Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Ruta »

Składałam mężowi życzenia na urodziny i z innych okazji, nawet w najcięższym kryzysie i nadal to robię. To mój mąż. Przygotowywałam też mężowi tort urodzinowy, taka nasza tradycja. Początkowo się tym raniłam, bo miałam wiele oczekiwań. Z czasem te życzenia i wszystko dookoła stało się bezinteresowne. Więc teraz mi z tym łatwiej.
Bławatek
Posty: 1672
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Flawless pisze: 29 maja 2022, 8:17
Bławatek pisze: 28 maja 2022, 23:37 Flawless ja też zawsze miałam dylemat czy składać mężowi życzenia podczas Świąt czy z okazji jego urodzin, ale zawsze jednak uznawałam, że skoro sakramentalnie małżeństwem jesteśmy na zawsze to mimo, że w tamtej chwili mąż był na nie to składałam mu życzenia. A gdy ma się dziecko to jest trochę łatwiej bo się dołączałam do życzeń syna. Trzeba pamiętać, że mąż może się nie spodziewać życzeń z naszej strony i można coś niemiłego z jego ust usłyszeć.
No właśnie, może nie tyle spodziewam się nie miłej reakcji, co nie chce żeby pomyślał ze mi nadal zależy.
Boje się ze przez taką wiedzę, ma nade mną przewagę.
Z drugiej strony po co mam mu składać życzenia, kiedy on się ze mną rozwodzi i ma mnie gdzieś. Chyba się niepotrzebnie poniżam takimi zachowaniami. Jakbym czekała tylko na okazje żeby móc się do niego pod byle pretekstem odezwać.

Kurczę chciałabym już iść dalej. Poznać kogoś fajnego, może niekoniecznie od razu do związku, ale żeby moc wyjść razem do kina, na rower czy zwykły spacer.
Uparcie wierze w to że, jeszcze coś dobrego mnie spotka.

Nawet ostatnio się zastanawiałam, jak to jest, skoro Bóg wie wszystko, czyli tez to ze moje małżeństwo nie miało szans przerwania - rozpadło się definitywnie, to czemu właśnie nie zabiera mi tej naiwnej nadziei ? Skoro wie ze to nie ma sensu, to po co męczyć ?
To czy wasze małżeństwo rozpadło się definitywnie to raczej nie wiesz - teraz tak jest, jutro, za miesiąc, rok... może być inaczej.

2 lata temu mój mąż był na bardzo głośne "NIE", rok temu widziałam, że się miota, a teraz jest prawie taki jaki powinien zawsze być - zaangażowany w rodzinę, miły, chętny do pomocy (aczkolwiek dużo mu jeszcze brakuje - bo niestety jego egoizm często bywa dominujący).

A nigdy też nie wiadomo które nasze zachowania sprowokują naszego małżonka do zmiany decyzji czy zmiany zachowania. Może życzeń mąż się nie spodziewa, ale kiedyś może powie sobie 'kurcze, ta moja żona nawet wtedy gdy ja ją miałem gdzieś to ona była dla mnie miła' - tak jak było z synem marnotrawnym gdy pomyślał o swoim ojcu, że u niego przecież nawet zwierzęta dobrze się mają.

Mówisz że świętowałas Dzień (samotnej) Matki - raczej samodzielnej. Nauczysz syna świętowania i będziecie się wspólnie świetnie bawić. Mój syn ma 10 lat i ja wiem, że muszę mu przypominać o tym dniu bo mój mąż nie nauczył go.

Flawless życzę pogody ducha.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13358
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Flawless pisze: 28 maja 2022, 21:45 Dziękuje za odpowiedź, oczywiście wolałabym coś w stylu: tak lub nie. Ale takie nijak nie skłaniają do refleksji..
Dałabyś radę pokazać, jakie odpowiedzi skłaniają Cię do refleksji? Czemu "wyślij życzenia" lub "nie wysyłaj" bardziej skłoniłyby Cię do refleksji? Pytam, aby dopracować komunikację, nie ze złośliwości.
Ruta pisze: 29 maja 2022, 8:40 Składałam mężowi życzenia na urodziny i z innych okazji, nawet w najcięższym kryzysie i nadal to robię. To mój mąż.
Robię dokładnie to samo. Jednocześnie pilnuję bezinteresowności i akceptacji wszelkich możliwych reakcji.
Flawless pisze: 28 maja 2022, 21:45 Chce żeby wiedział, ze dobrze mu życzę. I ze pamietam. Oraz mimo tego ze sama cierpię, nie chce na nim odwetu czy jego nieszczęścia. W sumie to chciałabym żeby się miał najlepiej na świecie.
Bardzo fajne intencje. Spokojnie do przeklejenia wprost do życzeń.
Flawless pisze: 29 maja 2022, 8:17 No właśnie, może nie tyle spodziewam się nie miłej reakcji, co nie chce żeby pomyślał ze mi nadal zależy.
Boje się ze przez taką wiedzę, ma nade mną przewagę.
Z drugiej strony po co mam mu składać życzenia, kiedy on się ze mną rozwodzi i ma mnie gdzieś. Chyba się niepotrzebnie poniżam takimi zachowaniami. Jakbym czekała tylko na okazje żeby móc się do niego pod byle pretekstem odezwać.
To co wyboldowałam, to potężny obszar do pracy nad sobą. To wszystko to są tylko Twoje myśli i wyobrażenia rzeczywistości, a nie rzeczywistość obiektywna.
Warto zrobić sobie test - opisz kilkunastu koleżankom i kolegom jakiś fakt, typu "żona wysłała do męża w jego urodziny życzenia" - nie opisując kontekstu. I niech każdy z tych kolegów i koleżanek opisze żony i męża: intencje, myśli, reakcje, itp. Dostaniesz kilkanaście różnych możliwych wersji, z których raptem kilka będzie zbliżonych do rzeczywistości.

Warto pilnować własnych myśli i intencji, by były dobre, Boże, czyste. Warto odpuścić sobie rozkminy "a bo mąż pomyśli", bo to jest tylko i wyłącznie jego zakres odpowiedzialności.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Co mnie skłania do refleksji? Napewno pytania czemu chce coś zrobić - tu akurat wysłać życzenia. Jakie są moje intencje? Czy chce przez to coś uzyskać ? Co ? Czy te intencje są dobre?
Nie myśle zazwyczaj takimi kategoriami.
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Mam pytanie, czy jest jakiś sposób lub modlitwa która przekona Boga żeby był skłonny pomoc proszącemu?
Staram się go ubłagać o jakakolwiek formę pomocy.
Mam rodzine i oni mnie wspierają jak mogą ale tez maja swoje rodziny i swoje problemy.
Już pogodziłam się z tym ze małżeństwa nie można uratować, teraz błagam o sile zeby żyć dalej. O odrobine nadziei ze kogoś poznam.
Poza samotnością zaczynaja mnie dopadać kłopoty finansowe, staram się żyć oszczędnie, ale jest tak drogo wszędzie ze mózg się gotuje.
Zanim mąż mnie spłaci to potrwa jeszcze bardzo długo.
Jastarnia
Posty: 227
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:34
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Jastarnia »

Czy jest taka modlitwa? Pewnie dostaniesz tutaj odpowiedź od bardziej doświadczonych, że najlepsza jest modlitwa zawierzenia. Zawierzasz Bogu swoje problemy i czekasz na pomoc, a Pan Bóg Cię nie zostawi i na pewno nie będziesz sama. Ależ mi się łatwo to napisało, z taką lekkością, jakby to było oczywiste i jakbym sama potrafiła to zrobić. Uczę się od prawie pół roku tej modlitwy, wychodzi...fatalnie, bo przecież człowiek chciałby mieć wszystko pod kontrolą, chciałby aby małżonkowie wrócili, aby można było sobie dać radę przejść przez to wszystko.
Wierzę w to że zawierzenie Bogu problemów to najlepsze rozwiązanie, jednak nie umiem w pełni do tego dojrzeć. A skąd wiem że to najlepsze rozwiązanie? Jakiś czas temu pisałam tu w swoim wątku, o tym że modliłam się z pewnym księdzem o siłę i uzdrowienie, on odmówił nade mną modlitwę o uwolnienie, zawierzyłam Bogu moją sytuację (tak serio, z serca i z przekonaniem) i wstałam następnego dnia z zupełnie innym nastawieniem, takim wewnętrznym spokojem, przekonaniem, że wszystko się ułoży. Normalnie jakiś cud!!! :) Ciągle wtedy myślałam wtedy o poście Kasi który jest przypięty na samej górze - że kiedy zawierzymy Bogu to dzieją się takie rzeczy, mężowie wracają itd.
Żyłam sobie tak w moim wewnętrznym spokoju przez tydzień, ale oczywiście ja jestem "najmądrzejsza", za wszystko muszę być odpowiedzialna i wszystko muszę wiedzieć i już zerknęłam na wspólne konto które mamy z mężem, dowiedziałam się że nocuje w drogim hotelu (no przecież że nie sam! - tam sobie pomyślałam), dobiłam się tym, załamałam i gdzie w tym moje zawierzenie? Zniknęło :( Jeszcze muszę nad sobą pracować.
Co do kłopotów finansowych - dzisiaj doczytałam że masz synka :O Gdzieś mi to umknęło. W takim razie mąż jest zobowiązany do tego, aby finansowo Cię wspierać, a dokładniej Wasze dziecko. Poczuwa się do odpowiedzialności w tej kwestii?
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Łk 1,37.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Niepozorny »

Flawless pisze: 02 cze 2022, 10:09 Mam pytanie, czy jest jakiś sposób lub modlitwa która przekona Boga żeby był skłonny pomoc proszącemu?
Staram się go ubłagać o jakakolwiek formę pomocy.
Mam rodzine i oni mnie wspierają jak mogą ale tez maja swoje rodziny i swoje problemy.
Już pogodziłam się z tym ze małżeństwa nie można uratować, teraz błagam o sile zeby żyć dalej. O odrobine nadziei ze kogoś poznam.
Poza samotnością zaczynaja mnie dopadać kłopoty finansowe, staram się żyć oszczędnie, ale jest tak drogo wszędzie ze mózg się gotuje.
Zanim mąż mnie spłaci to potrwa jeszcze bardzo długo.
Skąd pewność, że Bóg Ci nie pomaga? Może nie zauważasz Jego działania. Masz wsparcie rodziny i jak rozumiem pogodziłaś się z tym, jak wygląda obecnie twoje małżeństwo. To już coś.

Wydaje mi się, że chcesz wszystko robić po swojemu a nie według bożego planu.
Czy prosząc o nadzieję, że kogoś poznasz, to chodzi o to, żeby Bóg sprawił, że w twoim życiu pojawi się nowy mężczyzna, z którym stworzysz szczęśliwy związek?
Jeśli tak, to nie dziwię się, że Bóg tego nie wysłuchuje. W końcu masz już sakramentalnego małżonka.

Modlitwa to nie czary, więc moim zdaniem żadna nie sprawi, że Bóg na Ciebie spojrzy inaczej. Ona ma być rozmową z Bogiem, więc można swoimi słowami lub użyć np. Modlitwy Pańskiej z szczególnym zwróceniem uwagi na słowa:
bądź wola Twoja jako w niebie,
tak i na ziemi.
Z braku rodzi się lepsze!
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Niepozorny,
To co mówisz oczywiście ma sens, w teorii. Natomiast w praktyce samotne macierzyństwo jest koszmarnie trudne a utrzymanie się w pojedynkę to żonglerka każdą złotówką.
Czy chce aby wszystko było po mojemu ? Kurczę No nic nie jest po mojemu.
Pogodziłam się z końcem małżeństwa ale nie z samotnością.
Mam męża sakramentalnego, który ma wolną wolę i jego wolą jest nie być z nami i ja to muszę uszanować. A co z moją wolą?
Może gdybym była faktycznie jakimś potwornie złym człowiekiem to ok, ale myśle ze nie jestem.. nigdy nie stawiałam swojego dobra jako priorytet, zawsze starałam się pomagać ludziom w moim otoczeniu.
Ja nie chce niczyjej krzywdy, chce tylko być szczęśliwa. Czy takie pragnienie może być Mu niemiłe ?
Szanuje wole męża odnośnie jego wolności. Szanuje wole Jego odnośnie planów jakie miał na to małżeństwo. Tylko co ze mną w tym wszystkim ? Odrabiam zaległe lekcje odnośnie moich wad i tych wszystkich „pozamykań” jakie w sobie nosze. Sporo czytam polecanych lektur, słucham konferencji i rozważam to w sercu. Pracuje nad sobą, fakt powoli, ale rzetelnie.
Nie chce żyć nadziejami na spełnienie niemożliwego bo to jest niszczące dla mnie.
Jak już wspomniałam, tylko chce być szczęśliwa, nie krzywdząc nikogo, nie powielając błędów z małżeństwa, stworzyć zdrowy związek i iść przez życie z kimś u boku.
Julit
Posty: 143
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Julit »

Flawless, bardzo bliskie są mi Twoje przemyślenia. Pocieszająca, zdumiewająca, wspierająca jest świadomość, że w tym samym czasie jest jeszcze ktoś, kto mierzy się dokładnie z takimi samymi trudami, pytaniami.
Ze swojego doświadczenia mogę napisać, że warto o swoje potrzeby zadbać. Zdefiniować je i o nie zadbać. Rozważyć, które z nich są koniecznością, a które kaprysem. Masz prawo, a nawet obowiązek zatroszczyć się o bezpieczną przyszłość Swoją i Waszego dziecka.
Potem, to już trudniejsze, ale możliwe, spokojnie i rzeczowo te potrzeby swojemu mężowi zakomunikować. I, odwołując się do jego poczucia odpowiedzialności, do wypełniania ojcowskich/małżeńskich obowiązków nakłonić. Mam tu na myśli przede wszystkim kwestie finansowe i tego co jeszcze, według Ciebie jest racjonalną koniecznością.
Ja, trochę intuicyjnie, poprosiłam o podpisanie rozdzielności majątkowej. Uznałam, że takie rozwiązanie jest uczciwe, zarówno dla mnie jak i dla męża. Wobec jego pogubienia i braku chęci podjęcia decyzji/deklaracji odnośnie przyszłości naszej rodziny, uznałam że tego potrzebuję. Nie chciałam zostać w naszym domu. Nie chciałam uzależniać swoich ew. zobowiązań finansowych od jego zgody lub niezgody. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy razem. Przy rozdzielności podpisaliśmy porozumienie w sprawie alimentów. To drugie to już z inicjatywy notariusza. Mąż zgodził się na oba dokumenty. Ustaliliśmy wspólnie kwotę alimentów.
Podpisując je usłyszeliśmy, że to dokumenty, z których łatwo się wycofać, jeśli tylko będzie taka wola. Mamy trójkę dzieci, jest o co walczyć i że najważniejsza jest rozmowa. Taki notariusz-psycholog nam się trafił ;)
Niewiele z tych rad udało się wprowadzić w życie. Mąż nadal w związku z kowalską. Sytuacja skomplikowana, również ze względu na jej osobistą sytuację. Unikam kontaktów z nim. Ograniczam się do krótkich komunikatów, zdawkowych odpowiedzi na smsy. Nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek miało się to zmienić. Ja powoli godzę się z taką teraźniejszością i w konsekwencji przyszłością. Nie wiem, może to terapie tak na mnie działają, ale dziś nie wyobrażam sobie związku z jakimkolwiek innym mężczyzną. Bo jestem żoną sakramentalną. Bo mam trójkę dzieci, które patrzą na mnie każdego dnia i konfrontują moje metody wychowawcze/teorie z moją osobistą postawą. Bo nie wyobrażam już sobie uzależnienia własnego poczucia wartości od drugiego człowieka. Nie jest mi to potrzebne. Powoli odpowiadam sobie na pytanie kim jestem. Jaka jestem. Czego chcę w życiu. A czego już nie zaakceptuję. Rzeczywiście od natłoku tych myśli, nie ma czasu na myślenie o tym co, kiedy, z kim robi mój mąż. Przestaje mnie to interesować. Mój mąż to silny mężczyzna. Zna mnie na wskroś. Wie na co mnie stać i jakie są moje wartości.
Myślę też sobie, że jeśli kiedyś zdecyduje się wrócić, chcę być gotowa. Na razie czuję, że jeszcze wiele mam do przepracowania.
Bławatek
Posty: 1672
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Flawless nie jest łatwo być "samotną" matką - doświadczyłam tego przez lata mieszkając z mężem. I choć miałam męża obok to czułam się jak samotna matka - często nawet dwójki dzieci, bo przecież musiałam zatroszczyć się o męża, za niego pamiętać, myśleć, robić... Ciężko z maluchem ruszać w świat - ten mały i ten duży, ale gdy się już nauczy i przyzwyczai to jest łatwiej.

Mam nadzieję, że mąż stanął na wysokości zadania jako ojciec i płaci alimenty na syna. Dzieci niestety "kosztują" choć niektórym się wydaje, że niepotrzebnie się na dzieci pieniądze wydaje, że trzeba oszczędzać (mój mąż wolał mi prawić kazania zamiast zarobić więcej). Starałam się jak mogłam i oszczędzałam jak się dało - dużo ubranek można kupić od innych lub dostać od znajomych, dużo tanich sieciowek ma fajne ciuszki za grosze, a i w spożywczych marketach sieciowych super ubranka mają. Zawsze starałam się upolować jakieś okazje i upolować coś tańszego.

Jesteś młoda więc rozumiem, że przeraża Cię samotność i brak mężczyzny u boku. Też miałam okres buntu - 'Boże, to trochę niesprawiedliwe, że chciałam małżeństwa, chciałam być żoną i matką, a teraz przez decyzje męża mam być sama?! Trochę nie fair', ale jak sobie pomyślałam, że mogłabym trafić na podobną osobę jak mój mąż to się wyleczyłam, samotność nie jest jednak zła 😉
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Niepozorny »

Flawless pisze: 02 cze 2022, 21:26 ...w praktyce samotne macierzyństwo jest koszmarnie trudne a utrzymanie się w pojedynkę to żonglerka każdą złotówką.
Czy twój mąż płaci alimenty? Jeśli nie, to czy zrobiłaś coś, żeby było inaczej?
Czy chce aby wszystko było po mojemu ? Kurczę No nic nie jest po mojemu.
Pogodziłam się z końcem małżeństwa ale nie z samotnością.
Mam męża sakramentalnego, który ma wolną wolę i jego wolą jest nie być z nami i ja to muszę uszanować. A co z moją wolą?
Twoja wola też jest wolna i możesz sobie szukać nowego partnera, ale nie sądzę, żeby tego chciał dla Ciebie Bóg. Na początku swojego wątku napisałaś, że Tobie ślub kościelny był obojętny. Skoro chciałabyś znaleźć nowego partnera, to dla mnie informacja, że niewiele się twoje podejście zmieniło. Stąd uważam, że chciałabyś, żeby było tak, jak sama wymyślisz. Moim zdaniem błędnie sądzisz, że będziesz szczęśliwa z kimś innym, bo to czy jesteśmy szczęśliwi nie zależy od innego człowieka tylko od nas samych. Uważam, że Bogu ciężko działać w twoim życiu, skoro nie dajesz mu możliwości. Jak sama napisałaś, masz wolną wolę, więc Bóg się nie będzie wtrącał.

Może gdybym była faktycznie jakimś potwornie złym człowiekiem to ok, ale myśle ze nie jestem.. nigdy nie stawiałam swojego dobra jako priorytet, zawsze starałam się pomagać ludziom w moim otoczeniu.
Ja nie chce niczyjej krzywdy, chce tylko być szczęśliwa. Czy takie pragnienie może być Mu niemiłe ?
Z katolickiego punktu widzenia jeśli się z kimś zwiążesz, to mocno ograniczysz szanse tej osoby na zbawienie. Moim zdaniem to dość egoistyczne podejście, dlatego uważam, że Bóg tego dla Ciebie i tej osoby nie chce.

Moim zdaniem twój kryzys małżeński jest dla Ciebie szansą na zbliżenie się do Boga i poznanie jego planu na twoje dalsze życie.
Z braku rodzi się lepsze!
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Niepozorny pisze: 03 cze 2022, 14:06
Flawless pisze: 02 cze 2022, 21:26 ...w praktyce samotne macierzyństwo jest koszmarnie trudne a utrzymanie się w pojedynkę to żonglerka każdą złotówką.
Czy twój mąż płaci alimenty? Jeśli nie, to czy zrobiłaś coś, żeby było inaczej?
Czy chce aby wszystko było po mojemu ? Kurczę No nic nie jest po mojemu.
Pogodziłam się z końcem małżeństwa ale nie z samotnością.
Mam męża sakramentalnego, który ma wolną wolę i jego wolą jest nie być z nami i ja to muszę uszanować. A co z moją wolą?
Twoja wola też jest wolna i możesz sobie szukać nowego partnera, ale nie sądzę, żeby tego chciał dla Ciebie Bóg. Na początku swojego wątku napisałaś, że Tobie ślub kościelny był obojętny. Skoro chciałabyś znaleźć nowego partnera, to dla mnie informacja, że niewiele się twoje podejście zmieniło. Stąd uważam, że chciałabyś, żeby było tak, jak sama wymyślisz. Moim zdaniem błędnie sądzisz, że będziesz szczęśliwa z kimś innym, bo to czy jesteśmy szczęśliwi nie zależy od innego człowieka tylko od nas samych. Uważam, że Bogu ciężko działać w twoim życiu, skoro nie dajesz mu możliwości. Jak sama napisałaś, masz wolną wolę, więc Bóg się nie będzie wtrącał.

