Spotkanie z kowalską...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

christina
Posty: 9
Rejestracja: 02 sty 2022, 15:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Spotkanie z kowalską...

Post autor: christina »

Dzień dobry. Trafiłam na forum jakiś czas temu, z tego samego powodu co więkość z nas. Od paru tygodni podczytuję, teraz postanowiłam poprosić o poradę.
Nie chcę opisywać całej historii, nie jestem jeszcze na to gotowa. Może za jakiś czas.
Na chwilę obecną jest tak: Zostałam zdradzona przez męża po kilkunastu latach związku. W małżeństwie było raz lepiej, raz gorzej, oddaliliśmy się od siebie, gdzieś się pogubiliśmy. Mimo wszystko uważałam go za najlepszego przyjaciela, myślałam, że wszystko mu mogę powiedzieć, i on też mi o wszystkim powie.
Parę miesięcy temu mnie zdradził. Dowiedziałam się przez przypadek, załamałam się. Życie praktycznie mi się zawaliło, gorszego dramatu nigdy nie przeżyłam. Z kazdym dniem jest gorzej, zamiast lepiej. Rozmyślam, analizuję, płaczę. Czuję się oszukana, zdradzona, sponiewierana, dostałam strzał w plecy od najbliższej osoby. Nie radzę sobie z tym.
Jestem zdruzgotana, kompletnie sparaliżowana, zdemolowana psychicznie. Raz jest dobrze, uśmiecham się, przytulam męża, za chwilę to do mnie wraca i ogarnia mnie rozpacz.

Mąż od razu zerwał kontakt z tą kobietą, zadeklarował że ja jestem najważniejsza, olewa tamtą, zamykamy temat, idziemy do przodu.
Ale ja tak nie umiem.
Czytając to forum, widzę że jestem w tej korzystnej sytuacji, że mąż nie chce odejść. Przeprosił, tłumaczył, wyjaśniał, słuchał moich wyrzutów, płaczu, skarg. Mimo wszystko dla mnie to dalej za mało. Oczekiwałam większego zaangażowania z jego strony, chciałabym widzieć jego autentyczny żal i skruchę, brakuje mi tego.
On mówi, że jest tu przy mnie, nie daje mi żadnych powodów do dalszego wątpienia, mam dostęp do jego telefonu, tableta, widzę że kontakt z tą kobietą urwał, jest w porządku.

Ale ja nie mogę zapomnieć o tym co było. Nie umiem tak jak on chce - patrzeć tylko w przyszłość, przeszłość mnie gnębi. Najgorsze jest to, że nie wiem dokładnie co się wydarzyło, ile to trwało - nie chce mi powiedzieć. Nie wiem, czy to trwało miesiąc czy rok.
Wiem na pewno o 3 spotkaniach bez seksu, 1 spotkaniu w hotelu. Rozmowy telefoniczne - setki godzin, rozmowy przez komunikatory. Nie wiem natomiast, co było wcześniej. Mąż mi nie chce opowiedzieć, otworzyć się, przyznać. Bez tego ja nie potrafię iść dalej. Chciałabym wybaczyć, zapomnieć, zamknąć te drzwi i iść dalej, ale nie umiem, nie wiedząc co tak naprawdę wybaczam. Mąż mówi, że nie potrzebuję znać szczegółów, bo tylko mnie zranią. Nie sądzę że cokolwiek jeszcze może mnie gorzej zranić. Chciałabym się dowiedzieć wszystkiego, jak to się zaczęło, gdzie, dlaczego, ile trwało. To dla mnie ważne bo nie wiem czy byłam oszukiwana miesiąc czy 2 lata.

Wczoraj nie wytrzymałam i skontaktowałam się z tą kobietą. Chciałam, żeby ona udzieliła mi odpowiedzi na te pytania. To zraniona, porzucona osoba, aż mi było jej żal. Powiedziała, że może się ze mną spotkać i odpowiedzieć na wszystkie pytania, ale tylko w 4 oczy, nie przez telefon. Powiedziała, że została przez niego porzucona z dnia na dzień, karmił ją kłamstwami o mnie, opowiadał o dzieciach, o tym jak nam się rzekomo nie układa. Obiecywał jakieś rzeczy, po czym zostawił z dnia na dzień, gdy ja się dowiedziałam.
Mówiła, że sobie z tym porzuceniem nie radzi, na co ja powiedziałam że to w takim razie dobrze że to trwało tylko miesiąc, nie zdążyła się raczej zakochać i przyzwyczaić, Na co ona odparła, że mnie w takim razie tez mąż okłamywał i to bardzo.
Powiedziała, że jeśli na pewno chcę, to ona się ze mną spotka i opowie.

Boję się tego spotkania. Chcę tam iść, żeby mieć pełen obraz tego co się wydarzyło. Nie chcę żyć w kłamstwie i udawać, że nic się nie stało. Nie chcę budować związku od nowa, bo nie wiem co jest pod spodem ukryte. Nie umiem ruszyć dalej, bo ta sprawa mnie gnębi.
Mąż konsekwentnie odmawia udzielenia mi odpowiedzi, których potrzebuję, mówi że nie ma sensu żebym poznawała kolejne fakty i cierpiała. Nie rozumie, że ja bez tego nie potrafię nawet myśleć o wybaczeniu, o przyszłości. Jeśli nie dowiem się tego wszystkiego, zawsze będę do tego wracała.

Kocham męża, chcę mu wybaczyć, chcę z nim dalej żyć, wierzę że to był błąd, którego żałuje, mimo że nie okazuje tego tak, jakbym sobie życzyła. Chcę walczyć o nas, o to małżeństwo, o siebie. Ja siebie już przez te parę miesięcy zmieniłam, znam niektóre powody zdrady męża i zmieniam to, co do kryzysu doprowadziło. Nie chcę zmieniać męża, zresztą nawet wiem że nie mogłabym.
To, że zdecydował się zostać ze mną, to za mało.
Chcę i potrzebuję zrozumieć problem od podszewki, nie wystarcza mi jego wytłumaczenie.

Powiedzcie mi, czy dobrze zrobię jeśli spotkam się z tą kobietą? Czy może będę tego żałować? Lepiej życ w nieświadomości i cieszyć się że mam męża przy sobie? Czytałam tu wiele wątków i wiem, że niektóre kobiety dałyby wszystko, żeby mąż nie odszedł.
Niestety, dla mnie to mało. Nie chcę problemu zakopać i udawać że nic się nie wydarzyło. Chcę się zmierzyć z problemem, dowiedzieć się od czego się zaczęło, co przegapiłam, czego mężowi tak naprawdę zabrakło, jak wyglądały ich rozmowy itd.
Ta kobieta jest zraniona, porzucona, ma żal do mojego męża że nawet się z nią nie pożegnał...
Wszystko mi opowie, powiedziała ze wg niej mam prawo poznać fakty.

Zadeklarowałam się, że chcę wybaczyć, chcę iść dalej, ale po uprzednim poznaniu faktów. Nie wystarczają mi te strzępki informacji które zdobyłam sama lub wyciągnęłam od męża. Chcę, żeby on umiał zmierzyć się z problemem, z tym co zrobił i opowiedział mi to. Nie udało mi się to przez tyle czasu, więc chcę poznać fakty z jej strony. Będzie mi na pewno gorzej, słuchać o tym od obcej zranionej kobiety, ale jeśli nie mogę tego usłyszeć od męża, to chcę od niej.

Nie wiem, jestem załamana, od wczoraj modliłam się tyle razy, prosiłam Boga o jakąś wskazówkę, czy mam iść na to spotkanie, czy nie, i dalej nic nie wiem :(
Pomóżcie proszę...
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Al la »

Witaj na naszym forum, christina.
Nie chcę opisywać całej historii, nie jestem jeszcze na to gotowa. Może za jakiś czas.
Oczywiście, masz tu swoje miejsce, swój wątek.
Rozumiem Twoją potrzebę poznania się całej prawdy, Twój ból i żal.
Przeprosił, tłumaczył, wyjaśniał, słuchał moich wyrzutów, płaczu, skarg. Mimo wszystko dla mnie to dalej za mało. Oczekiwałam większego zaangażowania z jego strony, chciałabym widzieć jego autentyczny żal i skruchę, brakuje mi tego.
Mąż mówi, że nie potrzebuję znać szczegółów, bo tylko mnie zranią.
Mąż ma rację, do niczego nie potrzebna Ci jest dalsza wiedza, im głębiej będziesz wchodzić w te poszukiwania, tym dłużej będzie trwało Twoje zdrowienie. Mąż wybrał Ciebie, to czego potrzebujesz teraz, to odbudowywać relację z nim, wejść w proces przebaczenia. Który będzie trwał, nie zadzieje się od razu.
Kontakt z kowalską nie jest dobrym pomysłem, piszę to Tobie z własnego doświadczenia. Zobacz, że już wzbudziła w Tobie litość, empatię, może też próbować manipulować Tobą.
Wszystko mi opowie, powiedziała ze wg niej mam prawo poznać fakty.
Nie musisz poznać faktów, a na pewno nie od kowalskiej. Nie wiesz, co ona ma w głowie, może chce odzyskać Twojego męża i może to zrobić Twoimi rękoma.
Dobrze przemyśl ten krok, na pewno spotkanie z kowalską nie zbliży Cię do męża.

Masz trudny czas przed sobą, pomodlę się w Twojej intencji.

(Trochę mnie poruszył ten temat, wróciły wspomnienia)
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Sefie »

christina
Twój wiarołomny mąż musiał precyzyjne trafić pogubiona ofiarę i mamić ja bajkami, więc pewnie niezły z niego manipulant.
Uważaj tylko przy spotkaniu z kowalska bo może się okazać też niezła manipulantką i tylko dokładać ognia do pieca tak aby go od Ciebie odepchnąć.
Na początek to raczej udaj się do psychologa nawet bez męża tak żeby odnaleźć siebie. Na ratowanie związku czas jeszcze przyjdzie jak mąż deklaruje, że chce zostać. Najpierw zadbaj o swoje zdrowie psychiczne bo narazie widać ciężko.
Jak kiedyś będziesz się chciała spotkać z kowalska to najlepiej jak obie ochłoniecie bo w tym stanie raczej ta wizyta Cię nie uskrzydli.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: _Michal_ »

Kontaktowałem się z żoną kochasia mojej starej. To jest stąpanie po cienkiej linie, tu trzeba rozwagi i niestety cwaniactwa, bo każde z nas miało własne cele w tym kontrakcie i niestety miało to dla mnie niemiłe konsekwencje. Ale właśnie przez to że byłem bardzo ostrożny konsekwencje były tylko niemiłe.

Nie polecam. Twój mąż być może już sobie uświadomił co narobił i że może cię stracić jak dowiesz się więcej.
Nowiutka

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Nowiutka »

Al la pisze: 02 sty 2022, 22:55
Wszystko mi opowie, powiedziała ze wg niej mam prawo poznać fakty.
Nie musisz poznać faktów, a na pewno nie od kowalskiej. Nie wiesz, co ona ma w głowie, może chce odzyskać Twojego męża i może to zrobić Twoimi rękoma.
Dobrze przemyśl ten krok, na pewno spotkanie z kowalską nie zbliży Cię do męża.
Trochę zaczyna mnie razić podejście na forum - kowalscy jako ci źli, którzy biorą sobie zajętych. Nie wszystkie wątki czytałam więc nie wiem czy to stała tendencja czy tylko w tych wątkach w jakie wpadam. Ale nawet jak biorą zajętych i zajętych ale wolnych cywilnie (po rozwodzie) - mają pewien obraz przedstawiany (chociażby o żonach psycholkach).
Nie wiadomo co ona ma w głowie. Może manipulować. A może dała się zmanipulować i chce być teraz uczciwa.
Chcemy by nasi małżonkowie byli dobrzy ale pogubieni.
Mój mąż zawsze podkreślał jak ludzie mają predyspozycje do bycia złymi, jak istnieją ludzie wyłącznie źli. Paradoksalnie po jego zachowaniu zaczynam w to wierzyć.
Nie znam historii, nie znam męża, ale co jeśli kowalska nie znała pełni prawdy i się pogubiła, dała się wkręcić?
Jakbym ja się dała wkręcić (być na miejscu kowalskiej) z chęcią bym opowiedziała całą prawdę, bolesną, ale dla mnie szczerość jest jedną z największych wartości.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Niepozorny »

Witaj christina.

Moja żona odeszła niecały miesiąc po odkryciu przeze mnie jej romansu, więc nasze sytuacje są różne, ale podobnie jak Ty chciałem wiedzieć jak najwięcej. Żona informacji nie chciała mi udzielić, więc szukałem ich na własną rękę. Zdobyłem ich sporo i w sumie przyniosły mi więcej szkody niż pożytku. Wszystko zaczęło układać się w jedną wielką całość tzn. odkrywałem różne kłamstwa żony z przeszłości. Uważam, że lepiej dla mnie by było, gdybym wcześniej odpuścił.
christina pisze: 02 sty 2022, 15:50 Ale ja nie mogę zapomnieć o tym co było. Nie umiem tak jak on chce - patrzeć tylko w przyszłość, przeszłość mnie gnębi. Najgorsze jest to, że nie wiem dokładnie co się wydarzyło, ile to trwało - nie chce mi powiedzieć. Nie wiem, czy to trwało miesiąc czy rok.
Wiem na pewno o 3 spotkaniach bez seksu, 1 spotkaniu w hotelu. Rozmowy telefoniczne - setki godzin, rozmowy przez komunikatory. Nie wiem natomiast, co było wcześniej. Mąż mi nie chce opowiedzieć, otworzyć się, przyznać. Bez tego ja nie potrafię iść dalej. Chciałabym wybaczyć, zapomnieć, zamknąć te drzwi i iść dalej, ale nie umiem, nie wiedząc co tak naprawdę wybaczam. Mąż mówi, że nie potrzebuję znać szczegółów, bo tylko mnie zranią. Nie sądzę że cokolwiek jeszcze może mnie gorzej zranić. Chciałabym się dowiedzieć wszystkiego, jak to się zaczęło, gdzie, dlaczego, ile trwało. To dla mnie ważne bo nie wiem czy byłam oszukiwana miesiąc czy 2 lata.
Myślisz, że będzie Ci łatwiej zapomnieć i ruszyć dalej, jeśli dowiedziałabyś się, że trwało to 2 lata a spotkań w hotelu było 30?

Z moich obserwacji wynika, że podstawową przyczyną (czyli odpowiedzią na pytanie "Dlaczego?") jest brak Boga na pierwszym miejscu w małżeństwie.
Z braku rodzi się lepsze!
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Triste »

_Michal_ pisze: 02 sty 2022, 23:50 Kontaktowałem się z żoną kochasia mojej starej. To jest stąpanie po cienkiej linie, tu trzeba rozwagi i niestety cwaniactwa, bo każde z nas miało własne cele w tym kontrakcie i niestety miało to dla mnie niemiłe konsekwencje. Ale właśnie przez to że byłem bardzo ostrożny konsekwencje były tylko niemiłe.

Nie polecam. Twój mąż być może już sobie uświadomił co narobił i że może cię stracić jak dowiesz się więcej.
Kogo tak nazywasz ? Żonę ??
Jak tak to ja się nie dziwię skąd te wszystkie kryzysy się pojawiają :shock:
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Sarah »

A ja rozumiem autorkę, chciałabym wiedzieć prawdę, a nie zamiatać pod dywan, tak jak chce to zrobić mąż. Ile to trwało, jak mamił kochankę. W przeciwnym razie nie widziałabym możliwości próby naprawy związku. Bardzo nieładnie moim zdaniem, że mąż tak kluczy. (Piszę teoretycznie, bo dla mnie związek po zdradzie jest już "spalony" i nie ma co ratować - no ale rozumiem, że można miec inne podejście, szczególnie, że to forum katolickie).
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: _Michal_ »

Triste pisze: 03 sty 2022, 7:53
_Michal_ pisze: 02 sty 2022, 23:50 Kontaktowałem się z żoną kochasia mojej starej. To jest stąpanie po cienkiej linie, tu trzeba rozwagi i niestety cwaniactwa, bo każde z nas miało własne cele w tym kontrakcie i niestety miało to dla mnie niemiłe konsekwencje. Ale właśnie przez to że byłem bardzo ostrożny konsekwencje były tylko niemiłe.

Nie polecam. Twój mąż być może już sobie uświadomił co narobił i że może cię stracić jak dowiesz się więcej.
Kogo tak nazywasz ? Żonę ??
Jak tak to ja się nie dziwię skąd te wszystkie kryzysy się pojawiają :shock:
Trochę więcej poczucia humoru i dystansu życzę :mrgreen:
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: rose »

Witaj Christina,
Ja również mierzyłam się dwa lata temu z podobnym problemem. Ostatecznie zdecydowałam się na kontakt z kowalska ale była to jedynie wymiana kilku wiadomości na komunikatorze. Na tamten moment bardzo mnie te informacje poraniły, myślę że kowalska mojego męża również czuła się skrzywdzona i być może nie świadomie ale podawała mi takie szczegóły które mnie bardzo dotknęły. Efekt - nieprzespane noce, kłęby myśli w głowie. Z mężem nie potrafiłam się kompletnie dogadać. Kowalska męża nawet proponowała mi "świetnego adwokata" do rozwodu, sugerowała że ona nie była pierwsza z którą mnie zdradził, szukała we mnie sojusznika do zemsty. Wprawdzie z perspektywy czasu nie żałuję że się z nią skontaktowałam ale wiem że bez pewnych szczegółów szybciej bym zdrowiała.

Wydaje mi się że kwestie poznawania szczegółów zdrady bardzo dobrze tłumaczy o. Szustak:
https://youtu.be/PTsNgB3IQhM

Może warto spróbować porozmawiać z mężem, zanim zdecydujesz się na poważniejsze kroki.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Niepozorny »

_Michal_ pisze: 03 sty 2022, 9:27
Triste pisze: 03 sty 2022, 7:53
_Michal_ pisze: 02 sty 2022, 23:50 Kontaktowałem się z żoną kochasia mojej starej. To jest stąpanie po cienkiej linie, tu trzeba rozwagi i niestety cwaniactwa, bo każde z nas miało własne cele w tym kontrakcie i niestety miało to dla mnie niemiłe konsekwencje. Ale właśnie przez to że byłem bardzo ostrożny konsekwencje były tylko niemiłe.

Nie polecam. Twój mąż być może już sobie uświadomił co narobił i że może cię stracić jak dowiesz się więcej.
Kogo tak nazywasz ? Żonę ??
Jak tak to ja się nie dziwię skąd te wszystkie kryzysy się pojawiają :shock:
Trochę więcej poczucia humoru i dystansu życzę :mrgreen:
Kiedyś młodzież tak mówiła o swoich rodzicach, potem o partnerach. W obu przypadkach jest to moim zdaniem brak szacunku i z poczuciem humoru nie ma niczego wspólnego.
Z braku rodzi się lepsze!
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Caliope »

Witaj, zamiast spotkania z kowalską proponuję wizytę u terapeuty, to tobie przyniesie korzyść. W moim życiu znam sporo mężczyzn którzy manipulowali kowalskimi, mówili, że żona taka i owaka, nic ich już nie łączy, a z kolei kowalskie straszyły panów, że żona się dowie. Najbardziej cierpi żona, a żeby sobie to ograniczyć przydaje się terapia i nie grzebanie w otwartych ranach. Co z tego, ze się dowiesz, że jesteś taka, owaka, możesz być za gruba, za chudą, jakakolwiek by tylko coś znaleźć na usprawiedliwienie zdrady. Kowalska sama się godziła na ten układ, łyknęła bajki i to jest jej problem.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Firekeeper »

Myślę, że całą tą sytuację jaka jest warto powierzyć komuś kto, będzie obiektywny. Może terapia małżeńska?

Z kochanką nie ma sensu się spotykać. Ja też zawsze chce wszystko wiedzieć, doszukuję się, potem nad tym myślę, dołuje się. Nie warto.

Mąż ma rację, że nie chce Cię bardziej ranić.
christina
Posty: 9
Rejestracja: 02 sty 2022, 15:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: christina »

Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi.
Zdaję sobie sprawę, że za zdradę odpowiedzialny jest mój mąż, do niej nie miałam nigdy żadnych pretensji bo to on mi przysięgał wierność i uczciwość a nie ona.
Podczas kryzysu powinien do mnie przyjść, powiedzieć, szukać wspólnie rozwiązań tak jak robiliśmy to latami. Zdejmowanie spodni nigdy nie naprawi związku, naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy tak robią.

Chcę poznać prawdę, bo bez tego nie widzę możliwości naprawy tego, co zostało zepsute. Nie znam całości, nie wiem kiedy się to zaczęło, dużo mi pomoże jeśli dowiem się czy poznali się na portalu gdzie szuka się seksu, stałego związku, kochanki, przyjaciela.
Samo to podpowie mi czego brakowało mojemu mężowi, że musiał roglądać się na boki.
Dodatkowo czas trwania też jest ważny, jeśli rzeczywiście był to miesiąc i parę spotkań - jakoś łatwiej to przełknąć i zrozumieć, niż jeśli ciągnął to latami i miał setki okazji żeby to przerwać i ze mną porozmawiać.
Nie podoba mi się fakt, że mąż nie potrafi przyznać się do błędu, powiedział parę rzeczy które miały postawić go w lepszym świetle, a może prawda jest zupełnie inna i nie znam tego człowieka?

Zdaję sobie sprawę, że ona została przez niego zmanipulowana, poleciał w banały - żona mnie nie rozumie, nie kocha, nie docenia, nie sypiamy razem, rozwód w trakcie. Nie rozumiem jak ktokolwiek średnio inteligentny daje się jeszcze na takie coś złapać.
On pięknie potrafi opowiadać i bajerować, wierzę więc, że jeśli chciał znaleźć kogoś kto go będzie adorował, to mówił jej to, co chciała słyszeć.
Może dowiem się dokładnie tego, czego się spodziewam - wtedy naprawdę odetchnę, przekręcę klucz w tych drzwiach, zamknę je za sobą i zacznę odbudowywać to co mamy. W tej chwili mam wrażenie, że pod gruzami leży trup i śmierdzi, dopóki się go nie weźmie, nie obejrzy i nie upora z nim, to nieważne jak piękny dom wybudujemy, smród będzie czuć po latach.

Boję się tylko że usłyszę coś, czego się nie spodziewam. Najbardziej mnie zaboli jeśli trwało to miesiącami/latami. Będę zła na siebie, że przegapiłam coś tak ważnego.
Dziecka nie ma, bajerę na pewno jej puścił porządną, więc też nic z tego co mi powie mnie nie zaboli. To że kłamał o mnie - wiem na pewno, musiał - żeby ją do siebie przekonać. Na pewno byłam za gruba, beznadziejna w łóżku, paskudna, wredna, jędzowata, tragiczna. Wszystko udźwignę, nie mam z tym problemu.
Mimo wszystko potrzebuję znać prawdę. Nie interesuje mnie co robili w łóżku, ile razy. Chcę wiedzieć jak długo byłam oszukiwana.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z kowalską...

Post autor: Sefie »

christina
Na tym etapie spotkanie z nią to jak szycie sobie rozciętego łuku brwiowego.
Będzie tylko bardziej bolało a i blizna brzydsza.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