A co ja mam z tym wpisem wspólnego?Caliope pisze: ↑17 gru 2021, 1:32Pavle, noe doczytałam akurat tego, a na to jestem często uczulona. Chora jestem ,mam prawo się pomylić, nie jestem robotem do roboty, a czującym czlowiekiem.jacek-sychar pisze: ↑16 gru 2021, 10:11Sefie
A jesteś pewien, że wszyscy odpisujący cokolwiek z Twoich wpisów przeczytali? Ja czasami mam wątpliwość. Jeszcze większą przy czytaniu ze zrozumieniem.
Pamiętaj, że wielu pisze tutaj bardziej dla siebie.
czasami ktoś nie ma nic sensownego do powiedzenia, ale czuje imperatyw wewnętrzny, żeby jednak coś napisać.
Taka sycharowska wersja "parcia na szkło".
Jak Ci na forum coś powiedzą, to tak musi być. Bo oni wiedza lepiej.
Pewnie to było picie emocjonalne.
Rozwód po katolicku
Moderator: Moderatorzy
Re: Rozwód po katolicku
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Rozwód po katolicku
Bo to ja nie doczytałam, że Sefie ma ojca DDA, nie on sam nim jestPavel pisze: ↑17 gru 2021, 10:54A co ja mam z tym wpisem wspólnego?Caliope pisze: ↑17 gru 2021, 1:32Pavle, noe doczytałam akurat tego, a na to jestem często uczulona. Chora jestem ,mam prawo się pomylić, nie jestem robotem do roboty, a czującym czlowiekiem.jacek-sychar pisze: ↑16 gru 2021, 10:11
Sefie
A jesteś pewien, że wszyscy odpisujący cokolwiek z Twoich wpisów przeczytali? Ja czasami mam wątpliwość. Jeszcze większą przy czytaniu ze zrozumieniem.
Pamiętaj, że wielu pisze tutaj bardziej dla siebie.
czasami ktoś nie ma nic sensownego do powiedzenia, ale czuje imperatyw wewnętrzny, żeby jednak coś napisać.
Taka sycharowska wersja "parcia na szkło".
Jak Ci na forum coś powiedzą, to tak musi być. Bo oni wiedza lepiej.
Pewnie to było picie emocjonalne.
Re: Rozwód po katolicku
Ale ten powyższy post pisał Jacek, nie ja
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Rozwód po katolicku
Caliope
Przecież napisałaś, że jesteś chora
A swoją drogą Jacek uciszył rozmówców. Skutecznie.
Mamy parcie na szkło i piszemy, żeby pisać... No cóż
Przecież napisałaś, że jesteś chora
A swoją drogą Jacek uciszył rozmówców. Skutecznie.
Mamy parcie na szkło i piszemy, żeby pisać... No cóż
Re: Rozwód po katolicku
Ale żeby wyjaśnić, co miałem na myśli, to denerwuje mnie pisanina wielu, którzy nie mają nic konkretnego do powiedzenia, ale jednak piszą. I to wątek za wątkiem.
Czasami chciałbym przeczytać, z czym sytuacja autora wątku niektórym się kojarzy.
Takie odniesienie sytuacji autora wątku do własnych przeżyć pozwala czasami spojrzeć na sytuację z innej strony. A przecież piszemy na tym forum po to, żeby jak najlepiej przeżyć swój kryzys. Takie okruszkowe świadectwa dla mnie są cenniejsze niż długie "picie piany". Oczywiście czasami i takie bicie piany może komuś pomóc. Ale myślę, że nie za często.
Oczywiście zawsze prawo do bicia piany, nawet ponad miarę, ma autor wątku. Jego wątek i jego prawa autorskie.
Re: Rozwód po katolicku
Teraz będę musiała sprawdzać za każdym razem, czy mi sie to pisanie nie pieni. Bo własnego wątku nie posiadawszy, do bicia piany nie mam prawa
Re: Rozwód po katolicku
Nie pisz w wannie, przy praniu ani przy zmywaniu
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Rozwód po katolicku
Czuj się zaproszona do "bicia piany" podobnie jak reszta forumowiczów. Jako twórca wątku otwieram go dla każdego
Zachęcam również do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami dotyczącego mojego rozpoznania kryzysu i uwagami bo być może coś źle odbieram i coś mi umyka.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Rozwód po katolicku
Wiesz Sefie.... jednak się wypowiem
Czytając całą dyskusję mam jedno spostrzeżenie - brak odpowiedzialności
Cała dyskusja od pierwszej strony to teście to rodzice to teściowa to ojciec
No proszę cie!
W jednym poście napisałeś niewinnie że się wymiksowałeś / to moje tłumaczenie/ z obowiązków bo już mieliście wszystko i co?
To tyle?
Teście ci dzieci bawili choinke ubierali!
Sorry - gdzie ty byłeś?
Dlaczego żona nie mogła liczyć na ciebie?
Tylko dlatego że 'to zła kobieta była' ty nie mogłeś sam lampek choinkowych powiesić?
Może żona zwyczajnie nie miała na kim się oprzeć po trudnych porodach i przy wychowaniu małych dzieci i tą pomoc znalazła w rodzicach bo w mężu nie? Może mama miała czas i cierpliwość ją zwyczajnie wysłuchać a ty nie?
Łatwo przerzucać winę na domy pochodzenia.
Ale sory - jak prawie 20 lat mieszka się razem to to chyba słabe jest żeby wskazywać głównego winowajcę rodziców moich czy małżonka?
Problem w tym że sami NIC nie zbudowali.
I owszem dddx ma cięższy start ale nie ma co umywać sobie nim ręce od własnej odpowiedzialności za skopane więzi
To moje zdanie
Pozdrawiam i siły życzę
Czytając całą dyskusję mam jedno spostrzeżenie - brak odpowiedzialności
Cała dyskusja od pierwszej strony to teście to rodzice to teściowa to ojciec
No proszę cie!
W jednym poście napisałeś niewinnie że się wymiksowałeś / to moje tłumaczenie/ z obowiązków bo już mieliście wszystko i co?
To tyle?
Teście ci dzieci bawili choinke ubierali!
Sorry - gdzie ty byłeś?
Dlaczego żona nie mogła liczyć na ciebie?
Tylko dlatego że 'to zła kobieta była' ty nie mogłeś sam lampek choinkowych powiesić?
Może żona zwyczajnie nie miała na kim się oprzeć po trudnych porodach i przy wychowaniu małych dzieci i tą pomoc znalazła w rodzicach bo w mężu nie? Może mama miała czas i cierpliwość ją zwyczajnie wysłuchać a ty nie?
Łatwo przerzucać winę na domy pochodzenia.
Ale sory - jak prawie 20 lat mieszka się razem to to chyba słabe jest żeby wskazywać głównego winowajcę rodziców moich czy małżonka?
Problem w tym że sami NIC nie zbudowali.
I owszem dddx ma cięższy start ale nie ma co umywać sobie nim ręce od własnej odpowiedzialności za skopane więzi
To moje zdanie
Pozdrawiam i siły życzę
Re: Rozwód po katolicku
Witaj Marylka
Długo nie pisałem w swoim wątku bo jakoś nie odczuwam takiej potrzeby. Od ostatniego wpisu minęły 2 miesiące, które pozwoliły mi na rozwój osobisty i zgłębianie lektur.
Nie wiem czy miałaś możliwość być w związku z DDD i DDRR. Ciężko jest budować więź jeśli słyszy się, że mama jest najważniejszą osoba w życiu i tylko ją kocha. Tutaj nawet pełne zaangażowanie nie daje gwarancji stabilności w związku.
Żałuję że nie trafiłem na to forum dużo wcześniej, bo kiedy słyszałem od żony, że wyszła za mnie, bo byłem dobrą partią, imponowalem jej i bała się że będzie w życiu sama nie rozumiałem takich słów, były dla mnie abstrakcją i nie sądziłem, że ktoś tak może funkcjonować. Dziś wiem, że może i że tak jest naprawdę. Ciężko się żyje w przeświadczeniu że małżeństwo to jednostronna miłość a z drugiej nie było pełnego zaangażowania, bezinteresowności, rozmów i otwartości.
Przestałem winić teściów za swoje małżeństwo. Winie ich za spaprane dzieciństwo swojej żony ale na to wpływu już nie mam. Skupiam się na tym na co mam wpływ czyli na sobie i dzieciach.
Jeśli chodzi o mój kontakt z nimi to problemem moim było stawianie granic a kiedy je stawiałem nie broniłem.
Nie uciekam też od odpowiedzialności za wkład w kryzys swojego małżeństwa. Z cegiełek, które w włożyłem pewnie i dom można by wybudować.
Na chwilę obecną nie chce kontynuować swojego wątku. Może za jakiś czas go odkurzę.
Długo nie pisałem w swoim wątku bo jakoś nie odczuwam takiej potrzeby. Od ostatniego wpisu minęły 2 miesiące, które pozwoliły mi na rozwój osobisty i zgłębianie lektur.
Nie wiem czy miałaś możliwość być w związku z DDD i DDRR. Ciężko jest budować więź jeśli słyszy się, że mama jest najważniejszą osoba w życiu i tylko ją kocha. Tutaj nawet pełne zaangażowanie nie daje gwarancji stabilności w związku.
Żałuję że nie trafiłem na to forum dużo wcześniej, bo kiedy słyszałem od żony, że wyszła za mnie, bo byłem dobrą partią, imponowalem jej i bała się że będzie w życiu sama nie rozumiałem takich słów, były dla mnie abstrakcją i nie sądziłem, że ktoś tak może funkcjonować. Dziś wiem, że może i że tak jest naprawdę. Ciężko się żyje w przeświadczeniu że małżeństwo to jednostronna miłość a z drugiej nie było pełnego zaangażowania, bezinteresowności, rozmów i otwartości.
Przestałem winić teściów za swoje małżeństwo. Winie ich za spaprane dzieciństwo swojej żony ale na to wpływu już nie mam. Skupiam się na tym na co mam wpływ czyli na sobie i dzieciach.
Jeśli chodzi o mój kontakt z nimi to problemem moim było stawianie granic a kiedy je stawiałem nie broniłem.
Nie uciekam też od odpowiedzialności za wkład w kryzys swojego małżeństwa. Z cegiełek, które w włożyłem pewnie i dom można by wybudować.
Na chwilę obecną nie chce kontynuować swojego wątku. Może za jakiś czas go odkurzę.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 270
- Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Będę walczył do końca...
Twoja żona wg mnie wogóle nie radzi sobie z lękiem moim zdaniem, tylko przenosi swoje nieprzepracowane emoce przez agresję na ciebie. Po co ma pracować nad sobą skoro ty to spokojnie przyjmujesz, bo wyjście z pokoju w momencie oberwania, to dla mnie żadna granica. Praca nad sobą wymaga wysiłku, rzut w męża to żadna praca. Mam nadzieję, ze to u ciebie nie będzie eskalować.Sefie pisze: ↑18 maja 2023, 21:27
Ja podczas agresji słownej mówię w prost, że nie ma we mnie zgody na rozmowę w takim tonie albo żebyśmy ją odłożyli na później. Kiedy to nic nie daje wychodzę. W przypadku "latających zabawek" bez słowa wychodzę.
Później jest chwila ciszy albo i dzień i przeprosiny.
Inną sprawą jest depresja i stany lękowe mojej żony, które się czasami uruchamiają i tylko w taki sposób potrafi sobie radzić z lękiem.
Sam dostałem parę razy od żony, sytuacja się pogarszała, ale doszedłem do wniosku na stanowisku, że każdy człowiek ma rozum i wolną wolę i postawiłem twardszą granicę, która działa już dość długo.
Moja teściowa, wiem z opowieści jej dzieci dopuszczała się przemocy nie tylko słownej wobec męża. Nie będę tu opisywał życia z jej córką, i tego jak wygląda ich życie rodzinne, jednak pobłażanie teścia takim zrachowaniom niczego dobrego nie przyniosło (delikatnie rzecz ujmując).
Ostatnio zmieniony 19 maja 2023, 15:51 przez Niepozorny, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Powyższy post odnosi się tylko i wyłącznie do tego, co napisał Sefie, dlatego został przeniesiony do jego wątku.
Powód: Powyższy post odnosi się tylko i wyłącznie do tego, co napisał Sefie, dlatego został przeniesiony do jego wątku.
Zaufaliśmy miłości.