Żona chce rozwodu po 13 latach.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Firekeeper » 24 sty 2022, 9:50

Pavel pisze:
24 sty 2022, 0:25
Firekeeper pisze:
22 sty 2022, 17:09
W jaki sposób Rafałowi mają pomóc posty typu? To na pewno zdrada, żona świeci się na czerwono od sygnałów, zdrada to najgorsze co może być, łatwiej pogodzić się ze śmiercią i poroże jelenia?!

Ja rozumiem, że długi pobyt na forum, czytanie postów, własne doświadczenia z zdradą... Ale pisanie non stop komuś, że na pewno współmałżonek zdradza już mnie osobiście irytuję. Tym bardziej osobie, która traci nadzieję.

Ja jak bym przeczytała takie posty to bym męża spakowała i wystawiła za drzwi i wniosła pozew o rozwód skoro zdrada jest tak straszna i lepiej zostawić od razu, a nie ileś lat się męczyć. A w zasadzie to tak zrobiłam. Powiedział mąż, że mnie nie kocha i ma dość, więc jego rzeczy pofrunęły za okno. Całe szczęście przypadkiem szukając przykładu pozwu o rozwód wyświetliło mi się to forum...

Zapominamy, że zdradzający z jakiegoś powodu zdradza i część naszego udziału też w tym jest. Ja staram się skupić na zrozumieniu niż na gniewie i złości. Staram się zapomnieć wszytko co najgorsze spotkało mnie ze strony męża i iść do przodu nie patrząc w tył jak to robiłam do tej pory. Ja nie żałuję, że minęło 13 lat i dalej jesteśmy małżeństwem. Było źle czasami aż tragicznie, ale raz się wygrywa, a innym razem uczy. Ja się nauczyłam, że nikt nie jest perfekcyjny i idealny i każdemu zdarza się błądzić.
Skoro ludzie widzą czerwone lampki, to piszą.
Ty może preferujesz błogą nieświadomość.
Ja na przykład wolę szczerość.

To jak ty, czy ktokolwiek inny reaguje na różne wiadomości - to odpowiedzialność tego kto reaguje.
Ja po słowach żony, że nie kocha, czy też po sygnałach o osobie trzeciej nie pakowałem żonie walizek.
Pavel ja zakładam, że może w tej historii być zupełnie inny scenariusz. Ja też spotykałam się z kolegą, wychodziłam wieczorami i piłam z nim drinki. Paradowałam z nim po mieście. Nawet wieczorem zaciągnęłam do domu. Kontakt non stop. I co zdradziłam? Nie. Miałam dość męża, chciałam odżyć i żeby zobaczył co traci. Całe szczęście mąż zachował się inaczej niż większość partnerów i nie okazał ani zazdrości, ani mnie nie sprawdzał, ani nie pytał. Nic. Wręcz mnie jeszcze zawoził, żebym mogła wypić. Jego pewność siebie i spokój pamiętam, że mnie mocno zdenerwowała i sfrustrowała i kolega poszedł w odstawkę. Gdyby mąż najeżdżał na mnie, prosił się, kontrolował, zabraniał, wkurzał się poszłabym w tą znajomość dalej, bo dał by mi powody kolejne by zakończyć ten związek.
Ja nie zapominam, że zdradzacz zdradza z jakiegoś powodu.
Natomiast powodem tym (głównym) jest jego nieuczciwość oraz zasady moralne jakimi się kieruje.
Nie masz moim zdaniem racji - osoba zdradzana nie ma udziału w zdradzie. Ja udziału w zdradach żony nie miałem.
Mialem natomiast udział w kryzysie, ale to nie to samo.
Za zdradę odpowiada tylko i wyłącznie zdradzający.
To nie wypieranie swego udziału, a elementarna logika.
Ja w naszym związku zachowuje się właśnie źle kontrolując go, wypominając, wisząc nad nim, prosząc się wręcz popycham go do szukania wsparcia u innych kobiet. Ja mam swój udział w zdradach mojego męża. I nie będę wypierać, że nie. Ja tak to widzę w moim małżeństwie. Mój mąż nie jest jedynym winnym i odpowiedzialnym za wszystkie nieszczęścia.

Zamiatanie pod dywan czy próba zapomnienia zła (zwłaszcza takiego które nie zostało „rozliczone” (czyli np. przepracowane) żadnego problemu nie rozwiąże wg mnie.
Tylko je spiętrza. W końcu wyjdą na powierzchnię.

Ja nie starałem się zapomnieć. Po co? To bardzo cenne lekcje. Bolesne, ale cenne.
Próba zapomnienia brzmi jak sztuczne wywoływanie sklerozy dla mnie.
Nie wiem nawet czy możliwe.

Starałem się natomiast zrozumieć żonę i mechanizmy wg których funkcjonowała, wybaczyć jej. Tak samo jak starałem się zrobić to samo z popapraniami dotyczącymi mnie.
Uważam, że z problemami warto się mierzyć, zamiast od nich uciekać. Uciekanie doprowadziło mnie do głębokiego małżeńskiego kryzysu.
Napisałam to w kontekście mojej osoby. Która przez lata nie zapomniała mężowi ani jednej zdrady ani jednej krzywdy. Żyłam tylko tym co zrobił mi złego. Każda kłótnia to było wywalenie przeszłości od nowa. Mój mąż słusznie twierdził po co do tego wracać. Ja miałam potrzebę wracać i roztrząsać to na nowo. Zamiast iść do przodu ja żyłam przeszłością i tym co złego się stało. Nawet to co robił mąż dobrego było przysłonięte tym co było złe. Nie chodzi o zmianie pod dywan tylko przyjęcie stało się i znaleźć odpowiedź dlaczego?

Tylko jak Rafał dostaje wiadomości, że jego żona na pewno zdradza to na czym się skupi? Na pytaniu dlaczego czy na fakcie zdrady?

Jak ktoś pisze, że lepsza jest śmierć niż zdrada i żałuje, że nie zostawił żony wcześniej to jest to danie komuś nadziei, że warto ratować małżeństwo czy lepiej odpuścić sobie?

Będzie chciał się zmierzyć z problemami jakie ma on sam czy skupi się na problemie jakim jest zdrada żony?

Ja skupiałam się na fakcie zdrady. Na kontrolowaniu, doszukiwanie się, na mężu, na tym jakim jest potworem. Nie prowadziło mnie to że przez te wszystkie lata do niczego dobrego.
I to była właśnie ucieczka od zmierzenia się ze swoimi problemami, ze swoim udziałem negatywnym w małżeństwie.
W gniewie i złości nie ma nic złego. To naturalne emocje, które informują nas o czymś ważnym. Udawanie, że tak nie jest przynosi konsekwencje. Wypieranie jest krzywdzeniem samego siebie.
Złem może być niewłaściwe kanalizowanie tych trudnych emocji - tu warto pracować by nauczyć się to robić zdrowo i nie krzywdzić siebie i innych.
Na moim przykładzie. Ja przez te lata żyłam w gniewie i złości i dużej frustracji. To ja sama sobie zafundowałam frustrację i nieszczęście pozostając w tych dla mnie złych emocjach. Jednorazowo może są naturalne gorzej jak przechodzą jak u mnie w permanentne zafiksowanie na krzywdzie i beznadziei, które nie pozwalają ani na kompromis ani na normalne relacje z partnerem. Ja próbuję zaakceptować fakty. Stało się. Zrozumieć. Ja mam w tym swój udział. Chce być z mężem razem i dbać o małżeństwo. Mam do wykonania swoją pracę żeby było lepiej. Staram się zrozumieć męża. Postawiłam linię nie wracam do przeszłości w rozmowach z mężem i nie będę mu wypominać nic co się wydarzyło w przeszłości. Koniec. Chce iść do przodu.

_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: _Michal_ » 24 sty 2022, 12:50

Firekeeper pisze:
24 sty 2022, 9:50
Na moim przykładzie. Ja przez te lata żyłam w gniewie i złości i dużej frustracji. To ja sama sobie zafundowałam frustrację i nieszczęście pozostając w tych dla mnie złych emocjach. Jednorazowo może są naturalne gorzej jak przechodzą jak u mnie w permanentne zafiksowanie na krzywdzie i beznadziei, które nie pozwalają ani na kompromis ani na normalne relacje z partnerem. Ja próbuję zaakceptować fakty. Stało się. Zrozumieć. Ja mam w tym swój udział. Chce być z mężem razem i dbać o małżeństwo. Mam do wykonania swoją pracę żeby było lepiej. Staram się zrozumieć męża. Postawiłam linię nie wracam do przeszłości w rozmowach z mężem i nie będę mu wypominać nic co się wydarzyło w przeszłości. Koniec. Chce iść do przodu.
Piękne świadectwo, naprawdę.
Po pierwszej zdradzie też byłem pełen nadziei, naładowany energią żeby iść do przodu i nie wypominać. Ufałem żonie do samego końca, nawet gdy czerwone lampy migały na całe osiedle. Nawet jak się przyznała to początkowo myślałem, że to tylko jakieś zauroczenie albo że to trwa krótko i ... tak dalej...

Ale potem przyszły ukryte groźby, że zabierze mi dzieci, że rozwód, że to dla dobra dzieci mam się zgodzić na "bez orzeczenia winy". Jakiś czas później dowiedziałem się, że to już trwa prawie rok, że teściowie popierają nowy związek, że z kochankiem planowali nawet wspólne dziecko.

Jakoś tak mam, że jak się mnie przyprze do muru i za bardzo przyciśnie (w tym wypadku chodzi mi o obarczenie mnie winą za wszystko co się da) to zaczynam się bronić wszelkimi sposobami. I tą granicę moja żona przekroczyła, strasząc (a przestraszyłem się nie na żarty) mnie zabraniem mi dzieci. "Chcesz pokoju, szykuj się do wojny". Mało chrześcijańskie, wiem, ale wolę to niż któregoś dnia obudzić się w pustym domu.

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Nirwanna » 24 sty 2022, 13:12

Drodzy forumowicze, poczekajmy może z dalszymi rozważaniami na autora wątku, co?
Bo na razie nie wiadomo, czy w ogóle dźwignął te nasze rozważania...
Rafale, jesteś z nami?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Rafal41
Posty: 63
Rejestracja: 22 gru 2021, 12:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Rafal41 » 06 lut 2022, 19:04

Jestem. Od trzech tygodni jest spokój. Żona twierdzi że nie ma żadnego romansu. Jeżeli wychodzi to do naszych znajomych. Codziennie mi powtarza,że zdania nie zmieni i będzie się tego trzymać. Cały czas robię co mogę by zmieniła zdanie. Niestety z jej strony jest mur. Powoli jestem zmęczony tym wszystkim. Robię po pracy obiady zajmuję się dziećmi domem. Żona wraca z pracy później, zje obiad. Opowiada co u niej w pracy. Pójdzie ćwiczyć. Położy jednego syna spać. Kapiel i albo zostaje w domu,albo wyjeżdża do znajomych. Wraca późno. Weekend zawsze wyjeżdża popołudniu do znajomych. Proszę by spędziła zaś ze mną. Wtedy mówi po co, przecież nie będziemy razem. Czuję się wykorzystywany. Robi co chce, wychodzi kiedy chce. Nie widzę nadziei by zmieniła zdanie. Sytuacja mieszkaniowa jest zła. Dom w kredycie. Nikt nie chce się wyprowadzić. Sprzedać? To wtedy wynajem i koszty zjedzą mnie i żonę również. Nikt z nas osobno nie dostanie kredytu na nowy dom. Proszę ją o szansę. Ile chce tak mieszkać ?3 lata? Przecież tak się nie da. Mam się starać, wszystko robić a i tak odejdzie. Wtedy dopiero będę wrakiem.

Sefie
Posty: 623
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Sefie » 06 lut 2022, 22:02

Rafal41 pisze:
06 lut 2022, 19:04
Położy jednego syna spać. Kapiel i albo zostaje w domu,albo wyjeżdża do znajomych. Wraca późno. Weekend zawsze wyjeżdża popołudniu do znajomych.
A jesteś pewien, że to znajomi a nie "znajomy".
Rafal41 pisze:
06 lut 2022, 19:04
Czuję się wykorzystywany. Robi co chce, wychodzi kiedy chce.
Rozmawiałeś z żoną na temat podziału obowiązków? Może warto zostawić stertę naczyń i brudną toaletę, ciężko to przeoczyć ;)
Rafal41 pisze:
06 lut 2022, 19:04
Sytuacja mieszkaniowa jest zła. Dom w kredycie. Nikt nie chce się wyprowadzić
To paradoksalnie dobrze dla Waszego małżeństwa. O ile żona na razie żyje w świecie fantazji, to jeśli zacznie układać sobie nowe "szczęśliwe" życie będzie musiała się zmierzyć z codziennymi problemami.
Rafal41 pisze:
06 lut 2022, 19:04
Mam się starać, wszystko robić a i tak odejdzie
Nie rób wszystkiego. Zajmij się sobą i dziećmi. ;)
Żona ma też obowiązek w zajęciu się domem. To nie hotel.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II

Rafal41
Posty: 63
Rejestracja: 22 gru 2021, 12:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Rafal41 » 07 lut 2022, 5:22

Tak jestem pewien że to znajomi. Rozmawiałem o tym,że teraz niewiele robi. Twierdzi że wcześniej ja nic nie robiłem. Ma rację, tylko wtedy byliśmy małżeństwem a teraz? Gdy przestanę robić to pewnie usłyszę że ona ma wierzyć, że się zmienię?
Przy każdej rozmowie mi mówi że nie wierzy w moją zmianie. Że za kilka miesięcy wróci stary mąż.

Micealo
Posty: 178
Rejestracja: 27 wrz 2021, 14:04
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Micealo » 07 lut 2022, 7:40

Jest to mega trudny okres , mi pomagała modlitwa i jeszcze raz modlitwa, zachęcam Cie do poczytania mojego wątku może znajdziesz tam inspirujące zdania ...
Straszne jest takie pełne odwieszenie się, Wydaje mi się że Ty wciąż "Wisisz" na żonie , prosisz o czas , prosisz abyście razem spedzali czas itd. Ja też prosiłem i co ...i g...
Długo u mnie trwało odwieszanie się , ale warto , próbuj ...
Z Jezusem możesz wszystko!

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Firekeeper » 07 lut 2022, 8:27

Rafał kiedy ja robiłam coś z myślą, że może mąż zauważy, zmieni się dochodziłam do ściany i się frustrowałam.
To co robisz, to co chcesz zmienić rób z myślą, że to dla Ciebie ma być ważne. Dla siebie się zmieniaj.
Wróciłeś do biegania? Robisz też w ciągu dnia czy w weekend dla siebie?
Był czas, że ja bardzo chciałam spędzać czas z mężem, prosiłam się, organizowałam, denerwowałam. A on tylko zarzucił focha albo to olał lub miał inne sprawy. Podeszłam do tego inaczej. On ma swoje zainteresowania, a ja mam swoje. Chcę obejrzeć film to go włączam robię popcorn i nie proszę go o to czy obejrzy film ze mną. Tylko siadam przed tv i mówię, że podobno bardzo fajny film. Najczęściej zerknie na niego 5 minut zobaczy czy ciekawy i siada i ogląda ze mną. Podobnie robi on. Włącza film i ja jak mam ochotę to się dołączę. Bez zmuszania i proszenia.

Rafal41
Posty: 63
Rejestracja: 22 gru 2021, 12:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Rafal41 » 07 lut 2022, 9:43

Biegam ale mało. Nie mam czasu. Nie mam problemu gdy żona wychodzi. Jednak gdyvw każdy weekend jestem sam z dziećmi to boli. Dopiero w sobotę poprosiłem by została z nami. Nie widzę na żonie. W tygodniu jest mało czasu na cokolwiek przy dwójce dzieci. Praca szkoła,obiad,piłka, basen. Telewizji bardzo mało oglądamy. Zmiany jakie zachodzą we mnie są dla mnie i dla żony. Nie robie hałasu, nie czepiam się, prawie komplementy. Mam inne podejście do życia. Inne wartości. Mi bardziej chodzi o prace domowe. Ja nie proponuje jej wspólne wyjście. Pierwszy raz prosiłem by została w domu i przełożyła wizytę na niedzielę. Jedynie wałkujemy rozmowy o szansie. Wtedy odpowiada że znowu misi być jak ja chcę. Boli gdy codziennie powtarza że nie chce.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: nałóg » 07 lut 2022, 12:50

Rafal41 pisze:
07 lut 2022, 9:43
Jedynie wałkujemy rozmowy o szansie.
i co Ci to "wałkowanie" daje? Zmień zestaw narzędzi. To tak jakbyś młotkiem chciał zegarek naprawiać- to "wałkowanie".
Może warto przestać to "co z wami" i to tak rozumowo, na zimno .Przestań i zacznij obserwować gdy nie będziesz inicjował tych _irytujących na ten czas -gadek i natręctw. Im bardziej dopytujesz tym bardziej ona sie broni.
Zmieniłeś już wiele więc zmień i to.......... bo nie masz na to wpływu jak odbiera to żona
PD

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Pavel » 07 lut 2022, 12:54

Rafal41 pisze:
07 lut 2022, 9:43
Biegam ale mało. Nie mam czasu. Nie mam problemu gdy żona wychodzi. Jednak gdyvw każdy weekend jestem sam z dziećmi to boli. Dopiero w sobotę poprosiłem by została z nami. Nie widzę na żonie. W tygodniu jest mało czasu na cokolwiek przy dwójce dzieci. Praca szkoła,obiad,piłka, basen. Telewizji bardzo mało oglądamy. Zmiany jakie zachodzą we mnie są dla mnie i dla żony. Nie robie hałasu, nie czepiam się, prawie komplementy. Mam inne podejście do życia. Inne wartości. Mi bardziej chodzi o prace domowe. Ja nie proponuje jej wspólne wyjście. Pierwszy raz prosiłem by została w domu i przełożyła wizytę na niedzielę. Jedynie wałkujemy rozmowy o szansie. Wtedy odpowiada że znowu misi być jak ja chcę. Boli gdy codziennie powtarza że nie chce.
Odpowiedz sobie na pytanie, co ci to wałkowanie tematu daje.
Zastanów, czy jeśli powtórzysz to jeszcze 500 razy to żona przemyśli i przyjmie.
Ja działałem podobnie, aby była jasność.
I do czasu gdy tego nachalnego, namolnego i nieskutecznego w dodatku działania nie zaniechałem, tylko bardziej psułem naszą relację.
Ty możesz tak robić wciąż, twoja wola.
Tylko po co?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Rafal41
Posty: 63
Rejestracja: 22 gru 2021, 12:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Rafal41 » 07 lut 2022, 13:23

Nie wiem czy coś to daje. Przynajmniej dowiaduję się czego się boi. W tym miesiącu czekają mnie decyzje finansowe i zawodowe. Nie wiem jaką mam podjąć decyzję będąc razem czy osobno.

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Nirwanna » 07 lut 2022, 13:45

Rafał, a jakbyś zrobił z Panem Bogiem taki deal:

"Panie Boże, chcę i decyduję się ratować małżeństwo, w którym Ty jesteś. Takie też będę podejmować za chwilę decyzje finansowe i zawodowe. Bądź w tym i prowadź mnie, aby te decyzje były dobre dla nas jako małżeństwa, by służyły jego ratowaniu, a nawet jeśli żona postanowi inaczej - abyś Ty wyprowadził z tej sytuacji dobro. A ja decyduję się trwać w postawie ratowania małżeństwa, nawet gdy po ludzku będzie wyglądało, że szans na to nie ma".

Bo wiesz - z mojego doświadczenia wynika, że Pan Bóg najszybciej pomaga tam, gdzie jest konkretna, trwała i silna decyzja człowieka, zgodna z Bożą wolą. Tak na logikę, Panu Bogu zależy na tym, aby sakramentalne małżeństwa trwały, aby się nie rozpadały. Więc Twoja decyzja o ratowaniu małżeństwa wszelkimi środkami moralnie dopuszczalnymi (!) będzie zgodna z wolą Bożą. I nawet jeśli Twoja żona będzie chciała zrobić po swojemu - a może, i to koniecznie trzeba mieć z tyłu głowy, bo nawet Bóg nie złamie jej wolnej woli - to per saldo Bóg jest w stanie wyprowadzić z tego ludzkiego zamieszania dobre rzeczy dla tych, którzy zdecydowali się na współpracę z Nim.
To takie trochę wypłynięcie na głębię, skok na bungee bez bungee - bo po ludzku możesz nie widzieć dobrych rozwiązań, tylko katastrofę (finansową, zawodową, inne), ale właśnie po to jest wiara i zaufanie Bogu i oparcie się na Jego Słowie, aby przekraczać aktem wiary to wyłącznie ludzkie myślenie. W końcu On widzi dużo dalej i szerzej niż ty :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: s zona » 07 lut 2022, 14:15

Rafale,
osobiscie mam sentyment do sw Wenantego Katarzynca, to taki skromny swiety a tak niesamowity w swoim dzialaniu, Polecam i westchne w modlitwie o Boze Prowadzenie dla Ciebie .
viewtopic.php?f=14&t=3035
https://wenanty.pl/nowenna/

Bliskie jest mi to, o czym pisze Nirvanna .. warte przemyslenia, przespania, Przeomdlenia ....

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Żona chce rozwodu po 13 latach.

Post autor: Nino » 08 lut 2022, 9:09

Cały czas robię co mogę by zmieniła zdanie
Czyli próbujesz swoich zachowaniem, a nawet swoją przemianą, wpłynąć na żonę. Forma nacisku, niestety...Bolesna, bo przecież się starasz! Z całych sił!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości