Flawless, niech Duch Święty Cię prowadzi w tej "walce z demonami" Z Nim dasz radę, cokolwiek by się nie działo!
Dziękuję za "dziękuję" ale ze świadomością, że darmo dostałam, więc darmo daję dalej. Swego czasu na forum też dostałam swoja pionizację
Moderator: Moderatorzy
Flawless, niech Duch Święty Cię prowadzi w tej "walce z demonami" Z Nim dasz radę, cokolwiek by się nie działo!
Astro, piszesz w moim wątku wiec pozwolę sobie odpowiedzieć.Astro pisze: ↑28 lip 2022, 19:30 Jastarnio , tak pisze ze swoich doświadczeń.
Myślę ,że większość ludzi tu na forum została zraniona i raczej nikt tego nie chciał , kryzysów. Panowie także.
Szacunek . Ten należy się tak i matkom jak i ojcom . Często o tym zapominacie.
Ostatnie zdanie odbieram jako usprawiedliwianie pewnych zachowań.
Mogę tak samo?
Nie. Niczego nie zamierzam mu ułatwiać. Nie zamierzam go tlumaczyc. Niech mąż widzi jak rani dziecko swoim zachowaniem. I mnie. Niech ponosi konsekwencje. I niech żyje ze świadomością ze zniszczył rodzine.Melisa pisze: ↑29 lip 2022, 7:28 Może jeszcze nie ten etap, ale sama zrozumiesz, że warto mężowi "ułatwiać". Wcale nie ze względu na męża, ale na synka. Nie chodzi o zdejmowanie z męża ciężaru konsekwencji, czy usprawiedliwianie go, ale jeśli będziesz widziała, że mały cierpi, to jako mama sama będziesz chciała mu pomóc. Przecież gdyby spotkała go jakaś krzywda ze strony kogoś innego to nie będziesz czekać aż krzywdziciel sam z siebie coś zrobi, tylko sama będziesz działać.
Nawet spodziewałem się reakcji. Na zasadzie, kolejny " Stefan" będzie mi się tu mądrzył .Flawless pisze: ↑28 lip 2022, 20:12
Astro, piszesz w moim wątku wiec pozwolę sobie odpowiedzieć.
Znasz to: kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością?
On mnie szanować nie musi, ale ja jego już tak ?
On o nas zabiegać nie musi, a ja tak ?
On się o nas martwić nie musi, a ja o niego tak?
On moje samopoczucie ma głęboko gdzieś, a ja nie mogę?
Szanuje zdanie męża w kwestii nie chrzczenia dziecka, bo tak sobie wymyślił. Szanuje zdanie męża w kwestiach wychowania, ustalam z nim wydatki na dziecko, ustalam z nim formy spędzania wolnego czasu z dzieckiem. Informuje o wszystkich wizytach u lekarzy i ich przebiegu. Nawet jak mały ma katar.
Chciałabym żeby on TEZ mnie tak traktował.
Ja po prostu nie będę za niego tłumaczyć dziecku ze ma nas wiesz gdzie.
Ja po wyprowadzce żony ułatwiałem jej kontakty z dziećmi m.in. wożąc je do/od niej. Później, gdy w sądowych pismach mojej żony mogłem przeczytać o sobie wiele kłamstw, uznałem, że trzeba zastosować twardą miłość i żona z dziećmi jeździła autobusem. Po kilku takich przejazdach dzieci poprosiły mnie, żebym zawoził je autem. Dla dobra dzieci zgodziłem się na to. Również nie czułem się przez żonę szanowany. Kilka razy czekałem pod jej mieszkaniem, bo jej jeszcze nie było o umówionej godzinie albo dzieci nie były spakowane itp. Chyba nigdy mi nie podziękowała za to, że woziłem do niej dzieci.Flawless pisze: ↑29 lip 2022, 8:53 Nie. Niczego nie zamierzam mu ułatwiać. Nie zamierzam go tlumaczyc. Niech mąż widzi jak rani dziecko swoim zachowaniem. I mnie. Niech ponosi konsekwencje. I niech żyje ze świadomością ze zniszczył rodzine.
I nie warto mu niczego ułatwiać, bo to tylko go utwierdzi w przekonaniu „ze on ma teraz prawo być szczęśliwy”.
Mój mąż teraz sobie jedzie na urlop. To tez mam dziecku tlumaczyc ? Ze tatuś jest zmęczony i musi sobie odpocząć? Najlepiej bez ciężaru rodziny ? I ze mu się znudziło dopiero jak się dziecko urodziło ?
Moim zdaniem warto ułatwiać dziecku (kontakt z drugim rodzicem) dla jego dobra i prawidłowego rozwoju.
Jak rozumiem szanujesz zdanie męża, więc nie będzie Chrztu Świętego waszego dziecka. Uważam, że chrzest nie powinien być tradycją, ale prawdziwym pragnieniem rodziców/rodzica, aby dziecko zostało przyjęte do Kościoła i w późniejszych latach mogło przyjąć kolejne sakramenty. Z tego powodu odczytuję to tak, że nie jest to dla Ciebie na tyle ważne, żeby sprzeciwić się mężowi.
a zakładam, że oboje na pytanie Czy chcecie przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy? odpowiedzieliście twierdząco.Flawless pisze: ↑19 sty 2022, 0:38 Mamy ślub kościelny, co zabawne właśnie mąż na to nalegał. Mi było to obojętne, darze go ogromnym uczuciem wiec zgodziłabym się na wszystko. Nigdy nie byłam wzorem katolika, raczej byłam i jestem beznadziejnym katolikiem. Ale wierze. W Boga, siebie i dobrych ludzi. Co więcej mam wrażenie ze Najwyższy był dla mnie raczej łaskawy do tej pory.
Taką lekturą jest Pismo Święte. Jesteś na forum Sycharu i wydaje mi się, że nie przez przypadek. Podobnie jak Samarytanka masz swoje pragnienia, ale dopóki nie dostaniesz wody żywej ciągle będziesz pragnąć.
Widzisz Niepozorny, a ja myśle ze dajesz sobie monopol na prawdy objawione.Niepozorny pisze: ↑30 lip 2022, 11:57
Flawless Bóg na Ciebie czeka. Wiem, że na razie nie widzisz, żeby On działał tak, jak ty chcesz, ale myślę, że On mógłby powiedzieć to samo o tobie.
Wniosek, że nie widzisz Jego działania, wyciągnąłem m.in po takim twoim wpisie:Flawless pisze: ↑30 lip 2022, 13:43Widzisz Niepozorny, a ja myśle ze dajesz sobie monopol na prawdy objawione.Niepozorny pisze: ↑30 lip 2022, 11:57 Flawless Bóg na Ciebie czeka. Wiem, że na razie nie widzisz, żeby On działał tak, jak ty chcesz, ale myślę, że On mógłby powiedzieć to samo o tobie.
Niedawno miałaś pomysł, żeby ułożyć sobie (w przyszłośći) życie z kimś innym niż twój mąż, co w moim odczuciu nie jest działaniem według planu Boga, stąd druga część mojego zdania, które zacytowałaś.Flawless pisze: ↑17 cze 2022, 8:28 Faktycznie masz racje. Owoce moich modlitw nie są takie jakbym chciała (...)
Myśle ze właśnie dowodem obecności Siły Wyższej byłoby spełnienie modlitw a nie wręcz odwrotnie. Bo mam wrażenie ze działam sama, ale może tak musi być. Dopóki sama tego bałaganu nie ogarnę, to nikt za mnie tego nie zrobi.
I nie jestem obrażona na Najwyższego chyba po prostu wątpię w Jego obecność. Albo On za bardzo wierzy we mnie.
Ok, czyli jak ktoś mi zarzuca ze moja wiara w Boga się nie zmieniła, a ja wiem ze jest inaczej to mam nie reagować ? Nie bronić się ?Firekeeper pisze: ↑30 lip 2022, 15:12 Kiedyś Flawless usłyszałam ,, co Cię dotyka to Cię dotyczy". Dla mnie długo był to wydźwięk negatywny. Dopiero później zaczęłam przyglądać się swoim reakcją. Dlaczego mnie coś wkurzyło i zirytowało, dlaczego coś mi nie daje spokoju? Największe negatywne moje reakcje są kiedy ktoś mi zwróci uwagę odnośnie moich dzieci i sposobie wychowania. To potrafią być szczegóły, a ja się gotuję jak wulkan. Niepotrzebnie. Jak czegoś jestem pewna to zwracanie mi uwagi, opinia nie wywołuje u mnie irytacji. Pamiętam jak pierwszy raz napisałam post na Sychar to miałam wrażenie, że się na mnie wszyscy rzucili, a ja się muszę bronić i odpierać ataki. Czułam się kompletnie niezrozumiana. A wszyscy dobrze i mądrze pisali ale we mnie za dużo było dumy i pewności, że poradzę sobie sama.