nie wiem co mam zrobić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Monti pisze: 23 wrz 2021, 16:22 Przypuszczam, że Twój mąż nie podejmuje decyzji, bo nie musi. Tak naprawdę nie ponosi zbyt dotkliwych konsekwencji swojego zachowania. Myślę, że w takiej sytuacji najdotkliwsze dla niego byłyby konsekwencje finansowe. Obecnie może mieć ciasto i jednocześnie zjeść ciastko, więc żyć nie umierać. A jeśli zdecyduje się na kowalską, powie Ci, że przecież sama chciałaś rozwodu, to teraz nie rób problemów.
Akurat z zobowiazan finansowych się wywiazuje. To nie tu tkwi problem. Zreszta do tematu podchodzi ambicjonalnie. Umówiliśmy się na konkretna kwotę i z niej się wywiązuje. Ale rzeczywiście nie jestem stanowcza jesli chodzi o konsekwencje. Nie potrafiłam być stanowcza i nie stawiałam granic w małżeństwie. Dopiero się tego ucze. Na dzień dzisiejszy staram się trzymać granic takich jakie byłyby konsekwencja rozwodu - dom to nie hotel, restauracja. Brak wspólnie spedzanego czasu, bo dla mnie to pozor normalności, a przecież ta sytuacja jest chora. Tylko takie przyszly mi do głowy. Zamowilam i czekam na książkę, ktora polecacie o granicach w małżeństwie. Może po jej lekturze bede madrzejsza?
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Zwyklaosoba pisze: 23 wrz 2021, 16:42 Nie podejmuj żadnych ruchów, które należą do niego, usłyszysz też pewnie " ty zdecyduj o rozwodzie" . Najlepiej wykreśl ze słownika "rozwód" a jeśli już coś wspomni to " jego rozwod" ja specjalnie podkreślam a jakiejkwiek komunikacji ,możliwe ,że bedzi próba przypisania tobie odpowiedzilaności , w końcu to taka niełatwa i nieelegancka sprawa zostawić żonę, lepiej jak jest to wspólna " amerykańska" decyzja. Nie to nie tak to tak . Białe to białe a czarne to czarne. Trzymaj się, jestes silna!
Dziekuje. Chociaż w te sile tak ciężko mi teraz uwierzyć. Bardzo za nim tesknie. Wieczory są najgorsze...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Caliope »

Julit pisze: 23 wrz 2021, 19:22
Zwyklaosoba pisze: 23 wrz 2021, 16:42 Nie podejmuj żadnych ruchów, które należą do niego, usłyszysz też pewnie " ty zdecyduj o rozwodzie" . Najlepiej wykreśl ze słownika "rozwód" a jeśli już coś wspomni to " jego rozwod" ja specjalnie podkreślam a jakiejkwiek komunikacji ,możliwe ,że bedzi próba przypisania tobie odpowiedzilaności , w końcu to taka niełatwa i nieelegancka sprawa zostawić żonę, lepiej jak jest to wspólna " amerykańska" decyzja. Nie to nie tak to tak . Białe to białe a czarne to czarne. Trzymaj się, jestes silna!
Dziekuje. Chociaż w te sile tak ciężko mi teraz uwierzyć. Bardzo za nim tesknie. Wieczory są najgorsze...
Polecam jakiś dobry serial, film na wieczór, a do tego może jakieś słodycze. Ja tak spędzam czas dla mnie, odprężam się wtedy w samotności w sypialni.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Pavel »

Caliope pisze: 23 wrz 2021, 18:23 Najważniejsze rzecz dla mnie, to nie straszyć rozwodem, bo tak naprawdę go nie chcesz. Ale jak już się postraszy, to lepiej nie mówić, że to dom męża i może wrócić, czy że go nadal kochasz. Ja żyję w takim zawieszeniu dwa lata, nie pytam, bo tak zajęłam się sobą, że mi to spowszedniało i nie potrzebuję deklaracji, wyznań miłości. Żyję w postawie, nie oczekując. Rozwodem straszył mnie mąż i tym samym mnie od siebie odpychał, miałam ja pisać pozew, ale odejście to jego decyzja, więc ostatecznie jemu pozostawiam wybór. To nie jest tak, że kowalska daje to czego ty nie dajesz, ona jest po prostu nowa, inna na teraz, za jakiś czas będzie z nią jak z tobą, bo życie to nie sielanka.
Nie zgadzam się z tym co piszesz na początku tego posta Caliope.
Jeśli Julit mówiła o rozwodzie, a w rzeczywistości go nie chce, można przy okazji to powiedzieć. Bo w emocjach różne głupoty zdarza się mówić.
Nie ma nic złego, a wręcz przeciwnie, w wycofaniu się z błędu, także słownego.
Nie widzę również nic złego w mówieniu mężowi, że to jego dom do którego może wrócić, że się go kocha.
Warto ewentualnie po prostu dodać, że pod warunkiem powrotu do wypełniania przysięgi małżeńskiej, wspólnej pracy nad sobą i związkiem.
No i powiedzieć a nie powtarzać jak katarynka.

Aha, o ile zgadzam się z tym, że obecny obraz kowalskiej w końcu runie, bo zderzenie z rzeczywistością w końcu nastąpić musi, o tyle nie zgadzam się również ze stwierdzeniem, że kowalska nie daje czegoś czego nie dawała Julit.
Może tak być, ale wg mnie to nie tylko efekt nowości, nierzadko jednak kowalscy dają coś co przestawali dawać małżonkowie. Już pomijam zauroczenie, adrenalinę itp.
Bardziej chodzi mi o takie sprawy które w Dobrym małzeństwie powinny być: zauważenie, wysłuchanie, docenienie, może bardziej dopasowany do odbiorcy język miłości, czas, uwaga itd.
No i zwłaszcza kowalskie, na początku są tolerancyjne, nie wymagają, nie wiercą dziury w brzuchu. Ale tylko na początku. Tak jak w przypadku mężczyzn na początku jest dużo większe zainteresowanie i adoracja, która najcześciej później gdzieś ulatuje (czytaj - bo zdobyta).
W końcu poza pogubieniem (czyli wyborem złej drogi), zdradzający coś sobie kompensują, zapełniają deficyty. Te powstały, bardziej lub mniej świadomie, przy udziale współmałżonka.
Czyli - nie usprawiedliwiam wyboru (zdrada, odejście do kowalskich), bo zdrada zawsze jest odpowiedzialnością zdradzającego. Natomiast zauważam, że najcześciej większy lub mniejszy udział W kryzysie niemal (Asekuruje się, ale wyjątki potwierdzają regułę) zawsze jest.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Caliope pisze: 23 wrz 2021, 18:23 Najważniejsze rzecz dla mnie, to nie straszyć rozwodem, bo tak naprawdę go nie chcesz. Ale jak już się postraszy, to lepiej nie mówić, że to dom męża i może wrócić, czy że go nadal kochasz. Ja żyję w takim zawieszeniu dwa lata, nie pytam, bo tak zajęłam się sobą, że mi to spowszedniało i nie potrzebuję deklaracji, wyznań miłości. Żyję w postawie, nie oczekując. Rozwodem straszył mnie mąż i tym samym mnie od siebie odpychał, miałam ja pisać pozew, ale odejście to jego decyzja, więc ostatecznie jemu pozostawiam wybór. To nie jest tak, że kowalska daje to czego ty nie dajesz, ona jest po prostu nowa, inna na teraz, za jakiś czas będzie z nią jak z tobą, bo życie to nie sielanka.
Dziekuje. To prawda, nie chcę rozwodu. I zaraz słyszę glos: jak to nie chcesz? Zwariowałaś? Po tym wszystkim co zrobił i nadal robi? Nie wiem tylko czyj to glos.. może moj? Zniecierpliwionej, urazonej kobiety? Chyba bardziej matki.
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Pavel pisze: 23 wrz 2021, 21:15
Caliope pisze: 23 wrz 2021, 18:23 Najważniejsze rzecz dla mnie, to nie straszyć rozwodem, bo tak naprawdę go nie chcesz. Ale jak już się postraszy, to lepiej nie mówić, że to dom męża i może wrócić, czy że go nadal kochasz. Ja żyję w takim zawieszeniu dwa lata, nie pytam, bo tak zajęłam się sobą, że mi to spowszedniało i nie potrzebuję deklaracji, wyznań miłości. Żyję w postawie, nie oczekując. Rozwodem straszył mnie mąż i tym samym mnie od siebie odpychał, miałam ja pisać pozew, ale odejście to jego decyzja, więc ostatecznie jemu pozostawiam wybór. To nie jest tak, że kowalska daje to czego ty nie dajesz, ona jest po prostu nowa, inna na teraz, za jakiś czas będzie z nią jak z tobą, bo życie to nie sielanka.
Nie zgadzam się z tym co piszesz na początku tego posta Caliope.
Jeśli Julit mówiła o rozwodzie, a w rzeczywistości go nie chce, można przy okazji to powiedzieć. Bo w emocjach różne głupoty zdarza się mówić.
Nie ma nic złego, a wręcz przeciwnie, w wycofaniu się z błędu, także słownego.
Nie widzę również nic złego w mówieniu mężowi, że to jego dom do którego może wrócić, że się go kocha.
Warto ewentualnie po prostu dodać, że pod warunkiem powrotu do wypełniania przysięgi małżeńskiej, wspólnej pracy nad sobą i związkiem.
No i powiedzieć a nie powtarzać jak katarynka.

Aha, o ile zgadzam się z tym, że obecny obraz kowalskiej w końcu runie, bo zderzenie z rzeczywistością w końcu nastąpić musi, o tyle nie zgadzam się również ze stwierdzeniem, że kowalska nie daje czegoś czego nie dawała Julit.
Może tak być, ale wg mnie to nie tylko efekt nowości, nierzadko jednak kowalscy dają coś co przestawali dawać małżonkowie. Już pomijam zauroczenie, adrenalinę itp.
Bardziej chodzi mi o takie sprawy które w Dobrym małzeństwie powinny być: zauważenie, wysłuchanie, docenienie, może bardziej dopasowany do odbiorcy język miłości, czas, uwaga itd.
No i zwłaszcza kowalskie, na początku są tolerancyjne, nie wymagają, nie wiercą dziury w brzuchu. Ale tylko na początku. Tak jak w przypadku mężczyzn na początku jest dużo większe zainteresowanie i adoracja, która najcześciej później gdzieś ulatuje (czytaj - bo zdobyta).
W końcu poza pogubieniem (czyli wyborem złej drogi), zdradzający coś sobie kompensują, zapełniają deficyty. Te powstały, bardziej lub mniej świadomie, przy udziale współmałżonka.
Czyli - nie usprawiedliwiam wyboru (zdrada, odejście do kowalskich), bo zdrada zawsze jest odpowiedzialnością zdradzającego. Natomiast zauważam, że najcześciej większy lub mniejszy udział W kryzysie niemal (Asekuruje się, ale wyjątki potwierdzają regułę) zawsze jest.
Absolutnie się z Tobą Pavle zgadzam. Mam świadomość błędów, przespania momentu gdy mogłam być bardziej uwazna i mądrzejsza. Dzis pokierowalabym jego pierwszym powrotem zupełnie inaczej. Po prostu realizowałam jego scenariusz. Próbowałam dopasować się do obrazka, który namalował. Zero granic, za to ciagly strach i działanie pod presją: czy daje rade. Zupełnie się w tym zagubiłam. I zgubiłam siebie. Chcialabym aby on też to dostrzegł. Z kowalska romans trwal 1,5 roku do czerwca, więc taka zupelna nowość to to nie jest. Poza tym to jednak wciąż ta sama osoba. Może rzeczywiście to ta prawdziwa miłość? Ciężko to sobie wytłumaczyć i poukładać w głowie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Caliope »

Pavel pisze: 23 wrz 2021, 21:15
Caliope pisze: 23 wrz 2021, 18:23 Najważniejsze rzecz dla mnie, to nie straszyć rozwodem, bo tak naprawdę go nie chcesz. Ale jak już się postraszy, to lepiej nie mówić, że to dom męża i może wrócić, czy że go nadal kochasz. Ja żyję w takim zawieszeniu dwa lata, nie pytam, bo tak zajęłam się sobą, że mi to spowszedniało i nie potrzebuję deklaracji, wyznań miłości. Żyję w postawie, nie oczekując. Rozwodem straszył mnie mąż i tym samym mnie od siebie odpychał, miałam ja pisać pozew, ale odejście to jego decyzja, więc ostatecznie jemu pozostawiam wybór. To nie jest tak, że kowalska daje to czego ty nie dajesz, ona jest po prostu nowa, inna na teraz, za jakiś czas będzie z nią jak z tobą, bo życie to nie sielanka.
Nie zgadzam się z tym co piszesz na początku tego posta Caliope.
Jeśli Julit mówiła o rozwodzie, a w rzeczywistości go nie chce, można przy okazji to powiedzieć. Bo w emocjach różne głupoty zdarza się mówić.
Nie ma nic złego, a wręcz przeciwnie, w wycofaniu się z błędu, także słownego.
Nie widzę również nic złego w mówieniu mężowi, że to jego dom do którego może wrócić, że się go kocha.
Warto ewentualnie po prostu dodać, że pod warunkiem powrotu do wypełniania przysięgi małżeńskiej, wspólnej pracy nad sobą i związkiem.
No i powiedzieć a nie powtarzać jak katarynka.

Aha, o ile zgadzam się z tym, że obecny obraz kowalskiej w końcu runie, bo zderzenie z rzeczywistością w końcu nastąpić musi, o tyle nie zgadzam się również ze stwierdzeniem, że kowalska nie daje czegoś czego nie dawała Julit.
Może tak być, ale wg mnie to nie tylko efekt nowości, nierzadko jednak kowalscy dają coś co przestawali dawać małżonkowie. Już pomijam zauroczenie, adrenalinę itp.
Bardziej chodzi mi o takie sprawy które w Dobrym małzeństwie powinny być: zauważenie, wysłuchanie, docenienie, może bardziej dopasowany do odbiorcy język miłości, czas, uwaga itd.
No i zwłaszcza kowalskie, na początku są tolerancyjne, nie wymagają, nie wiercą dziury w brzuchu. Ale tylko na początku. Tak jak w przypadku mężczyzn na początku jest dużo większe zainteresowanie i adoracja, która najcześciej później gdzieś ulatuje (czytaj - bo zdobyta).
W końcu poza pogubieniem (czyli wyborem złej drogi), zdradzający coś sobie kompensują, zapełniają deficyty. Te powstały, bardziej lub mniej świadomie, przy udziale współmałżonka.
Czyli - nie usprawiedliwiam wyboru (zdrada, odejście do kowalskich), bo zdrada zawsze jest odpowiedzialnością zdradzającego. Natomiast zauważam, że najcześciej większy lub mniejszy udział W kryzysie niemal (Asekuruje się, ale wyjątki potwierdzają regułę) zawsze jest.
Pavle, piszę jak zawsze ze swojego doświadczenia, ja byłam straszona wiele lat, miałam się przez to zmieniać i obok słyszałam do kryzysu, że mąż chce ze mną spędzić resztę życia. To było okrutne, a w tym uczucia kompletnie dla mnie nieprawdziwe. Z całą resztą Twojego postu się też zgadzam.
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Dobry wieczór, od kilku dni probuje znaleźć w archiwum watek Lustra i Pavla. Niestety bez rezultatu. Bardzo bym chciała je przeczytać.
Janieja
Posty: 151
Rejestracja: 30 cze 2021, 11:04
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Janieja »

Julit pisze: 25 wrz 2021, 19:21 Dobry wieczór, od kilku dni probuje znaleźć w archiwum watek Lustra i Pavla. Niestety bez rezultatu. Bardzo bym chciała je przeczytać.
Wątek Lustra i Matury jest w archiwum w 2010 roku. Pavla nie wiem, ale też bym chciała przeczytać.
Dobrej niedzieli
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1543
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Niepozorny »

Julit pisze: 25 wrz 2021, 19:21 Dobry wieczór, od kilku dni probuje znaleźć w archiwum watek Lustra i Pavla. Niestety bez rezultatu. Bardzo bym chciała je przeczytać.
Wątek Pavla: http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... sc&start=0
Z braku rodzi się lepsze!
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Pavel »

Niepozorny pisze: 26 wrz 2021, 10:28
Julit pisze: 25 wrz 2021, 19:21 Dobry wieczór, od kilku dni probuje znaleźć w archiwum watek Lustra i Pavla. Niestety bez rezultatu. Bardzo bym chciała je przeczytać.
Wątek Pavla: http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... sc&start=0
Dzięki, oszczędziłeś mi kilka minut życia ;)

Chciałbym przy okazji zaznaczyć, że mój wątek to przede wszystkim ogólny obraz mego stanu z ówczesnego czasu. Wygładzony przy tym, bo wielu czarnych chmur kłębiących się wtedy w mej głowie nie zamieniałem w litery. Zarówno z szacunku do zasad tu panujących jak i masek które nosiłem, np. chęci pozowania na bardziej kumatego niż byłem 😂
Fakty, a raczej to co za nie uważałem, zostały w wielu miejscach po czasie zweryfikowane przez faktyczną rzeczywistość, która okazała się, zarówno w przypadku moim, żony, „psiapsiółki” czarniejsze niż potrafiłem sobie wtedy wyobrazić.

Najbliższe Prawdy, a i tak dość odległe od pełnego obrazu, są posty na samym końcu wątku.

Po prostu z dystansu, po wykonaniu pewnej pracy, bez emocji - widać sporo ostrzej ;)
A jednocześnie - ten wątek to cześć mnie, historii mego pogubienia i mozolnych, chaotycznych próba odnalezienia właściwej drogi gdy mi się ten galimatias, zwany kiedyś normalnym życiem, zwalił na łeb i przygwoździł do ziemi ;)

Gdy już nabrałem nieco rozumu do pustej jak bęben głowy, nie za dużo w swoim wątku pisałem - nie czułem takiej potrzeby, nie miałem też już miliona pytań z cyklu „co teraz mam zrobić, jak się zachować”. Bo albo się dowiedziałem po drodze, albo wiedziałem gdzie szukać.
Konsekwencja wykonania pewnej, elementarnej pracy nad sobą.

Lustro natomiast miała kilka wątków, trzy o ile mnie pamięć nie myli, chociaż w jej przypadku jest wg mnie podobnie jak w moim - refleksje najbliższe prawdy, esencja historii - są nie w wątku oryginalnym, a w wątkach innych forumowiczów na przestrzeni lat.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Pavel pisze: 27 wrz 2021, 0:53
Niepozorny pisze: 26 wrz 2021, 10:28
Julit pisze: 25 wrz 2021, 19:21 Dobry wieczór, od kilku dni probuje znaleźć w archiwum watek Lustra i Pavla. Niestety bez rezultatu. Bardzo bym chciała je przeczytać.
Wątek Pavla: http://archiwum.kryzys.org/viewtopic.ph ... sc&start=0
Dzięki, oszczędziłeś mi kilka minut życia ;)

Chciałbym przy okazji zaznaczyć, że mój wątek to przede wszystkim ogólny obraz mego stanu z ówczesnego czasu. Wygładzony przy tym, bo wielu czarnych chmur kłębiących się wtedy w mej głowie nie zamieniałem w litery. Zarówno z szacunku do zasad tu panujących jak i masek które nosiłem, np. chęci pozowania na bardziej kumatego niż byłem 😂
Fakty, a raczej to co za nie uważałem, zostały w wielu miejscach po czasie zweryfikowane przez faktyczną rzeczywistość, która okazała się, zarówno w przypadku moim, żony, „psiapsiółki” czarniejsze niż potrafiłem sobie wtedy wyobrazić.

Najbliższe Prawdy, a i tak dość odległe od pełnego obrazu, są posty na samym końcu wątku.

Po prostu z dystansu, po wykonaniu pewnej pracy, bez emocji - widać sporo ostrzej ;)
A jednocześnie - ten wątek to cześć mnie, historii mego pogubienia i mozolnych, chaotycznych próba odnalezienia właściwej drogi gdy mi się ten galimatias, zwany kiedyś normalnym życiem, zwalił na łeb i przygwoździł do ziemi ;)

Gdy już nabrałem nieco rozumu do pustej jak bęben głowy, nie za dużo w swoim wątku pisałem - nie czułem takiej potrzeby, nie miałem też już miliona pytań z cyklu „co teraz mam zrobić, jak się zachować”. Bo albo się dowiedziałem po drodze, albo wiedziałem gdzie szukać.
Konsekwencja wykonania pewnej, elementarnej pracy nad sobą.

Lustro natomiast miała kilka wątków, trzy o ile mnie pamięć nie myli, chociaż w jej przypadku jest wg mnie podobnie jak w moim - refleksje najbliższe prawdy, esencja historii - są nie w wątku oryginalnym, a w wątkach innych forumowiczów na przestrzeni lat.
Dziękuję za wyjaśnienia. Dzis opadam z sil. Czuje, ze tego wszystkiego nie przezyje. Chcialabymbzasnac i obudzić się wtedy gdy już nie będzie tak bolec. Nie potrafię pracować nad sobą. Nie umiem. Wciąż w myślach tylko: Jezu, pomoz mi..
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: 3letniaMężatka »

Julit pisze: 27 wrz 2021, 14:46
Dziękuję za wyjaśnienia. Dzis opadam z sil. Czuje, ze tego wszystkiego nie przezyje. Chcialabymbzasnac i obudzić się wtedy gdy już nie będzie tak bolec. Nie potrafię pracować nad sobą. Nie umiem. Wciąż w myślach tylko: Jezu, pomoz mi..
Byłaś może u lekarza po jakieś lekkie leki wyciszające? Ja miałam takie same uczucia. Zasnąć się i obudzić kiedy to wszytko minie. Teraz po dwóch miesiącach widzę lekką poprawę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Caliope »

Julit pisze: 27 wrz 2021, 14:46
Pavel pisze: 27 wrz 2021, 0:53
Dzięki, oszczędziłeś mi kilka minut życia ;)

Chciałbym przy okazji zaznaczyć, że mój wątek to przede wszystkim ogólny obraz mego stanu z ówczesnego czasu. Wygładzony przy tym, bo wielu czarnych chmur kłębiących się wtedy w mej głowie nie zamieniałem w litery. Zarówno z szacunku do zasad tu panujących jak i masek które nosiłem, np. chęci pozowania na bardziej kumatego niż byłem 😂
Fakty, a raczej to co za nie uważałem, zostały w wielu miejscach po czasie zweryfikowane przez faktyczną rzeczywistość, która okazała się, zarówno w przypadku moim, żony, „psiapsiółki” czarniejsze niż potrafiłem sobie wtedy wyobrazić.

Najbliższe Prawdy, a i tak dość odległe od pełnego obrazu, są posty na samym końcu wątku.

Po prostu z dystansu, po wykonaniu pewnej pracy, bez emocji - widać sporo ostrzej ;)
A jednocześnie - ten wątek to cześć mnie, historii mego pogubienia i mozolnych, chaotycznych próba odnalezienia właściwej drogi gdy mi się ten galimatias, zwany kiedyś normalnym życiem, zwalił na łeb i przygwoździł do ziemi ;)

Gdy już nabrałem nieco rozumu do pustej jak bęben głowy, nie za dużo w swoim wątku pisałem - nie czułem takiej potrzeby, nie miałem też już miliona pytań z cyklu „co teraz mam zrobić, jak się zachować”. Bo albo się dowiedziałem po drodze, albo wiedziałem gdzie szukać.
Konsekwencja wykonania pewnej, elementarnej pracy nad sobą.

Lustro natomiast miała kilka wątków, trzy o ile mnie pamięć nie myli, chociaż w jej przypadku jest wg mnie podobnie jak w moim - refleksje najbliższe prawdy, esencja historii - są nie w wątku oryginalnym, a w wątkach innych forumowiczów na przestrzeni lat.
Dziękuję za wyjaśnienia. Dzis opadam z sil. Czuje, ze tego wszystkiego nie przezyje. Chcialabymbzasnac i obudzić się wtedy gdy już nie będzie tak bolec. Nie potrafię pracować nad sobą. Nie umiem. Wciąż w myślach tylko: Jezu, pomoz mi..
Pora skorzystać z pomocy, iść po leki wyciszajace. Potrafisz pracować, ale najpierw trzeba się wyciszyć. Ja od razu poszłam do mojej psycholog przed wpadnięciem w stany depresyjne.
Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: nie wiem co mam zrobić

Post autor: Julit »

Caliope pisze: 27 wrz 2021, 17:14
Julit pisze: 27 wrz 2021, 14:46
Pavel pisze: 27 wrz 2021, 0:53

Dzięki, oszczędziłeś mi kilka minut życia ;)

Chciałbym przy okazji zaznaczyć, że mój wątek to przede wszystkim ogólny obraz mego stanu z ówczesnego czasu. Wygładzony przy tym, bo wielu czarnych chmur kłębiących się wtedy w mej głowie nie zamieniałem w litery. Zarówno z szacunku do zasad tu panujących jak i masek które nosiłem, np. chęci pozowania na bardziej kumatego niż byłem 😂
Fakty, a raczej to co za nie uważałem, zostały w wielu miejscach po czasie zweryfikowane przez faktyczną rzeczywistość, która okazała się, zarówno w przypadku moim, żony, „psiapsiółki” czarniejsze niż potrafiłem sobie wtedy wyobrazić.

Najbliższe Prawdy, a i tak dość odległe od pełnego obrazu, są posty na samym końcu wątku.

Po prostu z dystansu, po wykonaniu pewnej pracy, bez emocji - widać sporo ostrzej ;)
A jednocześnie - ten wątek to cześć mnie, historii mego pogubienia i mozolnych, chaotycznych próba odnalezienia właściwej drogi gdy mi się ten galimatias, zwany kiedyś normalnym życiem, zwalił na łeb i przygwoździł do ziemi ;)

Gdy już nabrałem nieco rozumu do pustej jak bęben głowy, nie za dużo w swoim wątku pisałem - nie czułem takiej potrzeby, nie miałem też już miliona pytań z cyklu „co teraz mam zrobić, jak się zachować”. Bo albo się dowiedziałem po drodze, albo wiedziałem gdzie szukać.
Konsekwencja wykonania pewnej, elementarnej pracy nad sobą.

Lustro natomiast miała kilka wątków, trzy o ile mnie pamięć nie myli, chociaż w jej przypadku jest wg mnie podobnie jak w moim - refleksje najbliższe prawdy, esencja historii - są nie w wątku oryginalnym, a w wątkach innych forumowiczów na przestrzeni lat.
Dziękuję za wyjaśnienia. Dzis opadam z sil. Czuje, ze tego wszystkiego nie przezyje. Chcialabymbzasnac i obudzić się wtedy gdy już nie będzie tak bolec. Nie potrafię pracować nad sobą. Nie umiem. Wciąż w myślach tylko: Jezu, pomoz mi..
Pora skorzystać z pomocy, iść po leki wyciszajace. Potrafisz pracować, ale najpierw trzeba się wyciszyć. Ja od razu poszłam do mojej psycholog przed wpadnięciem w stany depresyjne.
Wizyta umowiona. Zanim jeszcze przeczytałam wasze rady. Ta dwa dni.
ODPOWIEDZ