Może gdybym była faktycznie jakimś potwornie złym człowiekiem to ok, ale myśle ze nie jestem.. nigdy nie stawiałam swojego dobra jako priorytet, zawsze starałam się pomagać ludziom w moim otoczeniu.
Ja nie chce niczyjej krzywdy, chce tylko być szczęśliwa. Czy takie pragnienie może być Mu niemiłe ?
Z katolickiego punktu widzenia jeśli się z kimś zwiążesz, to mocno ograniczysz szanse tej osoby na zbawienie. Moim zdaniem to dość egoistyczne podejście, dlatego uważam, że Bóg tego dla Ciebie i tej osoby nie chce.

Moim zdaniem twój kryzys małżeński jest dla Ciebie szansą na zbliżenie się do Boga i poznanie jego planu na twoje dalsze życie.
Czuje się wywołana do odpowiedzi, to dobre odczucia.
Czy płaci alimenty? Płaci za 1/3 kosztów mieszkania i 1/2 kosztów utrzymania dziecka. Ja jestem na zasiłku macierzyńskim który niestety nie jest powalający.

Czy chce aby było po mojemu ? Tak.
Tylko czy to złe pragnienia, mieć pełną szczęśliwa kochająca rodzine? Oczywiście ze najbardziej pragnę powrotu męża, ale to jest nieosiągalne. W związku z tym czy nie mam prawa pragnąc szczęścia u boku kogoś innego? Skoro mąż podjął takie decyzje, a nie ja.

Ślub kościelny był mi obojętny. Z tym się oczywiście zgadzam. Nigdy tez nie zagłębiałam się w znaczenie sakramentu. Przyświecały mi pobudki: kocham tego człowieka, chce jego dobra, chce spędzić z nic resztę życia i być mu wierna i oddana. Teraz wiem ze sakrament oznacza znacznie więcej i staram się to uszanować. I powoli zrozumieć.
Niestety bycie w samotności do końca życia to dla mnie zbyt dużo. Jestem za słabym człowiekiem.

Mówisz ze Bogu ciężko działać w moim życiu, ale ja Go codziennie prosze, o obecność, o wsparcie, o pomoc. Jednocześnie pytając co ja mogę dla Niego zrobić? Czego ode mnie oczekuje?

Tak, moje szczęście zależy ode mnie. Ale tez od okoliczności w jakich żyje. Możliwe ze są ludzie którym nie przeszkadza brak płynności finansowej czy niepewność jutra. Niestety ja taka nie jestem. Przez całe dzieciństwo w domu brakowało na chleb czy opłaty. Dlatego teraz sama staram się zadbać o możliwie najlepszy byt dla siebie i teraz dziecka. Nie uważam ze to cos złego.

I jeszcze jedno, dość egoistyczne jest porzucenie rodziny.. to nie ja wybrałam ze odchodzę i kwestia zbawienia mojego męża jest tylko w jego rękach. Bo ja na niego czekam. Tylko on nie chce z nami być. I przerzucanie dodatkowo odpowiedzialności za niego na mnie jest troszkę nie na miejscu.

A skoro on nie chce nas to dlaczego ja mam być sama i z wszystkim sama walczyć ? No nie bardzo to rozumiem.

Mam nadzieje ze moje wypowiedzi nie są zbyt agresywne, bo naprawdę nikogo nie mam na celu atakować czy obrażać :) ❤️
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Niepozorny jeszcze jedno pytanko, bo to zbawienie mnie poruszyło?
Jak to jest, ja odpowiadam za zbawienie mojego męża? Czyli powinnam mimo wszystko dochować mu wierności w przysiędze (całej) małżeńskiej wtedy on ma większe szanse na zbawienie? Czy to jest warunek konieczny ?
Pytam bo nigdy o tym nie myślałam

Jeśli tak, to co wtedy ze mną?
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Sefie »

Flawless pisze: 03 cze 2022, 17:58 Jak to jest, ja odpowiadam za zbawienie mojego męża? Czyli powinnam mimo wszystko dochować mu wierności w przysiędze (całej) małżeńskiej wtedy on ma większe szanse na zbawienie? Czy to jest warunek konieczny ?
Pytam bo nigdy o tym nie myślałam

