Never ending story

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Zwyklaosoba »

Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie mogę tego pojąć jak czytam to jak można tak trwać , jestem może zbyt młoda 🤷‍♀️ Nie wiem, ale ja osobiście bym nie podołała, w jakiś sposób jesteś wzorem chyba męczeńskiej miłości
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Monti »

Zwyklaosoba pisze: 16 maja 2022, 12:04
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie mogę tego pojąć jak czytam to jak można tak trwać , jestem może zbyt młoda 🤷‍♀️ Nie wiem, ale ja osobiście bym nie podołała, w jakiś sposób jesteś wzorem chyba męczeńskiej miłości
Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest wzór braku umiejętności stawiania granic.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Zwyklaosoba pisze: 16 maja 2022, 12:04
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie mogę tego pojąć jak czytam to jak można tak trwać , jestem może zbyt młoda 🤷‍♀️ Nie wiem, ale ja osobiście bym nie podołała, w jakiś sposób jesteś wzorem chyba męczeńskiej miłości
Nie czuję się wzorem męczeńskiej miłości raczej naiwnej 😉 Ostatnie 6 lat to czas gdzie z mężem oddaliliśmy się mocno. Ja nie jestem autodestruktywna jak kiedyś. Też jestem młoda. Czuję się samotna zwyczajnie i tyle. Wczoraj w kościele przede mną siedziała rodzina i całą mszę patrzyli na siebie, trzymali za ręce. Widać ludzie około 40tki. Miło było na nich popatrzeć. Ja niestety w ławce sama. Widocznie tak musi być. Nie chcę po raz już nie wiem który próbować z mężem tworzyć relacje małżeńskie i znów się zawieść. Z daleka od niego jestem samotna ale szczęśliwa.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Pavel »

Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem powyższy post.
Zaczęłaś się z nim spotykać, staliście się parą, narzeczeństwem, małżeństwem bo twój mąż nalegał?
Ty zaś tego, czyli jego jako partnera, męża nie chciałaś?
Jeśli właściwie rozumiem, od „zawsze” tak myślałaś, czy to nowe odkrycia?

Od „zawsze” mu powtarzałaś, że ślub to najgorszy dzień twego życia?
Czyli od kiedy? Miesiąc po ślubie, dzień, rok, dwa, pięć?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Pavel pisze: 16 maja 2022, 13:41
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem powyższy post.
Zaczęłaś się z nim spotykać, staliście się parą, narzeczeństwem, małżeństwem bo twój mąż nalegał?
Ty zaś tego, czyli jego jako partnera, męża nie chciałaś?
Jeśli właściwie rozumiem, od „zawsze” tak myślałaś, czy to nowe odkrycia?

Od „zawsze” mu powtarzałaś, że ślub to najgorszy dzień twego życia?
Czyli od kiedy? Miesiąc po ślubie, dzień, rok, dwa, pięć?
Spróbuję dokładnie. Poznałam go mając 18 lat. W tym czasie koleżanki miały już chłopaków. Ja byłam szalenie zakochana w kimś innym. Poznałam męża, zaczęliśmy się przyjaźnić. Był on po rozstaniu z byłą dziewczyną. Wkręcał mnie w to. Po jakimś długim czasie zaczęłam z nim chodzić. Ale od początku jako chłopak mąż był zazdrosny, przyjeżdżał pod szkołę, przesiadywał u mnie w domu. Obarczał mnie swoimi problemami. Chciał seksu. Pozbawił mnie znajomych. Po roku od poznania oświadczył mi się. Ja miałam 19 lat, zrezygnowałam z pójścia na studia dzienne żeby nie obciążać matki finansowo. Ojciec pił na potęgę. Mąż wykazywał już pierwsze oznaki uzależnienia od pornografii. Więc wpadłam jak śliwka w kompot. Z jednej strony chciałam uciekać od ślubu, z drugiej była ciężka sytuacja, bo obawiałam się, że jeśli moja matka z powodu ojca upadnie na zdrowiu będę musiała utrzymać dom i rodzeństwo. Mąż miał wtedy dobrą pracę. Byłam już mocno współuzależniona. Przed samym ślubem byłam już wrakiem człowieka. Miesiąc przed odkryłam korespondencję męża z koleżanką z pracy. Flirtował. Do tego duża ilość pornografii w telefonie. Nie zapłacone rachunki. Zaszłam w ciążę. Ciąża planowana przeze mnie. Coś mi się w tej głowie uroiło, że muszę mieć coś co mnie zmusi do ślubu z nim i się nie wycofam. Wtedy kiedy odkryłam tą korespondencję podarłam wszystkie nasze wspólne zdjęcia. Wykrzyczałam mu, że jeśli jestem w ciąży i stracę dziecko to będzie jego wina. Nie wiedziałam, że już byłam w ciąży. Tydzień przed ślubem dostałam krwawienia. Trafiłam do szpitala. Ciąża zagrożona. Rodzice mało mnie nie zabili. Prosiłam o odwołanie ślubu. Powiedzieli, ze to wstyd teraz odwoływać. Co powie rodzina. Umówili się z lekarzem na usunięcie. Ja się o tym dowiedziałam przypadkiem. Wyszłam z szpitala na żądanie W piątek w nocy mąż zostawił mnie samą, żeby spędzić ostatni wieczór kawalerski. Ja poroniłam. Rano zamiast do lekarza zawieźli mnie do fryzjera i makijażystki. Przed ślubem dzwonilam do męża, że straciłam dziecko. Usłyszałam od niego, że mam teraz mu nie zawracać głowy przed ślubem bo się stresuje. Przyjechał odegraliśmy scenę przed rodziną. Ja w kościele byłam na silnych lekach, miałam skurcze. Mąż całe wesele pił, bawił się. Ze mną był tylko na pierwszym tańcu i innych typowych wstawkach. Po ślubie próbowałam jakoś ułożyć to małżeństwo. Chciałam szybko zajść w kolejną ciążę, bo miałam depresję. I udało się po 3 miesiącach. Mąż traktował mnie raz jakbym była księżniczką, a za chwilę kazał mi spać w ciąży na podłodze. Ciąża była zagrozona. Nie mogłam wychodzić, on za to bawił się na całego. Po narodzinach córki, okazało się, że mąż zabrał połowę wianka i przepadły pieniądze między innymi na porno. Kazałam mu wybierać. Zostawił mnie z 3 miesięcznym dzieckiem. Chciałam rozwodu. Trafiłam na Sychar. I tak się to toczy.
Zwyklaosoba
Posty: 484
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Zwyklaosoba »

Monti pisze: 16 maja 2022, 12:40
Zwyklaosoba pisze: 16 maja 2022, 12:04
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 10:25 Tak w sumie Nowiutka jak się nad tym zastanowić to nie. Ja miałam 18 lat jak go poznałam i nie chciałam z nim być w żadnym związku ale to on nalegał i robił wszystko żebym się zgodziła. Jak się zgodziłam to robił wszystko, żeby to zniszczyć, a ja byłam nie dość, że młoda to i głupia i wkręciłam się w współuzależnienie i w takich stosunkach wzięliśmy ślub. Skoro się stało to stawałam na rzęsach żeby było dobrze i zawsze on to psuł prędzej czy później. Jestem z nim szczera od początku. Nie ukrywałam nigdy przed nim, że ślub to najgorszy dzień mojego życia. Z racji sakramentu, założenia rodziny jestem w stanie z nim mieć normalne stosunki małżeńskie ale on jak tylko zaczyna być ,, normalnie" szuka sobie innych kobiet, okłamuje mnie i unika. Przez te 16 lat jak z nim jestem większość czasu byłam jego koleżanką z przygodowym seksem w pakiecie, a nie partnerką.
Nie mogę tego pojąć jak czytam to jak można tak trwać , jestem może zbyt młoda 🤷‍♀️ Nie wiem, ale ja osobiście bym nie podołała, w jakiś sposób jesteś wzorem chyba męczeńskiej miłości
Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest wzór braku umiejętności stawiania granic.
Niewyobrażalne to jest dla mnie ja tego nie rozumiem co u was zaszło , ślub No cóż najgorszy bo ?? Złe się zachował ?? No ale chyba miałaś uczucia do niego ? Kochałaś..kochasz
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Monti »

Może warto skonsultować z kanonistą kwestię ważności małżeństwa?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Sefie »

Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 14:17 . Trafiłam na Sychar.
I co z tego wyciągnęłaś dla siebie?
Ostatnio zmieniony 16 maja 2022, 16:26 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Zwyklaosoba pisze: 16 maja 2022, 16:00
Monti pisze: 16 maja 2022, 12:40
Zwyklaosoba pisze: 16 maja 2022, 12:04
Nie mogę tego pojąć jak czytam to jak można tak trwać , jestem może zbyt młoda 🤷‍♀️ Nie wiem, ale ja osobiście bym nie podołała, w jakiś sposób jesteś wzorem chyba męczeńskiej miłości
Nie wiem, czy to przypadkiem nie jest wzór braku umiejętności stawiania granic.
Niewyobrażalne to jest dla mnie ja tego nie rozumiem co u was zaszło , ślub No cóż najgorszy bo ?? Złe się zachował ?? No ale chyba miałaś uczucia do niego ? Kochałaś..kochasz
Byłam współuzależnieniona to nie była ani miłość ani uczucia. To było chore. Naiwne. Głupie. Jeśli miałam do niego jakieś uczucia wtedy to były to uczucia pochodzące z współuzależnienia. To było życie w iluzji pełnej zaprzeczeń, zaginania prawdy, oszukiwania siebie i innych.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Monti pisze: 16 maja 2022, 16:10 Może warto skonsultować z kanonistą kwestię ważności małżeństwa?
Rozważałam to już wiele razy. Nie chcę i nie potrzebuję rozważać tej kwestii. Wiem, że uzyskalibyśmy stwierdzenie nieważności. Rozmawiałam z księdzem sam mi to radził x lat temu.
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Sefie pisze: 16 maja 2022, 16:19
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 14:17 . Trafiłam na Sychar.
I co z tego wyciągnęłaś dla siebie?
Co wyciągnęłam dla siebie. Wtedy nie złożyłam dokumentów o rozwód i o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Przyjęłam męża z powrotem pod zerwania z pornografią. Było względnie dobrze. Zaszłam w kolejną ciążę. Zaczęliśmy budowę domu. I po raz kolejny mąż wpadł w porno. Byliśmy na kolejnych mediacjach. Mąż był na spotkaniu dla seksoholików. Później chodził do terapeuty. Nic to nie dało ja wpadłam w depresję, miałam ochotę skończyć z życiem. Zaczęła się przemoc. Później zaczęłam terapię dla osób współuzależnionych. Zaczęłam pracować. Dbać o siebie. Był czas, że było dobrze. I zaszłam w kolejną ciążę tym razem planowaną przez nas dwoje. Myślałam, że pierwszy raz spędzę ten czas dobrze. Ze wychodzimy z kryzysu. I nagle mąż wyprowadził się z sypialni. I przestał do mnie odzywać. Spędziłam ciążę samotnie. Nie była zagrożona. Bardzo dbałam o siebie. Nauczyłam się nowych rzeczy, odzylam mimo, że nie byłam z mężem. I od tamtej pory, a mija już 6 lat jest względnie spokojnie w porównaniu do autodestrukcji kiedyś. Ale jesteśmy oddzielnie. Ostatni czas w święta, było odnowienie przyrzeczeń, miłe chwile. Mąż miał dobrą terapeutkę i niestety znów powtórka. Wyprowadzka. z sypialni i ignorowanie mnie. Nie ma między nami bliskości, ani rozmów, nie spędzamy ze sobą czasu. Każdy żyje swoim życiem. I robi co chce. Ja nie zamierzam się rozwodzić. Uważam, że mamy sakrament. Mamy dzieci. Tworzymy rodzinę mimo wszystko. Mam chwile, że najchętniej bym to rzuciła i uciekła w siną dal, ale bądźmy szczerzy sama się w to wpakowałam. Ponoszę teraz konsekwencje.
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Sefie »

Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 17:03
Sefie pisze: 16 maja 2022, 16:19
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 14:17 . Trafiłam na Sychar.
I co z tego wyciągnęłaś dla siebie?
Co wyciągnęłam dla siebie. Wtedy nie złożyłam dokumentów o rozwód i o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Przyjęłam męża z powrotem pod zerwania z pornografią. Było względnie dobrze. Zaszłam w kolejną ciążę. Zaczęliśmy budowę domu. I po raz kolejny mąż wpadł w porno. Byliśmy na kolejnych mediacjach. Mąż był na spotkaniu dla seksoholików. Później chodził do terapeuty. Nic to nie dało ja wpadłam w depresję, miałam ochotę skończyć z życiem. Zaczęła się przemoc. Później zaczęłam terapię dla osób współuzależnionych. Zaczęłam pracować. Dbać o siebie. Był czas, że było dobrze. I zaszłam w kolejną ciążę tym razem planowaną przez nas dwoje. Myślałam, że pierwszy raz spędzę ten czas dobrze. Ze wychodzimy z kryzysu. I nagle mąż wyprowadził się z sypialni. I przestał do mnie odzywać. Spędziłam ciążę samotnie. Nie była zagrożona. Bardzo dbałam o siebie. Nauczyłam się nowych rzeczy, odzylam mimo, że nie byłam z mężem. I od tamtej pory, a mija już 6 lat jest względnie spokojnie w porównaniu do autodestrukcji kiedyś. Ale jesteśmy oddzielnie. Ostatni czas w święta, było odnowienie przyrzeczeń, miłe chwile. Mąż miał dobrą terapeutkę i niestety znów powtórka. Wyprowadzka. z sypialni i ignorowanie mnie. Nie ma między nami bliskości, ani rozmów, nie spędzamy ze sobą czasu. Każdy żyje swoim życiem. I robi co chce. Ja nie zamierzam się rozwodzić. Uważam, że mamy sakrament. Mamy dzieci. Tworzymy rodzinę mimo wszystko. Mam chwile, że najchętniej bym to rzuciła i uciekła w siną dal, ale bądźmy szczerzy sama się w to wpakowałam. Ponoszę teraz konsekwencje.
Celibat w małżeństwie nie jest czymś normalnym ale się zdarza czy to przez uzależnienie, chorobę fizyczna bądź psychiczna. Znalazłaś sposób na rozładowanie frustracji i napięcia?

Mąż ma jakieś pozytywy poza tym?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 807
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Sefie pisze: 16 maja 2022, 20:45
Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 17:03
Sefie pisze: 16 maja 2022, 16:19
I co z tego wyciągnęłaś dla siebie?
Co wyciągnęłam dla siebie. Wtedy nie złożyłam dokumentów o rozwód i o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Przyjęłam męża z powrotem pod zerwania z pornografią. Było względnie dobrze. Zaszłam w kolejną ciążę. Zaczęliśmy budowę domu. I po raz kolejny mąż wpadł w porno. Byliśmy na kolejnych mediacjach. Mąż był na spotkaniu dla seksoholików. Później chodził do terapeuty. Nic to nie dało ja wpadłam w depresję, miałam ochotę skończyć z życiem. Zaczęła się przemoc. Później zaczęłam terapię dla osób współuzależnionych. Zaczęłam pracować. Dbać o siebie. Był czas, że było dobrze. I zaszłam w kolejną ciążę tym razem planowaną przez nas dwoje. Myślałam, że pierwszy raz spędzę ten czas dobrze. Ze wychodzimy z kryzysu. I nagle mąż wyprowadził się z sypialni. I przestał do mnie odzywać. Spędziłam ciążę samotnie. Nie była zagrożona. Bardzo dbałam o siebie. Nauczyłam się nowych rzeczy, odzylam mimo, że nie byłam z mężem. I od tamtej pory, a mija już 6 lat jest względnie spokojnie w porównaniu do autodestrukcji kiedyś. Ale jesteśmy oddzielnie. Ostatni czas w święta, było odnowienie przyrzeczeń, miłe chwile. Mąż miał dobrą terapeutkę i niestety znów powtórka. Wyprowadzka. z sypialni i ignorowanie mnie. Nie ma między nami bliskości, ani rozmów, nie spędzamy ze sobą czasu. Każdy żyje swoim życiem. I robi co chce. Ja nie zamierzam się rozwodzić. Uważam, że mamy sakrament. Mamy dzieci. Tworzymy rodzinę mimo wszystko. Mam chwile, że najchętniej bym to rzuciła i uciekła w siną dal, ale bądźmy szczerzy sama się w to wpakowałam. Ponoszę teraz konsekwencje.
Celibat w małżeństwie nie jest czymś normalnym ale się zdarza czy to przez uzależnienie, chorobę fizyczna bądź psychiczna. Znalazłaś sposób na rozładowanie frustracji i napięcia?

Mąż ma jakieś pozytywy poza tym?
Bardzo dużo sposobów od zwyczajnych po ekstremalne. W najgorszych frustracjach przeginam ostro fizycznie ale za to mam najbardziej skopany ogródek w okolicy. Czasem nawet miły komentarz wleci od spacerowiczów. 😉
Bardziej od sytuacji w małżeństwie frustrują mnie moje dzieci autystyczne. Ale odpuściłam, stwierdziłam co ma być to będzie. Jest więcej jedynek. Trudno ważne, że potrafią sobie radzić w życiu.

W sensie czy mój mąż ma pozytywne cechy?
Jest dobrym ojcem. Zajmuje się dziećmi, odrabia lekcje, rozmawia, wozi wszędzie. Ogarnął sam spotkania do komunii. W domu sprząta. Jest punktualny. Pracowity, towarzyski. Jest bardzo lubiany u mnie w rodzinie. Nie ma oczekiwań w stosunku do mnie więc rzadko ma do mnie pretensje o coś. Jak go o coś poproszę to zrobi. Dzięki niemu mam każdy wieczór dla siebie i mnóstwo wolnego czasu, bo jak ma wolne to zabiera dzieci do babci. Do tego robi zakupy, lub kupuje gotowe jedzenie. Nie wymaga ode mnie obiadu. Jako osoba do wspólnego mieszkania lub kolegowania się idealny partner.

A jeśli chodziło o to co ma pozytywnego mój mąż z całej sytuacji to myślę, że dużo. Chodzi na siłownię, dba o swoje zdrowie. Wystylizował się, wytatuował, zmienił pracę, co chwilę z kimś rozmawia przez telefon. Wychodzi do znajomych. Jest spokojniejszy. Co dziennie ogląda filmy do późna w nocy. Ja o nic nie pytam, on mi o niczym nie mówi więc ciszy się wolnością. Ja odpuściłam kontrolę.
Sefie
Posty: 637
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Sefie »

Firekeeper pisze: 16 maja 2022, 22:26 A jeśli chodziło o to co ma pozytywnego mój mąż z całej sytuacji to myślę, że dużo. Chodzi na siłownię, dba o swoje zdrowie. Wystylizował się, wytatuował, zmienił pracę, co chwilę z kimś rozmawia przez telefon. Wychodzi do znajomych. Jest spokojniejszy. Co dziennie ogląda filmy do późna w nocy. Ja o nic nie pytam, on mi o niczym nie mówi więc ciszy się wolnością. Ja odpuściłam kontrolę.
To dość ciekawe. O ile mi wiadomo (mogę się mylić) osoby uzależnione od porno nie przejawiają potrzeby dbania o swój wizerunek ani nie przejawiają większych chęci na kontakty społeczne. Są wycofane z takich kontaktów jak również z aktywności fizycznych. A tutaj męża prezentujesz jako całkiem ogarniętego pana domu.

Jesteś pewna, że problem jest w porno?!
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