Never ending story

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Nino » 19 gru 2021, 17:31

A ja, po 30 latach małżeństwa, robię taki eksperyment: stoję z boku i przyglądam się, jak działa ten mój facet. Bez oceniania i podsuwania moich jedynie słusznych lub najlepszych rozwiązań.
I bywam szczerze zaskoczona.
Oczywiście to nie chodzący obecnie ideał, ale w swym zaślepieniu niekiedy nie widziałam i nie doceniałam, co bardzo fajne jest w moim mężu i takie męskie ;)
Głupio to zabrzmi, ale np. mój mąż zrobił mi huśtawkę i wspiął się na wysokie drzewo bez drabiny i zabezpieczenia i było mi miło patrzeć na ów wyczyn ;) Ale też lubię patrzeć, jak godzinami czyta atlasy historyczne i geograficzne. Albo jak woli przejść w mróz 20 km. z buta, niż łapać stopa.
Oczywiście nie twierdzę, że kobiety nie potrafiłyby zrobić tego samego, ale ja np. nie.
Nie czytam atlasów i nie skaczę po drzewach jak małpa. Pewnie te 20 kilosów bym ogarnęła, bo lubię chodzić, ale jeśli mijałyby mnie samochody, to próbowałabym złapać okazję...

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 26 gru 2021, 12:21

Mąż zabrał nas na mszę odnowienia przyrzeczeń małżeńskich. Zdziwił mnie tym. Wyciągnął mnie nawet z ławki na środek kościoła na przyzeczenia. Nawet było całowanie jak podczas ślubu 🤭 Nasze dzieci śmiały się z nas 😂 Przynajmniej jakiś pozytyw w te święta 😊

Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Angela » 29 gru 2021, 4:58

Wiele osób zarzuciło autorce wątku, że odrzuca rady i nie podejmuje zmian mimo, że jest jej źle, chce się tylko wygadać. Ale taka jest rola tego forum. Nie dajemy rad, tylko mówimy o sobie, co nam w podobnej sytuacji pomogło.
Czasem po latach walki z głównym problemem stwierdzamy, że tkwimy w punkcie wyjścia. Jesteśmy w pułapce, może do końca życia. Jesteśmy wyczerpani tym trwaniem na linii frontu.
Mój mąż ma zespół Otella (obsesyjnie podejrzewa mnie o zdrady, mimo, że nie dałam mu do tego nigdy powodów i wyraża to czasem w mniej lub bardziej agresywny sposób). Nikła jest szansa na terapię męża, bo nie widzi problemu w sobie. Takie obsesje też można zaliczyć do nałogów. Można się uzależnić od wszystkiego, nawet od fantazjowania i tłumaczenia sobie rzeczywistości pod jednym kątem. To ucieczka od innych problemów i kamuflowanie swoich braków zawinionych lub nie. Ja w tym Matriksie czuję się współuzależniona: na przykład dawałam się wkręcać w chore myślenie i tłumaczyłam się z każdej minuty spóźnienia do domu a swoje niepowodzenia na innych polach tłumaczyłam sobie stresem życia z chorym mężem. Próby naszego rozstania dzieci przypłaciły zaburzeniami psychicznymi (anoreksja, depresja, napady paniki i agresja). Do tego dochodzi poczucie winy, że nie obroniłam ich przed skutkami kryzysu. Gdy jesteśmy z mężem razem, jest im lepiej. Na terapii podbudowałam poczucie własnej wartości, ale nie skorzystołam z sugestii o pełnym rozstaniu. Trwam mimo emoconalnej separacji.
Zatem zostało forumowe ,,czekanie nie czekając'':
-Czekanie, bo ostateczne słowo ma zawsze Pan Bóg. Czyni cuda po swojemu i w swoim czasie., nie pod nasze dyktando.
-Modlitwa o pokój ducha zalecana uzależnionym i współuzależnionym pomaga mi zmienić myślenie o rzeczach, gdy nie mogę zmienić samych rzeczy.
-,,W każdym położeniu dziękujcie... " (1 Tes 5,18) Szczególnie trudne gdy się chce wyć z rozpaczy.
Ja mogę dziękować za chorobę męża, bo i naczej nie poszłabym na terapię. Trwałabym w samozadowoleniu, że u nas jest ok, nie ma pato!ogii. Gdyby nie choroby dzieci, nie zaczęłabym uważać na raniące słowa i zachowania wobec dzieci. Trwałabym w przekonaniu, że miałam prawo stracić cierpliwość a dzieci zapomną. Nie przeprosiłabym za niektóre sprawy dorosłe i młodsze dzieci.
-,,Nieustannie się módlcie...''(1 Tes 5,17) Modlitwa pozwala mi wciąż przypominać sobie , że mam przyjaciela, który nie cofnął się przed wspódzieleniem z nami każdego naszego cierpienia fizycznego i psychicznego. Na koniec udało mu się zło zwyciężyć dobrem. Modlitwa daje siłę, by nie dokładać cegiełki do zła tego świata. lecz wzmacniać dobro.
-Męża nie uda się traktować jak współlokatora. Jemu wybranemu się przysięgało, nawet gdy szybko przyszła refleksja, że był to błąd życiowy. Czasem gdy nie można wyrazić się wprost, pozostaje miłość na odległość, życzenie w duszy wszelkiego dobra. W moim przypadku to szczególnie trudne, gdy życzliwość mąż odbiera jako podlizywanie się i kamuflowanie win. Robię wtedy co uważam za słuszne bez oczekiwania pochwał. Drwiny traktuję jako objaw choroby, nie przemyślane zło.
-Szacunek do siebie pomaga mobilizować się do nieustannego tworzenia lepszej wersji siebie oraz stawiania granic. Nieustannie uczę się stawiania granic używając porozumienia bez pzemocy (lektura obowiązkowa, którą przywołała Ruta) i niechronienia męża przed skutkami własnych głupich działań.
Zmiana myślenia pozwala czasem dostrzec rozwiązania, których wcześniej nie brało się pod uwagę.
Wiele dał mi wydzielony wątek ,,Relacja jako uzależnienie, albo inaczej o pomocowości forum''

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Nino » 29 gru 2021, 8:33

Angelo, dziękuję za Twój wpis. W tym momencie był mi bardzo potrzebny...
Mam za sobą piękne święta z mężem i dorosłymi, ale jeszcze bez swoich rodzin dziećmi. Potrzebowaliśmy ich po ostatnich latach..
Teraz schodzi ze mnie wiele napięć. Czuję się zmęczona. Przede mną wiele problemów i spraw do ogarnięcia, których nie wymazały święta.
Mój mąż też jest chory. Dziękuję Bogu, że to Parkinson, bo choroba postępuje powoli.
Ale postępuje.
I ja się bardzo boję. I bardzo mi męża żal. A przez to, że się boję, bywam agresywna. Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, że tak reaguję na lęk i poczucie odrzucenia: agresją !

Cieszę się autorko wątku, że odnowiliście przyrzeczenia małżeńskie i to z inicjatywy męża. Super.

Moje dzieci, pomimo zranień, jakie im zadaliśmy z mężem, też chyba wolą, jak jesteśmy razem. Na szczęście potrafią postawić granicę i nie ma obecnie mowy, abyśmy kłócili się w ich obecności.

Zresztą, moje kłótnie z mężem są specyficzne: ja wybucham, on milknie, obraża się, bo został urażony. A mnie trudno z kolei wyjść ze złości. Milczenie męża nakręca mnie. Przeczytam to Porozumienie bez przemocy.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope » 29 gru 2021, 10:58

Angela pisze:
29 gru 2021, 4:58
Wiele osób zarzuciło autorce wątku, że odrzuca rady i nie podejmuje zmian mimo, że jest jej źle, chce się tylko wygadać. Ale taka jest rola tego forum. Nie dajemy rad, tylko mówimy o sobie, co nam w podobnej sytuacji pomogło.
Czasem po latach walki z głównym problemem stwierdzamy, że tkwimy w punkcie wyjścia. Jesteśmy w pułapce, może do końca życia. Jesteśmy wyczerpani tym trwaniem na linii frontu.
Mój mąż ma zespół Otella (obsesyjnie podejrzewa mnie o zdrady, mimo, że nie dałam mu do tego nigdy powodów i wyraża to czasem w mniej lub bardziej agresywny sposób). Nikła jest szansa na terapię męża, bo nie widzi problemu w sobie. Takie obsesje też można zaliczyć do nałogów. Można się uzależnić od wszystkiego, nawet od fantazjowania i tłumaczenia sobie rzeczywistości pod jednym kątem. To ucieczka od innych problemów i kamuflowanie swoich braków zawinionych lub nie. Ja w tym Matriksie czuję się współuzależniona: na przykład dawałam się wkręcać w chore myślenie i tłumaczyłam się z każdej minuty spóźnienia do domu a swoje niepowodzenia na innych polach tłumaczyłam sobie stresem życia z chorym mężem. Próby naszego rozstania dzieci przypłaciły zaburzeniami psychicznymi (anoreksja, depresja, napady paniki i agresja). Do tego dochodzi poczucie winy, że nie obroniłam ich przed skutkami kryzysu. Gdy jesteśmy z mężem razem, jest im lepiej. Na terapii podbudowałam poczucie własnej wartości, ale nie skorzystołam z sugestii o pełnym rozstaniu. Trwam mimo emoconalnej separacji.
Zatem zostało forumowe ,,czekanie nie czekając'':
-Czekanie, bo ostateczne słowo ma zawsze Pan Bóg. Czyni cuda po swojemu i w swoim czasie., nie pod nasze dyktando.
-Modlitwa o pokój ducha zalecana uzależnionym i współuzależnionym pomaga mi zmienić myślenie o rzeczach, gdy nie mogę zmienić samych rzeczy.
-,,W każdym położeniu dziękujcie... " (1 Tes 5,18) Szczególnie trudne gdy się chce wyć z rozpaczy.
Ja mogę dziękować za chorobę męża, bo i naczej nie poszłabym na terapię. Trwałabym w samozadowoleniu, że u nas jest ok, nie ma pato!ogii. Gdyby nie choroby dzieci, nie zaczęłabym uważać na raniące słowa i zachowania wobec dzieci. Trwałabym w przekonaniu, że miałam prawo stracić cierpliwość a dzieci zapomną. Nie przeprosiłabym za niektóre sprawy dorosłe i młodsze dzieci.
-,,Nieustannie się módlcie...''(1 Tes 5,17) Modlitwa pozwala mi wciąż przypominać sobie , że mam przyjaciela, który nie cofnął się przed wspódzieleniem z nami każdego naszego cierpienia fizycznego i psychicznego. Na koniec udało mu się zło zwyciężyć dobrem. Modlitwa daje siłę, by nie dokładać cegiełki do zła tego świata. lecz wzmacniać dobro.
-Męża nie uda się traktować jak współlokatora. Jemu wybranemu się przysięgało, nawet gdy szybko przyszła refleksja, że był to błąd życiowy. Czasem gdy nie można wyrazić się wprost, pozostaje miłość na odległość, życzenie w duszy wszelkiego dobra. W moim przypadku to szczególnie trudne, gdy życzliwość mąż odbiera jako podlizywanie się i kamuflowanie win. Robię wtedy co uważam za słuszne bez oczekiwania pochwał. Drwiny traktuję jako objaw choroby, nie przemyślane zło.
-Szacunek do siebie pomaga mobilizować się do nieustannego tworzenia lepszej wersji siebie oraz stawiania granic. Nieustannie uczę się stawiania granic używając porozumienia bez pzemocy (lektura obowiązkowa, którą przywołała Ruta) i niechronienia męża przed skutkami własnych głupich działań.
Zmiana myślenia pozwala czasem dostrzec rozwiązania, których wcześniej nie brało się pod uwagę.
Wiele dał mi wydzielony wątek ,,Relacja jako uzależnienie, albo inaczej o pomocowości forum''
Angelo, a twój mąż nadużywa alkoholu? zespół Otella to rodzaj psychozy alkoholowej. Po wypiciu alkoholu osoba obsesyjnie wkręca sobie sznurek kowalskich do żony lub męża. Znam to z doświadczenia, dochodzą do tego wyzwiska, bardzo raniące słowa. Kiedy osoba przestaje pić, problem znika. Mąż ma to stwierdzone, czy ty go zdiagnozowałaś?

Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Angela » 29 gru 2021, 23:33

Caliope pisze:
29 gru 2021, 10:58
Angelo, a twój mąż nadużywa alkoholu? zespół Otella to rodzaj psychozy alkoholowej. Po wypiciu alkoholu osoba obsesyjnie wkręca sobie sznurek kowalskich do żony lub męża. Znam to z doświadczenia, dochodzą do tego wyzwiska, bardzo raniące słowa. Kiedy osoba przestaje pić, problem znika. Mąż ma to stwierdzone, czy ty go zdiagnozowałaś?
Odpowiedź byłaby zbyt długa. Odsyłam do mojego wątku ,,kryzys czy choroba''.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope » 30 gru 2021, 0:22

Angela pisze:
29 gru 2021, 23:33
Caliope pisze:
29 gru 2021, 10:58
Angelo, a twój mąż nadużywa alkoholu? zespół Otella to rodzaj psychozy alkoholowej. Po wypiciu alkoholu osoba obsesyjnie wkręca sobie sznurek kowalskich do żony lub męża. Znam to z doświadczenia, dochodzą do tego wyzwiska, bardzo raniące słowa. Kiedy osoba przestaje pić, problem znika. Mąż ma to stwierdzone, czy ty go zdiagnozowałaś?
Odpowiedź byłaby zbyt długa. Odsyłam do mojego wątku ,,kryzys czy choroba''.
Czytałam, pisałam nawet mniej więcej to samo pytanie, ale nie pisałaś kto męża zdiagnozował. Z moich doświadczeń, to u ciebie nie zespół Otella, a inna chorobą psychiczna. Chyba, że diagnozował męża psychiatra i to stwierdził.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 30 gru 2021, 8:33

Caliope pisze:
30 gru 2021, 0:22
Angela pisze:
29 gru 2021, 23:33
Caliope pisze:
29 gru 2021, 10:58
Angelo, a twój mąż nadużywa alkoholu? zespół Otella to rodzaj psychozy alkoholowej. Po wypiciu alkoholu osoba obsesyjnie wkręca sobie sznurek kowalskich do żony lub męża. Znam to z doświadczenia, dochodzą do tego wyzwiska, bardzo raniące słowa. Kiedy osoba przestaje pić, problem znika. Mąż ma to stwierdzone, czy ty go zdiagnozowałaś?
Odpowiedź byłaby zbyt długa. Odsyłam do mojego wątku ,,kryzys czy choroba''.
Czytałam, pisałam nawet mniej więcej to samo pytanie, ale nie pisałaś kto męża zdiagnozował. Z moich doświadczeń, to u ciebie nie zespół Otella, a inna chorobą psychiczna. Chyba, że diagnozował męża psychiatra i to stwierdził.
Caliope w pierwszym poście Angela napisała, że mąż został skierowany przymusowo do szpitala psychiatrycznego i tam dostał diagnozę i leki.

Angela współczuję. Jeśli on nie chce podjąć leczenia bardzo ciężki temat, bo jednak jest to osoba chora. Podziwiam Cię za wytrwałość i że się nie dajesz.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope » 30 gru 2021, 11:03

Firekeeper pisze:
30 gru 2021, 8:33
Caliope pisze:
30 gru 2021, 0:22
Angela pisze:
29 gru 2021, 23:33

Odpowiedź byłaby zbyt długa. Odsyłam do mojego wątku ,,kryzys czy choroba''.
Czytałam, pisałam nawet mniej więcej to samo pytanie, ale nie pisałaś kto męża zdiagnozował. Z moich doświadczeń, to u ciebie nie zespół Otella, a inna chorobą psychiczna. Chyba, że diagnozował męża psychiatra i to stwierdził.
Caliope w pierwszym poście Angela napisała, że mąż został skierowany przymusowo do szpitala psychiatrycznego i tam dostał diagnozę i leki.

Angela współczuję. Jeśli on nie chce podjąć leczenia bardzo ciężki temat, bo jednak jest to osoba chora. Podziwiam Cię za wytrwałość i że się nie dajesz.
Czytałam, choroba psychiczna, to ciężka sprawa.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 23 sty 2022, 18:07

Minęły dwa miesiące od ostatniego tąpnięcia po całej linii. Dwa dobre miesiące. Gdzieś z tyłu głowy jest obawa, że jest to kolejny miesiąc miodowy, a kolejne stresujące wydarzenia mogą zweryfikować czy to ostatnia prosta czy kolejny zakręt.
Ja postanowiłam wyjść z schematu ofiary i winnego. Zakończyłam temat. Podjęłam decyzję, że zamykam przeszłość w rozmowach z mężem. Koniec wypominania, koniec z przypominaniem i wbijaniem szpili. Mamy za sobą dwie kłótnie z których wyszliśmy cało. Pomogły mi bardzo posty Jacka Sychar o wylewaniu emocji na mężów, którzy nie są w stanie tego znieść. Okazało się to kluczowe. W pierwszej kłótni mąż kazał mi zejść z niego. Więc siedziałam cicho cały dzień. W środku aż się gotowało. Ja nie umiem milczeć. Jak jestem zła to wszystko muszę przegadać i analizować. Ale udało się. Wieczorem odbyliśmy spokojną rozmowę bez emocji i doszliśmy do porozumienia. Druga kłótnia również niedawno. Mąż się załamał i zaczął użalać nad sobą. Ja wtedy zaczynam zazwyczaj mu dokopywać jeszcze bardziej. I z początku zaczęłam ale przypomniało mi się, że hallo robimy stop. Zatrzymałam się. Dałam mu czas. Tym razem już się we mnie nie gotowało. Zajęłam się swoimi sprawami tak jak zawsze. Mąż odezwał się do mnie dopiero na drugi dzień, że się nim nie interesuję i nie martwię o niego, bo się do niego nie odzywam. Ja mu spokojnie odpowiedziałam, że nie chcę się z nim kłócić i wisieć nad nim jak sam mnie prosił i dałam mu czas na przemyślenia. Zakończyliśmy kłótnię wzajemnym zrozumieniem. Także postęp więcej opanowania mniej emocji przynosi rezultat. Mąż dalej chodzi na terapię. Zaczął też wychodzić na siłownię i poznaje nowych ludzi. Nie bierze antydepresantów i jest w bardzo dobrym nastroju. Po odnowieniu ślubów. Zaczął z nami jeździć na mszę więc kolejny cud. 🙏

marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: marylka » 27 sty 2022, 11:34

Chwała Panu!!!
Firekeeper dużo sił ci życzę

Pozdrawiam

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 28 sty 2022, 11:17

marylka pisze:
27 sty 2022, 11:34
Chwała Panu!!!
Firekeeper dużo sił ci życzę

Pozdrawiam
Dzięki 😊

Marylka mam do Ciebie pytanie. Jak poradziłaś sobie z brakiem zaufania do męża? Czy masz gdzieś z tyłu głowy, że kiedyś może wrócić do tego co robił, że może Cię zdradzać czy mąż na tyle dał Ci pewność i poczucie bezpieczeństwa, że nie masz takich myśli?

Do czego zmierzam. Czuję, że chcę wykonać kolejny krok czyli przestać kontrolować męża. Mnie to męczy, nie daje mi spokoju. Mam dostęp do wszystkich jego kont. On tych haseł nie zmienił. Powiedział mi, że jak chcę mogę go sprawdzać. Telefon zostawia na widoku bez blokady. Ostatnio nie wychodzi do drugiego pokoju jak z kimś rozmawia. Nie wycisza telefonu. Więc daje mi to poczucie bezpieczeństwa. Ale dalej każdy dźwięk telefonu powoduje u mnie ciekawość, podejrzenia i wyobrażenia. Ciągle mam obawy, że przestanę go kontrolować, a on np. nawiąże z kimś znajomość i zacznie się wszystko od nowa, a ja nawet się nie zorientuję. Ale to jest błędne koło i zastanawiam się jak to ogarnąć, żeby było dobrze. Chce to zakończyć ale ciągle mam z tyłu głowy ,, jesteś naiwna" ,, znów Cię oszuka" itp.

_Michal_
Posty: 52
Rejestracja: 17 gru 2021, 12:19
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: _Michal_ » 28 sty 2022, 12:01

Firekeeper pisze:
28 sty 2022, 11:17
Telefon zostawia na widoku bez blokady. Ostatnio nie wychodzi do drugiego pokoju jak z kimś rozmawia. Nie wycisza
Żeby moja żona dała mi tylko tyle... to byście o mnie nie usłyszeli w ogóle.
Mąż Ci dał bardzo dużo. Telefon to dziś dla wielu centrum świata.

4 lata temu zorientowałem się że coś jest nie tak właśnie po starych zdradzieckich nawykach: noszenie telefonu do toalety, hasło (choć nigdy jej nie sprawdzałem zawartość telefonu), uciekanie z telefonem jak dzwoni...

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 28 sty 2022, 12:21

_Michal_ pisze:
28 sty 2022, 12:01
Firekeeper pisze:
28 sty 2022, 11:17
Telefon zostawia na widoku bez blokady. Ostatnio nie wychodzi do drugiego pokoju jak z kimś rozmawia. Nie wycisza
Żeby moja żona dała mi tylko tyle... to byście o mnie nie usłyszeli w ogóle.
Mąż Ci dał bardzo dużo. Telefon to dziś dla wielu centrum świata.

4 lata temu zorientowałem się że coś jest nie tak właśnie po starych zdradzieckich nawykach: noszenie telefonu do toalety, hasło (choć nigdy jej nie sprawdzałem zawartość telefonu), uciekanie z telefonem jak dzwoni...
Tak właśnie robił mój mąż. Telefon zabierał wszędzie. Najwięcej pisał jednak poza domem albo jak ja spałam. Punkt zapalny to właśnie jego praca, bo wszystkiego jego znajomości są stamtąd. Dlatego doceniam to co robi i czuję, że też powinnam wykonać krok do przodu.

nałóg
Posty: 3291
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: nałóg » 28 sty 2022, 15:11

Firekeeper pisze:
28 sty 2022, 11:17
Ciągle mam obawy, że przestanę go kontrolować, a on np. nawiąże z kimś znajomość i zacznie się wszystko od nowa, a ja nawet się nie zorientuję
a jak będziesz kontrolować to uważasz, że to 100% eliminuje takie zagrożenia?
Firekeeper pisze:
28 sty 2022, 11:17
Ale to jest błędne koło i zastanawiam się jak to ogarnąć, żeby było dobrze. Chce to zakończyć ale ciągle mam z tyłu głowy ,, jesteś naiwna" ,, znów Cię oszuka" itp.
Jesteś bezsilna wobec potencjalnego zagrożenia lecz nie bezradna . Relacja, komunikacja ,sposób porozumiewania się, wyrażania uczuć, dialog małżeński ..... jesteś stroną i jak to będziesz realizować zależy od Ciebie. Nie można iść bezpiecznie do przodu z głowa zwróconą do tyłu.......

Możę przemedytujesz tę sytuację przy pomocy tej modlitwy?:

O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości