Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: mare1966 »

s żona
właśnie , udowodnić.

Tylko co ?
....... że JESZCZE jest atrakcyjna ?
Owszem , kobieta zawsze znajdzie amatora, praktycznie każda w prawie każdym wieku.
Tylko na co i JAKIEGO ?

Co mówi ROZUM .
Średnio rozgarnięty facet nie będzie się pchał do wychowywania cudzych synów,
w tym jednego już prawie dorosłego.
Nie będzie się też wpychał w rolę ojca nr.2 jak autor jest aktywny w tej roli.
Po co mu problemy ?
Lepsza panna czy rozwódka bez dzieci.
Owszem , na krótką "przygodę" się nada.

Niestety, nasze problemy zaczynają się tam
gdzie rozum idzie spać.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: s zona »

Mare,
ja to wszystko wiem, tylko Ty postaraj sie wylumaczyc lub przekonac zone Autora...

Choc podobno dzisiejsza piecdziesieciolatka to dawna trzydziestka .. tak spoleczenstwo staje sie mlodsze podobno .
Moze cos w tym jest ... O kobiecosc chodzilo ... A zona autora ma jakies srodki, zeby " sie dowartosciowac " zadbac o co trzeba .... Wiec tym gorzej ...dla nich ...
A ze na krotka mete..... myslisz ,ze kobieta najpierw mysli w amoku ...nwm...

Moze,zeby nie bylo jednostronnie to i mezczyzna w fazie amoku, jesli mysli to nie glowa ....

ps wg mnie dobrze byloby gdyby Autor na nowo wrocil do dziecka, domu a i zony przy okazji, bez narzucania sie, jednak robil swoje ..
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: mare1966 »

Przekonać się raczej nie da, bo albo sama to wie, albo
niewiele do niej dotrze.
Autorowi już radziłem - trzymać się i być blisko, ale bez narzucania się.

Nie wiem , ale ja chyba staroświecki jestem
bo jednak wolę dawną trzydziestkę niż dzisiejszą pięćdziesiątkę.:)

O amoku już pisałem wiele razy.
To nie ma miejsca.
No chyba, że to pomroczność jasna ale ja bajek nie piszę.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: s zona »

mare1966 pisze: 30 gru 2021, 22:14 Przekonać się raczej nie da, bo albo sama to wie, albo
niewiele do niej dotrze.
Autorowi już radziłem - trzymać się i być blisko, ale bez narzucania się.

Nie wiem, ale ja chyba staroświecki jestem
bo jednak wolę dawną trzydziestkę niż dzisiejszą pięćdziesiątkę.:)

O amoku już pisałem wiele razy.
To nie ma miejsca.
No chyba, że to pomroczność jasna ale ja bajek nie piszę.
Mare spokojnie,
tez jestem staroswiecka . A cytujac klasyka " stara baba to nie to samo, co stary chlop " .
O sobie pisze :lol:

ps wczesniejsze zdanie nalezalo do naszej Miss pani EW :)

Nie wiem, czy to Autorowi pomoze, moze tylko nie zaszkodzi ...
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Dziękuję za rady jutro zmieniam nik bo macie rację nie pasuje do mnie wiem że jestem kimś nie nikt. Nasz kryzys rozpoczął się już ponad rok temu taki poważny ja nawet nie zdawałem sobie sprawy że tyle się nazbiera tych rzeczy w głowie mojej żony że nie będzie chciał żyć że mną i wziąść rozwód, to że ma już jedne dziecko z kimś kto się nim nie interesuje a ze mną kolejne i ja akceptuje oboje dzieci i je kocham to nie znaczy że moja żona już mnie nie zostawi bo kto ją weźmie w 2 dzieci. Macie rację nie o wszystkim wam powiedziałem co było powodami naszego kryzysu. Moja żona jest pracoholikiem potrafi pracować od rana do wieczora być zmęczona a ja ją namawiałam usiłuje do sexu nawet jak nie chciała bo zmęczenie brałą górę. I teraz mi to powiedziała że robiła to tylko ze mną żebym się odwalił od niej, strasznie bolała ją to jak ja krytykowałem że niczego się nie dorobiła że źle auto kupiła, że nikt jej nie lubi, że koleżanek nie ma nie zaprasza dużo w nerwach jej mówiłem w kłutniach. Tylko że ona też mnie krytykowała że miała lepszych w łóżku że ja jestem jej przydupasem, że moja matka jest glupia, że u moich rodziców śmierdzi obornikiem bo mają gospodarstwo rolne, że moi bracia sobie pobrali głupie żony co nie pracują. Też krytykowała swoją rodzinę swoich znajomych i jak po przez te opinie wyrobiłem sobie o jej znajomych lub rodzinie krytyczne zdanie i zaczęłem o nich źle mówić to robiła mi awantury co ja chce od jej znajomych i rodziny a jak jej mówię że kiedyś źle o nich mówiła to wszystko zmienia że inaczej to było jak ja mówię. Tylko że zawsze jak się Kłucilismy o to wszystko zawsze na koniec była normalna rozmowa że albo ja albo moją żona mówiła że nie chcę żebyśmy się kłucili i chcę żebyśmy między nami było dobrze. Teraz tego zabrakło wszystkie emocji się wylały z niej wszystkie żale i nie chcę słyszeć o tym że byśmy byli razem że już ze mną skończyła i nie będzie więcej szans a co ja mogę to jedynie kontaktować się z nią odnośnie synka i nie chcę żebym siedział u niej w mieszkaniu tylko albo go zabrał do siebie albo na salę zabaw lub McDonalda. Nie chcę żebym do niej pisał i rozmawia co u niej jak chodzę po małego. Jest strasznie oschła i zimna dla mnie ale jak widziałem że śmieć pełen kosz to poszłem wyrzucić nie miała nic przeciwko lub jak dla dzieci daje jakieś czekoladki to i dla niej mam to niby nie chce ale bierze ić mówi żebym się nie starał bo i tak to mi nic nie da. Do tego mamy jechać do parku rozrywki za tydzień i na fb ciągle są zdjęcia nas razem, czemu nie wykasowała?? Czemu daje mi tak niejednoznaczne sygnały. Wiem że nie powinienem się narzucać ale jak koło niej przechodzę to ciężko nie zapytać się jak jej dzień minoł czy dużo pracy miała. Teraz już odpuszczę na jakiś czas chociaż ciężko będzie bo synka długo nie zobaczę ale poczekam teraz na jej ruch, w poniedziałek do pracy wracam to będzie mi łatwiej.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: sajmon123 »

Z doświadczenia widzę tu wszelkie "schematy". Nie wyprowadzaj się. Jak się wyprowadzisz to już bardzo ciężko naprawić małżeństwo. Stań sam na nogi. Nie przejmuj się tym co mówi żona. Wiem że to ciezkie. Musisz to przetrwać - jesteś w końcu mężczyzną. Pracuj nad sobą razem z Bogiem - to jest klucz..
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Słuchajcie jak zmienić nik na forum bo w ustawieniach ogólnych konta można tylko hasło zmienić nie ma chyba możliwości zmiany niku??
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Lawendowa »

Samodzielnie zmienić w panelu się nie da. Napisz do któregoś z administratorów (czerwony nick) - dostaniesz infirmacje jak to zrobić.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Witam serdecznie chciałabym podzielić się z wami z pewną sytuacją która miałem w niedzielę z moją żona.

W niedzielę pojechałem do żony żeby zabrać swojego synka do siebie, otworzyła mi rano uśmiechnięta ja wchodząc ładnie się przywitałem ona mi odpowiedziała w miły sposób po czym dałem po czekoladzie dla dzieci a dla niej czekoladki. Moją żona gdy dawałem jej te czekoladki powiedziała że nic odemnie nie chcę żebym się nie starał bo to nic nie da ja jej odpowiedziałem że jak się do kogoś przychodzi to nie z pustymi rękoma tak mnie nauczyli i położyłem jej tą czekoladę na stole. Po czym wzięłam małego i zabrałem go do siebie. Kiedyś już nastał wieczór i od wiosłem go do żony zaproponowała mi że poczęstuje mnie bezą bo koleżanka jej dała i że bardzo dobra jest, mówi ok mogę spróbować i kiedy mi nałożyła tego ciasta to wyskoczyła z tekstem że zacytuję " Słuchaj bierzemy rozwód za porozumieniem stron czy będziemy się sądzić, chodzić na rozprawy i to będzie dużo kosztować i czasu i pieniędzy bo ja nie chce żadnych separacji czy też mediacji bo już podjęłam decyzję nie chce się w to bawić ". Powiem wam że strzeliło mnie to jak grom z jadnego nieba nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem w szoku że tak mi z tym wyskoczyła. A i jeszcze kazała mi szukać drugiej baby a jak się jej zapytałem czy ona sobie już szuka długiego chłopa to powiedziała mi że już nie chce żadnych facetów już miała 3 długoletnie związki i ma nas serdecznie dość woli żyć sama z dziećmi i mieć święty spokój.
Po tym pytanie odpowiedziałem jej w ten sposób i też zacytuje " Ok szanuję twoją decyzję i jeśli uważasz że tek ci będzie lepiej to nie będę stwarzał żadnych problemów i podpiszę rozwód za porozumieniem stron, kocham was wszystkich bardzo mocno ale i strasznie mi na was zależy ale jak nie będziesz szczęśliwa to usunę się z twojego życia". Po tych słowach trochę moja żona się zdziwiła i zaczęłam mi mówić że " Ty i tak się nie zmienisz rok temu miałeś szanse na zmianę i się nie zmieniłeś" Po czym zaczęła mi wymieniać wszystko co było złego u mnie ale ja już nie dyskutowałem z nią powiedziałem ok już nie będę z nią rozmawiać w kółko o tym samym. To trochę zaskoczyło moją żonę i zaczęła że mną rozmawiać o tym co jest teraz o swojej rodzinie, o koleżance, o synku o tym ile ma pracy, o jej psach i to chyba z półtorej godziny.

