Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Moderator: Moderatorzy
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Ozeaszu,
Wszystkie moje zmiany są dla mnie i są dobre. Mam już dość sytuacji w której jestem. Tego zawieszenia i czekania aż łaskawi mąż zmieni zdanie. Już dość, wystarczy. Wystarczająco się narzekałam i upokorzyłam przed nim.
Myśle ze w nowy związek wejdę już jako zdrowa i szczęśliwa osoba. Wiadomo nie dziś ani jutro. Bo nie pisałam się na samotność. Mój mąż ma mnie serdecznie dość i absolutnie do mnie nie zamierza nigdy wracać. No jak nie to nie.
Zgodziłam się dziś na wycenę nieruchomości, chce tylko moje pieniądze i najlepiej (wiem ze to niewykonalne ze względu na dziecko) niech zniknie z mojego życia.
Nie chce być zgorzkniałą, sfrustrowaną kobieta która czeka na męża, to nie ja.
Byłam gotowa na wiele ustępstw dla męża, żeby zgodził się wrócić i naprawiać.
Teraz muszę skupić się ma sobie i dziecku.
Często tu na forum mówi się o „amoku” i ze może to trwać nawet 2 lata. Za dwa lata to ja będę w zupełnie inny miejscu, nie będę czekać nie czekając.
Wszystkie moje zmiany są dla mnie i są dobre. Mam już dość sytuacji w której jestem. Tego zawieszenia i czekania aż łaskawi mąż zmieni zdanie. Już dość, wystarczy. Wystarczająco się narzekałam i upokorzyłam przed nim.
Myśle ze w nowy związek wejdę już jako zdrowa i szczęśliwa osoba. Wiadomo nie dziś ani jutro. Bo nie pisałam się na samotność. Mój mąż ma mnie serdecznie dość i absolutnie do mnie nie zamierza nigdy wracać. No jak nie to nie.
Zgodziłam się dziś na wycenę nieruchomości, chce tylko moje pieniądze i najlepiej (wiem ze to niewykonalne ze względu na dziecko) niech zniknie z mojego życia.
Nie chce być zgorzkniałą, sfrustrowaną kobieta która czeka na męża, to nie ja.
Byłam gotowa na wiele ustępstw dla męża, żeby zgodził się wrócić i naprawiać.
Teraz muszę skupić się ma sobie i dziecku.
Często tu na forum mówi się o „amoku” i ze może to trwać nawet 2 lata. Za dwa lata to ja będę w zupełnie inny miejscu, nie będę czekać nie czekając.
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Flawless to dobry pomysł by zająć się sobą i dzieckiem. Tym bardziej, że przy dziecku zawsze jest co robić - tym bardziej w pierwszych latach życia. A i warto nie zapominać o sobie - pozwalać ojcu zajmować się dzieckiem bo w tym czasie robić sobie "wolne" - och, jak to wkurza często naszych małżonków, ale to ich problem bo oni nas jakoś nie żałują gdy musimy kilka razy w nocy wstawać do malucha.
A 2 lata miną Ci tak szybko, że sama będziesz w szoku.
Ponad 2 lata temu byłam gotowa spełnić wszystkie wymagania męża byleby tylko wrócił, rok temu było tak, że gdyby mnie przeprosił to bym go przyjęła, a teraz wiem, że nie chcę tego co było więc dopóki on się nie zmieni (swojej chorej wizji małżeństwa) to ja go nie chcę. Sama się dziwię tym zmianom myślenia.
A 2 lata miną Ci tak szybko, że sama będziesz w szoku.
Ponad 2 lata temu byłam gotowa spełnić wszystkie wymagania męża byleby tylko wrócił, rok temu było tak, że gdyby mnie przeprosił to bym go przyjęła, a teraz wiem, że nie chcę tego co było więc dopóki on się nie zmieni (swojej chorej wizji małżeństwa) to ja go nie chcę. Sama się dziwię tym zmianom myślenia.
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Cześć Bławatku !Bławatek pisze: ↑20 cze 2022, 15:19 Flawless to dobry pomysł by zająć się sobą i dzieckiem. Tym bardziej, że przy dziecku zawsze jest co robić - tym bardziej w pierwszych latach życia. A i warto nie zapominać o sobie - pozwalać ojcu zajmować się dzieckiem bo w tym czasie robić sobie "wolne" - och, jak to wkurza często naszych małżonków, ale to ich problem bo oni nas jakoś nie żałują gdy musimy kilka razy w nocy wstawać do malucha.
A 2 lata miną Ci tak szybko, że sama będziesz w szoku.
Ponad 2 lata temu byłam gotowa spełnić wszystkie wymagania męża byleby tylko wrócił, rok temu było tak, że gdyby mnie przeprosił to bym go przyjęła, a teraz wiem, że nie chcę tego co było więc dopóki on się nie zmieni (swojej chorej wizji małżeństwa) to ja go nie chcę. Sama się dziwię tym zmianom myślenia.
Tak, zajmuje się sobą, dopięłam zakup samochodu, dziś byliśmy z młodym go zarejestrować i wolność
A tak poważniej to pracuje nad sobą, swoimi wadami i słabościami. Nad samooceną i pewnością siebie. I nad uśmiechem. A zajmowanie się synem to jedno z moich ulubionych zajęć bo chłopaczek non stop śmieszkuje!
I chyba teraz mogę szczerze mówić: Bądź wola Twoja. Biorę co tam w planie jest.
Uczucia do męża nadal są, słabsze, mniej intensywne, motyle tez pozdychały. Ale uczucia jeszcze są. Mam chwile zwątpienia, smutku. Ale coraz mniej.
Buziam!
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Witajcie!
Od mojego ostatniego postu minął prawie miesiąc. Moje małżeństwo to już tylko fikcja i status w urzędzie.
Powoli dopinam podział majątku - muszę z czegoś żyć.
Staram się być szczęśliwa i uśmiechnięta. Ale mam już dość bycia niekochaną, odtrącaną i samotną.
Chce zacząć nowy etap w życiu, poznać kogoś i być w końcu szczęśliwa. Już nie z tym człowiekiem za którego wyszłam. Chce w końcu poczuć spokój i bezpieczeństwo.
Bardzo boje się rozprawy rozwodowej, ale muszę dać radę. Miło mi będzie jak westchniecie w mojej intencji Najwyższemu.
Od mojego ostatniego postu minął prawie miesiąc. Moje małżeństwo to już tylko fikcja i status w urzędzie.
Powoli dopinam podział majątku - muszę z czegoś żyć.
Staram się być szczęśliwa i uśmiechnięta. Ale mam już dość bycia niekochaną, odtrącaną i samotną.
Chce zacząć nowy etap w życiu, poznać kogoś i być w końcu szczęśliwa. Już nie z tym człowiekiem za którego wyszłam. Chce w końcu poczuć spokój i bezpieczeństwo.
Bardzo boje się rozprawy rozwodowej, ale muszę dać radę. Miło mi będzie jak westchniecie w mojej intencji Najwyższemu.
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Chętnie westchnę w modlitwie w intencji Waszego pojednania.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Dziękuje ! Doceniam każdą modlitwę
Człowiek za którego wyszłam, jest już zbyt obcy i odległy. Na swoje własne życzenie. Ja już nic nie mogę zrobić. I nie pisze tego po to, żeby ktoś mnie przekonywał ze wszystko może się wydarzyć ja to wiem, ale jyz nie jestem naiwna i nie licze na cud. Poza tym, skąd mam wiedzieć ze on znów mi wszystkiego nie zacznie wypominać ? We mnie tez zgromadziło się już tyle żalu i rozgoryczenia, że wątpię, że udałoby się to poskładać.
On już zrezygnował, dał mi wolność. I chce z tej wolności skorzystać najlepiej jak potrafie. Jestem jeszcze naprawdę młoda, mogę sobie ułożyć życie na nowo.
W pojedynkę jest po ludzku, zwyczajnie ciężko. Ta świadomość ze nikt na mnie nie czeka, nikt się nie martwi, nikomu nie zależy. To jest trudne dla mnie.
Ja jestem pełna miłości, narazie daje ją dziecku i najbliższej rodzinie. Ale chce mieć rodzine swoją własną, chce komuś „służyć” w dobrym znaczeniu oczywiście. Chce o kogoś dbać i się troszczyć. To są dobre i piękne pragnienia. Nie chce nikogo ranić, jestem dobrym człowiekiem, który pragnie dobrego życia.
Człowiek za którego wyszłam, jest już zbyt obcy i odległy. Na swoje własne życzenie. Ja już nic nie mogę zrobić. I nie pisze tego po to, żeby ktoś mnie przekonywał ze wszystko może się wydarzyć ja to wiem, ale jyz nie jestem naiwna i nie licze na cud. Poza tym, skąd mam wiedzieć ze on znów mi wszystkiego nie zacznie wypominać ? We mnie tez zgromadziło się już tyle żalu i rozgoryczenia, że wątpię, że udałoby się to poskładać.
On już zrezygnował, dał mi wolność. I chce z tej wolności skorzystać najlepiej jak potrafie. Jestem jeszcze naprawdę młoda, mogę sobie ułożyć życie na nowo.
W pojedynkę jest po ludzku, zwyczajnie ciężko. Ta świadomość ze nikt na mnie nie czeka, nikt się nie martwi, nikomu nie zależy. To jest trudne dla mnie.
Ja jestem pełna miłości, narazie daje ją dziecku i najbliższej rodzinie. Ale chce mieć rodzine swoją własną, chce komuś „służyć” w dobrym znaczeniu oczywiście. Chce o kogoś dbać i się troszczyć. To są dobre i piękne pragnienia. Nie chce nikogo ranić, jestem dobrym człowiekiem, który pragnie dobrego życia.
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Tylko widzisz ja już tyle czasu się modliłam i błagałam o pojednanie a skutek tego jest żaden, wiec to chyba nie jest plan dla mnie.
Co oczywiście nie zmienia faktu, ze modlę się o sile i rozeznanie mojej drogi.
Bo jakaś droga dla mnie jest, tylko muszę ją z Bożą pomocą odnaleźć. Mam tylko nadzieje, że tą drogą nie jest samotność. O o to Go prosze.
Wszyscy w moim otoczeniu mi tłumaczą, ze uczepiłam się tego małżeństwa jak rzep psiego ogona. A on już mnie nie chce i może najwyższy czas to skończyć i zacząć budować cos nowego z kimś nowym.
Czy wszyscy mogą się mylić ? Czy moi bliscy, którym bardzo na mnie zależy i są ludźmi wierzącymi, źle by mi życzyli ? No raczej nie moja najbliższa rodzina mnie kocha i chce dla mnie dobrze
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
W Jezusa na krzyżu nie wierzyli nawet apostołowie, bo z jednym wyjątkiem się po prostu zawinęli. Więc nie jest prawdą, że większość ma zawsze rację.
Przykład świecki ... Kopernik
Moja religijna rodzina również mi doradzała nową miłość, bo tak się dzisiaj podobno żyje. Przestałem słuchać.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Ok argumenty jak najbardziej zasadne !Sefie pisze: ↑18 lip 2022, 17:00W Jezusa na krzyżu nie wierzyli nawet apostołowie, bo z jednym wyjątkiem się po prostu zawinęli. Więc nie jest prawdą, że większość ma zawsze rację.
Przykład świecki ... Kopernik
Moja religijna rodzina również mi doradzała nową miłość, bo tak się dzisiaj podobno żyje. Przestałem słuchać.
A rzeczywistość jest taka, ze jestem 50 kg samotną matką, która z wszystkim musi sobie radzić sama. Z 10 kg dzieckiem na rękach.
Jestem czasem potwornie zmęczona wiesz..
mężczyzna który miał byc mi opoką i wsparciem wystawił mnie do wiatru. Na co wiec czekać ? Trzeba żyć ! Tu i teraz
Nie wierze ze Najwyższy chce dla mnie tak trudnej drogi, bo jest to dla mnie naprawdę wyzwanie. Podołać wszystkiemu w pojedynkę.
Tak, mam rodzine która mi pomaga, ale oni tez mają swoje życie i swoje problemy, nie mogę ich wiecznie absorbować sobą.
