Jak sobie pomoc?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Dzień dobry.
Szukam pomocy ponieważ już nie wiem co robić...
Z domu jestem dda, po różnych terapiach od młodego wieku. Teraz kończę 12 kroków. Wciąż mam problemy ze sobą, sypie się moje małżeństwo, w pracy mam sytuację mobbing owa.
Żona widzę że sama że sobą sobie nie radzi, chce żebym się wyprowadził, ja też już w sumie chce, bo widzę że ranie innych swoim zachłowaniem. Boję się że wyprowadzka dobije nasze małżeństwo. Ja generalnie nie mogę nad sobą zapanować, nie wiem co się że mną dzieje. Dużo krzyczę, dużo we mnie złości. Pewnie są pod tym trudne uczucia z którymi sobie nie radzę, ale nie mogę dotrzeć w tym wszystkim do sedna...
Jak sobie pomoc? Jak zapanować nad sobą? Czy wyprowadzka jest rozwiązaniem? No i wreszcie jak odbudować swoje małżeństwo? Może ktoś z Was miał podobna sytuację i może coś podpowiedzieć.
Z Panem Bogiem
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Nirwanna »

Witaj na forum, Serze,
Przede wszystkim - jeśli nie czytałeś szerzej forum - to zachęcam Cię mocno do tego, a jednocześnie przestrzegam przed podawaniem charakterystycznych szczegółów dotyczących siebie i rodziny, internet nie jest anonimowy wbrew pozorom.
Skoro jesteś tu, to zakładam, że jesteś małżonkiem sakramentalnym?
Nie wiem, czy dobrze rozumiem - macie kryzys, bo każde z Was nie radzi sobie ze sobą samym? Dodatkowo Ty nie radzisz sobie ze swoją agresją?
Tutaj ja bym postarała się zauważyć dwie rzeczy - czasem program 12 Kroków, zanim zacznie "działać" prowadzi przez pewien kryzys rozsypania się "starego człowieka", po to aby Bóg zaczął odbudowywać prawdziwego Ciebie. Może tak być, choć nie musi.
Dodatkowo, rozumiem, że ten stan własnej agresywności i jego skala jest dla Ciebie nowa? Skoro piszesz, że nie wiesz co się z Tobą dzieje? Rozważyłabym tu dwie rzeczy (warto skonsultować np. ze swoim terapeutą), w zależności od przyczyny, z jednej strony warsztaty typu Trening Zastępowania Agresji, a z drugiej strony wizyta u lekarza psychiatry lub neurologa. Nawet tylko po to, aby wykluczyć jakąś zaczynającą się chorobę, lub np. nowotwór mózgu.
Mam świadomość, że idę trochę w gdybologię, ale najwyżej sprostujesz, jeśli zechcesz napisać o sobie coś więcej.
Generalnie tu staramy się przyjrzeć przede wszystkim sobie, aby po swojej stronie pracować nad elementami zaburzającymi relację małżeńską. Stąd słowa skierowane do Ciebie, choć być może Twoja żona też ma swoje do przepracowania.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Caliope »

Ser pisze: 01 lis 2021, 8:15 Dzień dobry.
Szukam pomocy ponieważ już nie wiem co robić...
Z domu jestem dda, po różnych terapiach od młodego wieku. Teraz kończę 12 kroków. Wciąż mam problemy ze sobą, sypie się moje małżeństwo, w pracy mam sytuację mobbing owa.
Żona widzę że sama że sobą sobie nie radzi, chce żebym się wyprowadził, ja też już w sumie chce, bo widzę że ranie innych swoim zachłowaniem. Boję się że wyprowadzka dobije nasze małżeństwo. Ja generalnie nie mogę nad sobą zapanować, nie wiem co się że mną dzieje. Dużo krzyczę, dużo we mnie złości. Pewnie są pod tym trudne uczucia z którymi sobie nie radzę, ale nie mogę dotrzeć w tym wszystkim do sedna...
Jak sobie pomoc? Jak zapanować nad sobą? Czy wyprowadzka jest rozwiązaniem? No i wreszcie jak odbudować swoje małżeństwo? Może ktoś z Was miał podobna sytuację i może coś podpowiedzieć.
Z Panem Bogiem
Witaj Serze, co powoduje w tobie tyle złości? czy to jest byle jaka rzecz, typu źle postawiona szklanka? czy żona sie przypadkiem nie buntuje, bo chcesz wszystko mieć pod kontrolą? a może sytuacja w pracy, napięcie ,powoduje wybuchy złości na żonie, bo jest pod ręką i można na niej rozładować emocje? My DDA wynosimy to z domu, codziennie było napięcie czy rodzic wróci do domu pijany, czy nie pod wpływem. Po czasie kiedy już nie ma obok rodzica ,fundujemy sobie takie napięcie sami byle czym i krzywdzimy ludzi wokół, to typowe mechanizmy. Mój mąż do niedawna robił to samo co ty, a ja nauczyłam się mówić, że nie może na mnie krzyczeć, bo to mnie rani i to nie jest moja wina, że coś mu nie pasuje.To jest do przepracowania na terapii, jeśli w niej jesteś, to trzeba się za to zabrać.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Bławatek »

Witaj,

Wyprowadzka nigdy nie jest dobra. Bo potem ciężko wrócić. A także dasz żonie do ręki kartę przetargową - to Ty opuściłeś rodzinę.

Dobrze, że widzisz obszary które kuleją więc masz szansę coś z tym zrobić. Ja nie jestem ideałem, wiem ile mam za uszami. I niestety męża ideała nie miałam - a ilekroć mu wspominałam co jest u niego nie tak to się obrażał, a teraz po 1,5 roku sam przyznaje to co ja wtedy widziałam. Ja często reaguję złością czy agresją - wynika to głównie z przeładowania złymi zdarzeniami z dnia, tygodnia i wystarczy mały zapalnik - np. buntujący się syn i wybucham. Walczę z tym, ale łatwo nie jest.

Jeśli masz w pracy sytuację mobbingu to nie czekaj aż zostaniesz wykończony, z tym trzeba walczyć - pracodawca może dostać olbrzymie kary nawet gdy nie jest tego świadom bo np. rzecz dzieje się między współpracownikami, więc jeśli nie macie procedury antymobingowej to udaje się do pracodawcy, kadr lub innej osoby - ważne aby ktoś oprócz Ciebie i tej sytuacji wiedział. A niestety negatywne emocje pewno w Tobie siedzą i przenosisz to do domu lub na żonę. Ja mam teraz taką sytuację, że zostałam oddelegowana do pracy z osobą z którą kiedyś pracowałam, niestety to już nie jest ta sama osoba i ciężko mi się z nią współdziałała, bo dużo rzeczy musiałam po niej poprawiać lub nawet robić, ale ona zawsze jest najlepsza, ideałem (co innego mówi o sobie i myśli, a co innego wynika z jej pracy) - ale uczę się, że nie pozwolę się wykorzystać i powoli mówię "nie", liczę się z tym, że za moimi plecami zapewne jestem oczerniana, ale na szczęście inni pracownicy i szef mnie cenią i wiedzą jaką jestem. Ale niestety jest to bardzo trudna osoba, chciałoby się nawet powiedzieć toksyczna, ale to dopiero widać przy codziennym całodziennym kontrakcie. Niestety 5 dni pracy z tą osobą robią swoje więc już wiem, że w piątki odreagowuje w zdrowy sposób - np. sprzątając, a nie krzycząc na dziecko. Niestety mobbing czasami może być czyniony nieświadomie i czasem trudno jest odważyć się walczyć o swoje, ale warto bo taka sytuacja może wyniszczać.

Na spowiedzi i terapii kiedyś usłyszałam, że złość nie jest zła, tylko musi uchodzić z człowieka w taki sposób by nikogo nie ranić.

Życzę sił, bo niestety to co dobre łatwo nie przychodzi.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ruta »

Serze, witaj.
Przechodzisz trudny czas, i dużą kumulację trudności. Ważne jest w takim czasie zaopiekowanie się sobą. To trudne, gdy nie doświadczyło się dobrej ciepłej opieki w dzieciństwie. Ale nie niemożliwe.

Wypoczynek. Czy masz możliwość wyciszenia się przez parę dni, wzięcia urlopu, wyjechania gdzieś, nawet do rodziny? Czasem takie wyjście na parę dni z życia pozwala troszkę podładować baterie. Są też różne rekolekcje, albo dni wyciszenia, zależy czy lepiej odpoczywasz otoczony ludźmi, czy raczej w wyciszeniu. Jeśli takiej możliwości nie ma zaplanuj godzinę dziennie na odpoczynek.

Sen. Jak spisz? Jeśli sen zupełnie ci się posypał czas na wizytę u psychiatry i rozmowę o tym jak odbudować rytm snu. Bez snu nie ruszysz do przodu z niczym.

Odżywianie. Czy jesz zbyt mało albo się przejadasz? Czy jesz racjonalnie? Jeśli ostatnio zawaliłeś odżywianie się to pogadaj z lekarzem o suplementacji.

Słońce. Zbadaj poziom witaminy D3. Zwykle mobbing oznacza dużo pracy i brak ruchu na świeżym powietrzu i brak słońca. Czyli niedobór witaminy D3. Jej niski poziom sprzyja stanom depresyjnym.

Jeśli twoja sytuacja w pracy i w zyciu jest bardzo trudna, warto skorzystać z pomocy psychiatry. Wiele osób nie wie, że w takich sytuacjach (mobbing, kryzys małżeński i stany depresyjne, z zaburzeniami snu, odżywiania, nastroju, funkcjonowania) przysługuje zwolnienie lekarskie. Może je wtedy wystawić właśnie lekarz psychiatra. Można z niego skorzystać nawet przez 6 miesięcy. To czas na regenerację, pozbieranie się. Poproś też o podstawowe badania. Czasem takie tąpnięcia psychiczne mają źródło w sprawach zdrowotnych. Lepiej sprawdzić.

Znam sporo osób, które korzystały z takich zwolnień. Sama także w trudnym momencie mojego życia skorzystałam z takiego zwolnienia. Nie ma potrzeby obawiania się, że będzie w papierach. W razie pytań u nowego pracodawcy o dłuższe zwolnienie można mówić zgodnie z prawdą, że powodem były trudności zdrowotne, które już minęły.

Jak wygląda twoja relacja z Bogiem? Czytałeś lub słuchałeś dzisiejsze czytania? Są dla smutnych i dla utrudzonych.
Jeśli nie masz zwyczaju chodzić na Adorację, weź śmiało cały swój ciężar prosto do Kaplicy Adoracji. Opowiedz o wszystkim czego doświadczasz, całym tym trudzie i bólu, Jezusowi i poproś o pomoc. Rozmawiaj. Tak jak z kimś bliskim i zaufanym. Pomoc przyjdzie. Ja czasem idę sobie popłakać przed Jezusem gdy boli. Czasem poprosić o pomoc. Czasem sobie z Nim pobyć. Wyciszam się i wychodzę z nowymi siłami.

Jeśli masz trudności z nawiązaniem relacji z Jezusem, w kryzysach tak bywa, to wołaj Matkę Bożą. To także nasza Mama. Zawsze przychodzi. To najwspanialsza Mama świata, żadnego swojego dziecka nie zostawi, gdy dziecko Ją woła i prosi o pomoc. Pomodlę się zaraz w twojej intencji i zawierzę cię opiece Matki Bożej. Przytul się do Niej całym sercem i odpocznij chociaż chwilę.
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Caliope pisze: 01 lis 2021, 13:09
Ser pisze: 01 lis 2021, 8:15 Dzień dobry.
Szukam pomocy ponieważ już nie wiem co robić...
Z domu jestem dda, po różnych terapiach od młodego wieku. Teraz kończę 12 kroków. Wciąż mam problemy ze sobą, sypie się moje małżeństwo, w pracy mam sytuację mobbing owa.
Żona widzę że sama że sobą sobie nie radzi, chce żebym się wyprowadził, ja też już w sumie chce, bo widzę że ranie innych swoim zachłowaniem. Boję się że wyprowadzka dobije nasze małżeństwo. Ja generalnie nie mogę nad sobą zapanować, nie wiem co się że mną dzieje. Dużo krzyczę, dużo we mnie złości. Pewnie są pod tym trudne uczucia z którymi sobie nie radzę, ale nie mogę dotrzeć w tym wszystkim do sedna...
Jak sobie pomoc? Jak zapanować nad sobą? Czy wyprowadzka jest rozwiązaniem? No i wreszcie jak odbudować swoje małżeństwo? Może ktoś z Was miał podobna sytuację i może coś podpowiedzieć.
Z Panem Bogiem
Witaj Serze, co powoduje w tobie tyle złości? czy to jest byle jaka rzecz, typu źle postawiona szklanka? czy żona sie przypadkiem nie buntuje, bo chcesz wszystko mieć pod kontrolą? a może sytuacja w pracy, napięcie ,powoduje wybuchy złości na żonie, bo jest pod ręką i można na niej rozładować emocje? My DDA wynosimy to z domu, codziennie było napięcie czy rodzic wróci do domu pijany, czy nie pod wpływem. Po czasie kiedy już nie ma obok rodzica ,fundujemy sobie takie napięcie sami byle czym i krzywdzimy ludzi wokół, to typowe mechanizmy. Mój mąż do niedawna robił to samo co ty, a ja nauczyłam się mówić, że nie może na mnie krzyczeć, bo to mnie rani i to nie jest moja wina, że coś mu nie pasuje.To jest do przepracowania na terapii, jeśli w niej jesteś, to trzeba się za to zabrać.
Cześć,
trudne pytanie, zacząłem się już zastanawiać czy nie mam problemów neurologicznych, ale chyba nie. Widzę że gromadzi się we mnie napięcie i potem jest wybuch, albo długo nie reaguje, nie reaguje na bieżąco. Ostatnio chyba wykończył mnie stres w pracy, ale to zawsze jest coś, wcześniej zwalałem na kredyt. Teraz piłem bardzo dużo kawy + sytuacja mobbingowa z szefową, krzyk, walenie w biurko. Nawet odczuwałem takie wewnętrzne rozdygotanie, nie wiem czegoś takiego jeszcze nie miałem. Zacząłem pić melisę i odstawiłem kawę.
Odczuwanie napięcia na pewno, samo krzywdzenie i dowalanie sobie na pewno. Od lat obserwuję że zamiast w stresie odstawić kawę to piję jej więcej, brak ruchu i czasu dla siebie też robi swoje.
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Nirwanna pisze: 01 lis 2021, 12:23 Witaj na forum, Serze,
Przede wszystkim - jeśli nie czytałeś szerzej forum - to zachęcam Cię mocno do tego, a jednocześnie przestrzegam przed podawaniem charakterystycznych szczegółów dotyczących siebie i rodziny, internet nie jest anonimowy wbrew pozorom.
Skoro jesteś tu, to zakładam, że jesteś małżonkiem sakramentalnym?
Nie wiem, czy dobrze rozumiem - macie kryzys, bo każde z Was nie radzi sobie ze sobą samym? Dodatkowo Ty nie radzisz sobie ze swoją agresją?
Tutaj ja bym postarała się zauważyć dwie rzeczy - czasem program 12 Kroków, zanim zacznie "działać" prowadzi przez pewien kryzys rozsypania się "starego człowieka", po to aby Bóg zaczął odbudowywać prawdziwego Ciebie. Może tak być, choć nie musi.
Dodatkowo, rozumiem, że ten stan własnej agresywności i jego skala jest dla Ciebie nowa? Skoro piszesz, że nie wiesz co się z Tobą dzieje? Rozważyłabym tu dwie rzeczy (warto skonsultować np. ze swoim terapeutą), w zależności od przyczyny, z jednej strony warsztaty typu Trening Zastępowania Agresji, a z drugiej strony wizyta u lekarza psychiatry lub neurologa. Nawet tylko po to, aby wykluczyć jakąś zaczynającą się chorobę, lub np. nowotwór mózgu.
Mam świadomość, że idę trochę w gdybologię, ale najwyżej sprostujesz, jeśli zechcesz napisać o sobie coś więcej.
Generalnie tu staramy się przyjrzeć przede wszystkim sobie, aby po swojej stronie pracować nad elementami zaburzającymi relację małżeńską. Stąd słowa skierowane do Ciebie, choć być może Twoja żona też ma swoje do przepracowania.
Witam,
nie skala agresywności nie jest nowa, jest ze mną od zawsze od młodości sobie z tym nie radziłem, chyba dla tego że tak strasznie mnie traktował ojciec... I powielam ten schemat. Zastanawiam się czy 12 kroków nie otworzyło drzwi do tłumionych i wypartych uczuć i sytuacji... I teraz może potrzeba dobrej terapii DDA, zaznaczam że takie już przechodziłem. Nie czuje rozsypania po 12 kr, wręcz czuje że zbieram się w sobie. Tak wiem przyglądam się sobie. Staram się skupić na swoich błędach i nie domaganiach. Na pewno ogromną trudność i ataki złości sprawia krytykowanie mnie i ocenianie, zrucanie całej odpowiedzialności za małżeństwo na mnie.
To jest przykre. Poza tym agresywnie zachowuje się do wszystkich nawet do dzieci. Więc coś jest mocno nie tak...
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Bławatek pisze: 01 lis 2021, 17:10 Witaj,

Wyprowadzka nigdy nie jest dobra. Bo potem ciężko wrócić. A także dasz żonie do ręki kartę przetargową - to Ty opuściłeś rodzinę.

Dobrze, że widzisz obszary które kuleją więc masz szansę coś z tym zrobić. Ja nie jestem ideałem, wiem ile mam za uszami. I niestety męża ideała nie miałam - a ilekroć mu wspominałam co jest u niego nie tak to się obrażał, a teraz po 1,5 roku sam przyznaje to co ja wtedy widziałam. Ja często reaguję złością czy agresją - wynika to głównie z przeładowania złymi zdarzeniami z dnia, tygodnia i wystarczy mały zapalnik - np. buntujący się syn i wybucham. Walczę z tym, ale łatwo nie jest.

Jeśli masz w pracy sytuację mobbingu to nie czekaj aż zostaniesz wykończony, z tym trzeba walczyć - pracodawca może dostać olbrzymie kary nawet gdy nie jest tego świadom bo np. rzecz dzieje się między współpracownikami, więc jeśli nie macie procedury antymobingowej to udaje się do pracodawcy, kadr lub innej osoby - ważne aby ktoś oprócz Ciebie i tej sytuacji wiedział. A niestety negatywne emocje pewno w Tobie siedzą i przenosisz to do domu lub na żonę. Ja mam teraz taką sytuację, że zostałam oddelegowana do pracy z osobą z którą kiedyś pracowałam, niestety to już nie jest ta sama osoba i ciężko mi się z nią współdziałała, bo dużo rzeczy musiałam po niej poprawiać lub nawet robić, ale ona zawsze jest najlepsza, ideałem (co innego mówi o sobie i myśli, a co innego wynika z jej pracy) - ale uczę się, że nie pozwolę się wykorzystać i powoli mówię "nie", liczę się z tym, że za moimi plecami zapewne jestem oczerniana, ale na szczęście inni pracownicy i szef mnie cenią i wiedzą jaką jestem. Ale niestety jest to bardzo trudna osoba, chciałoby się nawet powiedzieć toksyczna, ale to dopiero widać przy codziennym całodziennym kontrakcie. Niestety 5 dni pracy z tą osobą robią swoje więc już wiem, że w piątki odreagowuje w zdrowy sposób - np. sprzątając, a nie krzycząc na dziecko. Niestety mobbing czasami może być czyniony nieświadomie i czasem trudno jest odważyć się walczyć o swoje, ale warto bo taka sytuacja może wyniszczać.

Na spowiedzi i terapii kiedyś usłyszałam, że złość nie jest zła, tylko musi uchodzić z człowieka w taki sposób by nikogo nie ranić.

Życzę sił, bo niestety to co dobre łatwo nie przychodzi.
Witaj,
nie mogę zostawić tej pracy, nie będziemy mieli co jeść to musi się rozwiązać inaczej, poza tym mam specyficzne wykształcenie humanistyczne i nie znajdę od tak pracy... doświadczenia mam dużo, lta też już jakieś są i nie jest łatwo. Raz już mobbing przeszedłem więc na szczęście wiem co robić. Daje sobie jeszcze szanse chodź wiem że to może być błąd który bedzie mnie dużo kosztował... Jest proc. antymob. czekam na odp jednej osoby która bada sprawę. Tak poza tym poinformowałem o tej sytuacji wszystkich których tylko mogłem. Mobber jest mocno umocowany, również politycznie i nie do ruszenia od lat a ja jestem nowy. Więc wiadomo jestem miesem armatnim. Sytuacja niestety komplikuje się przez syt w domu, bo nie da rady toczyć dwóch poważnych walk jednocześnie. No tak w sumie potrzebuje nauczyć się sobie radzić z tą złością. I też wydaje mi się intuicyjnie że pod tą złością kryją się inne trudniejsze uczucia i emocje, których nie potrafię nazwać.
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Dziękuję Wam za odpowiedzi, za dzielenie się swoimi historiami, dobre słowo, pytania i podpowiedzi. Poczułem że nie jestem z tym sam i najważniejsze że mnie nie oceniacie. Chyba nie którym wysłałem odpowiedzi w wiadomościach myśląc że odpowiadam w wątku. Jest mi lepiej, chyba zamierzam się przeciwstawić żonie i spokojnie wytłumaczyć co o tym myślę i jakie skutki będzie niosła za sobą ta decyzja. Nie wierze że nas to do czegoś przybliży. Wiem że wyprowadzka wygeneruje ogrom nowych problemów, a to stworzy nowe sytuacje do zranień i oskarżeń. Myślę też o wprowadzeniu do naszych rozmów zasady nie oceniamy i mówimy tylko o swoich uczuciach, mam też pomysł żeby notować zranienia od partnera i rozmawiać o nich raz w tygodniu. Zastanawiam się jak zadbać o innych i ochronić ich przed moją złością? Co mogliby robić żeby siebie ochronić i zatrzymać tę sytuację? Kolejna kwestia to mój rozwój. Dołączenie do wspólnoty Sychar, a może terapia DDA? Ale to sobie przegadam z prowadzącym 12 kr. Oczywiście jestem też otwarty na Wasze opinie. No i poszukam warsztatów radzenia sobie ze złością. To koniecznie na teraz. Oczywiście to mój plan a jaki ma Pan Bóg? Wasze komentarze też pokazują mi jak bardzo o siebie nie dbam, sen, odżywianie, ruch, ale ciężko mi to robić skoro wciąż słyszę że nic nie robię... To mnie blokuje, ale ostatecznie odpowiedzialność jest po mojej stronie. Jeśli chodzi o relację z Bogiem to jest mi trudno, ostatnio w zw z sytuacją w pracy. Ta praca była wymodlona u Maryii po wykształceniu i talentach, a tu taka skucha z mobbingiem. Ja już jakiś czas temu mobbing przeszedłem włącznie ze sprawą w sądzie i nie rozumiem czemu znów mi się to trafia. To mnie odrzuciło od Boga, a wytłumaczenia pt "Najwidoczniej czegoś nie przerobiłeś"naprawdę uważam delikatnie mówiąc za nie trafione. Teraz zacząłem wracać do relacji, spowiedź, komunia. Na adorację chodzę. Jest moc w tym co się tu dzieje. Dziękuję Wam raz jeszcze
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Caliope »

Terapia DDA, uczymy się na niej żyć, bez takich zachowań. Wyniosłeś to z domu rodzinnego, trzeba to w nim zostawić. Kawa też do tego pobudza, a potrzebujesz wyciszenia, bo bliscy z tobą nie wytrzymają. Potrzebujesz solidnych granic do postawienia sobie, pomyślenia co ty czujesz w trakcie agresji i zaraz po niej. Mój mąż do niedawna też tak się zachowywał, ale ja już nie pozwalam.ba przekraczanie moich granic. Twoja żona też jest z podobnej rodziny do twojej ? tak pomyślałam, bo bardzo przekraczają jej granice, a ona nie broni się jak mogłaby.
Klara*
Posty: 39
Rejestracja: 19 wrz 2018, 8:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Klara* »

Witaj !!!
Brawo dla Ciebie, że jesteś świadomy kim jesteś, jak się zachowujesz i jak krzywdzisz bliskich tym zachowaniem .
Mój mąż też jest DDA, ale on nie dopuszcza tego faktu do siebie , nic nie robi w tym zakresie, a kryzys się pogłębia. Może ktoś podpowie co mam zrobić , aby mąż poszedł na terapię i dał sobie szansę. Przepraszam, że w Twoim wątku, ale nie jestem gotowa zakładać swój własny , więc może żeby nie zaśmiecać u Ciebie jeśli ktoś chce mi odpowiedzieć proszę na priv.
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Problem polega na tym, że ja na terapii DDA byłem, byłem również na terapii dla osób stosujących przemoc i ofiar przemocy i w sumie czuję że po tych wszystkich terapiach nadal jestem w tym samym punkcie. Może przesadzam, bo dużo wiem, dużo widzę, potrafię wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze tylko nic za tym nie idzie... Dopiero teraz po w trakcie 12 kroków czuję że coś drgnęło... Chyba powoli zaczynam myśleć o dobrej terapii DDA. Może ktoś z Was może taką podpowiedzieć w Warszawie lub okolicach? Raczej myślałem o indywidualnej. Jestem też otwarty na jakieś warsztaty panowania nad złością lub coś podobnego.
Co do kawy, to ma na mnie tragiczny wpływ, pije ją głównie ponieważ mam problemy ze snem i później się tym

Żona też jest z rodziny dysfunkcyjnej, wiem, że w dzieciństwie była w jej domu rodzinnym przemoc i alkohol. Jak patrzę na małżeństwo jej rodziców, to brak mi słów... bardzo nie komfortowo się czuję jak na to patrzę...
Słowem jest przed nami bardzo dużo pracy indywidualnej i małżeńskiej. W sumie wiem jedno bardzo się kochamy. Może inaczej widzę że żona mnie bardzo kocha. Chociaż widzę, że na ten moment jesteśmy bardzo poranienie i ciężko nam o czymkolwiek rozmawiać. Żona też podjęła kroki w rozwoju osobistym i to budzi moją nadzieję. Natomiast bardzo trudno jest mi to przyjąć ponieważ wiem, że to wszystko będzie trwało latami...
Ser
Posty: 23
Rejestracja: 27 cze 2021, 16:14
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Ser »

Klara:
zupełnie nie mam z tym problemu, że piszesz. Fajnie że się odważyłaś napisać.
Z mojego doświadczenia wygląda to tak że ja 2,5 roku temu podjąłem 12 kr, zdałem sobie spr że jedyne co mogę zrobić to zmienić siebie a nie żonę. Więc odpowiedź brzmi zadbaj o siebie i zmień siebie, wtedy rzeczywistość wokół też zacznie się zmieniać. Oczywiście, to nie odbędzie się bez walki ponieważ "Nowa Ty" nie koniecznie będziesz "wygodna" dla otoczenia.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Caliope »

Klara* pisze: 03 lis 2021, 12:16 Witaj !!!
Brawo dla Ciebie, że jesteś świadomy kim jesteś, jak się zachowujesz i jak krzywdzisz bliskich tym zachowaniem .
Mój mąż też jest DDA, ale on nie dopuszcza tego faktu do siebie , nic nie robi w tym zakresie, a kryzys się pogłębia. Może ktoś podpowie co mam zrobić , aby mąż poszedł na terapię i dał sobie szansę. Przepraszam, że w Twoim wątku, ale nie jestem gotowa zakładać swój własny , więc może żeby nie zaśmiecać u Ciebie jeśli ktoś chce mi odpowiedzieć proszę na priv.
Klaro nie da się zmienić męża i namówić go na terapię. Ty sama możesz iść na terapię by nauczyć stawiać sobie granice i nie pozwalam mężowi ciebie ranić. My DDA bez terapii jesteśmy okropni w życiu. Żyjemy w skrzywdzeniu i w dzieciństwie, a reszta cierpi. Ja jestem po terapii, mąż nie, ale wiem jak postępować by nie było nadkontroli i wyżywania na mnie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak sobie pomoc?

Post autor: Caliope »

Byłeś na grupowej terapii w ośrodku uzależnień? to jest miejsce dla DDA.
Żonie też by przydała się terapia, by stawiać granice, byś jej ich nie przekraczał, a widać, że ją to rani. Mi jako już silnej kobiecie łatwiej jest żyć z mężem DDA jak nie jestem miękka i podatna na zranienia. Stanowczość w wypowiedziach, własne zdanie to podstawa. Kiedyś nie miałam tego, może twoja żona ma teraz tak samo jak ja wcześniej i jeszcze boi się odrzucenia.
ODPOWIEDZ