Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Ruta »

Monti pisze: 20 lip 2022, 6:27 Ruto, zaprotestowałem przeciwko pewnemu uproszczeniu, które formułujesz i dalej je podtrzymujesz. Na gruncie świadczeń rodzinnych (o które jak zrozumiałem autorka pytała) rozwód/separacja ma znaczenie, ale akurat o te świadczenia i tak Flawless nie będzie się mogła ubiegać, z czym obydwoje się zgodziliśmy. Generalnie sprawa jest wielowątkowa i nie na to forum. Natomiast uważam, że jeśli mamy pomagać, to przekazywane informacje muszą być rzetelne, a nie sformułowane pod określoną tezę. Inna sprawa, że kwestia możliwych do uzyskania świadczeń z pewnością nie powinna być rozstrzygająca dla decyzji o rozwodzie, o czym już pisałem i co jest chyba dla wszystkich oczywiste.
Flawless, jeżeli wskutek rozwodu doszłoby do istotnego pogorszenia się Twojej sytuacji życiowej, możesz domagać się alimentów nie tylko na dziecko, ale i na siebie, jeżeli zostałabyś uznana za małżonka niewinnego. To też jest w moim rozumieniu jakieś postawienie granicy na zasadzie: skoro chcesz rozwodu, to ponosisz jego konsekwencje.
Monti, przypisujesz mi takie zdania z którymi się nie zgadzam.

Nie jest prawdą, że Flawless nie będzie się mogła ubiegać o świadczenia rodzinne. Nie jest tez prawdą, że na gruncie świadczeń rodzinnych separacja i rozwód mają znaczenie, szczególnie w takim sensie, że rozwód lub separacja ułatwiają ich uzyskanie.

Decydujące jest kryterium dochodowe. Każdy rodzic, który je spełnia ma prawo się o nie ubiegać, a status małżeński nie ma tu nic do rzeczy. I jak najbardziej mamie na urlopie wychowawczym, kiedy jej dochód wynosi zero przysluguje zwykle i zasiłek i dodatek, razem prawie 500 zł.

Jedyne swiadczenie, które nie przysluguje na pewno to swiadczenie dla rodzica samotnie wychowującego dziecko. Po rozwodzie lub orzeczonej separacji także jest ono dla rodziców niedostępne. To dlatego, ze mogą je otrzymać tylko rodzice dzieci, które nie mają prawa do alimentów od drugiego rodzica, czyli gdy rodzic nie żyje lub - niezwykle rzadko - na skutek takiej decyzji sądu.

I nie są to twierdzenia pod tezę. Taka jest treść przepisów. Co łatwo sprawdzić. Podałam linki, ty możesz sięgnąć do ustawy.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Drodzy, jako że nie jesteśmy forum prawniczym, a wszelkie rozważania nie noszą znamion porady prawnej, więc moderacja sugeruje, aby postawić tu kropkę w temacie interpretacji przepisów, i pozwolić Flawless na rozpoznanie w terenie jej możliwości prawnych w jej konkretnej sytuacji.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Flawless, tak sobie zerknęłam na początek Twojego wątku, i mam refleksję, że warto abyś może wróciła jeszcze raz przeczytać ten początek? Tak w ramach autorefleksji, wglądu w siebie, pracy nad sobą :-)
Zobacz -jesteś na forum od pół roku, pierwotnie długo i uparcie obwiniałaś się za cały kryzys i zachowanie męża, zresztą na podstawie absurdalnych argumentów, wysuwanych przez męża, obecnie dzięki Bogu już tego nie robisz (co najmniej o tym nie piszesz), ale równie uparcie widzisz obecnie jedną drogę, uparcie twierdząc wciąż że Twój mąż nie jest w kryzysie.
Jeśli porzucenie żony z niemowlakiem nie jest efektem osobistego kryzysu, to mamy odmienne definicje kryzysu najwyraźniej ;-)
Masz oczywiście prawo zarówno do upartości ;-) jak i do swojego punktu widzenia, ale doświadczenie wspólnotowe pokazuje, że po 1. z kryzysu nie ma szybkiego i łatwego wyjścia, a po. 2 często w kryzysie występuje takie miotanie się od bandy do bandy. To jest normalne, czyli większość osób przechodzi kryzys podobnie, ale to też pokazuje, że warto dać sobie czas na podejmowanie dużych decyzji życiowych, aż amplituda tego miotania się mocno opadnie. Bóg i modlitwa (byle nie roszczeniowa) bardzo pomagają w wypłaszczeniu tego miotania się. Dopiero wówczas mogę popatrzeć maksymalnie szerokokątnie, i widząc konsekwencje zarówno te krótko jak i długoterminowe, podejmować decyzje dużo bardziej rozumne i zgodne z pomysłem Boga na daną sytuację.
W trakcie najostrzejszego kryzysu warto podejmować duże decyzje tylko z gatunku niezbędnych, typu zabezpieczenie alimentacyjne.
Kolejna refleksja, która mi się pojawiła, to kwestia pracy nad sobą. Bardzo wartościowa jest ta podejmowana osobiście, przemodlona, prześwietlona w konfesjonale. W pewnym momencie jednak ten etap prowadzi do ściany, bo pewnych rzeczy nie da się zobaczyć bez pomocy drugiego człowieka, bez jego oglądu z zewnątrz, bez jego narzędzi do wglądu innych niż moje. Warto wówczas dać sobie prawo do wyjścia na zewnątrz, nie usprawiedliwiać się dzieckiem, pieniędzmi, brakiem czasu... Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Dzięki Nirwanna za kilka konstruktywnych uwag, postaram się do tego odnieść.

To ze nie pisze o swoim udziale w kryzysie, nie znaczy ze przestałam go widzieć. Nadal uznaje swoją część winy, nie wybielam się. Ale tez nie obwiniam za wszystko jak leci.
Czy uparcie widzę jedyną drogę ? Po prostu nie chce się oszukiwać i czekać na coś nierealnego. To jest dla mnie bardzo trudne, wmawiać sobie (jednocześnie widząc jak on potrafi mnie ranić swoją obojętnością i brakiem szacunku) że jest nadzieja na cokolwiek.

Rozumiem że czasem trudno wyłapać kontekst wypowiedzi w słowie pisanym, ale to mój mąż twierdzi ze wymyśliłam sobie ten cały kryzys a on tylko chce odejść. To jest jego zdanie. Ja napewno jestem w kryzysie, szeroko pojętym, zakrawającym na wiele płaszczyzn.
I czy to moja rola go uświadamiać ? Przecież do niego teraz nic nie trafia, ściana, beton.
Czasem mam wrażenie ze zachowuje się jak dziecko. A w sumie już jedno do wychowania mam..

Podejmowanie życiowych decyzji. Jestem już na etapie ze mogę zostać bez dochodu na 3-4 miesiące. Ta sytuacja mnie zmusza do wyciagnięcia ręki po moją cześć majątku wspólnego.
Jak już wspomniałam, bardzo się boje rozprawy rozwodowej i chce minimalizować straty emocjonalne, czy można mnie za to winić? Po prostu jestem na tym konkretnym polu słaba.

Powiedz mi co rozumiesz przez sformułowanie modlitwa roszczeniowa ?

Praca nad sobą. Uważam ze robię postępy w tym temacie. Przyznaje, ze jeszcze niedojrzałam do terapii, wiec pójście na takową bez przekonania mija się z celem. Dużo pracy wkładam w komunikację, dziś nawet zażegnałam zarzewie awantury, z czego jestem okropnie dumna. Totalnie zapanowałam nad swoimi emocjami, dałam radę. To jest maleńki kamyczek, ale jest. Powoli buduje. Ustępuje mężowi w kwestiach dla niego istotnych. Jestem w stanie zrozumieć jego punkt widzenia i odpuścić tam gdzie trzeba. Uczę się słuchać i słyszeć.

Poza tematem: dziś usłyszałam pierwsze mama ❤️ Wiem ze artykułowane nieświadomie i w eter ale jednak💪 Bardzo to smakuje :)
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Chciałam jeszcze odnieść się do tego jak teraz wyglada moje małżeństwo. Mój jeszcze mąż wszystkich w około traktuje bardzo dobrze, jest miły i uprzejmy, tylko nie dla mnie. Dla mnie jest zimny i obojętny. Wszystkich szanuje tylko nie mnie. Do wszystkich się uśmiecha i rozmawia tylko mnie karze milczeniem i izolacją. Jak długo można znosić takie coś? Czy naprawdę to ja mam za wszystko brac odpowiedzialność i za wszelką cenę próbować ożywić trupa? Jest mi przykro kiedy jestem nieustannie karana wg jego uznania. Czyje sie przez to odtrącona, samotna, odizolowana. Nie chce już tak dłużej. Dałam temu małżeństwu bardzo dużo czasu, 7 miesięcy to sporo żeby sie nad sobą zastanowić.
Nie chce budować swojego szczęścia na jego nieszczęściu. To nie ja odeszłam, porzuciłam.
Jak już wspominałam, chce tylko być szczęśliwa. Bez zastanawiania sie codziennie, czy zabierze dziecko, czy jakąś miną go nie urazę, czy mogę zapytac o to czy tamto, po co mi taki związek? Pełny krzywdy, zranień, obojętności.
Żyje z krwawiącą dziurą zamiast serca. Szukam ukojenia w modlitwie i w Nim, i często je tam znajduje, za co jestem szalenie wdzieczna.

Mój mąż sie mną w ogóle nie interesuje, czy mam z czego żyć, czy potrzebuje pomocy czy sobie z wszystkim radzę. Poprosiłam go o pomoc dwa razy, raz obiecał i nic nie zrobił a za drugim razem powiedział: nie. A to były drobne rzeczy. Wiec po co ? W imię czego mam to ratować ?
Mam za to pomoc w sąsiedzie który mieszka na mojej klatce. Nigdy mi pomocy nie odmówił, chętnie spędzamy tez razem czas wolny. To miłe gdy ktoś cię szanuje i zauważa. I nie, nie budujemy żadnego związku, to platoniczna relacja. On twierdzi ze kocha i mnie i mojego męża i chce naszego pojednania. To nasz wspólny przyjaciel.

Nie jestem złym człowiekiem. Chce tylko kochać i być kochana :) i wierze ze razem z Nim postawimy to moje życie na nogi :) i jeszcze będzie pięknie, choć teraz tego nie widać jeszcze, wraz z odejściem męża moje życie wcale sie nie skończy, będzie trwać dalej i ja będę trwać dalej. W wierze i w miłości. Bo ludzi do kochania naokoło dość. A i ten jedyny sie jeszcze trafi, bardzo w to wierze!!
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Caliope »

Flawless, zawsze masz wybór, masz też zawsze nadzieję, bo ona będzie, a wychodzi od Boga. 7 miesięcy to naprawdę krótko, ja mam jak mam prawie 3 lata i nie rezygnuję, bo mam na tyle siły by dać radę, a terapia mi bardzo pomaga. Polecam "Granice w relacjach małżeńskich" jeśli nie jesteś gotowa by pomógł Ci terapeuta, bardzo ciekawa i pomocna pozycja w kryzysie.
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Caliope, tak nadzieje niestety mam. A wcale jej nie chce, bo bez tego łatwiej mi żyć i iść do przodu, bez oglądania się na niego. I morduje to z premedytacją, każdego dnia. Codziennie sama siebie przekonuje, że wale głową w mur i trzeba przestać. Przestać i iść dalej. Ta nadzieje mi do niczego nie jest potrzebna. Jest jak ten przysłowiowy kamyk w bucie. Ciagle uwiera i nie pozwala sie szybko poruszać naprzód. Niech ja tylko znajdę sposób jak sie tego kamyka pozbyć..
Czy 7 miesięcy to długo? To już zależy jaki bierzesz punkt odniesienia.
Za poleconą lekturę dziękuje, mam nadzieje ze nie zdążę o niej zapomnieć do czasu ukończenia aktualnej lektury.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Flawless, przede wszystkim gratuluję Ci tego słowa "mama" :-D Mega ważny moment :-D
Flawless pisze: 22 lip 2022, 20:57 Powiedz mi co rozumiesz przez sformułowanie modlitwa roszczeniowa ?
W dużym skrócie modlitwa roszczeniowa opiera się na postawie "bądź wola moja". Czyli modlę się o rzeczy i sprawy, które uważam za ważne, ale tak, że w perspektywie widzę tylko jedno rozwiązanie. Konkretnie moje. Nawet jeśli werbalizuję w Modlitwie Pańskiej "bądź wola Twoja", to emocje i myśli, które mi towarzyszą, gdy nie spełnia się to o co się modliłam - pokazują prawdę o mnie.
I moją postawę, stosunek do woli Bożej, zarówno jeśli chodzi o to co Bóg chce i robi, ale też jeśli chodzi o te sprawy, które jedynie dopuszcza, planując z nich wyprowadzić większe dobro. W emocjach pojawi się np. złość czy rozżalenie.
Flawless pisze: 22 lip 2022, 20:57 Praca nad sobą. Uważam ze robię postępy w tym temacie.
Tak, to sprawia ogromną frajdę, gdy stosuję nowe sposoby komunikacji, i one działają. Może być rzeczywiście tak, że teraz nie jesteś gotowa na terapię, i ok. Tylko etap ćwiczenia komunikacji dojdzie kiedyś do momentu biegłości, warto wtedy nie poprzestać, że jest już ze mną wszystko ok, tylko pociągnąć temat dalej. Np. ruszyć to:
Flawless pisze: 22 lip 2022, 20:57 Nadal uznaje swoją część winy.....
Flawless pisze: 22 lip 2022, 20:57 chce minimalizować straty emocjonalne, czy można mnie za to winić?
Flawless pisze: 23 lip 2022, 11:15 tylko mnie karze
Flawless pisze: 23 lip 2022, 11:15 jestem nieustannie karana
Flawless pisze: 23 lip 2022, 11:15 Nie jestem złym człowiekiem.
Piszesz sporo o sobie w kontekście winy i kary, i bycia złym człowiekiem. Te cytaty to tylko z Twoich dwóch ostatnich postów, wcześniej też się pojawiają. Postawa przeżywania siebie w kontekście winy i kary ma mało wspólnego z dojrzałą postawą odpowiedzialności za siebie i swoje relacje. Ma za to sporo wspólnego z postawą bardzo kiedyś skrzywdzonego dziecka. Flawless, w pierwszych postach wspomniałaś o swojej rodzinie pierwotnej, bardzo warto się tym zająć, bo jesteś tak bardzo głodna miłości, że żaden człowiek nie jest i nie będzie w stanie nakarmić Ci tego głodu... ani mąż, ani dziecko, ani ów sąsiad, ani nikt z tych o których mówisz że jest ich mnóstwo do kochania.

Tak, pragnienie bycia szczęśliwą jest bardzo ok. Jednak nie wszystkie drogi do tego stanu prowadzą. Na pewno do tego stanu nie doprowadzi żadna kolejna relacja, co więcej - też nie doprowadzi do tego stanu powrót męża i chęć naprawy małżeństwa. Samo to - to dużo za mało. Potrzeba przeorania wszystkiego tego, co do kryzysu doprowadziło. Zarówno Ciebie jak i męża. Bo tak, on jest w kryzysie, mimo że twierdzi inaczej. Nie Twoją rolą jest mu cokolwiek udowadniać, tłumaczyć,itp. Natomiast Twoją rolą jest odwiesić się emocjonalnie od męża. Na razie wciąż funkcjonuje on w Twoich myślach jako bożek, mający władzę nad Twoimi emocjami, myślami, postawami, decyzjami. Rozwód ani nowy związek tego nie zmieni, sporo ludzi próbowało, i nie, to pożądanej zmiany nie daje.

Zmianę niesie współpraca z Bogiem Wszechmogącym leczącym wszelkie zranienia, aby człowiek zraniony, ale uleczony - mógł potem tworzyć dobre relacje.
Potem. Nie - zamiast Bożego leczenia nowe relacje. One wtedy nie będą dobre.
No i Bóg kocha proces, potrzebuje czasu aby uleczyć serce człowieka. Przede wszystkim dlatego, że nie złamie trzciny nadłamanej, więc szanuje poranioną naturę człowieka, więc i naturalne tempo człowieka dochodzenia do rzeczy nowych i mądrych. I tę trzcinę prostuje pomału, aby się nie złamała :-)
Flawless, 7 miesięcy to jest bardzo bardzo mało.
A Ty jesteś dopiero na początku procesu leczenia.
Daj sobie i Bogu czas.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Flawless pisze: 23 lip 2022, 21:19 Caliope, tak nadzieje niestety mam. A wcale jej nie chce, bo bez tego łatwiej mi żyć i iść do przodu, bez oglądania się na niego. I morduje to z premedytacją, każdego dnia. Codziennie sama siebie przekonuje, że wale głową w mur i trzeba przestać. Przestać i iść dalej. Ta nadzieje mi do niczego nie jest potrzebna. Jest jak ten przysłowiowy kamyk w bucie. Ciagle uwiera i nie pozwala sie szybko poruszać naprzód. Niech ja tylko znajdę sposób jak sie tego kamyka pozbyć..
Flawless, nie trzeba jej się pozbywać, tylko zamienić na chrześcijańską.
Masz teraz nadzieję ludzką i myślisz czysto po ludzku. Taka nadzieja i takie myślenie zawiedzie zawsze, bo człowiek jest istotą słabą i grzeszną, i prędzej czy później, w miejszej lub większej sprawie - zawiedzie.
Potrzebujesz przekonwertować tę nadzieję na chrześcijańską cnotę, i podobnie postąpić ze swoim myśleniem.
Pomocny może być artykuł z naszej broszury na str. 60: http://sychar.org/promocja/broszura/bro ... ar-www.pdf
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Nie sądziłam ze jestem aż tak popsutym człowiekiem,smutne.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Caliope »

Flawless pisze: 23 lip 2022, 21:19 Caliope, tak nadzieje niestety mam. A wcale jej nie chce, bo bez tego łatwiej mi żyć i iść do przodu, bez oglądania się na niego. I morduje to z premedytacją, każdego dnia. Codziennie sama siebie przekonuje, że wale głową w mur i trzeba przestać. Przestać i iść dalej. Ta nadzieje mi do niczego nie jest potrzebna. Jest jak ten przysłowiowy kamyk w bucie. Ciagle uwiera i nie pozwala sie szybko poruszać naprzód. Niech ja tylko znajdę sposób jak sie tego kamyka pozbyć..
Czy 7 miesięcy to długo? To już zależy jaki bierzesz punkt odniesienia.
Za poleconą lekturę dziękuje, mam nadzieje ze nie zdążę o niej zapomnieć do czasu ukończenia aktualnej lektury.
Też nie chciałam tej nadziei, wypierałam ją, ale z biegiem czasu przyjęłam ją i jest dużo lżej. Ciągłe myślenie o rozpadzie, rozwodzie niszczy, szczególnie wtedy kiedy są zobowiązania finansowe i dziecko. U mnie to najgorsze było, gdzie iść jak to jest moje mieszkanie w dużej mierze, jak ogarnąć opiekę bez babć ad synem. Oraz ile to będzie trwało, jakie straty. Taki odchodzący małżonek nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów, a dąży do rozpadu.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Flawless pisze: 23 lip 2022, 22:58 Nie sądziłam ze jestem aż tak popsutym człowiekiem,smutne.
Nie popsutym, tylko poranionym 😊 jak my wszyscy 😊
A to robi wielką różnicę, przede wszystkim w osobistym postrzeganiu siebie, a w następnej kolejności - z Panem Bogiem 😇
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Flawless
Posty: 242
Rejestracja: 18 sty 2022, 0:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Flawless »

Czy są jakieś polecane lektury odnośnie specyfiki problemu który możliwe ze u mnie występuje ? Głodu miłości..?
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: Sefie »

Flawless pisze: 24 lip 2022, 7:47 Czy są jakieś polecane lektury odnośnie specyfiki problemu który możliwe ze u mnie występuje ? Głodu miłości..?
Flawless,
Całe to forum o tym jest.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomoc po rozpadzie małżeństwa

Post autor: elena »

Flawless pisze: 24 lip 2022, 7:47 Czy są jakieś polecane lektury odnośnie specyfiki problemu który możliwe ze u mnie występuje ? Głodu miłości..?
Może nie konkretnie o głodzie miłości, ale mogę Ci polecić Bóg vs cierpienie ks. Marka Dziewieckiego. Mi bardzo pomogła zrozumieć pewnie sprawy, gdy cierpiałam i tęskniłam za mężem. Oczywiście nadal tęsknię za mężem, ale po 3 latach od rozstania i prawie 3 latach pracy nad sobą inaczej przeżywam tę tęsknotę i mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęśliwa pomimo to. Pogody ducha!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Zablokowany