Był moment ze jedyne czego pragnęłam to pojednania, i pragnęłam tego szczerze. Ale nie wyszło. Byłam gotowa dla „jeszcze męża” góry przenosić i zmienić w sobie wszystko czego tylko zażąda.
Ale on niczego nie chciał.
Ja już nawet dla niego nie umiem byc miła. Za każdym razem odbijałam się od ściany. Teraz witam go takim samym zimnym cześć jak on mnie. Zero rozmów. Tylko smsy. Tylko o rozwodzie i dziecku.
Teraz czas na nowy rozdział oby i mi się ktoś fajny trafił, ktoś komu będę mogła ofiarować to co we mnie najlepsze Wierze ze jeszcze mnie spotka szczera i prawdziwa miłość
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Rozmawiałam ostatnio z moją babcią na temat dziewczyny, która nie miała nic, z biednej rodziny, niewykształcona. Trafiła na chłopaka który dał jej wszystko, dom, wykształcenie, zawód, zabierał w podróże zagraniczne. Instagram i Facebook był pełny ich idealnego i sielankowego życia. Urodziło im się dziecko. Małżeństwo się rozpadło. Została walka o majątek. Babcia się pyta jaki był powód. Mówię jej, że oficjalny powód to ciężki charakter jej męża. Na co babcia ,, yyyy taki powód?! A mało razy mnie dziadek denerwował ale się na to nie zwracało uwagi. Było co innego ważniejszego do zrobienia. Trzeba zaakceptować jaki ktoś jest, a nie się rozwodzić.
Babcia jest z czasów gdzie się naprawiało każdą zepsutą rzecz, a nie wyrzucało do kosza. Podobnie z relacjami z ludźmi.
........
Flawless dlaczego piszesz o samotnym macierzyństwie? Gdzie jest mąż? Nie bierze udziału w wychowaniu dziecka? Dlaczego piszesz, że musisz robić wszystko sama? Podołać w pojedynkę?
Babcia jest z czasów gdzie się naprawiało każdą zepsutą rzecz, a nie wyrzucało do kosza. Podobnie z relacjami z ludźmi.
........
Flawless dlaczego piszesz o samotnym macierzyństwie? Gdzie jest mąż? Nie bierze udziału w wychowaniu dziecka? Dlaczego piszesz, że musisz robić wszystko sama? Podołać w pojedynkę?
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
I ja ten etap z zerowym kontaktem przechodziłem. Z jednej strony małżonka nie chciała, z drugiej mi było łatwiej wyzdrowieć. Więc ucięliśmy kontakty na rok. I tak jak u Ciebie dzieci i rozwód. Ale między założeniem pozwu a rozwodem i definitywnym odejściem jest sporo czasu i dużo może się wydarzyć. Nie zamykałbym się na inne scenariusze, również te mało prawdopodobne, wymagające wręcz cudu.
Ten etap również przechodziłem co by nie było bo jest przemożna chęć ulokowania gdzieś swoich skrzywdzonych uczuć.
Finalnie uznałem, że pewnie wpadnę z deszczu pod rynnę i tylko krzywdy narobię sobie i innym. Porzuconemu wbrew pozorom łatwo się pogubić. A czas kryzysu nie jest dobrym doradzą, zwłaszcza w sprawie miłosnych uniesień. Coś w rodzaju, przestałem pić, zacząłem brać narkotyki ale przecież w końcu nie piję wiec wszystko się zgadza
Cieszy mnie Twój entuzjazm do życia, jest spora zmiana w stosunku do tego jak widziałaś życie na początku. Tylko czy to nie jest przypadkiem śmiech przez łzy?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Kurczę „z deszczu pod rynnę..”? Nie.. już gorzej nie może być
Tylko że ja już nie chce. Mój mąż wyjeżdża teraz na urlop, sam? Nie mam pojęcia. Co rusz wrzuca na swoje konta społecznościowe relacje z knajpek, wyjazdów. Żyje chłopak pełną piersią. Dzieciaczka bierze kiedy chce i mu pasuje. Absolutnie mu nieograniczanie kontaktów z dzieckiem.
Naprawdę, upokorzył mnie na każdym poziomie. Zabrał mi wszystko. Poczucie godności, bezpieczeństwa, radość z macierzyństwa i bezpieczeństwo finansowe. Dlatego nie chce. Takich rzeczy się nie wybacza.
W momencie jak chciałam to ratować i robiłam wszystko co mogłam żeby było lepiej to błądziłam jak dziecko we mgle. Wtedy byłam bardzo pogubiona.
Teraz kiedy już wiem jaki cel mam, chce iść dalej i nie oglądać się już za siebie.
Kiedy w lutym się wyprowadził, zostawił tu przerażoną, pogubioną, przytłoczoną nadmiarem obowiązków i odpowiedzialności dziewczynkę. Teraz mieszka tu kobieta świadoma swojej wartości, deficytów i błędów których już nigdy nie popełni. Kobietę, która już nigdy go nie wpuści do swojego życia. Już dość.
Czy to jest śmiech przez łzy ? Niewiem. Sprawdzę to ale wiem, że gorsze dni będą się zdarzały, daje sobie na nie pozwolenie, na przeżycie ich, intensywnie przyglądając się swoim uczuciom i sobie. To normalne w stanie w którym jestem.
Tych fajnych, dobrych chwil jest zdecydowanie więcej !
Bardzo mocno wierze ze On ma dla mnie dobry plan tylko jeszcze go nie rozumiem i chyba jeszcze nie widzę ale i na to przyjdzie czas
Tylko że ja już nie chce. Mój mąż wyjeżdża teraz na urlop, sam? Nie mam pojęcia. Co rusz wrzuca na swoje konta społecznościowe relacje z knajpek, wyjazdów. Żyje chłopak pełną piersią. Dzieciaczka bierze kiedy chce i mu pasuje. Absolutnie mu nieograniczanie kontaktów z dzieckiem.
Naprawdę, upokorzył mnie na każdym poziomie. Zabrał mi wszystko. Poczucie godności, bezpieczeństwa, radość z macierzyństwa i bezpieczeństwo finansowe. Dlatego nie chce. Takich rzeczy się nie wybacza.
W momencie jak chciałam to ratować i robiłam wszystko co mogłam żeby było lepiej to błądziłam jak dziecko we mgle. Wtedy byłam bardzo pogubiona.
Teraz kiedy już wiem jaki cel mam, chce iść dalej i nie oglądać się już za siebie.
Kiedy w lutym się wyprowadził, zostawił tu przerażoną, pogubioną, przytłoczoną nadmiarem obowiązków i odpowiedzialności dziewczynkę. Teraz mieszka tu kobieta świadoma swojej wartości, deficytów i błędów których już nigdy nie popełni. Kobietę, która już nigdy go nie wpuści do swojego życia. Już dość.
Czy to jest śmiech przez łzy ? Niewiem. Sprawdzę to ale wiem, że gorsze dni będą się zdarzały, daje sobie na nie pozwolenie, na przeżycie ich, intensywnie przyglądając się swoim uczuciom i sobie. To normalne w stanie w którym jestem.
Tych fajnych, dobrych chwil jest zdecydowanie więcej !
Bardzo mocno wierze ze On ma dla mnie dobry plan tylko jeszcze go nie rozumiem i chyba jeszcze nie widzę ale i na to przyjdzie czas
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Mąż zabiera dziecko 1-2 razy w tygodniu po pracy na noc, poza tym w 2dni w tygodniu się nie pojawia a w resztę dni bierze dziecko na około godzinne spacery. Resztę czasu maluch spędza ze mną.Firekeeper pisze: ↑18 lip 2022, 19:02 Rozmawiałam ostatnio z moją babcią na temat dziewczyny, która nie miała nic, z biednej rodziny, niewykształcona. Trafiła na chłopaka który dał jej wszystko, dom, wykształcenie, zawód, zabierał w podróże zagraniczne. Instagram i Facebook był pełny ich idealnego i sielankowego życia. Urodziło im się dziecko. Małżeństwo się rozpadło. Została walka o majątek. Babcia się pyta jaki był powód. Mówię jej, że oficjalny powód to ciężki charakter jej męża. Na co babcia ,, yyyy taki powód?! A mało razy mnie dziadek denerwował ale się na to nie zwracało uwagi. Było co innego ważniejszego do zrobienia. Trzeba zaakceptować jaki ktoś jest, a nie się rozwodzić.
Babcia jest z czasów gdzie się naprawiało każdą zepsutą rzecz, a nie wyrzucało do kosza. Podobnie z relacjami z ludźmi.
........
Flawless dlaczego piszesz o samotnym macierzyństwie? Gdzie jest mąż? Nie bierze udziału w wychowaniu dziecka? Dlaczego piszesz, że musisz robić wszystko sama? Podołać w pojedynkę?
Razem jeździmy na zakupy - większe i mniejsze. Razem pierzemy, sprzątamy, gotujemy. Chodzimy na spacery, basen czy odwiedzamy rodzine i znajomych. Młodzież mało sypia w ciągu dnia wiec wszystko praktycznie robimy we dwójkę. Ja wiem ze co 4 ręce to nie dwie.. ale pomocny to on jeszcze nie jest
A może ja go źle oceniam ? Bo w sumie nie mam porównania czy to jest ok czy nie ?
Chętnie wysłucham opinii !
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Zestawię Twoje dwa posty.
Dzieli je 4 miesiące. Wydźwięk podobny.
Jesteś pewna, że wchodząc w nowy związek z tymi samymi wadami, ten nowy będzie lepszy/trwalszy?
Dzieli je 4 miesiące. Wydźwięk podobny.
Jesteś pewna, że wchodząc w nowy związek z tymi samymi wadami, ten nowy będzie lepszy/trwalszy?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 807
- Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
- Płeć: Kobieta
Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa
Flawless piszesz:
Czy Ty wiesz jakie błędy popelniłaś/popełniasz wiesz jakie masz deficytu, z czym masz problemy, z czym sobie nie radzisz?
Po Twoich ostatnich wpisach odczuwam, że Twoim lekarstwem na nieszczęście jest znaleźć kogoś innego? Jeśli nie przerobiłaś dokładnie kryzysu, a wydaje mi się, że ostatecznie nie skorzystałaś z terapii? Jestem przekonana, że kolejny związek może podobnie skończyć. To tak jak ja myślałam, że wystarczy męża odmienić, a będzie już z górki. Gucio prawda. Na takim myśleniu zmarnowałam kilka lat, a było tylko gorzej. Dopiero jak ruszyłam swoje 4 litery tylko tak na poważnie to zaczęło być tak jak być powinno.
A rzeczywistość jest taka, ze jestem 50 kg samotną matką, która z wszystkim musi sobie radzić sama. Z 10 kg dzieckiem na rękach.
Jestem czasem potwornie zmęczona wiesz..
mężczyzna który miał byc mi opoką i wsparciem wystawił mnie do wiatru.
Kiedyś zadałam Ci już to pytanie: czy Twój mąż poniósł jakiekolwiek konsekwencje swojego postępowania?Mój mąż wyjeżdża teraz na urlop, sam? Nie mam pojęcia. Co rusz wrzuca na swoje konta społecznościowe relacje z knajpek, wyjazdów. Żyje chłopak pełną piersią. Dzieciaczka bierze kiedy chce i mu pasuje. Absolutnie mu nieograniczanie kontaktów z dzieckiem.
Czy Ty wiesz jakie błędy popelniłaś/popełniasz wiesz jakie masz deficytu, z czym masz problemy, z czym sobie nie radzisz?
Po Twoich ostatnich wpisach odczuwam, że Twoim lekarstwem na nieszczęście jest znaleźć kogoś innego? Jeśli nie przerobiłaś dokładnie kryzysu, a wydaje mi się, że ostatecznie nie skorzystałaś z terapii? Jestem przekonana, że kolejny związek może podobnie skończyć. To tak jak ja myślałam, że wystarczy męża odmienić, a będzie już z górki. Gucio prawda. Na takim myśleniu zmarnowałam kilka lat, a było tylko gorzej. Dopiero jak ruszyłam swoje 4 litery tylko tak na poważnie to zaczęło być tak jak być powinno.