Rozwód po katolicku

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

agnes94 pisze: 28 paź 2021, 19:32
Sefie pisze: 28 paź 2021, 19:16
Caliope pisze: 28 paź 2021, 17:48 A czego ty chcesz? chcesz separacji? czy oddalenia powództwa? czy może świętego spokoju bez robienia czegokolwiek i zgodzisz się na to co zechce żona?
Nie chcę dopuścić do rozwodu, to jest cel. Jasne jest, że oddalenie byłoby najlepsze ale pytam bo nie wiem co jest bardziej prawdopodobne przy orzeczeniach. Na coś będę musiał się zdecydować.
W przypadku oddalenia w grę wchodzi tylko dobro dzieci, bo reszta przesłanek przez czas niemieszkania razem będą spełnione.
Jestem w takiej sytuacji jak Ty, nie mieszkam z mężem 2 miesiące, w poniedziałek dostałam pozew poszłam z tym do swojej Pani prawnik i zapytałam co mam zrobić? Powiedziała, że jeżeli ja nie chce rozwodu, to najlepiej w odpowiedzi wnioskować o oddalenie. Mamy z mężem dwoje malutkich dzieci ( starsza córka rok i 9 msc, młodsza 8 msc) i prawnik powiedziała mi, że przy takich malutkich dzieciach mąż szybko rozwodu nie dostanie, a jak będzie to okaże się już w sądzie.
Przykro mi agnes94, dziecko zaczyna raczkować a już traci tatę.
Tak czy inaczej dziękuję za radę.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

miało być zaczyna stawiać pierwsze kroki.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Astro pisze: 28 paź 2021, 19:44 Z tymi dowodami do sądu musisz być rozsądny i czujny jak waszka bo możesz być oskarżony dodatkowo o prześladowanie i stalking.
Inna sprawa ,że ja takie zdjęcia jako dowód w sądzie przedstawiłem. Tłumaczenie wiarołomnej takie , że z przyjacielem cieszyli się z ciąży jego narzeczonej. W ciekawy sposób .przytulając się , głaszcząc , spacerując jak podlotki za rączkę itd.
I co ? Sąd to klepna jako wiarygodne.
Nie będę zbierał żadnych dowodów, bo nie nakryłem jej nigdy a to co mam to jedynie domysły. Nie mam zamiaru odchodzić od zmysłów i krążyć po mieście w nadziei, że a nóż się coś trafi.
Kiedyś zarzuciła mi, że nie wiem jacy inni faceci potrafią być dobrzy dla swoich kobiet. Cóż niech spróbuje, niech się przekona bo i tak wpływu już na nią nie mam żadnego. Może jednak przekona się że stary mąż aż tak zły nie był i wady które miał jednak aż tak złe nie były.
Z męskiego punktu widzenia mało realne jest żeby jakiś facet był gotowy na długi związek z samotną matką z trójką malutkich dzieci mieszkającą u rodziców, jeśli kogoś znajdzie to raczej na krótki moment, który może się zakończyć dla niej boleśnie.
Na chwilę obecną jestem na etapie odtruwania się od żony, zauważyłem że uczucia jakie do niej żywię są swego rodzaju nałogiem emocjonalnym, staram się ją pokochać na nowo ale miłością mądrą a nie emocjonalną.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Ruta »

Zgadzam się z tym, by nie zbierać dowodów na małżonka do sądu. Mój mąż żyje z kowalską. Ale w sądzie się nie przyznał. Nie zamierzam poruszać tego tematu. Ani zbierać dowodów. Nie interesuję się życiem męża poza domem i rodziną. Po co mam siebie samą ranić?

Mam Sefie jedną uwagę, jeśli celem jest nie dopuszczenie do rozwodu, to łatwo o walkę. Bo celem żony jest coś przeciwnego. Dlatego ja postawiłam sobie inne cele, dać wyraz mojej miłości do męża oraz mojemu przekonaniu o nierozerwalności małżeństwa. A ponadto nie dać wkręcić się w młyn rozwodowo-sądowy. Nie żyję sprawą rozwodową, na co dzień jej nie ma. Czasem muszę zajrzeć do sądu, czasem coś tam napisać. Ale nie umieszczam tego w centrum pola uwagi.
Pamiętam też o tym, że po wyjściu z sądu będziemy żyć dalej. Jak zrobimy tam bardachę to o pojednanie będzie trudniej.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Ruta pisze: 29 paź 2021, 19:04 Zgadzam się z tym, by nie zbierać dowodów na małżonka do sądu. Mój mąż żyje z kowalską. Ale w sądzie się nie przyznał. Nie zamierzam poruszać tego tematu. Ani zbierać dowodów. Nie interesuję się życiem męża poza domem i rodziną. Po co mam siebie samą ranić?

Mam Sefie jedną uwagę, jeśli celem jest nie dopuszczenie do rozwodu, to łatwo o walkę. Bo celem żony jest coś przeciwnego. Dlatego ja postawiłam sobie inne cele, dać wyraz mojej miłości do męża oraz mojemu przekonaniu o nierozerwalności małżeństwa. A ponadto nie dać wkręcić się w młyn rozwodowo-sądowy. Nie żyję sprawą rozwodową, na co dzień jej nie ma. Czasem muszę zajrzeć do sądu, czasem coś tam napisać. Ale nie umieszczam tego w centrum pola uwagi.
Pamiętam też o tym, że po wyjściu z sądu będziemy żyć dalej. Jak zrobimy tam bardachę to o pojednanie będzie trudniej.
Ruta, małżonka mi wprost powiedziała, że jak będę się stawiał to postara się przedstawić moją gorszą twarz :)
Oczywiście nie zależy mi na wojnie, mamy dzieci. Nawet jak dojdzie do rozwodu to i tak do końca życia jesteśmy w pewien sposób skazani na siebie. Ale stwierdzenie o praniu brudów oczywiście padło i to, że już mnie nie chce i mam jej nie zmuszać do siebie też. Oczywiście mamusia jest powołana na świadka :)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: agnes94 »

Sefie pisze: 29 paź 2021, 19:32
Ruta pisze: 29 paź 2021, 19:04 Zgadzam się z tym, by nie zbierać dowodów na małżonka do sądu. Mój mąż żyje z kowalską. Ale w sądzie się nie przyznał. Nie zamierzam poruszać tego tematu. Ani zbierać dowodów. Nie interesuję się życiem męża poza domem i rodziną. Po co mam siebie samą ranić?

Mam Sefie jedną uwagę, jeśli celem jest nie dopuszczenie do rozwodu, to łatwo o walkę. Bo celem żony jest coś przeciwnego. Dlatego ja postawiłam sobie inne cele, dać wyraz mojej miłości do męża oraz mojemu przekonaniu o nierozerwalności małżeństwa. A ponadto nie dać wkręcić się w młyn rozwodowo-sądowy. Nie żyję sprawą rozwodową, na co dzień jej nie ma. Czasem muszę zajrzeć do sądu, czasem coś tam napisać. Ale nie umieszczam tego w centrum pola uwagi.
Pamiętam też o tym, że po wyjściu z sądu będziemy żyć dalej. Jak zrobimy tam bardachę to o pojednanie będzie trudniej.
Ruta, małżonka mi wprost powiedziała, że jak będę się stawiał to postara się przedstawić moją gorszą twarz :)
Oczywiście nie zależy mi na wojnie, mamy dzieci. Nawet jak dojdzie do rozwodu to i tak do końca życia jesteśmy w pewien sposób skazani na siebie. Ale stwierdzenie o praniu brudów oczywiście padło i to, że już mnie nie chce i mam jej nie zmuszać do siebie też. Oczywiście mamusia jest powołana na świadka :)
Twoja żona mówi takie rzeczy jakie mi mówi mój mąż plus u niego mamusia też powołana na świadka :)
Nie walcz z żoną, nie przekonuj bo nie przekonasz jak dojdzie do rozprawy po prostu idź tam z postawą miłości, nie atakuj, nie daj się wciągnąć w tą grę. Ja mam taki sam plan, jak mąż w pozwie napisał, że uczucia między nami ustały to ja w odpowiedzi napisałam, że kocham męża i moje uczucia do niego są szczerę i nie osłabły ani tym bardziej nie ustały.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Astro »

Sefie pisze: 29 paź 2021, 19:32
Ruta, małżonka mi wprost powiedziała, że jak będę się stawiał to postara się przedstawić moją gorszą twarz :)
Oczywiście nie zależy mi na wojnie, mamy dzieci. Nawet jak dojdzie do rozwodu to i tak do końca życia jesteśmy w pewien sposób skazani na siebie. Ale stwierdzenie o praniu brudów oczywiście padło i to, że już mnie nie chce i mam jej nie zmuszać do siebie też. Oczywiście mamusia jest powołana na świadka :)
Jeśli ma dobrego prawnika , to może to zrobić bez dwóch zdań , może cię zniszczyć. Ja słyszałem takie słowa.
Prawie jej sie udało. Prawie . Nie wzięła pod uwagę jednego mojego uporu i samozaparcia. Kochasz ? To ratuj i staraj sie .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Astro pisze: 29 paź 2021, 20:58
Sefie pisze: 29 paź 2021, 19:32
Ruta, małżonka mi wprost powiedziała, że jak będę się stawiał to postara się przedstawić moją gorszą twarz :)
Oczywiście nie zależy mi na wojnie, mamy dzieci. Nawet jak dojdzie do rozwodu to i tak do końca życia jesteśmy w pewien sposób skazani na siebie. Ale stwierdzenie o praniu brudów oczywiście padło i to, że już mnie nie chce i mam jej nie zmuszać do siebie też. Oczywiście mamusia jest powołana na świadka :)
Jeśli ma dobrego prawnika , to może to zrobić bez dwóch zdań , może cię zniszczyć. Ja słyszałem takie słowa.
Prawie jej sie udało. Prawie . Nie wzięła pod uwagę jednego mojego uporu i samozaparcia. Kochasz ? To ratuj i staraj sie .
To niszczenie jest na pierwszej rozprawie czy na wszystkich? Która rozprawa jest najgorsza?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Astro »

Sefie pisze: 29 paź 2021, 21:07
Astro pisze: 29 paź 2021, 20:58
Sefie pisze: 29 paź 2021, 19:32
Ruta, małżonka mi wprost powiedziała, że jak będę się stawiał to postara się przedstawić moją gorszą twarz :)
Oczywiście nie zależy mi na wojnie, mamy dzieci. Nawet jak dojdzie do rozwodu to i tak do końca życia jesteśmy w pewien sposób skazani na siebie. Ale stwierdzenie o praniu brudów oczywiście padło i to, że już mnie nie chce i mam jej nie zmuszać do siebie też. Oczywiście mamusia jest powołana na świadka :)
Jeśli ma dobrego prawnika , to może to zrobić bez dwóch zdań , może cię zniszczyć. Ja słyszałem takie słowa.
Prawie jej sie udało. Prawie . Nie wzięła pod uwagę jednego mojego uporu i samozaparcia. Kochasz ? To ratuj i staraj sie .
To niszczenie jest na pierwszej rozprawie czy na wszystkich? Która rozprawa jest najgorsza?
Nie pociesze cię . To jest proces, pewien proces. i nie dotyczy tylko strikte samych spraw , a wszystkiego co z rozwodem jest związane. A na sprawach ? Na każdej możesz zostać starty w pył przez sędzinę , ze psychicznie będziesz wysiadał.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Ruta »

Sefie, trzeci rok procesu rozwodowego. Żyję, nie jestem starta na proch i pył.
Mąż wnosi o rozwód, ja się nie zgadzam. Mieliśmy też konflikt o realizację kontaktów. O kontakty w zasadzie się sami z czasem dogadaliśmy. Sąd nam nie pomógł, bo postanowienie zabezpieczające wydane na wniosek męża było najgłupsze z możliwych i najbardziej krzywdzące dla dziecka. Może więc w sumie sąd pomógł nam właśnie tym głupim postanowieniem. Bo tym bardziej trzeba było się dogadać. W dogadaniu się w sprawie kontaktów męża z synem poza sądem i poza sprawą pomogła mi praca nad komunikacją i nad stawianiem granic.

Choć oczywiście same rozprawy nie są miłym przeżyciem, raczej z kategorii wizyta u dentysty. Nie jest przyjemnie, ale potem sie wychodzi i zapomina. Nie znam nikogo kto zyje wizytą u dentysty i zadręcza siebie i bliskich miesiącami szczegółowymi nawracającymi opisami: i wtedy asystentka dała jej większe wiertło, a dentystka powiedziała, co pan taki strachliwy... i potem...tu odpowiednia dramatyczna oprawa muzyczna... jeszcze celowo mi przycisnęła głowę... i założyła klamrę za zęby. Ale opowieści z sal sądowych niestety bywają , a sędzia zawsze ma w nich największe wiertło i wampirzy zgryz.

Kwestia podejścia. Ja nie chcę rozwodu, kocham męża, wiara jest dla mnie ważna i dlatego nie chcę też wyrazić zgody na rozwód. I tylko tyle. Wyrażam siebie i swoje stanowisko. Ale nie chcę też manipulować sądem, czy naciskać męża, by rozwód nie był orzeczony. To już poza moją strefą wpływu. Jest różnica między wyrażeniem siebie, a nastawieniem na efekt, na przyklad na brak rozwodu. Lepiej się tym nie spinać.

Nie atakuję męża, nic nie wywlekam. Jeśli są jakieś zarzuty wobec mnie nieprawdziwe, mówię prawdę, jeśli są prawdziwe, to przyznaję, ale zaznaczam, że takie zachowanie nie spowodowało rozpadu więzi, a tylko takie zachowania są w rozprawie o rozwód winą, pokazuję też co dla dobra małżeństwa poprawiałam, robiłam. Jestem człowiekiem, robiłam błędy, mialam trudne momenty i zachowania, ale pracowałam nad nimi i nie przyczyniałam się do rozpadu więzi małżeńskiej oraz nie działałam nigdy przeciwko małżeństwu. Działałam dla dobra
małżeństwa.

Bardzo pomaga mi praca duchowa...pomaga mi w tym, by się nie wkręcić w młyn rozwodowy. Przed terminem rozprawy modlę się w intencji wszystkich jej uczestników. Podejmuję post. Oczyszczam się w spowiedzi. Przyjmuję stale Komunię Świętą. Na rozprawę idę prosto z Adoracji, a gdy jest rano wcześnie, to z wieczornej Adoracji. Modlę się do Ducha Świętego. Na salę sądową, żeby nie być sama zapraszam wszystkich swoich Świętych, których znam i kocham, i tych którzy chcą mnie wesprzeć, Świętą Rodzinę, Aniołów. Sprawdzam też Świętych Patronów dnia rozprawy i nawiązuję z nimi współpracę.
Co mogę napisać? Mamy bardzo dziwną rozprawę rozwodową. Świadek męża zeznawała, że byliśmy bardzo dobrym małżeństwem. Pani mecenas męża była zaszokowana zeznaniami świadka i miała duży problem by z nich wybrnąć. Mąż na kolejnej sprawie powiedział, że to on jest winny. Sędzia dała nam odroczenie na rok. Jest więc w sumie zabawnie, gdy się współdziała z najlepszymi obrońcami węzła małżeńskiego. Jezu, ty się tym zajmij. Na ziemi takich obrońców nie znajdziesz. Aby się nie spinać sprawą sądową, polecam lekturę Pisma Świętego. Fantastyczny jest proces Świętego Pawła oparty na prawie rzymskim. Święty Paweł i jego postawa w procesie są dla mnie modelowe. Od numeru 21 jest opis całego aresztowania i procesu. Paweł zna swoje prawa i potrafi z nich w procesie korzystać i korzysta, ale też ogranicza się do mówienia prawdy i dawania świadectwa. Zawsze mnie bawi fragment, gdy namiestnik Rzymski Festus próbuje zreferować sprawę Pawła królowi Agryppie. Mówi, że chodzi o jakiś spór religijny i o "jakiegoś Jezusa, który wprawdzie umarł, ale Paweł zapewniał, że żyje".
Myślę, że Święty Paweł to dobry wzór dla osób pozwanych cywilnie w sprawach, których sedno dotyczy wiary. Czyli także w sprawach małżonków sakramentalnych. Dobrej lektury, gorąco polecam. Polecam także lekturę świadectw na forum. Oraz Sycharowych materiałów pomocowych.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Dzięki Ruta, bardzo mi pomogłaś.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Wygląda na to, że moja małżonka zdjęła maskę pobożności, przestała z dumą nosić krzyżyk na piersi, zamieniła na stary wisiorek, zauważyłem jak odstawiłem dzieci. Niestety dalej u niej jest obojętność i lekceważenie. Daje dzieci, odbiera jak automat to kawy.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Sefie »

Odezwała się moja małżonka. Oczywiście rozwód ma być bo decyzję podjęła ale widać już jest jej ciężko u rodziców więc chcę żeby mieszkanie przepisać na nią. Jakieś sugestie? Jak odpowiedzieć żeby nie urazić?
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Pavel »

Widać, to znaczy?
To jej słowa czy twoja interpretacja?

A jak ty byś odpowiedział?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód po katolicku

Post autor: Caliope »

Ja bym zaproponowała mediacje w takiej sprawie, one mogą pomóc dojść do porozumienia. A może nawet do pojednania. Nie może być tak, że wszystko żonie teraz oddasz, majątek jest w połowie twój.
ODPOWIEDZ