Jednak odszedl

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Koszmar »

Trochę zazdroszczę,ale nic na siłę.
Mój mąż jest w takim amoku ,że zapomniał o synach.Uwaza ,że skoro jednego z nich widzi w pracy , to już wieczór czy w weekend nie musi z nim przebywać .
Przykre,bo mimo że synowie są dorośli to czują się przez niego opuszczeni tak samo jak ja.
Próbowałam mu to uświadomić, ale kontakt jest nam niewskazany, bo wciąż zbyt wiele w nas żalu.
On i tak nie zdaje sobie sprawy co się stało , a kowalska zasłoniła mu nie tylko świat ale i sposób trzeźwego myślenia . Wierzę , że wkrótce wróci na prawidłowy tor, bo przecież to inteligentny człowiek.
Żal mi ,że tyle ludzi cierpi przez nich.Swoj ból i tak schowałam głęboko , by inny nie czuli go razem ze mną , ale przecież ona też ma córkę , a jej były mąż również przez to przechodzi .
Ile ludzie potrafią zniszczyć dla własnego szczęścia?
Ja żyję normalnie.Pracuje , gotuje , dbam o dom i synów.Nic się nie zmieniło poza tym ,że męża nie ma.Wolny czas poświęcam na swoje przyjemności czy to grzyby czy basen.
Wiem , że takiego zakochanego w kowalskiej męża już nie chce.I póki się to nie zmieni to dobrze , że go z nami nie ma.Zadawal tyle cierpień , ranił słowami jakby nic nie znaczyły , że nie chce już słuchać jak ją kocha, dla niej zrobił wszystko i tylko z nią chce być .
Podobno nigdy ze mną nie będzie bo jestem wredna i mściwa. Tak, to prawda.Kobieta zraniona i odrzucona nie jest sobą.Ale miłość zmienia i on się i tym przekonał, więc wie , że nie dając mi jej przez ostatnie lata obudził demona.Gdy wracał do mnie to kowalska była tym demonem, który walczył o jego uczucie.Nie pozwoliła mu o sobie zapomnieć.Ja odpuściłam.Jesli Panu Bogu się nie uda nic wskórać tzn ,że nie mamy być razem.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jednak odszedl

Post autor: nałóg »

Koszmar pisze: 30 wrz 2021, 8:10 Próbowałam mu to uświadomić, ale kontakt jest nam niewskazany, bo wciąż zbyt wiele w nas żalu.
On i tak nie zdaje sobie sprawy co się stało , a kowalska zasłoniła mu nie tylko świat ale i sposób trzeźwego myślenia .
można taki stan nazwać "odmóżdżeniem" przez kowalską. Pewna moja znajoma nazwa to stanem gdy mózg odpłynął z głowy w okolice krocza. Na to nie ma lekarstwa poza podbijaniem dna i pozwoleniem na ponoszenie konsekwencji
PD
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Koszmar »

Dlatego odpuściłam.
Przez te 2 lata kłamstw mąż wracał do domu po każdej "wpadce".Przyjmowałam , starałam się zrozumieć,wybaczyć,nie przekreślać,ale nie potrafię udawać ,że nie widzę jak mnie kłamie,udawać że nie wiem , że nie był na żadnej rowerowej wycieczce ,czy że nie widzę drugiego telefonu.To ponad moje siły.Wiem , że są kobiety ,które to znoszą ,ale nie ja .
Czy samej jest mi lepiej?
Nie , ale na pewno spokojniej . Nie biorąc udziału w ich kłamstwach czuje ulgę.Zycie w prawdzie , choć samotne i bolesne daje większą satysfakcję niż udawanie ,że jest ok, gdy wiem , że nie jest ok .
Oboje ponosimy konsekwencje jego czynów , ale przynajmniej ja już nie przykładam do tego palca.
Nie wiemy nawet gdzie mieszka , czy już z nią , czy jeszcze sam. Okrył to wielka tajemnica bojąc się pewnie , że go będziemy nachodzić.
Głupie myślenie.Nikt go nie śledzi, przecież wystarczyłoby za nim pojechać po pracy, ale po co?
Gdy nic nie wiem to czuje większy spokój i ulgę.
A oni? No cóż .Karma wraca, więc nawet to ich szczęście kiedyś się pewnie skończy.Czy zdąży naprawić swoje błędy? Nawet jeśli nie , to on za nie odpowie przed Bogiem.
Dziś o tym nie myśli.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jednak odszedl

Post autor: vertigo »

nałóg pisze: 30 wrz 2021, 10:15
Koszmar pisze: 30 wrz 2021, 8:10 Próbowałam mu to uświadomić, ale kontakt jest nam niewskazany, bo wciąż zbyt wiele w nas żalu.
On i tak nie zdaje sobie sprawy co się stało , a kowalska zasłoniła mu nie tylko świat ale i sposób trzeźwego myślenia .
można taki stan nazwać "odmóżdżeniem" przez kowalską. Pewna moja znajoma nazwa to stanem gdy mózg odpłynął z głowy w okolice krocza. Na to nie ma lekarstwa poza podbijaniem dna i pozwoleniem na ponoszenie konsekwencji
PD
Jak w sytuacji, gdy współmałżonek odszedł do innej osoby, podbijać mu dno?
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jednak odszedl

Post autor: nałóg »

Nie zdejmując z niego konsekwencji odejścia np.alimenty czy ukrywanie przed otoczeniem
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jednak odszedl

Post autor: vertigo »

A jak odchodzący sam poinformował rodzinę i znajomych, że odchodzi? I wypłaca dzieciom alimenty z własnej woli?
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jednak odszedl

Post autor: Pavel »

Koszmar pisze: 30 wrz 2021, 11:29 Dlatego odpuściłam.
Przez te 2 lata kłamstw mąż wracał do domu po każdej "wpadce".Przyjmowałam , starałam się zrozumieć,wybaczyć,nie przekreślać,ale nie potrafię udawać ,że nie widzę jak mnie kłamie,udawać że nie wiem , że nie był na żadnej rowerowej wycieczce ,czy że nie widzę drugiego telefonu.To ponad moje siły.Wiem , że są kobiety ,które to znoszą ,ale nie ja .
Czy samej jest mi lepiej?
Nie , ale na pewno spokojniej . Nie biorąc udziału w ich kłamstwach czuje ulgę.Zycie w prawdzie , choć samotne i bolesne daje większą satysfakcję niż udawanie ,że jest ok, gdy wiem , że nie jest ok .
Oboje ponosimy konsekwencje jego czynów , ale przynajmniej ja już nie przykładam do tego palca.
Nie wiemy nawet gdzie mieszka , czy już z nią , czy jeszcze sam. Okrył to wielka tajemnica bojąc się pewnie , że go będziemy nachodzić.
Głupie myślenie.Nikt go nie śledzi, przecież wystarczyłoby za nim pojechać po pracy, ale po co?
Gdy nic nie wiem to czuje większy spokój i ulgę.
A oni? No cóż .Karma wraca, więc nawet to ich szczęście kiedyś się pewnie skończy.Czy zdąży naprawić swoje błędy? Nawet jeśli nie , to on za nie odpowie przed Bogiem.
Dziś o tym nie myśli.
Jaka karma? Psia czy kocia?
Albo wierzymy w Boga i Bogu, albo w bóstwa i filozofie hinduskie.
Wybacz, to nie czepianie się.
Zwracam tylko uwagę na szczegóły, istotne zwłaszcza w tej przestrzeni.

Co do meritum natomiast się zgadzam. Nie da się postawić trwałej budowli na takich fundamentach. Wczesniej więc lub później to się zawali.
W „najlepszym” razie będą „mieszkać” w ruinach.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Koszmar »

Nie wierzę w bóstwa.Raczej w sprawiedliwość.Tak nazwałam ją karmą, może bezsensownie.
Nie podbijam żadnego dna,nie życzę im źle.
Ja żyję swoim życiem: cichym, pobożnym ale nie na pokaz jak on , czasem może brak mi pokory, ale i tego się nauczę .
Staram się wyciągnąć lekcje z tego co się stało, nauczyć się nowego ja.Lubie siebie taką jaką zostawił mój mąż.Ta moja nowa wersja jest lepsza.Moze nigdy nie odbierze tego w kategorii ,że coś stracił , bo wg niego tylko zyskał, ale ja już nie mając wpływu na to co robi,pozbyłam się poczucia winy , które przez ostatnie 2 lata mną dominowało .
Czy będą mieszkać na mocnym fundamencie miłości , czy w ruinach tej budowli to już dla mnie nie może mieć znaczenia.Nie cieszy mnie ich szczęście , ani nie szukam satysfakcji gdy im się nie uda.Nie o to dbałam, czy się starałam w ostatnich latach.Ja szukałam sposobu na powrót naszej miłości a nie powodu do zastąpienia jej kimś innym z jej braku.
Nie da się zmusić do kochania, a jeśli zachętą nic nie wskóramy to czasem trzeba odpuścić.
Już nie mam ochoty walczyć z wiatrakami. Chce zachować resztę godności , której nie zdążył zdeptać .
Nie prosiłam o powrót tylko o miłość.Bez niej nic nie da się uratować .
Dwa lata żyłam podszyta strachem, dziś mimo nerwicy czuje większy spokój niż wtedy gdy spał obok mnie .
A że tęsknię? To normalny etap żałoby, jeden z tych,które trzeba przeżyć, by jutro zaświeciło słońce .
Mimo wszystko czuje się zdrowsza,jakby oczyszczona.
Konsekwencje jego czynów ponosimy wszyscy , ale odpowiedzialność za nie ponoszą już tylko oni.
Nowiutka

Re: Jednak odszedl

Post autor: Nowiutka »

To co dajesz wraca - nie wiem czy jest to nacechowane ideologią ale znałam osobę, która faktycznie żyła tym i wracało do niej dobro. Zło też prędzej czy później wróci.
Jak odchodzący sam poinformował to przynajmniej przyjął odpowiedzialność. Ja dopiero zaczynam "wracać" bo izolowalisny się od innych. Nie wiem czy i co mówił, ale ja nie będę grać "w wspólną decyzję".
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Nirwanna »

Nowiutka pisze: 30 wrz 2021, 20:46 To co dajesz wraca - nie wiem czy jest to nacechowane ideologią ale znałam osobę, która faktycznie żyła tym i wracało do niej dobro. Zło też prędzej czy później wróci.
Nie jest to do końca filozofia chrześcijańska. Jezus dawał samo dobro, w zamian został zabity. Co więcej, uprzedził że skoro mistrz doświadczył takiego losu, to i uczniowie też doświadczą. Zaprosił jednak, abyśmy dawali dobro i miłość mimo wszystko. Czasem to dobro wróci. A czasem jednak nie. Wróci za to w wieczności. To jest chrześcijańskie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Nowiutka

Re: Jednak odszedl

Post autor: Nowiutka »

Nirwanna pisze: 30 wrz 2021, 20:58
Nie jest to do końca filozofia chrześcijańska. Jezus dawał samo dobro, w zamian został zabity. Co więcej, uprzedził że skoro mistrz doświadczył takiego losu, to i uczniowie też doświadczą. Zaprosił jednak, abyśmy dawali dobro i miłość mimo wszystko. Czasem to dobro wróci. A czasem jednak nie. Wróci za to w wieczności. To jest chrześcijańskie.
Ja wiem, że mamy iść Jego drogą, ale nadal jesteśmy tylko ludźmi. Nie będziemy idealni. Nie mamy być też naiwni, a tu trudno rozeznać gdzie postawić tą granicę, jak dawać dobro broniąc siebie? Gdzie kończy się twarda miłość, bo to by tu wchodziło?
Mnie ksiądz mówił, że warto uporządkować sprawy jeśli mąż będzie chciał zalegalizować tamten związek.
Przecież nie będę matkować mężowi, ma swój rozum i podejmuje decyzje. Takie, które ranią i mnie i syna. Jak dawać dobro kiedy wiem, że on ma to gdzieś i dba tylko o swoje szczęście?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Nirwanna »

Nowiutka, ja się odniosłam do tych Twoich słów:
Nowiutka pisze: 30 wrz 2021, 20:46 To co dajesz wraca
Bo po 1. nie zawsze wraca, a po 2. często jest to postawa naiwna, jak sama piszesz.

Nie wiem, jak w Twoim przypadku ma konkretnie wyglądać dawanie dobra, i gdzie masz postawić granice. Na szczęście nie muszę wiedzieć. To wie Bóg, który jest samym Dobrem i Miłością, więc to z Nim przede wszystkim warto konsultować swoje wątpliwości i swoje postępowanie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: elena »

Nowiutka pisze: 30 wrz 2021, 21:34
Mnie ksiądz mówił, że warto uporządkować sprawy jeśli mąż będzie chciał zalegalizować tamten związek.
Nowiutka co miałoby oznaczać to „uporządkowanie spraw”?
Przepraszam, ze pytam w tym wątku a nie w wątku Nowiutkiej.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Koszmar »

Nie warto zastanawiać się czy dobro wróci, a zło zostanie odpłacone.Nie życzę nikomu źle , a już na pewno nie życzę źle osobie z którą żyłam 27 lat , która pomogła mi wychować dzieci, zbudować dom .
Jednak nie potrafię cieszyć się jego szczęściem, żyć jego tylko radością.Ja go do tego wyboru przymusiłam wyrzuceniem z domu , ale inaczej nadal by nas okłamywał . Jest tchórzem i takiego też go akceptowałam.Natomiast nigdy nie zaakceptuje kłamstwa i życia na dwa fronty.
Koszmar
Posty: 97
Rejestracja: 28 maja 2019, 20:26
Płeć: Kobieta

Re: Jednak odszedl

Post autor: Koszmar »

Życie uczy nas cierpliwości.Dlatego dziś już nie denerwuje się , że czegoś nie mogę.Nie czekam na coś co powinno zdarzyć się już wczoraj.
Dojrzałam.Potrafie stać z boku i przyglądać się bez rozczarowania, że czegoś nie mam, coś się nie stało a powinno, że ktoś ma być a go nie ma .
I tak samo podeszłam do sprawy męża.Jesli wróci to przyjmę,jeśli woli być gdzieś indziej tzn że tak ma być.
Gdy przez 2 lata próbowałam wpłynąć na niego,to mi się nie udawało.Czemu niby teraz miałoby się udać?
Zachłyśnięci szczęściem nie widzą krzywdy którą wyrządzają.Zyją dniem dzisiejszym, nie myślą i wieczności.
Z początku chciałam przestać go kochać , chciałam tak znienawidzić ,żeby aż chcieć zapomnieć.Teraz już nie.
Był , jest i będzie dla mnie ważny, choć każde z nas żyje innym , osobnym już życiem.
Codziennie wracając z pracy, mijając jego firmę czuje ból,ale i spokój . Wiem , że mam na tyle sił , by przejść obojętnie, mimo tęsknoty czy ukłucia zazdrości.
On nie wie co czuję.Nie obnażam swoich pragnień, nie mówię o cierpieniu .
Schowałam swoją miłość głęboko pod maską obojętności , by było nam łatwiej.I jest.Czyje przez to mniejszy żal,krzywda mniej boli,jakby to przynosiło ulgę.
Nie chodzi o to by śmiać się przez łzy, raczej o to by śmiać się bo świat jest piękny.Cieszy słońce,udany obiad czy wypad na grzyby,cieszy przespana noc , czy dobry dzień w pracy,cieszy wygrana w karty czy odwzajemniony uśmiech przechodnia.
Mąż myślał , że mój świat po jego zniknięciu runie .
Pomylił się .Nie znaczy to , że byłam przygotowana , bo to było jak śmierć , a na nią nigdy nie jesteśmy gotowi.
Jednak żyje dalej , dom jest zadbany, syn ma ciepły obiad i pogodną choć czasem zmęczoną matkę.
Przyjaciele mają we mnie uśmiechnięta koleżankę, która mimo samotności żyje też ich światem , a nie tylko swoimi problemami .
Wg zasady co Cię nie zabije to Cię wzmocni.
I nawet jesień potrafi być piękną mimo ponurej pogody.
ODPOWIEDZ