Never ending story

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Ruta » 18 gru 2021, 11:01

Nowiutka pisze:
18 gru 2021, 8:56
Bławatek pisze:
17 gru 2021, 20:28
Ale ja już nie wiem jak polepszyć komunikację z moim mężem. Z każdym się dogaduję a nawet nie raz rozumiem się z kimś bez słów a z moim mężem nie potrafię, choć wielokrotnie próbowałam. Mnie najbardziej boli, że mój mąż kiedyś nieraz mówił, że mogę sobie gadać i gadać a on i tak mnie nie słucha. I tak bylo w rzeczywistości, szkoda tylko było mojego czasu i gadania. A staram się mówić odpowiednio do niego.
Nie polepszysz jeśli sam nie będzie chciał. Może trzeba zamilknąć, sam się może uruchomi. Albo empatycznie wypytywać zamiast mówić o sobie jak w liście zerty. To tylko moje rozważania nie wiem czy się sprawdzą.
Miałam nie pisać przez weekend, ale obudziłam się i zajrzałam "na chwilę". I napiszę. Marshall Rosenberg. Porozumienie bez przemocy. Polecam systematyczną pracę z książką. Zanim dojdzie zamówienie, warto obejrzeć sobie jedno z jego wystąpień na You Tubie. Są zabawne i dość lekkie w formie.
Książka ma formę amerykańskiego podręcznika, co w naszej kulturze słowa pisanego raczej utrudnia odbiór, niż ułatwia przyswojenie treści. Ale warto się nie zniechęcać, bo treść jest wartościowa. I daje realne narzędzia do poprawy komunikacji.

Jesteśmy z mężem żywym dowodem, że da się pracować jednostronnie nad komunikacją w małżeństwie, nawet na etapie ciężkiego kryzysu, gdy komunikacja została zerwana, a sporadycznymi komunikatami były głównie akty przemocy. Im gorsza komunikacja w relacji, tym bardziej polecam.

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 18 gru 2021, 11:04

konwalia123 pisze:
17 gru 2021, 12:45
Firekeeper pisze:
17 gru 2021, 10:15
Nie sądziłam, że jest tu teraz ktoś kto jeszcze kiedyś mnie czytał
A jednak. A ja nie sądziłam, że się tu jeszcze pojawisz :)
Firekeeper pisze:
17 gru 2021, 10:15
Dużo zmieniłam dla siebie.
Tamta Ty walczyła jak lwica o męża. Widać było ogromne Twoje zaangażowanie emocjonalne . Po latach z tego, co opisujesz zdążyłaś się już nieco przyzwyczaić do wybryków męża, zdystansować i chyba zamroziłaś albo przynajmniej odwiesiłaś dobre uczucia do niego.
To taka obrona przed krzywdą i bezsilnością. Przynajmniej ja tak mam. Nie mogę zmienić tej calej sytuacji więc pozwalam sobie na prawdę, która się we mnie dobija do glosu.
A ten caly seks to już mi czubkiem głowy wychodzi. Mąż skutecznie mi go obrzydził.
Firekeeper pisze:
17 gru 2021, 10:15
jedno było dobre przychodził wieczór i nie musiałam patrzeć jak siedzi z telefonem i zastanawiać się czy pisze z kimś czy nie.
Trzeba mieć tupet nie? żeby tak przy żonie z innymi kobietami....
Ja wtedy wychodzę.
Oj tak wtedy walczyłam, byłam po 20tce i myślałam, że bez męża moje życie będzie skończone 🤦 Myślałam tylko co zrobić i jak zrobić. Po 30tce jakoś tak raźniej jest 😊
To prawda, że zdystansowała się. Kiedyś brałam to tak mocno do siebie, że czułam się nikim, że to przeze mnie bo jestem nie wystarczająco dobra, albo zbyt zła, brzydka i nudna. Teraz czuję się kobietą, uderza to we mnie jak widzę jak komplementuje inne, ale nie zabija mnie to. Mąż też przez 10 lat zmienił sporo. Kiedyś to były płatne serwisy, pornografia, bardzo odważne pisanie z innymi, mocne podteksty seksualne. Teraz flirty. Ciągle te same rozmowy, schematyczne, szybko zaczyna i szybko kończy. Nie nawiązuje bliskości z tymi osobami i nie zdradza mnie fizycznie. To w sumie postęp.
W zasadzie też w tym roku pomógł bardzo mąż naszej znajomej. Była u nas z dziećmi na kawie. Flirtuje podobnie jak mój mąż więc mają o czym gadać. Niestety ona zdradziła swojego męża. Ten mąż myślał, że z moim mężem. I pierwszy raz to nie ja miałam pretensję do męża, że przekracza granice tylko postawił się w końcu mężczyzna, co prawda nie słusznie ale miło było dla mnie na to popatrzeć, jak zarzucił mojemu mężowi, że swoją żoną by się zajął, a nie inne obraca 😂 W końcu odczuł jak inni się czują w takiej sytuacji jak żona/mąż ciągle flirtuje z kimś na boku i nie jestem jakimś odludkiem, który wymyśla.

konwalia123

Re: Never ending story

Post autor: konwalia123 » 18 gru 2021, 11:50

Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 11:04
Mąż też przez 10 lat zmienił sporo. Kiedyś to były płatne serwisy, pornografia, bardzo odważne pisanie z innymi, mocne podteksty seksualne. Teraz flirty. Ciągle te same rozmowy, schematyczne, szybko zaczyna i szybko kończy
Firekeeper a te flirty i rozmowy to niby o pogodzie?
Uważasz też, że mąz wyeliminowal pornografię? Najczęściej to ona jest materialem napędowym do szukania ekscytujących wrażeń i przygód.
Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 11:04
W zasadzie też w tym roku pomógł bardzo mąż naszej znajomej. Była u nas z dziećmi na kawie. Flirtuje podobnie jak mój mąż więc mają o czym gadać. Niestety ona zdradziła swojego męża. Ten mąż myślał, że z moim mężem. I pierwszy raz to nie ja miałam pretensję do męża, że przekracza granice tylko postawił się w końcu mężczyzna, co prawda nie słusznie ale miło było dla mnie na to popatrzeć, jak zarzucił mojemu mężowi, że swoją żoną by się zajął, a nie inne obraca W końcu odczuł jak inni się czują w takiej sytuacji jak żona/mąż ciągle flirtuje z kimś na boku i nie jestem jakimś odludkiem, który wymyśla.
Odczuł co z tym zrobil?

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 18 gru 2021, 12:43

konwalia123 pisze:
18 gru 2021, 11:50
Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 11:04
Mąż też przez 10 lat zmienił sporo. Kiedyś to były płatne serwisy, pornografia, bardzo odważne pisanie z innymi, mocne podteksty seksualne. Teraz flirty. Ciągle te same rozmowy, schematyczne, szybko zaczyna i szybko kończy
Firekeeper a te flirty i rozmowy to niby o pogodzie?
Uważasz też, że mąz wyeliminowal pornografię? Najczęściej to ona jest materialem napędowym do szukania ekscytujących wrażeń i przygód.
Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 11:04
W zasadzie też w tym roku pomógł bardzo mąż naszej znajomej. Była u nas z dziećmi na kawie. Flirtuje podobnie jak mój mąż więc mają o czym gadać. Niestety ona zdradziła swojego męża. Ten mąż myślał, że z moim mężem. I pierwszy raz to nie ja miałam pretensję do męża, że przekracza granice tylko postawił się w końcu mężczyzna, co prawda nie słusznie ale miło było dla mnie na to popatrzeć, jak zarzucił mojemu mężowi, że swoją żoną by się zajął, a nie inne obraca W końcu odczuł jak inni się czują w takiej sytuacji jak żona/mąż ciągle flirtuje z kimś na boku i nie jestem jakimś odludkiem, który wymyśla.
Odczuł co z tym zrobil?
Od 2015 roku nie widziałam żeby siedział w pornografii. Nie widziałam i się nie natknęłam. Pewności nie mam. W trakcie leczenia depresji tym bardziej, bo obniżone miał libido do zera po tych proszkach. Teraz takie wnioski wyciągam, że on mógłby bez problemu wejść w zdradę fizyczną i nie zrobił tego. Wycofuje się z relacji. Jemu chodzi chyba tylko o pisanie. Podobno go to relaksuje. Czuje się dowartościowany. Flirty zawsze są takie same. Kopiuj wklej każda rozmowa. Tak samo się zaczynają i kończą. Tak to widzę, to moje przypuszczenia. Jak jest naprawdę nie wiem w 100%.
Odczuł co z tym zrobil?
Zobaczył jak to wygląda z drugiej strony. Zawsze to ja mu mówiłam, że przekracza granicę, a pierwszy raz pretensje miała do niego druga osoba. Ale myślę, że to tyle. Bo jak napisałam był u terapeutki, wyszedł napisały do niego znajome i popłynął w pisaniu do nich. Jedyna zmiana to taka, że przynajmniej mnie za to przeprosił, a nie się tłumaczył jak zawsze. To dopiero dwa spotkania u tej nowej terapeutki. Cudów na już nie oczekuję, raczej sceptycznie do tego podchodzę. Ale widzę, że zaczął zostawiać telefon na wierzchu, nie jest zablokowany, kupił karnet na siłownię i zaczął chodzić. Nie wchodzi ze mną w dyskusję. Słucha i mówi przyjmuję. Chociaż tyle.

Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1528
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Niepozorny » 18 gru 2021, 19:02

Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 10:46
Na mojego słowa też nie działają. Nie lubi gadania. Najlepiej sprawdzają się krótkie zdania pojedyncze 😉 Albo pokazuje mu o co mi chodzi na przykładzie. Ogólnie poprawiła się komunikacja odkąd mamy u dzieci diagnozę. Mój syn do 4 roku życia nie mówił. Potem zaczął się komunikować przeze mnie, biorąc moją rękę i prowadząc. Teraz używa proste słowa plus gesty. Tak jak moje dzieci tak i mąż potrzebuje jednego zdania. Przy większej ilości już nie słucha. Nie raz gadam i gadam i jestem dumna z mojego wywodu i pytam co on myśli. A on mi odpowiada, że przestał mnie słuchać po pierwszym zdania, bo za dużo informacji 🤦😂 To mu mówię czemu od razu mi nie powiedziałeś, nie musiałabym tyle mówić. To mi odpowiedział, że nie dałam mu dojść do słowa 🤭
Przypomniało mi się jak moja żona coś opowiadała. Bardzo często było tak, że to co mówiła, nie miało żadnego sensu dopóki nie powiedziała ostatniego zdania, które właściwie powinno być na początku całej wypowiedzi. W sumie to jedno zdanie (czasem pytanie) mogło istnieć bez tego całego wstępu, który był, z mojego punktu widzenia, zbędny.

Czy czasem u Was nie było podobnie? - pyta kieruje do wszystkich osób, które lubią gadać i gadać ;)
Mam też zadanie :):

Pani Basia pracuje w sklepie. Ma niebieskie oczy i długie blond włosy. Codziennie rano wypija kawę z mlekiem i rusza do pracy. Sklep otwiera o 7. Wiele osób przychodzi do jej sklepu, żeby kupić składniki potrzebne do przygotowania obiadu. W sklepie można kupić też coś słodkiego. Batoniki są po 2 zł.
O 12 do sklepu wszedł Romek, który dopiero co skończył lekcje w szkole. Kupił dwa batoniki, za które zapłacił monetą 5 zł. Ile otrzymał reszty?
Z braku rodzi się lepsze!

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 18 gru 2021, 19:31

Niepozorny pisze:
18 gru 2021, 19:02
Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 10:46
Na mojego słowa też nie działają. Nie lubi gadania. Najlepiej sprawdzają się krótkie zdania pojedyncze 😉 Albo pokazuje mu o co mi chodzi na przykładzie. Ogólnie poprawiła się komunikacja odkąd mamy u dzieci diagnozę. Mój syn do 4 roku życia nie mówił. Potem zaczął się komunikować przeze mnie, biorąc moją rękę i prowadząc. Teraz używa proste słowa plus gesty. Tak jak moje dzieci tak i mąż potrzebuje jednego zdania. Przy większej ilości już nie słucha. Nie raz gadam i gadam i jestem dumna z mojego wywodu i pytam co on myśli. A on mi odpowiada, że przestał mnie słuchać po pierwszym zdania, bo za dużo informacji 🤦😂 To mu mówię czemu od razu mi nie powiedziałeś, nie musiałabym tyle mówić. To mi odpowiedział, że nie dałam mu dojść do słowa 🤭
Przypomniało mi się jak moja żona coś opowiadała. Bardzo często było tak, że to co mówiła, nie miało żadnego sensu dopóki nie powiedziała ostatniego zdania, które właściwie powinno być na początku całej wypowiedzi. W sumie to jedno zdanie (czasem pytanie) mogło istnieć bez tego całego wstępu, który był, z mojego punktu widzenia, zbędny.

Czy czasem u Was nie było podobnie? - pyta kieruje do wszystkich osób, które lubią gadać i gadać ;)
Mam też zadanie :):

Pani Basia pracuje w sklepie. Ma niebieskie oczy i długie blond włosy. Codziennie rano wypija kawę z mlekiem i rusza do pracy. Sklep otwiera o 7. Wiele osób przychodzi do jej sklepu, żeby kupić składniki potrzebne do przygotowania obiadu. W sklepie można kupić też coś słodkiego. Batoniki są po 2 zł.
O 12 do sklepu wszedł Romek, który dopiero co skończył lekcje w szkole. Kupił dwa batoniki, za które zapłacił monetą 5 zł. Ile otrzymał reszty?
Dokładnie jest tak jak mówisz wystarczy jedno zdanie lub jedno pytanie 😊 Ja tak mam, że czasami muszę się nagadać dla samego wygadania.

A reszty to chyba złotówka. Ale ja matmy i żartów nie czaję 😉 Ale tak wyglądały czasami dalej wyglądają moje rozmowy z mężem jak to zadanie.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope » 18 gru 2021, 19:38

Niepozorny pisze:
18 gru 2021, 19:02
Firekeeper pisze:
18 gru 2021, 10:46
Na mojego słowa też nie działają. Nie lubi gadania. Najlepiej sprawdzają się krótkie zdania pojedyncze 😉 Albo pokazuje mu o co mi chodzi na przykładzie. Ogólnie poprawiła się komunikacja odkąd mamy u dzieci diagnozę. Mój syn do 4 roku życia nie mówił. Potem zaczął się komunikować przeze mnie, biorąc moją rękę i prowadząc. Teraz używa proste słowa plus gesty. Tak jak moje dzieci tak i mąż potrzebuje jednego zdania. Przy większej ilości już nie słucha. Nie raz gadam i gadam i jestem dumna z mojego wywodu i pytam co on myśli. A on mi odpowiada, że przestał mnie słuchać po pierwszym zdania, bo za dużo informacji 🤦😂 To mu mówię czemu od razu mi nie powiedziałeś, nie musiałabym tyle mówić. To mi odpowiedział, że nie dałam mu dojść do słowa 🤭
Przypomniało mi się jak moja żona coś opowiadała. Bardzo często było tak, że to co mówiła, nie miało żadnego sensu dopóki nie powiedziała ostatniego zdania, które właściwie powinno być na początku całej wypowiedzi. W sumie to jedno zdanie (czasem pytanie) mogło istnieć bez tego całego wstępu, który był, z mojego punktu widzenia, zbędny.

Czy czasem u Was nie było podobnie? - pyta kieruje do wszystkich osób, które lubią gadać i gadać ;)
Mam też zadanie :):

Pani Basia pracuje w sklepie. Ma niebieskie oczy i długie blond włosy. Codziennie rano wypija kawę z mlekiem i rusza do pracy. Sklep otwiera o 7. Wiele osób przychodzi do jej sklepu, żeby kupić składniki potrzebne do przygotowania obiadu. W sklepie można kupić też coś słodkiego. Batoniki są po 2 zł.
O 12 do sklepu wszedł Romek, który dopiero co skończył lekcje w szkole. Kupił dwa batoniki, za które zapłacił monetą 5 zł. Ile otrzymał reszty?
Ja stosuje w domu tylko krótkie komunikaty, długie nie zdają egzaminu. Do tego fajne są poradniki jak rozmawiać z dziećmi by nas słuchały. Sama też wolę krótko i na temat, nie lubie za dużo gadać i za długo słuchać.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Bławatek » 18 gru 2021, 21:58

Ja jednak wolę krótko i konkret. Jak o czymś opowiadam to nie piszę powieści 500 stronicowej tylko małe opowiadanie. I tak samo nie lubię się powtarzać, raz powiedziane i koniec, tak samo mi wystarczy że ktoś mnie o coś raz poprosi, albo tylko powie że coś mogłoby być zrobione i ja to robię, nie czekam na zaproszenie. Dziś miałabym spięcie z mężem, ale odpuściłam, choć ze zduszonej złości i bezsilności poleciało mi parę łez. Mialam cieknący kran, bardzo niespecyficznie, więc zapytałam męża czy wie co z tym zrobić. Sam się zdziwił, że tak się dzieje. Zobaczył, pomyślał, wykombinował, pojechaliśmy kupić części, próba naprawy - jedna część dała się wymienić, druga strona ani drgnęła. Mąż pojechał po narzędzia do garażu, ale ta druga część zespolila się z resztą kranu na amen. A ponieważ wystarczyła wymiana pierwszej strony, to poprosiłam męża żeby podokręcał wszystko i tak to już zostawił, bo problem został rozwiązany. Ale nie, on musi na siłę tą drugą stronę też zrobić. Więc mu tłumaczyłam, że mam rozgrzebane sprzątanie, potrzebuję wody u gdyby przypadkiem coś się urwało to będę leżeć z robotą bo jak znam życie to tak łatwo nie pójdzie. A on swoje, że nic się nie popsuje. Więc ja go proszę, a on dalej swoje. No i się popłakałam, bo mnie nie chciał posłuchać i zrozumieć a przecież to mój kran, moje mieszkanie, mam mnóstwo roboty a czasu mało a on się upiera przy swoim. Po długiej batalii skapitulował. I tu wcale nie chodzi o to, że moje ma być na wierzchu, tylko ja wiem jak się kończy mała awaria - rozgrzebaniem na dłużej. Po świętach proszę bardzo, niech mi zakręci wodę i niech się bawi kranem, pozwalam. Teraz na to czasu nie mam.

Chyba muszę kupić poradnik jak rozmawiać z dziećmi, bo mój mąż to jak dziecko - a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę... Ech...

Z mężem to ja się chyba nigdy nie dogadam. Mówię spokojnie, konkretnie, prosto, a on po prostu nie słucha, bo po co, on wie swoje i lepiej.

Nowiutka

Re: Never ending story

Post autor: Nowiutka » 19 gru 2021, 6:29

Bławatek pisze:
18 gru 2021, 21:58
A ponieważ wystarczyła wymiana pierwszej strony, to poprosiłam męża żeby podokręcał wszystko i tak to już zostawił, bo problem został rozwiązany. Ale nie, on musi na siłę tą drugą stronę też zrobić. Więc mu tłumaczyłam, że mam rozgrzebane sprzątanie, potrzebuję wody u gdyby przypadkiem coś się urwało to będę leżeć z robotą bo jak znam życie to tak łatwo nie pójdzie. A on swoje, że nic się nie popsuje. Więc ja go proszę, a on dalej swoje. No i się popłakałam, bo mnie nie chciał posłuchać i zrozumieć a przecież to mój kran, moje mieszkanie, mam mnóstwo roboty a czasu mało a on się upiera przy swoim. Po długiej batalii skapitulował. I tu wcale nie chodzi o to, że moje ma być na wierzchu, tylko ja wiem jak się kończy mała awaria - rozgrzebaniem na dłużej. Po świętach proszę bardzo, niech mi zakręci wodę i niech się bawi kranem, pozwalam. Teraz na to czasu nie mam.

Chyba muszę kupić poradnik jak rozmawiać z dziećmi, bo mój mąż to jak dziecko - a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę... Ech...

Z mężem to ja się chyba nigdy nie dogadam. Mówię spokojnie, konkretnie, prosto, a on po prostu nie słucha, bo po co, on wie swoje i lepiej.
A nie jest to potrzeba realizacji siebie jako mężczyzny, ambicja że jest przydatnym bohaterem domu?
Może trzeba było go jakoś połechtac po ego? Bo takie mam wrażenie.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Bławatek » 19 gru 2021, 8:23

Nowiutka pisze:
19 gru 2021, 6:29
Bławatek pisze:
18 gru 2021, 21:58
A ponieważ wystarczyła wymiana pierwszej strony, to poprosiłam męża żeby podokręcał wszystko i tak to już zostawił, bo problem został rozwiązany. Ale nie, on musi na siłę tą drugą stronę też zrobić. Więc mu tłumaczyłam, że mam rozgrzebane sprzątanie, potrzebuję wody u gdyby przypadkiem coś się urwało to będę leżeć z robotą bo jak znam życie to tak łatwo nie pójdzie. A on swoje, że nic się nie popsuje. Więc ja go proszę, a on dalej swoje. No i się popłakałam, bo mnie nie chciał posłuchać i zrozumieć a przecież to mój kran, moje mieszkanie, mam mnóstwo roboty a czasu mało a on się upiera przy swoim. Po długiej batalii skapitulował. I tu wcale nie chodzi o to, że moje ma być na wierzchu, tylko ja wiem jak się kończy mała awaria - rozgrzebaniem na dłużej. Po świętach proszę bardzo, niech mi zakręci wodę i niech się bawi kranem, pozwalam. Teraz na to czasu nie mam.

Chyba muszę kupić poradnik jak rozmawiać z dziećmi, bo mój mąż to jak dziecko - a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę... Ech...

Z mężem to ja się chyba nigdy nie dogadam. Mówię spokojnie, konkretnie, prosto, a on po prostu nie słucha, bo po co, on wie swoje i lepiej.
A nie jest to potrzeba realizacji siebie jako mężczyzny, ambicja że jest przydatnym bohaterem domu?
Może trzeba było go jakoś połechtac po ego? Bo takie mam wrażenie.
Nowiutka, ja go od razu pochwaliłam, że udało mu się kran naprawić i mu podziękowałam, ale ponieważ to jest stara instalacja i musiał używać dużo siły przy tej drugiej stronie to mu powiedziałam, że boję się że coś pęknie a jest sobotni wieczór, a ja potrzebuję wody bo chcę skończyć porządki. I że wiem, że to potrafi, ale może kiedy indziej, np. po świętach, bo gdyby coś się rozwaliło przypadkiem to gdzie ja teraz znajdę fachowca od instalacji. Ja mogę żyć bez prądu, ale bez wody jest ciężko. A on mnie w nie słuchał - on to chce zrobić i koniec. Bo on jak się uprze to nie słucha żadnych argumentów.

Może my kobiety mamy zbyt duże emocje i humory, ale u niektórych mężczyzn upór i ambicje też potrafią dać nieźle w kość.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Pavel » 19 gru 2021, 11:15

Ja jak się za coś zabieram to jednak chcę to zrobić jak należy. Także podejście twego męża rozumiem, nie ma w nim nic nietypowego.
Inna sprawa to twoje granice.
Wzajemnie mam wrażenie mieliście dla siebie w tej sytuacji mało zrozumienia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper » 19 gru 2021, 11:22

Bławatek pisze:
19 gru 2021, 8:23
Nowiutka pisze:
19 gru 2021, 6:29
Bławatek pisze:
18 gru 2021, 21:58
A ponieważ wystarczyła wymiana pierwszej strony, to poprosiłam męża żeby podokręcał wszystko i tak to już zostawił, bo problem został rozwiązany. Ale nie, on musi na siłę tą drugą stronę też zrobić. Więc mu tłumaczyłam, że mam rozgrzebane sprzątanie, potrzebuję wody u gdyby przypadkiem coś się urwało to będę leżeć z robotą bo jak znam życie to tak łatwo nie pójdzie. A on swoje, że nic się nie popsuje. Więc ja go proszę, a on dalej swoje. No i się popłakałam, bo mnie nie chciał posłuchać i zrozumieć a przecież to mój kran, moje mieszkanie, mam mnóstwo roboty a czasu mało a on się upiera przy swoim. Po długiej batalii skapitulował. I tu wcale nie chodzi o to, że moje ma być na wierzchu, tylko ja wiem jak się kończy mała awaria - rozgrzebaniem na dłużej. Po świętach proszę bardzo, niech mi zakręci wodę i niech się bawi kranem, pozwalam. Teraz na to czasu nie mam.

Chyba muszę kupić poradnik jak rozmawiać z dziećmi, bo mój mąż to jak dziecko - a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę, a dlaczego nie mogę... Ech...

Z mężem to ja się chyba nigdy nie dogadam. Mówię spokojnie, konkretnie, prosto, a on po prostu nie słucha, bo po co, on wie swoje i lepiej.
A nie jest to potrzeba realizacji siebie jako mężczyzny, ambicja że jest przydatnym bohaterem domu?
Może trzeba było go jakoś połechtac po ego? Bo takie mam wrażenie.
Nowiutka, ja go od razu pochwaliłam, że udało mu się kran naprawić i mu podziękowałam, ale ponieważ to jest stara instalacja i musiał używać dużo siły przy tej drugiej stronie to mu powiedziałam, że boję się że coś pęknie a jest sobotni wieczór, a ja potrzebuję wody bo chcę skończyć porządki. I że wiem, że to potrafi, ale może kiedy indziej, np. po świętach, bo gdyby coś się rozwaliło przypadkiem to gdzie ja teraz znajdę fachowca od instalacji. Ja mogę żyć bez prądu, ale bez wody jest ciężko. A on mnie w nie słuchał - on to chce zrobić i koniec. Bo on jak się uprze to nie słucha żadnych argumentów.

Może my kobiety mamy zbyt duże emocje i humory, ale u niektórych mężczyzn upór i ambicje też potrafią dać nieźle w kość.
Dlatego, ja wolę czasami kupić nowy kran np. niż żeby mąż naprawiał stary. 😉 Mój mąż ma tak samo, musi skończyć to co zaczął, denerwuje się przy tym, wkurza. Ja idę od tego jak najdalej, bo takie siedzenie mu nad głową, pośpieszanie, mówienie zostaw to, dokończysz jutro jeszcze bardziej go wkurza.

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Bławatek » 19 gru 2021, 13:28

Pavel pisze:
19 gru 2021, 11:15
Ja jak się za coś zabieram to jednak chcę to zrobić jak należy. Także podejście twego męża rozumiem, nie ma w nim nic nietypowego.
Inna sprawa to twoje granice.
Wzajemnie mam wrażenie mieliście dla siebie w tej sytuacji mało zrozumienia.
Pavel, mi zależało na naprawie usterki, co mężowi udało się zrobić i za co mu podziękowałam, a nie na kompleksowym serwisie, bo ja to akurat czasu nie miałam. I też wolę kupić nowy i nie mieć problemów, ale nie, bo po co będę wydawać 100 zł. Mi ostatnio brakuje czasu i niestety dla mnie czas ma większą wartość niż pieniądz.

A wcześniej to się nieraz sto razy musiałam prosić męża aby jakąś usterkę usunął. Tak było np. z cieknącym syfonem w kuchni - nie chciało mu się za to zabrać i jak nas zostawił to szczelilo całkowicie i miałam potop w kuchni. Poczatek pandemii, sklepy z limitami klientów, ale nic, zajechałam autobusem, odstałam swoje pod sklepem, kupiłam zapas syfonów i rurek dodatkowych i wymieniałam sobie. Da się? da.

Jest czas to można dłubać, zmieniać, ale jak czasu nie ma to trzeba załatwić to co najpilniejsze i finito.

Niestety to mąż nie szanuje moich granic. Bo i owszem był z nami wczoraj w sklepach, ale on też do tych sklepów jechał zrobić swoje zakupy więc ja przy okazji skorzystałam, a jak wróciliśmy to szybko, szybko mi w domu pomógł bo się umówił na obiad do rodziców, to nic, że ja sama muszę obiad zrobić i nie chciał mi dać chwili by dziecku już zupę do grzania postawić. A ja nie zamierzam rzucać wszystkiego bo on ma chwilę i pomysł. Życie to kompromis i współdziałanie.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Pavel » 19 gru 2021, 13:42

Firekeeper pisze:
19 gru 2021, 11:22
Bławatek pisze:
19 gru 2021, 8:23
Nowiutka pisze:
19 gru 2021, 6:29

A nie jest to potrzeba realizacji siebie jako mężczyzny, ambicja że jest przydatnym bohaterem domu?
Może trzeba było go jakoś połechtac po ego? Bo takie mam wrażenie.
Nowiutka, ja go od razu pochwaliłam, że udało mu się kran naprawić i mu podziękowałam, ale ponieważ to jest stara instalacja i musiał używać dużo siły przy tej drugiej stronie to mu powiedziałam, że boję się że coś pęknie a jest sobotni wieczór, a ja potrzebuję wody bo chcę skończyć porządki. I że wiem, że to potrafi, ale może kiedy indziej, np. po świętach, bo gdyby coś się rozwaliło przypadkiem to gdzie ja teraz znajdę fachowca od instalacji. Ja mogę żyć bez prądu, ale bez wody jest ciężko. A on mnie w nie słuchał - on to chce zrobić i koniec. Bo on jak się uprze to nie słucha żadnych argumentów.

Może my kobiety mamy zbyt duże emocje i humory, ale u niektórych mężczyzn upór i ambicje też potrafią dać nieźle w kość.
Dlatego, ja wolę czasami kupić nowy kran np. niż żeby mąż naprawiał stary. 😉 Mój mąż ma tak samo, musi skończyć to co zaczął, denerwuje się przy tym, wkurza. Ja idę od tego jak najdalej, bo takie siedzenie mu nad głową, pośpieszanie, mówienie zostaw to, dokończysz jutro jeszcze bardziej go wkurza.
Klasyka.
Klasyka nieznajomości funkcjonowania mężczyzny.
Warto to nadrobić, mężczyźni w przeciwieństwie do kobiet są jednak możliwi do ogarnięcia na poziomie poznania. Nie oznacza to, że lepsi czy cuś.
Mniej skomplikowani po prostu.

Może objaśnię na swoim przykładzie.
Wkurzam się jak nie idzie. Cóż poradzić, tak mam. I uparcie, jak osioł zrobię wtedy wszystko by doprowadzić sprawę do końca. Nie ma opcji ucieczka, poddanie, wycofanie się.
To jak na polu walki :lol:
W kryzysie i po nim staram się natomiast, by moje frustracje nie odbijały się na domownikach w takich sytuacjach.

Natomiast stanie mi nad karkiem, pouczanie, pospieszanie, namawianie do zrobienia tego później, odpuszczenia...to jak czerwona płachta na byka.
Nie może się skończyć dobrze.
To sygnał: uważam, że sobie nie poradzisz, jesteś za słaby, nie umiesz.
No i rozpraszanie uwagi tak potrzebne zwłaszcza gdy nie idzie.
Nawet po kryzysie i po przepracowaniu, przeczytaniu wszystkich mądrych książek które przeczytałem to we mnie w środku tak pracuje.
Teraz tyle tylko, że nie wybucham.
Mądre książki mówią, że kobieta tak ma, ona w ten sposób chce pomóc.
Nie czuję tego zupełnie, ale staram się przyjmować i zatykać otwory przez które wcześniej wystrzeliwała lawa ;)
No, ale wasi mężowie raczej tej wiedzy jeszcze nie posiedli.
Dlatego skoro mnie mimo niej wewnętrznie strzela grom, to tym bardziej może strzelać ich.

A wystarczy zaufać, szepnąć, że wierzy się w męża, że jest mądry, zaradny i sobie poradzi.
To na bank zwiększa szansę ;)
Trudne?
Dla mnie też wiele kobiecych zachowań przysparza trudności, o czym można było ostatnio poczytać.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope » 19 gru 2021, 13:56

Ja prosiłam o wymianę żarówki w lampie, ponad 3 lata temu, nie mam ani żarówki, ani lampy, bo została rozkręcona. Zrobiłabym to sama, ale nie mam drabinki, nie proszę, nie musi być tej lampy, bo mi to nie przeszkadza. To chyba najlepsze podejście dla mnie.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości