Zgadzać się na separację?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Cytat:

Sam piszesz, że przytłacza Cię ta wasza sytuacja i często do żony piszesz lub mówisz wyrzuty.

Nigdzie nie napisalem ze robie to czesto.
Dlaczego tutaj notorycznie przekręca sie słowa? Po co?

Tyle tu piszecie o pracy nad soba, terapiach, krokach itp., wiec może warto na początek poćwiczyć słuchanie (w tym przypadku czytanie) z otwartoscią i zrozumieniem, powstrzymywanie sie od oceniania i narzucania zdania, i inne wskazówki wzięte chocby z teorii tzw. 'porozumienia bez przemocy'?
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Pozwólcie że przypomnę temat założonego przeze mnie wątku:

Czy powinienem zgadzać sie w sądzie na separację?

Cała reszta moich wpisów to próba naszkicowania naszej aktualnej sytuacji, tak, żeby dać Wam pewien obraz, potrzebny do rozeznania.
Potem juz moje wpisy to głównie tłumaczenie sie ze stawianych mi zarzutów, sprostowania do nadinterpretacji i przekręcania moich słów, tłumaczenie rzeczy oczywistych dla kazdego kto przezył albo chociaż poczytał o kryzysie małżeńskim, jak np pojawiajace sie we mnie uczucia.

Nie oczekuje, ze dacie mi rady jak odzyskać żonę.

Nie proszę o ocenę wymienianych przeze mnie działań .

Nie potrzebuje wmawiania mi problemów, których w sobie nie dostrzegam.

Nie szukam też rad jak wychodzić z nałogów. Rozpoznałem swoje nałogi (gry komputerowe i pornografia) i z Bożą i ludzką pomocą mam je pod względną kontrolą, i nie musicie mi ani wierzyć ani wmawiać 'dupościsków'. Potraficie to uszanować?

Nie zamierzam też zmuszać żony do trwania w wierności przysiędze małżeńskiej, choć mi to przecież przysięgała. Rozumiem, że nie da sie zmusic kogos do milosci.

Rozważam jedynie, czy wycofać w sadzie zgodę na separację, uznając przy tym jej ludzkie prawo do odejscia ode mnie.

Dodam, że nie zamierzam niezaleznie od rozwoju sytuacji próbowac przeciągać do siebie dzieci mieszkających z zona, zamierzam tez nadal płacić uzgodnione alimenty, łozenie na dzieci jest dla mnie priorytetem i nie dopuszczam opcji, zeby miały niezasłużenie ponosić konsekwencje decyzji mojej żony.

W związku z powyższym proszę o trzymanie sie meritum, zgodnie z tytułem wątku.
Inna
Posty: 332
Rejestracja: 23 lip 2017, 21:47
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Inna »

nałóg pisze: 28 sty 2022, 14:51 Bóg był obok, cierpliwie czekał aż zaliczę dno i poproszę Go o pomoc......... bez moich warunków. W efekcie jestem alko i jak już byłem na swoim "dnie" to poprosiłem bezwarunkowo o pomoc i wtedy Bóg postawił na mojej drodze innego ,trzeźwego alko. Wcześniej modliłem się i stawiałem warunki.......aby było po mojemu
A ja Boga nie prosiłam o pomoc.
Ani przed zaliczeniem dna ani po.
Ale wiem, że jestem Mu winna dać o Nim świadectwo. O łasce którą otrzymałam nie prosząc nawet. Czego do końca nie rozumiem. Bo jest napisane "Proście a będzie wam dane". A ja nie prosiłam a dostałam.... Ale czy można zrozumieć sprawy Boskie?
Moja 'łaska" polega na tym, że 'zmartwychwstałam" dokładnie w Zmartwychwstanie. Że "umierałam" w Wielki Piątek, że swoją ostatnią "wieczerzę" miałam w Wielki Czwartek...
Enigmatyczne to zapewne i broń Boże profanacja.
Opiszę to niedługo w moim wątku psychologicznym o moich dwóch świadectwach.

Wtrąciłam się w ten wątek nie po to, by się tu promować. Chciałam zaznaczyć, że Bóg działa nie tylko wtedy gdy się Go prosi. On działa PO SWOJEMU. Ze mną jeszcze "nie skończył"
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Bławatek »

Sławek_77 pisze: 28 sty 2022, 17:16 Cytat:

Sam piszesz, że przytłacza Cię ta wasza sytuacja i często do żony piszesz lub mówisz wyrzuty.

Nigdzie nie napisalem ze robie to czesto.
Dlaczego tutaj notorycznie przekręca sie słowa? Po co?

Tyle tu piszecie o pracy nad soba, terapiach, krokach itp., wiec może warto na początek poćwiczyć słuchanie (w tym przypadku czytanie) z otwartoscią i zrozumieniem, powstrzymywanie sie od oceniania i narzucania zdania, i inne wskazówki wzięte chocby z teorii tzw. 'porozumienia bez przemocy'?
Przepraszam, że nieopatrznie napisałam słowo "często" w poście do ciebie.

Nikt Ci niczego nie wmawia. I nic Ci konkretu nie poradzi - bo cokolwiek nie postanowisz to i tak konsekwencje będą z Tobą na zawsze. Więc może na spokojnie na kartce napisz sobie co ci da i co możesz stracić przy separacji a co przy rozwodzie. Niestety wg mnie więcej się traci przy rozwodzie. Szczególnie relację.

Nie znam się, ale może się zdarzyć tak, że jak nie dasz zgody na separację to będzie sprawa rozwodowa, której możesz już nie zatrzymać. A może żona chce w spokoju odpocząć, przemyśleć, zatęsknić. Może i dla ciebie taki czas byłby dobry. Nawet Jezus, albo i też mnisi udawali się w miejsca ustronne aby przeżyć swoje wątpliwości, aby móc przemyśleć sprawy, a przede wszystkim mieć czas na modlitwę i dla Boga.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: elena »

Bławatek pisze: 28 sty 2022, 22:47
Nie znam się, ale może się zdarzyć tak, że jak nie dasz zgody na separację to będzie sprawa rozwodowa, której możesz już nie zatrzymać.
Dokładnie, gdy wycofasz zgodę na separację to żona może wnieść o rozwód. Mój mąż dąży do rozwodu, ja wniosłam o separację, która nie jest dla mnie takim ostatecznym rozwiązaniem, daje szansę na pojednanie w przyszłości.
Może Twoja żona na ten moment potrzebuje separacji, żeby się zdystansować, gdyby chciała się odciąć całkowicie od Ciebie złożyłaby pozew o rozwód a po jakimś czasie nawet i zawarła nowy związek cywilny.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Nirwanna »

Sławek_77 pisze: 28 sty 2022, 17:09
Nirwanna pisze: 27 sty 2022, 21:31 Nie zarzucam Ci, że pracowałeś nad sobą za dużo. Tego nie wiem. Może tak, może nie. Raczej - że potrzebujesz inaczej działać, pracować nad sobą, niż do tej pory.
Odp. Inaczej czyli jak? Jakieś konkrety? Może na początek odp tak lub nie na moje pytanie, czy zgadzać sie w sądzie na separację?
Na Twoje pytanie nie odpowiem. To Twoja decyzja i Twoje konsekwencje.

Natomiast konkrety - może warto zacząć tak budować relacje, żeby żona nie czuła się nękana, żeby czuła że ma dla siebie przestrzeń w tej relacji, żeby czuła się ważna i brana pod uwagę.
nałóg pisze: 28 sty 2022, 14:51 z przekazu Twoich postów mnie razi zakamuflowany egocentryzm
albowiem i ja mam podobny odbiór.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Avys »

Sławek,
Z tego co piszesz o Waszej sytuacji to ja wnioskuję, że Twoja Żona jest na tyle zdecydowana i silna, że nie masz żadnego wpływu na realną separację i ta separacja fizycznie będzie czy Ci się to podoba czy nie. Miałeś się wyprowadzić- nie zrobiłeś tego - to zrobiła to żona. Nie ma znaczenia czy w sądzie się zgodzisz czy nie. Niezgodą w sądzie żony nie zatrzymasz przy sobie. Z jakiś względów separacja (która i tak „dzieje się”, jest faktem) jest najwygodniejsza teraz dla Twojej Żony. Nie masz na to wpływu - i dobrze, że nie masz (!) bo miłość jest możliwa tylko w wolności, szacunku i pokorze. Nie da się nikogo zmusić do miłości.

Zrobisz jak uważasz.
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Bławatek pisze: 28 sty 2022, 22:47 Nie znam się, ale może się zdarzyć tak, że jak nie dasz zgody na separację to będzie sprawa rozwodowa, której możesz już nie zatrzymać. A może żona chce w spokoju odpocząć, przemyśleć, zatęsknić. Może i dla ciebie taki czas byłby dobry. Nawet Jezus, albo i też mnisi udawali się w miejsca ustronne aby przeżyć swoje wątpliwości, aby móc przemyśleć sprawy, a przede wszystkim mieć czas na modlitwę i dla Boga.
Równie dobrze moze sie zdarzyć, ze jak dam zgodę na separację to kolejny pozew bedzie o rozwód, a wtedy już idzie z automatu, z moją domniemaną zgodą.

Jezus odsuwał sie od tłumów, zeby sie pomodlic do Ojca.
Czy jak mam przesyt kontaktów z ludźmi, powinienem zrzekać się od razu obywatelstwa, a jak mam kryzys wiary, składać apostazję?
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Firekeeper »

Sławek_77 pisze: 29 sty 2022, 11:10
Bławatek pisze: 28 sty 2022, 22:47 Nie znam się, ale może się zdarzyć tak, że jak nie dasz zgody na separację to będzie sprawa rozwodowa, której możesz już nie zatrzymać. A może żona chce w spokoju odpocząć, przemyśleć, zatęsknić. Może i dla ciebie taki czas byłby dobry. Nawet Jezus, albo i też mnisi udawali się w miejsca ustronne aby przeżyć swoje wątpliwości, aby móc przemyśleć sprawy, a przede wszystkim mieć czas na modlitwę i dla Boga.
Równie dobrze moze sie zdarzyć, ze jak dam zgodę na separację to kolejny pozew bedzie o rozwód, a wtedy już idzie z automatu, z moją domniemaną zgodą.

Jezus odsuwał sie od tłumów, zeby sie pomodlic do Ojca.
Czy jak mam przesyt kontaktów z ludźmi, powinienem zrzekać się od razu obywatelstwa, a jak mam kryzys wiary, składać apostazję?
A co Twoim zdaniem powinna teraz zrobić Twoja żona?

Ja też budowałam mur. Każda cegła to były kolejne krzywdy ze strony męża. Im więcej się zawodzilam i frustrowałam tym mur stawał się co raz większy. Ostrzegałam męża, że mur rośnie i może dojść do sytuacji, że nie da się go już przeskoczyć. Co raz bardziej mur nas dzielił. Zasłaniał widok. Ja się okopałam. Magazynowałam broń na wypadek wojny. To było moje schronienie. Przed krzywdą, przed naiwnością. Miał mnie chronić przed mężem. Ale nie chronił przede mną samą. Wielokrotnie robiłam się i ja o ten mur, który sama wybudowała przy pomocy mojego męża, który te cegły donosił. Musiało upłynąć dużo czasu i pracy aby ten mur zaczął się rozpadać. Potrzeba czasu. Ile? nie wiadomo. Ale jeśli na ten moment Twoja żona chce separacji i spokoju, a nie naprawy to co innego możesz zrobić? Tyle lat naprawialiście małżeństwo. Ja z moim mężem również. Było dobrze, a za chwilę źle, potem tragicznie. Ja traciłam nadzieję, miałam wrażenie, że zrobiłam już wszystko. Frustracja rosła i u mnie i u niego. Czasami trzeba odpuścić. Wyjść z tego schematu. Stanąć obok i popatrzeć z dystansem.
Równie dobrze moze sie zdarzyć, ze jak dam zgodę na separację to kolejny pozew bedzie o rozwód, a wtedy już idzie z automatu, z moją domniemaną zgodą.
Tego nie wiesz? Skąd możesz wiedzieć co będzie za jakiś czas? Okres separacji możesz tak wykorzystać, żeby nie był to czas stracony. Przecież wtedy też możesz ratować małżeństwo. Może inaczej niż do tej pory?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Ruta »

Sławku,
Sama zaczęłam swoją drogę realnej naprawy małżeństwa, zamiast według swoich pomysłów, od pytania, czy rozwód rozwiąże kryzys w moim małżeństwie. Potem, już tu na forum, rozważałam wystąpienie o separację.

Jesteś prawnie w innej sytuacji, niż ja. Zastanawiasz się nad swoją zgodą na separację, o którą wystąpiła żona.

Z mojego doświadczenia powiem tak: zostawiłam z czasem na boku wszystkie rozważania prawne, finansowe, i każde inne. Nie prowadziły do niczego. Pogłębiały chaos, nakręcały trudne emocje. Nie szukam też już odpowiedzi u ludzi. Ile ludzi, tyle opinii. To dlatego większość osób tutaj odmawia udzielenia ci odpowiedzi. Z odpowiedzialności. Nikt jej za ciebie nie podejmie i nikt za ciebie nie rozezna twojej sytuacji. Dostaniesz za to rozsądne wskazówki do rozważenia. Choć z początku trudne w odbiorze. Oraz doświadczenia innych osób z ich drogi.

Mi przy decyzjach pomogło wejście na drogę rozeznania duchowego. Post, modlitwa i jałmużna połączone z utrzymywaniem stanu łaski uświęcającej, przyjmowaniem Komunii Świętej i Adoracją przyniosły dobre efekty. Dostałam też na tej drodze łaski potrzebne do swojej zmiany. I do zostawienia w spokoju mojego męża i jego decyzji. Nie od razu... ja jestem uparta i oporna. Łaski dostałam nie tylko duchowe, ale też realną pomoc.

Co do pomocowości forum. To nie jest tak, że dostaniesz tu zestaw gotowych recept na naprawę małżeństwa. Ale dostaniesz sporo wskazówek jak puścić żonę wolno, odwiesić się od niej i podjąć pracę nad sobą. I jak zaakceptować trudne, bolesne, ale autonomiczne decyzje swojej żony. To w wielu przypadkach skutkuje poprawą relacji między małżonkami, lepszą współpracą rodzicielską, czasem także powrotem małżonków do jedności. Pomaga też zatrzymać koło przemocy, i koło pokoleniowych obciążeń. U tych, którzy podejmują pracę nad sobą i "uwalniają" żonę czy męża, także poprzez zaakceptowanie, że współmałżonek to wolny człowiek poza sferą naszego wpływu, skutkuje to także własnym wzrostem. I poprawą życia, relacji, rodzicielstwa. Pogłębieniem wiary.

Co do niezgody na rozwód czy seprację. To nie jest sedno. Sednem jest świadectwo miłości, wiary, wierności przysiędze. Ciężko je dawać, także w sądzie, poprzez wściekłość, żal, pragnienie odwetu. Dobrze, gdy nasza niezgoda płynie z miłości i z wiary. Bez przywiązywania się do tego, co orzeknie sąd. A jakie to ma znaczenie. Myślisz, że orzeczenie sądu wiąże Boga?

Czy ty wierzysz, że Bóg może was oboje, ciebie i żonę, poprowadzić ku jedności i uzdrowieniu? Jestes gotowy powiedzieć Mu: okej, ja już po swojemu działałem, nic to nie dało, teraz Ty działaj?

Miałam swojego czasu taką wewnętrzną rozmowę z Jezusem. Przedstawiłam Mu swoje pomysły, listę całą, co też może dla mnie zrobić. I dostałam w sercu rozbawioną, ale wyraźną odpowiedź: to może jednak ty się módl, a Ja będę działał. Zdaje się, że chciałam na odwrót, ja chciałam działać. Jak to wygląda u ciebie?

Sławku, doświadczyłam od mojego męża dużo przemocy w różnych formach. Czy jesteś świadomy, że wiele z tego co opisujesz, wskazuje na twoją skłonność do przemocowych zachowań? Czy dopuszczasz myśl, że twoja żona stara się przed tobą ochronić? Bo mam wrażenie, że choć potrafisz uczciwie napisać "stosowałem przemoc", to równocześnie nie przyjmujesz, że tym samym czyniłeś życie rodziny nieznośnym. I że jest to wystarczający powód do separacji. Może jednak warto podjąć pracę nad sobą? Bo skoro żona występuje o separację nie rozwód, to zostawia otwarte drzwi do pojednania. Przez wściekłość, przemoc, brak realnej pracy nad sobą możesz je zatrzasnąć. Nie zmusisz swojej żony do powrotu. Ale widząc twoje zmiany, żona może sama z czasem uznać, że to w ogóle możliwe...
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Ruta:

Dziekuje za wpis. Czytalem Twój wątek, i szczerze mówiąc jestem zaskoczony, że w tak wyważony sposób napisałaś tutaj. To wszystko ma na pierwszy rzut oka sens. Tylko czemu ja nie mam na to pokoju? Dlaczego w imię swiętego spokoju mam podpisać sie pod czymś, co nie jest prawdą? Z mojej strony nie wygasła więź emocjonalna, bo kocham swoją żonę.nie wygasła też więź ekonomiczna, mamy kilkoro dzieci na wspólnym utrzymaniu. Więc dlaczego mam sie zgadzać na plan mojej żony? Nie oczekuję że do mnie wróci. Nie mam przecież możliwości zmuszenia jej do tego.

Każdy, absolutnie każdy małżonek z znanych mi i szczerych, stosował w swoim zwiazku przemoc. Każdy ranił. Tacy jesteśmy. Ludzcy.
Dlatego Bóg powiedział: niech nie zachodzi słońce nad Wasz gniewem. Nie powiedział: nie gniewajcie się, bo nas zna.
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Ok. Czyli, czytając Wasze posty, wierność przysiędze małżeńskiej w wydaniu tego.forum ma polegac na :
-uznaniu ze jestem uzalezniony
-uznaniu ze jsstem przemocowy
-zaakceptowaniu ze sakramentalna zona jak zechce odejść to jej pełne prawo i nic mi do tego, jak mi sie to nie podoba to jestem przemocowcem
- nie robieniu nic żeby sprobować przekonac zone do zmiany zdania
-zgadzaniu sie na wszystko
-wyrazeniu zgody na separacje bo przeciez ona chce i jej sie należy.
-nie odzywaniu sie najlepiej w ogole, nie podejnowaniu pracy psychologicznej, spolecznen, duchowej, bo skoro nie dziala to i tak robie wszystko zle.i jestem egocentrykiem :)

Dziekuje Wam bardzo. Zaiste, ruch wiernych serc, i kazde sakramentalne malzenstwo jest do uratowania.

Moze.dac Wam kontakt do zony, zebyscie mogli jej pogratulowac slusznej decyzji i wesprzec, bo pewnie jest jej trudno?

Jak czytam te rady, opinie i osady na mój temat, to zastanawiam sie, ilu z Was ocaliło swoje małżeństwo i żyje w normalnym zwiazku i jedności ze swoim sakramentalnym małżonkiem?
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Cytat:

Nie zmusisz swojej żony do powrotu. Ale widząc twoje zmiany, żona może sama z czasem uznać, że to w ogóle możliwe...

Odp: mam to w nosie co mysli w tej kwestii moja zona, i swoich decyzji nie zamierzam uzalezniac od jej widzimisie. To ze ona nie jest wierna przysiedze malżeńskiej nie zwalnia mnie z mojej. A tym bardziej nie zwalnia mnie z odpowiedzialnosci za dzieci.

Dziekuje Wam za wszystkie świadectwa, opinie i rady, są dla mnie cenne, choć głównie w optyce tzw. 'zarządzania porażką'.

Polega to w tym przypadku na tym, ze słucha się doświadczeń innych osób w jakiejś dziedzinie, w której ponieśli klęskę, po czym robi się inaczej/odwrotnie niż oni robili w danej sytuacji.

Jestem mężczyzną. Stworzonym do działania, walki i obrony swojej rodziny. Nieidealnym. Wystarczająco dobrym. Kocham żonę i dzieci.

Niech Wam się ułoży w Waszych małżeństwach. Jezusie, synu Dawida, miej litość nad nami.

Ave Maria i Szczęść Boże! :)
Sławek_77
Posty: 36
Rejestracja: 10 paź 2017, 12:45
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Sławek_77 »

Avys pisze: 29 sty 2022, 10:55 Sławek,
Z tego co piszesz o Waszej sytuacji to ja wnioskuję, że Twoja Żona jest na tyle zdecydowana i silna, że nie masz żadnego wpływu na realną separację i ta separacja fizycznie będzie czy Ci się to podoba czy nie. Miałeś się wyprowadzić- nie zrobiłeś tego - to zrobiła to żona. Nie ma znaczenia czy w sądzie się zgodzisz czy nie. Niezgodą w sądzie żony nie zatrzymasz przy sobie. Z jakiś względów separacja (która i tak „dzieje się”, jest faktem) jest najwygodniejsza teraz dla Twojej Żony. Nie masz na to wpływu - i dobrze, że nie masz (!) bo miłość jest możliwa tylko w wolności, szacunku i pokorze. Nie da się nikogo zmusić do miłości.

Zrobisz jak uważasz.
Jasne, ze nie zatrzymam jej swoja niezgoda na separację. Nie zatrzymam jej też swoją zgodą :) Decyzje o odejsciu podjęła wiele lat temu, i od tego czasu wszystko interpretuje przeciwko mnie, jednocześnie pozwalając sobie i usprawiedliwiając sie z każdego draństwa które mi robi.

Nie jest moim celem zmuszenie żony do wierności przysiędze małżeńskiej.

To ja chcę być wierny Bogu, swojemu sumieniu, i złożonej przysiędze małżeńskiej. A we mnie nie było i nie ma zgody na rozstanie. Uważam je za zło, i krzywdę dla nas wszystkich - także dla żony.

Argumenty, że jak sie nie zgodzę na separację to zażąda rozwodu, nie trafiają do mnie zupełnie. To jej wolna wola, jej decyzje, i jej odpowiedzialność. Od lat żyłem złudną nadzieją, że jak będę się zgadzał na jej żądania, to w końcu się nam ułoży. Nie zadziałało. Jedyne na co sie nie zgodziłem to wyprowadzka której żądała. A byłem gotów się wyprowadzić, nie zrobiłem tego ze wzgl na dzieci. I naprawdę mam w nosie co myślicie na mój temat, jak mnie ocenicie. Bóg zna prawdę.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zgadzać się na separację?

Post autor: Nirwanna »

Sławek, najpierw zacytuję te Twoje słowa:
Sławek_77 pisze: 30 sty 2022, 8:24 Ok. Czyli, czytając Wasze posty, wierność przysiędze małżeńskiej w wydaniu tego.forum ma polegac na :
-uznaniu ze jestem uzalezniony
-uznaniu ze jsstem przemocowy
-zaakceptowaniu ze sakramentalna zona jak zechce odejść to jej pełne prawo i nic mi do tego, jak mi sie to nie podoba to jestem przemocowcem
- nie robieniu nic żeby sprobować przekonac zone do zmiany zdania
-zgadzaniu sie na wszystko
-wyrazeniu zgody na separacje bo przeciez ona chce i jej sie należy.
-nie odzywaniu sie najlepiej w ogole, nie podejnowaniu pracy psychologicznej, spolecznen, duchowej, bo skoro nie dziala to i tak robie wszystko zle.i jestem egocentrykiem
Następnie te:
Sławek_77 pisze: 28 sty 2022, 17:16 Dlaczego tutaj notorycznie przekręca sie słowa? Po co?
I wreszcie pytanie odnośnie pierwszego cytatu. Poprzekręcałeś wypowiedzi wielu osób. Sprowadziłeś je do absurdu. Po co?
Masz świadomość, że najbardziej wkurza w innych ludziach to, z czym sam/a mam problem, a czego za swoje nie chcę uznać?

Masz świadomość, że jeśli w ten sposób komunikujesz się z żoną, to ona może faktycznie mieć serdecznie dość, oraz może nie widzieć nadziei na poprawę z Twojej strony?

I na koniec - jak widzisz swoją odpowiedzialność za ten stan rzeczy oraz - co za tym idzie - sposób naprawy tego stanu rzeczy?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