bo jednak każdy nałóg, to pewna forma zniewolenia.

Cieszy mnie natomiast dobry kontakt z rodziną (pierwotną) - zwłaszcza z mamą (mocno się poprawił, nie wiem, czy to mama dojrzała, czy ja... czy tak po prostu wyszło) - zabrałem w tym roku mamę w ramach... ja wiem, ot tak po prostu, taki prezent dla mamy - na wakacje... tylko ja i rodzicielka ;) - żeby to było faktycznie dla niej... (a nie, że babcia przy okazji) - więc zabrałem mamę do Belgii (gdzie mieszkałem jako młody chłopak)... miała mnie tam odwiedzić przed laty... ale wówczas - dwadzieścia parę lat temu - się nie udało... no i teraz nadrobiłem te zaległości - i cieszę się z tego wspólnego wyjazdu - mama również mocno zadowolona - no więc fajnie :).

Z trudnych jeszcze rzeczy.... to może nieco tęsknię za 12 krokową grupą - dobry to był czas... i jakiś taki fajny "reżim" - że jednak była wymagana regularna praca nad sobą, jakieś tam ćwiczenia, jakaś mobilizacja aby zrobić to czy tamto - może dojrzewam do drugiego obrotu? ;) - zobaczymy ;)

A i może słowo do Firekeeper - to że napisałem coś w Twoim wątku, to nie dlatego, że "się czepiam" - choć pewnie to wiesz, ale wolę podkreślić :) - pisałem zresztą wcześniej, że fajnie mi się Ciebie czyta - piszę po prostu, jak coś zauważam że w moim odczuciu wymaga podkreślenia... i łudzę się, że może być to choć trochę pomocne :)

Trzymajcie się wszyscy zdrowo i szczęśliwie :)
Niesakramentalny

Tak spokojnie i dojrzale brzmisz. Fajnie się to czyta.
Udało Wam się (jako rodzicom) przeprowadzić dzieci w dobry sposób przez ten trudny czas. Twoim kosztem głównie się to odbyło. To się często nie zdarza i bardzo Cię podziwiam, jak wiele potrafiłeś odpuścić, aby dzieci nie skrzywdzić. To Twoja ogromna zasługa i Twoje piękne owoce. Udało Ci się uratować dobre relacje z bcż.
Dziwna była ta Twoja postawa dla mnie, budziła często mój sprzeciw. ale przyniosła wiele dobrego.
Zobacz ile dobra udało Ci sie ocalić, zbudować.

Córka ma dobry kontakt z mamą? To dobrze, choć pewnie nie jest takie łatwe do przyjęcia. Szczególnie, że ma potrzebę opiekowania się mamą. To oczywiście nie jest dobre dla niej, ale nie każdy (tak jak Ty) potrafi tak dojrzale postępować. Twoja bc żona widać nie potrafi. Ja chyba także nie potrafiłam.
Tym większy mój podziw dla Ciebie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Niesakramentalny3 »

Hej renta :)

Dzięki za dobre słowo.
Pamiętam, że na początku wkurzały mnie Twoje wpisy ;) - bo były z tego co pamiętam takie właśnie "w ostrzejszym tonie". Ale po czasie doceniałem ich wartość.

Cóż - może i racja, że coś odbyło moim kosztem - ten obecny podział "majątku" - również jest z lekką korzyścią dla eks (w sensie, jakby poszła (albo ja bym poszedł) "na noże" i do sądu - to by finansowo nieco mniej uzyskała).

Ale to wynika z kilku spraw. Trochę pewnie z wciąż nie do końca przepracowanej mojej tendencji do uległości - trochę z tego, że w sumie i tak mam więcej niż potrzebuje... i koniec końców, to że dzieci myślę na tym docelowo też skorzystają, jak ich mama będzie miała szanse kupić swoje własne mieszkanie, a nie tułać się po wynajętych.

Relacja z bcż jest faktycznie bardzo poprawna - do tego stopnia, że bcż potrafi powiedzieć, że ten związek w jaki weszła jakiś czas temu (no już 2 lata) to nie jest to jednak "to". W temacie dzieci pełna współpraca - ona potrzebuje gdzieś wyjechać, to ja przejmuje 100% opieki na dziećmi - albo w drugą stronę (jak np. musiałem wyjechać na parę dni z kraju) - to cenne.

Co u mnie - noga się zrasta ;) (złamałem 4 tygodnie temu) - ale owocem takiego "zwolnienia tempa życia" - to np. jeszcze lepsza relacja i kontakt z synem - miał szasnę teraz trochę "poopiekować się tatą" :) - dzielny nastolatek - fajny mądry i empatyczny z niego facet się robi. A no i trochę więcej czasu, więc trochę więcej moich wpisów na forum ;).

Z córką kontakt mam dość rzadki - jak to się dalej będzie rozwijać - nie wiem. Oczywiście brakuje mi jej tak "tuż obok" - ale z drugiej strony rozumiem, że ona teraz potrzebuje mamy, wspólnych wyjść po ciuchy ;) ... itd.
Niesakramentalny3
Posty: 237
Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Niesakramentalny3 »

Update 25.12.2023

Coś dawno nic nie update'owałem ;)

Święta - czas szczególny.