I teraz moje pytanie brzmi jak tak bardzo chcę rozwodu to czemu chcę jechać ze mną i z dziećmi do parku rozrywki? Czemu normalnie potrafimy rozmawiać jak kiedyś?? Czemu w taki dziwny sposób mi zaczęła mówić że już się nie zmienię? Tak jak by wmawiał to sobie nie mam pojęcia jak to ugryźć jak ona mi daje sprzeczne sygnały? Co mam robić czy podpuścić i poczekać co będzie dalej i jak ma być tak będzie czy coś robić???
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Caliope »

Gratuluję, tak należy właśnie rozmawiać z osobą w kryzysie, że jej nie zatrzymasz, dajesz wybór i wolność. Zastosuj listę Zerty, zobaczysz jak się poczujesz. Ja też to powiedziałam i jakoś ciągnę bez rozwodu ten swój krzyż, choć bardzo ciężko, bo mam dużo deficytów.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Nirwanna »

Dawanie wolności nie oznacza z definicji zgody na rozwód.
To mit.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Caliope »

Nirwanna pisze: 04 sty 2022, 6:52 Dawanie wolności nie oznacza z definicji zgody na rozwód.
To mit.
Wolność wyboru Nirwanno, o to mi chodziło. Dzięki temu może się wiele zmienić, z mojego doświadczenia. Można się zastanowić, lub nie.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Bławatek »

Pan nikt pisze: 03 sty 2022, 23:50 Witam serdecznie chciałabym podzielić się z wami z pewną sytuacją która miałem w niedzielę z moją żona.

W niedzielę pojechałem do żony żeby zabrać swojego synka do siebie, otworzyła mi rano uśmiechnięta ja wchodząc ładnie się przywitałem ona mi odpowiedziała w miły sposób po czym dałem po czekoladzie dla dzieci a dla niej czekoladki. Moją żona gdy dawałem jej te czekoladki powiedziała że nic odemnie nie chcę żebym się nie starał bo to nic nie da ja jej odpowiedziałem że jak się do kogoś przychodzi to nie z pustymi rękoma tak mnie nauczyli i położyłem jej tą czekoladę na stole. Po czym wzięłam małego i zabrałem go do siebie. Kiedyś już nastał wieczór i od wiosłem go do żony zaproponowała mi że poczęstuje mnie bezą bo koleżanka jej dała i że bardzo dobra jest, mówi ok mogę spróbować i kiedy mi nałożyła tego ciasta to wyskoczyła z tekstem że zacytuję " Słuchaj bierzemy rozwód za porozumieniem stron czy będziemy się sądzić, chodzić na rozprawy i to będzie dużo kosztować i czasu i pieniędzy bo ja nie chce żadnych separacji czy też mediacji bo już podjęłam decyzję nie chce się w to bawić ". Powiem wam że strzeliło mnie to jak grom z jadnego nieba nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem w szoku że tak mi z tym wyskoczyła. A i jeszcze kazała mi szukać drugiej baby a jak się jej zapytałem czy ona sobie już szuka długiego chłopa to powiedziała mi że już nie chce żadnych facetów już miała 3 długoletnie związki i ma nas serdecznie dość woli żyć sama z dziećmi i mieć święty spokój.
Po tym pytanie odpowiedziałem jej w ten sposób i też zacytuje " Ok szanuję twoją decyzję i jeśli uważasz że tek ci będzie lepiej to nie będę stwarzał żadnych problemów i podpiszę rozwód za porozumieniem stron, kocham was wszystkich bardzo mocno ale i strasznie mi na was zależy ale jak nie będziesz szczęśliwa to usunę się z twojego życia". Po tych słowach trochę moja żona się zdziwiła i zaczęłam mi mówić że " Ty i tak się nie zmienisz rok temu miałeś szanse na zmianę i się nie zmieniłeś" Po czym zaczęła mi wymieniać wszystko co było złego u mnie ale ja już nie dyskutowałem z nią powiedziałem ok już nie będę z nią rozmawiać w kółko o tym samym. To trochę zaskoczyło moją żonę i zaczęła że mną rozmawiać o tym co jest teraz o swojej rodzinie, o koleżance, o synku o tym ile ma pracy, o jej psach i to chyba z półtorej godziny.

I teraz moje pytanie brzmi jak tak bardzo chcę rozwodu to czemu chcę jechać ze mną i z dziećmi do parku rozrywki? Czemu normalnie potrafimy rozmawiać jak kiedyś?? Czemu w taki dziwny sposób mi zaczęła mówić że już się nie zmienię? Tak jak by wmawiał to sobie nie mam pojęcia jak to ugryźć jak ona mi daje sprzeczne sygnały? Co mam robić czy podpuścić i poczekać co będzie dalej i jak ma być tak będzie czy coś robić???
Niestety nie ty jeden jesteś w takiej sytuacji - ja też byłam. Mój mąż gdy nagle się wyprowadził od nas i nie było z nim kontaktu przez 2 tygodnie i gdy spotkaliśmy się w przychodni na wizycie wcześniej planowanej to on w poczekalni przy naszym synu i innych pacjentach wypalił "że było by dobrze wziąć rozwód za porozumieniem stron bo przecież chyba nie chcę aby przy obcych prać brudy". Też się czułam jakby grom z nieba we mnie trafił. To że wtedy nie zrobiłam mu awantury to cud. Oczywiście ja mu odpowiedziałam, że ja nie uznaję rozwodów o czym on od początku naszej znajomości wiedział. A po wizycie jak gdyby nigdy nic zaproponował, że nas z synem odwiezie do domu. Nie skorzystałam. Przez wiele miesięcy choć pytałam po co mu rozwód to słyszałam, że chce być wolny, wziąć kredyt na mieszkanie (ze mną przez 8 lat nawet małego kredytu nie chciał wziąć) i żyć sam. W październiku tego roku przyznał się do kowalskiej, którą poznał w pracy (2 lata temu), więc to ona była powodem jego decyzji o odejściu i rozwodzie, a do tego we wrześniu urodziło się im dziecko, ale on się na niej poznał i nie chce być z nią.

Twoja żona może idzie w zaparte że nikogo nie ma i nie planuje mieć, ale ja bym jej nie wierzyła. Niestety. Historie na forum raczej pokazują, że w dużym odsetku zawsze jest kowalski/kowalska.

Tak jak mąż zapowiedział - trochę pralismy brudy bo 1,5 roku temu sądy działały na polgwizdka i gdy ja odparłam pisemnie zarzuty z pozwu męża to on znów wytoczył nowe argumenty (w większości były to kłamstwa lub przeinaczone fakty, sytuacje). W między czasie mąż chciał pod 2020 roku naprawiać, ale zarówno na 2 spotkaniach u mediatora jak i z terapeutką uznał, że ja się nie zmienię i on jednak chce być wolny - czyli mieć rozwód, bo przecież on u siebie żadnej winy nie widział i on się zmieniać nie musiał, tylko ja byłam tą złą stroną (i pewnie twoja żona też ma takie postrzeganie twojej osoby). Przechorowalam to strasznie. W zeszłym roku nasz syn miał I Komunię - myślałam, że coś w mężu w końcu drgnie, bo o dziwo uczestniczył w przygotowaniach, naukach, ale niestety gdy nie przyjął komunii to mój świat runął, bo wtedy jakąś pewność już miałam, że nie jest sam (bo wcześniej różne rzeczy na to wskazywały - np. jak dzwonił do niego syn lub ja to nigdy nie odbierał - zawsze oddzwaniał po jakimś czasie, tak jakby przy kimś nie chciał/nie mógł z nami rozmawiać, dużo nowych ciuchów sobie kupił, nigdy w weekendy nie miał czasu dla syna, a w tygodniu to zawsze słyszeliśmy, że nie wie czy będzie mógł przyjść do syna).
Wielu idzie w zaparte niestety.

Początkowo gdy dostałam pozew i przeczytałam kłamstwa męża to stwierdziłam, że nie chcę z taką osobą mieć nic do czynienia i chciałam się rozwieść, ale potem poczytałam, posłuchałam konferencji i przemodlilam temat i uznałam, że ja za rozwodem nigdy nie byłam i jednak nie będę. Teraz mój mąż od sierpnia mieszka sam, w rozmowie mówił mi, że dotarło do niego, że ślubował mi wspólne życie i ma nadzieję, że może kiedyś będziemy razem. Ale ja na tą chwilę nie potrafię mu zaufać.

A i mąż zawsze mówił, że rozwód nic u nas nie zmieni - będziemy wspólnie wychowywać syna, żyć w zgodzie i przyjaźni 😲. I zawsze był miły i przyjacielski, co mu nie przeszkadzało w pismach do sądu mnie walcem rozjeżdżać. Za to ja się jeżylam i byłam oschła na takie jego mnie traktowanie.
Cogito86
Posty: 21
Rejestracja: 22 gru 2021, 17:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Cogito86 »

Witam serdecznie wszystkich na Forum, chciałbym się z wami podzielić moimi ostatnimi relacjami z moją żoną.

Byłem parę dni temu u swojej żony żeby zobaczyć się ze swoim synkiem o dziwo moja żona poczęstowała mnie obiadem, zaczęliśmy normalne rozmawiać, trochę żartować widać że emocję pomału opadają u mojej żony ale też poruszyliśmy i tematy przykre dlaczego nie jesteśmy razem widać że żona ma do mnie żal o to jak ją traktowałem i jak jej nie pomagałem z domem przy tej rozmowie poleciały jej łzy. Powiedziałem jej że wiem że nie byłem idealnym mężem ale nie możemy żyć ciągle przeszłością, że nalał ją kocham i zawsze może mnie liczyć po mimo że nie jesteśmy razem. Żona powiedziała mi że ostatnio śniłem się jej że się ponownie do niej wprowadziłem. Rozmawialiśmy też o tym żebyśmy razem wybrali się z małym na salę zabaw to porozmawiajmy przy kawie, żona odpowiedziała że po co jak by nie mamy o czym rozmawiać kurdę ale przecież siedziałem u niej przez 6 godzin i bawiąc się z małym i z nią rozmawiałem i naprawdę fajnie się rozmawiało bez nerwów i to o wszystkim.

Dziś byłem u synka ponownie zajechałem po pracy to żona wkurzona na mnie żebym go do siebie zabrał ze my nie jesteśmy razem i nie chce ze mną spędzać czasu widać że była dziś nerwowa że ma dużo pracy i jak jej coś nie idzie to zawsze taka była. Jak tak powidziała to odpowiedziałem jej że ok że idę już i ewentualnie jutro odbiorę syna z przedszkola i zabiorę go na salę zabaw jak tu nie mogę z nim posiedzieć i Wyszłem. Żona mi wieczorem napisała że ma bilet na salę zabaw i żebym przyjechał przed odebraniem synka z przedszkola do niej to da mi ten bilet bo trzeba go wykorzystać, kurdę raz mówi żebym u niej nie siedział a że 3 godziny mi pisze żebym przyszedł po ten bilet do miej, jak tam to rozumieć? Jednego dnia jest miła rozmawiamy, śmiejemy się a parę dni później ma pretensje że przychodzę i siedzę? Ma jakieś wachania nastrojów czy może ja za szybko chcę może powinienem dać jej trochę więcej spokoju ale też tęsknię do syna to ciężko tak go nie widzieć tyle. Najmniej tylko że u mnie syn jest uzależniony od gier na tablecie lub telefonię i jak rozładuje mu się tablet to jak ja jestem u niego to chcę mój telefon żeby grać a ja mu daje bo nie mam serca mu odmówić chociaż wiem że to jest źle do tego chcę z nim gdzieś wyjść do sali zabaw bo chociaż się wybiega a nie będzie grać na telefonie. Co o tym myśleć? Jak podejść do tej sytuacji z żoną kocham ją widzę u niej przebłyski że też już by chciała jak rozmawiamy jak dawniej po czym znowu jest wszystko na nie??
Nowiutka

Re: Żona kazała mi się wyprowadzić i mówi że nie kocha już mnie.

Post autor: Nowiutka »

Jak dla mnie ona ci nie wierzy. Proponowaleś terapię par albo jakieś inne rozwiązanie? Ja bym się pilnowala - zresztą tak robiłam - że ci uwierzy i będzie jak dawniej.
I nie dawaj telefonu chociażby ci serce rozwaliło. Ja do dziś walczę ze wszystkimi bo mój syn też idzie w ekrany. To jej utrudnia jeśli ona próbuje coś zrobić.
ODPOWIEDZ