Nigdy nie zadawałam sobie takich pytań.
Myślałam, że to normalne, że każdy zna siebie, tak mi się wydawało dopóki nie zadałam sobie tego pytania.
Przeglądam się "w oczach męża" on mówi, że jestem zła i "mam złe serce" i wtedy nie mam o sobie dobrego zdania i "w oczach innych ludzi", starszej sąsiadki której pomogę, ludzi dla których zrobię coś dobrego i miłego i wtedy zastanawiam się, czy jestem zła, jak mówi mój mąż czy dobra, jak mówią mi osoby, którym pomogłam w jakiś sposób.
Nie kocham siebie to na pewno. Chyba nawet siebie nie lubię Czasami mam tylko takie przebłyski, że jestem fajna, bo coś przygotowałam, zrobiłam coś miłego, dobrego, coś mi się udało.
Nawet jeśli w jakimś minimalnym stopniu znam swoje granice to nie potrafię ich w żaden sposób chronić, a w niektórych dziedzinach życia nie znam tych granic. Z kolei tych granic, które znam nie potrafię i komunikować otoczeniu, jestem zbyt słaba, niepewna siebie.