U mnie o tyle dobrze, że dawno (no 2 lata temu) z bcż ustaliliśmy, że nie robimy "dzielonych" świąt... mimo, że to to samo miasto, ale zawsze wówczas jakaś szarpanina, ani tu na 100%, ani tam na 100%... w pośpiechu - więc ustaliliśmy, że raz dzieciaki z nią, raz ze mną.

W tym roku ze mną :))) - więc miło i fajnie - bardzo rodzinnie - z 18 osób na pewno było :)) piękne życzenia, pyszne jedzenie, długie rozmowy... i długi wspólny czas... od 16:00 do 23:00... starsze dzieciaki (w sumie to dorośli 19-20, ale dla mnie to wciąż maluchy ;) ) grające na gitarach, więc kolędowanie naprawdę udane.

Teraz piszę, bo piekę jeszcze szynkę i boczek na jutro (w sumie na dziś) - schab upiekłem wcześniej, a tego nie zdążyłem - jeszcze nie wszystko i nie zawsze mi wychodzi idealnie w tempo. Ale jest nieźle... bo mimo, że późno ... to bez zbędnego napięcia - z fajnym luzem.

Mikołaj hojny i trafiony - fajnie widać radość na buziach - zwłaszcza tych najmłodszych... :)))

I ten fajny rozrzut wiekowy... babcia 80 lat... najmłodsze 8 lat... (siostry) ja gdzieś po środku... no i ta dorastająca "kawalerka" - 18-21 ... zaraz sami zaczną zakładać swoje rodziny - a nie tak dawno uczyłem siostrzenicę na rowerku jeździć ;))) - poleciało.

No dobrze ;) koniec sentymentów.

Dla wszystkich forumowiczów, tych całkiem nowych (oby ich było jak najmniej) - i tych starszych, okrzepniętych już w kryzysowych historiach - spokojnych Świąt ... i wszystkiego najlepszego na Nowy Rok - który już za chwilę - dużo radości, otwartości i miłości - zwłaszcza do siebie! :) do najbliższych ... i wszystkich pozostałych :)
Bławatek
Posty: 1627
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: Bławatek »

Niesakramentalny3 pisze: 25 gru 2023, 1:21 Update 25.12.2023

Coś dawno nic nie update'owałem ;)

Święta - czas szczególny.

U mnie o tyle dobrze, że dawno (no 2 lata temu) z bcż ustaliliśmy, że nie robimy "dzielonych" świąt... mimo, że to to samo miasto, ale zawsze wówczas jakaś szarpanina, ani tu na 100%, ani tam na 100%... w pośpiechu - więc ustaliliśmy, że raz dzieciaki z nią, raz ze mną.

W tym roku ze mną :))) - więc miło i fajnie - bardzo rodzinnie - z 18 osób na pewno było :)) piękne życzenia, pyszne jedzenie, długie rozmowy... i długi wspólny czas... od 16:00 do 23:00... starsze dzieciaki (w sumie to dorośli 19-20, ale dla mnie to wciąż maluchy ;) ) grające na gitarach, więc kolędowanie naprawdę udane.

Teraz piszę, bo piekę jeszcze szynkę i boczek na jutro (w sumie na dziś) - schab upiekłem wcześniej, a tego nie zdążyłem - jeszcze nie wszystko i nie zawsze mi wychodzi idealnie w tempo. Ale jest nieźle... bo mimo, że późno ... to bez zbędnego napięcia - z fajnym luzem.

Mikołaj hojny i trafiony - fajnie widać radość na buziach - zwłaszcza tych najmłodszych... :)))

I ten fajny rozrzut wiekowy... babcia 80 lat... najmłodsze 8 lat... (siostry) ja gdzieś po środku... no i ta dorastająca "kawalerka" - 18-21 ... zaraz sami zaczną zakładać swoje rodziny - a nie tak dawno uczyłem siostrzenicę na rowerku jeździć ;))) - poleciało.

No dobrze ;) koniec sentymentów.

Dla wszystkich forumowiczów, tych całkiem nowych (oby ich było jak najmniej) - i tych starszych, okrzepniętych już w kryzysowych historiach - spokojnych Świąt ... i wszystkiego najlepszego na Nowy Rok - który już za chwilę - dużo radości, otwartości i miłości - zwłaszcza do siebie! :) do najbliższych ... i wszystkich pozostałych :)
Niesakramentalny zazdroszczę Ci tak gwarnych Świąt. Mój mąż mimo, że mu nie utrudniam to nie garnie się by z naszym synem więcej czasu spędzić. I znów czuję się jak samotna matka, a nawet wdowa bardziej.

Błogosławionego czasu życzę, wielu radości i jak najlepszych rekacji z dziećmi, które dorastając lubią się oddalać. I wielkiej radości na codzień z każdej nawet najdrobniejszej rzeczy, która się pojawia w naszym życiu.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny3

Post autor: renta11 »

O rany, a moja wigilia to tylko na 10 osób. Zaimponowałeś mi. Piękna idea, piękny czas.
Cieszy mnie bardzo, że tak sobie świetnie radzisz. Stworzyłeś stabilny i ciepły dom. Brawo TY.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