Jeśli tak, to co wtedy ze mną?
To Bóg zbawia, Ty nie odpowiadasz za zbawianie męża bo i sama nie jesteś w stanie siebie zbawić, to po ludzku jest niemożliwe.
Flawless pisze: 03 cze 2022, 17:54 Czy chce aby było po mojemu ? Tak.
Tylko czy to złe pragnienia, mieć pełną szczęśliwa kochająca rodzine? Oczywiście ze najbardziej pragnę powrotu męża, ale to jest nieosiągalne. W związku z tym czy nie mam prawa pragnąc szczęścia u boku kogoś innego? Skoro mąż podjął takie decyzje, a nie ja.
Twoje pragnienie co do posiadania szczęśliwej rodziny jest jak najbardziej dobre ale jak widzisz nie zawsze to co pragniemy to dostajemy. Czasami ze względu na okoliczności czasami ze względu na niedojrzałe wejście w małżeństwo.

Możesz też pragnąć szczęścia u boku kogoś innego to naturalny odruch w przypadku przeżywania samotności bądź strachu przed nią ale to oznacza życie w permanentnym grzechu ciężkim a to od zbawienia oddala a nie przybliża.

Możesz albo wybrać samotność albo czekać na męża albo postarać się o skargę powodową.
Flawless pisze: 03 cze 2022, 17:54 A skoro on nie chce nas to dlaczego ja mam być sama i z wszystkim sama walczyć ? No nie bardzo to rozumiem.
A o co chcesz walczyć i po co. Może lepiej swoje życie zawierzyć Jemu. Wiara w Boga to nie tylko obietnice i łaski to tez krzyż i od nas zależy czy go będziemy dźwigać czy się poddamy. Bo bez miłości krzyża się nie uniesie a z miłością ufnością człowiek może prosić o jeszcze ;)
Flawless pisze: 03 cze 2022, 17:54 ... ale ja Go codziennie prosze, o obecność, o wsparcie, o pomoc. Jednocześnie pytając co ja mogę dla Niego zrobić? Czego ode mnie oczekuje?
Bóg często działa inaczej niż byśmy chcieli i prosili. Sam niejednokrotnie się o tym przekonałem, prosząc o coś konkretnego a dostając coś innego w zamian o czym bym nie pomyślał. Jak się z czasem okazało było to dla mnie lepsze niż ja sam chciałem. Warto więc zaufać Bogu by poprowadził nasze życie tak jak On uważa za słuszne nie jak my to widzimy. Warto oddać się w Jego kierownictwo, oddając mu stery swojego życia.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1565
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Niepozorny »

Postaram się Ci odpowiedzieć, ale może trochę od końca :)
Flawless pisze: 03 cze 2022, 17:54 Mam nadzieje ze moje wypowiedzi nie są zbyt agresywne, bo naprawdę nikogo nie mam na celu atakować czy obrażać :) ❤️
Nie odbieram twoich odpowiedzi jako agresywnych. Widzę, że szukasz rozwiązania dla swojej sytuacji. Mam nadzieję, że tego co ja piszę, nie odbierasz jako ataku czy czegoś w tym stylu.
Czy płaci alimenty? Płaci za 1/3 kosztów mieszkania i 1/2 kosztów utrzymania dziecka. Ja jestem na zasiłku macierzyńskim który niestety nie jest powalający.
(...) Możliwe ze są ludzie którym nie przeszkadza brak płynności finansowej czy niepewność jutra. Niestety ja taka nie jestem. Przez całe dzieciństwo w domu brakowało na chleb czy opłaty. Dlatego teraz sama staram się zadbać o możliwie najlepszy byt dla siebie i teraz dziecka. Nie uważam ze to cos złego.
Zgadzam się z tym, że staranie się o jak najlepszy byt dla siebie i dziecka to nic złego. Czy ewentualne pojawienie się nowego partnera ma na celu również polepszenie waszej sytuacji ekonomicznej?
Rozumiem, że twój mąż z Wami nie mieszka, ale to była jego decyzja. Moim zdaniem powinien za mieszkanie płacić co najmniej połowę.
Czy chce aby było po mojemu ? Tak.
Tylko czy to złe pragnienia, mieć pełną szczęśliwa kochająca rodzine? Oczywiście ze najbardziej pragnę powrotu męża, ale to jest nieosiągalne. W związku z tym czy nie mam prawa pragnąc szczęścia u boku kogoś innego? Skoro mąż podjął takie decyzje, a nie ja.
Uważam, że to normalne, że chcesz mieć pełną, szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Masz jednak dwa zupełnie przeciwne pragnienia - powrót męża albo pojawienie się kogoś nowego. Uważam, że nie da się pragnąc jednego i drugiego jednocześnie. Trochę rozumiem to tak, że dla Ciebie szczęście to "normalna" rodzina - kobieta, mężczyzna, dziecko/dzieci. Czyli w tym wszystkim nie ma większego znaczenia, co to będzie za facet.
Masz prawo pragnąć czego tylko chcesz. Po prostu uważam, że Bóg nie będzie pomagał Ci w planach, które są niezgodne z tym, co nauczał Jezus.
Ślub kościelny był mi obojętny. Z tym się oczywiście zgadzam. Nigdy tez nie zagłębiałam się w znaczenie sakramentu. Przyświecały mi pobudki: kocham tego człowieka, chce jego dobra, chce spędzić z nic resztę życia i być mu wierna i oddana. Teraz wiem ze sakrament oznacza znacznie więcej i staram się to uszanować. I powoli zrozumieć.
Niestety bycie w samotności do końca życia to dla mnie zbyt dużo. Jestem za słabym człowiekiem.
Związek nie jest lekiem na samotność - https://www.youtube.com/watch?v=S2HlALUBprE. Poza tym warto posłuchać również https://www.youtube.com/watch?v=W5NSuaBzaGY.
Może jeszcze siebie dobrze nie poznałaś i nie wiesz jak silna jesteś.
Mówisz ze Bogu ciężko działać w moim życiu, ale ja Go codziennie prosze, o obecność, o wsparcie, o pomoc. Jednocześnie pytając co ja mogę dla Niego zrobić? Czego ode mnie oczekuje?
Rozumiem, że pytasz, ale nie otrzymujesz odpowiedzi. Moim zdaniem łatwiej poznać czego Bóg od nas oczekuje, gdy codziennie przyjmuje się eucharystię. Polecam również Adorację Najświętszego Sakramentu. Może uda Ci się znaleźć w twojej okolicy, gdzie i kiedy jest taka możliwość, załatwisz z mężem jego opiekę nad dzieckiem w tym czasie i się wybierzesz. Warto wcześniej posłuchać - https://www.youtube.com/watch?v=QcHp83AjJ80.
Tak, moje szczęście zależy ode mnie. Ale tez od okoliczności w jakich żyje.
https://www.youtube.com/watch?v=QQxf4sxcl9o
I jeszcze jedno, dość egoistyczne jest porzucenie rodziny.. to nie ja wybrałam ze odchodzę i kwestia zbawienia mojego męża jest tylko w jego rękach. Bo ja na niego czekam. Tylko on nie chce z nami być. I przerzucanie dodatkowo odpowiedzialności za niego na mnie jest troszkę nie na miejscu.
A skoro on nie chce nas to dlaczego ja mam być sama i z wszystkim sama walczyć ? No nie bardzo to rozumiem.
Ja tylko napisałem, że egoistyczne jest to, gdy dla swoich korzyści zmniejszamy czyjeś szanse na zbawienie. Chodziło mi o szansę na zbawienie twojego ewentualnego nowego partnera.
Zgadzam się z tym, że porzucenie rodziny to jest egoizm i tak, zbawienie twojego męża zależy od niego. Pozostając mu wierna i rzeczywiście na niego czekając zwiększasz jednak jego szanse, bo będzie mógł się nawrócić i do Ciebie wrócić. Gdybyś była z kimś innym, to mogłoby się to nie wydarzyć.

Uważam, że działasz za szybko. Od świąt Bożego Narodzenia minęło dopiero parę miesięcy. Na podsatwie opisu małżeństwa z początkowych stron wątku stwierdzam, że twój mąż ma lub miał kogoś innego a to oznacza, że po pewnym czasie może zmienić zdanie na temat dalszych losów waszego małżeństwa. Dlatego warto teraz zająć się sobą i możesz to robić powoli, w swoim tempie. Czytałaś wątek viewtopic.php?f=10&t=4406#p363761, więc wiesz, że powroty są możliwe.
Z braku rodzi się lepsze!
Zablokowany