rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Puzi
Posty: 3
Rejestracja: 21 sty 2022, 21:02
Płeć: Mężczyzna

rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Puzi » 22 sty 2022, 13:37

Dzień dobry,
Chciałbym poruszyć wątek rodzin które pośrednio zostały dotknięte rozwodem, z perspektywy wiary.
Mój brat się rozwiódł. Nie mieli dzieci.
Moje dzieci zżyły się ze szwagierką, mocno przeżyły to rozstanie. Najstarsza córka stwierdziłą że lepiej nie wychodzić za mąż skoro mąż ją może zostawić. Na własnej skórze przeżywamy grzech zgorszenia. Jesteśmy wierzącą i praktykującą rodziną, choć bardziej wolałbym określenie "starających się żyć wg Dekalogu". Boli nas nadal ten rozwód.
Aktualnie brat znalazł sobie "nową połówkę". Nie potrafię znaleźć drogi, jak traktować nowy związek brata. Nie akceptujemy tego związku, traktujemy go oczami wiary jako cudzołóstwo i zgorszenie. Sumienie nam mówi że nowa szwagierka to też kochane dziecko Boga. Szanujemy ją.
Brat planuje ślub cywilny. Nie pojedziemy na niego. Zdecydowaliśmy tak oboje z żoną, choć osobno. Uważamy, że nasze pojawienie się na tym ślubie będzie oznaczać akceptację tego bajzlu i będzie nas gryzło sumienie. Nie chcę dawać takiego przykładu naszym dzieciom. W pamięci jeszcze mamy jego ślub kościelny.
Jak ułożyć sobie relacje z bratem, który jest w nowym związku ? Dodam, że jako rodzina spotykamy się przy okazji różnych uroczystości (świąt, imienin, grille...). Ja za bardzo nie mam ochoty przyjeżdżać teraz do brata, poróżnił nas mocno ten rozwód. Stosunki między nami są neutralne, rozmowy płytkie. Z jednej strony mam świadomość że to mój brat, nie wypieram się go, omadlam całą tą sytuację i boli mnie ta sytuacja, z drugiej strony nie mam ochoty go odwiedzać w nowym związku i traktować to jako, nie wiem jak to określić, normalny proces, normalny związek ? Zależy mi na przykładzie jaki daję moim dzieciom. Jak pokazać w takiej sytuacji małym dzieciom że to co robi wujek jest złe, niemoralne i tego nie akceptujemy a jednocześnie szanujemy każde z osobna ?
Czy ten szacunek ma się objawiać tym że ich odwiedzamy, spotykamy się na grillu ? Czy tym samym dzieci uznają że można tak żyć ?
Dodam też że mamy stały kontakt ze szwagierką. Mieszka sama, nie spotyka się z nikim, kwestia wiary jest dla niej ważna. Po cichu daje przykład jak żyć po rozwodzie.
Wracając do pytania - wiem że nie ma na to gotowych przepisów, instrukcji, ale może się znajdzie na tym forum ktoś wierzący który podzieli się swoim doświadczeniem - rodziny, która została dotknięta rozwodem w najbliższej rodzinie i jak układa/ułożył sobie relacje z najbliższym członkiem rodziny, który żyje w związku niesakramentalnym.
Pozdrawiam.
P.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Al la » 23 sty 2022, 21:12

Witaj Puzi, na naszym forum.

Problem, który poruszasz jest niewątpliwie "gorącym" tematem u wielu użytkowników tego forum.
Rodziny małżonków po rozwodzie, w separacji, albo w sytuacji, kiedy jeden z małżonków się wyprowadził, często nie potrafią odnaleźć się w tej sytuacji.
Jedyne wyjście, to mówić prawdę, jak to wygląda od strony Kościoła Katolickiego, skoro jesteś katolikiem.
A nie osądzać. Jest różnica między oceną a osądem.

Drugi problem to szwagierka, która została porzucona. Jak wnioskuję z tego zdania:
Dodam też że mamy stały kontakt ze szwagierką. Mieszka sama, nie spotyka się z nikim, kwestia wiary jest dla niej ważna. Po cichu daje przykład jak żyć po rozwodzie.
to jest nie pogodzoną z sytuacją, w której się znalazła. Ten zwrot "nie spotyka się z nikim" tak mnie zastanowił. Może się mylę?
Dla takich osób jest Sychar, mówimy o świętości sakramentalnego małżeństwa, ale też pomagamy sobie i pokazujemy, jak żyć w pełni i szczęśliwie. Może szwagierka trafi do naszej wspólnoty?

Pozdrawiam i mam nadzieję, że inni forumowicze odniosą się do Twojej wypowiedzi.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Monti » 23 sty 2022, 21:26

Realia są takie, że każdy ma w bliższym bądź dalszym otoczeniu kogoś, kto żyje drugim małżeństwie cywilnym albo w ogóle bez ślubu. Mnie by nie przyszło do głowy, by nie iść na ślub cywilny do kogoś bliskiego. Dla tej osoby jest to ważny dzień. Nie jest moją rolą oceniać czyjś światopogląd, podejście do wiary, moralność itp. Możecie (i powinniście) swoim życiem dawać świadectwo dobrego życia w małżeństwie, ale nieobecność na ślubie brata może was od niego oddalić, a chyba nie o to chodzi. Co do upominania, to dotyczy to sytuacji, gdy brat Twój zgrzeszy przeciwko Tobie. Wielu o tym zapomina.
Zapewne masz też wiele osób w Twoim otoczeniu, które może żyją w małzeństwie, ale trwają w innych grzechach. Czy też Cię to tak bulwersuje i gorszy?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: LvnWthHpe20 » 23 sty 2022, 22:01

Cześć puzi,

Ja jestem sam już od jakiegoś czasu. Dodam ze żyje zagranica, dokładnie stany, od 28 lat. I chociaż zachód brnie w ten grzech cudzolostwa to uważam ze każdy za siebie odpowiada. Do czego zmierzam? Twoj brat jest bratem, upominaj nie odtrącając. Myśle ze podejście do tej sprawy najpierw po przetłumaczeniu bratu poglądu punktu kościoła. Czyli; slubowales miłość, wierność, i uczciwość małżeńska oraz ze jej nie opuścisz aż do smeierci warto bratu przypomnieć i zapytać czemu to odrzucił na dzisejszy dzień? Może to być taki punkt startu. Jeżeli on tak faktycznie ciągnie za ta nowa panna to być w pewnym sesie wsparciem. Czyli nie odrzucać jego lub jej.

Jego sakramentalna żona, czyli szwagierka twoja jest sama. Ona wypełnia sakrament małżeństwa, i dodaj jej otuchy zachęć pójść na spotkanie ogniska sycharowskiego.

Pamiętaj Bóg nas kocha takimi jakimi jesteśmy. Możemy się tylko modlić, i zachęcać do pójścia za Jezusem. Tak zły działa kusi a ty patrzysz na dwoje osób i widzisz jedna która dotrzymuje słowa i druga która poszła za zachciankami swoimi. To szczęście być z kimś, ale to jest tylko na tu i teraz.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Avys » 24 sty 2022, 0:52

Puzi,
Dla mnie pójście na ślub cywilny brata w tej sytuacji oznaczałoby akceptację jego nowego związku. Jestem za przyjęciem do wiadomości tego faktu, że on bierze ślub cywilny a żonę sakramentalną zostawił, ale nie za akceptacją tego!! Co więcej nie dałbyś chyba rady świętować razem z nim, bo jak można cieszyć się z tego, że ktoś przyklepuje cywilnie cudzołóstwo. Wyobrażam sobie jak świadomość takiej uroczystości może zranić jego żonę sakramentalną i wtedy jak ona dowiedziałaby się, że potwierdziliście swoją obecnością fakt zawarcia tego ślubu z pewnością nie byłoby to dla niej wsparcie a wprost przeciwnie.
A bratu może kiedyś przyjdzie refleksja odnośnie Waszej nieobecności. Szacunek do Brata tak, do nowej Szwagierki tak - tak jak piszesz ale nie świętowanie uroczystości która cywilnie pieczętuje w tym wypadku cudzołóstwo. Rozumiem bardzo, że to ważne dla Was też że względu na wychowanie dzieci. Bardzo Cię rozumiem.

kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: kocimiętka » 24 sty 2022, 21:49

Drogi Puzi, byłam w zbliżonej sytuacji tylko, chodziło o moją bardzo dobrą koleżankę z pracy. Na ślubie cywilnym nie byłam, nawet mnie nie zaprosiła bo covid więc robiła tylko uroczystość dla rodziny ale gdy przyszła po ślubie do pracy z tortem i ciastem, nie gratulowałam jej i tym co przyniosła też się nie częstowałam. Uważałam, że źle robi. Znam ją baaardzo długo, czasem mi mówiła o swoich marzeniach, pragnieniach i znając to wszystko po prostu uważałam, że ten związek cywilny, bez Boga to nie będzie żadna miłość ale wzalemne uzależnienia. Dodatkowo ten facet mi się nie podobał, dostrzegałam w nim cechy toksyczne, ale koleżanka będąc zakochana i zafascynowana w ogóle tego nie widziała. Teraz po czasie to wszystko wychodzi i trochę zaczyna przeglądać na oczy ale myślę, że jeszcze długa droga przed nią. Aktualnie relacje mamy podobne tak jak Ty z bratem, rozmowy są raczej powierzchowne o ciuchach, kosmetykach, babskich sprawach i tyle. A kiedyś byłyśmy naprawdę blisko. Wiem, że koleżanka to nie rodzina, ale może choć odrobinę pomogłam. Pozdrawiam

kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: kocimiętka » 24 sty 2022, 22:21

A i jeszcze jedno, jeśli nie chcesz iść na ślub cywilny brata, to nie idź. Serio. Uważam, że człowiek nigdy nie powinien robić nic na siłę, a tym bardziej wbrew swoim fundamentalnym, przepracowanym poglądom. Tym bardziej jeśli nie chcesz namieszać w głowie dzieciom. Bo wiesz, dziś zrobisz coś wbrew sobie, żeby bratu sprawić przyjemność, a jutro dzieci będą wykorzystywać Twoja niekonsekwencje przeciw Tobie. No bo co ten Tata? Tu robi i mówi tak, a jak chodzi o wujka to jednak inaczej? Oczywiście dzieciom można wyjaśnić sytuacje, wytłumaczyć ale nie wiem czy faktycznie o to chodzi. Jeżeli kontakty z bratem się poluźnią, to się poluźnią. Trudno. Nie można się tak kurczowo trzymać relacji tylko dlatego, że rodzina. Brat nie może stać się bożkiem.

"Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien." Mt 10, 34-37

" W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią." Mt 10 19-21

Jeśli chcesz pogadaj z bratem i powiedz mu, że go szanujesz ale niech Cie nie stawia w takiej sytuacji. Jeżeli on Ciebie też szanuje to myślę, że zrozumie Twoje podejście do sytuacji.

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Nino » 25 sty 2022, 9:22

Dwoje ludzi rozwodzi się. Nie mają dzieci. Ich drogi się rozchodzą. Jeden z nich wchodzi w nowy związek małżeński, cywilny.
I teraz ja, katoliczka, nie powinnam tego zaakceptowac, bo to jest grzech i zgorszenie, gdy cala moja dusza nie chce w ten sposob odbierac swiata.
Jasne, ze nie idz na ten cywilny slub, skoro to ci zgrzyta, ale kiedy czytam, jak ta sytuacja oslabia waszą braterską więź jest mi bardzo smutno i naprawdę zastanawiam się, czy o to chodzi Panu Bogu?
Co to znaczy, ze Bog jest w moim zyciu na pierwszym miejscu? Czy to, ze staję przed nim bez grzechu?
Czy więź z bratem jest jego ubozkowieniem?
Czy Bog żąda od nas takich ofiar? Życia w samotności i celibacie, bo rozpadło się nasze małżeństwo sakramentalne?

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Avys » 25 sty 2022, 14:44

Nino,
Ale przecież nie pójście na taki ślub nie oznacza, że nie można razem spędzić świąt czy imienin. Na ślub cywilny w tym przypadku dlatego ciężko iść bo on pieczętuje cudzołożenie.

Oczywistym dla wszystkich tutaj chyba jest, że gdyby brat zorganizował dajmy na to uroczystość z okazji tego, że ukradł komuś stary rower i chciałby żeby wszyscy się tym cieszyli razem z nim to chyba nikt by nie poszedł na taką imprezę pomimo, że to byłby tylko stary rower, a właściciel rowera nie byłby tym faktem bardzo załamany. Natomiast za miesiąc brat zorganizował by swoje urodziny. Wtedy można iść, oczywiście przy okazji pewnie można poruszyć temat roweru…myślę, że bylibyśmy bardziej konsekwentni w namawianiu, aby oddał rzecz bliźniemu niż jesteśmy w mówieniu aby nie pożądać żony/męża bliźniego swego. Niejedna kowalska/kowalski oburzył by się faktem, jak można pożądać czyjś rower i komuś go zwinąć a nie widzą problemu w wiązaniu się z czyimś mężem/żoną gdzie często oprócz współmałżonka cierpią dzieci i cała rodzina. Wiem, że mamy wolną wolę i zdrada to wspólna decyzja kowalskiej/ego i współmałżonka i że często kowalska/i nie wiedzą o współmałżonku na początku ale ile jest takich którzy jak się dowiadują to odsyłają natychmiast delikwenta do męża/żony?

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Nino » 25 sty 2022, 15:31

Jestem przeciwniczką rozwodów. Zdrady, patchworki...Ech....
Jednak: czy mam prawo ( kto/co mi daje takie prawo? ) powiedziec bratu, ktory po rozwodzie zeni sie poraz drugi ( cywilnie ), ze jest cudzoloznikiem? Ze sieje zgorszenie przed moimi dziecmi?
Jasne, ze moze byc mi smutno. Wolalabym, aby ozenil sie raz, a dobrze. No nie wyszlo. Rozpadlo sie. Na szczescie nie ma dzieci....

Wybaczcie, ale zupelnie nie wyobrazam sobie, aby np. 30- letniej corce prawic, ze bedąc porzuconą przez męża nieudacznika i zdradzacza, ktory zdążyl na boku sprowadzic na ten swiat niemalzenskie dziecko lub brodzi w nalogu po uszy i ma za nic innych:: ma teraz trwac w wiernosci czlowiekowi, ktory podeptal wszystko.
I jeszcze podtrzymywac ja w przekonaniu, ze wiażac sie zwiazkiem cywilnym z jakims przyzwoitym kawalerem: popelnia grzech nieczystosci, a on cudzołóstwo!

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Zwyklaosoba » 25 sty 2022, 15:52

Avys pisze:
25 sty 2022, 14:44
Nino,
Ale przecież nie pójście na taki ślub nie oznacza, że nie można razem spędzić świąt czy imienin. Na ślub cywilny w tym przypadku dlatego ciężko iść bo on pieczętuje cudzołożenie.

Oczywistym dla wszystkich tutaj chyba jest, że gdyby brat zorganizował dajmy na to uroczystość z okazji tego, że ukradł komuś stary rower i chciałby żeby wszyscy się tym cieszyli razem z nim to chyba nikt by nie poszedł na taką imprezę pomimo, że to byłby tylko stary rower, a właściciel rowera nie byłby tym faktem bardzo załamany. Natomiast za miesiąc brat zorganizował by swoje urodziny. Wtedy można iść, oczywiście przy okazji pewnie można poruszyć temat roweru…myślę, że bylibyśmy bardziej konsekwentni w namawianiu, aby oddał rzecz bliźniemu niż jesteśmy w mówieniu aby nie pożądać żony/męża bliźniego swego. Niejedna kowalska/kowalski oburzył by się faktem, jak można pożądać czyjś rower i komuś go zwinąć a nie widzą problemu w wiązaniu się z czyimś mężem/żoną gdzie często oprócz współmałżonka cierpią dzieci i cała rodzina. Wiem, że mamy wolną wolę i zdrada to wspólna decyzja kowalskiej/ego i współmałżonka i że często kowalska/i nie wiedzą o współmałżonku na początku ale ile jest takich którzy jak się dowiadują to odsyłają natychmiast delikwenta do męża/żony?
Jedni odsyłają z kwitkiem inni z premedytacją namawiają do rozwodu

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Nirwanna » 25 sty 2022, 16:31

Nino pisze:
25 sty 2022, 15:31
Wybaczcie, ale zupelnie nie wyobrazam sobie, aby np. 30- letniej corce prawic, ze bedąc porzuconą przez męża nieudacznika i zdradzacza, ktory zdążyl na boku sprowadzic na ten swiat niemalzenskie dziecko lub brodzi w nalogu po uszy i ma za nic innych:: ma teraz trwac w wiernosci czlowiekowi, ktory podeptal wszystko.
Wybaczamy.
Mówisz Nino o klasycznej zewnątrzsterowalności. Ów nieudacznik i zdradzacz nie ma szans wszystkiego podeptać, bo nie leży to w granicach jego odpowiedzialności. Inaczej mówiąc - to odpowiedzialność Twojej córki (hipotetycznej? czy nie?), czy da sobie podeptać lub sama podepcze, czy też nie. Jeśli uzna, że pewnych wartości nie da w sobie zniszczyć, to żadna siła na tej ziemi jej do tego nie zmusi, ani nie zniszczy wbrew jej woli. I tak - warto aby trwała w wierności. Nie dlatego, że ów ktoś jest nieudacznikiem czy zdradzaczem, ale mimo to, i dlatego że wierność jako wartość jest dla niej ważna. Różnica między tymi postawami jest zasadnicza.

O "przyzwoitym kawalerze" nie wypowiadam się, celowo go w cudzysłów wkładając.
Jakoś tak przypomina mi to określenie "dobrego męża" z wątku po sąsiedzku, który opuszcza żonę z niemowlęciem, obarczając ją dodatkowo całokształtnie winą. Zaiste. Wzór "dobroci" i "przyzwoitości".
Sarkazmu wiadro tu postawiłam, jak coś.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Sefie » 25 sty 2022, 17:01

Nino pisze:
25 sty 2022, 15:31
Wybaczcie, ale zupelnie nie wyobrazam sobie, aby np. 30- letniej corce prawic, ze bedąc porzuconą przez męża nieudacznika i zdradzacza, ktory zdążyl na boku sprowadzic na ten swiat niemalzenskie dziecko lub brodzi w nalogu po uszy i ma za nic innych:: ma teraz trwac w wiernosci czlowiekowi, ktory podeptal wszystko.
I jeszcze podtrzymywac ja w przekonaniu, ze wiażac sie zwiazkiem cywilnym z jakims przyzwoitym kawalerem: popelnia grzech nieczystosci, a on cudzołóstwo!
Z dużym przybliżeniem opisałaś większość Forumowiczów, nie wiem czy świadomie :lol:
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Puzi
Posty: 3
Rejestracja: 21 sty 2022, 21:02
Płeć: Mężczyzna

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Puzi » 25 sty 2022, 19:47

Dobry wieczór,
Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas i podzielili się swoimi myślami.
Decyzji, którą podjąłem w sercu, aby nie iść na ślub cywilny brata, jest w zgodzie z moim sumieniem. Akceptacja tego zaproszenia to nie tylko "obecność". To gratulacje, uściski, to poczęstunek po ceremonii i radosna celebracja ślubu. My naprawdę nie czujemy się być tam na siłach. Z czego ja się mam cieszyć, czego mam gratulować... Po prawdzie płakać mi się chce. Ze smutku. Z żalu, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Jeśli sam (f)akt rozwodu obraża Boga, to czymże w Jego oczach jest celebracja cudzołożnego związku ? Chyba jest to kwestia sumienia, delikatna i wrażliwa. Nie chciałbym tego więcej komentować. Tak samo jak szczegółów rozwodu, kiedy, dlaczego, kto zaczął, czyja wina, itd.
Ogólnie moja prośba dotyczyła aby osoby, które są, albo i były, w podobnej sytuacji (dlatego chciałem nakreślić kontekst, podając mniej więcej jaka jest sytuacja w mojej rodzinie) wypowiedziały się jak sobie radzą z akceptacją związków niesakramentalnych w perspektywie wiary, świadectwa dla swoich dzieci.

@Al la
Dziękuję za cenną poradę.
Co do szwagierki, jest bardzo introwertyczna i ciężki mi powiedzieć czy pogodziła się z tym wszystkim. Pamiętam, że wspomniałem jej o wspólnocie Sychar. Zapytam ją o to, przy okazji spotkania. "Nie spotyka się z nikim" - tutaj miałem na myśli, że nie planuje szukać drugiej połówki (nie w znaczeniu, iż zamknęła się w depresji w 4 ścianach i z nikim się nie spotyka). Zależy jej na sakramentach. Jest wrażliwa duchowo.

@kocimiętka
Dziękuję za pomocne treści.

Na chwilę obecną, w całej tej mojej plątaninie myśli, emocji, żalu, złości, smutku nieśmiało przebija się myśl żeby przebaczyć w sercu bratu, w przeciwnym wypadku będę się gryzł ze sobą i żołądkował przy każdym spotkaniu z bratem - jednocześnie dystansował się od nowego związku, dając do zrozumienia że nie akceptuję jawnego grzeszenia (zgorszenia). Jak to "zdystansowanie" ma się odbyć - nie wiem. Chyba przy każdej okazji będę musiał to "przepracować" i granica będzie przebiegała w sumieniu.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie posty. Pozdrowienia.

Puzi
Posty: 3
Rejestracja: 21 sty 2022, 21:02
Płeć: Mężczyzna

Re: rodziny pośrednio dotknięte rozwodem

Post autor: Puzi » 25 sty 2022, 19:55

PS. Jeden z członków naszej rodziny, podzielił się nam też ciekawą radą, odnośnie podejmowania decyzji w mojej sytuacji. Podzielę się tą radą, bo w szarości i codzienności życia uciekło nam to, a wydaje się ogarniać szerszą perspektywę:
"z decyzji jakie podejmujemy, to w pierwszej kolejności będziemy się spowiadać przed Bogiem" - nie przed moim bratem, nie przed moją żoną, ani przed nikim innym. To Bóg mnie osądzi wg swoich kryteriów.
Amen.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości