Nie wiem gdzie akurat to wyczytałeś.Mateusz02059 pisze: ↑23 lis 2021, 17:17 Czyli mam się pogodzić z jej stratą i 0 szans na odzyskanie jej ciężko to przełknąć oj ciężko chociaż mi bardzo na niej zależy
Aczkolwiek napiszę co pomogło mi.
Pogodzenie się z MOŻLIWOŚCIĄ każdej wersji wspólnej przyszłości z żoną, wraz z brakiem wspólnej przyszłości.
Nie oznaczało to, że utraciłem nadzieję. Po prostu ta nadzieja nie determinowała mnie i mojego funkcjonowania.
Finalnie uznałem, przy wydatnej pomocy forum, polecanych na nim lektur, konferencji, oraz terapii, że warto robić swoje bez oglądania się na żonę i jej decyzje.
Żona bowiem znajduje się poza moją jurysdykcją, a bezpośredni wpływ mam tylko na siebie.
Uznałem więc, a wcielenie w życie oczywiście było niełatwe, że warto swój czas i energię pożytkować w obszarze w którym bezpośredni wpływ mam - w pracy nad sobą, byciu ojcem na którego zasługiwały i którego potrzebowały dzieci.
Inna rzecz, że te działania miały pośredni wpływ na decyzję żony.
Ale tu gwarancji sukcesu w postaci jej powrotu nie ma. Jest co najwyżej zwiększenie szans - ciężej opuścić męża będącego super ojcem, funkcjonującego jak należy.
Na pewno jednak, cokolwiek postanowi twa żona, pracując sumiennie nad sobą - osiągniesz olbrzymi sukces. Osobisty, ale zarówno twe dzieci jak i całe otoczenie odniesie z tego korzyści.