Mąż wyprowadził się do kolegi
Moderator: Moderatorzy
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Ja np jestem bardzo sentymentalną osobą i pamiętam wszystkie ważne daty w moim życiu te ważniejsze i mniej ważne po prostu tak mam co nie przekłada się np na daty historyczne bo z tym zawsze miałam problem
Mąż znowu nigdy nie poświęcał uwagi takim rzeczom więc takie dwie skrajności.
U mnie w życiu znowu nie jest kolorowo. Wczoraj po 2 msc nie widzenia się z dziećmi mąż przyjechał. Nie chciał wejść do domu rodziców tylko żebym starszą córkę wyprowadziła do niego i on ją zabierze na sale zabaw zapytałam więc co z młodszą on mi odpisał, że nie da sobie rady z dwoma więc zaproponowałam mu że mogę jechać z nimi i być przy młodszej bo wiem, że ona się po prostu go boi i dla niej to jest bardzo stresujące. Mąż na to odpowiedział, że on nie bedzie ze mną nigdzie jechał bo nie może na mnie patrzeć a młodszej nie chce tylko starszą. Zabolało mnie to, bo to przykre że ojciec odtrąca tak swoje dziecko, nie chce go poznać, przekonać do siebie. Psycholog dziecięca radziła mi żebym nie godziła się na dzielenie dzieci bo wtedy jedna bedzoe dorastała w poczuciu tego że dla taty jest gorsza ale Bóg chciał, że akurat byłam u niej na wizycie i powiedziała mi żebym jasno mężowi powiedziała, że ostatni raz dziele dzieci i dała mu starszą córeczkę ale tylko przez wzgląd na to, że są jej urodziny więc niech spędzi trochę czasu z tatą. Zrobiłam tak jak mi radziła. Mąż przyjechał, zabrał starszą córeczkę nie było ich z 1,5h po czym wrócili. Wyszłam po córkę ona bardzo ucieszyła się na mój widok od razu podbiegła wzięła mnie za ręcę i powiedziała że chce do domu. Mąż w tym momencie się odwrócił i poszedł. Nie zapytał nawet o młodszą córkę, nie wyraził nawet chęci żeby ją zobaczyć po prostu jakby nie istniała a mnie to strasznie boli. Za kilka godzin mąż mi napisał, żebym mu wysłała zdjęcie na którym są obie dziewczynki razem a mnie po prostu krew zalała i mu wypisałam to wszystko co mnie boli i jak to wszystko może odbierać młodsza córeczka zresztą starsza też no i zaczęło się, że on nie ma zamiaru spędzać ze mną czasu a jak młodsza córka się go boi to trudno i napisał, że może wgl on się zrzeknie praw rodzicielskich do nich bo zaraz obydwie go zapomną i tylko zależy nam na jego pieniądzach z alimentów. Ręcę mi opadły, nie skomentowałam tego wcale. Nie bede na siłę robiła z niego ojca dla dzieci skoro on ma takie podejście, a ja jeszcze chciałam mu ulatwić kontakty z młodszą córką i spróbować sprawić żeby przekonała się do taty ale jak widzę to bez sensu bo tata tak jak napisał w pozwie rozwodowym : ma inne plany na przyszłość.
Mąż znowu nigdy nie poświęcał uwagi takim rzeczom więc takie dwie skrajności.
U mnie w życiu znowu nie jest kolorowo. Wczoraj po 2 msc nie widzenia się z dziećmi mąż przyjechał. Nie chciał wejść do domu rodziców tylko żebym starszą córkę wyprowadziła do niego i on ją zabierze na sale zabaw zapytałam więc co z młodszą on mi odpisał, że nie da sobie rady z dwoma więc zaproponowałam mu że mogę jechać z nimi i być przy młodszej bo wiem, że ona się po prostu go boi i dla niej to jest bardzo stresujące. Mąż na to odpowiedział, że on nie bedzie ze mną nigdzie jechał bo nie może na mnie patrzeć a młodszej nie chce tylko starszą. Zabolało mnie to, bo to przykre że ojciec odtrąca tak swoje dziecko, nie chce go poznać, przekonać do siebie. Psycholog dziecięca radziła mi żebym nie godziła się na dzielenie dzieci bo wtedy jedna bedzoe dorastała w poczuciu tego że dla taty jest gorsza ale Bóg chciał, że akurat byłam u niej na wizycie i powiedziała mi żebym jasno mężowi powiedziała, że ostatni raz dziele dzieci i dała mu starszą córeczkę ale tylko przez wzgląd na to, że są jej urodziny więc niech spędzi trochę czasu z tatą. Zrobiłam tak jak mi radziła. Mąż przyjechał, zabrał starszą córeczkę nie było ich z 1,5h po czym wrócili. Wyszłam po córkę ona bardzo ucieszyła się na mój widok od razu podbiegła wzięła mnie za ręcę i powiedziała że chce do domu. Mąż w tym momencie się odwrócił i poszedł. Nie zapytał nawet o młodszą córkę, nie wyraził nawet chęci żeby ją zobaczyć po prostu jakby nie istniała a mnie to strasznie boli. Za kilka godzin mąż mi napisał, żebym mu wysłała zdjęcie na którym są obie dziewczynki razem a mnie po prostu krew zalała i mu wypisałam to wszystko co mnie boli i jak to wszystko może odbierać młodsza córeczka zresztą starsza też no i zaczęło się, że on nie ma zamiaru spędzać ze mną czasu a jak młodsza córka się go boi to trudno i napisał, że może wgl on się zrzeknie praw rodzicielskich do nich bo zaraz obydwie go zapomną i tylko zależy nam na jego pieniądzach z alimentów. Ręcę mi opadły, nie skomentowałam tego wcale. Nie bede na siłę robiła z niego ojca dla dzieci skoro on ma takie podejście, a ja jeszcze chciałam mu ulatwić kontakty z młodszą córką i spróbować sprawić żeby przekonała się do taty ale jak widzę to bez sensu bo tata tak jak napisał w pozwie rozwodowym : ma inne plany na przyszłość.
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Czyli piszesz o tym, że jesteś rozczarowana tym, jak mąż potraktował Ciebie i córki, boli Cię to, co usłyszałaś z Jego ust i trudno Ci zrozumieć jak można w taki sposób postępować? Jeśli się nie mylę to pojawiła się jeszcze złość, a nawet wściekłość przy prośbie o zdjęcie, bo pragniesz szacunku i zauważenia dla siebie i córek, poczucia bycia ważną, a tego w tej sytuacji nie dostałaś tego ani Ty ani córki?
Nie rozumiesz zachowania męża(jeśli dobrze odczytuję?), a może on też nie rozumie co się z nim dzieje, ja też czułem lęk np. czy się sprawdzę czy obawę choćby przed tym że zrobię krzywdę maleństwu kiedy będę kąpał, przebierał itd.
Każdy z nas rodziców ma inne zasoby, inną percepcję, predyspozycje, ja opiekowałem się żoną w połogu i dziećmi, starałem się jak najbardziej ją odciążyć, ale to ja, mimo początkowych obaw zwyciężyło pragnienie bliskości.
Ostatnio byłem bardzo zaskoczony jak syn podszedł do wnuka, jego niespełna dwuletniego syna, widzę jak się troszczy i ma wiele ciepła (co było u mnie towarem deficytowym, to dzieci stały się katalizatorem tego rodzaju nastawienia, postawy, emocji), jednak widzę frustrację, zmęczenie, bezsilność w niektórych sytuacjach i potrzeba odcięcia się na jakiś czas od tego skarbu którym jest wnusiu.
Wiem że to jest jednak zrozumiałe i naturalne, więc wracając do męża, warto zastanowić się co tam w nim się dzieje, a najlepiej porozmawiać o tym, jednak czytam że na dzień dzisiejszy dużo jest w Tobie trudnych emocji które warto wyciszyć i uzyskać dystans.
Przypuszczam że dla Ciebie jako kobiety, mamy mającej instynkt macierzyński powyższy opis zachowania męża jest nie do pomyślenia, no ale tak jest że jesteśmy różni.
Warto zadać sobie pytanie na czym mi zależy, jeśli na kontakcie z mężem, piszę o takim mentalno- emocjonalnym, to już widzisz z tego co napisałaś, że działanie pod wpływem emocji jest niekonstruktywne, nieskuteczne i nie zbliża do tego celu, można spróbować inaczej.
Z tego co napisałaś widzę ogromne pragnienie bliskości której Ci brakuje, ale z autopsji napiszę że to nie jest dobry pomysł by szukać jej właśnie teraz, sama zresztą tego doświadczyłaś na własnej skórze, ja się tego dystansu i cierpliwości nauczyłem o wiele za późno, może trochę przestrzeni między Wami dobrze zrobi?
Wiesz obraz oglądany z bliska mimo że ważny może być rozmytą plamą, trzeba odejść parę kroków żeby zobaczyć, tak może być teraz z emocjami i chęcią bliskości, mimo że całą sobą lgniesz, spróbuj się odsunąć może będzie łatwiej coś zobaczyć, no i czas jest tu ważnym składnikiem - cierpliwość, pytanie czy masz obecnie na to siłę czy nie, bo to też wymaga czasu i choćby mocnego poczucia wartości, pewności?
Nie rozumiesz zachowania męża(jeśli dobrze odczytuję?), a może on też nie rozumie co się z nim dzieje, ja też czułem lęk np. czy się sprawdzę czy obawę choćby przed tym że zrobię krzywdę maleństwu kiedy będę kąpał, przebierał itd.
Każdy z nas rodziców ma inne zasoby, inną percepcję, predyspozycje, ja opiekowałem się żoną w połogu i dziećmi, starałem się jak najbardziej ją odciążyć, ale to ja, mimo początkowych obaw zwyciężyło pragnienie bliskości.
Ostatnio byłem bardzo zaskoczony jak syn podszedł do wnuka, jego niespełna dwuletniego syna, widzę jak się troszczy i ma wiele ciepła (co było u mnie towarem deficytowym, to dzieci stały się katalizatorem tego rodzaju nastawienia, postawy, emocji), jednak widzę frustrację, zmęczenie, bezsilność w niektórych sytuacjach i potrzeba odcięcia się na jakiś czas od tego skarbu którym jest wnusiu.
Wiem że to jest jednak zrozumiałe i naturalne, więc wracając do męża, warto zastanowić się co tam w nim się dzieje, a najlepiej porozmawiać o tym, jednak czytam że na dzień dzisiejszy dużo jest w Tobie trudnych emocji które warto wyciszyć i uzyskać dystans.
Przypuszczam że dla Ciebie jako kobiety, mamy mającej instynkt macierzyński powyższy opis zachowania męża jest nie do pomyślenia, no ale tak jest że jesteśmy różni.
Warto zadać sobie pytanie na czym mi zależy, jeśli na kontakcie z mężem, piszę o takim mentalno- emocjonalnym, to już widzisz z tego co napisałaś, że działanie pod wpływem emocji jest niekonstruktywne, nieskuteczne i nie zbliża do tego celu, można spróbować inaczej.
Z tego co napisałaś widzę ogromne pragnienie bliskości której Ci brakuje, ale z autopsji napiszę że to nie jest dobry pomysł by szukać jej właśnie teraz, sama zresztą tego doświadczyłaś na własnej skórze, ja się tego dystansu i cierpliwości nauczyłem o wiele za późno, może trochę przestrzeni między Wami dobrze zrobi?
Wiesz obraz oglądany z bliska mimo że ważny może być rozmytą plamą, trzeba odejść parę kroków żeby zobaczyć, tak może być teraz z emocjami i chęcią bliskości, mimo że całą sobą lgniesz, spróbuj się odsunąć może będzie łatwiej coś zobaczyć, no i czas jest tu ważnym składnikiem - cierpliwość, pytanie czy masz obecnie na to siłę czy nie, bo to też wymaga czasu i choćby mocnego poczucia wartości, pewności?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Myślę, że w tej sytuacji powinnaś zadbać o siebie i o dzieci. To najważniejsze. Na męża i jego decyzje nie masz wpływu. Próbowałaś z nim rozmawiać, ratować to małżeństwo, a z jego strony brak jakichkolwiek checi. Najwyraźniej ojcostwo i bycie głową rodziny go przerosło, nie jest dojrzały do pełnienia tych ról.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Jak tam Agnes u Ciebie ?
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Dawno mnie tu nie było ale to było spowodowane tym, że nie działo się nic nie nowego a wręcz było coraz gorzej a ja traciłam już wszelką nadzieje i siły ale nie ustawałam w modlitwie bo wiedziałam, że ja po ludzku już nic nie zrobie jak coś ma się naprawić to tylko za sprawą Boga. Trwałam tak w tym nie tracąc wiary, że Bóg może wszystko chociaż cierpiałam okropnie bo mąż zadawał kolejne rany.
Przyszedł wczorajszy wieczór, który sprawił że uwierzyłam w cuda. Mąż zaczął pisać. Pierwsza wiadomość jaką napisał to to, że on nie rozumie jak ja mogę po tym wszystkim co mi zrobił nadal go kochać i że on na moim miejscu by już dawno znienawidził i odpuścił. Ja napisałam że go kocham bo jest dla mnie ważny tak jak ważna jest dla mnie nasza rodzina i nigdy go nie przestałam kochać nawet jak cierpiałam. Mąż napisał że nie zasługuje na mnie, że zranił mnie strasznie. Napisał też ze zakończył relacje z kochanką i ze wie ze ją tez zranił ale nie potrafił inaczej. Myślałam że to mi się śni, czekałam na to pół roku, kazdego dnia modliłam się za niego i za to żeby Bóg otworzył mu oczy. Mąż napisał tez ze nie wie czy nasze małżeństwo jest do uratowania i że chyba nie da rady ze mną być. Rozumiem że dla niego to ciężkie i ma bitwe myśli w głowie. Ja sama ją mam ale dla mnie wydarzył się cud.
Nie wiem jak mam się zachowywać względem męża. Chyba po prostu musze być cierpliwa a Was proszę pomódlcie się za Nas.
Przyszedł wczorajszy wieczór, który sprawił że uwierzyłam w cuda. Mąż zaczął pisać. Pierwsza wiadomość jaką napisał to to, że on nie rozumie jak ja mogę po tym wszystkim co mi zrobił nadal go kochać i że on na moim miejscu by już dawno znienawidził i odpuścił. Ja napisałam że go kocham bo jest dla mnie ważny tak jak ważna jest dla mnie nasza rodzina i nigdy go nie przestałam kochać nawet jak cierpiałam. Mąż napisał że nie zasługuje na mnie, że zranił mnie strasznie. Napisał też ze zakończył relacje z kochanką i ze wie ze ją tez zranił ale nie potrafił inaczej. Myślałam że to mi się śni, czekałam na to pół roku, kazdego dnia modliłam się za niego i za to żeby Bóg otworzył mu oczy. Mąż napisał tez ze nie wie czy nasze małżeństwo jest do uratowania i że chyba nie da rady ze mną być. Rozumiem że dla niego to ciężkie i ma bitwe myśli w głowie. Ja sama ją mam ale dla mnie wydarzył się cud.
Nie wiem jak mam się zachowywać względem męża. Chyba po prostu musze być cierpliwa a Was proszę pomódlcie się za Nas.
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Agnes, pomodlę się o cierpliwość, roztropność i pokój Ducha dla Ciebie.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
No cóż, po przeczytaniu powyższego wcale mnie nie zdziwiło poniższe (a nawet byłam pewna, że taki będzie ciąg dalszy) :
Trudno nie przyznać racji, ale jednocześnie to ograny tekst rodem z romansów.
Biedaczysko, może jeszcze oczekuje żebyś mu ocierała łzy po rozstaniu z kochanką?
Życzę Ci spokoju i jak najbardziej trzeźwej oceny sytuacji, choć to oczywiste, że czeka cię teraz emocjonalny rollercoaster...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Jeżeli chodzi o te ocieranie łez po kochance to od razu mu napisałam, że jak szuka u mnie współczucia to go nie znajdzie.Sarah pisze: ↑23 lut 2022, 13:37No cóż, po przeczytaniu powyższego wcale mnie nie zdziwiło poniższe (a nawet byłam pewna, że taki będzie ciąg dalszy) :
Trudno nie przyznać racji, ale jednocześnie to ograny tekst rodem z romansów.
Biedaczysko, może jeszcze oczekuje żebyś mu ocierała łzy po rozstaniu z kochanką?
Życzę Ci spokoju i jak najbardziej trzeźwej oceny sytuacji, choć to oczywiste, że czeka cię teraz emocjonalny rollercoaster...
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Tu musisz być baaaardzo ostrożna i odporna na manipulacje jaki on biedny, pokrzywdzony i skruszony.
Przemysł 10 razy wszystko zanim cokolwiek odpiszesz. Poczekaj nawet dzień bądź dwa.
On będzie poddawał w wątpliwość Wasze małżeństwo i czy sam zasługuje na Ciebie. Licząc że pociagniesz temat sama i gładko go przyjmiesz.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Wspieram modlitwą, o prowadzenie Boga dla Ciebie i twojej rodziny
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Agnes z jednej strony się cieszę to jakiś przełom , bynajmniej w dotychczasowej sytuacji. Jednak bądź rozważna . Tak naprawdę to bardzo dużo teraz zależy ......, ale od postawy męża. Na ile będzie to prawdziwe co napisał. Czas i życie to zweryfikuje.
Pogody Ducha . Dbaj i uważaj na siebie .
Pogody Ducha . Dbaj i uważaj na siebie .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Dziękuje Astro.Astro pisze: ↑23 lut 2022, 19:51 Agnes z jednej strony się cieszę to jakiś przełom , bynajmniej w dotychczasowej sytuacji. Jednak bądź rozważna . Tak naprawdę to bardzo dużo teraz zależy ......, ale od postawy męża. Na ile będzie to prawdziwe co napisał. Czas i życie to zweryfikuje.
Pogody Ducha . Dbaj i uważaj na siebie .
Masz racje muszę być rozważna. Dlatego nie podejmuje żadnych kroków, nie rzucam się mężowi na szyje i nie pokazuje mu, że czekam z otwartymi ramionami. Zapytał mnie o moje uczucia do niego więc dostał odpowiedź, że go kocham. Napisał, że na mnie nie zasługuje, że nie wiee czy nasze małżeństwo da się naprawić napisałam, że potrzeba do tego dużo pracy, chęci i cierpliwości a jak napisał, że chyba nie chce wrócić napisałam że jak nie chce to ja go nie zmuszę. Nie chce go namawiać, prosić czy zalewać moja miłością. Jeśli poczuje że chce to go nie odrzucę ale niech to bedzie jego decyzja. Ja czekałam tyle czasu więc moge jeszcze poczekać ale nie chce mu nic ułatwiać ani narzucać. Cieszy mnie ten przełom poprostu.
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
I tyle z mojej radości. Pocieszyłam się może pół dnia i wrócił ten sam ból co na początku kiedy mąż mnie zostawił. Nie wiem czym ja się cieszyłam. Przecież napisał, że nie da rady wrócić do mnie a ja głupia w głowie sobie układałam scenariusze jak to będzie wspaniale, oczami wyobraźni widziałam jak mąż mnie przytula, jak jesteśmy szczęśliwi... jaka ja jestem głupia to sama w to nie wierzę.
Znowu dałam mężowi wejść w moją głowę i w zamian co mam? Ciągłe myśli że może jednak wróci do kochanki, do mnie od tamtej rozmowy praktycznie sie nie odzywa. Radość szybko zamieniła się w ten okropny ból, który rozrywa klatkę piersiową.
Znowu dałam mężowi wejść w moją głowę i w zamian co mam? Ciągłe myśli że może jednak wróci do kochanki, do mnie od tamtej rozmowy praktycznie sie nie odzywa. Radość szybko zamieniła się w ten okropny ból, który rozrywa klatkę piersiową.
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Agnes mój mąż też mi parę razy robił nadzieję, że wraca chce coś zmienić, a potem następował jego cichy odwrót, brak kontaktu, nieodbieranie telefonu. A moje myśli ciągle krążyły wokół niego - co ja znowu zrobiłam lub powiedziałam nie tak... pewnie jednak na kowalską... a może sobie zrobił coś, miał wypadek itd. Okłamywał mnie, że chce spokoju i samodzielnego życia, że rozwód ku potrzebny aby kupić mieszkanie (ze mną ani nie kupił mieszkania ani nawet kredytu wziąć nie chciał), ciągle szedł w zaparte, że nie ma kowalskiej, więc ja szukałam dla niego 'ratunku', bo może ma depresję, albo zapadł na jakąś chorobę psychiczną - a on się dobrze bawił z kowalską.
Nadzieję trzeba mieć, ale zazwyczaj chęć powrotu małżonka bywa krótkotrwała, a my się nakręcamy i snujemy dobre, wspólne życie. Nie wiń siebie. Oddawaj wszystkie smutki Bogu, on je zabierze a w Twoim życiu sprawi wiele dobra tylko staraj się mu zawierzać.
Nadzieję trzeba mieć, ale zazwyczaj chęć powrotu małżonka bywa krótkotrwała, a my się nakręcamy i snujemy dobre, wspólne życie. Nie wiń siebie. Oddawaj wszystkie smutki Bogu, on je zabierze a w Twoim życiu sprawi wiele dobra tylko staraj się mu zawierzać.
Re: Mąż wyprowadził się do kolegi
Bławatku tak właśnie wygląda teraz moja relacja z mężem. Po jego wieczorze słabości nastała cisza. Mnie aż skręca żeby zacząć z mężem rozmowę na ten temat ale nie jestem gotowa. W poniedziałek ma przyjechać i mamy spędzić dzień z dziećmi więc zobaczymy jaka bedzie atmosfera. Strasznie mnie to boli. Znowu moja naiwność wzięła górę i teraz płacę za to cenę. Cały czas o nim myślę i podświadomie czekam na jakiś najmniejszy znak.Bławatek pisze: ↑25 lut 2022, 14:54 Agnes mój mąż też mi parę razy robił nadzieję, że wraca chce coś zmienić, a potem następował jego cichy odwrót, brak kontaktu, nieodbieranie telefonu. A moje myśli ciągle krążyły wokół niego - co ja znowu zrobiłam lub powiedziałam nie tak... pewnie jednak na kowalską... a może sobie zrobił coś, miał wypadek itd. Okłamywał mnie, że chce spokoju i samodzielnego życia, że rozwód ku potrzebny aby kupić mieszkanie (ze mną ani nie kupił mieszkania ani nawet kredytu wziąć nie chciał), ciągle szedł w zaparte, że nie ma kowalskiej, więc ja szukałam dla niego 'ratunku', bo może ma depresję, albo zapadł na jakąś chorobę psychiczną - a on się dobrze bawił z kowalską.
Nadzieję trzeba mieć, ale zazwyczaj chęć powrotu małżonka bywa krótkotrwała, a my się nakręcamy i snujemy dobre, wspólne życie. Nie wiń siebie. Oddawaj wszystkie smutki Bogu, on je zabierze a w Twoim życiu sprawi wiele dobra tylko staraj się mu zawierzać.