Zgadzam się z Tobą, że duży wpływ na nasze zachowanie mają doświadczenia z domu rodzinnego. Jednak uważam, że jest jeszcze coś takiego jak samowychowanie i że ludzie sami mają duży wpływ na to jak się zachowują, mogą pracować nad sobą, zastanowić się czy to co się u nich w domu dzieje jest dobre. Nie zgadzam się, że "tutaj nie ma winnych". Uważam, że każdy dorosły człowiek odpowiada za siebie i swoje zachowanie. Jeśli ktoś nie chce pracować nad sobą i zwala winę za swoje zachowanie na dom rodzinny lub innych to zachowuje się tak jak mój mąż. Współczuję osobom którzy z takimi współmałżonkami żyją, sobie też współczuję.mare1966 pisze: ↑04 lis 2017, 15:09 Kingo , tutaj nie ma "winnych" .
Mąż jest jabłkiem z drzewa teściowej ,
a teściowa też wyrosła z jakiegoś drzewka .
To jak się zachowujemy , jak postrzegamy świat i SIEBIE ,
jak się komunikujemy z innymi itd.
w największej mierze wynika
z doświadczenia domu rodzinnego , zwłaszcza okresu dzieciństwa .
Jesteśmy poniekąd "ofiarami" własnych rodziców .
Oczywiście oni nie są świadomi sprawstwa ,
( z reguły chcą dobrze ) a my skutków ,
które są piętnem na naszej psychice .
Powielany kalki z domów rodzinnych , role .
Tak więc ,
najpierw trzeba to sobie uświadomić ,
zdobyć wiedzę w tym temacie
( generalnie coś o asertywności , poczuciu własnej wartości )
Dopiero potem warto ( rozumiejąc podstawy )
mozolnie zmieniać swoje zachowanie ,
a przez to zachowanie innych w stosunku do nas .
życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Moderator: Moderatorzy
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Zgadzam się z tym, że ważne jest to żeby komuś chciało się pracować nad związkiem. Ja chciałam chodzić z mężem na terapię małżeńską. Poszliśmy kilka razy i mąż powiedział, że nie będzie chodził i opowiadał obcej osobie na swój temat. Myślę, że ja starałam się coś zmienić. Nie wiem czy mój mąż tak naprawdę chce pracować nad sobą. Może jest mu dobrze tak jak jest. Mieszka przy rodzicach, poklepują Go po ramieniu a w razie czego to na mnie można zwalić wszystko co złe. Nie będzie chodził na terapię, bo może psycholog będzie oczekiwał od niego jakiegoś wysiłku lub powie Mu jakąś gorzką prawdę. Chciałam też żebyśmy należeli razem do jakiejś wspólnoty katolickiej, ale mąż też nie chciał tego.
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Tak Kingo, ludzie powinni nad sobą pracować.Kinga pisze: ↑05 lis 2017, 0:14 Zgadzam się z Tobą, że duży wpływ na nasze zachowanie mają doświadczenia z domu rodzinnego. Jednak uważam, że jest jeszcze coś takiego jak samowychowanie i że ludzie sami mają duży wpływ na to jak się zachowują, mogą pracować nad sobą, zastanowić się czy to co się u nich w domu dzieje jest dobre. Nie zgadzam się, że "tutaj nie ma winnych". Uważam, że każdy dorosły człowiek odpowiada za siebie i swoje zachowanie. Jeśli ktoś nie chce pracować nad sobą i zwala winę za swoje zachowanie na dom rodzinny lub innych to zachowuje się tak jak mój mąż. Współczuję osobom którzy z takimi współmałżonkami żyją, sobie też współczuję.
Tyle, że to zachowanie optymalne.
Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że niewłaściwie funkcjonują, nikt ich nie nauczył jak być powinno.
Często, mimo , że wiedzą, że tak być nie powinno, powielają jedyne znane wzorce. Bo choć niewłaściwe, wydają się bezpieczne, znajome.
Tak, dom rodzinny, jakikolwiek był, nie jest ani usprawiedliwieniem, ani nie rozgrzesza nas za nasze czyny.
Jest natomiast wytłumaczeniem dlaczego tak funkcjonujemy.
Mi ta świadomość, tak jak świadomość własnych dysfunkcji pozwoliła spojrzeć inaczej na żonę.
Co już pisali inni - nie możemy zmienić innych, bezpośredni wpływ mamy tylko na siebie.
Ty pewne sprawy możesz przepracować, na przykład granice.
Tyle, że one nie mają służyć wychowywaniu męża. Stawianie i bronienie granic mają na celu chronienie Ciebie.
To nierzadko popełniana pomyłka z tego co widzę, sam zresztą również początkowo traktowałem temat granic jako możliwość wpłynięcia na zachowanie żony.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Dokładnie .
Należy też nie zapomnieć , że inni ludzie ( w tym np. mąż )
też mają własne granice .
Asertywność to działanie obronne , nie zaczepne .
-----------------------------------------------------------------------------------------
Móc to chcieć ,
ale samo chcenie niestety nie wystarczy .
Trzeba niestety jeszcze zwykle UMIEĆ .
To tak w nawiązaniu do bosej .
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
to co opisujesz to przemocZa to często słyszę wrzeszczenie i poniżanie. Ostatnio mąż powiedział mi, że idzie na imprezę z koleżankami z pracy i nie chce żebym ja poszła z nim. Byłam kiedyś na takiej imprezie i widziałam, że zachowanie wielu osób po alkoholu było złe, więc powiedziałam, że nie chcę żeby szedł na tę imprezę, to znowu mnie wyzywał.
z przemocą robi się tylko jedno -zatrzymuje
Stop przemocy
a to możesz zrobić tylko ty
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
no tak , ale sprawca tak nie funkcjonuje, on ustala własne regułyDla mnie to jest jakieś chore, że ja muszę jak jakiś policjant pilnować żeby mój mąż nie wyzywał mnie. Czy małżonek nie powinien sam wiedzieć, że współmałżonka należy szanować i w ogóle wszystkich ludzi należy szanować?
to co ma się stać byś to zrobiła ?Wydaje mi się, że dzwonienie na policję lub MOPS to jest przekroczenie pewnej granicy i później mąż mściłby się na mnie za to. Myślę, że tego nie zrobię w mojej sytuacji.
pisze z własnego doświadczenia
byłam przez lata ofiarą przemocy i na to patrzyły nasze cztery córki
jaką terapię , i dlaczego trochę ???Kiedyś chodziłam na terapię. Ta terapia pomogła mi trochę.
i czy to coś zmieniło ??
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Pavle - to ja w takim razie nie rozumiem. Skoro nasze granice nie wpłyną w żaden sposób na zachowanie partnera (spójrz co napisałeś wyżej) to znaczy, że NIC SIĘ NIE ZMIENI. Czyli w moim prostym postrzeganiu świata stwierdzam, że te granice NIE DZIAŁAJĄ, bo nie zależnie co byśmy robili, nie będzie to wpływać na zachowanie męża żony - tak?Pavel pisze: ↑05 lis 2017, 2:25 [...]
Ty pewne sprawy możesz przepracować, na przykład granice.
Tyle, że one nie mają służyć wychowywaniu męża. Stawianie i bronienie granic mają na celu chronienie Ciebie.
To nierzadko popełniana pomyłka z tego co widzę, sam zresztą również początkowo traktowałem temat granic jako możliwość wpłynięcia na zachowanie żony.
Może podaj proszę ze 3 konkretne przykłady owych granic, które działają, nie wpływając na zachowanie żony.
No tak Mare - ale to teoria... a tu granica jest bardzo cienka między obronnością z działaniami zaczepnymi - o ile w ogóle jest.
Ktoś Ci siedzi na głowie - orientujesz się po latach - zrzucasz go z tej głowy. Ktoś spada z tej Twojej głowy i nabija sobie guza.
Ty było działanie obronne czy zaczepne?
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Granice niepozwalania na ranienie, obrażanie, wykorzystywanie lub poniżanie...siebie.
To znowu nic takiego dziwnego.
Nie mają one też na celu ataku, lecz ochrona siebue.
Nie obrażają, ani nie krzywdzą drugiej strony tylko mowią - dość, w tym miejscu jest granica i nie godze się na jej naruszanie.
Typu - jesteś wobec mnie agresywny, celujesz w zrobieniu mi przykrosci, wysmianiu, obrażaniu mnie... Dość. Nie godze się na takie traktowanie mnie.
Informuje, ze w taki sposób nie będę dłużej rozmawiać, bo mnie to rani.
Możemy wrócić do rozmowy, jak opadną emocje.
Przerywam rozmowę. Mogę wyjść. Albo tylko przestać rozmawiać.
I przy każdej takiej sytuacji nie pozwalam w sposób "bierny" na naruszanie tej granicy. Czyli przerywam taką rozmowę.
Oczywiscie, ze można powiedzieć, ze to "wychowywanie" drugiej strony.
A ja powiem - to ochrona siebie.
Pavel
Nie wiem czy dobrze rozumiem stawianie granic? Ja tak to czuję.
To znowu nic takiego dziwnego.
Nie mają one też na celu ataku, lecz ochrona siebue.
Nie obrażają, ani nie krzywdzą drugiej strony tylko mowią - dość, w tym miejscu jest granica i nie godze się na jej naruszanie.
Typu - jesteś wobec mnie agresywny, celujesz w zrobieniu mi przykrosci, wysmianiu, obrażaniu mnie... Dość. Nie godze się na takie traktowanie mnie.
Informuje, ze w taki sposób nie będę dłużej rozmawiać, bo mnie to rani.
Możemy wrócić do rozmowy, jak opadną emocje.
Przerywam rozmowę. Mogę wyjść. Albo tylko przestać rozmawiać.
I przy każdej takiej sytuacji nie pozwalam w sposób "bierny" na naruszanie tej granicy. Czyli przerywam taką rozmowę.
Oczywiscie, ze można powiedzieć, ze to "wychowywanie" drugiej strony.
A ja powiem - to ochrona siebie.
Pavel
Nie wiem czy dobrze rozumiem stawianie granic? Ja tak to czuję.
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Aleksandrze ,
granice rozdzielają TERYTORIA .
Terytorium może być czysto fizyczne ( obszar ziemi , mieszkanie w bloku , indywidualne stanowisko pracy )
albo stanowić pewien obszar AUTONOMII , odrębności , bezpieczeństwa , komfortu
w sferze psychiki .
Akurat wchodzenie na czyjeś terytorium jest dość łatwo zauważalne .
A to , że intruz w działaniach agresywnych
na skutek obrony koniecznej doznał obrażeń
to już konsekwencja jego agresji .
np. paru Niemców zginęło 1939 , mają mieć pretensje ?
granice rozdzielają TERYTORIA .
Terytorium może być czysto fizyczne ( obszar ziemi , mieszkanie w bloku , indywidualne stanowisko pracy )
albo stanowić pewien obszar AUTONOMII , odrębności , bezpieczeństwa , komfortu
w sferze psychiki .
Akurat wchodzenie na czyjeś terytorium jest dość łatwo zauważalne .
A to , że intruz w działaniach agresywnych
na skutek obrony koniecznej doznał obrażeń
to już konsekwencja jego agresji .
np. paru Niemców zginęło 1939 , mają mieć pretensje ?
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
I tu bym się nie zgodził. To właśnie nie jest łatwo zauważalne.
Ciche wpełzanie komuś na głowę...
Nie było by tylu "facetów pod pantoflem" oraz tylu kobiet ofiar przemocy, gdyby to było tak łatwo zauważalne.
To tak jak z gotowaniem żaby, jakby wrzucić ją do gorącej wody, to wyskoczy.
Jak będziemy pomału podnosić temperaturę, to żabę ugotujemy.
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
A no widzisz - czyli czasem sama asertywność jak widać nie wystarcza.
O to mi chodziło. Czasem trzeba kogoś jednak zabić ... strącić z naszej głowy.
... oczywiście w ramach obrony koniecznej.
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
W relacjach małżeńskich to "zabić" to chyba nie do końca adekwatne....
Panowie - ad rem (do rzeczy)? - żeby Kindze pomóc?
Panowie - ad rem (do rzeczy)? - żeby Kindze pomóc?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Zgoda
Oczywiście, że to specjalnie było przerysowane - nikogo nie chcę zabijać, zwłaszcza ukochanego partnera
Do rzeczy... myślę, że najcenniejsze będą wypowiedzi praktyków.
U mnie przez 10 lat nie było żadnego wyzywania - ba - my się nawet w ogóle nie kłóciliśmy (pewnie też źle).
Dlatego jest mi ta tematyka obca i nie pomogę.
Myślę, że Mirakulum mogłaby opowiedzieć, co u niej zadziałało, a co przyniosło fiasko.
Oczywiście jedynie, aby rzucić światło na ten problem, bo to co u jednego zadziała... u drugiego wcale nie koniecznie.
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Ja to czuję najwyraźniej tak samo
Lustro podała przykłady, mam nadzieję, że wystarczą.Aleksander pisze: ↑05 lis 2017, 11:56 Pavle - to ja w takim razie nie rozumiem. Skoro nasze granice nie wpłyną w żaden sposób na zachowanie partnera (spójrz co napisałeś wyżej) to znaczy, że NIC SIĘ NIE ZMIENI. Czyli w moim prostym postrzeganiu świata stwierdzam, że te granice NIE DZIAŁAJĄ, bo nie zależnie co byśmy robili, nie będzie to wpływać na zachowanie męża żony - tak?
Może podaj proszę ze 3 konkretne przykłady owych granic, które działają, nie wpływając na zachowanie żony.
Po więcej - zachęcam do lektury polecanych na forum książek o granicach. Wtedy zagadnienie zwane granicami stanie się jaśniejsze. Wg mnie niezmiernie pożyteczne lektury.
Aby móc skutecznie stawiać i bronić granice trzeba być na to gotowym, nierozważne i niekonsekwentne działania w tym obszarze przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Między innymi mądrzejsze jest wg mnie "zachęcenie" do zejścia kogoś kto ci na głowę wlazł. Stopniowo.Aleksander pisze: ↑05 lis 2017, 11:56 Ktoś Ci siedzi na głowie - orientujesz się po latach - zrzucasz go z tej głowy. Ktoś spada z tej Twojej głowy i nabija sobie guza.
Ty było działanie obronne czy zaczepne?
Zrzucając go od razu nie dość, że możesz sam ponieść obrażenia, to jeszcze bardziej zranić oprawcę, narażając się na bolesny kontratak.
Chyba mało możliwe jest dla osoby mało wprawionej w granicach konsekwentne i mądre zarówno stawianie ich jak i bronienie na wielu frontach jednocześnie.
Dlatego wydaje mi się, że w sytuacji gdy zależy nam na relacji z "oprawcą", lepiej działać subtelniej, krok po kroku, obszar po obszarze.
Wydaje mi się, że warto najpierw spróbować sobie poradzić, bez interwencji Policji i MOPSu. Tyle, że mądrze, konsekwentnie. Warto przy tym poszukać pomocy specjalistów, same książki w niektórych sytuacjach to za mało, potrzebne jest realne wsparcie.
Siły zewnętrzne o ile niekiedy są niezbędne, niestety, o tyle powinny być raczej ostatecznością.
Inną sprawą jest Twoja motywacja Kingo - nie zrobisz tego, bo się boisz zemsty. To pokazuje dość jasno Twoją sytuację i przede wszystkim Twój stan emocjonalny.
Przykro mi, że jesteś w takiej sytuacji. Jednocześnie - jeśli Ty nie powiesz STOP przemocy, nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Otulam modlitwą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: życie wrażliwej żony z szorstkim mężem
Mi nie wystarczą.Pavel pisze: ↑05 lis 2017, 23:21Lustro podała przykłady, mam nadzieję, że wystarczą.Aleksander pisze: ↑05 lis 2017, 11:56 Pavle - to ja w takim razie nie rozumiem. Skoro nasze granice nie wpłyną w żaden sposób na zachowanie partnera (spójrz co napisałeś wyżej) to znaczy, że NIC SIĘ NIE ZMIENI. Czyli w moim prostym postrzeganiu świata stwierdzam, że te granice NIE DZIAŁAJĄ, bo nie zależnie co byśmy robili, nie będzie to wpływać na zachowanie męża żony - tak?
Może podaj proszę ze 3 konkretne przykłady owych granic, które działają, nie wpływając na zachowanie żony.
Poza tym lustro podała przykład wyjścia w trakcie rozmowy (czyli ratowanie się ucieczką) - oczywiście że to ma wpływ na partnera... jakby nie wyszła, to by partner dalej mówił - zatem jest to działanie mające wpływ na zachowanie partnera
Poproszę o jedną działającą GRANICĘ która nie ma wpływu na zachowanie partnera.