Nerwica a małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ania389
Posty: 2
Rejestracja: 17 sty 2022, 22:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Nerwica a małżeństwo

Post autor: Ania389 » 18 sty 2022, 5:59

Witam wszystkich,

potrzebuję rady.

Pięć lat temu poznałam mężczyznę, a dwa lata temu podjęliśmy decyzję o sformalizowania związku wzięliśmy ślub kościelny. Nie mamy dzieci. Mój mąż od początku znajomości związku cierpiał na nerwicę- częste mycie rąk, obawy przed ubrudzeniem się. Przez cały ten okres trwania naszej znajomości pomagałam mu, wspierałam go, zorganizowałam mu terapię, która troszkę go postawiła na nogi. Część jego nawyków higienicznych, natręctw po prostu zaakceptowałam.

Przed ślubem zdecydowaliśmy się kupić mieszkanie i w nim zamieszkać. Ja pochodzę z dużego miasta w PL, mój mąż ze wsi. Kupując mieszkanie chciałam, abyśmy kupili je w moim rodzinnym mieście,gdzie łatwo o pracę i są dobre warunki do życia. Jednak mąż stwierdził, że szkoda pakować się w tak wielki kredyt, aby kupić mieszkanie w tym mieście. Zaproponował, że kupimy mieszkanie w miasteczku oddalonym od jego wsi o 10km (od mojego rodzinnego miasta to 60km), weźmiemy niewielki kredyt, spłacimy to mieszkania szybko, bo w 5 lat, a z czasem się wybudujemy i wtedy weźmiemy większy kredyt, a to mieszkanie wynajmiemy. Zgodziłam się, bo to brzmiało rozsądnie. Oboje przed ślubem rozmawialiśmy o tym, że chcielibyśmy mieć dom, rodzinę, dzieci... Pomyślałam, że przez jakiś czas będę dojeżdżać te 60 km tutaj do większego miasta do pracy, a później przejdę na kilka lat na urlop macierzyński/wychowawczy, a po tym czasie otworze własną działalność w tym miasteczku, w którym mieszkamy.

Kupiliśmy mieszkanie na zasadzie współwłasnosci. Mój mąż zna się na remoncie, więc stwierdził, że nie bierzemy ekipy remontowej tylko sam je wyremontuje. Niestety, remont go przerósł. Przez swoje ambicje i nerwicę nie godził się, aby ekipa remontowa dokończyła ten remont za niego. Proponowałam, prosiłam abyśmy wzieli ekipę, która nam to zrobi w miesiąc, ale on nie chce o tym słyszeć. Raz się zdenerwowałam i sama zakasałam rękawy do pracy gdy go nie było i zaczęłam robić to, co mogłam i w miarę potrafiłam- uzupełniam fugi w płytkach itp. Gdy to zobaczył była karczemną awantura, że się nie znam na remoncie, a się za niego biorę. Odpowiedziałam mu, że nie mam siły stać z założonymi rękami. Nie chciał pomocy nikogo z rodziny, ekipy remontowej... Doszło do sytuacji, że DWA LATA PO ŚLUBIE, praktycznie po dziś dzień mieszkamy osobno. Mąż miał duży problem z wyprowadzeniem się z domu rodzinnego, bał się zamieszkać w nowym miejscu, w niewykończonym mieszkaniu, co poniekąd było spowodowane jego nerwicą. Bardzo odbiło się na moim zdrowiu. Bardzo to przeżyłam, bo co to za małżeństwo, które mieszka osobno? Obecnie mieszkanie nie jest w pełni ukończone, ale da się w nim już jakoś pomieszkiwać. Mąż się tam wprowadził i pomieszkuje. Ja próbowałam tam zamieszkać z nim.

Problem jest jeden... z nim się nie da wytrzymać. Remont, stres pogłębił nerwicę, a mąż zaczął kierować akty agresji słownej i psychicznej (jeszcze nie fizycznej, ale tu myślę że do czasu) w moją osobę, czego przed ślubem nie było, a przynajmniej nie w takim natężeniu. Wiadomo, kłótnie się zdarzały i jakoś staraliśmy się funkcjonować pomimo jego nerwicy. Obecnie we własnym mieszkaniu nie mogę się zrelaksować, bo ciągle dostaje od niego wytyczne np. gdy idę do łazienki, abym nie siadała na desce sedesowej, bo jest skażona albo żebym nie myla naczyń w rękach i później do łóżka nie wchodziła, bo krople z talerzy spadają na podłogę, a te odbijają się od niej i mogą mnie ubrudzić, a nie mogę przecież taka brudna do łóżka wchodzić. Takie przykłady mogę mnożyć...

Był czas, że mąż chodził do terapeuty jednego, drugiego, trzeciego. Chodziliśmy nawet i razem, ale każdą terapię porzucał. Obecnie jestem w takim stanie, że zaczęłam sama chodzić do terapeuty, ponieważ nie radzę sobie z zachowaniami męża. Ponadto dalej nie wprowadziłam się do własnego mieszkania, ponieważ jestem przerażona jego zachowaniem, psychicznie wykończona.
Wcześniej planowaliśmy rodzicielstwo, teraz widzę, że temat go przeraża ze względu na jego przypadłości i zupełnie ucichł. Ja też boję się podjąć decyzję o macierzyństwie, gdyż obawiam się, że może temu zwyczajnie nie podołać.

Terapeutka radzi mi uwolnić się z tego małżeństwa dla własnego dobra. Ja jestem osobą wierzącą, przyjęłam sakrament, złożyłam przysięgę, w której chciałabym wytrwać. Jednak, co w przypadku, jeśli druga strona ze względów choroby psychicznej nie jest w stanie podołać obowiązkom związanym z przyjęciem sakramentu małżeństwa np. założeniem rodziny? A nie chce się leczyć i nie widzi problemu w swoim zachowaniu? A jeśli już faktycznie stwierdza, że widzi problem to nic z nim nie robi?
Zaczęłam zastanawiać się nad unieważnieniem małżeństwa.

Bardzo proszę o radę z punktu widzenia katolickiego, co w przypadku takiej sytuacji robić.

Al la
Posty: 2654
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Nerwica a małżeństwo

Post autor: Al la » 18 sty 2022, 18:03

Witamy Cię, Ania389, na naszym forum.

Piszesz dużo o sytuacji Waszego małżeństwa, a nie piszesz o tym, co Was połączyło, czyli o uczuciu.
O zakochaniu, o okazywaniu sobie czułości, przecież od początku chyba nie były ważne tylko problemy męża?
Może warto wrócić do pierwszego zauroczenia, jesteście dopiero dwa lata po ślubie.

Jeżeli chcesz rady w swoich wątpliwościach, to najlepiej zwrócić się do instytucji kompetentnych, czyli Sądu Biskupiego.
Lepiej też nie zasięgać porady w tak ważnych sprawach u osób przypadkowych, bo nieznajomość sprawy czy prawa kanonicznego może spowodować podjęcie błędnych kroków.

Zapraszam Cię do zapoznania się z naszą stroną pomocową http://sychar.org/pomoc/, może znajdziesz tam tematy, które pozwolą Tobie spojrzeć na problemy małżeńskie w innym świetle?

Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od forumowiczów.

Pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Nerwica a małżeństwo

Post autor: Sefie » 18 sty 2022, 18:52

Ania. Masz trzy wyjścia.
1. Możesz żyć w separacji jak obecnie. Kościół ją dopuszcza jeśli życie dla jednej ze stron spowodowane przez drugą jest zbyt trudne lub jeśli jest niebezpieczeństwo dla duszy lub ciała jednej ze stron.
2. Wziąć krzyż, który dźwigasz obecnie i starać się z mężem ratować Wasz małżeństwo.
3. Możesz wnieść skargę powodową o stwierdzenie nieważności małżeństwa do Sądu Biskupiego, jeśli widzisz takie przesłanki.

Małżeństwo jest zbyt poważnym zagadnieniem aby ktoś Ci dokładnie poradził co masz zrobić. Sama musisz rozeznać patrząc na to co było, jest i potencjalnie będzie w przyszłości.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości